Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Konto w banku. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Konto w banku. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 3 marca 2013

The answer is...vol 2.






Część druga Waszych pytań :) 

Jak wyglada w USA kwestia wynajmowania pojazdu? Tzn jakie sa wymagania, ograniczenia i koszty (w zaleznosci od klasy samochodu, bodomyslam sie ze oczywiscie np Camry bedzie tansza od Cadillaca)?
W USA nie ma problemu z wynajem. Oczywiście trzeba mieć prawko. W porządnych wypożyczalniach trzeba mieć kartę kredytową, ale w innych wynajmują też na zwykłą, debetową. Jeżeli driver ma mniej niż 25 lat, to jest przymus wykupienia dodatkowego ubezpieczenia.
Jeśli chcesz mieć nieograniczoną ilość mil na dzień to też trzeba troszkę więcej zapłacić.No i cena za dzień oczywiscie zależy od marki i klasy samochodu.

Hości jak wypłacają tygodniową kasę to dają Ci w gotówce czy musiałaś szybko zakładać konto w banku? Bo obawiam się że mogę się na początku nie dogadać w banku.
Na początku będziesz dostawać wypłatę w gotówce, bo konto można założyć dopiero jak masz SSN- Social Security Number. Jeśli boisz się, że się nie dogadasz to poproś hostów, żeby z Tobą poszli, albo LC.


Zabierałaś ze sobą swój telefon komórkowy?  Jest tam możliowść kupienia ich karty i włożenia do polskiego telefonu?
Telefon brałam swój, polski, ale marny tu z niego pożytek, bo przez inne napięcie w gniazdku wyłącza się co godzinę i nie mogę go porządnie naładować. Więc leży sobie w szafie.
Dlatego dobrze, że jak przyjechałam do dostałam telefon od hostów z amerykańskim numerem.
I nie wiem niestety czy amerykańska karta będzie działać w pl telefonie. Wydaje mi się, że powinna.

Może mi coś doradzisz w sprawach prezentowych. Kupowałaś alkohol dla hosta? Ja nie wiem co kupić, szczególnie dla 10letniego chłopca. 
Ja dla hostów kupiłam bursztynowe drzewko szczęścia. Bo jest to coś charakterystycznego dla Polski  a już zwłaszcza dla moich nadmorskich okolic. Do tego dostali oczywiście torcik wedlowski i ptasie mleczko.  Wiem, że alkohol jest popularnym prezentem i sporo hostów to lubi J Dla chłopaka kup jakąś koszulke piłkarską z polskim nazwiskiem, albo jakiś gadżet sportowy. Albo bidon do picia z orzełkiem czy coś w tym stylu, bo to na pewno użyje.  Oni tu mają zabawek od cholery, aż za dużo! Więc żadna nowa nie zrobi na nim zbyt dużego wrażenia :]

Odnośnie aparatu... Domyślam się, że część zdjęć robisz lustrzanką. Kupiłaś aparat tam na miejscu? A jeżeli nie to jak wygląda sprawa z cłem?
Ja swój kupiłam w Polsce hohoho temu.  Ale tutaj ceny są bardzo korzystne, i jeżeli kupisz na początku przyjazdu to nic nie musisz płacić, żadnego cła. Rzecz jest Twoja, to celów prywantych i używana. Cło płacisz jak przewozisz aparat super nowiutki w opakowaniu.

Czy możesz podać przykłady rodzin, o których wiesz, że na pewno byś nie poleciła? Chodzi mi o to, że przede mną wybieranie rodziny i każda taka informacja mogłaby być przydatna.
Przykłady rodzin od których uciekać - zdecydowanie odrzucaj takich czubków jak moi hosci, którzy mają 20 stron regulaminu.  Z opowiadań wiem, też że rodziny baaardzo religijne są dość ciężkie, i te np wegetariańskie.  Chyba, że podzielasz entuzjazm w obu przypadkach, to wtedy ok.
Zawsze pytaj na jakich zasadach bedziesz miał samochod, kto placi za paliwo i czy bedziesz miał limity na odległości. W usa bez auta ani rusz. Bez tego utkniesz i caly wyjazd przesiedzisz w domu.
A no i niech Ci na pismie napiszą co ma być w zakresie Twoich obowiazkow. Bo może sie okazać, że mają starsze dzieciaki a Ciebie potrzebują  głównie do sprzątania.  A od tego jest sprzataczka. My możemy sprzatac tylko po dzieciach.

Czego najabrdziej się obawiałaś?
Najbardziej sie obawiałam, że samolot spadnie na samym środku oceanu między USA a Europą :PI , że nie będę widziała tak długo swojej rodzinki . A po za tym, to nie mogę sobie przypomnieć nic innego..

I czy masz jakieś porady dla początkującej AP?
Cierpliwości. Duuuużo cierpliwości. Różnica kulturowa jest ogromna. Więc trzeba cierpliwości, żeby  przestawić się na ich styl bycia i życia. Wyjeżdzałam już sporo, mieszkałam w innych krajach, ale amerykańska mentalność to jest kosmos w porównaniu z innymi kulturami. 

Czy jest jakaś alternatywna forma podróżowania zamiast samochod?
Samoloty :P Pociągi też są, ale niezbyt popularne. Autokary w stylu PKS: już bardziej powszechne, odjeżdżają z większości dużych miast, kursują  względnie regularnie, ale bilety nie należą do super tanich.
Na komunikację miejską poza głównymi miastami  nie masz co liczyć. Nie istnieje.
A jazda na stopa jest nielegalna i od razu Cię zatrzymają.

Mam  pytanko ostatnio czytałam twój wpis odnośnie wizyty z młoda u ortodonty- ile kosztuje tam aparat ortodontyczny, ile za wizytę i na jak długo trzeba go nosić?
Aparat kosztuje tu od 5000-7000 $ i w to zazwyczaj jest już wliczona cena wizyt kontrolnych.  Długość  noszenia jest różna, bo zależy od wady, ale min 1,5 musisz liczyć. No i żadne studenckie międzynarodowe ubezpeczenie nie pokrywa kosztu aparatu.

Jak ciężka jest Twoja praca ?
Dopóki tu nie przyjechałam to wydawało mi się ( jak pewnie więszkości z nas), że mamy jak się opiekują dziećmi i całe dnie spędzają w domu to nic nie robią. Coś tam ogarną, ugotują i już. I, że niby od tego są takie zmęczone po całym dniu? Ja przyjechałam do USA akurat na wakacje, dzieci miałam po 10h dziennie. Zabawianie, ubieranie, gotowanie, posprzatnie, uspakajanie (siebie i ich :P) i milion innych rzeczy. Po pierwszych dniach nie wiedziałam jak się nazywam i chodziłam spać o 21! Chylę czoła przed wszystkimi Mamami! Wychowywanie dzieci to meeega ciężka praca!! I żeby to dziecko jeszcze na coś porządnego wyrosło to już w ogóle :P A tu na dodatek wychowujesz cudze dzieci, którym amerykański włosek z głowy nie może spaść. Amerykańskie dzieci mają milion zajęć, spraw do załatwienia więc latasz cały dzień. Małe potworki są mega rozpuszczone i przyzwyczajone, że zawsze ktoś za nich coś robi, bo rodzice, którzy caaałe dnie są w pracy, kiedy tylko wracają to spełniają wszystkie ich zachcianki, żeby wynagrodzić swoją nieobecność.Więc są dni kiedy jest meega ciężko, ale są też takie kiedy dzieciaki są cudne, grzeczniutkie i macie tyle razem frajdy, że dzień mógłby się nie kończyć :)

Jaki był Twój język angielski ,gdy tam pojechałaś? Host rodzice byli wyrozumiali, mówili na początku prostym i zwięzłym językiem ?
Nieskromnie mówiąc: mój angielski był bardziej niż dobry, ale nie perfect.  I tak mnóstwo się tu nauczyłam. Hości nigdy nie mówili prostym językiem, a host uwielbia używać mega specjalistyczne, biznesowe słownictwo w odniesieniu do zwykłych czynności.  A dzieciaki ze szkoły czasem przynoszą takie słówka, że 15 minut sprawdzam co to znaczy i jak się tego używa :P



Czy Amerykanie są życzliwi i jak słyszą że ktoś kaleczy język to poprawiają czy raczej nie reagują. Ja mam ogromną barierę językową. Mam nadzieję że sobie z tym poradze?
Są baaardzo życzliwi i pomocni. Zwłaszcza ci, co pracują w sklepach spożywczych itp. Będą zgadywać tak długo aż nie kupisz tego po co przyszłaś :P Jeśli nie znasz słowa po prostu opisz to”naookoło” gdzie/jak/po co się to używa. Sklepowe kalambury :)


Czy to wszystko jest na prawdę tak kolorowe jak to opisują ? czy po prostu wszystko zależy od tego do jakieś trafisz rodzinki ;>
Od razu uprzedzam , że nie zawsze jest tak różowo jak się wydaje.  Są setki dziewczyn, których rodzina była  cudna w trakcie rozmów i przez pierwszy tydzień,  a potem sie okazywało jacy sa naprawdę i bach- rematch. Albo tak je te moje czubki- wszystko było spoko przez cały czas a tu nagle im odbiło i mam istny horror. Za dużo pieniędzy i im się w głowach poprzewracało. Wiec nie zakładaj nigdy, że rodzinka będzie ach och. Ale jeśli trafisz na spoko rodzinkę, która bedzie otwarta i nie bedzie traktować Ciebie jako taniej pomocy, tylko faktycznie członka rodziny, który wychowuje ich dzieci, to super!! A takie  rodzinki również istnieją :)

Czy będę w stanie odłożyć te kase myśląć tak jak myśle? czyli nie imprezujać tylko odkładając?Czy jest możliwośc załapania dodatkowej roboty np. u hostów sprzątanie, albo np u innej rodziny- za przyzwoleniem hostów np w dni dla mnie wolne?
Jeśli chodzi o oszczedzanie to jeżeli nie planujesz zwiedzać i nie jeździć nigdzie to spokojnie 160$ tygodniowo odłożysz bez problemu. Praca dodatkowa u hostów to kwestia indywidualna. Oficjalnie nie wolno nam dorabiac extra, ale wiadomo jak jest :D Jesli oni się  zgodzą to droga wolna. Z tym,  że cięzko jest znaleźć dodatkowe babysittingi czy nawet wyprowadzanie psow itp.. konkurencja jest meeega duża!

Jak długo zajeło Ci dotarcie do dzieci ( w sensie dogadywanie sie z nimi i bycie autorytetem) jakich metod stosowałaś? czy twoja rodzina wyznacza Ci pewne wytyczne traktowania dzieci w pewien określony spoosb?
Dogadanie sie z Młodą zajęło mi pół roku. Bylo ciężko, bo ona bardzo kochała poprzednia au pair. Na dodatek widziała,  że mam super kontakt z Mlodym wiec była bardzo zazdrosna. Przełom nastapłl kiedy pojechaam do polski na dwa tygodnie. Już po 3 dniach od wyjazdu dostałam od niej maila, że tęskni i czeka aż wrócę.  Ja starałam się poświęcać jej jak najwięcej uwagi, robić z nią rzeczy, które są wyłącznie babskie  i zawsze byłam miła i cierpliwie tłmaczylam czemu robię tak, a nie inaczej i podzialalo. Teraz kochamy sie przegromnie i jestesmy najlepsze koleżanki. Pokazałam jej, że może zawsze na mnie liczyć i mi zaufać. I że zawsze jej pomogę , wysłucham. I ona teraz z każdym problemem czy sprawą przychodzi najpierw do mnie :)


 P.S. Na pewno zauważyliście, że przy dodawaniu komentarzy pojawia się od niedawna identyfikacja obrazkowa. Niestety musiałam to ustawić, bo od momentu konkursu blogowego dostaję mnóstwo spamu.
Wiem, że nie jest to zbyt wygodne i sama osobiście tego nie lubię, dlatego za jakiś czas to wyłączę i może "spamiści" już odpuszą :)

wtorek, 11 września 2012

Ćwierćdolarówka.

Dziś dalej o pieniądzach.
Tym razem o najsłynniejszej monecie w USA, a i na świecie chyba też.
25 centów vel Quarter vel ćwierćdolara.
Używane są wszędzie.
W parkometrach, pralniach, maszynach do gier itp.
Trzeba mieć w portfelu 25 centówki.
Bez tego ani rusz na miasto.
Obecnie z jednej strony jest podobizna George'a Washingtona z napisami:  Liberty oraz In God We Trust plus data wybicia monety.
A z drugiej dumny orzełek.
Mi dziś do portfela wpadł egzemplarz z 1977.



Czy to nie jest niesamowite, że ta moneta krąży Bóg wie gdzie od 35-ciu lat.
Może miał ją w portfelu ktoś znany, ktoś wyjątkowy, a może i zwykły przestępca.
Kto wie jaką miała historię.
A teraz trafiła do mnie.
Taka mała rzecz a cieszy.
Zwracaliście kiedyś uwagę na daty z monet?
Co macie akutalnie najstarszego w portfelach?

Ale wracając do ćwierćdolarówki.
Jakiś czas temu zainspirowana koleżanką postanowiłam pozbierać 25-centówki z każdego stanu USA.
Tak na pamiątkę.
Okazało się to świetną zabawą.
Monety z 50 amerykańskim stanami były bite w latach 1999-2008.
Na początku tą kolekcją chciano zainteresować numizmatyków, ale okazało się, że jest to najlepszy tego typu program w historii kraju: połowa obywateli Stanów Zjednoczonych zbierała emitowane w tej serii ćwierćdolarówki.





Symbole konkretnego stanu miały znaleźć się na rewersie monet.
Element związany z tradycją lub historią stanu miał być zaprojektowany, jeśli to tylko było możliwe, przez artystę mieszkającego na jego terenie.
Każdy z projektów zatwierdzały władze stanowe.
Pod koniec 2008 ukończono emisję wszystkich monet z serii.
Wybito w sumie 34.797.600.000 monet!!
Na każdy ze stanów przypadło średnio 695.952.000 sztuk.
Najwięcej monet wybito dla upamiętnienia stanu Virginia - 1.594.616.000


najmniej dla upamiętnienia Oklahomy - 416.600.000.




Nie obyło się również bez śmiesznych wpadek m.in. istnieją monety Kansas z brakującą literą „T” w napisie, co w efekcie dało wezwanie: „IN GOD WE RUST”.
No nie powiem: przyglądam się teraz uważnie literkom, bo ta moneta byłaby trochę warta :)






Tak więc moja kolekcja rosła, rosła i bezpiecznie gromadziła się w słoiku po dżemie.
Aż do momentu, gdy kupiłam takie cuś:




A w środku:




Jest mapa, są kolorki, są i przydatne informacje.
Każdy stan jest skrótowo opisany.
Data założenia, stolica, motto, pseudonim artystyczny oraz stanowy kwiatek i zwierzę.




Obecnie mam  41 sztuk.
Brakuje mi jeszcze 9 stanów:
Alaska
Arizona
Montana
Arkansas
Iowa
Mississipi
Alabama
South Carolina
Pennsylvania.
Na mapce dołożyli również miejsce na  ćwierćdolarówki Dystryktu Kolumbii i terytoriów zależnych Stanów Zjednoczonych: Portoryko, Guam, Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych, Samoa Amerykańskie czy Mariany Północne.
Będzie ciężko je znaleźć, ale kurczę wrócę ze wszystkimi!!!
Patrycja podobno trafiła na Guam.
Muszę się do niej bardzo ładnie uśmiechnąć, to może za kawę odda :D




Jakby ktoś reflektował na taki album, to można go dostać w księgarniach Barnes & Noble za 10$.
Dla miłośników natury, jest również dostępna wersja ze wszystkimi parkami narodowymi USA.

Obrazki na monetach są przepiękne!
Chyba ciężko byłoby mi wybrać ulubioną.








Wrzuć monetę.Wrzuć monetę. Wrzuć monetę.Wrzuć monetę.....



niedziela, 20 listopada 2011

Grosz do grosza, a będzie kokosza.

Z cyklu poradnik przetrwania w USA: rozdział o pieniądzach.



Kasę dostaję co tydzień i w ten sam  tydzień bardzo łatwo się jej pozbyć.
Wstyd się przyznać, ale do tej pory to ja i oszczędzanie nie byliśmy sobie zbytnio bliscy.
Bo co będę sobie odmawiać.
Nie po to tu jestem, żeby powiedzieć sobie: nie, nie pojadę tam/ nie kupię tego/ nie wyjdę tu.
Mieszkam tu pewnie pierwszy i ostatni raz w życiu, więc będę zwiedzać i korzystać.
Więc jeżdżę, kupuję, wychodzę.
Aczkolwiek wszystko z głową i rozsądnie.
Do tej pory prawie wszystko co zarobiłam wydawałam na wyjazdy i wycieczki.

Ta reszta "prawie" to kawki, lunch na mieście i waciki.
Ale niestety brutalna prawda jest taka, że trzeba w końcu zacząć coś wkładać do tej skarpety.
Główny powód to taki, że muszę się już niedługo zapisać na następny kurs.
Teraz niestety już muszę sama zapłacić.
Boli, och boliiiii.
Więc ostatnio pół wypłaty ląduje we wspomnianej już skarpecie.
Skarpeta ma postać słoika, na który coraz częściej miło się patrzy, jak tak sobie stoi wypełniony dolarami.
Słoik lepszy niż konto w banku, bo wolę mieć na koncie tyle ile mogę wydać, a nie się zastanawiać czy już aby przypadkiem nie przekroczyłam swojego limitu.
Póki co sprawdza się świetnie.

Apropo konta.
Czas na temat główny.

Zaraz po moim przyjeździe założyłam sobie konto w Citi Banku.
Bo hości też tam mają.
Bo znam bank.
Bo mają najtańsze przelewy do Poladnii.
Bo mieli bardzo dobrą ofertę.
Bo wszystko miało być za darmo.
Ach, och.
Tak przynajmiej twierdził Pan W Krawacie.
Do czasu.
Nastała ogólnostanowa bankowa rewolucja mająca na celu wyciśnięcie z klienta każdego dolara.
I tak oto dwa miesiące temu dostałam uroczy liścik miłosny.
Poinformowano mnie bez krzty romantyzmu, że jeśli nie będę miała  na koncie 1500 $ albo nie będę otrzymywać jednego stałego przelewu i jednego stałego zlecenia do zapłacenia rachunku, to jest im niezmiernie przykro ale będę musiała płacić co miesiać 10 $ za prowadzenie konta plus 5 $ za kartę.
Oburzenie mną targnęło.
Targnęłam się z tym oburzeniem do banku gdzie Pan W Krawcie wszystko potwierdził.
Miałam ochotę go tym krawatem potrząsnąć, że tak nabijają klientów w dolara.
W zamian potrząsnęłam jedynie głową i powiedziałam, że życzę przemiłego dnia i, że zobaczymy się niedługo jak przyjdę zamknąć konto.
I tak zaczęłam kolędowanie po bankach.
Kolęda zakończyła się  w czwartek, kiedy to założyłam sobie konto w Wells Fargo.
Opcja bardzo dobra.
Konto dla studentów.
Tak, tak.
Moja obecność na Berkeley właśnie się zwróciła.
Opłata jest minimalna: 3 $ za miesiąc, chyba, że na koncie  będę miała 500$ to wtedy jest całkowicie za darmo.
Więc muszę wyciągnąć skarpetę i przerzucić trochę kasy na konto coby te 3 dolce zaoszczędzić.

Dolar do dolara to będzie dolarów chmara.

Jak Ci też mnie zrobią w jajo za jakiś czas to dam znać.
A teraz optymistyczny obrazek na koniec:




Oby już niedługo...

.