Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wania Dominik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wania Dominik. Pokaż wszystkie posty

piątek, 27 października 2023

Maciej Obara Quartet - "Frozen Silence"

Maciej Obara Quartet

Maciej Obara – (as)
Dominik Wania – (p)
Ole Morten Vagan – (db)
Gard Nilssen – (dr)

"Frozen Silence" (2023)

Wydawnictwo: ECM

Tekst: Paweł Ziemba

Podobno marzył o nowym brzmieniu, nie tak głośnym jak trąbka i nie tak cichym jak klarnet - gdzieś pośrodku. Kiedy w 1842 roku Adolphe Sax, belgijski wynalazca instrumentów do mosiężnego, stożkowego korpusu, przymocował ustnik klarnetu i nazwał go saksofonem, zapewne nie spodziewał się, jak znaczącą rolę odegra w rozwoju muzyki. Ze względu na głębię, siłę brzmienia oraz uwodzicielski ton, ludzie często nazywali go „diabelskim rogiem”.

Dla niektórych saksofon to brzmienie jazzu. Ta unikalna fuzja instrumentów dętych blaszanych i drewnianych, znalazła w rękach jazzmanów elektryzujące brzmienie, które naprawdę zmieniło świat muzyki.

Słuchając nagrań zarejestrowanych na najnowszej płycie kwartetu Macieja Obary „Frozen Silence” mam wrażenie, że ta ukryta metafizyczna moc oraz „czysty” ton instrumentu, nie tracą nic ze swojego XIX wiecznego opisu.

Historia kwartetu Macieja Obary sięga okresu ponad 10 lat wstecz, gdy biorąc udział w realizacji projektu „Take Five Europe” spotkał się z kontrabasistą Ole Morten’em Vagan’em oraz perkusistą Gardem Nilssen’em, muzykami pochodzącymi z Norwegii. Żaden z nich, zapewne nie myślał, że dzień ten, będzie początkiem międzynarodowego kwartetu, do którego następnie dołączył pianista Dominik Wania.

„Frozen Silence” to trzeci krążek nagrany dla wytwórni ECM, z którą kwartet współpracuje od 2017 roku.

Słuchając pierwszych fragmentów płyty wiedziałem, że ta muzyka będzie mi pasowała. Melodyjne wyczucie, brzmienie oraz klimat kompozycji spowodowały, że pochłonęła mnie w całości. Wszystkich osiem utworów (jak dowiadujemy się z opisu) to wyjątkowa muzyczna podróż "samotnego wędrowca" przez bliskie mu Karkonosze - miejsca pełne magii i niekończących się inspiracji. To reakcja człowieka na piękno natury.

Nie mam wątpliwości, że ta muzyczna opowieść poprowadzi słuchaczy w ich wewnętrzny świat sprawiając, że każdy przeżyje to doświadczenie inaczej.

Moim zdaniem muzyka na płycie brzmi bardziej odkrywczo i jest ciekawsza niż poprzednie nagrania kwartetu. Wszystkie kompozycje wyszły spod ręki lidera, a ich klimat, brzmienie jak też aranżacje doskonale wpisują się w linię wydawniczą ECM.

Można również śmiało powiedzieć, że na „Frozen Silence” kwartet brzmi nieco bardziej żywo i radośnie. Liryczne, melodyjne frazy Obary, często z typowo ECM-owską, melancholijną sygnaturą nadają muzyce czystej magii.

Obara jest doświadczonym artystą. Ma charyzmę, muzyczną intuicję oraz wrażliwość pozwalającą tak świetnie komunikować się z odbiorcami poprzez „język dźwięków”. Jego kompozycje pozostają rześkie i lśniące niczym „wypolerowane formacje granitowe, tworzące skalne baszty, ambony, ściany, rumowiska i pola blokowe na szczytach Suchej Góry w Karkonoszach”. Wspierany przez pianistę Dominika Wanię, perkusistę Garda Nilssena i basistę Ole Morten Vagan, Obara sprawia, że muzyka na płycie jest bardzo plastyczna, pełna powietrza i emocji. Lider jest w swoim żywiole. Wydaje się, że bogactwo jego gry jakby wspinało się na nowe szczyty.

Siłą muzyki zapisanej na krążku jest jednak niepohamowana wola współtworzenia. Kwartet to cztery indywidualności co sprawia, że każdy dokłada od siebie znaczącą i rozpoznawalną wartość, wpływającą ostatecznie na końcowy efekt muzyczny. Nie ma tym teamie słabego ogniwa. Na płycie nie ma zbyt wiele miejsca na ciszę. Oferuje ona żywiołową i „malarską” muzykę sugerującą czasami długie wędrówki, bądź chwile zadumy sprowokowane pięknem natury. Utwory raczej odzwierciedlają pewien stan emocji niż prowokują do rozmyślania.

Ciekawym elementem aranżacji jest zaproponowany przez kwartet, sposób realizacji muzyki poprzez formę dialogów. Ten polifoniczny efekt powoduje, że słuchacz ma wrażenie jakby uczestniczył w dyskusji między znajomymi. Czasami temat tej rozmowy jest bardzo miły, aby po chwili przejść w monolog umożliwiający wyrzucenie z siebie emocji i myśli.

Płytę otwiera liryczna, osadzona na pojedynczym pomyśle rytmicznym, gra na saksofonie altowym lidera, nadająca ton kompozycji „Dry Mountain”. Dominik Wania dźwiękami fortepianu dopełnia ten stylowy ton saksofonu Obary sprawiając, że całość jest bardzo plastyczna. Na uwagę zasługuje schowana w tle, bardzo ciekawa gra sekcji rytmicznej.

Wszystkie osiem kompozycji mają bardzo jazzowy charakter. Interakcje muzyków są mocne. Wyczucie, intuicja, współbrzmienie to elementy charakteryzujące świetnie współpracujących ze sobą muzyków. Wszyscy doskonale bawią się dźwiękami i rytmem. Dominik Wania tworzy rozbudowane solówki, które brzmią świetnie, są ciekawe i zasługują na osobne wyróżnienie.

„Frozen Silence” to płyta, której zamysł powstał w okresie izolacji i przymusowego odosobnienia spowodowanego pandemią. To czas powrotu do korzeni, miejsc bliskich czasom młodości, do natury. Inspiracja będąca bodźcem do stworzenia muzyki jest tu bardzo istotna, a cały kwartet kreatywnie uchwycił atmosferę podczas sesji nagraniowej.

Ci z nas, dla których muzyka jest wielkim ukojeniem, z pewnością nie zawiodą się wysublimowanym i czasami odświerzającym brzmieniem kwartetu oraz stylową, tęskną grą Obary na saksofonie, nadającą wiodący ton wszystkim utworom na płycie.


poniedziałek, 11 września 2023

Tomek Grochot Quintet featuring Eddie Henderson — My Stories (2010)

Tomek Grochot Quintet featuring Eddie Henderson 

Eddie Henderson — trąbka, skrzydłówka
Adam Pierończyk — saksofony: sopranowy i tenorowy
Dominik Wania — fortepian, pianino Rhodes
Robert Kubiszyn — kontrabas
Tomasz Grochot — perkusja, okaryna

"My Stories" (2010)

Wydawca: TG

Autor tekstu: Marcin Kaleta

Nie brakuje nam wybitnych bądź utalentowanych trębaczy. Wymieniać można by długo: Piotr Wojtasik, Antoni Gralak, Robert Majewski, Piotr Damasiewicz, Maciej Fortuna, Artur Majewski, Piotr Schmidt, Tomasz Dąbrowski, Jerzy Małek, Paweł Palcowski, Marcin Gawdzis, Wojciech Jachna, Patrycjusz Gruszecki, Tomasz Kudyk, Emil Miszk i wielu innych, których niechcący pominąłem lub zwyczajnie (jeszcze) nie poznałem.

Niemniej sporadycznie polskie formacje jazzowe wspomagają przybysze z zagranicy, którzy również upodobali sobie ten instrument (i mu pokrewne: skrzydłówkę, kornet). Ostatnimi czasy byli to m.in. Tim Hagans, Ralph Alessi, Paolo Fresu, Avishai Cohen, Randy Brecker, Toshinori Kondō, Christoph Titz, Herb Robertson, Verneri Pohjola, Gary Guthman, itp.; wcześniej Lester Bowie i Art Farmer; jeszcze wcześniej Don Ellis i Ted Curson... Przede wszystkim jednak zwracam uwagę na kogoś, kto nasz kraj odwiedza(ł) systematycznie. To oczywiście Eddie Henderson (ur. 1940).

Muzyk zaiste legendarny, na przestrzeni półwiecza współpracujący z najwybitniejszymi. Nawet anglojęzyczna Wikipedia nie uwzględnia wszystkich. Dlatego poprzestanę na tym, co najbardziej mnie teraz zajmuje: uczestniczył także w nagraniu dwóch albumów Jarka Śmietany, dwóch Leszka Kułakowskiego (w tym "Baltic Wind"), wreszcie dwóch Tomasza Grochota, którego ponadto wyróżnił w nadzwyczajny sposób. Otóż na swojej autorskiej płycie "Be Cool" (2018) zamieścił utwór skomponowany właśnie przez naszego rodaka, pt. "Dla Juzi". Pochodzi on z debiutanckiej płyty Tomek Grochot Quintet i pierwszej z tych, na których wystąpił amerykański trębacz: "My Stories" (2010). Druga to "In America" (2016).

Materiał wcześniejszej został zarejestrowany w 2008, w niepołomickim Preisner Studio, w składzie: Eddie Henderson – trąbka i flugelhorn, Adam Pierończyk – saksofony sopranowy i tenorowy, Dominik Wania – fortepian i pianino elektryczne Rhodes, Robert Kubiszyn – kontrabas oraz lider – perkusja i okaryna. Konstatacja, że artyści ci stanowią gwarancję najwyższego poziomu, nie oddaje istoty rzeczy. Albowiem tutaj wręcz się uwzięli, by zagrać najlepiej, jak potrafią, dać z siebie dosłownie wszystko. Podobnie widział to Piotr Siatkowski ze Slo Jazz: "Porozumienie muzyków jest maksymalne. Sam Eddie Henderson ofiarowuje nam tak wiele ze swej osobowości, a jego maestria, doświadczenie i smak sprawiają, że wszyscy improwizatorzy sięgają wyżyn kreacji".

Powstała zatem płyta wybitna, jak podsumowała redakcja strony Jazzarium.pl doceniana "zarówno przez krytykę, jak i fanów". Nijak nie można się dziwić, że ktokolwiek ją recenzował, przyznawał jej najwyższą notę. Czyli na przykład Ryszard Borowski w "Jazz Forum" lub Bogdan Chmura w "Hi-Fi i Muzyka". Nie żałują komplementów — dla pierwszego to pozycja "znakomita", dla drugiego "doskonała". Z kolei Maciej Nowotny na tutejszym blogu stwierdzał: "that is beautiful". "Fantastic, outstanding, extraordinary". Mamy bowiem do czynienia z poważnym współczesnym jazzem, skondensowanym, dynamicznym i intensywnym. Lecz występują też momenty liryczne, spokojne i wyciszone, w których do głosu dochodzi jakby przeświadczenie o... spełnieniu.

Nadmienić trzeba jeszcze, że otrzymaliśmy repertuar trwający aż 80 minut. Składa się nań dziesięć kompozycji Grochota, bardzo pomysłowych. Łatwo przy tym obliczyć średnią długość utworów — za każdym razem nabierają one rozmachu. A że ani perkusista, ani kontrabasista tu nie brylują, tylko krzeszą żarliwe rytmy, które pianista bezkompromisowo spowija kaskadami akordów, to i w tej pulsującej energią przestrzeni trębacz i saksofonista wyczyniają cuda.

Niestety, ponieważ krakowski perkusista wydał tak tę, jak i następną pozycję własnym sumptem, niełatwo je pozyskać. Posłuchać jednak można, chociażby na YouTube.



piątek, 25 sierpnia 2023

Piotr Damasiewicz & Dominik Wania - The Way, The Truth, and The Life (2023)

Piotr Damasiewicz & Dominik Wania

Artur Olender – muzyka
Piotr Damasiewicz – trábka, adaptacja muzyki
Dominik Wania – fortepian, adaptacja muzyki
Tadeusz Mieczkowski – nagranie, mix, mastering

The Way the truth and the life (2023)

Autor tekstu: Maciej Nowotny


Piotr Damasiewicz i Dominik Wania w duecie? Wow. Każdy kto się choć nieco orientuje w polskiej muzyce musi przyznać, że taka nowina to elektryzująca wiadomość. Damasiewicz to niezwykle charazmatyczny trębacz, niekoronowany król polskiego folk jazzu, w bardzo oryginalny sposób łączący nowoczesny jazz kładący nacisk na swobodną improwizację z tradycją polskiej muzyki ludowej. Z kolei pianista Wania to jedna z ikon nowego pokolenia w młodym polskim jazzie, jeden z nielicznych obok Macieja Obary, Adama Bałdycha czy Marka Pospieszalskiego i paru innych, któremu udało się wejść do ekskluzywnego grona polskich muzyków rozpoznawanych na świecie. Potwierdzeniem tego statusu było nagranie autorskiego albumu dla kultowej wytwórni ECM Manfreda Eichera. I oto mamy tych dwóch niezwykle obiecujących muzyków, zawodników artystycznej wagi ciężkiej, grających materiał nikomu nie znanego twórcy, który to materiał wychodzi wydany własnym sumptem, bez wsparcia żadnej, nawet polskiej wytwórni i który ma wszelkie szanse przejść nie tylko na świecie, w Europie, ale nawet w Polsce bez echa! A byłaby doprawdy wielka szkoda, bo muzyka na tej płycie chociaż mało efektowna, to jest jedyna w swoim rodzaju, rzadko spotykana, bez wątpienia godna zatrzymania się, warta naszej uwagi.

Jaką rolę w jej powstaniu odegrał Artur Olender? Jego zdjęcie umieszczone jest pomiędzy zdjęciami Damasiewicza i Wanii. Na płycie nie znajdziemy na ten temat żadnych informacji poza lakoniczną informacją, że Olender jest autorem muzyki na albumie. W internecie znajdujemy informacje, że od ponad dekady  prowadzi własny zespół Buen Camino. Jego twórczość artystyczna ma silny związek z duchowością, a konkretnie jest "inspirowana treściami ewangelicznymi". Tytyły utworów poświadczają ten związek, ale nie jest on nachalny, artyści do minimum ograniczyli elementy pozwalające interepretować muzykę przez ten schemat, w ten sposób unikając propagandowej pułapki. Dzięki temu muzyka przemawia swoim własnym językiem, za pośrednictwem artystów dając świadectwo potędze ducha, ale czym jest ten duch, który ją przenika, na to pytanie dostajemy tutaj wystarczająco dużo przestrzeni by odpowiedzieć sobie sami.

Album składa się z aż dwóch płyt kompaktowych muzyki. Definiują go piękne, nieśpieszne dialogi trąbki i fortepianu. Trzecim instrumentem jest... przestrzeń. Muzyka bowiem została nagrana w legendarnym studiu koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego przez polskiego Rudi Van Geldera czyli inżyniera Tadeusza Mieczkowskiego. Także dzięki temu nagranie to może być śmiało umieszczone wśród takich pereł jazzu medytacyjnego jak kultowy "Taj Mahal" Tomasza Stańki czy niezwykły wydany niedawno Adama Pierończyka "Oaxaca Constellation". Muzyka skłania nas do zatrzymania się, spojrzenia w głąb siebie i skupienia na pełnej gracji, eleganckiej i subtelnej interakcji między dwoma instrumentami, na których grają wybitni muzycy, którzy jednocześnie traktują muzykę jako rodzaj epifanii. W każdym utworze dostajemy zagadkę do rozwiązania, na którą jak kiedyś Król Edyp sfinksowi, niełatwo jest znaleźć odpowiedź, bo dotyczy ona istoty człowieczeństwa. Każdy oczywiście musi znaleźć własną odpowiedź na te odwieczne pytania, ale w dzisiejszym zblazowanym świecie już samo ich postawienie i to w tak dojrzałej i wyrafinowanej formie artystycznej, zasługiwać musi nie tyle może na automatyczny szacunek, co na uwagę, i na skorzystanie z okazji by się na chwilę zatrzymać i nie przejść oby takiej perły obojętnie.

środa, 23 listopada 2022

Jacek Kochan & nakajee - Life, Stress And Other Pleasures (2022)

Jacek Kochan & nakajee

Jacek Kochan – perkusja, perkusjonalia, syntezatory, syntezator basowy
Jerry de Villiers jr – gitara
Dominik Wania – fortepian, fortepian elektryczny, syntezator basowy
Bartek Prucnal – saksofon altowy, tenorowy i sopranowy
Michał Kapczuk – kontrabas
Mo Boo – bas
Hazz Wind Ensamble

Life, Stress And Other Pleasures (2022)

Wydawnictwo: Audio Cave

Tekst: Paweł Ziemba

Jazz powinien być postrzegany bardziej jako forma sztuki, ekspresja i rodzaj kultury, niż konkretne brzmienie czy rodzaj muzyki….

Kolejna odsłona muzycznej podróży, do której zaprasza nas Jacek Kochan „Life, Stress And Other Pleasures” charakteryzuje się ogromną pomysłowością w aranżacjach oraz różnorodnością muzycznych inspiracji. To sprawne żonglowanie elementami modern jazzu, free-jazzu, fusion, hip-hop oraz elektronicznych eksperymentów, dostarcza przyjemności dla ucha w każdym ze swoich narracyjnych epizodów. Dodatkowo, co postrzegam jako plus, muzyka zawarta na krążku przywołuje we mnie wiele świetnych muzycznych skojarzeń z takimi gigantami jak Weather Report, The Mahavishnu Orchestra, Herbie Hancock, Billy Cobham czy też John McLaughlin and the 4th Dimension.

Podążając śladami wielu muzyków, Kochan w 1981 roku, przeniósł się do Nowego Jorku, a następnie do Montrealu, aby studiować jazz i muzykę współczesną. Uczył się w Grant MacEvan College w Edmonton, a także w The New School na Union Square. Pobierał również lekcje u Jaco Pastoriusa, Mike’a Clarka i Robbiego Gonzaleza. Możliwość przebywania i studiowania w Nowym Jorku pozwoliła mu nagrywać i koncertować z wybitnymi muzykami światowej sceny jazzowej: John Abercrombie, Greg Osby, Lars Danielsson, Kenny’m Wheelerem, Dave’m Liebmanem, Gary’m Thomasem, Piotrem Wojtasikiem, Franzem Hautzingerem, Adamem Pierończykiem.

W swojej muzycznej karierze zrealizował ponad 20 płyt. Kochan to perkusista o ogromnej energii i rytmicznej inwencji, potrafiący skomponować materiał na cały album. Dodajmy, że nie tylko na ten jeden. Bez wątpienia dobór silnego składu oraz odpowiedniego materiału muzycznego jest dla Jacka Kochana ważnym elementem, mającym wpływ na całość muzycznego projektu.

„Life, Stress And Other Pleasures” jest znakomitą kontynuacją płyty „AJEE” zrealizowanej w 2018 roku. U boku lidera Jacka Kochana grającego na perkusji, perkusjonalia, syntezatory oraz syntezator basowy pojawili się ci sami, znani nam z poprzednich nagrań, żądni przygód muzycy: Dominik Wania – fortepian, fortepian elektryczny oraz syntezator basowy, Bartek Prucnal – saksofon altowy, tenorowy i sopranowy. Dodatkowo skład zespołu został uzupełniony o Michał Kapczuk - kontrabas, Mo Boo – gitara basowa oraz Hazz Wind Ensamble. Gościem zza Oceanu jest kanadyjski gitarzysta znakomicie odnajdujący się w stylistyce Fusion Jerry de Villiers.

W 9 oryginalnych kompozycjach Jacek Kochan oferuje członkom zespołu mnóstwo instrumentalnych możliwości (z grona sześciu muzyków, trzech gra w sumie na dziewięciu instrumentach), uniemożliwiając jakiekolwiek znużenie czy obojętność. Całość płyty cechuje niezwykła dojrzałość wszystkich muzyków, wyrażona różnorodnością muzycznych pomysłów, jak również zrozumieniem koncepcji autorskich kompozycji lidera.

Płytę otwiera „Homecoming” to świetna, dynamiczna kompozycja, przepełniony ekspresyjną charyzmą i muzyczną substancją. Ten w stylu Shortera, pełen pomysłów numer, to również fantastyczny utwór na początek, prezentujący cały zespół Kochana w najlepszym wydaniu. Rytmiczny kolorowy gobelin utkany przez klawisze Dominika Wania, bas oraz perkusję lidera, jest znakomitym tłem dla dynamicznej improwizacji Jerry de Villiers na gitarze. Zdecydowanie brzmiący saksofon Bartaka Prucnela, oraz solo Dominika Wani, którego siła odśrodkowa pochodzi ze zręcznych jazzowych fraz oraz niezliczonej ilości kolorowych faktur, służą potwierdzeniu improwizacyjnego wątku Jerry de Villiers’a.

"Private Yeti" w jakiś sposób przypomina mi dowcipną muzykalność, charakterystyczną dla Carli Bley i Steva Swallow i należy do moich ulubionych. Fundamenty dla tego utworu zapewniają Jacek Kochan, Dominka Wania oraz kontrabasista Michał Kapczuk.

Z kolei „Attention Shoper” początkowo spokojnie zagrany unisono przez kontrabas i fortepian riff, którego dopełnieniem jest perkusja Jacka Kochana, przechodzi z łagodnego charakteru do bardziej energetycznego brzmienia. Jest to znakomite pole do popisu dla zadziornych improwizacji Bartka Prucnala na saksofonie, wspieranego przez klawisze fortepianu. Dominik Wania to odważny pianista, w którego muzyce znajdziemy mnóstwo kolorów. Ten kalejdoskopowy muzyczny wszechświat postrzegam jako naturalne odbicie jego otwartości na muzyczną podróż wynikającą z idei AJEE (Acoustic Jazz in Electronic Environmet).

"Ginger Phobic People" pozwala Kochanowi i pozostałym członkom zespołu na prezentację żywiołowych umiejętnościami fusion. Dynamiczna improwizacja Jerry de Villiers na gitarze z dodatkiem syntezatorów i dźwięków pianina elektrycznego, nadaje utworowi wyrazisty charakter. Natomiast brzmienie syntetyzatorów udowadnia, że aby odnieść najlepszy efekt nie trzeba naciskać wszystkich możliwych guziczków, próbując użyć wielu dostępnych opcji, potwierdzając tym samym zasadę „mniej znaczy więcej”

Puryści mogą mieć zastrzeżenia do niektórych bardziej współczesnych akcentów na płycie, a szkoda, bo połączenie tak wielu różnych jazzowych podgatunków sprawia, że słucha się tego naprawdę przyjemnie. „Life, Stress And Other Pleasures” pokazuje, że Jacek Kochan jest indywidualnością muzyczną, on dobrze wie, jak to eklektyczne środowisko uporządkować i odpowiednio złożyć.

Naprawdę staram się znaleźć jakiekolwiek minusy tego albumu. Każdy utwór to jazzowa perfekcja. Jacek Kochan i Nakajee oferuje nam muzyczną różnorodność zanurzając się w szerokim wachlarzu dźwięków i barw, gdzie znudzenie jest zupełnie niemożliwe. Kochan znakomicie realizuje się w roli lidera a swoją siłę „ognia” wykorzystuje do interesującego dramatyzowania muzycznych historii.

Produkcja krążka jest również znakomita. Każdy instrument jest naturalny w brzmieniu i łatwy do wyodrębnienia. Rzadko zwracamy uwagę (zwłaszcza na poziomie współczesnych realizacji) na tych, którzy pracują po stronie produkcji, ale „robota”, którą wykonali Jacek Kochan – producent, Darek Grela – realizacja nagrania (Nieustraszeni łowcy dźwięków z Krakowa) oraz Paweł Ladniak – mastering, zasługują na szczególne wyróżnienie. Gra jest zwarta, a stylistyka utworów oraz ich układ na płycie sprawiają, że album trwający 70 minut mija szybko.

wtorek, 9 marca 2021

Wojtek Fedkowicz Noise Trio - Distant Heroes (2020)

Wojtek Fedkowicz Noise Trio

Dominik Wania - piano, electronics
Jacek Fedkowicz - bass guitar, electronics
Wojtek Fedkowicz - drums, electronics

Distant Heroes

OKO-ART 2020


By Adam Baruch

This is the second album by Polish Jazz drummer/composer Wojciech Fedkowicz and his Noise Trio, which includes pianist Dominik Wania and bassist Jacek Fedkowicz. All three players use electronic effects on their respective instruments. The album presents ten original compositions, all by Wojciech Fedkowicz with three being co-credited to Jacek Fedkowicz and one to Wania.

The music is mostly within the mainstream Jazz idiom, with highly melodic themes, mostly very low key and overtly melancholic, with a few more open excursions, which are definitely the most exciting moments on the album. Although the album might at first appear as a regular Jazz piano trio release, it has a very specific sound and harmonic approach, mostly due to the application of the electronic sound effects, which distort the natural sound of the bass and the drums up to a point where the listener needs to readjust his “hearing concept” to be able to listen to this music. These effects are less dominant as far as the piano is concerned, which results in an almost "normal" piano sound. This unique overall approach is definitely controversial, and might scare some of the listeners away from the music, at least at first hearing.

It seems that Wania’s genius is able to conquer any obstacle and his playing on this album is as impressive as on any of his other recordings, which of course is always a cause of musical joy. His improvisations are full of brilliant colors and his musical flow is an artistic dream come true. He is, naturally of course, at the very epicenter of the music here, and the fascinating structures of his soli are alone a good enough reason to listen to this music carefully.

I personally find the playing around with the sounds more disturbing than productive, but that is of course a question of taste. Wania plays magnificently enough to make me want to listen to this music, and the rest is up to the individual listener. I can be hardly considered as a conservative music connoisseur, but not all types of experimentation or attempts to innovate are automatically acceptable to me, although I do appreciate the audacity to be different. It would be a great fun to hear this album without any electronic effects, just for the sake of comparison. Overall this is a very interesting musical twist and an exercise in "hearing", with an added value of some superb piano playing by the top Polish Jazz pianist of the day. Highly recommended for the brave hearted.

niedziela, 17 stycznia 2021

POLISH JAZZ 2020 PODSUMOWANIE !!!

MUZYK ROKU 2020: DOMINIK WANIA


Dominik Wania rozpoznawalność na muzycznym rynku zaczął zdobywać, grając u boku Tomasza Stańki. Zaproszenie od legendarnego jazzmana otrzymał zaraz po skończeniu studiów w New England Conservatory of Music w Bostonie. Podczas czteroletniej współpracy z trębaczem, w jego zespole, Wania poznał swojego kolejnego muzycznego partnera - saksofonistę Macieja Obarę, którego kwartet współtworzy do dziś. Jedna z najważniejszych polskich formacji ostatnich lat pozwoliła pianiście rozwinąć swój talent i rozpocząć karierę międzynarodową. Wraz z zespołem Obary odwiedził najlepsze jazzowe sale i festiwale na świecie, a także nagrał sześć płyt, z czego dwie ostatnie znalazły się w katalogu wytwórni ECM Records. Sam Wania dołączył do elitarnego grona artystów nagrywających dla ECM Records w 2020 roku, a sygnowany jego nazwiskiem "Lonely Shadows" to pierwszy w historii solowy album polskiego muzyka wydany przez tę najbardziej prestiżową wytwórnię jazzową na świecie. Poza występami i nagraniami w licznych jazzowych konstelacjach, poświęca się też pracy dydaktycznej w murach Akademii w Krakowie i Katowicach, a także nagrywa muzykę filmową we współpracy ze Zbigniewem Preisnerem.

Płyty wydane w 2020 roku:

Wojtek Fedkowicz Noise Trio - Distant Heroes

NAGRANIE ARCHIWALNE 2020 ROKU: JAN PTASZYN WRÓBLEWSKI - STUDIO JAZZOWE POLSKIEGO RADIA 1969-78 (AGENCJA MUZYCZNA POLSKIEGO RADIA)


Imponujący dorobek Studia Jazzowego Polskiego Radia pod kierownictwem Jana Ptaszyna Wróblewskiego z lat 1969-1978, a także późniejsze nagrania wielkiego polskiego jazzmana, zebrano w obszernym, pięciopłytowym wydawnictwie, które przygotowane zostało z okazji 95-lecia Polskiego Radia. Ponad cztery godziny najwyższej jakości jazzu zostały zamknięte w pięciu krążkach. Wyboru nagrań dokonał osobiście Jan Ptaszyn Wróblewski, wybitna postać sceny jazzowej, laureat Nagrody Mediów Publicznych. Niemal wszystkie kompozycje ukazują się na płytach po raz pierwszy. W sporej części to wykonania bigbandowe, bo właśnie w tej formie funkcjonowało Studio Jazzowe Polskiego Radia, które powstało w 1968 roku, a zaczęło funkcjonować rok później. Ta wspaniała orkiestra nie tylko nagrywała w studiu, ale występowała na festiwalach w kraju i za granicą - w Norwegii, Szwecji, Finlandii, w Niemczech i na Węgrzech. Do Studia Wróblewski zapraszał najwybitniejszych przedstawicieli polskiej sceny jazzowej. Byli to m.in.: Krzysztof Komeda, Zbigniew Seifert, Zbigniew Namysłowski, Wojciech Karolak, Janusz Muniak, Włodzimierz Nahorny, Andrzej Trzaskowski czy Tomasz Stańko. 

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Dominik Wania - Twilight (2019)

Dominik Wania

Dominik Wania - piano

Twilight

UNIVERSAL 602577477812







This is a sensational album which presents the music by celebrated Polish composer Zbigniew Preisner, known as one of the most important cinematic contemporary music Masters, performed by virtuoso Polish pianist Dominik Wania, who in the last decade conquered the Polish Jazz piano scene without much competition. The nine solo piano pieces composed by Preisner and interpreted by Wania present on this album are a magical window into the souls of both of these great Artists.

Two years ago, during the 2018 Haifa Film Festival, which celebrated the music of Preisner, I had the wonderful opportunity to spend many hours in his company, which provided ample opportunity to discuss music, philosophy, and life in general, while exchanging anecdotes and enjoying food together. Preisner the person turned out to be every bit as fascinating as his music.

Preisner's music is always characterized by several basic qualities, which are intrinsically embedded into the fabric of the sonic visions he creates. They are melody, simplicity and melancholy. Anybody familiar with Preisner´s music is obviously aware of the fact that his music offers some of the most beautiful melodies to appear in cinematic music, which have an universal appeal capturing millions of music (and obviously cinema) lovers the world over. But his music also eschews complexity and unnecessary ornamentation, leaving the ground first and foremost to the melody. He is absolutely right when he states that no amount of sophistication and extrovert decoration is able to do anything, when the melody is lacking, and when the melody is great, not much more is needed. As to the melancholy, or even more precisely the typical "Polish Melancholy", which his music almost epitomizes, it is simply something that comes completely naturally to him, as it in fact happened to all great Polish composes since Frederic Chopin.

Dominik Wania is undoubtedly a great virtuoso, but his virtuosity is only one of his many qualities, which distinguish him from most of the other excellent piano players on the Polish scene. The most important of his qualities is his ability to find his very own adaptation of any kind of music he sets forward to perform. His Jazz recordings over the years prove his incredible stylistic diversity and sensitivity, finding him often in diametrically different musical surroundings, but there is not even one case which finds him unable to deal with the music at hand and that in the most spectacular way imaginable.

This album offers best of the two worlds: the wonderful compositions by Preisner with the incredible interpretation of these compositions by Wania. The pieces are all beautifully melodic and simple and melancholic, true pearls of Preisner´s creative powers. Wania´s fingertips take these melodies into his own world, adding his very own, often very subtle but always very evocative interpretation, which floats like another layer over the basic melody. The overall result is delicate, often minimalist, reflective and heartfelt, with the music achieving a state of a mantra lingering in the air. I recall when Preisner told me about this project when we met and I assured him that he could have not found a more suitable piano Master than Wania to uplift his compositions to another emotional / spiritual level, this of course before I heard the music. After hearing the music it became obvious that his (and mine) instincts were just right on and the result turned out to be simply outstanding.

I don’t like to use "big" words in vain, but this album puts two Geniuses together, and thanks to Higher Powers the combined qualities simply came together like a dream. I can hardly imagine any true music connoisseur staying impartial to this music, which I have played often since I first received it, finding it always striking directly at my heart in days of low and high. I hope many more people can enjoy the same level of musical bliss!

wtorek, 8 grudnia 2020

Szymon Klima/Dominik Wania - Fantastico (2020)

Szymon Klima/Dominik Wania

Szymon Klima - clarinet, bass clarinet
Dominik Wania - piano

Fantastico

HV 0209-2-331



By Alek Jastrzębski

Najbardziej niesamowita w muzyce improwizowanej jest według mnie jej ulotność. Trudno tak naprawdę określić, w którym momencie zaczyna istnieć. Czy przemierzała krańce podświadomości instrumentalisty na długo przed zamiarem jej zagrania, czy zrodziła się dopiero w chwili wydobycia dźwięku z instrumentu, inspirowana bieżącym splotem okoliczności? A może to bez znaczenia? Najważniejsze, że tę ulotność udało się uchwycić Szymonowi Klimie i Dominikowi Wani na płycie "Fantastico".

Jak przyznaje Wania w jednym z wywiadów, ten duet jest logiczną konsekwencją współpracy w ramach Improvision Quartet. Pomimo dobrego odbioru płyty "Free-Folk-Jazz", nie było zbyt wielu okazji do grania w kwartecie, pojawiały się za to propozycje występów w duecie. Skończyło się to blisko pięćdziesięcioma minutami improwizacji, zawartej w dwunastu utworach. Pomysł był obarczony niemałym ryzykiem, ponieważ przed rozpoczęciem pracy w studiu muzycy nie przygotowali żadnego materiału, poza "Litanią" Krzysztofa Komedy. Reszta miała być czystą improwizacją.

W moim odczuciu ryzyko jak najbardziej się opłaciło, ponieważ "Fantastico" okazało się z wielu względów płytą niezwykle intrygującą. Już samo odejście od tradycyjnego podejścia akompaniator - solista oraz potraktowanie klarnetu i fortepianu jako równorzędnych głosów, nadało muzyce specyficznego charakteru i żywiołowości. Słychać to już w otwierającym płytę "Miner Forty-Niner", będącym znakomitym wprowadzeniem w gąszcz dźwięków. Poza tym już na pierwszy rzut ucha słychać wpływy wykształcenia klasycznego muzyków, co w połączeniu z ich muzyczną wyobraźnią i wzajemnym zrozumieniem, doprawionymi szczyptą jazzu, daje słuchaczom naprawdę smakowity kąsek.

Kolejną mocną stroną "Fantastico" jest bogactwo pomysłów, przekładające się na duże zróżnicowanie utworów. I tak usłyszymy niemal szaleńcze popisy w niezwykle dynamicznych "Insect" czy "Are You For Real? (Pig Milk)", piękną melodyjność, okraszoną równie piękną harmonią w "Forklod" i "Melt", a nawet kojący i pełen wdzięku minimalizm w zamykającym płytę "Nothing". Dzięki tym nieraz skrajnym emocjom, kryjącym się między dźwiękami, muzycy zwinnie wymknęli się monotonii i sprawili, że trudno przewidzieć, co wydarzy się za chwilę, dzięki czemu z niecierpliwością wyczekuje się kolejnych zwrotów akcji. Momentami wręcz trudno uwierzyć, że to czysta improwizacja - z jednej strony mamy niesamowity i nieobliczany żywioł, z drugiej zgranie i sposób, w jaki Klima i Wania reagują na swoje poczynania, z refleksem pilota myśliwca, tworząc intrygujące współbrzmienia i osadzone w ciekawej harmonii melodie. Świadczy to o znakomitym warsztacie obu muzyków, ale i o bezgranicznym muzycznym zaufaniu, bez którego granie takiej muzyki byłoby niemożliwe. 

"Fantastico" to pasjonująca podróż po ulotnych momentach i chwilach, w których drzemią nierzadko skrajne uczucia i nieszablonowe pomysły, ożywiane kolejnymi dźwiękami ryzykownych i burzliwych improwizacji. Jednocześnie słychać, że muzykom udało się okiełznać ten szaleńczy żywioł, dzięki czemu słuchacz nie zostaje zasypany lawiną przypadkowych dźwięków. Dostaje za to możliwość uczestnictwa w niezwykle wyważonej improwizacyjnej przygodzie, która przy odpowiedniej dozie poświęconej uwagi, potrafi wciągnąć bez reszty, co w połączeniu z jej abstrakcyjnością sprawia, że w chwili słuchania poza dźwiękami nie liczy się już nic.

niedziela, 15 listopada 2020

Dominik Wania - Lonely Shadows (2020)

Dominik Wania

Dominik Wania - piano

Lonely Shadows

ECM 2686





By Adam Baruch

As astonishing as this might sound and in complete contrast to his extensive recording legacy and the hurricane-like ascent to the position of top Polish Jazz piano chair during a record time of just over a decade, this is only the second album as a leader by pianist/composer Dominik Wania and of course his debut album as a leader for the prestigious ECM label.

Some twelve years ago (2008) my friend, the great Polish Jazz bassist Bronisław Suchanek, sent me a duo album he recorded with a young and anonymous Polish pianist, who was over the pond in Boston getting his Master of Music degree there. The name of the young pianist was Dominik Wania and the album was "Sketch In Blue", and the rest is history as far as I am concerned. I was immediate smitten with Wania's playing and followed his development ever since, listening carefully to every recording he made over time and of course tried to hear him perform live whenever I could.

The modern Polish Jazz has known many remarkable pianists over the last six decades, who contributed to the development of the local scene. Some of them became famous and made many important recordings, others exploded with youthful brilliance only to disappear soon after without a trace. Each and every one of them had his idiosyncratic language and style of course, some being closer to the American Jazz tradition, other searching for new ways of expression. But in retrospect the arrival of Wania changed the rules of the game entirely, in view of his total originality.

Wania studied Classical Music and Jazz Music of course, but he managed to create a completely innovative amalgam of all musical traditions, which is uniquely his own. His fellow musicians attest to the fact that playing alongside Dominik is like being transferred into another state of mind and parallel universe, which is exactly my observation from hearing him perform live. He is every bit there playing with the rest of the band and yet at the same time he floats in the stratosphere high above everything else that is happening on the stage. But of course solo piano performances are something altogether different...

About a year before Wania recorded the music for this album he recorded another solo piano album called "Twilight" with his interpretations of music composed by the great Polish composer Zbigniew Preisner, which strangely was almost completely overlooked upon its release. Although diametrically different from the music on this album, since it was completely pre-composed, Wania's interpretations soar high and above the basic melody lines and create a completely new entity (see my review of that album), and as such in some respects is spiritually quite related to the music presented herein.

This album presents eleven improvised pieces by Wania, characterized by a remarkable humility, fragility and minimalism. Every stroke on the keyboard counts and every pause matters. Wania manages to create a complete universe of sound and silence, which is mesmerizing and magical. The music escapes standard genre classification and could be considered as much Classical as Jazz, being both and none at the same time. Using spontaneously improvised music for this project, Wania managed to create something that might sound completely "composed" to the listener, as a result of its wonderfully coherent structure, tonality and intrinsic continuity. This sublime ability is just one of Wania's trade secrets, which turn him into a wizard he truly is.

Of course this music reflects only some of the many facets of the phenomenon called Wania, since his recorded legacy portrays him in many diverse settings, but nevertheless it fully depicts his originality. No other piano player on this planet plays music the way he does, which of course can be said about just a handful of musicians.

As corny as it might sound this is a truly wonderful album, probably one of the most penetrating and enlightening creations of the last decade, which once again proudly shines in the aging ECM catalogue. People love to crown artists as "the next thing", in most cases completely out of proportions, but Wania undoubtedly is an Artist of the future, even though he already offers a glorious legacy as of today. He undoubtedly embodies the European aesthetics more accurately and broadly that most of his peers and the prospect of hearing more of his music in the future is one of those things that make life worth living.

poniedziałek, 13 lipca 2020

New Bone - Longing (2020)

New Bone

Tomasz Kudyk - trumpet, flugelhorn
Bartłomiej Prucnal - alto saxophone
Dominik Wania - piano
Maciej Adamczak - double bass
Dawid Fortuna - drums

Longing


CM RECORDS 1030

By Adam Baruch

This is the sixth album by Polish Jazz quintet New Bone founded in 1996 and led by trumpeter/composer Tomasz Kudyk and including in its current lineup saxophonist Bartłomiej Prucnal, pianist Dominik Wania, bassist Maciej Adamczak and drummer Dawid Fortuna. The album presents nine original compositions, eight by Tomasz Kudyk and one by his late father Jan Kudyk, who was one of the pioneers of Polish Traditional Jazz, trumpeter/composer and founder/leader of the Jazz Band Ball Orchestra.

The music of New Bone was initially characterized by strict mainstream Jazz tendencies, but with the arrival of Wania in 2013 it took a slow but consistent turn towards more modern approach, which on this album reaches an apogee of bravado and creativity. Still firmly based on melodic themes, full of melancholy and typical Polish lyricism, the music now ventures into much more complex, both harmonically and rhythmically, explorations, moving even further away from the old-fashioned customary mainstream doodling.

Kudyk weaves beautiful themes, which on this album reflect his feelings resulting from his Father's passing, which are sometimes heartwrenching, and which is completely understandable. All five members of the band are clearly experienced and highly talented musicians, who mange to maximize the qualities of the themes, stretching them into beautiful mini suites. The soloing by Kudyk and Prucnal is stronger than ever, highly inspired by the collective input of all the players, producing a well structured and attractive result time after time.

Wania is, as always, the alpha and omega of everything that happens around him, taking the music into another dimension (or more than one for that matter), playing wonderful accompaniments all along the way and wondering into stratosphere when soloing. He is one of the most unique players today on the European and every album in which he takes part is irresistible.

The rhythm section does a wonderful job supporting the soloist and providing a steady flow to the music, all this without being obtrusive, which probably is the best compliment one can offer to a rhythm section. Overall this is by far the best album by New Bone so far, miles ahead (pun intended) of everything recorded previously and an enormous promise as far as their future is concerned. As much as I was sorry in the past to criticize the band for conventionality, it gives me an enormous pleasure now to praise them now for their success. This is Polish Jazz at its best!

środa, 20 maja 2020

Piotr Lemańczyk Trio - In Simplicity (2020)

Piotr Lemańczyk Trio

Dominik Wania - piano
Piotr Lemańczyk - bass
Michał Miśkiewicz - drums

In Simplicity

SOLITON 670-2




By Adam Baruch

As hard as it is to believe, this is the first piano trio album by veteran Polish Jazz bass virtuoso/composer Piotr Lemańczyk. He combined forces with two top local musicians, pianist Dominik Wania and drummer Michał Miśkiewicz, and recorded eight original compositions, all created by him, which are presented here. The album offers superb sound quality, which for piano trio recordings is an essential part of the entire artistic experience.

For people familiar with Lemańczyk's recording career as a leader and sideman this album is about to change the entire perception of his musical persona. His traditional association with mainstream Jazz, always wonderfully creative and sublimely executed, is however completely shattered here, with his unforeseen venture into modern Jazz, very open and often startlingly full of Free Form vistas. The music is still very well behaved of course (admittedly to a trained ear), with distinct melody motifs and stable rhythmic backbone, but the piano parts float freely on the wings of the imagination, taking the listener on an emotional rollercoaster ride.

It is probably not a wild guess to assume that Wania's presence is the decisive factor influencing the character of this music. His charismatic, almost magical musical mastery turns everything he touches into instant musical gold, and this album is just one of many examples of Wania's artistry. He is undoubtedly a force of Nature and a most significant Polish Jazz musician to arrive on the scene in the last decade. The piano playing on this album is an absolute pinnacle of modern Jazz.

Lemańczyk not only offers his brilliant compositions, but also performs some hair-raising bass soli throughout the album's duration, which combine his virtuosity, sublime feel of melody and improvisation aesthetics, which are very rarely found within one person. Since he is after all the leader, his bass parts are more frequent and expanded than one would usually find on a piano trio album, all for the best of course.

Miśkiewicz, assuredly a Master drummer, is one of the most diverse players on the Polish scene, with a most impressive recording legacy. But he is, to me, first and foremost an ideal "third leg" in a piano trio setting, which of course is already quite obvious to Jazz listeners familiar with his career so far. His performances are, as expected, nothing short of brilliant, full of inventiveness, and most importantly the precise dynamics, which is so important in the delicate piano trio setting.

Overall this is an amazing album, a wonderful breath of fresh air, which makes one's head dizzy at first but euphoric for the duration. Playing on "repeat" (happens very rarely in my case) this music gets better with every spin, as hard as it is to believe. It seems I already have my Polish Jazz album of the years for 2020. Don't you dare to miss it !!!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...