… czyli wiosna w pełni!
Zacznę od końca. Znacie orliki? Lubicie? Osobiście to jedne z moich najulubieńszych kwiatów z ogrodu mojej babci. Są piękne w ogrodzie i w bukiecie. Udało mi się sprowadzić do ogródka ich kilka różnych odmian i kolorów. Mam ich mnóstwo – póki co zagęszczają jeszcze dawny ogród przyblokowy, ale już rozpoczęłam ich przeprowadzkę i kilka rośnie także na Ogrodowej :)
Tutaj moje orlikowe bukiety:
Lubię te deliktane "dzwonkowe" kwiaty
W towarzystwie astromerii kupionej w kwiaciarni też są śliczne.
Astromeria
Pierwsze orliki już przekwitły, niebawem pozbieram, ususzę i będę miała mnóstwo nasion. Jeśli będziecie chętne mogę zorganizować rozdawajkę nasion – zgłaszajcie się w komentarzach i mailowo.
Maj to także sezon na szparagi. Są świetne w każdym wydaniu! Kupuję je teraz w ilościach przyprawiających o ból głowy – po ostatnich zakupach i obieraniu całą noc mi się śniły. Wiem, że nie wszędzie są popularne i niektórzy nie mieli sposobności próbować, nie wiedzą jak się za nie zabrać. Oto co ja z nimi robię – to taka podstawa bo wariacji na temat podawania z szynką, sosami, na ciepło i zimno jest całe mnóstwo w Internecie.
Szparagi najlepiej kupować po obfitych deszczach, nie za bardzo lubią upały, lepiej im gdy temperatura jest umiarkowana w okolicach 20 stopni i chłodniejsza. Na zakupy wybieram się zawsze z wilgotną ściereczką, zazwyczaj nie kupuję w marketach lecz na targu (w Wielkopolsce jest duża szansa na to, że szparagi będą świeże, prosto z pola), chociaż w marketach też udało mi się kupić wyjątkowo dobre. Ściereczka po to, aby szparagi nie wyschły, zachowały kruchość i świeżość.
Można je w ten sposób przechowywać kilka dni w lodówce. Jeśli macie możliwość wyboru to lepiej kupić na stoisku, na którym szparagi stoją w wodzie niż na takim gdzie leżą w koszach i pojemnikach. Szparagi powinny być białe, te żółto-brązowe nie są świeże, prawdopodobnie zostały zebrane kilka dni wcześniej. Te które mają różowe łebki zobaczyły słońce przed zbiorem – nie wiem jak to wpływa na ich jakość ale dobrzy rolnicy starają się aby tego słońca szparag nie zobaczył.
Słowo dygresji – dobrych kilkanaście lat temu spędziłam z Mamą trochę czasu „na szparagach” na obrzeżach Bawarii. To, o czym tu piszę nauczyłam się od p. Helmuta, który szczycił się jednymi z najlepszych szparagów w okolicy. Niestety, pomimo starań, zdarzają się wpadki i kupię szparagi, włókniste z gorzkim posmakiem. Na szczęście nie zdarza się to często :)
Rozmiar ma znaczenie. Szparaga oczywiście :) Te za grube często bywają gorzkawe. Do zjedzenia jako dodatek do potrawy najlepsze są na grubość kciuka, cieńsze kupuję na zupę.
Każdego, bez względu na rozmiar należy umyć i następnie obrać z grubego włókna. Przypomina trochę to na kalarepie. Włókna się nie rozgotowują, będą twarde, nie do przełknięcia. Można je ugotować osobno, z odrobiną kostki rosołowej i z wywaru zrobić taką zupkę – „rosołek” do wypicia, albo podać z pietruszką i np. groszkiem ptysiowym lub podpieczonym chlebkiem.
Następnie szparagi segreguję – te grubsze do ugotowania, te cieńsze – do zupy.
Szparagi można ugotować na parze, najlepiej w specjalnym garnku (niestety nie dorobiłam się jeszcze takiego) lub tak tradycyjnie, w wodzie – jak np. kalafiora. Na końcu delikatnie solimy. Można też dodać do smaku kostkę rosołową, polecam z pietruszką i lubczykiem – ale dosłownie odrobinę, mniej niż ¼, żeby nie zabiła smaku. Ugotowane szparagi polewamy masełkiem i zjadamy jako samodzielną przystawkę, lub dodatek do obiadu, lub na zimno np. owinięte w plasterek szynki. Wywaru nigdy nie wylewa., dolewam masełko, które zostało na talerzu i mam pyszną zupę.
W naszym domu, przed ugotowaniem następuje komisyjne liczenie i dzielenie łepków – te są najdelikatniejsze i najsmaczniejsze :)
Drobne szparagi świetnie nadają się na zupę – krem. Gotuję tak jak wyżej, tyle, że na końcu wszystko miksuję. Podaję z grzankami lub groszkiem ptysiowym.
Szparagi na zdjęciach przygotowane są do mrożenia. Można je mrozić od razu po obraniu. Potem zimą są majowym wspomnieniem :)
Polecam też szparagi na surowo – smaczna przekąska, takie małe „coś na ząb”. Słodkawe, może podobne do kalarepy? Łepki natomiast niezbyt dobre, najlepiej odłożyć je do ugotowania :)
Nie wiem czy wiecie, ale szparagi są uznawane za afrodyzjak. Czy to z powodu kształtu, czy z jakiegoś innego powodu?
W tym roku, zainspirowana reportażem w Sielskim Życiu zakisiłam dwa słoiczki szparagów. Tak na dobry początek, zobaczymy, czy moja dość konserwatywna smakowo rodzina je zaakceptuje :)
No i na koniec … dieta. Niestety, tak najpierw było tak pysznie szparagowo ale niestety, postanowiłam raz na zawsze pożegnać się z bagażem 10 kg które noszę od urodzenia Marcina. Dlatego szparagi dla mnie tylko w wersji light czyli prosto z wody z odrobiną masełka. Na szczęście moja dieta nie pozwala mi głodować, jem to co mi smakuje, dużo warzyw, owoców, pieczywo w normie. Właściwie wszystko w niej jest, smacznie i zdrowo. Najważniejsze, że wyrabia prawidłowe nawyki spożywania posiłków i zwracania uwagę na to co i jak się je. Wykupiłam ją na jednym z portali i póki co (to dopiero kilkanaście dni) jestem zadowolona i waga drgnęła w dół.
Życzcie mi szczęścia i trzymajcie kciuki, żeby mi się udało!
Ja nigdy nie jadłam szparagów...ale z tego co piszesz muszą byc smaczne...trzymam kciuki za dietę!!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepadam za szparagami. A ja też na diecie, ale bardziej z przymusu, bo miałam zapalenie żołądka, choć przy okazji zrzucę te 8 kg nadwagi: juz mam 2,5 w dół. Trzymam kciuki za powodzenie diety
OdpowiedzUsuńJustynko, polecam, teraz jest sezon więc masz okazję :)
OdpowiedzUsuńDoris - zdrówka życzę! :)) Ja mam dwa w dół i jeszcze dużo przede mną, a to mozolna praca i mimo wszystko wiele wyrzeczeń :(
Wspaniała lekcja szparagowa, szczególnie dla tych, którzy szparagi traktują jako egzotyk podobną do np. batatów. Bogu dziękuję, ze się urodziłem w Wielkopolsce. A proponuję spróbować gotowania szparag w mleku z solą, odrobiną cukru i octu... Pycha!
OdpowiedzUsuń