1. Wspaniała wiadomość od naszych sąsiadów - ich kraj będzie wolny od cierpienia spowodowanego przez fermy hodowli zwierząt futerkowych. Prezydent Czech podpisał ustawę zakazującą ferm futrzarskich (na terenie Czech oczywiście), więc bierzmy przykład (Polska jest europejskim liderem w hodowli zwierząt na futra).
Zdjęcie pochodzi ze strony organizacji www.obrancizvirat.cz
2. Już od poniedziałku w Portugalii odbywa się niezwykłe wydarzenie: Defend the sacred - międzynarodowe zgromadzenie duchowego aktywizmu.
Będą tam kobiety, które broniły Standing Rock, organizatorki akcji One Billion Rising, będą ambasadorzy pokoju/peaceworkerzy, aktywistki i aktywiści, liderzy społeczni. W programie jest celebrowanie pełni księżyca, rytuały, rozmowy o tym co ważne, a co najfajniejsze - wiele z nich będzie na żywo transmitowanych on line. Wystarczy zapisac się na newsletter. Just do it.
3.River revival, czyli historia ku pokrzepieniu serc, o tym jak 700-osobowa (głównie kobieca) społeczność z Indii oczyściła umierającą rzekę. Z happy endem!
Natomiast we Wrocławia prężnie działa Fundacja OnWater.pl, organizując coroczne akcje sprzątania rzek. Poniższe zdjęcie pochodzi z wystawy: WYŁOWIONE Z RZEKI - na ul. Oławskiej do dnia 26.05.2017 r. foto. Michał Strokowski
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zwierzęta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zwierzęta. Pokaż wszystkie posty
6 sie 2017
23 kwi 2017
Film na niedzielę - Królestwo
Były filmy na grypę, jest film na niedzielę. Właśnie wróciłam z bezpłatnego seansu filmu "Królestwo" w ramach akcji "Odpowiedzialni za ziemię". Jeśli szukacie pomysłu na familijne spędzenie czasu albo po prostu dobrego filmu przyrodniczego - voila.
"Królestwo zamyka słynny dokumentalno-przyrodniczy cykl Mikrokosmos (1996), Makrokosmos (2001) i Oceany (2009). Tym razem twórcy skoncentrowali się na zwierzętach lądowych, zabierając widza w cudowną podróż przez tysiące lat, aby oczami zwierząt na nowo odkryć dobrze nam znane europejskie terytoria i opowiedzieć historię natury, naszego kontynentu i człowieka od epoki lodowcowej do czasów współczesnych." Wiele z tych ujęć nakręcono w Puszczy Białowieskiej. Zdaje się, że Francuzi mają dar do przyrodniczo-edukacyjnych dokumentów, bo przecież Był sobie las, to także produkcja francuska.
Film jest dostępny w internetach, ale warto obejrzeć na dużym ekranie, tak tylko mówię :-)
"Królestwo zamyka słynny dokumentalno-przyrodniczy cykl Mikrokosmos (1996), Makrokosmos (2001) i Oceany (2009). Tym razem twórcy skoncentrowali się na zwierzętach lądowych, zabierając widza w cudowną podróż przez tysiące lat, aby oczami zwierząt na nowo odkryć dobrze nam znane europejskie terytoria i opowiedzieć historię natury, naszego kontynentu i człowieka od epoki lodowcowej do czasów współczesnych." Wiele z tych ujęć nakręcono w Puszczy Białowieskiej. Zdaje się, że Francuzi mają dar do przyrodniczo-edukacyjnych dokumentów, bo przecież Był sobie las, to także produkcja francuska.
Film jest dostępny w internetach, ale warto obejrzeć na dużym ekranie, tak tylko mówię :-)
28 paź 2015
Cyrk tak, ale bez zwierząt!
Cała Polska chce cyrku bez zwierząt! Bo cyrk ze zwierzętami jest zdecydowanie passe. W kilku miastach doszło nawet do oficjalnych posunięć - podpisania uchwał zabraniających cyrkom ze zwierzętami występów na terenach należących do miasta. I super.
Reszta miast zbiera podpisy, w tym Opole :-) Na stronie Koalicji CYRK BEZ ZWIERZĄT można podejrzeć kto, gdzie i kiedy protestuje i jak można się przyłączyć do akcji.
Bytom, Wałbrzych, Łódź, Kraków, Kędzierzyn-Koźle, Ostrołęka, Piła, Zabrze, Wrocław, Płock, Warszawa, Zielona Góra, Toruń - to już wygląda na pospolite ruszenie. Oby politycy/urzędnicy posłuchali tych głosów...
I jeszcze w skrócie - kilka faktów ze strony kampanii Cyrk bez zwierząt:
1. Zwierzęta nie znajdują się w cyrku z własnej woli. Prawie całe życie spędzają w klatkach, poza chwilami przeznaczonymi na tresurę i występy...
2. Treserzy zmuszają zwierzęta do nienaturalnych zachowań i poddaństwa za pomocą haków, elektrycznych pałek czy pejczy, narażając ich zdrowie, a nawet życie.
3. Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu określiło nakłanianie dzieci do uczestnictwa w występach cyrków ze zwierzętami jako działalność niepożądaną. Według MENiS jest to niezgodne z Konwencją Praw Dziecka podkreślającą, iż nauka powinna być ukierunkowana na rozwijanie w dziecku poszanowania środowiska naturalnego.
4. Wykorzystywanie zwierząt w cyrku prowadzi często do poważnych wypadków, które są nieuniknionymi konsekwencjami przetrzymywania dzikich istot w niewoli. Niejednokrotnie lwy czy tygrysy atakują ludzi podczas tresury i występów.
5. Cyrk bez zwierząt jest możliwy! Wielka Brytania, Austria, Belgia, Słowenia, Węgry, Chorwacja, Holandia, Izrael, Panama, Peru, Paragwaj, Singapur, Ekwador, Kostaryka to kraje, w których obowiązuje zakaz wykorzystywania dzikich zwierząt w cyrkach. Na świecie jest wiele cyrków bez zwierząt, jak choćby Baobab, Cirque du Soleil, Circus Hassani czy The Blackpool Tower Circus. W Polsce istnieje m.in. Teatr Avatar, zajmujący się teatrem ognia, tańcem, akrobatyką i jazdą na monocyklu. W Szczecinie działa Cyrk Zodiak, który oprócz występów prowadzi również warsztaty dla dzieci i młodzieży, łącząc zabawę z edukacją.
Reszta miast zbiera podpisy, w tym Opole :-) Na stronie Koalicji CYRK BEZ ZWIERZĄT można podejrzeć kto, gdzie i kiedy protestuje i jak można się przyłączyć do akcji.
Bytom, Wałbrzych, Łódź, Kraków, Kędzierzyn-Koźle, Ostrołęka, Piła, Zabrze, Wrocław, Płock, Warszawa, Zielona Góra, Toruń - to już wygląda na pospolite ruszenie. Oby politycy/urzędnicy posłuchali tych głosów...
I jeszcze w skrócie - kilka faktów ze strony kampanii Cyrk bez zwierząt:
1. Zwierzęta nie znajdują się w cyrku z własnej woli. Prawie całe życie spędzają w klatkach, poza chwilami przeznaczonymi na tresurę i występy...
2. Treserzy zmuszają zwierzęta do nienaturalnych zachowań i poddaństwa za pomocą haków, elektrycznych pałek czy pejczy, narażając ich zdrowie, a nawet życie.
3. Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu określiło nakłanianie dzieci do uczestnictwa w występach cyrków ze zwierzętami jako działalność niepożądaną. Według MENiS jest to niezgodne z Konwencją Praw Dziecka podkreślającą, iż nauka powinna być ukierunkowana na rozwijanie w dziecku poszanowania środowiska naturalnego.
4. Wykorzystywanie zwierząt w cyrku prowadzi często do poważnych wypadków, które są nieuniknionymi konsekwencjami przetrzymywania dzikich istot w niewoli. Niejednokrotnie lwy czy tygrysy atakują ludzi podczas tresury i występów.
5. Cyrk bez zwierząt jest możliwy! Wielka Brytania, Austria, Belgia, Słowenia, Węgry, Chorwacja, Holandia, Izrael, Panama, Peru, Paragwaj, Singapur, Ekwador, Kostaryka to kraje, w których obowiązuje zakaz wykorzystywania dzikich zwierząt w cyrkach. Na świecie jest wiele cyrków bez zwierząt, jak choćby Baobab, Cirque du Soleil, Circus Hassani czy The Blackpool Tower Circus. W Polsce istnieje m.in. Teatr Avatar, zajmujący się teatrem ognia, tańcem, akrobatyką i jazdą na monocyklu. W Szczecinie działa Cyrk Zodiak, który oprócz występów prowadzi również warsztaty dla dzieci i młodzieży, łącząc zabawę z edukacją.
3 lut 2015
Pszczoły takie mądre, wow
Ferie sprzyjają lekturze zaległych czasopism, a tam...
Wywiad z Joanną Bagniewską, zoolożką. Okazuje się, że jest w sieci, więc też przeczytajcie: klik
Nie sądziłam, że pszczoły są takie mądre, tzn. nasłuchałam się już o tej inteligencji roju i ich zwyczajach, ale żeby rozpoznawały narkotyki, czy materiały wybuchowe...
Tymczasem "szkolenie pszczoły na wykrywacza narkotyków trwa 6 sekund
Na szczęście coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z zagrożenia (brak pszczół=nie ma komu zapylić roślin= brak żywności = brak ludzi) i działa w tej sprawie. Greenpeace postawiło np. hotele dla owadów w każdym większym mieście Polski (nawet w Opolu :-)). A to domek dla owadów w Berlinie (foto by Natalka).
Generalnie nie mam takiej zajawki na pszczoły jak niektórzy (np. miejscy pszczelarze z W-wy, którzy założyli Pszczelarium), a zwierzęta (a już zwłaszcza owady) trzymam na bezpieczny dystans, ale fajnie że są ludzie, którzy to ogarniają :-)
Wywiad z Joanną Bagniewską, zoolożką. Okazuje się, że jest w sieci, więc też przeczytajcie: klik
Nie sądziłam, że pszczoły są takie mądre, tzn. nasłuchałam się już o tej inteligencji roju i ich zwyczajach, ale żeby rozpoznawały narkotyki, czy materiały wybuchowe...
Tymczasem "szkolenie pszczoły na wykrywacza narkotyków trwa 6 sekund
Trzy sekundy z zapachem zakazanej substancji, trzy sekundy z cukrem. Dla bezpieczeństwa trening powtarzaliśmy kilka razy, pszczoły przechodziły też dwa "egzaminy". Cały proces razem z przerwami zajmował parę godzin. Każda z naszych pszczół pracowała tylko dwa dni - później wracały do ula, do swojego pszczelego życia. Mieliśmy naprawdę znakomite wyniki. Próbowaliśmy wykrywać różne substancje, np. próchnicę drewna w mieszkaniach. Zabrakło ostatniej fazy - eksperymentalnej - ale nie znaleźliśmy inwestora. W zasadzie byliśmy o krok od ostatecznego produktu, który chcieliśmy wypuścić na rynek - zbudować hotel dla pszczół na lotnisku, gdzie miałyby odpowiednie warunki."Genialne, mam nadzieję, że inwestor się znajdzie i pszczoły zastąpią psy :-) Przynajmniej częściowo. No, i pod warunkiem, że pszczoły przetrwają. Bo jak wiadomo, ich życie stoi pod znakiem zapytania. Giną masowo i nie za bardzo wiadomo dlaczego. Możliwe, że to kwestia pestycydów, GMO, niezrównoważonego rolnictwa i zmian klimatu.
Na szczęście coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z zagrożenia (brak pszczół=nie ma komu zapylić roślin= brak żywności = brak ludzi) i działa w tej sprawie. Greenpeace postawiło np. hotele dla owadów w każdym większym mieście Polski (nawet w Opolu :-)). A to domek dla owadów w Berlinie (foto by Natalka).
Generalnie nie mam takiej zajawki na pszczoły jak niektórzy (np. miejscy pszczelarze z W-wy, którzy założyli Pszczelarium), a zwierzęta (a już zwłaszcza owady) trzymam na bezpieczny dystans, ale fajnie że są ludzie, którzy to ogarniają :-)
7 gru 2014
2 w 1 - prezenty charytatywne
Minimalizm minimalizmem, a coś pod tą choinkę włożyć trzeba...Wszystko byle nie produkowane w Chinach zabawki :-/ Na szczęście nietrudno plastikowy badziew zastąpić swojskim rękodziełem czy dobrą książką dostosowaną do wieku i zainteresowań. Dzisiaj więc nie o zabawkach, ale o prezentach dla tych, co z zabawek już wyrośli. Dorośli.
Co jest eko? Wiadomo - prezenty niematerialne, a jeśli materialne to DIY, rękodzieło, lokalne, fair trade, organic, wegan, recykling, upcykling a nawet second-hand (ja osobiście nie mam nic przeciwko otrzymywaniu rzeczy używanych, choć wiele ludzi ma z tym problem). Zawsze na czasie są też książki (dla tych, co zżyli się z czytnikiem, mogą także być ebooki).
Dla fanów DIY i kuchni niezłe są domowe przetwory, oryginalne naleweczki, zioła lub grzyby z własnych zbiorów, czy własnoręcznie upieczone pierniczki (lub wegański pasztet z soczewicy).
Rękodzieło także w cenie, choć osobiście nie przepadam za ozdóbkami i kurzołapami, ale np. czapka, komin czy mitenki (ja mam od Kofi) to już zupełnie inna inszość. O rękodziele jeszcze pewnie napiszę, bo mnóstwo znajomych się tym para, i bardzo dobrze.
Jeszcze inną kategorią prezentów mieszczących się w kategorii eko/etyczne są prezenty kupowane na aukcjach charytatywnych. Są takie sklepy (najczęściej podlegające pod jakieś fundacje), czy popularne fejsbukowe bazarki. W skrócie idea jest taka - kupujesz fajną rzecz (kalendarz, ciuch, książkę, bibelocik), a wydane pieniądze idą na wybrany cel dobroczynny. Kupujesz raz, dajesz dwa razy, cudowne rozmnożenie dobra.
So, polecam gorąco aukcje Design dla Zwierząt, na których kupić można perełki polskich projektantów w przyzwoitych cenach, a cały dochód zostaje przeznaczony na pomoc zwierzakom ze schroniska w Siestrzeni.
Aukcje trwają do 14 grudnia, zajrzyjcie: http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=38578062
Co jest eko? Wiadomo - prezenty niematerialne, a jeśli materialne to DIY, rękodzieło, lokalne, fair trade, organic, wegan, recykling, upcykling a nawet second-hand (ja osobiście nie mam nic przeciwko otrzymywaniu rzeczy używanych, choć wiele ludzi ma z tym problem). Zawsze na czasie są też książki (dla tych, co zżyli się z czytnikiem, mogą także być ebooki).
Dla fanów DIY i kuchni niezłe są domowe przetwory, oryginalne naleweczki, zioła lub grzyby z własnych zbiorów, czy własnoręcznie upieczone pierniczki (lub wegański pasztet z soczewicy).
Rękodzieło także w cenie, choć osobiście nie przepadam za ozdóbkami i kurzołapami, ale np. czapka, komin czy mitenki (ja mam od Kofi) to już zupełnie inna inszość. O rękodziele jeszcze pewnie napiszę, bo mnóstwo znajomych się tym para, i bardzo dobrze.
Jeszcze inną kategorią prezentów mieszczących się w kategorii eko/etyczne są prezenty kupowane na aukcjach charytatywnych. Są takie sklepy (najczęściej podlegające pod jakieś fundacje), czy popularne fejsbukowe bazarki. W skrócie idea jest taka - kupujesz fajną rzecz (kalendarz, ciuch, książkę, bibelocik), a wydane pieniądze idą na wybrany cel dobroczynny. Kupujesz raz, dajesz dwa razy, cudowne rozmnożenie dobra.
So, polecam gorąco aukcje Design dla Zwierząt, na których kupić można perełki polskich projektantów w przyzwoitych cenach, a cały dochód zostaje przeznaczony na pomoc zwierzakom ze schroniska w Siestrzeni.
Aukcje trwają do 14 grudnia, zajrzyjcie: http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=38578062
22 lip 2014
Dobra wiadomość i recenzja :-)
Dobra wiadomość jest taka, że Chiny anulują obowiązek testowania kosmetyków na zwierzętach! Bo dotychczas wiele firm kosmetycznych lokowało swoje laboratoria w Chinach, a tamtejsze prawo zobowiązuje producentów do testowania składników na zwierzętach.
Więc miejmy nadzieję, że w końcu wszystkie kosmetyki będą wolne od okrucieństwa.
A skoro już o kosmetykach mowa, to chciałam zrecenzować krem do stóp z majerankiem i tymiankiem szwedzkiej marki L:A Bruket. Oto on:
Przydają się czasem blogowe koneksje, bo sama zapewne na ten krem bym normalnie nie trafiła, a nawet jakbym trafiła, to bym go nie kupiła. 89zł to już dla mnie dużo, jeśli chodzi o wydatki na kosmetyk. Z drugiej strony już nie raz przekonałam się, że lepiej wydać więcej, a rzadziej na dobry produkt, którego mogę używać bez wyrzutów sumienia. Ta zasada sprawdza się zarówno przy paście do zębów, jak i mydle, więc dlaczego nie miałaby się sprawdzić przy kremie...
Ale do rzeczy, do kremu. Niby nie jest to rzecz pierwszej potrzeby, ale dla osób, którym często pęka skóra na piętach (to ja), i owszem.
Nie będę wklejać zdjęć swoich stóp przed i po, musicie uwierzyć mi na słowo. Przed (czyli na co dzień) moje pięty mają popękaną (czasem głęboko i boleśnie) i spierzchniętą skórę, pełną zadziorów. Sytuacja gorsza jest zimą, teraz jest całkiem znośnie.
Natomiast po (czyli jeśli pamiętam o nasmarowaniu kremem) jest chłodno, jest miękko, jest gładko. Olejek miętowy ma działanie chłodzące (odczuwalne), a cała gama olejków (kokosowy, shea, awokado, majerankowy i tymiankowy) nawilża i natłuszcza skórę.
W dodatku składniki mają certyfikat Ekocert.
Skład:
Aqua (dest.water), Glycerin (fr. coconut), Sorbitan olivate (fr. olive), Cetearyl olivate (fr. olive), Butyrosermum parkii butter (shea butter), Cocos nucifera oil (coco nut), Limnathes alba seed oil (meadowfoam), Cetyl alcohol, Theobroma cacao seed butter (cocoa butter), Betain monohydrate (fr.coconut), Cetyl palmitate (fr.palm), Sorbitan palmitate (fr. avocado), Benzyl alcohol (nat preserv.), Thymus vulgaris oil (thyme), Origanum majorana leaf oil (marjoram), Sclerotium gum (natural gel), Salicylic acid (fr. meadow sweet), Sorbic acid (natural preservative), Linalool and d-Limonene (naturally occurring in essential oils).
Różnica przed i po jest spora, większa niż przy użyciu standardowych środków pielęgnacji w postaci masła shea z olejkiem arganowym czy zwykłej oliwy. Zasadnicza różnica jest też taka, że po użyciu kremu L:A BRUKET skóra jest nawilżona, ale nie tłusta, co jednak znacznie ułatwia życie (i nie brudzi skarpet) :-)
Szczerze polecam!
Więc miejmy nadzieję, że w końcu wszystkie kosmetyki będą wolne od okrucieństwa.
A skoro już o kosmetykach mowa, to chciałam zrecenzować krem do stóp z majerankiem i tymiankiem szwedzkiej marki L:A Bruket. Oto on:
Przydają się czasem blogowe koneksje, bo sama zapewne na ten krem bym normalnie nie trafiła, a nawet jakbym trafiła, to bym go nie kupiła. 89zł to już dla mnie dużo, jeśli chodzi o wydatki na kosmetyk. Z drugiej strony już nie raz przekonałam się, że lepiej wydać więcej, a rzadziej na dobry produkt, którego mogę używać bez wyrzutów sumienia. Ta zasada sprawdza się zarówno przy paście do zębów, jak i mydle, więc dlaczego nie miałaby się sprawdzić przy kremie...
Ale do rzeczy, do kremu. Niby nie jest to rzecz pierwszej potrzeby, ale dla osób, którym często pęka skóra na piętach (to ja), i owszem.
Nie będę wklejać zdjęć swoich stóp przed i po, musicie uwierzyć mi na słowo. Przed (czyli na co dzień) moje pięty mają popękaną (czasem głęboko i boleśnie) i spierzchniętą skórę, pełną zadziorów. Sytuacja gorsza jest zimą, teraz jest całkiem znośnie.
Natomiast po (czyli jeśli pamiętam o nasmarowaniu kremem) jest chłodno, jest miękko, jest gładko. Olejek miętowy ma działanie chłodzące (odczuwalne), a cała gama olejków (kokosowy, shea, awokado, majerankowy i tymiankowy) nawilża i natłuszcza skórę.
W dodatku składniki mają certyfikat Ekocert.
Skład:
Aqua (dest.water), Glycerin (fr. coconut), Sorbitan olivate (fr. olive), Cetearyl olivate (fr. olive), Butyrosermum parkii butter (shea butter), Cocos nucifera oil (coco nut), Limnathes alba seed oil (meadowfoam), Cetyl alcohol, Theobroma cacao seed butter (cocoa butter), Betain monohydrate (fr.coconut), Cetyl palmitate (fr.palm), Sorbitan palmitate (fr. avocado), Benzyl alcohol (nat preserv.), Thymus vulgaris oil (thyme), Origanum majorana leaf oil (marjoram), Sclerotium gum (natural gel), Salicylic acid (fr. meadow sweet), Sorbic acid (natural preservative), Linalool and d-Limonene (naturally occurring in essential oils).
Różnica przed i po jest spora, większa niż przy użyciu standardowych środków pielęgnacji w postaci masła shea z olejkiem arganowym czy zwykłej oliwy. Zasadnicza różnica jest też taka, że po użyciu kremu L:A BRUKET skóra jest nawilżona, ale nie tłusta, co jednak znacznie ułatwia życie (i nie brudzi skarpet) :-)
Szczerze polecam!
9 cze 2014
Poidełka, wodopoje
Coraz częściej można spotkać w miastach publiczne poidełka (i w szkołach też).
Warto pomyśleć też o zwierzakach, bo nie tylko nam chce się pić.
Poniżej kilka przykładów wodopojów, które może zrobić każdy i postawić przed domem, w ogrodzie, na balkonie:
1. PET automatic dla ptaków:
2. Miska z wodą dla psów:
3. Poidełko dla pszczół
i jeszcze kamienne:
16 kwi 2014
Kurka wolna, jak one to znoszą?
Co prawda przymierzałam się do opisania moich wspaniałych weekendów, ale musi poczekać, bo przecież kury domagają się głosu.
Kurka wolna i Jak one to znoszą to hasła dwóch kampanii edukacyjnych dotyczących praw kur. Pierwsza z nich prowadzona jest przez Klub Gaja, który od 2005 roku uświadamia konsumentów, że kura też człowiek, a życie w klatce jest nieludzkie. Aby choć trochę im ulżyć, powinniśmy domagać się w sklepach jajek oznaczonych 0 i 1. A wciąż trudno je dostać w przeciętnym markecie lub sklepiku osiedlowym...
Raport Kupuj jajka z głową przedstawia sytuację kur w Polsce, Czechach, na Słowacji i Węgrzech.
Zobacz film pokazujący prawdziwie szczęśliwe kury - które mogą rozprostować skrzydła, grzebać w ziemi, kąpać się w piachu i znosić jajka we własnym gnieździe.
Normal and Natural from Edgar's Mission Farm Sanctuary on Vimeo.
752 kur wypuszczonych z klatek. A co z pozostałymi?
Kampania Jak one to znoszą? rozpoczęła się tydzień temu z inicjatywy stowarzyszenia Otwarte Klatki, aktywnie działającego na rzecz praw zwierząt. Hasło celne, raporty wymowne, dlatego warto rozważyć wykluczenie jajek z diety, bo da się bez nich żyć. I to smacznie. A jak zastąpić jajka w wypiekach i potrawach? Tu z pomocą przychodzi bezpłatny ebook "Dobre decyzje. Alternatywy dla jajek" z przepisami na tofujecznicę, bezjajonez, ciasta i inne tradycyjne potrawy z jajkami w składzie.
Linki do raportu i ebooka znajdziecie też w dziale Ekopublikacje.
Kurka wolna i Jak one to znoszą to hasła dwóch kampanii edukacyjnych dotyczących praw kur. Pierwsza z nich prowadzona jest przez Klub Gaja, który od 2005 roku uświadamia konsumentów, że kura też człowiek, a życie w klatce jest nieludzkie. Aby choć trochę im ulżyć, powinniśmy domagać się w sklepach jajek oznaczonych 0 i 1. A wciąż trudno je dostać w przeciętnym markecie lub sklepiku osiedlowym...
Raport Kupuj jajka z głową przedstawia sytuację kur w Polsce, Czechach, na Słowacji i Węgrzech.
Zobacz film pokazujący prawdziwie szczęśliwe kury - które mogą rozprostować skrzydła, grzebać w ziemi, kąpać się w piachu i znosić jajka we własnym gnieździe.
Normal and Natural from Edgar's Mission Farm Sanctuary on Vimeo.
752 kur wypuszczonych z klatek. A co z pozostałymi?
Kampania Jak one to znoszą? rozpoczęła się tydzień temu z inicjatywy stowarzyszenia Otwarte Klatki, aktywnie działającego na rzecz praw zwierząt. Hasło celne, raporty wymowne, dlatego warto rozważyć wykluczenie jajek z diety, bo da się bez nich żyć. I to smacznie. A jak zastąpić jajka w wypiekach i potrawach? Tu z pomocą przychodzi bezpłatny ebook "Dobre decyzje. Alternatywy dla jajek" z przepisami na tofujecznicę, bezjajonez, ciasta i inne tradycyjne potrawy z jajkami w składzie.
Linki do raportu i ebooka znajdziecie też w dziale Ekopublikacje.
4 sty 2014
Porozumienie ponad gatunkami
Czasem się zastanawiamy, co by powiedziały zwierzęta, gdyby mogły mówić...
No, cóż mówić może nie umieją, ale komunikacja z nimi jest możliwa. I to jaka.
Dziś właśnie obejrzałam film The Animal Communicator i jestem głęboko poruszona. Nie dość, że ten dokument pokazuje, że porozumienie jest możliwe, to jeszcze potwierdza starą prawdę, o której tak często zapominamy, że wszyscy jesteśmy połączeni. I pocieszające jest, że istnieją jeszcze takie osoby jak Anna Breytenbach, którzy potrafią to poczuć, i to w tak spektakularny sposób. Obejrzyjcie koniecznie, lepsze niż bajka.
Na jutiubie znów pojawił się cały film:
Gdyby ktoś sam chciał spróbować zmienić swój sposób porozumiewania się ze zwierzętami, to tu znajdzie krótki poradnik (opracowany we współpracy z Anną Breytenbach). Jest też duże zainteresowanie warsztatem z Anną w Polsce, możecie śledzić temat na fejsie. I jeszcze forum jest.
No, cóż mówić może nie umieją, ale komunikacja z nimi jest możliwa. I to jaka.
Dziś właśnie obejrzałam film The Animal Communicator i jestem głęboko poruszona. Nie dość, że ten dokument pokazuje, że porozumienie jest możliwe, to jeszcze potwierdza starą prawdę, o której tak często zapominamy, że wszyscy jesteśmy połączeni. I pocieszające jest, że istnieją jeszcze takie osoby jak Anna Breytenbach, którzy potrafią to poczuć, i to w tak spektakularny sposób. Obejrzyjcie koniecznie, lepsze niż bajka.
Na jutiubie znów pojawił się cały film:
Gdyby ktoś sam chciał spróbować zmienić swój sposób porozumiewania się ze zwierzętami, to tu znajdzie krótki poradnik (opracowany we współpracy z Anną Breytenbach). Jest też duże zainteresowanie warsztatem z Anną w Polsce, możecie śledzić temat na fejsie. I jeszcze forum jest.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)