Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Japonia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Japonia. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 28 maja 2012

Prawdziwy świat


Natsuo Kirino
Wydawnictwo SONIA DRAGA, Katowice 2010
245 stron

Natsuo Kirino zabiera czytelnika w świat japońskich nastolatków, świat zastanawiający i budzący grozę, jeśli rzeczywiście tak on wygląda. 
 
Główni bohaterowie Prawdziwego świata to pięcioro siedemnastolatków z tak zwanych, jak to się u nas mówi, „dobrych domów” - cztery przyjaciółki: Toshi (ukrywająca się czasem pod imieniem Ninna Hori), Yuzan, Terauchi i Kirarin oraz chłopak zwany Glistą. Rodzina Glisty niedawno zamieszkała w sąsiedztwie Toshi, on chodzi do ekskluzywnej prywatnej szkoły i młodzi prawie się nie znają. Jednak gdy któregoś wakacyjnego dnia zamordowana zostaje matka Glisty, a on staje się głównym podejrzanym, Toshi i jej przyjaciółki, bardziej lub mniej świadomie i dobrowolnie, pomagają mu w ucieczce i ukrywaniu się. Doprowadzi to do jeszcze większej tragedii, niż początkowe morderstwo.

Natsuo Kirino z jednej strony rysuje przytłaczający obraz samotności młodych ludzi, z drugiej – ich kompletnego nieprzystosowania, zupełnej nieznajomości spraw oczywistych dla każdego normalnego człowieka. Każde z nich udaje kogoś innego, ukrywa swoje prawdziwe ja przed rodziną, przyjaciółkami, przed całym światem (nawet imion nie używają prawdziwych). I każde ma swoje powody, które można sprowadzić do jednego wspólnego mianownika, jakim jest poczucie samotności, wyobcowania i lęku przed niezrozumieniem i brakiem akceptacji. Żyją jakby nie swoim życiem, ale życiem stworzonych przez siebie awatarów w grze komputerowej. 
Podobnie ich reakcja na wiadomość o zabójstwie matki Glisty jest reakcją jakby na usunięcie przeszkody w grze. Żadnych uczuć wyższych, żadnego przejęcia, zero negatywnej oceny dla dokonanej zbrodni, brak poczucia nieodwracalności tego zdarzenia. Tak, jakby nie wydarzyło się to w rzeczywistym świecie, jakby kobietę pozbawiono jednego z trzech-pięciu żyć, a morderstwo było po prostu niezbędnym posunięciem, aby przejść na wyższy poziom. 

Jak to możliwe, jak mogło dojść do tego, iż ci młodzi ludzie mają tak wypaczone pojmowanie świata? Odpowiedź znaleźć można w stosunkach panujących w rodzinach tych dzieciaków, w ich szkołach. Ważna była nauka, sukcesy odnoszone od najmłodszych lat w rywalizacji z rówieśnikami, mające zapewnić lepszy start w dorosłe życie. Tylko, że ci, którzy odpowiedzialni byli za ich wychowanie, zagubili gdzieś po drodze proporcje, przez co więzi międzyludzkie, empatia, uczucia zeszły na dalszy plan, więcej – w ogóle nikt tych dzieci tego nie uczył, nie pokazał. Musiały nauczyć się tego na własnej skórze, w sposób najbardziej dramatyczny z możliwych.

Skończyłam tę książkę z nadzieją, że – wbrew tytułowi – prawdziwy świat tak nie wygląda ani w Japonii ani nigdzie indziej, że nie doszliśmy jeszcze do tego etapu, a powieść Natsuo Kirino ma być jedynie przestrogą dla dorosłych. Izolowanie dzieci od rzeczywistego życia, szklany klosz rozpościerany przez rodziców nad coraz mniej licznym potomstwem, nienauczenie ich tego, co dobre, a co złe, hodowanie takich małych, wyobcowanych z realnego życia egoistów, to wcale nierzadkie postawy, jakie możemy dziś obserwować wokół. Prawdziwy świat do ostrzeżenie, do czego może doprowadzić ten coraz powszechniejszy również u nas model wychowania.

niedziela, 21 sierpnia 2011

Tysiąc żurawi Śpiące piękności


Yasunari Kawabata
Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1987
265 stron

Ocena 3/6

Dwie minipowieści noblisty z 1968 roku Yasunariego Kawabaty powstały w różnym czasie - |Tysiąc żurawi w 1949, a Śpiące piękności w 1961, u nas jednak wydawano je razem. Nie wiem, czym kierował się wydawca, bo przecież chyba nie tym, że wydane osobno książki byłyby za chude. I dlatego próbowałam znaleźć punkty styczne obydwu opowieści, coś co tematycznie łączyłoby historię młodego Kikujiego ze starcem Eguchim.

Pierwszy z nich jest bohaterem Tysiąca żurawi. Z panią Kurimoto Chikako – przyjaciółką rodziny (że użyję takiego eufemistycznego i europejskiego określenia) wiąże się budzące odrazę a zarazem fascynację wspomnienie z dzieciństwa wspomnienie znamienia na piersi kobiety, które Kikuji zobaczył przypadkiem, gdy jako siedmiolatek odwiedził ją razem z ojcem. Teraz, po latach od śmierci rodziców znajomość odnowiona właściwie wbrew jego woli przyniesie następstwa, które zaważą na jego dalszym życiu. To podczas ceremonii herbaty w domu Chikako spotka panią Otę, wieloletnią kochankę ojca, jego córkę Fumiko oraz piękną i niewinną Yukiko, swoją przyszłą żonę. Jednak zanim dojdzie do zaślubin, Kikujiego połączą z panią Otą i jej córką zdarzenia, które odcisną piętno grzechu na jego duszy. 
 
Druga minipowieść (choć może trafniejsze będzie określenie: opowiadanie) jest zupełnie inna w swoim charakterze. Eguchi dostaje w zaufaniu adres pewnego domu, gdzie starzy „godni zaufania” mężczyźni mogą spędzić noc w towarzystwie uśpionych pięknych dziewcząt. Nie jest to typowy dom schadzek, dziewczęta śpią snem nie do przerwania i po przebudzeniu nie będą wiedziały, co działo się w nocy, ale odwiedzających je mężczyzn obowiązują pewne zasady, są granice, których przekraczać nie wolno, zresztą ich męska moc już przeminęła i wspólne noce z młodziutkimi pięknościami służą odrodzeniu wspomnień a nie miłosnym igraszkom. Początkowo Eguchi idzie tam kierowany ciekawością, czuje nawet pewną wyższość nad innymi gośćmi domu, nie jest przecież jeszcze tak stary, aby uważano go za „godnego zaufania”, są chwile, gdy chce nawet naruszyć zasady domu, aby udowodnić, że nie jest jeszcze tak stary, za jakiego go uważają. Jednak po pierwszej nocy znów tam wraca i znów. W obecności uśpionych dziewcząt na jawie i w snach nawiedzają go wspomnienia dawnych miłości, przygód miłosnych, romansów, ale i rozważania nad przemijającym czasem i młodością.

To, co wg mnie łączy te dwie historie, to męska niemoc przeciwstawiana kobiecemu dziewictwu. Ale czemu ma to służyć, tego – przyznaję – nie udało mi się zrozumieć. Może to kwestia różnic kulturowych, może płci, a może zwyczajnie wcale nie o to autorowi chodziło. 
 
Obie powieści pięknie napisane, jak zresztą u większości noblistów, których utwory czytałam. Jest w nich pewna magia, magnetyzm nie pozwalający odłożyć książki. Poza tym egzotyka odmiennego świata, innej hierarchii wartości i obyczajów. I tyle. Nic więcej z tego nie wyniosłam, żadnych głębszych refleksji. Najwidoczniej lektura nie na moją wrażliwość. 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...