Winiety, ubezpieczenia, lekarstwa, waluta na drogę i jeszcze parę "niezbędnych" rzeczy, kupione. Płetwy, maski z rurką, ręczniki i namiot plażowy, spakowane. Samochód wyrychtowany. Nastroje, nas czworga, bojowe! W piątek wyruszamy. Chorwacja, a dokładniej Istria, czeka. Istryjskie bilo wino i ćrno wino już się cieszą na nasz przyjazd. Mule, krewetki, dorady i wszelkie kalmary z ośmiornicami, już przebierają nóżkami, nie mogąc się doczekać kiedy wylądują na naszym stole. Sir i warzywa, cierpliwie dojrzewają, dygocząc z tęsknoty... Mam również nadzieję na nadrobienie zaległości w kwestiach istryjskich trufli.Oj! Będzie się działo! Będzie!
A na pożegnanie, jak zwykle szybki i prosty przepis, jak zwykle mięsny :) Nafaszerowałem filety z kurczaka podduszonym na patelni szpinakiem z czosnkiem na maśle, suszonymi pomidorami, mozzarellą i papryczką pepperoni czerwoną.
Papryczka taka jakaś trochę lipna, bo mogłem ją chrupać jak marchewkę, bez konieczności popijania wiadrem wody...
Jak nafaszerować filet z kurczaka, każdy chyba wie: wbić w niego nóż, kilka razy lekko pogrzebać nim w środku, napełnić powstałą kieszeń :)
Później po oliwiłem, po tymiankowałem, po soliłem, po pieprzyłem i upiekłem (ok 30 min. 180 st. C).
Na deser, co u nas rzadko się zdarza, był sorbet truskawkowy (deser rzadko się zdarza, a sorbet jeszcze rzadziej). Sorbetem poczęstowałem się od Dominiki lekutko go jeszcze bardziej upraszczając (jak przystało na leniwego faceta).
Zmiksowałem: truskawki, pół szklanki soku z lemonki z cytryną(Hortex), łyżka cukru, kilka listków mięty. Potem zamrażalnik, gdzie niestety trzeba to mieszać czasem.
Nie mam porządnej łyżki do lodów, co niestety widać na zdjęciu...
Ale nikomu to zbytnio nie przeszkadzało w konsumpcji...
Pozdrawiam wszystkich letnio, tzn gorąco, tylko letnio od lata... i do zobaczenia gdzieś tak pod koniec lipca :)