Strony

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Belgia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Belgia. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 27 października 2009

Tak sobie mysle, ze

niektorzy chcieliby ukladac moje zycie, ale tak jak sobie oni je wyobrazaja.
Dokladnie to mam na mysli tutaj byla zone mojego meza...

Zaskakuje mnie ta kobieta czasami niesamowicie, pewnie dlatego, ze jednak jestesmy ulepione z zupelnie innej gliny.

Po ostatniej rozmowie R. z synem okazalo sie, ze T. zaczyna swoje ferie w szkole 21 grudnia, a konczy 9 stycznia. Moj malzonek z byla zona czyli A. uzgodnili, ze bedziemy mogli T. zabrac w weekend 19-20 grudnia - hmmm wlasnie spostrzeglam, ze to akurat bedzie nasza PIERWSZA ROCZNICA SLUBU - leci ten czas ;) - w kazdym razie zapowiada sie, ze chyba moje marzenia o uroczystej kolacji i kwiatach, sa malo realne, szkoda, chociaz kto wie, moze sie uda cos zrealizowac :)) No ale wazne, ze dla R. beda to pierwsze wspolne Swieta Bozego Narodzenia z wlasnym synem!!
Tez sie juz na nie ciesze, boje sie troche przygotowan do nich, bo nie mamy funduszy na zadne nadprogramowe atrakcje, a tu dzieciaki czekac beda na prezenty gwiazdkowe, a i do Polski trzeba by Bratankowi choc jakis prezent sprawic... oj ludzie, wszystko jest fajne tylko szkoda, ze kasy brakuje :/

No ale ja znow z tematu zeszlam, a mialo byc troche o bylej zonie R., a raczej o tym co ostatnio wysmedzila w trakcie rozmowy telefonicznej z R.
Mianowicie, jej brat czesto i gesto dorabia sobie w Belgii (przywilej bycia zawodowym wojskowym na emeryturze - kasa emerytalna co miesiac jest, czlowiek jeszcze nie stary przeca, to i dodatkowej pracy pomyslec mozna). Kupuje on w tej Belgii gazetke z ogloszeniami wszelakiej masci. Wracajac ostatnio z tej pracy w Belgii do Niemiec, do A., bo teraz u niej w domu cos tam remontuje, przywiozl ze soba taka wlasnie gazetke, ktora pewnie dorwala byla zona R. i przewertowala ja od pierwszej do ostatniej strony (to akurat moje dywagacje, coz moze mnie fantazja poniosla z tym wertowaniem ;P) w kazdym razie wyczytala, ze jest mnostwo ogloszen o prace, i dlaczego ja niczego nie szukam...i dlaczego nie moge znalezc pracy?

Prawde mowiac to poczulam sie jak jakis debil, ktory siedzi bezproduktywnie i nie zarabia na siebie - inna sprawa, ze wlasnie tak czesto i gesto mysle o sobie, wiem, ze to bez sensu ale ciezko to zmienic - po chwili jednak doplynela do mnie fala wkurwienia okropnego!! Coz, w koncu prawda jest taka, ze ja do tej Francji nie przyjechalam w celach glownie zarobkowych - tak jak ona do Niemiec - lecz dlatego, ze pokochalam, z wzajemnoscia jak do tej pory na cale szczescie :PP w Polsce zatem zostawilam prace - i co z tego, ze teraz jest mojej robocie cyrk na kolkach - ale wczesniej bylo oki, i pensja byla normalna i warunki pracy tez sympatyczne, zreszta podejrzewam, ze dalabym rade i teraz cos znalezc, aczkolwiek wykorzystac bym musiala znajomosci na 100%, bo latwo z praca w Polsce chyba nie jest. Wypowiadam sie jednak w tym temacie dosc ostroznie, jako, ze nie sa mi znane dokladnie realia polskiego rynku pracy. Ja moge tylko mowic o swoim doswiadczeniu, ktore mam zyjac tutaj.

Wracajac ...
... A. powiedziala R., ze w Belgii pracy od groma i powinnam tam smignac. Na co slubny do niej, ze niby jak bym miala dojezdzac do pracy (?!), a po drugie on na zadne zycie na odleglosc sie nie zgadza. Nie po to chcial zebym przyjechala do Francji, zebysmy teraz zyli osobno - coz w takim razie to ja moglabym sobie spokojnie dalej byc w Polsce i pracowac, a moj maz we Francji - i tak bysmy sobie zyli... do rozwodu pewnie!?

Nie wyobrazam sobie naprawde tego, zebym miala pracowac tak daleko od domu, od R. - na cale szczescie i w tej materii sie zgadzamy ze soba w 100%. Ja rozumiem, ze pieniadze sa wazne, ale ich zarabianie nie powinno odbywac sie kosztem rodziny!!

Wiem, ze sa sytuacje w zyciu, ze ludzie decyduja sie na wyjazd zeby zarobic lepsze pieniadze, jednak nieliczni zabieraja ze soba swoja rodzine dzieki temu trwaja ze soba w zwiazku, nie kazdy jest bowiem na tyle silny by trwac w rozdzieleniu z najblizszymi, zachlystuja sie nowym swiatem, ludzmi, zyciem i nagle zaominaja o tym co mieli, co kochali. Zreszta kazdy z Was na pewno slyszal takie historie.

A ja... ja chce pracowac, ale tak by codziennie moc nadal czuc jego opiekuncze ramie w te pazdziernikowe noce...
W takim ukladzie to, no wlasnie.... tak sobie mysle, ze moze A. ma chec na mojego meza, albo zazdrosci, ze nam sie uklada i jestesmy szczesliwi, albo najzwyczajniej w swiecie... chce podwyzszyc alimenty... coz...albo naprawde lubi wpieprzac sie w zycie innych... no ale ode mnie i od mojego zycia to akurat wara!!