Jeszcze w grudniu poszłam do sklepu Magicloop przy ul. Zgoda 5 w podwórku i nabyłam sobie różne włóczki - przeważnie niebieskie - od Holst. Poczekały na swoją kolejkę ale z pierwszej przyodziewek dał się wydziergać w bardzo przyzwoitym terminie 2 tygodni. Jest to udzierg absolutnie własnego projektu, bo w pismach i pisemkach takie proste rzeczy nie figurują.
Od zawsze podobał mi się ten wzór spiralki. No i się w końcu doczekał realizacji. Ażur na plecach zdradza mniej tajemnic niż ażur na brzuchu.
Na rękawach ażur też może spokojnie prezentować swoje dziury nie wprowadzając mnie w zakłopotanie. Bransoletka od Pana Męża ma w końcu stosowne kolorystycznie towarzystwo.
A na przodzie ażurku nie ma! To znaczy jest pod szyją i na brzegu u dołu. I to wszystko.
Musiałam zrobić zaszewkę na biust! Od gimnastyki wyprostowały mi się plecy, cycki wypięły się do przodu i niestety zaszewka jest niezbędna dla uzyskanie równego dołu. Bez niej odzież się poddziera jak niemowlęcy kaftanik. Może to teraz chwilowo modne, a może modne, bo zaszewek nikt w swetrach nie robi.
Technikalia: włóczka Holst Coast (55% wełny jagnięcej, 45% bawełny) 700 m / 100 g. Kupiłam 20 deko, koloru Tweed, zostało aby na sweterek dla lalki. W gotowy wyrób zmieści się bez trudu ktoś do rozmiaru 48/50 bo w biuście to ma 132 cm. Nie jest to zatem wyrób nie wiadomo jak drogi.
Druty: Tułów: 3,25 mm; rękawy 3 mm, ażurowe brzegi 2,5 mm.
Kształt spapugowałam z kupionej na bazarku sukienki - szerokość pod pachami na płasko 66 cm, czyli mocno oversize. Zaczęłam od prowizorycznego nabrania oczek z przodu pod pachą, pojechałam z robotą do góry wyrabiając po drodze dekolt z przodu i z tyłu a potem w dół pleców wyrabiając już azur. Pod pachami przód z tyłem się spotkały i dookoła w dół dało się robić bezszwowo gubiąc co dziesięć rzędów oczka po bokach. Rękawy zostały nabrane z brzegów tułowia i robione były w kółko, gubiłam oczka co 5 rzędów. Doświadczenie już mnie nauczyło, żeby przed samym brzegiem roboty zredukować o 1/10 liczbę oczek i robić brzegowy ażur na znacznie mniejszych drutach. Znika wtedy jak za pomocą czarodziejskiej różdżki efekt rozlazłej torby.
Mam cudownie miękki, miły, choć jeszcze nie uprany i nie zblokowany letni wyrób nie z bawełnianego sznurka. Sąsiadka projektantka odzieży go pochwaliła :-).