A wtedy Salceson rzekł: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, nim dojdzie do procesu, trzy razy się mnie wyprzesz. Jacek Dehnel. Wyobraź sobie, że zmieniła się oficjalna narracja. Otóż to już nieprawda, że niejaki Olszewski (zawód - ksiądz katolicki) egzorcyzmował salcesonem, jak sam to opisał w swej książce „Być jak Hiob”, po prostu wyegzorcyzmowana wegetarianka zapragnęła salcesonu po uzdrowieniu. Takoż rzecze pełnomocnik aresztowanego kapłana, mecenas Krzysztof Wąsowski, o czym doniósł portal wPolityce. Znaczy się doniósł o nowej wersji prawdy, dotychczasową, przez samego księdza przedstawioną zamazujemy, zamazujemy.... W swoim stylu skomentował to Jacek Dehnel: Jedną z najgorszych rzeczy w pisarstwie jest to, że verba volant, ale scripta niestety manent, czyli spod palców na klawiaturze słowo wróblem wylata, ale wołem wraca. Ksiądz Salcesoniusz za sprawą aresztowania musiał opuścić swoją bezpieczną religiancką banieczkę, gdzie kitłasił się w towarzystwie ordojurkuów, ziobrystów...