W sumie nie wiem jak zacząć, bo nie tak wyobrażałam sobie pogodę na te święta. Nie wiem skąd mi się to wzięło ale gdzieś do głowy wbiłam sobie, że TE święta będą inne, pełne słońca, z wysoką temperaturą. Krótko mówiąc żyć nie umierać. Trochę podjudzali mnie prezenterzy pogody a teraz odszczekują wszystko jak gdyby nigdy nic.
To co dziś za oknem sprawia, że płakać się chce. Ledwo cztery stopnie na plusie, śnieg z deszczem i ten wiatr. Jednym słowem KOSZMAR!
Ani kwiatki za oknem, ani dekoracje świąteczne nie są w stanie poprawić mojego stanu ducha. Czuję się jak oszukane dziecko, któremu obiecano a nie dotrzymano słowa. Nadszedł czas by wziąć się za gotowanie świątecznych rarytasów ale i na to jakoś weny brak, bo tak po prostu nie czuję klimatu.
Jak tak dalej pójdzie to nasycimy tylko wzrok dekoracjami :) Jedno jest pewne, kilogramów nam nie przybędzie :))))
Wiem, że marudzę ale nic na to nie poradzę, że czuję złość...na pogodę, że jak co roku robi mnie w przysłowiowe bambuko. Przed świętami ciepło, słońce i co tylko człowieku chcesz a jak przychodzi co do czego to lipa na całej linii.
Obrażam się na pogodę, ogólnie na cały świat. Wycieram twarz od łez i znikam pod kocykiem.
Sorry rodzino, w tym roku Wielkanocy nie będzie!!
Żartowałam!
Jutro robię zakupy świąteczne i działam w kuchni, obiecuję :))
Z głodu nie pomrzemy.
A Was ściskam ciepło!
Do zobaczenia wkrótce :)