Pokazywanie postów oznaczonych etykietą transfer. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą transfer. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 15 listopada 2015

Kazimierz Nowak i jego marzenie - AFRYKA

Kazimierz Nowak i jego marzenie - AFRYKA
Witam!
Dzisiaj będzie trochę nietypowo, ponieważ chciałam Wam opowiedzieć o człowieku, o którym "mało kto dziś pamięta" a mianowicie o podróżniku Kazimierzu Nowaku. Nie jestem historykiem, więc nie będę tutaj przypominać jego biografii, tylko napiszę, że jego wielkim MARZENIEM była Afryka. Najważniejsze jest to, że to jego pragnienie się spełniło, gdy 5 listopada 1931 roku wyruszył w samotną podróż przez kontynent afrykański z północy na południe i z powrotem. Przez pięć lat przebył 40 tys km początkowo rowerem, ale także pieszo, konno, czółnem, na wielbłądzie czy pociągiem. Swoją wędrówkę relacjonował w listach publikowanych w prasie polskiej i zagranicznej. Powrócił do Polski w 1936 roku, gdzie niestety wkrótce zmarł (w 1937r) z powodu zapalenia płuc, ale i skutków malarii oraz ogólnego wycieńczenia organizmu. Jego listy zostały zebrane i wydane w książce pt "Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd" - gorąco polecam, jest także wersja dla dzieci zatytułowana "Afryka Kazika"
Jego postać została także przypomniana przez akcję "Afryka Nowaka" gdzie zapaleńcy rowerowi przebyli podobną trasę jak Kazimierz, tylko podzieloną na etapy. Rozpoczęli 5 listopada 2009 r w Trypolisie, a  skończyli 21 grudnia 2011 r. Gdyby ktoś był zainteresowany to zapraszam na stronę http://afrykanowaka.pl.
Zapytacie dlaczego akurat dzisiaj taki temat? Otóż miałam ogromną przyjemność spotkać uczestników 19 etapu tego rajdu, na miejscu w Afryce, a mianowicie w Republice Środkowoafrykańskiej. Kraj bardzo ciekawy, biedny, szarpany nadal wojną domową, ale o tym może przy innej okazji. Z jedną z uczestniczek spotkałam się już na lotnisku w Bangui, ale potem podczas trzytygodniowego pobytu nasze drogi jeszcze kilka razy się przecięły.
A teraz będzie nawiązanie do bloga "robótkowego" :-) Od "Afryki Nowaka" dostałam pamiątkową pocztówkę, na której widniało zdjęcie Afrykańczyków wykonane przez Kazimierza Nowaka i to zdjęcie postanowiłam przenieść metodą transferu, czyli zgodnie z krokiem 9 we wspólnej nauce decu. Powiecie, że to dość szalony pomysł ... pewnie tak, ale kartka leżała z szufladzie, rzadko po nią sięgałam, a teraz będzie często w moich rękach, bo ozdobiłam nią kolejne pudełko na koraliki (już dwa są ozdobione, a pokazywane TUTAJ i TUTAJ). Oczywiście miałam obawy, czy wszystko pójdzie dobrze i czy nie stracę kartki bezpowrotnie.
Otóż, żeby nie trzymać w napięciu napiszę, że wszystko się udało :-)
Kartkę kilkukrotnie pomalowałam specjalnym preparatem do przenoszenia zdjęć, który wytworzył błonę, a w niej zatopiony obrazek, tył kartki na mokro został usunięty "wykulany" Tak powstały obrazek można już traktować jak papier do decoupage i ja go przykleiłam do mojego pudełka. Po przyklejeniu trochę obrazek poszarpałam, pobrudziłam. Na brzegach pudełka dołożyłam elementy afrykańskie z serwetki, którą dostałam od Ani. Pudełko prezentuje się tak:






Nie jest to może "mistrzostwo świata", oj nie jest, bo nie do końca udało mi się obrazek wtopić w tło, ale na pewno nabrałam doświadczenia. Trzeba go przycinać, jeszcze gdy ma papier w sobie, po potem się brzydko zwija i są grube brzegi.



Reasumując wtopienie brzegów w tło i postarzanie wymaga jeszcze poprawek, ale pudełko ma tak dużą wartość emocjonalną, że na pewno ze mną zostanie i jest już nawet zasiedlone koralikami (na zdjęciach razem z poprzednimi pudełkami)



Pudełko zgłaszam oczywiście do 9 kroku w decu u Reni:


To nie jest koniec prac w tym temacie, ale ponieważ jeszcze nie są skończone, to zostawiam je na później. Podsumowując uważam, że temat wart poznania, daje wiele możliwości i będę go na pewno wykorzystywać.

To może na koniec jeszcze jakieś afrykańskie zdjęcia, bo u nas za oknami szaro, mokro i zimno :-)






Ogromna mieszanina mi dzisiaj się napisała, ale ...
Będę więc powoli kończyć, jeszcze tylko muszę podziękować za Wasze odwiedziny i tak miłe komentarze pod poprzednimi postami, dziękuję bardzo.
Teraz już zmykam, pozdrawiam serdecznie i mówię do zobaczenia

Justyna

niedziela, 20 września 2015

Męska rzecz :-)

Męska rzecz :-)
Witam!
Przychodzę do Was dzisiaj z pracą w dwóch technikach. To z mojej strony taki trochę wybieg, żeby jakoś przechytrzyć uciekający czas, bo po urlopie nie mogę wejść z zwykłe tryby, ale... nie będę przecież narzekać.
Zrobiłam prezent dla mojego Kolegi, który dzielnie mnie wspierał na różnych zakrętach życiowych. Prezent jest trochę zamówiony, ale poza wybraną nitką reszta jest moją inwencją. Zrobiłam makramowe bransoletki w wersji męskiej. Uwaga pokazuję:



Bransoletki bardzo proste, wyplecione takim też węzłem, tylko zapięcia na koralik są zrobione splotem frywolitkowym. Slot ten jest zadany na miesiąc wrzesień w nauce makramy, którą pobieramy u Joasi (lekcja czwarta TUTAJ). Wiem, że jest go może niezbyt dużo, ale jest. Coś tam jeszcze próbuję wysupłać, ale nie wiem czy zdążę, więc pokazuję co mam:


- pierwsza bransoletka bez żadnych ozdób, tylko koralik jako zapięcie:


- druga z mojego ulubionego sznurka lnianego z dodatkiem metalowych koralików (oczywiście z odzysku), ta jest chyba moja ulubiona :-)



- trzecia, ostatnia, to wspomnienie lata, morza itp, z melanżowej nitki z dodatkiem takich trochę surowych drewienek:




To jeszcze wszystkie razem:



Wiem, że dużo zdjęć, a to jeszcze nie koniec, bo jak to dać prezent tak w "łapce" albo w papierek zawinięty. Wzięłam więc na warsztat pudełko. Znalazłam takie "zachomikowane" po czymś, zwykłe czarne. Postanowiłam wykorzystać przygotowane przez Renię tutoriale w 7 kroku nauki decu i nieco go postarzyć. Padło na metodę z cukrem, która mnie bardzo intrygowała (TUTAJ). Pomalowałam na biało pokrywkę, tapując gąbką, potem zrobiłam jak w przepisie z cukrem, na koniec jeszcze lekko wspomnieniowy transfer zdjęcia i jest. Muszę przyznać, że z efektu jestem bardzo zadowolona. Dodatkowo pudełko przeszło test, to znaczy zostało pochwalone przez mojego Syna, a o to nie jest wcale prosto. Stwierdził nawet, że "takie fajne i vintage" Trochę się przy Matce otrzaskał :-)



Transfer mocno przytarty, częściowo zamierzenie, częściowo nie, ale wpisuje się chyba w efekt postarzenia. To na koniec jeszcze zdjęcie bransoletek w swoim nowym mieszkaniu



Troche mi długo wyszło, ale dawno nie było postu z nowymi robótkami więc mam nadzieję, że mi wybaczycie. A i jeszcze baner 7 kroku nauki decu


Postarzanie bardzo mi się podoba. Miały być jeszcze inne prace w tym temacie (chlapanie, przecierani itp), ale pewno już nie w tym miesiącu. Niemniej jednak będę jeszcze nie raz po nie sięgać. Metoda z cukrem daje fajny efekt, jest prosta, więc zostaje ze mną na dłużej.
To na dzisiaj nareszcie już koniec. Pozdrawiam serdecznie tych którzy dotrwali do końca, miłego tygodnia życzę i do zobaczenia

Justyna

czwartek, 28 maja 2015

Porządki, transfer i pokrewieństwo dusz :-)

Porządki, transfer i pokrewieństwo dusz :-)
Witam!
Na początek chciałam bardzo podziękować, za wszystkie słowa które napisałyście o mojej lampie. Bardzo mnie to cieszy, tym bardziej że ja też jestem z niej bardzo zadowolona. Podoba się chyba nie tylko mnie, bo mam zamówienie na kolejną. Będzie na pewno, ale musi troszkę poczekać w kolejce. Wam też z przyjemnością ją pokażę :-)
Dzisiaj będzie jak w tytule, między innymi o pokrewieństwie dusz. W naszej zabawie decoupage, którą prowadzimy z Renią, obecnie na tapecie transfer, ale to już na pewno wiecie, bo cały miesiąc to wałkujemy i dobrze. Transfer wielu osobom się spodobał, daje fajne możliwości i nawet jak ktoś go nie pokocha to może wykorzystywać, kiedy chce i kiedy będzie mu to potrzebne do ogólnej koncepcji. A dlaczego pokrewieństwo dusz? Otóż w temacie transferu, najpierw przygotowałam pudełko ozdobione motywem dmuchawca, a Renia już szykowała piękne poduszki, również z takim wzorem, potem Renia pokazała swoje skrzynki z odzysku, a ja już miałam wstępnie takie podobne przygotowane. Dzisiaj chcę je pokazać. I co? czy to nie pokrewieństwo. Naprawdę nie umawiałyśmy się, wyszło samo z siebie, ale fajnie :-)
To teraz o moich skrzynkach. Znalazłam dwie takie po owocach gdzieś w zakamarkach garażu i postanowiłam je troszeczkę zmienić i wykorzystać do uporządkowania moich sprzętów do decoupage. Z jednej strony umiem zrobić koszyki z papierowej wikliny, ozdobić coś decu, a z drugiej przybywa narzędzi i innych "przydasi", więc jakoś to trzeba troszkę ogarnąć.
Skrzynki zostały oczyszczone z nalepek, obdarte z resztek kleju (z niejakim trudem), następnie pomalowane brązową farbą (miało być bejcą, ale nie było), a potem pomalowane białą farbą. Miały być przecierane, ale jak zaczęłam malować to okazało się, że farba niezbyt dokładnie kryje ciemny podkład i wychodzi fajnie, więc przecierania było niewiele. Do tego jedna ze skrzynek została oklejona gazetami, potem transfer, jak w trzecim kroku decu, trochę postarzających kropek (białych i czarnych), na koniec matowy lakier i oto co wyszło:




Zdjęcia oczywiście ogrodowe, bo jakżeby mogło być inaczej. Te niebieskie na pierwszych zdjęciach to brunery, które panoszą się u mnie jak chwasty, ale są urocze. A na ławeczce widać, że nie tylko ja lubię na niej wysiadywać :-)
To jeszcze kilka szczegółów:





 A jak dużo zdjęć, to jeszcze z bzem. Mam taką późniejszą odmianę, która może nie ma wielkich gron, ale za to pachnie nieziemsko :-) Pierwsze pudełko to taki miszmasz, na każdej stronie inny transfer. Są i Beatlesi i napisy i piórka i klucz:



Drugie miało być w klimacie XIX-wiecznej, francuskiej apteki, stąd te banderole. To jest wyklejone na dnie i na krótszych brzegach gazetami



Ja jestem z efektu zadowolona, tym bardziej że na początku było tak:



Skrzynki miały stanąć w domowym garażu i tam są, ale chyba mi ich trochę żal i pomyślę nad zmianą miejsca dla nich na bardziej wyeksponowane. A tak prezentują się z zawartością:


Uff, ale długo mi wyszło. Muszę jednak jeszcze dodać, że praca przy tych skrzynkach sprawiła mi dużą radość i efekt upcyklingu mi się podoba. To na koniec baner naszego 3 kroku:


Pozdrawiam wiosennie, majowo-zielono, cieszę się, że jesteście z nami.  Do zobaczenia. Biegnę szykować nowy temat decu.
Pa, paaaa :-)

pozdrawiam
Justyna

P.S.
Nie zapominajcie o frywolitce, też jeszcze jest dużo do nauczenia :-)

środa, 13 maja 2015

Szczodrzeniec

Szczodrzeniec
Witam!
Dzisiaj będzie, przynajmniej na początku, taka trochę kontynuacja poprzedniego wpisu, czyli piękny, kwietny maj :-) Będę się chwalić i pokarzę Wam jak pięknie, zresztą jak już od kilku lat, kwitną w ogrodzie szczodrzeńce. Są to niezbyt wielkie krzewy, które wiosną są obsypane morzem żółtych lub purpurowych kwiatów. U mnie zdecydowanie mocniej kwitną te żółte i to właśnie je chciałabym Wam dzisiaj pokazać. Nie martwcie się, potem będzie "coś" z rękodzieła :-)




Prawda, że piękne? Uwielbiam je, a jak pięknie pachną :-)
To było tytułem wstępu, a teraz do rzeczy bo szczodrzeńce są tylko tłem do pracy, którą zrobiłam w trzecim kroku wspólnej nauki decoupage (TUTAJ można sobie przypomnieć szczegóły). Tematem był transfer. Renia przygotowała wiele linków z różnymi sposobami przenoszenia wydrukowanych motywów. Ja postawiłam na transfer na drewno, metodą na klej (jak TUTAJ). Muszę Wam się przyznać, że efekt przekroczył moje oczekiwania, oczywiście pozytywnie. W zasadzie spokojnie mogę napisać, że zakochałam się w transferze. Wzięłam na warsztat niedużą skrzyneczkę z przegródkami, zasuwaną od góry przezroczystą szybką. Dzięki temu pudełeczko jest idealne na tzw "przydasie". Wykorzystałam wydruki z drukarki laserowej czarno-białej, bo taką posiadamy. W związku z tym praca jest czarno-biała, a koloru dodaje tło. Motywy są kwiatowe - różne :-)
Ta dam, oto ona ......




Może na innym majowym tle będzie wyraźniej widać szczegóły:





Te dmuchawce uważam, za wyjątkowo trafione (szablon znalazłam TUTAJ)
Wybaczcie mnogość zdjęć, ale nie mogłam się zdecydować. Nie myślcie, że mi tak od razu wszystko wychodzi, z jednej strony zbyt intensywnie pocierałam papier i zdarła się także grafika, ale trudno i tak sposób mi się podoba. 


Uprzedzam lojalnie, że mam jeszcze cztery takie pudełka, więc trzeba ja wykończyć, a potem oczywiście pokazać :-) a pudełka kupiłam TUTAJ
To jeszcze baner trzeciego kroku:


Na tym kończę. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Bardzo dziękuję, za miłe komentarze pod poprzednimi postami. Przypominam o Candy i serdecznie zapraszam

pozdrawiam

Justyna