„Teraz nie czas myśleć o tym, czego nie masz. Myśl, co potrafisz zrobić z tym, co masz.” – Ernest Hemingway
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą humor. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą humor. Pokaż wszystkie posty

27 października 2025

Taki sobie post o fajnych bytach.

 Vinieta: z cyklu Duda Gracz Chopinowi: Walc Es-dur op. 18

(źródło: http://www.wychmuz.pl )

 

Skrzydło Anioła- zdjęcie z Internetu (nie podano autora- można sobie zamówić taki obraz)

Ileż to razy ratował mnie przed opresjami, trzepiąc porządnie skrzydłem po łepetynie- „Opamiętaj się, nie idź tą drogą”. Mówił też- „Nic to, olej, zostaw, poboli, poboli, ale będzie potem dużo lepiej”.

Bywało, że wypuszczał mnie, bym mocno się sparzyła i najczęściej była to dobra lekcja- przez własne bóle do „prawdy”. Bo też jestem uparta i zdarza się, działam przeciw swojej intuicji. I zawsze wtedy kończy się „upadkiem”.

Wprawdzie nie wyobrażam sobie go jako faceta z długą, zmierzwioną brodą, ale często czuję jego obecność obok. To taki świetlisty obłoczek, wirujący tysiącami złocistych płyteczek, unoszący się nad ziemią i cichutko sączący do mojej głowy wskazówki- to zrób, tu uważaj, a tego za wszelką cenę nie tykaj.

 Zdjęcie z Internetu

Czasem z tego obłoczka wyłaniają się puchate skrzydełka....Dlaczego akurat skrzydełka? Jakoś tak wbiły się te skrzydełka w postać anielską i bez nich ani rusz.

A może jednak jest to konkretny facet? Może taki?


A może jednak jest kobietą i czasami wygląda  tak?


 

Ach tak... że zabobony? Że dziwne?

Że niewierząca wierzy w Anioła Stróża?

No przestańcie, przecież to takie fajne, myśleć/czuć, że ma się przy sobie przyjazną duszę.

No i w krasnoludki, niebożęta, bożęta, skrzatki, chochliki, czy jak ktoś sobie te małe przekochane ludziki nazywa, też wierzę.

Mało tego, czasami późną nocą słyszę ich delikatny tupot, kiedy przebiegają w pospiechu przez holik. Pewnie lecą przeganiać myszy pod podłogą.




Siedzę i czekam.
Czy jakiś anioł rozmyśla nad moim losem?
I czy wiedzą oni, dokąd zmierzamy, gdy siwiejmy i starzejemy się?
Bo powiedziano mi,
Że zbawienie pozwala rozwinąć się ich skrzydłom.

Tak więc gdy leżę tak w moim łóżku,
myśli przebiegają mi przez głowę,
i czuję, że miłość jest martwa,
Kocham anioły wobec tego.

I przez to wszystko, anioł proponuje mi ochronę.
Dużo miłości i uczucia,
Nie ważne, czy postępuję dobrze czy żle
I wraz z prądem wodospadu
Gdziekolwiek by mnie nie zabrał,
Wiem, że życie mnie nie złamie.
Kiedy zechce ją wezwać, on mnie nie porzuci.
Kocham anioły wobec tego.

Kiedy czuję się słaby
I mój ból spaceruje wzdłuż jednokierunkowej ulicy,
Patrzę do góry
I wiem, ze zawsze będę obdarzony miłością.
I kiedy rośnie to uczucie,
Anioł tchnie ciało w me kości
I kiedy miłość jest martwa
Zamiast tego kocham anioły

I przez to wszystko, anioł proponuje mi ochronę.
Dużo miłości i uczucia,
Nie ważne, czy postępuję dobrze czy żle
I wraz z prądem wodospadu
Gdziekolwiek by mnie nie zabrał,
Wiem, że życie mnie nie złamie.
Kiedy zechce ją wezwać, on mnie nie opuści.
Kocham anioły wobec tego.”

https://teksciory.interia.pl/robbie-williams-angels-tlumaczenie,tr,5567.html

24 października 2025

Żadne kocyki...herbatki...

 

To jest jakiś obłęd po prostu. Robota ciągle się koci, w ilości przyrostu geometrycznego. Na razie nie ma nic z jesiennego: ”kocyk, herbatka, książka i błogie jesienne lenistwo”. Kompletnie nic. Książkę czytam wieczorem, a herbatę piję w przelocie. No może jeszcze wieczorami coś tam potkam, czy wyhaftuje, a w tak zwanym międzyczasie, przelecę się po Necie i coś skrobnę do bloga.

Dostałam na Dzień Matki. Nie wiem, jak ją przezimować. W gruncie może zamarznąć, w piwnicy zmarnować się, w domu nie mam gdzie postawić, by miała światło.
 

Spraw do załatwienia przed zimą jest wiele, prac do zrobienia tyleż samo. Zmiana opon na zimowe w dwóch samochodach- terminy trzeba umawiać. W listopadzie odwieźć Szerszenia na zimowe leże (do kumpla- 60 km w jedną stronę).

Zrobiliśmy kompleksowe badania krwi, wyniki w Necie, ale trzeba teraz pojechać odebrać wyniki na papierze. Powinnam zmienić okulary (do czytania i do jazdy- widzę dobrze, ale wbite w prawo jazdy i muszą być na nosie, kiedy prowadzę), Jaskół musi ratować kolana. Należałoby znowu zrobić inne badania, ale odrzuca mnie załatwienie terminów no i te dojazdy wszędzie. W dodatku boję się teraz latać po przychodniach, bo okres grypowy, a ludziska maseczki nie założą, choćby mieli zapluć cała poczekalnie. Taka to mentalność.

Porządki na cmentarzu, zawiezienie papierów do księgowego, załatwienie ubezpieczenia (tym razem nie przez Internet), zawiezienie jaskółowego kompa do modernizacji, zakup nowego telefonu dla mnie- no tak musiałam kupić nowy, bo w starym bateria siadła. 

A jeżeli już mówię o telefonie, to szlag człowieka może trafić podczas przerzucania wszystkiego co było w starym. Wszędzie zabezpieczenia, hasła, piny, kody....jaciepierdole. Miało być szybko, prosto, bezproblemowo. Dobrze, że mam ten sam model, co stary, tylko nowocześniejszy i poruszanie się po nim mam już opanowane. Ja lubię zgłębiać nowinki techniczne, ale telefon ma być od razu użyteczny i już. Bez majstrowania godzinnego.

 Te wszystkie sprawy wiążą się z częstymi wyjazdami poza wieś, a tu wokół drogi remontują na potęgę- tu zdarta nawierzchnia, na powiatówce robią nowy most, bo modernizują tory pod szybką kolej (remont, czyli zamknięcie drogi ma trwać 2 lata), gdzie indziej sypią pobocza, albo kładą chodniki. Gdzie się nie obrócisz tam pierdylion objazdów, wahadłowa mijanka, światła, ruch jednym pasem, korki, korki, korki. I żeby było weselej, ruszyły jesienne roboty polowe, na drogach ogromne traktory, ciągniki z dopinanymi elementami tnącymi- nożami (bardzo długie- teraz przód kombajnu musi być zdjęty, bo zajmował prawie dwa pasy, to wożą to dopinane lub na naczepach) Cały cyrk z drogami przypomina mi sytuację sprzed kilkunastu lat, kiedy na wskutek bardzo intensywnych ulew, zostały zalane wszystkie drogi wyjazdowe ze wsi oprócz dwóch wąskich przez pola. Teraz też trzeba codzienne sprawdzać w Necie, które drogi są w miarę szybko przejezdne.

Uroki życia na wsi- wszędzie trzeba dojechać- zakupy, lekarz, sprawy urzędowe (do UG mamy 15 kilometrów, do powiatu również tyle). I jeżeli ktoś myśli, że to można załatwić mailowo, to jest w tak zwanym mylnym błędzie. Jak nie mam podpisu elektronicznego, to możesz sobie posyłać maile "na Berdyczów", a i tak musisz papier z podpisem zawieźć. Nie mamy takiego podpisu i raczej się nie spieszę, by go załatwiać. Ale ganiają nas corocznie z rachunkami- czy oddajemy śmieci firmowe, czy opróżniamy oczyszczalnię i w ten deseń.  

Cały ranek kursowała, nosząc w pyszczorku orzechy z ogrodu pod cis, rosnący przy tarasie. Latała po tarasie w te i we wte, od czasu do czasu przystając i zaglądając przez drzwi balkonowe do pokoju. Udało mi się sfotografować jej końcówkę.
 

Przypomniała mi się historia z wycinką bożodrzewu, rosnącego przy głównej przy bramie, który usychał. Pani przyjechała na wizję, wzięła ode mnie pełnomocnictwa współwłaścicieli działki- moich dzieci, spojrzała na nie i kategorycznym głosem stwierdziła, że podpis syna jest sfałszowany. Zatkało mnie, zapytałam po czym poznała. Odpowiedź- Bo pani syn mieszka w Anglii.

Bidula założyła, że skoro mieszka w Anglii, to nie mógł złożyć podpisu, a on go złożył wtedy, kiedy był w Polsce, ponieważ już wtedy te papierzyska zbierałam. No, ale pani wiedziała lepiej. Wydarłam się, bo zarzucenie mi fałszerstwa to jest ten moment, kiedy mnie nie zatyka z oburzenia, tylko od razu reaguję. Wycofała się. Zgodę otrzymaliśmy, ale przy wizji, dotyczącej wycinki schnącej wierzby zgody nie dała, bo: „Tu rośnie bluszcz, a on jest pod ochroną”. Na to mówię, że ten bluszcz delikatnie z korty zdejmę i nic mu się nie stanie. Nie, no NIE. Parę lat wierzba schła, bluszcz rósł pod nią i dopiero w tym roku, innym paniom, bluszcz nie przeszkadzał, wydały zgodę.

Z ta upierdliwą mieliśmy trzy razy do czynienia. Przy trzeciej wizji- pochylony mocno nad grządkami świerk, groził zwaleniem się- przybyła z młodzieńcem, który miał za zadanie sfotografować obiekt do wydania zgody. Stoimy przy świerku, ona z zadumą go ogląda, milczy, coś tam w łepetynie układa, a młody fotografuje. Fotografuje, ale nie świerka, tylko sobie cały ogród cyka. Jak to zobaczyłam, to we mnie zawrzało:

- Co pan robi, kto panu pozwolił?

Zmieszał się, opuścił aparat.

- Pan tu przyszedł na wizję, czy na przeszpiegi- Tym razem nie miałam ochoty być uprzejma. Pani się zaczerwieniła, coś tam bąknęła typu- weź ten aparat, On się zaczerwienił, odwrócili się i poszli w stronę bramki. Nie wiem nawet, czy zdążył zrobić zdjęcie świerka. Zgodę uzyskaliśmy.

No więc tak to jest z papierami, podpisami i urzędnikami urzędów niższego stopnia.

Zatem jesienny nawał prac i spraw do załatwiania trwa sobie w najlepsze (natężenie ruchu w sklepie wzrasta, skończy się dopiero po świętach BN).

Dzień ponury i deszczowy, zabieram się do szycia. A wieczorem może jakaś cieszyńska klimatyczna knajpka?

Miny Kobuszewskiego bezcenne.


 PS. Narzekam na te dojazdy, ale i tak to wolę, niż miejskie wystawanie na przystankach w oparach spalin, jazdę w zatłoczonych tramwajach, autobusach albo stanie w korkach, kiedy ma się samochód. Przerabiałam, dlatego te wiejskie dojazdy uważam, mimo wszystko, za mniej uciążliwe. Biorę pod uwagę, że samochód się psuje, dlatego mamy dwa. No i dwa dają nam większą swobodę. Więcej samochodów w wiejskim gospodarstwie to teraz konieczność, a nie luksus.


01 października 2025

Oooooooooo, ja cie pierdolę- a niektórych nawet kosmici zgwałcili.

 Następna perełka z Facebooka. 

Taka to była historia. 

"Lekarz Dawid Ciemięga: Te groźne szczepienia.

O godzinie 10 pewnego dnia w marcu 2025 roku mój pies dostał "tabletkę na kleszcze", o godzinie 12 padł na ziemię, zesztywniał, nie oddychał, następnie zrobił się cały wiotki, nie oddychał wciąż, nie wiedziałem co się dzieję, zacząłem go resuscytować, wydawało mi się, że nie oddycha już kilka minut, wyglądał jakby umarł. Kiedy zaczął odzyskiwać przytomność szybko jechaliśmy do weterynarza. Diagnoza: padaczka. Ale jak to, ma ok 5 lat i był okazem zdrowia, był nawet niedawno przebadany do ubezpieczenia.

Co zrobiłby tu przeciętny Kowalski? Stwierdzi, że to wina tabletki, wcześniej pies zdrowy, dostał tabletkę i teraz jest uszkodzony, ma padaczkę. Trzeba o tym napisać na FB, ostrzec ludzi. Wrzucasz dziś temat w Google i znajdujesz podobne relacje na forach i grupach, sprawa jasna – po tabletce psy mają padaczkę i raka. Czytasz historie innych ludzi, podobne, niektóre po szczepieniu na wściekliznę.

(Macie już odpowiedź, skąd nagle tyle poszkodowanych dzieci po szczepieniach.)

Ale Ty zdałeś maturę z biologii na 6, skończyłeś 6 lat medycyny, 5 lat rezydentury z pediatrii, czytasz badania naukowe, a przede wszystkim przez 13 lat pracy widziałeś tysiące pacjentów i wiesz o co tu chodzi, dlatego nie piszesz na FB – ludzie tabletka mi psa prawie zabiła, po tabletce ma padaczkę.

W Polsce jest kilka milionów psów i bez względu na to co jedzą, czy przyjmują leki, chorują i będą chorować na padaczkę i nowotwory. Przy tak dużej ilości psów, będą zdarzać się sytuacje, że pies zachoruje w pierwszy dzień wiosny, po pełni księżyca, po aneksji Krymu, albo po szczepieniu. Albo po tabletce na kleszcze. Tak samo będzie się zdarzać, że ktoś skreśli 6 wygranych liczb w Lotto, co wydaje się niemożliwe. Tu nie ma miejsca na dyskusję, to jest matematyka i teoria prawdopodobieństwa. Dla przeciętnego Kowalskiego to jest spisek, dlatego macie grupy ludzi próbujące udowodnić, że Lotto jest ustawione, bo oni grają i nie wygrywają i nie znają kogoś kto wygrał.

Coś Wam to przypomina? Ciepło, ciepło, gorąco, witamy w Stop NOP, prowadzącym zajęcia jest Pani Justyna, dzisiejszy temat to homoseksualizm jako powikłanie po szczepieniach, na podstawie badań ptaków wodnych. 150 000 ludzi na FB lubi to, a to tylko jeden profil, kropla w morzu, atom glinu w rolce folii aluminiowej.

Dziecko urodzone jako wcześniak, albo dziecko z mózgowym porażeniem dziecięcym może pewne objawy prezentować dopiero po iluś miesiącach życia, np różne formy niedowładu. To jest oczywiste, że u noworodka czy w wieku kilku miesięcy, może nie być widać różnych rzeczy. Przychodzi takie dziecko na szczepienie w wieku 2 miesięcy, albo 4 i cyk po szczepieniu ma niedowład. Piszemy na FB – było na szczepieniu i teraz ma mózgowe porażenie dziecięce, z którym się urodził, miał od urodzenia obniżone napięcie i wszystkie cechy dziecka, które z powodu MPD ma zwykle jakiś niedowład. Ale rodzic wie lepiej niż doktory, poza tym na FB napisali...


 

Ja się już naoglądałem dzieci, gdzie jedno miało jakieś dziwne objawy po szczepieniu, więc rodzeństwo od urodzenia nie było szczepione i też te same objawy dopiero po kilku latach miało, bo były to kwestie genetyczne, rodzinne, medyczne, a nie kwestie szczepień. Jak myślicie, co w takich sytuacjach myślą rodzice, zanim zobaczą, że u drugiego nieszczepionego dziecka jest to samo ?

(Macie odpowiedź już chyba na wszystkie pytania.)

Widziałem dzieci, które rodzice faszerowali tonami suplementów na odporność, szkodliwymi terapiami medycyny naturalnej, co prowadziło np. do niewydolności wątroby albo nerek. Ale to wina szczepień. Tu najgorsze, że zwykle rodzice nie przyznawali się do tego, skąd uszkodzenie wątroby u dziecka, bo rodzice twierdzą, że nic dziwnego je jadło? No może tylko kilka worków kurkuminy albo jakieś paszy dla bydła. Ale na grupie pisali...

W Polsce jest około 7 milionów dzieci, ilość chorób i ich rodzajów jest ogromna. Ale jak jesteś typowy Kowalski, to nie znasz dziecka z rakiem mózgu, hemochromatozą, Zespołem Retta czy jednym z pierdyliarda chorób neurologicznych. Jak jesteś lekarzem, to masz wrażenie, że każdy jest na coś chory, bo codziennie to widzisz. Ale jak nie było tylu szczepień, to nie było tylu chorób – oczywiście, ale w środkowym kenozoiku.

Ja pracuje z dziećmi od 13 lat, trudno oszacować nawet jak dużo przez te lata szczepionych pacjentów miałem i nigdy jeszcze nie miałem pacjenta, któremu po szczepieniu stała się krzywda, ja tego nigdy nie widziałem. A tu na FB czytamy czasami, że wszyscy po szczepieniach są okaleczeni. Mimo to, nie neguje, że takie przypadki istnieją, to jest pytanie do lekarzy z oddziałów np. Neurologii dziecięcej, żeby się wypowiedzieli jak to w praktyce wygląda. Wiem natomiast, dlaczego jest tak dużo tych oburzonych głosów ludzi w Internecie, że lekarze w szpitalu twierdzą, że to i tamto nie jest efektem szczepień. No jak nie jest, jak jest. Poza tym na FB piszą...

Homoseksualizm nie jest po szczepieniu? A Justyna Socha pisała...


Ja też mógłbym być oburzony, że kilku weterynarzy mi powiedziało, że padaczka mojego psa nie ma związku z tabletką, no a jasno widać, że dostał i ma padaczkę. Nasza weterynarz neurolog bardzo ładnie wyjaśniła czym jest padaczka idiopatyczna u psa. Później okazało się że w schronisku dostawał te tabletki i nic mu nie było. Znacie historie, że dziecko do pewnego momentu było szczepione i było ok, a później coś się stało? Pełno takich w Internecie. A czy znacie takie, gdzie grono ekspertów stwierdza, że to wina szczepienia? Otóż to.

Kogo lepiej słuchać, ekspertów czy ludzi w Internecie? Odpowiedź jest oczywista, ludzi w Internecie. No dobra, przyznaję - jeśli faktycznie tyle osób coś podobnego pisze, to musi coś w tym być.

Pamiętajmy, że w 1917 roku około 100 000 osób widziało objawie się Matki Boskiej w Fatimie. Ja osobiście uważam, że w Loch Ness żyje potwór,

 


 a po górach zapierdala jakiś Yeti,  

 

w Meksyku krowy morduje Czupakabra

od 60 lat wszędzie lata UFO, a w Brazylii widziano kozę z ludzką głową. Na to wszystko mamy setki tysięcy świadków, zeznania i zdjęcia, w zasadzie to miliony dowodów na całym świecie. Niektórych nawet kosmici osobiście zgwa#cili. 

 



Niestety od czasu wprowadzenia na rynek smartfonów z dobrymi aparatami nagle liczba dokumentacji kosmitów, UFO, Yetiego i człowieka kozła drastycznie spadła, choć następnie ponownie poszybowała w górę. Zbiegło się to przypadkiem z rozwojem Photoshopa i obecnie generowaniem zdjęć i filmów przez AI. Ale jak brzmi motto antyszczepionkowców – przypadki nie istnieją.

Dopiero się rozkręcamy, najlepsze przed Wami.

https://buycoffee.to/dawidciemiega tu można postawić mi kawę, ale czytając co ludzie wypisują w komentarzach, to zbieram raczej na turnus rehabilitacji psychiatrycznej, bo to aż boli w mózg.”


https://www.facebook.com/lekarzDawidCiemiega

 Od pieska się zaczęło i na piesku zakończy





25 września 2025

Ooooooo..... ja cierpię dolę- dzisiaj o "dziadurzeniu".

 

Bardzo spodobał mi się tekst, który pojawił się na Facebooku. Napisał go Mariusz Szczygieł.

Tekst mówi o akcji biblioteki w Kępnie. Jest to akcja, dotycząca traktowania osób starszych oraz sposobów odnoszenia się do nich.

Na drzwiach biblioteki powieszono taki plakacik.


TU NIE DZIADURZYMY!

Nie zwracamy się na „ty” lub „babciu”, „dziadku” do osób starszych niespokrewnionych.

Używamy form „pani”, „pan”.

Nie używamy uproszczonego języka oraz niepotrzebnych zdrobnień w rodzaju „obiadek”, „spacerek”.

Nie używamy zwrotów „niech weźmie”, „niech usiądzie”. Mówimy: „proszę wziąć”, „proszę usiąść”.

Nie zwracamy się do osób starszych w liczbie mnogiej, czyli: „Jak się dziś czujemy?”.

Nie zwracamy się do osób starszych w liczbie mnogiej. Mówimy: „Jak się pani czuje?”, „Czego pan sobie życzy?”

Nie ponaglamy osób starszych i nie przerywamy im. Osoby starsze mają prawo do swoich wypowiedzi.

I poznałem nowe pojęcie: „dziadurzenie”. „To protekcjonalny sposób zwracania się do osób starszych, który narusza ich godność – dlatego przyłączamy się do kampanii >Twoje słowa. Moja godność<, której celem jest przeciwdziałanie dziadurzeniu”.


Już wielokrotnie spotkałam się zwypowiedziami seniorów (nie lubię tego słowa wolę „osób starszych”), skarżących się na to, że traktowani są w sposób, który ubliża ich godności. Te wszystkie „dziadku”, „babciu”, te zdrobnienia mogą człowieka do szału doprowadzić, zwłaszcza, że wypowiadane są tonem protekcjonalnym.

Owszem, dawniej na wsi mówiono do starszych osób: dziadku, babko, ale zwracano się do starszych osób z szacunkiem do ich doświadczenia życiowego.

Teraz zwrot dziadku, babko wypowiadany jest najczęściej pogardliwie, albo protekcjonalnie.

Takie „poklepywanie po ramieniu” gestem wyższości- my jeszcze możemy sporo, ty jesteś od nas zależny.  

 Sama nie ośmieliłabym się w ten sposób zwrócić do osoby starszej. Mam wpojone, że mówi się do takich osób oraz nieznajomych: "pan", "pani". Częste teraz występujące zwracanie się po imieniu, nawet, jak stoi przed tym imieniem „pani”, wkurza mnie. Występuje to zwłaszcza w rozmowach telefonicznych. W sprawach urzędowych to ja mam nazwisko, i życzę sobie,by tak się do mnie zwracać. Żadne tam pani Halinko, pani Krystynko.

"Tykanie” przyszło do nas zachodu i jest obce kulturze polskiej, w której do osób starszych lub nieznanych zwracano się przez „pan”, „pani”. Zawsze było to wyrazem szacunku oraz dystansu do danej osoby.

I właśnie ten dystans powinien nadal obowiązywać w urzędzie, u lekarza, w sklepie, nawet między sąsiadami, którzy się znają tylko z widzenia. I ten dystans powinien nadal obowiązywać w stosunku do osób starszych.



O formach zwracania się do ludzi więcej można przeczytać tu

https://swojskijezykpolski.com/mowienie-na-ty-lub-pan-i/


22 czerwca 2025

Takie sobie z przymrużeniem oka.

To nie jest disco polo, to jest folk polo, ale skoro zaczęło się lato, wakacyjne wariacje, przygoda, to dlaczego nie pozwolić sobie na odrobinę takiej muzy?

A jak jeszcze są góry, motocykl, lody to.... ech... 


 
"Kordian", czyli Wacław Cieślik od 10 lat śpiewa góralskie folk polo. Jego największy hit "Dziewczyna z gór" osiągnął ponad 81 milionów odsłon. Dzięki piosence zyskał miano góralskiego króla disco i wierne rzesze fanów."

 https://www.youtube.com/channel/UCZ6kcGdzJuPGkraCQpXjBKw

Ja tam za wszelką muzą typu "polo" nie przepadam (no może jeszcze to "italo" jest bardziej strawne), ale są takie dni, takie nastroje, że akurat ta, a nie inna pasuje. 

No dobra, a teraz coś bardziej strawnego😁😁😁😁😁


 

18 maja 2025

Oczekiwanie... szału można dostać...

 Kurcze..... z tych nerwów wyszorowałam całą łazienkę, a do wieczora jeszcze sporo godzin.

Przy drugiej turze wymaluję chyba elewację całego domu. 

 

Co by tu.... może to?

Faktycznie szału można dostać przy tym czekaniu....
 

24 marca 2025

Jak Facebook "zrobił mi dzień".

 Czasem głupkowate komentarze potrafią poprawić nastrój, a ostatnio tego mi trzeba.


Filip Zub

Zdejmujesz zabezpieczenie i naciskasz ten duży przycisk. Ten model jest znany z problemów z przyciskiem, czasem trzeba na niego stanąć żeby się wcisnął

 

Ciekawi Świata

Autor

Administrator

Filip Zub a dobrze sprząta?

 

Filip Zub

Ciekawi Świata do 10 metrów czyści wszystko, słabiej opancerzony kurz to i dalej wymiecie

Pawel Kolodziejczyk

Ciekawi Świata Wszystko na górze sprząta perfekcyjnie. Nie ma co zbierać w promieniu 10 -15 m na otwartej przestrzeni. Budynki wali razem z załogą.

Krzysztof Pogłódek

Ciekawi Świata razem z domem…

 

Mariusz Sieradz

Jest super, sprząta wszystko

Agnieszka Szymańczyk

To jednorazówka, nie polecam! Sprząta tylko raz, a i tak później trzeba po nim poprawiać 😉

Sławek Szczodry

Idealny na prezent dla teściowej 😉

Artur Piekos

Do komendanta, chłop wprawiony

Małgorzata Skórka

Odkurzysz pół osiedla jak wyjmiesz odpowiedni drucik 🙂Ale to jednorazowy kupiłeś, to lipa trochę 🙃

Grzegorz Lach

stan na niej

Pawel Kolodziejczyk

Wygrzej w piekarniku najpierw.

Jan Wojciechowski

Ale ten to akurat do robienia kurzu

 

Wojtech Z-k

Włącznik od góry. Włączasz dla wygody nogą - wystarczy stanąć. Uwaga, zabezpieczony zawleczką przed przypadkowym włączeniem.

Bożena Dzierzgowska

Super. I ma fajną funkcje. Wywala wszystko w kosmos.

Tomek Jamrosz

Jak wciągniesz oba te druciki, które wyglądają podobnie jak zawleczki ujrzysz panel sterujący...

Krzysztof Strzałkowski

Bubel sowiecki. Odsprzedaj Wołominowi albo Pruszkowowi . Musiałbyś samochodem wjechać, aby uruchomić .🤣

Krzysztof Partyka

Wybrakowany egzemplarz.

Kółek nie ma. Ale napisz do Jarka Szymczyka. Myślę, że powinien pomóc.

MeteoVlog  ·

No to trochę tak jakbyś sobie zamówił superkomórkę, żeby wygenerowała ci tornado. To jest akurat ta ekipa sprzątająca, której nie chciałbyś nigdy zamawiać ani tym bardziej kupować. Owszem odkurzy ci wszystko (absolutnie wszystko). Ale pamiętaj, że później może być problem z opróżnieniem worka. A raczej z posprzątaniem bajzlu, który zostawi po sobie. W dodatku może ci się umrzeć przy okazji

Marek Sokołowski

- buławku nada wycianuć i budiet rabotać ..

 


 

27 lutego 2025

Tłuste obżarstwo.

 Nie przepadam za pączkami, dlatego zazwyczaj nie mają one miejsca w naszym domu. W tłusty czwartek smażę chrust i dzisiaj też miałam taki zamiar, ale Młoda przyniosła wczoraj pączki, które sama zrobiła. Nie są one full wypas, jak z cukierni, są mniejsze, bardziej zbite, ale w smaku o wiele lepsze od "przemysłowych", nadmuchanych", wiecznie żywych", na spulchniaczach, "przedłużaczach",  przez następny tydzień.

Nie mogliśmy im przepuścić, trzeba było ocenić i docenić, dzisiaj zostało ich niewiele.  Chrust usmażę na Śledzia", a śledzia jemy kiedy tylko mamy na niego ochotę. I tak to się uzupełnia i wypełnia😄😄😄


I rapujemy na "tłustą nutę"



14 lutego 2025

"Houston, mamy problem..."

 

Nie raz pisałam, że uwielbiam oglądać lecące nad domem samoloty (krzyżują się nad nim różne korytarze powietrzne), lubię śledzić ich loty na radarze i zawsze bawią mnie rozmowy pilotów z różnymi członkami obsługi naziemnej, bądź z pilotami innych samolotów, będących w powietrzu. Piloci oraz obsługa naziemna to niesłychanie dowcipni ludzie.

 


xxx

 


„Po każdym locie piloci UPS wypełniają formularz zwany "gripe sheet", w którym zgłaszają mechanikom ewentualne problemy z samolotem. Mechanicy rozwiązują problemy, dokumentują naprawy w formularzu, a następnie piloci przeglądają "gripe sheet" przed następnym lotem.


 

Nie można powiedzieć, że zespołom naziemnym brakuje poczucia humoru. Oto niektóre zgłoszenia serwisowe faktycznie wysłane przez pilotów UPS ("P") i rozwiązania zarejestrowane ("S") przez inżynierów serwisu:

P: Lewa wewnętrzna opona główna prawie do wymiany.

S: Prawie wymieniono lewą wewnętrzną oponę główną.

P: Lot testowy OK, ale automatyczne lądowanie było bardzo twarde.

S: Automatyczne lądowanie nie jest zainstalowane w tym samolocie.

P: Coś luźnego w kokpicie.

S: Coś dokręcono w kokpicie.

P: Martwe owady na przedniej szybie.

S: Żywe owady oczekują na dostawę.

P: Autopilot w trybie utrzymywania wysokości powoduje opadanie 200 stóp na minutę.

S: Nie można odtworzyć problemu na ziemi.

P: Ślady wycieku na prawym podwoziu głównym.

S: Ślady usunięte.

P: Głośność DME niewiarygodnie wysoka.

S: Głośność DME ustawiona na bardziej wiarygodny poziom.

P: Hamulce cierne powodują zacinanie się dźwigni przepustnicy.

S: Taki jest dokładnie ich cel.

P: IFF nie działa w trybie OFF.

S: IFF nigdy nie działa w trybie OFF.

P: Podejrzane pęknięcie w przedniej szybie.

S: Podejrzewam, że masz rację.

P: Brakuje silnika numer 3.

S: Silnik znaleziony na prawym skrzydle po krótkich poszukiwaniach.

P: Samolot zachowuje się dziwnie.

S: Ostrzeżono samolot, żeby zachowywał się dobrze, leciał prosto i był poważny.

P: Radar namierzający wydaje buczący dźwięk.

S: Przeprogramowano radar namierzający z tekstami piosenek.

P: Mysz w kokpicie.

S: Zainstalowano kota.

P: Hałas spod tablicy przyrządów. Brzmi jak krasnoludek walący młotkiem.

S: Zabrano młotek krasnoludkowi.”

xxx

„Usłyszane na częstotliwości BNA (lotnisko w Nashville, Tennessee):

Członek załogi: „Zaraz! Daliście nam takie wskazanie altimetru, jakbyśmy byli 15 stóp pod ziemią!”

Wieża: „No to peryskop do góry i kołować do rampy!”

******

Wieża: „… a tak dla informacji, byłeś trochę na lewo od linii centralnej podczas podejścia.”

Speedbird: „Jak najbardziej. A mój drugi pilot był trochę na prawo.”

******

Cessna 152: „Mój poziom lotu trzy tysiące siedemset (370 tys. stóp).”

Kontroler: „W takim razie skontaktuj się z centrum kosmicznym w Houston.”

******

Pilot-uczeń: „Zgubiłem się; jestem nad jakimś jeziorem i lecę na wschód…”

Kontroler: „Zrób wielokrotnie skręt o 90 stopni, to będę mógł cie znaleźć na radarze” (krótka przerwa) „No dobra. To jezioro to Ocean Atlantycki. Proponuje natychmiast skręcić na zachód…”

******

Kontrola lotów lotniska O’Hare (Chicago): „USA 212, pozwolenie na podejście do 32 lewy, utrzymaj prędkość 250 węzłów (ok. 463 km/h)”

USA212: „Przyjąłem. Jak długo mam utrzymać te prędkość?”

Kontroler: „Jak potrafisz, to aż do rękawa.”

USA212: „No dobra, ale lepiej uprzedź kontrolę naziemną.”

******

Wieża: „Żeby uniknąć hałasu, odchylcie kurs o 45 stopni w prawo.”

Pilot: „Jaki hałas możemy zrobić na wysokości 35000 stóp?”

Wieża: „Taki, kiedy wasz 707 uderzy w tego 727, którego macie przed sobą.”

******

Wieża: „Jesteście Airbus 320 czy 340?”

Pilot: „Oczywiście, że Airbus 340.”

Wieża: „W takim razie niech pan będzie łaskaw włączyć przed startem pozostałe dwa silniki.”

******

Pilot: „Dzień dobry Bratysławo.”

Wieża: „Dzień dobry. Dla informacji – mówi Wiedeń.”

Pilot: „Wiedeń?”

Wieża: „Tak.”

Pilot: „Ale dlaczego, my chcieliśmy do Bratysławy.”

Wieża: „OK, w takim razie przerwijcie lądowanie i skręćcie w lewo…”

******


Pilot Alitalia, któremu piorun wyłączył pół kokpitu: „Skoro wszystko wysiadło, nic już nie działa, wysokościomierz nic nie pokazuje….”

Po pięciu minutach nadawania odzywa się pilot innego samolotu: „Zamknij się, umieraj jak mężczyzna…”

******

Pilot: „Mamy mało paliwa. Pilnie prosimy instrukcje…”

Wieża: „Jaka jest wasza pozycja? Nie ma was na radarze!”

Pilot: „Stoimy na pasie nr 2 i już całą wieczność czekamy na cysternę.”

******

Pilot: „Prosimy o pozwolenie na start.”

Wieża: „Sorry, ale nie mamy waszego planu lotu. Dokąd lecicie?”

Pilot: „Do Salzburga, jak w każdy poniedziałek…”

Wieża: „DZISIAJ JEST WTOREK”

Pilot: „No to super, czyli mamy wolne…”

******

Wieża: „Wasza wysokość i pozycja?”

Pilot: „Mam 180 cm wzrostu i siedzę z przodu po lewej…”

******

Wieża: „Macie dość paliwa czy nie?”

Pilot: „Tak.”

Wieża: „Tak, co?”

Pilot: „Tak, proszę pana.”

******

Wieża: „Podajcie oczekiwany czas przylotu.”

Pilot: „Wtorek by pasował….”

xxx

Wieża: Delta 351, obiekt na godzinie 10, odległość 6 mil!”

Delta 351: „Podaj to inaczej! Mamy zegarki cyfrowe!”

******


 

Ta wymiana zdań miała miejsce zaraz po wojskowym pokazie lotniczym:

Kontroler do F-117 (myśliwiec typu stealth): „Przed tobą F-16, na godzinie drugiej, 13 mil, w stronę południową, wznosi się przez 6000.”

Pilot F-117: „Przyjąłem, znajdę.”

Kontroler do F-16: „Przed tobą F-117, na godzinie drugiej, 12 mil, przeciwny kierunek, poziom 5.”

Pilot F-16: „Przyjąłem, znajdę…”

Pilot F-117 (natychmiast i monotonnie): „A gówno.”


 

******

 Nieznany oficer sygnałowy do pilota marynarki po jego szóstym nieudanym podejściu do lądowania na lotniskowcu: „Tutaj musisz wylądować, synu. Tu jest jedzenie.”

******


 

Kontrola: „Piper N444D, uwaga samolot, na godzinie drugiej, 500 stóp poniżej.”

Piper N444D: „Hm, widzimy jakieś zbliżające się do nas światełko…”

Kontrola: „Przypatrzcie się, za tym światełkiem jest pewnie samolot.”

******

Pilot: „W jakiej jesteśmy odległości od innego samolotu?”

Kontrola: „Trzy mile.”

Pilot: „Nam to nie wygląda na trzy mile!”

Kontroler: „Jesteście półtorej mili od niego, a on od was półtorej mili… razem trzy mile.”

******


 

Pilot małego samolotu pocztowego miał dość swobodne podejście do przepisowego słownictwa, prawdopodobnie z powodu znudzenia rutynowymi, nocnymi lotami. Każdego dnia o 2:15 w nocy lądował na małym lotnisku wywołując je: „Dzień dobry lotnisko Jones, zgadnij kto?”

Kontroler lotów też był znudzony, ale nalegał na zachowanie prawidłowej terminologii i pouczał tego pilota codziennie jak prawidłowo korzystać z radia. Lekcje nie przynosiły rezultatu i pilot kontynuował swoje codzienne pytania „zgadnij kto?”.

Tak było też pewnej nocy, gdy w radiu zabrzmiało: „Dzień dobry lotnisko Jones, zgadnij kto?”

Kontroler, tym razem dobrze przygotowany, wygasił wszystkie światła na lotnisku i odpowiedział: „Tu lotnisko Jones, zgadnij GDZIE!”

Od tej chwili komunikacja radiowa przebiegała najzupełniej prawidłowo…

******

Członkini załogi pilotującej samolot Northwest Airlines prosiła kilkakrotnie o pozwolenie na odjazd od bramki, ale po uzyskaniu pozwolenia zrezygnowała z wykonania manewru. Jej ostatnie zapytanie brzmiało jak następuje:

NW123: Kontrola, NW123 jest gotowy na odjazd od rękawa.

Kontrola: Aby na pewno?

NW123: Cóż, jestem kobietą i mogę zmienić zdanie w każdej chwili.

Kontrola (ze śmiechem): Udzielam pozwolenia na odjazd od rękawa.

******


 

Lecąc na północ przez dolinę San Fernando i trudząc się obserwacją natężonego ruchu w powietrzu, pewien pilot zauważył, że kontroler lotów też miał problem w ogarnięciu całości. Temu kontrolerowi udało się pomylić rejsowy odrzutowiec na podejściu do Burbank z awionetką, która przelatywała nad doliną. Przez jakieś półtorej minuty kontroler wydawał im instrukcje, które nie pokrywały się z ich zamierzeniami. W końcu pilot rejsowego odrzutowca zapytał, gdzie się ich wysyła. Po tym nastąpił szybki dialog dotyczący zamierzeń, zakończony okrzykiem kontrolera „ojej!” i półminutową tajemniczą ciszą w eterze. Następnie nowy głos na tej częstotliwości rzekł: „Uwaga wszystkie statki powietrzne. Poprzedni kontroler nie stanowi już zagrożenia.”

******


 


Podczas podjazdu załoga lotu US Air do Fort Lauderdale źle skręciła i w rezultacie stanęła nos w nos z samolotem United 727.

Zirytowany damski głos kontrolera złajał załogę US Air, krzycząc: „US Air 2771, gdzie wy jedziecie? Mówiłam, że macie skręcić w prawo, na pas C! A wy skręciliście na D! Zatrzymajcie się natychmiast. Wiem, że trudno odróżnić C od D, ale spróbujcie!” Ciągnąc swoją tyradę do zakłopotanej załogi, krzyczała histerycznie: „Boże, wszystko popieprzyliście! Całe wieki zajmie odkręcanie tego! Zostańcie, gdzie jesteście i nie ruszajcie się zanim nie powiem! Oczekujcie instrukcji do podjazdu za jakieś pół godziny; chcę żebyście jechali dokładnie gdzie wam wskażę, kiedy wskażę i jak wam wskażę! Zrozumieliście, US Air 2771?”

Załoga pokornie odpowiedziała: „Tak jest, proszę pani”.

Oczywiście na częstotliwości kontroli naziemnej zapadła śmiertelna cisza. Nikt nie chciał ruszać zirytowanej pani z kontroli naziemnej w jej obecnym stanie. W każdym kokpicie wzrastało napięcie. I wtedy nierozpoznany pilot złamał tę ciszę, pytając: „Czy ja nie byłem kiedyś z tobą żonaty?”

 



PS.

Mam w stosunku do Walentynek mieszane odczucia- z jednej strony denerwuje mnie ich nachalność, a z drugiej strony- wolę jak ludzie obchodzą Walentynki niż czczą święto żołnierzy wyklętych.

 Wszystkie zdjęcia z Internetu.

Źródło

https://www.facebook.com/wesolykontroler