Sprawdzajac dzis nasza skrzynke pocztowa natknelam sie na list z Pôle emploi. Otwierajac go, tak sobie myslalam, ze przeciez to pewnie moja karta, w ktorej jak byk stoi, ze jestem od 6 dnia maja ponownie pelnoprawna poszukajaca pracy... no i owszem, taka karte tez dostalam, tylko, ze akurat w innej kopercie. W tej wczesniejszej bylo jednak zupelnie cos innego... mianowicie propozycja pracy!
Rzekniecie zaraz gromkim chorem w koncu sie babie poszczescilo, cos sie ruszylo, nie bedzie kobita gnila w domu... i sama sklonna bylam tak zakrzyknac, do momentu kiedy moj wzrok nie zjechal odrobine ponizej, gdzie czarno na bialym krzyczala do mnie nazwa firmy, w ktorej moglabym pracowac...
A powiem Wam, nie bede tego utrzymywac w tajemnicy, bo i po co... zatem proponuja mi prace w miedzynarodowej firmie co sie zwie AVON, zapraszaja na spotkanie rekrutujace na 3 czerwca i jak dodali w szczegolach oferty, praca nie jest oczywiscie o stalym wynagrodzeniu, bowiem jestes po prostu sprzedawca domowym... czyli domokrazca, zreszta co ja bede tlumaczyc, wszyscy powszechnie wiedza na czym to polega...
A ja sie najzwyczajniej w swiecie zastanawiam co ja mam z tym zrobic?!?
Moge odmowic, oczywiscie koniecznie podajac motyw rezygnacji... ponoc mam mozliwosc dwukrotnego odrzucenia oferty pracy, potem mnie skresla z listy poszukujacych pracy...
A moze isc i zobaczyc co mi z tego wyjdzie, tak dla ciekawosci, tylko, ze jak pojde, to mozliwe, ze kurs francuskiego mi przepadnie, bo jesli zaczne ta przygode, to wowczas juz nie bede poszukujaca pracy...
I tylko tak sie zastanawiam, czy to normalne, ze w Pôle emploi maja t a k i e oferty pracy?!
Jak dla mnie nie... no ale cos z tym poczac musze... i to jeszcze w tym tygodniu...
Ale najpierw posmieje sie jeszcze troche, w koncu smiech to zdrowie :))