Dzisiaj w roli głównej moje duże dziewczyny. Zrobiłam im nowe sukienki...zrobiłam je dawno, tylko wykończyć mi się nie chciało. Ale w końcu się zawzięłam, ozdobiłam, dorobiłam opaski i oto są :) Nawet zdjęcia od razu zrobiłam, bo słoneczko dzisiaj pięknie świeciło i robotnicy balkonowi z racji niedzieli nie przyszli, więc mogłam odsłonić okna :) Dziewczynki bardzo fajnie wygladają w tych kiecuniach, jestem zadowolona. Opaski są zapinane na guziczki z tyłu, więc bardzo fajnie się je zakłada, bez rujnowania lalkowej fryzurki. Jest to fajna alternatywa dla lalek, które czapek nie cierpią :) Na szczęście moje nie mają z tym problemu.
Tak wiem, zdjęć trochę dużo, ale nie umiałam wybrać.
Mam jeszcze jedną zaległą sesję do pokazania, ale to następnym razem. Jest też u mnie lalkowy gość, który też będzie bohaterem jakiegoś postu, no i w końcu zmierzę się z rozmiarem pukisia i pozostałych przedszkolaków, dotychczas nie pokazanych. O dziwo moje kociaki jak do tej pory pozwalają mi dziergać, czasem tylko spróbują żyłki od drutów, ale na szczęście motki całkowicie ignorują. Zobaczymy, jak to będzie dalej.
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę wszystkim dużo słońca!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą druty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą druty. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 8 listopada 2015
środa, 14 października 2015
Pogoda za oknem zmieniła się....
Pogoda za oknem zmieniła się ostatnio, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zniknęło slońce a niebo pokryła gruba warstwa szaro-burych chmur. Nie lubię! Nie dlatego, że zrobiło się zimno, głównie dlatego że brakuje mi światła. Słońce działa na mnie motywująco, dodaje energii, tej życiowej też. Moje lalki tak średnio na taką pogodę przygotowane, bo ja utknęłam w letnich dziergankach. Ale jakoś radzić sobie trzeba, zanim powstanie cieplejsza garderoba.
Tak więc póki co, bawimy się w przebieranki.
Czy wy też tak macie, że okresowo lubicie jedna lalkę bardziej od drugiej? Zauważyłam to u siebie, zwłaszcza kiedy dokonam jakiejś, nawet drobnej, zmiany w wygladzie lalki. Ogarnięty Soni wig znowu mi się podoba, łatwiej współpracuje, bo nie jest taki ciężki. Więc już nie szukam desperacko innego, ale nie ukrywam, że jak wpadnie mi akurat przed oczy taki, który mi się spodoba, to zapewne kupię.
Sonia pozdrawia serdecznie :)
Tak więc póki co, bawimy się w przebieranki.
Czy wy też tak macie, że okresowo lubicie jedna lalkę bardziej od drugiej? Zauważyłam to u siebie, zwłaszcza kiedy dokonam jakiejś, nawet drobnej, zmiany w wygladzie lalki. Ogarnięty Soni wig znowu mi się podoba, łatwiej współpracuje, bo nie jest taki ciężki. Więc już nie szukam desperacko innego, ale nie ukrywam, że jak wpadnie mi akurat przed oczy taki, który mi się spodoba, to zapewne kupię.
Sonia pozdrawia serdecznie :)
wtorek, 6 października 2015
Post troszkę na wyrost...
Post troszkę na wyrost, bo prawie zimowy, a tu jesień w pełni :) Ale takie właśnie zamówienie dostałam. Niektóre lalki wolą nie dać się zaskoczyć. Kolory i fasony czapek i sweterka wybrane zostały przez zamawiającą. Miało być skromnie, tradycyjnie i bez ozdóbek. Wcisnęłam chociaż po 3 koraliczki do rękawiczek, tak z rozpędu, łatwo odpruć, w razie czego :D Rękawiczki funkcjonalne, ale trzeba troszkę ścisnąć dłonie laleczki. Nie chciałam robić większych, bo wtedy zdecydowanie gorzej wyglądają na sznureczkach, bardziej jak woreczki, niż rękawiczki. A wiszące są fajniutkie :)
Do kompletu dorobiłam jeszcze szaliczki, ale kurczę w pośpiechu zupełnie zapomniałam ich założyć Zośce. Może nowa właścicielka zrobi fotkę swojej lali :) Różowy szaliczek z pomponikami a żółty z frędzelkami. Generalnie bardzo fajnie wszystko wyszło. Zosia fajnie w nich wygląda.
Teraz muszę takie zrobić Zośce, bo się nafochała, jak ją rozbierałam ;)
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim postem :)
Do kompletu dorobiłam jeszcze szaliczki, ale kurczę w pośpiechu zupełnie zapomniałam ich założyć Zośce. Może nowa właścicielka zrobi fotkę swojej lali :) Różowy szaliczek z pomponikami a żółty z frędzelkami. Generalnie bardzo fajnie wszystko wyszło. Zosia fajnie w nich wygląda.
Teraz muszę takie zrobić Zośce, bo się nafochała, jak ją rozbierałam ;)
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim postem :)
czwartek, 24 września 2015
Troszkę się tutaj zakurzyło...
Troszkę się tutaj zakurzyło, leń mnie dopadł. Ale tylko zdjęciowy. Wczoraj mnie zmobilizowała córcia do działania, zapowiadając, że zabiera aparat na tydzień. Niby niedługo, ale przerwa była już i tak spora, no to ogarnęłam się jakoś :) Dzisiaj Sonia przed obiektywem. Dawno jej nie pokazywałam. Wszystko przez jej wiga. Zdjęłam go i odłożyłam na bok z postanowieniem, że założy tylko nowy. Przekopałam ebay i to co znalazłam, i bardzo mi się spodobało okazało się zwykłym furkiem... no cóż, chyba zamówimy docelowo u Marzenki, jak tylko skóra owiec znów będzie osiągalna.
A póki co postanowiłam ogarnąć ten stary wig. Przerzedziłam go bardzo, ale prześwitów nie ma. W każdym rządku wycięłam co drugie pasemeczko, dolny rządek usunęłam całkowicie, na koniec potraktowałam prostownicą. Wreszcie zaczęło to być to co chcę, nie w 100%, ale zbliżone. Nie jest już tak ciężko na tej głowie i jakoś łatwiej mi z nią pracować. Nawet mi sie podoba.Może nawet zostaniemy przy tym wigu. Zobaczę, jak będzie się sprawował na dłuższą metę.
Na tę okazję zrobiłam Soni bezrękawnik na drutach. Nie jest jeszcze na tyle zimno i spokojnie może zastąpić sweterek. Obszyłam brzeg "futerkiem". Wygląda bardzo fajnie :) Sonia dostała też robioną na drutach ażurkową bluzeczkę, ozdobioną perełkami. Do niej założyła szorty pożyczone od Milki. trochę za duże, ale sznureczek w talii pomógł. Skarpety też robione na drutach już dawno temu.
Aż sie prosiło o wyjście w plener...no cóż, może kiedyś...
Pozdrawiam serdecznie i do napisania :)
A póki co postanowiłam ogarnąć ten stary wig. Przerzedziłam go bardzo, ale prześwitów nie ma. W każdym rządku wycięłam co drugie pasemeczko, dolny rządek usunęłam całkowicie, na koniec potraktowałam prostownicą. Wreszcie zaczęło to być to co chcę, nie w 100%, ale zbliżone. Nie jest już tak ciężko na tej głowie i jakoś łatwiej mi z nią pracować. Nawet mi sie podoba.Może nawet zostaniemy przy tym wigu. Zobaczę, jak będzie się sprawował na dłuższą metę.
Na tę okazję zrobiłam Soni bezrękawnik na drutach. Nie jest jeszcze na tyle zimno i spokojnie może zastąpić sweterek. Obszyłam brzeg "futerkiem". Wygląda bardzo fajnie :) Sonia dostała też robioną na drutach ażurkową bluzeczkę, ozdobioną perełkami. Do niej założyła szorty pożyczone od Milki. trochę za duże, ale sznureczek w talii pomógł. Skarpety też robione na drutach już dawno temu.
Aż sie prosiło o wyjście w plener...no cóż, może kiedyś...
Pozdrawiam serdecznie i do napisania :)
piątek, 21 sierpnia 2015
Pierwsze koty za płoty....
Pierwsze koty za płoty, jak to się mówi. Po wielu bólach lalek doczekał się pierwszego odzienia. Chociaż trudno to nazwać odzieniem, bo to tylko sweter, ale od czegoś trzeba było zacząć. Robienie sweterków dla moich dziewczyn mam już obcykane na maksa i wydawałoby się, że i tym razem to będzie pikuś. Otóż nie był. Prułam kilka razy przy dopasowywaniu rozmiaru i kolejne kilka, wykańczając dekolt. Nie powiem co mi się cisnęło na usta... Niby różnica we wzroście między lalkami nieduża, ale w budowie ciała jednak spora, stąd rozbieżności rozmiarowe. Ale przynajmniej teraz mam jako takie pojęcie wyjściowe. Sam proces robienia i przymiarek to czysta przyjemność, tylko chwile, kiedy trzeba było spruć wcale niemałą część robótki były koszmarem. Schody zaczęły się przy łączeniu rękawów z całością i przy podkroju pach. Ale dałam radę. Sweterek zapinany na guziczki, z ozdobnymi ściągaczami w paseczki. Jak zaczęłam robić rękawy, tak mniej więcej w połowie, przyszło olśnienie, że kurcze nie wiem, czy ręce lalka się wyjmują, jak w obitsu. Byłam mile zaskoczona, kiedy się okazało, że jednak dłonie można wyjmować, bo to bardzo ułatwia zakładanie rękawków.
Efekt końcowy całkiem przyzwoity. Do czego muszę się przyzwyczaić, to mały rozmiar jego głowy. Pracując z dyniogłowymi, człowiek się przyzwyczaja do zupełnie innych proporcji, więc początkowo strasznie mi to przeszkadzało. Powoli jednak się z tym oswajam.
A teraz już fotki. Jakość bardzo komórkowa, bo prąd w bateriach się skończył, akumulatory nienaładowane a najbliższy sklep z bateriami ma urlop. Miałam już zrezygnować, ale w końcu zdecydowałam się na komórkę.
A tak przy okazji, zupełnie zapomniałam, że lalek wciąż bezimienny. Hunterów jest całe stado, więc przydałoby się jakieś inne imię. Właśnie skończyłam oglądanie wszystkich 5 sezonów "Przyjaciółek". Pojawiał się tam niesamowicie rozbrajający męski osobnik - Dagmar. Imię tak mi się spodobało, że proszę bardzo, przedstawiam Wam mojego Dagmara :)
Możliwości artykulacyjnych to on za wielkich nie ma, ale przynajmniej jest stabilny.
Zastanawiam się, jak rozwiązać problem ubierania go w sweter wkładany przez głowę, bądź nogi...Z obitsu jest super, bo ramiona się wyjmuje, nie ogranicza to dekoltu w żaden sposób. U niego będzie problem. Nie bardzo mi pasuje zapinanie z tyłu, albo z boku jak u dzieci. Serek bądź polo jest jakimś wyjściem, ale muszę znaleźć sposób na normalny dekolt.
To na tyle dzisiaj. Wreszcie można oddychać! Jest ciepło, ale rano i wieczorkiem powietrze jest bardzo przyjemne i rześkie, pachnące lasem. Mam nadzieję, że i u Was upały zelżały.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do napisania :))
Efekt końcowy całkiem przyzwoity. Do czego muszę się przyzwyczaić, to mały rozmiar jego głowy. Pracując z dyniogłowymi, człowiek się przyzwyczaja do zupełnie innych proporcji, więc początkowo strasznie mi to przeszkadzało. Powoli jednak się z tym oswajam.
A teraz już fotki. Jakość bardzo komórkowa, bo prąd w bateriach się skończył, akumulatory nienaładowane a najbliższy sklep z bateriami ma urlop. Miałam już zrezygnować, ale w końcu zdecydowałam się na komórkę.
A tak przy okazji, zupełnie zapomniałam, że lalek wciąż bezimienny. Hunterów jest całe stado, więc przydałoby się jakieś inne imię. Właśnie skończyłam oglądanie wszystkich 5 sezonów "Przyjaciółek". Pojawiał się tam niesamowicie rozbrajający męski osobnik - Dagmar. Imię tak mi się spodobało, że proszę bardzo, przedstawiam Wam mojego Dagmara :)
Możliwości artykulacyjnych to on za wielkich nie ma, ale przynajmniej jest stabilny.
Zastanawiam się, jak rozwiązać problem ubierania go w sweter wkładany przez głowę, bądź nogi...Z obitsu jest super, bo ramiona się wyjmuje, nie ogranicza to dekoltu w żaden sposób. U niego będzie problem. Nie bardzo mi pasuje zapinanie z tyłu, albo z boku jak u dzieci. Serek bądź polo jest jakimś wyjściem, ale muszę znaleźć sposób na normalny dekolt.
To na tyle dzisiaj. Wreszcie można oddychać! Jest ciepło, ale rano i wieczorkiem powietrze jest bardzo przyjemne i rześkie, pachnące lasem. Mam nadzieję, że i u Was upały zelżały.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do napisania :))
sobota, 15 sierpnia 2015
W zasadzie nic nowego nie pokażę...
W zasadzie nic nowego nie pokażę, oprócz zdjęć Zosi, zrobionych jakiś czas temu. Miałam wówczas jak nigdy natchnienie nie tylko do przebieranek, ale także i do fotografowania, co mi się rzadko zdarza. Zosia ubranek ma już tak dużo, że można ją stroić do woli. Gdybym tak chciała pokazać wszystkie możliwe kombinacje, to nie dość, że zanudziłabym Was na śmierć, to i miejsca na zdjęcia by zabrakło. Ale od czasu do czasu odrobina spamu nie zaszkodzi. Skoro zdjęcia już są to szkoda, żeby pokrył je kurz na dysku ;)
Swoją drogą to bardzo słodki z niej dzieciak. Rozczula mnie niemal każda jej poza. Żeby jeszcze jej ciałko chciało mnie słuchac tak, jak bym tego chciała to byłoby miodzio :) Zawieruszył nam się klapek z ostatniego zdjęcia. A szkoda, bo jest fajny, na lato wręcz idealny.
Miałam te zdjęcia rozbić na 2 posty, ale w kolejce czekają już następne robótki, więc dzisiaj hurtem wszystkie.
Upał jak był straszny tak jest jeszcze gorszy. Czekam z utęsknieniem wieczoru, a tu sie okzauje, że nawet wtedy temperatura przekracza 30 stopni. W nocy nie ma czym oddychać. Z drugiej jednak strony wolę to niż szarugę i deszcz. Słońce działa na mnie dopingująco. Ale, parę kropli deszczu by nie zaszkodziło. Nawet więcej niz parę. I tego sobie, i Wam życzę. Dziękuję za przemiłe komentarze i odwiedziny :)
Swoją drogą to bardzo słodki z niej dzieciak. Rozczula mnie niemal każda jej poza. Żeby jeszcze jej ciałko chciało mnie słuchac tak, jak bym tego chciała to byłoby miodzio :) Zawieruszył nam się klapek z ostatniego zdjęcia. A szkoda, bo jest fajny, na lato wręcz idealny.
Miałam te zdjęcia rozbić na 2 posty, ale w kolejce czekają już następne robótki, więc dzisiaj hurtem wszystkie.
Upał jak był straszny tak jest jeszcze gorszy. Czekam z utęsknieniem wieczoru, a tu sie okzauje, że nawet wtedy temperatura przekracza 30 stopni. W nocy nie ma czym oddychać. Z drugiej jednak strony wolę to niż szarugę i deszcz. Słońce działa na mnie dopingująco. Ale, parę kropli deszczu by nie zaszkodziło. Nawet więcej niz parę. I tego sobie, i Wam życzę. Dziękuję za przemiłe komentarze i odwiedziny :)
niedziela, 2 sierpnia 2015
Zrobiłam ostatnio przegląd swoich włóczek...
Zrobiłam ostatnio przegląd swoich włóczek...jest tego sporo, część nawet nie napoczęta. A nowe przybywają z każdą nową wizytą w pasmanterii :) Szkoda tylko, że większość jest za gruba. Rozdzielanie nitek to mało przyjemna cześć, ale jak nie ma innego wyjścia, to włóczkę trzeba przygotować. Kordonki są ładne, to fakt, ale nie mają tego włoska co ma włóczka.
Do włóczki, z której Zosia ma sweterek podchodziłam 3 razy. Ciągle mi się rozchodziła przy rozdzielaniu i rwała. Złość mnie brała jak nie wiem co, ale w końcu mi się udało. Nie żałuję zmarnowanego czasu, bo sweterek wygląda jak robiony z moherku. Ma krótki rękawek i kapturek. Kapturek to tylko ozdoba, jest za mały do zakladania, ale u dyniogłowych użytkowe kaptury mi się nie podobają. Robiłam już takie i drażniły mnie, kiedy takie duże wisiały na plecach.
Podobnych cieniowanych włóczek mam trochę, w różnej kolorystyce. Skoro tą się udało, to z innymi też powalczę :)
Użyłam drutów 1mm, to najcieńsze jakie mam. Wyginają sie trochę w trakcie robienia, ale lubię je, bo można nawet użyć nici :) Odkąd je mam to nie wyobrażam sobie, jak mogłam robić na grubszych :)
Bluzeczka podobnie jak dwa posty niżej, na szydełku, tylko kolor inny. Bardzo je lubię, pasują do wszystkiego. No i można włożyć pod sweterek :)
Spódniczki nie moje, błękitna szyta przez Gabi, rózowa przez Malfrue :) Obie ulubione.
Zdjęć zrobiłam sporo, w różnych stylizacjach. Dzisiaj tylko cześć, resztę następnym razem, bo za dużo na jeden post.
I muszę się pochwalić - kupiłam aparat !! Jutro odbieram ze sklepu, mam nadzieję że jakość zdjęć się poprawi. Nie jest bardzo profesjonalny, ale i fotograf ze mnie żaden. Na moje potrzeby (i lalkowe) w zupełności wystarczy :)
Przeglądałam dzisiaj ebay i chyba znalazłam wiga dla Soni. Na modelce wyglądał uroczo. Lalka miała nawet makijaż i oczy zbliżone do Soni. Powinien jej poasować. Jest delikatny i leciutki, to najważniejsze. Duże lalki są nafochane na mnie. Sonia leży w pudełku, zdjęłam jej wiga, bo mnie naprawdę drażnił. Milki wig też do wymiany, ale tu chyba nie będzie problemu z wyborem. No i szukam jeszcze jednego, dla maluszka, który do mnie leci :) Nie wiem kiedy duże lalki będą się nadawały do pokazania.
Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tymi lalkowymi dylematami :)
Do włóczki, z której Zosia ma sweterek podchodziłam 3 razy. Ciągle mi się rozchodziła przy rozdzielaniu i rwała. Złość mnie brała jak nie wiem co, ale w końcu mi się udało. Nie żałuję zmarnowanego czasu, bo sweterek wygląda jak robiony z moherku. Ma krótki rękawek i kapturek. Kapturek to tylko ozdoba, jest za mały do zakladania, ale u dyniogłowych użytkowe kaptury mi się nie podobają. Robiłam już takie i drażniły mnie, kiedy takie duże wisiały na plecach.
Podobnych cieniowanych włóczek mam trochę, w różnej kolorystyce. Skoro tą się udało, to z innymi też powalczę :)
Użyłam drutów 1mm, to najcieńsze jakie mam. Wyginają sie trochę w trakcie robienia, ale lubię je, bo można nawet użyć nici :) Odkąd je mam to nie wyobrażam sobie, jak mogłam robić na grubszych :)
Bluzeczka podobnie jak dwa posty niżej, na szydełku, tylko kolor inny. Bardzo je lubię, pasują do wszystkiego. No i można włożyć pod sweterek :)
Spódniczki nie moje, błękitna szyta przez Gabi, rózowa przez Malfrue :) Obie ulubione.
Zdjęć zrobiłam sporo, w różnych stylizacjach. Dzisiaj tylko cześć, resztę następnym razem, bo za dużo na jeden post.
I muszę się pochwalić - kupiłam aparat !! Jutro odbieram ze sklepu, mam nadzieję że jakość zdjęć się poprawi. Nie jest bardzo profesjonalny, ale i fotograf ze mnie żaden. Na moje potrzeby (i lalkowe) w zupełności wystarczy :)
Przeglądałam dzisiaj ebay i chyba znalazłam wiga dla Soni. Na modelce wyglądał uroczo. Lalka miała nawet makijaż i oczy zbliżone do Soni. Powinien jej poasować. Jest delikatny i leciutki, to najważniejsze. Duże lalki są nafochane na mnie. Sonia leży w pudełku, zdjęłam jej wiga, bo mnie naprawdę drażnił. Milki wig też do wymiany, ale tu chyba nie będzie problemu z wyborem. No i szukam jeszcze jednego, dla maluszka, który do mnie leci :) Nie wiem kiedy duże lalki będą się nadawały do pokazania.
Pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tymi lalkowymi dylematami :)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)