Translate

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kosma Tymon. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kosma Tymon. Pokaż wszystkie posty

piątek, 13 czerwca 2025

The Ancimons - "Let Them Play!"

The Ancimons

Zuza Baum – wokal
Jasiek Piwowarczyk - wokal
Kuba Banaszek - fortepian, instrumenty klawiszowe
Mateusz Szczypka - gitara
Bartek Matyasik – gitara basowa, moog
Tymek Huget - perkusja

Gościnnie:
Tymon Kosma – wibrafon
Cozy Session Quartet – kwartet smyczkowy
Friends Gospel Group – wokal, chórki


Tytuł albumu: "Let Them Play" (2025)

Wydawnictwo: BamBam Label

Tekst: Renata Rybak


The Ancimons to prawdziwe ancymony.

A czemu ancymony? 

Bo jak mało kto bawią się formą, żonglują estetykami, barwami dźwięków.

Można się tym przekonać zarówno słuchając ich płyty 'Let them play', ale chyba bardziej dobitnie brzmi to na koncertach.

Ja miałam tę przyjemność posłuchać ich w krakowskim Dworku Białoprądnickim.

wtorek, 18 marca 2025

Paulina Przybysz - "Insides"

Paulina Przybysz - wokal
Marek Pędziwiatr - fortepian, syntezator, głos
Tymon Kosma - wibrafon, głos
Olaf Węgier - saksofon tenorowy, głos
Krzysztof Baranowski - kontrabas, głos
Wiktoria Jakubowska - perkusja, flet, głos

Tytuł albumu: "Insides"

Wydawnictwo: Calm Courage (2025)

Tekst: Renata Rybak

Moje pierwsze zetknięcie się z nowymi muzycznymi pomysłami Pauliny Przybysz miało miejsce chyba podczas zeszłorocznej Bielskiej Zadymki Jazzowej.

Już wtedy zaintrygował mnie sam koncept podejścia do standardów jazzowych na nowo. Zwykle podchodzę do takich projektów dość sceptycznie, bo umówmy się, ile da się wycisnąć z takich numerów, czy uda się je przetworzyć w nowy i odkrywczy sposób. 

Przybysz spróbowała. I moim zdaniem jest to bardzo udana próba. 

Pierwszym komponentem, który przyczynił się do wyjątkowości tego albumu, jest barwa głosu samej wokalistki.  Nie jest to cukierkowy, przewidywalny wokal, jak się to czasem słyszy podczas wykonywania standardów jazzowych. Jest za to trochę zadziornie, jednak przy zachowaniu melodyki oryginały. Bądź co bądź, Przybysz wywodzi się z nurtu soulowego i R&B, więc już choćby dlatego można było się spodziewać świeżego podejścia do interpretacji klasyki jazzowej. 

Kolejny komponent to instrumentaliści, których Przybysz zaprosiła do współtworzenia tego krążka. To muzycy z, jak bym ich określiła, nowej fali polskiego jazzu, odważnie łamiący muzyczne konwenanse, chętnie łączący gatunki, a przy tym znani ze swoich eksperymentów z brzmieniem. Wydaje się, że jest to dokładnie to, czego poszukiwała wokalistka. 

Pędziwiatr i Węgier, grający na co dzień w EABS i Błoto, czasem przeszczepiają hip-hopową i funkową estetykę tych zespołów na grunt standardów prezentowanych na tym albumie, a czasem grają jak klasyczni muzycy jazzowi. 

Podobnie Tymon Kosma. Z perspektywy zespołu Kosmos, w którym jest aktywny, to optyka bardziej hip-hopowa. Natomiast w kwintecie Michała Afryki obraca się zdecydowanie w kręgach bardziej związanych z klasycznym jazzem. Podobnie i na tym krążku, Kosma świetnie się czuje w każdym z tych obszarów muzycznych. 

Perkusistka Wiktoria Jakubowska to wręcz niemal artystka mainstreamowa, grająca między innymi na trasach koncertowych Roguckiego. 

Krzysztof Baranowski to muzyk współpracujący z Pauliną Przybysz już od jakiegoś czasu, świetnie rozumiejący i wpasowujący się w jej estetykę.

I taki to właśnie zespół wziął na warsztat takie klasyki jak na przykład ‚Salt Peanuts’ Dizzy’ego Gillespie czy ‚God Bless the Child’, balladę śpiewaną przez Billie Holiday.

Jak one brzmią? Przede wszystkim - bardzo różnorodnie. Czasem słychać hip-hopowy czy też rapowy sznyt, czasem jest to w stylu romantycznej ballady, a czasem rozpoznajemy znany i przyjemny dla ucha swing. 

I tak dostajemy zupełnie nowatorskie podejście do znanych i wydawałoby się ogranych klasyków jazzowych. 

Nadal rozpoznajemy w nich tą bezpieczną i rozpoznawalną melodykę i rytm, to nie jest jakaś szalona i daleko idąca improwizacja. Użyłabym nawet określenia, że te utwory są melodyjne i przystępne. 

Jednocześnie jednak dużo się w nich dzieje, dużo nowych i różnorodnych aranżacji, które zaskakują, ale i ciekawią.

Jak to dobrze, że Przybysz postanowiła nagrać tę płytę. Pokazała w ten sposób, że standardy jazzowe się nie starzeją, że mogą cały czas inspirować i w słuchaniu ich nie ma nic staromodnego. W końcu, że można ich słuchać na różne sposoby i czerpać z nich coraz to inne rzeczy, a możliwości ich interpretacji są nieskończone. 

I chyba to jest najpiękniejsze w jazzie. 

poniedziałek, 22 lipca 2024

Kosmonauci - "Sorry, nie tu"

Kosmonauci

Miłosz Pieczonka - saxophone
Tymon Kosma - vibraphone
Bartłomiej Lucjan - bass
Jan Pieniążek - drums

Album's title : "Sorry, nie tu"

U JAZZ ME Records (2024)

Review author: Viačeslavas Gliožeris

The unorthodox quartet (sax & vibes plus rhythm section) from Warsaw „Kosmonauci“ calls themselves „a boys band“. Don't be fooled by the name – they don't sound like „Take That“ or „Backstreet Boys“. Instead, they sound like North European nu jazzers from the first decade of the New Millennium.

I am more familiar with some beautiful cafes around Krakowskie Przedmieście or even the streets of Stara Praga than nowadays Warsaw youth sub-cultures. Still, based on a wider knowledge of street cultures of some other European cities, I would classify „Kosmonauci“ as typical neo-hipsters. Middle-class classically trained young musicians pretend they are hip-hop rebels, but are too intelligent, too well educated, and not enough angry to be true gangsters. They are not angry at all (even if some songs' titles and lyrics sound different). I believe guys simply playing “bad boys” the same way they are playing “boys band”(sort of parody).

Two decades ago Scandinavia-born nu jazz – a hip, often groovless tuneful aerial music, played by jazz musicians the way as if they are in a rock band – took London by storm. It gave birth to a dozen extremely successful bands and influenced different aspects of youth sub-culture as well.

Later nu jazz evolved towards more deeply orchestrated, or more electronica-influenced sound. But this early nu jazz – unrepentant, light as a summer breeze, tuneful and uncomplicated, and often quite naive, I like a lot. It contains that early jazz spirit which too often is lost nowadays.

„Kosmonauci“ on their debut album plays excellent tuneful songs with a vibraphone on the front. The acoustic rhythm section tastefully anchors the sound with sax soloing adding a lot of meat and blood. Many songs have a touch of classics (and/or minimalism), which is often an inherent component of the genre. Musicians are playful, elegant, and tasteful and they enjoy their musicianship. The album's songs are centered around „Fakda“ - an interesting r'n'b piece, recorded with guest vocalist Paulina Przybysz

„Kosmonauci“ takes early nu jazz(which already mostly disappeared from the scenes of Old Europe) and adds there a doze of adventurousness – freer and heavier soloing, some more complex structures. Still, their final sound is almost as pleasant and careless as if they come right from the year 2004. And there is a good thing – they bring one of the most beautiful jazz music to a new generation of young listeners. For me, they present a moment or few of some emotively colored memories from the not-so-far past.


poniedziałek, 10 czerwca 2024

Michal Aftyka Quintet - "Frukstrakt"

Michal Aftyka Quintet

Marcin Elszkowski - Trumpet
Marcin Konieczkowicz - Alto Saxophone
Tymon Kosma - Vibraphone, Xylophon
Michał Aftyka - Double Bass
Stefan Raczkowski - Drums

Album's title - "Frukstrakt"

Multikulti (2023)

Review author: Viačeslavas Gliožeris

„Frukstrakt” - a title of double bassist Michal Afyka quintet's debut album – is an artificial word, invented by Michal himself. Since the album's music is presented as a sort of soundtrack to the walk through the Museum of Lost Flavours in the album's notes, for me the title somehow associates with a combination of “fruit” and “extract”, but most probably I'm wrong here.

Anyway, what we have inside of a nicely packaged album is tasteful avant-garde jazz with strong chamber influence. All compositions are Aftyka's originals, but the final music is an obvious collective work's result. Traditional reeds – drums – bass quintet is completed with vibes player/xylophonist Tymon Kosma instead of an expected piano player, which works pretty well with quite elegant and partially dreamy Afyka's music.

Rooted in chamber avant-garde jazz tradition (ca. 90s), the Quintet sounds quite conservative, which probably is for good here. At the same time, there are modern touches here and there. In all, the album's music is a respectable mix of the past and nowadays. As almost always, best chamber jazz offers a lot of colors, nuances, and moods, “Frukstrakt” is not an exemption.

The album's music varies from dreamy to a bit sentimental, from slightly melancholic to nervous, but always well framed and controlled. I like there is no aggressiveness, exaltation, or artificial rebellion in this music, so often usual for works of young artists, searching for their own place on the jazz scene. It is intelligent, tasteful, and somehow pleasantly comfortable, in its own way. I really like the simplicity of arrangements – moods, and atmosphere are both obviously more important than virtuosity's demonstration here. I like the reeds soloing and vibes sound too. 

Yes, we feel there is more freshness of young hearts and heads against maturity and technical excellence demonstration in this music, but probably “Frukstrakt” is attractive because of that as well. Strong debut and I'm really curious about what comes after.

czwartek, 9 listopada 2023

Premiera debiutanckiej płyty kwintetu Michała Aftyki!!!


20 października miała miejsce premiera debiutankciej płyty "Frukstart" kwartetu Michała Aftki w nastepującym składzie:

Marcin Elszkowski - trąbka
Marcin Konieczkowicz - saksofon altowy
Tymon Kosma - wibrafon, ksylofon
Stefan Raczkowski - perkusja, okładka
Michał Aftyka - kontrabas, kompozycje

Lektura debiutanckiej płyty kwintetu Michała Aftyki jest jak spacer po Muzeum Utraconych Smaków. Ten kontrabasista jazzowy pochodzący z miejscowości Bełcząc koło Radzynia Podlaskiego, zgarnął ostatnio główną nagrodę w ogólnopolskim konkursie muzyki improwizowanej WSPÓŁBRZMIENIA.

Wybujały apetyt na nowości we wszystkich sferach naszego życia sprawia, że często wpadamy w pułapkę chwilowości, lub co gorsze w pułapkę zachowawczości. W Muzeum Utraconych Smaków nawiązujemy łączność pomiędzy tymi dwoma opozycyjnymi postawami.
Próżno szukać w słownikach słowa frukstrakt, trafiło ono do Michała podczas snu, i doskonale oddaje naturę kompozycji jego autorstwa. "Frukstrakt" obejmuje zarówno doświadczenie głęboko osobiste, jak i generacyjne doświadczenie wspólnotowe.
Formację tworzą Marcin Konieczkowicz – saksofon altowy, Marcin Elszkowski – trąbka, Tymon Kosma – wibrafon, ksylofon, Michał Aftyka – kontrabas i Stefan Raczkowski – perkusja.

Pełna wigoru narracja, często inicjowana kolektywnie, wiedzie słuchacza w świat czujnej swobodnej jazzowej kameralistyki, skrzącej się rozkołysaną i tajemniczą melodyką. Improwizacje nie są nazbyt skomplikowane, są przy tym zaskakująco melodyjne, emocjonalne i zawsze wartościowe artystycznie.

Michał Aftyka Quintet to laureat programu Jazzowy debiut fonograficzny w edycji 2023 roku, płyta została zrealizowana przy współpracy z Narodowym Instytutem Muzyki i Tańca, jednostką podległą Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

(źródło: informacja prasowa)

Zobacz też: