Dziś post totalnie kulinarny! Lato dosłownie rozpieszcza nas sezonowymi pysznościami, ale nie tylko kurkami i owocami człowiek żyje. Postanowiłam zmierzyć się w końcu z drożdżowym wyzwaniem- nic nie nadaje się lepiej do piknikowego koszyka jak suche ciasta bez mas i przekładańców. Na jednej z moich ulubionych kulinarnych stron Kuchnia Doroty wyszperałam ciasto na najprostszą drożdżówkę na świecie. Maksimum efektu przy minimalnym nakładzie pracy ;)
Jedyne czego potrzeba to cierpliwość, ponieważ wszystko co wrzucimy do michy musi leżakować w niej sobie spokojnie przynajmniej przez 4 godziny. Przepis na to cudo znajdziecie dokładnie tu. Wszystkie składniki poza mąką wrzucamy do miski, zakrywamy szczelnie folią i czekamy na efekty :) Dorota podkreślała jak ważne jest, żeby zachować odpowiednią kolejność dodawania produktów i już po kilku minutach zrozumiałam dlaczego- pracujące drożdże zamieniły miskę w wulkan, a ciasto pracowało samodzielnie :) Do tego filiżanka pysznego espresso i voila!
Pozostając w klimatach delikatesów wspomnę tylko nasz niedawny wyjazd na Litwę: wyjątkowy litewski ciemny chlebek z masłem i kawiorem, i fantastyczne piwo- niczego więcej nie potrzeba do smakowego nieba ;)