Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Torby. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Torby. Pokaż wszystkie posty

piątek, 20 maja 2016

Szyć też każdy może...

Podobno śpiewać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej...
Temat śpiewania przerobiono więc w medialnym światku w programach typu " Jak oni śpiewają". Efekty tych zmagań były różne i co do jakości mocno dyskusyjne.
Później była moda na tańce, gotowanie, a teraz nastąpiła faza szycia, projektowania i wypuszczania niejednokrotnie  w świat badziewia totalnego. Wszyscy szyją, wszyscy maszyny kupują, a niektórzy prześcigają się w inwestowaniu w wymyślne technologicznie machinerie wysokiej klasy, za niemałe pieniądze w przekonaniu, że ów sprzęt za nich robotę zrobi i mówiąc krótko: samo się uszyje...  Co do jakości i sensu wywalania pieniędzy na naszpikowane elektroniką drogie badziewia mam bardzo konkretne zdanie i od cudów techniki wolę prosty sprzęt. Samo nic się nie  zrobi. Przy tej robocie czynnik ludzki jest najważniejszy i jeśli ambicje ma i chęć do starannej pracy, to żadna cudowna machineria potrzebna mu nie jest.
Ja ciągle pracuję nad moją techniką szycia. Stale szukam w swoich pracach co by tu  podciągnąć jakościowo. Nie lubię półśrodków, łatwych rozwiązań i niedoróbek. Diabeł tkwi w szczegółach. Na nich więc skupiam się intensywnie...








To koncentrowanie się na szczegółach daje dobre efekty, ale ma jeden podstawowy minus... pożera maaaaaasę czasu ;) Dla mnie jednak jest cholernie szczęścionośnym wypełniaczem  codzienności.
Znów ta moja radosna dłubanina zabrała mi dzień cały i nocy pół... Mam nadzieję, że Wy przynajmniej grzecznie już śpicie ;)

Słodkich snów Kochani!
Wasza A.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Sobota pracująca...

Żeby jedni bawić się mogli, lub do góry brzuchem beztrosko zalegać, inni muszą pracować.
Tak i mnie do pracy sobota zagoniła, chociaż zazwyczaj i tak bezczynnie siedzieć nie potrafię.
Sobotnie działania były jednak wprost zawodowe, choć i przyjemności w nich nie zabrakło. Nie ma bowiem nic milszego, niż praca dla miłych ludzi. Wtedy nawet jak człowiek kończy zadanie ostatkiem sił, satysfakcja jest premią nieprzeliczalną na żadne pieniądze :)
Sobotę zaczęłam dość wcześnie, dziubnęłam jeszcze małe co nieco i ruszyłam w Polskę wraz z moimi chłopakami :)


Weselisko do białego rana, kolejna para zaczęła swoją wspólną drogę... Oby im się wiodło, bo czasy niełatwe i jeśli ktoś dobrego oparcia w przyjaznym ramieniu nie ma, to lekko nie jest.


Pośpiewaliśmy im od serca, rzeka życzeń popłynęła i od dzisiaj codzienność nowa ich czeka. Wszystkiego, co najpiękniejsze im życząc pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję do zobaczenia kiedyś tam... może na kojenych nowożeńców początku drogi ;)


Troszkę kwiatków obfociłam im na stole, bo śliczne były ;), a teraz wracam już do moich kwiatków dzierganych i przedstawiam sobotni uszytek, który za chwilę ląduje w sklepiku :)



Zdjęcia doczekało się jeszcze coś, co ostatecznie wczoraj trafiło  do swojego nowego domku:


Mały, łazienkowy gadżecik na zapas papieru. Dobry pomysł  mieć pod ręką z jedną rolkę więcej, nieprawdaż ? ;)
Teraz uciekam do misiaków moich, bo jeden różowy w groszki czeka na wykończenie, a i następne w totalnym proszku leżą cierpliwie. No i bambalooszki moje jeszcze... dużo pracy, więc ściskam Was poniedziałkowo i obiecuję wpaść tu niebawem.
Buziole dla Was

Wasza A.

środa, 10 kwietnia 2013

Wykopaliska

Miałam ci ja onegdaj profil na Myspace.
Dawno to było i pozwoliłam sobie na czas jakiś o nim zapomnieć.
Dzisiaj jednak zaliczyłam małe wykopaliska i oto, co mam Wam do pokazania
 
 
Truskawkowa torba na zakupy.
Truskawki uwielbiam po prostu i tęsknota za nimi ogarnia mnie straszna.
Te importowane ni jak się mają do naszych krajowych, pachnących i słodziutkich.
Chociaż nie powiem, pojadłam trochę tych aktualnie dostępnych
z dużą ilością bitej śmietany i cukru... mniam
 
 
No i jeszcze cherry cherry lady
moja mała wiśniowa panienka.
Jeden z pierwszych misiów jakiego uszyłam tymi mojemi dwiema ręcami...;)
 
 
... i dla towarzystwa biało-malinowa panienka misiowa
Kwiatki na ubranku to haft supełkowy, który bardzo lubię, a którego nie stosowałam już dawno.
Haft niezwykle prosty, a szybki i bardzo efektowny.
 
 
To tyle wspominania na dzisiaj ;)
Jak Wam mija tydzień?
W stronę weekendu od środy robi się już jakoś z górki, prawda?
 
Miłego dnia
Wasza A.
 


środa, 20 lutego 2013

Przesilenie...

No nie daje rady!
Nie śpię najlepiej, energii mi brak i ogólnie wydolność słaba jak nigdy... :(
Podobno luty to najgorszy miesiąc w roku, przesilenie jakieś czy zły układ gwiazd.
Nie wiem, nie wnikam, gwiazdy to nie mój konik.
Wiem tylko, że na nic nie mam siły ostatnio.
Wpadałam tu chwilami żeby poczytać Wasze komentarze
 i przynajmniej to uskrzydlało mnie choć na chwilkę:)
Jesteście WIELKIE i WSPANIAŁE!!!!!!
Widziałyście co się zadziało pod postem 'antysexi" ?
Nawet nie wiecie jak się cieszę, że nie tylko mnie męczy ten temat.
To znaczy, nie chcę żeby Was cokolwiek męczyło, o nie!
Tylko łatwiej jest wspólnie znosić pewne tematy.
... a i wspólnie może da się coś zaradzić?
Padło pytanie na temat spotkania Klubu Kobiet Wyjątkowych...
Ja jestem za!
Znalazłam nawet miejsce w Zieleńcu gdzie wiosną można by było taki zlot zorganizować,
co Wy na to?
Na bierząco będę inforować jak się pomysł rozwija ;)
A póki co maleńkie cosik, które powstało wczoraj z wieczora...
 
 
pozdrawiam i ściskam!
Wasza A.

środa, 22 sierpnia 2012

Nowa torebka i spontaniczny wypad za miasto

Nowa torebka dołącza do zbioru torebek różanych. Tak mnie trochę różyczkami zasypało (robione z resztek tkanin), więc trzeba było znaleźć dla nich zastosowanie.
Tak więc stadko różyczek osiadło na tkaninie o strukturze lnu i chyba im tam dobrze...

W niedzielę moja szwalnicza działąlność nieco podupadła. Spontanicznie wyrwaliśmy się z miasta i pognaliśmy do zamku Frydlant. Śliczne miejsce, świetnie zachowane, komnaty pozostawione w stanie kompletnego umeblowania-cudo!!!Naprawdę warto pojechać. Pamiętajcie jednak o odwiedzinach na stronie internetowej zamku (tej oryginalnej) i sprawdzeniu kiedy polski przewodnik wprowadza swoje grupy. Wejście bez przewodnika jest niemożliwe!
Trochę złapaliśmy oddechu, nałapaliśmy promieni słońca we włosy i wróciliśmy do domu z uśmiechniętymi gębusiami i pełni nowej energii.

i powrót radosny do domu.
Dla młodszej części wycieczki, tj. dla mojej Natalki i jej koleżanki również Natalki, ten etap podróży okazał się najbardziej atrakcyjny. Dlaczego? Bo samochód typu cabrio dał im możliwość machania do wszystkich mijanych samochodów na prawo i lewo. Radość nieopisana wręcz dopadała dziewczyny, kiedy tylko ktoś pozdrowił je zwrotnie, co ku memu zaskoczeniu dzialo się niezwykle często . Jednak w narodzie sporo jeszcze zostało życzliwości :) Jeśli ktoś z Was mijał nas na trasie do Legnicy pozdrawiam raz jeszcze serdecznie, tym razem już bez machania;)
Wszystkim pozostałymprzemiłego dnia życzę...
Wasza Anka


sobota, 18 sierpnia 2012

Różanecznik

No i udała się :)!
Moja różana torebusia w obłędnie romantycznym stylu :)

Dzisiaj kończę parę nastepnych ,a  jeśli pogoda, a co za tym idzie światło w domu będzie wystarczająco dobre, to prezentacja foto nastąpi już  we wtorek.
Praca wre i z radością patrzę jak zapełnia się kolejny kartonik rzeczy przygotowywanych na jarmark. Uhuhu, doczekać już się nie mogę :)!!!

czwartek, 16 sierpnia 2012

Świnko Ty moja!

Obiecałam napisać o zdobyczach wakacyjnych i o tym też będzie. Zacznę jednak od wakacyjnych porządków w moim komputerze, gdzie odnalazło się jeszcze zdjęć pare, którymi z Wami chciałabym się podzielić.
Po pierwsze ŚWINKA:
Sama nie wiem dlaczego do tej pory uszyłam tylko jedną... Świnka swoim różowym ryjkiem rozśmieszała wszystkich bezwzględnie. No pocieszne to to jak nie wiem co, nieprawdaż ? Czasem aż trudno uwierzyć mnie samej ile różnych rzeczy można stworzyć z kawałka teoretycznie zbędnego materiału.Stąd rodzi się problem- zbieractwo mocno zaawansowane... Moje 49m powierzchni mieszkalnej kurczy się w oczach dosłownie. Jakby na blogu nastała brzęcząca w uszach i kłująca w oczy cisza, znaczy że mnie zasypalo, zakopało i czas na odsiecz!Licząc wtedy na Waszą pomoc będę oczekiwać aż przybędziecie i chwycicie łopaty w dłoń! ;)

Po drugie COŚ NA CHŁODNE DNI:

Jeśli komuś bywa zimno w łapki proponuję uszycie słodkich rękawiczek z filcowanej wełny. Wachlarz możliwości zdobniczych szeroki, że ho ho! Te akurat dosłodziłam haftem supełkowym, który jest dość szybki w wykonaniu i baaardzo efektowny.



Po trzecie PREZENTY DLA BLIŹNIĄT:

Podobno bliźnięta lubią mieć wszystko takie samo... No nie wiem. Znałam ci ja kilka takich par ( tu pozdrawiam Agatę i Beatę, oraz Kasię i Joasię) i stwierdzam, że cech jednakowych tyle, co kot napłakał. Skrajnie różne osobowości, upodobania, marzenia... Dlaczego więc co niektórzy rodzice swoje bliźniacze parki traktują sami jak przez kalkę rysowanych? Takie same ubranka, zabawki. Że się nie pogubią które jest które, hmmm ;) Jeśli jednak ktoś parcie ma wielkie na obdarowywanie bliźniąt jednakowymi prezentami mogę wykonać kilka egzemplarzy takiej samej zabawki.



Wykonywanie ich jednak w większych ilościach, bez dokonywania zmian, byłoby chyba niezbyt fajne. Z manufaktury zrobiłaby się produkcja masowa, a sama o tym myśl przyprawia mnie o dreszcze, brrr......

Po czwarte TOREBECZKA:

Niektóre kobiety nałogowo kupują buty (oj, gdybym tak milony miała, to wszystkie kolory tęczy bym zaliczyła, ach...), inne zaś szczyca się kolekcją torebek pasujących do wszelkich kreacji. Ja nie dałabym rady ciągle przekładać się z torebusi do torebusi. W torebce mam wszystko poprostu, czasem nawet sama nie wiem co dokładnie tam się mieści, więc sami rozumiecie- kolor nieistotny, byle pojemna była. Lubię je jednak szyć dla innych :) Lubie wyzwania materiałowe, że niby taka brzydka tkaninka,że na nic sie to już nie nadaje... a właśnie że się nadaje! Nawet swterek wełniany świetnie się nadaje, wystarczy głową ruszyć ;)




Po piąte ANIOŁ:

... bo ktoś nad tym wszystkim czuwać powinien. Moja głowa nieco roztrzepana, za dużo myśli w jednej sekundzie. Zdecydowanie nie dla mnie leżenie brzuchem do góry. Tyle, że czasem zamiast zając się czymś na ten moment bardziej istotnym, ja sobie dziubię swoje, albo przekładam z miejsca na miesce moje tkaniny, wyglądając przy tym jak mały dzieciak w sklepie z cukierkami. Wtedy moim czuwającym jest mój pan I. Wystarczy, że popatrzy i już wiem w czym rzecz. Kiedyś chyba dorobię skrzydełka i jemu.




Anioł na zdjęciu obok jest już własnością pewnej przemiłej pani Elżbiety K.. Anołów było sporo, nie wszystkim jednak udało mi się zrobić zdjęcie, bo światło nie takie, dzień pochmurny lub zabiegany i poszły lub poleciały sobie anieliska w świat. Mam nadzieję, że sprawiaja komuś dzisiaj radość nie mniejszą niż mi, kiedy je szyłam.

Cóż, o łupach z wakacji opiwiem już chyba jutro... rozpisałam się dzisiaj nieco, a jeszcze tyle do zrobienia...
Pozdrawiam cieplutko i zapraszam już wkrótce :)
Anka

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Poniedziałek po długim weekend'zie

Uuuuh, nie było łatwo wstać po czterech dniach laby. Labę powinnam ująć w cudzysłów, bo jak zawsze sporo pracy domowej zebrało się na tzw. chwilę wolnego. Odnalazłam też kilka starych zdjęć, zamiszczonych kiedyś na myspace. Poniżej seria owocowa (może dlatego, że sezon na truskawki trwa, a jest jednym z moich ulubionych- słodki i czerwono-zielony :)

Truskawki wykonane z resztek tkanin bardzo efektownie przyozdabiają wiele z moich prac. Musicie przyznać , że wygladają słodko ;) Aktualnie pracuję nad pojemnikami na drobiazgi. Pojemniczki również zostaną dosłodzone owocami z materiału. Zdjęcia rzecz jasna zaprezentuje wkrótce.



Ta urocza podusia została udekorowana haftem płaskim i jagódkami 3D, które zrobiłam z drewnianych koralików obszytych muliną w jagodowych kolorach. Resztki tkanin bawełnianych w niebieskie kropko-kółka (sama nie wiem jak określić ten deseń) poszły na patchwork'owe obszycie. Efekt chyba wart zabawy ;)

WEŁNIANE TORBY
Pierwsza wełniana torba powstała po nieszczęsnym praniu wełnianego sweterka w zbyt wysokiej temperaturze. Sweterek zbiegł się nieco i stracił na urodzie, ale po powtórnym przepraniu go w temperaturze jeszcze wyższej uzyskał fajną strukturę. Przeprasowany z dużą ilością pary wygładził się i zniknęły zupełnie ślady splotu dzianinowego. Stał się grubym filcem idealnym do przetworzenia :)
Efekt poniżej:
Po tej czerwonej nabrałam ochoty na następne i tak już poszło w dalsze wariacje haftowane i przestrzenne:



Wszystkie powyższe cieszą już oczy swoich nowych właścicieli. Czas więc chyba na następne...
Na wełnie bardzo fajnie haftuje się włóczką-szybko i efektownie. Torebki podszywam bawełnianymi podszewkami, które często mają też funkcję ozdobną, ale przede wszystkim świetnie trzymają całość. Torebki są trwałe,można je prać, prasować, a dzięki wcześniejszemu filcowaniu nie odkształcają się.