Przypomniała mi się ta stara pieśń i tak postanowiłam zacząć te moje dzisiejsze rozważania i wędrowanie.

A dziś zapraszam do Oglesby, IL, do parku stanowego Starved
Rock.
I dalej za tymi skałami następne kaniony (w sumie jest ich 18), rzeka Illinois i skały piaskowca.
Zakwitły już dzikie Marcinki 💜
Gdzieniegdzie zarumieniły się liście.
Kto mógł zasiać to dzikie wino?
La Salle Canyon opustoszał późnym popołudniem jakby specjalnie dla nas.
Z góry odkąd pamiętam spływał wodospad, ale od kilku tygodni nie było deszczu.
W pierwszej chwili pomyślałam, że ktoś zgubił sznurówkę.
Dobrze, że mam świetny zoom w komórce.😄😱
Okazało się, że to maleńki wąż wodny.
W tym roku jestem tu po raz pierwszy. Choć w poprzednich latach bywałam dużo, dużo częściej.
I tak sobie myślę, że najpiękniej jest tu jednak wczesną jesienią.
Kiedy przejdą już letnie tłumy i można się tym wszystkim cieszyć w odosobnieniu.
Wie ktoś, co to za grzyby?
Park Stanowy Starved Rock powstał dzięki wodom topniejącego lodowca. Był zamieszkany od dziesięciu tysięcy lat. Ostatnie plemiona, które zetknęły się z eksplorerami: Jolliet i Marquette w czasie ekspedycji z 1673r
to Illini i Kaskaskia. Ostatnia osada to The Grand Village, która znajdowała się po drugiej stronie rzeki na wysokości parku.
Nie jest łatwo odkryć ślady bytowania ludów tubylczych. Tutejsi Indianie nie stawiali stałych budowli, żyli blisko natury, zmieniali swoje miejsce pobytu, w zależności od potrzeby. Jedynie stare zapiski wskazują, gdzie, w momencie spotkania z badaczami, jakie plemię żyło, do jakiej grupy należało, jakim językiem mówiło i co się z nim ewentualnie stało.
Wiedza ta nie jest dość powszechna, trzeba dużo dobrej woli, by coś znalezć.
Wierzenia Indian były różnorodne, choć można zauważyć pewne cechy wspólne. Postanowiłam stworzyć nowy cykl, do którego będę wracać przy okazji moich wędrówek, aby przekonać się, czy indiańskie legendy mogą nas nauczyć czegoś dzisiaj?
***
Dziś postaram się opowiedzieć historię Indian Acoma Pueblo na podstawie książeczki z biblioteki o tym samym tytule - "Arrow to the Sun", Gerald'a McDermott - Strzała w stronę słońca.
Dawno dawno temu bóg słońca zesłał na ziemię iskrę życia. Iskra ta trafiła do ludzkiej osady, do domu młodej kobiety i wypełniła jej serce. W taki oto sposób wysłannik bogów przyszedł na świat. Lecz kiedykolwiek chciał bawić się z innymi chłopcami, oni odganiali go od siebie i pytali: kim jest jego ojciec? Aż chłopiec postanowił go odnaleźć i opuścił dom swojej matki. Podróżował po całym świecie, aż trafił do człowieka, który uprawiał kukurydzę. Kiedy chłopiec spytał go, czy może go zaprowadzić do ojca, człowiek nic nie odpowiedział i dalej zbierał swoje plony. Chłopiec szukał więc dalej. Kiedy spotkał garncarza i zadał mu to samo pytanie, garncarz również nic nie odpowiedział. W końcu, kiedy poszedł do najmądrzejszego ze znanych mu ludzi, który umiał wyrabiać strzały. Ten na zadane pytanie, odpowiedział, że chłopiec pochodzi ze słońca. Pomógł mu wtedy zrobić specjalną strzałę, która miała go zanieść hen wysoko aż do ojca. A kiedy znalazł się przed boskim obliczem i oznajmił mu kim jest, bóg wystawił go na cztery próby: kiva dzikich kotów, kiva węży, kiva pszczół i kiva piorunów. Chłopiec zgodził się przejść wszystkie próby, co nie było wcale łatwe. Po tym jak przeszedł ostatnią z nich - próbę błyskawicy, przemienił się, a jego wnętrze wypełniła potęga słońca. Kiedy to się stało bóg ojciec nakazał synowi wrócić na ziemię do ludzi. Chłopiec usłuchał, ponownie stał się strzałą i powrócił na ziemię do swej wioski. Ludzie ucieszyli się na jego widok i świętowali jego powrót tańcem życia, a on opowiadał im to, czego nauczył się od swego ojca.