Tak więc, nie będę już wspominał o szparagach, które zrobiłem na "nawsi" z grilla... takich zawiniętych w boczek... nic! Ani słowa!
A że, na "nawsi" byliśmy i grillowaliśmy to mogę.
Mam nadzieję, że kiedyś, może jeszcze w tym roku, zrobi się ciepło, przestanie padać i będzie można grillować jak cywilizowany człowiek. Człowiek kultury europejskiej.
Ja w sobotę musiałem pracować w takich warunkach:
To już chyba w Azji mają lepiej... (w trakcie grillowania przynajmniej...)
Na dodatek zostałem potraktowany bryłkami lodu, chociaż nie zamawiałem takowych.
Wcześniej, nawet było prawie plażowo. Później zaczęło padać dosyć mocno!
A ponieważ, jak widać, coś mi ukradło kawałek rynny... Lało się mocno i gdyby nie Franciszek i Szymon (ukochany jego brat cioteczny), którzy zajęli się melioracjom... pewnie byśmy popłynęli...
No, więc jakby zrobiło się kiedyś ciepło... to może ktoś wykorzysta nasze przepisy na grillowanie. Niektóre przepisy pochodzą z "życia i praktyki" inne (np na marynowanie mięs) od naszego przyjaciela Pascala, tylko zostały trochę adoptowane :)
Mięso. Najczęściej karkówkę, najlepiej antrykot, marynuję na dwa proste sposoby. Pierwsza marynata: duża ilość musztardy Dijon, mała ilość oliwy, trochę soku z lemonki lub cytryny, sól, pieprz. Druga marynata: oliwa i bardzo, bardzo duża ilość słodkiej papryki, troszkę ostrej, ząbek (dwa) czosnku zmiażdżony, sól, pieprz. Mięso lubi poleżeć w nich dzień lub dwa!
Do tego grillowane warzywa. Tym razem, z uwagi na mało sprzyjające warunki, było bez szaleństw... cukinia i bakłażan. Obydwoje wcześniej zostali nasmarowani oliwą z ziołami (tymianek, oregano itp), czosnkiem, solą i pieprzem.
No i jeszcze obowiązkowe u nas, ziemniaki pieczone w folii. (Jeden szczegół: ziemniaki trzeba naciąć i włożyć odrobię masła w nacięcie;)
Tak raczej skromnie tym razem było...
Ponieważ, tu u mnie z deserami trochę kiepsko. Polecam ptysie z cukierni w pobliskiej Białej Rawskiej. Nie próbowałem, ale to prawdziwe dzieła sztuki! fotki komórkowe
Próbowałem za to ciasta drożdżowego z tej cukierni... pycha!
PS
Obok przystanku PKS w Białej, ktoś zamieścił ogłoszenie. Nie wiem o co chodzi, ale może ktoś bardziej wtajemniczony mi wyjaśni...
Bardzo mnie to frapuje... Może bym reflektował...
Ha ha może Nas więcej by reflektowało ;)
OdpowiedzUsuńPomocnicy pierwsza klasa, a jak COŚ podrzuci mi rynnę, to odeślę priorytetem :)
Pozdrawiam
O, już nie kochasz szparagów???
OdpowiedzUsuńBrzydko być tak niewiernym!
To ogłoszenie mnie niesamowicie nurtuje...Jak coś mi przyjdzie do głowy, to napiszę.
Coś takiego!
Alem się uśmiała z tego wpisu. :-) Czy ty wiesz, że je jeszcze nie grillowałam w tym roku? Cholera jasna, za przeproszeniem, by ten deszcz....A ta ciecz...kurka, to może być ciekawe..;-)
OdpowiedzUsuńno ostatnie zdjęcie niezłe :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mojego konkursu z okazji Dnia Matki
http://smakuje.blox.pl/2010/05/Moj-Dzien-Matki-odslona-2-oraz-KONKURS.html
Dla mnie o szparagach możesz cały czas mówić! i je pokazywać tak, jak ponizej - piękne oblicze szparaga w pełnej krasie :)
OdpowiedzUsuńSzparagi kocham nadal, a że rodznka rozsmakowała się głównie w dwóch przepisach więc robię je na zmianę...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nikt nie ma pomysłu na tą CIECZ...