Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pakowanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pakowanie. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 6 stycznia 2015

Magiczne worki.

Była magiczna fasola, były magiczne pantofelki i magiczna czapka niewidka.
Teraz czas na magiczne worki.
Stwierdziłam, że warto o tym wspomnieć podczas próby upchnięcia miliona grubych rzeczy na wyjazd do Włoch w dwóch małych walizkach
Dwóch małych, bo o niestety auto, którym będę jechać z koleżanką nie ma właściwości magicznych i się  magicznie nie rozciągnie.
Chociaż obie bardzo wierzymy, że jakoś magicznie uda się w nim wszystko upchnąć :)

Jak już widzieliście na Facebooku w Dolomitach będę na pewno wyglądać tak:

Człowiek jestem ciepłolubny, całe lato śpię pod puchową kołdrą i w skarpetkach.
A zachciało mi się Dolomitów!
Czemu nie chciałam jechać do Tajlandii  się pytam?
....
Żeby więc w każdą kończynę było mi ciepło wyciągnęłam wszystkie grube bluzy jakie mam.
Jak gruba, sportowa bluza z kapturem wygląda każdy wie i wie też ile miejsca w  szafie zajmuje.
Odpowiedź brzmi: za dużo.
A w małej walizce: zdecydowanie za dużo.
I tutaj do gry wchodzą magiczne worki.
Czyli takie które zasysają, wysysają, odsysają powietrze i z grubej bluzy robią mały sweterek.
Takie oto cuda kupiłam kiedy wyprowadzałam się z Kalifornii, ale obecnie można je dostać w sklepach typu Jysk, Pepco itp.





Instrukcja użycia też jest :)
Zwracajcie na to uwagę, ponieważ bywają dwa rodzaje takich worków: takie jak moje czyli wypuszcza się powietrze przez rolowanie worka, albo są też takie gdzie wysysa się powietrze odkurzaczem :)



 Worków mam kilka w różnych rozmiarach i na prawdę zaoszczędziły mi bardzo dużo miejsca kiedy musiałam się spakować po 2 latach.
I polecam zakup takich worków każdemu kto podróżuje i zależy mu na przestrzeni w walizce..



 A jaka jest różnica?
Uwaga będzie demonstracja :
Tutaj w worku inna bluza zassana wcześniej i ta którą miałam zasysać.
Obie były praktycznie tej samej grubości.





Jako skalę pokazania  ile się magicznie zasysa użyłam zwykłej baterii paluszka.
Szara w worku przed:





Szara w worku po:




A tu obie bluzy już zassane :)




Jak widać różnica jest dosyć spora.
Więc wracam dalej się magicznie pakować :)



P.S.
Dobra aż tak źle nie wyglądam jak to nieszczeście z pierwszego obrazka:




niedziela, 5 czerwca 2011

Siła ciężkości.

Podobno dusza ludzka waży 21 gram.
A mnie w tej chwili jest dość ciężko na duszy.
Więc myślę, że wyjdzie z 23 kg plus dusza podręczna.
I jasiek pod głowę, żeby było lżej na duszy..
I aparat do uchwycenia chwil ważnych dla duszy..
I damska dusza podręczna ważąca z tonę.

Mam nadzieję, że ma dobra dusza nie zostanie zatrzymana przez siły lotniskowe nieczyste w celu rewizji :]
 
Powiem jeszcze, że moje checklisty bardzo się przydały. Więc gorąco polecam robić takie listy na spokojnie co najmniej dwa tyg przed wyjazdem. Spakowałam wszystko według nich. Teraz jestem tak zalatana i rozkojarzona, że zapewne połowy bym nie spakowała!
I tak musiałam parę ciuchów wyciągnąć, bo moja waga się zacięła na 24,5 kg i za nic nie chciała się odblokować :P Ale już jest 23 kg jak w mordę strzelił! :D

Tak w ogóle to powinnam już spać, bo o 4.00 pobudka. Więc idę sobie. Następny post z NY! :D

Ladies and gentlemen, Elvis has left the building. 
Thank you and goodnight.