Minął kolejny długi weekend połączony ze świętowaniem. Upalne lato daje się we znaki. Dziś popadało, dziś łapię oddech, a spragnione rośliny chłoną deszczówkę. Właśnie wróciłam z babskiego wyjścia z Margaritą 🍹 do kina📽. Było bardzo przyjemnie i wesoło. Drinki w puszkach, jak to się mówi, robią robotę. Tym razem padło na romantyczną komedię No Hard Feelings ( po polsku "Bez urazy" :)) w reżyserii Gene Stupinsky. Maddie, w której rolę wcieliła się Jennifer Lawrence, ma kłopoty finansowe, szukając wyjścia z trudnej sytuacji (grozi jej utrata domu za nieopłacone podatki), odpowiada na ogłoszenie. W nim zatroskani rodzice w zamian za randkowanie z ich synem oferują auto. 32 - letnia kobieta, która utrzymuje się głównie z prowadzenie Ubera i kelnerowania, a której auto właśnie zostało skonsfiskowane, jest zdesperowana. Z kolei rodzice Percy'ego ( w tej roli Andrew Barth Feldman) martwią się o przyszłość syna, który właśnie dostał się do Princeton. Przy czym cały układ Maddie z rodzicami ma pozostać w tajemnicy.
Co mnie uderzyło w tym filmie? Cóż za nieprawdopodobna historia! Nigdy nie spotkałam się z tym, aby rodzice przygotowywali swoją pociechę do życia w tak hardkorowy sposób.
Po drugie, sama postać Percy'ego. Zdolny i wrażliwy 19-latek spędza wakacje jako wolontariusz w schronisku (wolontariat zapewne wymagany przez prestiżową uczelnię 🙄) i choć ma wiele uzdolnień, jego życie jest nieomal zsynchronizowane z komórką, bez której nigdzie się nie rusza. Rodzice cały czas wiedzą co robi i gdzie jest dzięki zainstalowanej aplikacji, a on sam w internecie spędza cały swój wolny czas; tam gra w technologii vr i ogląda filmy na TikToku, tam też zdobywa znajomych i całe jego dotychczasowe życie towarzyskie toczy się właśnie online.
Co wyniknie dzięki spotkaniu tych dwojga? O tym nie napiszę, nadmienię jedynie, że oboje mogą się sporo od siebie nauczyć.
****
We wtorek obchodziliśmy 4th of July - Independence Day - Dzień Niepodległości na pamiątkę ogłoszenia Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych od Wielkiej Brytanii, która zakończyła wojnę o niepodległość (1775-1783).
Jak Ameryka celebruje to święto? Zazwyczaj każdy po swojemu. Są parady, festyny, są koncerty, są spotkania rodzinne oraz w gronie przyjaciół, jest też czas na plażowanie, albo grillowanie. A wieczorem tradycyjnie fajerwerki pod gołym niebem na pamiątkę wojennych wybuchów i wystrzałów. Na podniebne pokazy sztucznych ognii amerykańskie rodziny wybierają się z krzesełkami i kocami w miejsca ustalone przez lokalne władze.
Osobiście wolałabym, żeby tych wystrzałów było jak najmniej ze względu na zwierzęta domowe i dzikie, które zwyczajnie się boją. Czy jest jakaś inna alternatywa? Nikt na to chyba jakoś do tej pory nie wpadł.