Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Skolias Jorgos. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Skolias Jorgos. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 5 lutego 2024

Waldemar Knade „Stories”

Waldemar Knade

Waldemar Knade – altówka (1,3-7,9,10,12,13,15,17), instrumenty klawiszowe (1-6,8-14,16,17), muzyka
Jorgos Skolias – śpiew, kompozycje i teksty (3,8,10,12-14)
Jerzy Mazzoll – klarnet basowy (1,6,8-10,14,15), klarnet metalowy (3,12)
Michał Rybka – gitara basowa (3,8,10,12,14)
Cezary Konrad – perkusja (1-3,6,8-15), instrumenty perkusyjne (6)

gościnnie:
Ewelina Wiżentas – śpiew (4), wokalizy (4,6,17)
Łukasz Fijałkowski – gitara (1,9)
Bogdan Mizerski – kontrabas (7)
DJ Paulo B.O.K. – scratch (8)

„Stories” (2023)

Tekst: Maciej Nowotny

Jak grom z jasnego niebia: tak mniej więcej wyglądało moje spotkanie z muzyką Waldemara Knade. I czuję się nieco zawstydzony tym, że jego nazwisko słyszę po raz pierwszy. Jendak wielu czytelników tego bloga i wielbicieli jazzu może się znaleźć w podobnej sytuacji, zatem zanim podzielę się z Wami wrażeniami z odsłuchu tej muzyki, kilka informacji o samym twórcy. Knade z wykształcenia jest muzykiem klasycznym i posługuje się bardzo rzadko w jazzie spotykanym instrumentem czyli altówką. Przez kilkanaście lat pracował w bydgoskiej filharmonii jako muzyk orkiestrowy, ale oprócz tego trochę jak Dr Jekyll, wieczorami nocami wiódł zupełnie inne muzyczne życie. Oprócz muzyki klasycznej interesował go bowiem rock i jazzowo-rockowe pogranicze. Trudno mi było w naszej krótkiej rozmowie odtworzyć meandry jego zainteresowań i kariery poza muzyką klasyczną, ale pojawiają się tam takie nazwy klucze jak Labolatorium, Włodzimierz Kiniorski, Milo Kurtis, Bogusław Raatz czy Krzysztof Ścierański. Jakoś te muzyczne peregrynacje, chociaż rozciągnięte w czasie i z zewnątrz wyglądające na nieco chaotyczne, musiały być ważne, bo pozwoliły zebrać doświadczenia, nawiązać garść istotnych relacji osobistych i wykrystalizować pewne idee. Ale jak stwierdza sam Knade właściwie dopiero po zakończeniu kariery muzyka, w momencie przejścia na emeryturę, mógł zostawić za sobą bagaż wykształcenia i zacząć grać muzykę, którą kocha najbardziej, spontaniczną, płynącą prosto z serca.

Impulsem był zakup syntetyzatora marki korg. Z jednej strony to prosty instrument, ale dający niemal nieograniczone możliwości eksperymentowania z brzmieniem i właśnie tego instrumentu na płycie jest najwięcej, a nie altówki. Z pomocą prostych dźwięków syntetyzatora udało mu się wyczarować fascynujący i zaskakująco spójny dźwiękowy świat. To co sprawia, że jest on unikalny to brzmienie. Obcowanie z tą muzyką przypomina zanurzenie się w ciemnej, gęstej wodzie wypełniającej niezwykle głęboką jaskinię. Oprócz autora muzyki i grających, a także śpiewających artystów słowa uznania należą się zatem także miksującemu materiał Mirosławowi Worobiejowi, który nie tylko nie uronił z muzyki ani nuty, ale potrafił oddać magię przestrzeni, która ją ożywia, być może dzięki temu, że była nagrywana w niezwykłych pod względem akustycznym pomieszczeniach Pałacu w Lubostroniu.

Jednak kluczem do sukcesu tego projektu, oprócz unikalnej wybraźni autora, który umiejętnie połączył wrażliwość muzyka o klasycznym wykształceniu, z doświadczeniem pisania i grania muzyki teatralnej, a także fascynacją jazzrockiem, było zaproszenie do współpracy niezwykłych gości. Największy wkład wnieśli Cezary Konrad grający na perkusji, Jerzy Mazzoll na klarnecie basowym i operujący swoim głosem Jorgos Skolias. Szczególnie obecność Skoliasa sprawiła, że muzyka zyskała oniryczny, duchowy, transcendentalny wymiar. Chociażby  jak w zdumiewającej pieśni "Mehri Tora", gdzie głos Skoliasa, wibrujący od emocji, sprawia że chociaż znaczenia śpiewanego po grecku tekstu możemy sięe tylko domyślać (wg Knade tekst mówi o trudnej relacji z ojcem), to jednak czujemy że emocje są bardzo nam bliskie, pierwotne i zrozumiałe.

W rezutacie dostaliśmy niezwykle osobistą płytę, gdzie tak zaproszeni muzycy jak i pozostali goście (np. wspaniała w piosence "Anioł Pański" wokalistka Ewelina Wiżentas), dodali swoją część tworząc jazzrockową czarną operę jakich dawno w Polszcze nie słyszano. Jest tu przestrzeń, jest dźwięk, jest wolność, pokazująca że muzyczna młodość nie ma nic wspólnego z wiekiem metrykalnym. To pozwala mi mieć nadzieję, że ten "grom z jasnego nieba" nie będzie zjawiskiem jednostkowym, a Waldemar Knade na dłużej i z równym artystycznym sukcesem gościć będzie na bliskiej memu sercu jazzowej niwie.


piątek, 5 stycznia 2024

Robert Świstelnicki - „Piosenki miłosne wczesnej postkomuny i późnego kapitalizmu”

Robert Świstelnicki

Grażyna Auguścik – wokal
Jorgos Skolias – wokal
Wojciech Myrczek – wokal
Natalia Kordiak – wokal
Klara Cloud – wokal
Marcin Pater – wibrafon, glockenspiel
Paweł Palcowski – trąbka, flugelhorn
Maciej Kitajewski – kontrabas
Paweł Urbański – gitara elektryczna
Robert Świstelnicki – fortepian, gitara akustyczna
Adam Bławicki (gościnnie) – saksofon tenorowy
Monika Szemelak (gościnnie) – skrzypce
Alicja Guściora (gościnnie) – altówka
Palina Horbach (gościnnie) – wiolonczela

„Piosenki miłosne wczesnej postkomuny i późnego kapitalizmu” (2023)

Tekst: Maciej Nowotny

Wydawca: SJ Records

Podobno można znaleźć u Ciorana taką anegdotę, że kiedy szykowano dla Sokratesa cykutę, ten uczył się arii na flet. "Do czego ma Ci to służyć?" zapytano. "Do tego, żebym umiał zagrać tę arię, nim umrę". Ta anegdota przypomniała mi się w tę Wigilię roku 2023, gdy miałem okazję rozmawiać chwilę z Robertem Świstelnickim, który sam jest filozofem, a pracę doktorską pisze z Kanta. I podobne jak uczniowie Sokratesa miałem ochotę wyrazić zdziwienie po co akademikowi, filozofowi wykładającemu na amerykańskim uniwersytecie Northwestern, zajmujacemu się poza tym historią polityki i germanistyką, pisanie piosenek i muzyki? Ale jeszcze wrócimy do Ciorana.

Najpierw przyjrzyjmy się bliżej płycie, która zdaniem piszącego te słowa, jest być może największą muzyczną sensacją w polskim jazzie w tym roku 2023. Ciężko czym innym niż metafizyką wytłumaczyć, że ledwie zauważony debiutant, który w 2022 roku wydał swój pierwszy album "Piosenki", już następnego roku zdołał zaprosić do nagrania swojego kolejnego materiału plejadę najlepszych polskich wokalistów i równie wyśmienitych muzyków. Bo o ile pierwsza płytę wypełniały melorecytacje Roberta, o tyle na drugiej użył swoich tekstów, lecz poprosił o ich zaśpiewanie innych wokalistów, co okazało się strzałem w dziesiąstkę. Nie byłoby to zapewne możliwe gdyby nie łut szczęścia czyli spotkanie po jednym z koncertów na Śląsku z Wojciechem Myrczkiem.

To, że tych dwóch artystów - Świstelnicki i Myrczek - przypadło sobie do gustu jest dla mnie zdumiewające. Myrczek to jeden z najciekawszych głosów w młodym polskim jazzie, ale do dzisiaj kojarzyłem go raczej z polską wersją Sintary czy śpiewaniem w neoswingowym stylu a la Michael Buble czy Kurt Elling. Nie żeby było w tym coś złego, ale nie było to nic specjalnie oryginalnego. Natomiast tutaj okazało się, że swingujący perfekcyjnie wokal Myrczka idealnie wręcz pasuje do nieco absurdalnego poczucia humoru tekstów Świstelnickiego i nowocześnie zagranego jazzu służącego jako akompaniement.

Jak każdy genialny pomysł idea Świstelnickiego jest bowiem prosta: do charyzmy wokalisty posiadającego silną indywidualność i swój własny język wypowiedzi, dodać mocny, ważny społecznie tekst, jak to czynili Okudżawa, Leonard Cohen, Jacques Brel, Jonni Mitchell czy Bob Dylan, a następnie pozolić tym słowom wybrzmieć z towarzyszeniem nowoczesnego, najwyższej jakości jazzowego grania z jego wolnością. W rezultacie powstała mieszanka mająca wybuchową siłę dynamitu. O Myrczku już pisałem, a niedowiarkom rekomenduję go posłuchać na przykład w znajdującej się na albumie podzielonej na trzy cześci "Klaudii", którą z oszałamiającą dezynwolturą zaczyna jako swingujący szlagier, a kończy w atonalnym odjeździe.

Równie fascynujące jak spotkanie z Myrczkiem były teksty piosenek napisane przez Świstelnickiego dla pozostałych wokalistów. Szczególnie głos Jorgosa Skoliasa - brudny, korzenny, jaby ze środka środka ziemi - idealnie wręcz pasuje do niepokojących, nieszablonowych, pełnych skojarzeniowych gierek, tekstów Świstelnickiego. Ale także Grażyna Auguścik i Natalia Kordiak, obie posiadaczki ogromnej charyzmy, dysponujace przy tym potężnymi głosami (nie taka częsta sprawa u naszych wokalistek jazzowych) i pełnym zestawem środków sonorystycznych, sprawiły że dosłownie każdej piosenki na tej płycie słucha się z tym bezcennym dla jazzu uczuciem odkrywania czegoś nowego, świeżego i niespotykanego.

Wiele można by pisać jeszcze o wokalnym i literackim aspekcie tego nagrania, ale skromne ramy tego teskstu na blogu wymagają by nie zwlekając wspomnieć zaangażowanych w projekt muzyków. Zwłaszcza, że jak wyznaje Świstelnicki, geneza płyty zaczęła sie na kanapie u gitarzysty Pawła Urbańskiego. Ze wspólnych wielogodzinnych sesji grania ad libitum zrodził się oryginalny język muzyczny łączący pewną naiwność z wirtuozerią, co w rezultacie zaowocowało rzadko spotykaną jednością słowa i muzyki. Zasługuje to na zauważenie, bo pomysły muzyczne Świstelnickiego nie są banalne, a ich diapazon sięga od wspomnianego już Sinatry aż po... Stockhausena. Podkreślmy zatem, że bez wibrafonu Marcina Patera, kontrabasu Macieja Kitajewskiego, trąbki Pawła Palcowskiego i wsparcia pozostałych muzyków, sukces tak ambitnego projektu byłby niemożliwy.

Podsumowując, jak w rozmowie ze mną zauważył Świstelnicki, "płyta miała być jak wspólny sen". Odważnie postawiony cel, który w mojej ocenie zrealizowali nagrywając jedną z najciekawszych płyt jazzowych ostatnich lat. Co szczególnie ciekawe, udało się tu liderowi i współpracującym z nim wokalistom i muzykom  znaleźć rzadko spotykaną równowagę między tym co osobiste, natchnione, eskstatyczne, a tym co spoleczne, aktualne, a zatem ciekawe i ważne nie tylko dla samego artysty. Powstało coś unikalnego, w czym od strony jazzowej pobrzmiewa "magiczny realizm" Billa Frisella, do którego języka udało się dodać teksty, których nie powstydzili by się tacy luminarze polskiego tekściarstwa jak Wojtek Młynarski, Agnieszka Osiecka czy Jan Wołek. Zatem wracając do Ciorana, mam nadzieję, że czytelnicy tego tekstu nie muszą już tracić czasu na pytanie dlaczego warto się zapoznać z tą muzyką.

środa, 7 grudnia 2022

Green Revolution – Rewolucja zielona (2022)

Green Revolution

Andrzej Przybielski – tp
Marek Kazana – as, bar
Michał Kulenty – ss, ts
Krzysztof Szmigiero – g
Zbigniew Heflich – bg
Marcin Pospieszalski – bg
Michał Zduniak – perc, dr
Jorgos Skolias – voc
Kamil Konikiewicz – child’s voice
Wojciech Konikiewicz – voc, keyb, drum machine programming, hca, occ, perc, toy panflute

Rewolucja zielona (2022)

Wytwórnia: GAD Records

Autor tekstu: Mateusz Chorążewicz

Wojciecha Konikiewicza chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Nieco inaczej jest z projektem Green Revolution, który artysta powołał do życia w 1984 roku i który funkcjonował do roku 1994. W ręce wpadł mi nagrany na przełomie lat 1987/1988 album „Rewolucja zielona”, który doczekał się wydania dopiero w pierwszej połowie roku 2022 nakładem niezastąpionej w takich przypadkach wytwórni GAD Records.

W nagraniach wzięli udział Andrzej Przybielski (tp), Marek Kazana (as, bar), Michał Kulenty (ss, ts), Krzysztof Szmigiero (g), Zbigniew Heflich (bg), Marcin Pospieszalski (bg), Michał Zduniak (perc, dr), Jorgos Skolias (voc), Kamil Konikiewicz (voice) oraz Wojciech Konikiewicz (voc, keyb, drum machine programming, hca, occ, perc, toy panflute).

Miles Davis z okresu fusion, Weather Report, Frank Zappa. To są pierwsze skojarzenia, które nasuwają się w aż nader oczywisty sposób. Nie oznacza to bynajmniej, że muzyka zawarta na krążku jest czymś odtwórczym. Nie była taka ani pod koniec lat ’80, ale nie jest taka również teraz. Najlepiej niech świadczy o tym fakt, że chyba mało kto spodziewałby się tutaj rapowanego wiersza Mirona Białoszewskiego. Niemniej jednak, płyta przepełniona jest brzmieniami charakterystycznymi dla lat ’80 i tak też należy ją traktować.

Nagrań dokonano w jednym z najlepszych dla fusion okresie na naszym rodzimym rynku. To właśnie wtedy swoje sukcesy świętował m.in. Walk Away. Tym bardziej szkoda, że „Rewolucja zielona” nie została wydana zaraz po nagraniach. Mogłaby bowiem wnieść coś nowego, świeżego do polskiej sceny jazz-rocka. Mnogość stylistyk, do których odwołują się kompozycje (m.in. rap, czy reggae) oraz zastosowane koncepcje brzmieniowe czynią „Rewolucję zieloną” bardzo interesującą pozycją nie tylko z historycznego punktu widzenia.

Podsumowując, „Rewolucja zielona” to kawał kapitalnej muzyki dla każdego fana fusion lat ’80. Silna inspiracja amerykańską sceną jazz-rocka jest wyraźnie słyszalna. Mimo tego, udało się tu przemycić elementy bliższe naszemu sercu, jak choćby poezja Białoszewskiego. Album oczywiście nie jest szczególnie odkrywczy z dzisiejszej perspektywy czasu pod kątem muzycznym. Niemniej jednak, stanowi bardzo wartościowy zapis historyczny i prezentuje polską scenę fusion lat ’80 w nieco innym świetle.

Podobno Wojciech Konikiewicz nie wyklucza powrotu projektu na scenę. Życzyłbym sobie, aby tak się stało.

poniedziałek, 20 czerwca 2022

Leszek Kułakowski - Witkacy, Narkotyki (2022)

Leszek Kułakowski

Konrad Żołnierek - kontrabas, gitara basowa
Sebastian Frankiewicz - perkusja
Marcin Wądołowski - giatara
Leszek Kułakowski - kompozycja, instrumenty klawiszowe
Jerzy Karnicki - narrator
Tomasz Dąbrowski - trąbka
Jorgos Skolias - wokal

Witkacy, Narkotyki (2022)


Wydawca: Soliton

Tekst: Dominik Konieczny

Z narkotykami sprawa jest prosta: zdepenalizować! Towar przesłany mi przez Naczelnego jest w pełni legit, ma np. logo Jazzpressu i Województa Pomorskiego. Powstał w ramach XXVII Komeda Jazz Festival’u w Słupsku. Leszek Kułakowski złożył bardzo mocny skład, z którym przyrządził (z braku lepszych słów) spektakl muzyczny do esejów Witkacego o narkotykach. Do takich projektów podchodzę z dużą rezerwą - często się zdarza, że są mocno przegadane, a muzyka jest tylko tłem i całość, co tu dużo mówić, nie kopie. Są wyjątki, jak na przykład rewelacyjny Kornet Olemana. Takim wyjątkiem są też Narkotyki.

Z narkotykami sprawa jest prosta: towar musi być uczciwy i kropka (i kreska, a potem możemy wchodzić w dowolne inne figury płaskie jak i wielowymiarowe). Wróćmy do kropki - ten towar zdecydowanie jest uczciwy. Po pierwsze, ma kto grać, wokalizować i mówić/recytować. Po drugie, cały materiał jest spójny: kompozycje z tekstami, kompozycje między sobą, zespół z kompozycjami. Bierzemy Narkotyki i jest trochę noir, ale głównie jest psychodelicznie - muzycznie lądujemy gdzieś na początku lat 70’, w czasach elektrycznej rewolucji w jazzie, ale efekt podbity jest demonicznymi wokalizami Jorgosa Skoliasa i rewelacyjnie mówionymi przez Jerzego Kanickiego tekstami.

Głową całej tej operacji jest Leszek Kułakowski, lider oraz autor wszystkich komopozycji. Jego narzędziem, co jest dość nietypowe, są klawisze elektryczne. Razem z Tomaszem Dąbrowskim na trąbce, są głównymi substancjami aktywnymi, główne wątki i dialogi idą pomiędzy nimi lub nimi i tekstem. Ale NAWET najlepsze substancje aktywnne nie zadziałają bez dobrej bazy - sekcja, składająca się z Marcina Wądołowskiego na gitarze, Konrada Żołnierka na basie i Sebastiana Frankiewicza na perkusji jest wyśmienita, ba! momentami zachwyca.

Na liście mamy sześć substancji, od powszechnych jak nikotyna czy alkohol, dostępnych na receptę (morfina), nieustająco nielegalnych (kokaina) i tych, które raczej wyszły z użycia (peyotl i eter). Muzyka próbuje oddać klimat emocjonalny głównych efektów działania tych środków, więc przy nikotynie mamy lekki chill, a przy alkoholu szybko przechodzimy do ostrej jazdy zakończonej urwaniem się filmu.

W tym zestawieniu, największym faworytem Witkacego był niewątpliwie Peyotl i z Peyotl’u zespół uplótł 17 minutową suitę, w której oprócz wskazówek czysto technicznych, Witkacy głosem Kanickiego zabiera nas na swojego grubo psychodelicznego tripa. Wraz z rozwojem sytuacji pulsuje tu wszystko, zmieniają się tempa i rytmy, rwą się i łamią, a sekcja, która mnie tak zachwyciła świetnie to wszystko oddaje i spina.

Przy kokainie i morfinie, mamy zdecydowanie więcej haju, ale też więcej przychodzącego po nim cierpienia. A z Eterem sięgamy absolutu - absolut okazuje się niestety oszustwem, ale tak sugestywnym, szczególnie w interpretacji Skoliosa, że w ten absolut byłbym skłonny uwierzyć.

Z narkotykami sprawa jest prosta - zdemitologizować!

Uważam, że teksty Witkacego o narkotykach zestarzały się dużo bardziej niż jego obrazy, malowane pod wpływem narkotyków. Dyskurs nt narkotyków i uzależnień, szczególnie w krajach “cywilizacji śmierci”, mocno nam się przesunął w kierunku demitologizacji, poznania zasad działania i skutków, uznania wszelkich uzależnień za choroby. Witkacy bardzo głośno mówi narkotykom “nie”, mówi że to wcielone zło i w ogóle otchłań, ale zaraz dodaje całą masę wyjątków, że to jego drastyczne “nie” jest jak reklamy piw bezalkoholowych w latach 90’ (no buja).

Z “Narkotykami”, albumem Leszka Kułakowskiego sprawa jest najprostsza: sięgać! U dilerów cyfrowych jak i analogowych, słuchać, cieszyć się (bardziej dźwiękami, tekstami trochę przez palce), oddać się emocjom! Muzyka jest dobrym pluszowy dragiem - uzależnia, a jakże, ale jak już się trzeba od czegoś uzależnić, to to będzie zdecydowanie moim wyborem.


środa, 2 grudnia 2020

Skolias & Bester - Rebetiko Poloniko (2019)

Skolias & Bester

Jorgos Skolias - vocal
Jarosław Bester - accordion

Rebetiko Poloniko

FOR TUNE 0142




By Adam Baruch

This is a wonderful album by two Polish musicians: charismatic vocalist Jorgos Skolias (obviously of Greek origin) and accordion virtuoso Jarosław Bester. As the album´s title suggests it offers somewhat polonized versions of traditional Greek Rebetiko songs. The album presents twelve tracks, eleven of which are of traditional origin and one is an original instrumental composition by Bester.

I have no idea how many listeners in Poland have been exposed to Rebetiko, or even any other kind non-popular Greek music, but for me this album is a true feast for the ears. Outside of Greece, Israel is probably the most likely place on earth to hear Rebetiko on a daily basis, on the radio or on stage in the small tavernas in Jaffa, where the majority of Israelis of Greek origin made their homes. Rebetiko and its Cultural, historical, social and musical significance is so vast and diverse that it requires years of study to be comprehended properly. But since the music of our Mediterranean neighbors is so close to our hearts, even without being a music scholar this music can be, and in fact is dearly loved here.

Of course the accordion is not the immediate instrument associated with Rebetiko; the bouzouki is the absolute monarch of the genre and great Masters of the instrument are much loved and cherished in Greece, often way more than Pop stars. Bester steps boldly into the challenging circumstances involved in this recording and his adaptation of the Rebetiko atmosphere is truly superb. Rather than trying to imitate the original sound, he takes the music to his familiar neighborhood of Polish Folklore and Hassidic Music, creating the "Rebetiko Poloniko" atmosphere which the album´s title hints to. Bester´s accordion playing exposes the unlimited possibilities of the instrument on the one hand and his incredible sensitivity and musicality on the other hand.

Skolias handles the traditional Rebetiko in his own idiosyncratic way, again not imitating the famous Masters of the idiom, but creating a new approach which mixes the Greek origins with Blues and other European vocal traditions. The resulting vocal delivery masterfully emphasizes the universality of music. His version of Rebetiko might raise some brows in a Piraeus taverna, but will surely be embraced for its evident honesty and intrinsic beauty.

Overall this is a beautiful album, from start to end, which should touch any true music lover, even if this is his first encounter with Rebetiko magic. Congratulation to both musicians for the courage and vision needed to tackle such an ambitious project and deep thanks for the album´s emotional value.

czwartek, 4 lipca 2019

Miłosz Skwirut - Road Movies EP (2019)

Miłosz Skwirut

Katarzyna Pietrzko - piano
Dominik Bieńczycki - synth
Miłosz Skwirut - double bass
Max Olszewski - drums
Jorgos Skolias - vocals
and others

Road Movies EP



PRIVATE EDITION

By Adam Baruch

This is the debut EP album (under half an hour of music) by young Polish Jazz bassist/composer Miłosz Skwirut, recorded with several other young Polish Jazz musicians like pianist Katarzyna Pietrzko, keyboardist Dominik Bieńczycki, guitarist Marcin Hilarowicz, drummer Maksymilian Olszewski, percussionist Łukasz Kurzydlo, vocalist Susanna Jara-Małecka and veteran vocalist Jorgos Skolias, who appears on one track. The album presents five original compositions, all by Skwirut.

The cinematic term "road movie" refers to the genre which tells a story of a person leaving home and venturing on a journey of discovery, which often changes the hero's perspective of life and shapes his character. The strong World Music influences, which are reflected in Skwirut's music, are the analogy to a virtual journey into different cultures, with the compositions serving as mini-soundtracks of that imaginary journey's chapters.

The music is based on strong melodic motifs, which are then ornamented by World Music rhythms and an atmosphere of mysticism and exoticism, crated by the vocalese and synthesizer parts and Skwirut's use of arco. All the participants do a truly splendid job, which suits the intended atmosphere of the music ideally. As expected the vocals by Skolias are one of the highlights of this offering.

The album is obviously just a glimpse at Skwirut's abilities as a composer and a player, rather than a full-fledged musical offering, for which we have still to wait. But this glimpse is certainly fascinating and intriguing enough to create an anticipation of things to come. Considering the fact that Jazz-World Fusion is not a very popular and strongly present idiom on the contemporary Polish Jazz scene, especially that exploring World cultures beyond the Slavic sources, this music is a breath of fresh air. In short, this is a very nice introduction to the musical world of Milosz Skwirut, which offers great compositions and excellent playing by his cohorts, rising high hopes for his future ventures!

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Jorgos Skolias/Piotr Rachoń – Free (2018)

Jorgos Skolias/Piotr Rachoń

Jorgos Skolias - vocals, electronics
Piotr Rachoń - piano

Free

V 014




By Adam Baruch

This is the debut album by Polish duo comprising of vocalist Jorgos Skolias and pianist Piotr Rachoń. The album presents ten original compositions, spontaneously created during the recording session and credited to both participants, with the "lyrics" credited to Skolias. The album was recorded at the Monochrom Studio and engineered by Ignacy Gruszecki, with the expected superb sound quality.

From the very onset of the music it becomes immediately obvious that this album is unlike anything one might have come across before. As the album's title suggests, this music is completely free from any preconceptions and genre limitations. Skolias and Rachoń let themselves to be led by their respective instincts and the telepathic rapport they manage to establish during the session's duration. They are clearly listening to each other very carefully, and yet they take turns in pushing the music from one plane to another, moving forward and backwards and sideways constantly.

Despite the seemingly directionless aura, the music is perfectly coherent and even "organized" and "melodic" most of the time, certainly in the abstract gist of these idioms. With Skolias using almost completely unconventional vocal techniques, Rachoń sticks to almost conventional chords and scales, keeping the overall result "in check", which helps to avoid havoc and confusion. Both players are of course equally inventive at all times.

Skolias uses his voice in a multilayered and multidirectional manner, utilizing single words and phrases, Multilanguage and gibberish, natural and distorted vocals and harmonized vocal effects, screams and whispers, in short an amazing array of human-produced natural and unnatural effects, which only he is capable of creating. Rachoń skillfully and incredibly sensibly manages to insert his piano sounds to harmonize perfectly with the barrage of sounds produced by Skolias, creating a symbiotic whole.

In fact describing this music in words is an a priori futile effort, and listening to it is the only proper way to treat it. Having said that, one must admit that this music is so extraordinary and Avant-garde that it can be considered groundbreaking, certainly as far as Improvised Vocal Music is concerned. The Giant Step taken by Skolias from his Rock, Blues and Jazz roots towards this revolutionary modus operandi is astonishing in its boldness and ingenuity. Although I have always considered Skolias as a superbly talented and multifaceted artist, this time he truly managed to knock my socks off! Hats off to you my Friend!

czwartek, 7 czerwca 2018

Czwartek Jazzowy z Gwiazdą - Trio Sefardix - Gliwice, 07.06.2018


Marcin Oleś - kontrabas
Bartłomiej Oleś - perkusja
Jorgos Skolias - wokal

07 czerwca, godz. 20:00, Klub Muzyczny 4Art Gliwice
Bilety: 20 zł przedsprzedaż / 25 zł w dniu koncertu

Po świetnie przyjętym pierwszym albumie Oleś Brothers & Jorgos Skolias kontynuują swoją muzyczną podróż. Nowa płyta "Maggid" ukazała się w roku 2016. Ze względu na już dopięty program ubiegłorocznej edycji projekt zagości w Gliwicach w tym roku. Bo naprawdę warto.

Pierwszy album zespołu powstał z połączenia jazzu z tradycyjnymi pieśniami i motywami muzyki żydów sefardyjskich, zamieszkujących teren Półwyspu Iberyjskiego i wygnanych z Hiszpanii i Portugalii pod koniec XV wieku. Ten materiał była prezentowany również w cyklu Czwartek Jazzowy z Gwiazdą, jeszcze w starej siedzibie SJC. Podczas pracy nad kolejnym albumem członkowie tria Sefardix rozszerzyli swoje muzyczne poszukiwania na inne tereny basenu Morza Śródziemnego.

Tytuł "Maggid" ma dwa znaczenia.W judaizmie wschodnioeuropejskim to wędrowny kaznodzieja. Jego rola polegała na przybliżaniu nauk rabinicznych przeciętnemu słuchaczowi, a barwne i przystępne kazania trafiały na podatny grunt. Maggid nie był zobligowany do wierności tekstom źródłowym, mógł zatem ubarwiać je własnym doświadczeniem, dowcipem i charakterem. Swoboda w snuciu opowieści pozwalała na poszukiwanie najlepszych możliwych środków interpretacji w dotarciu do słuchaczy. 

Odwołując się do tej terminologii trio Sefardix snuje muzyczną opowieść opartą na wątkach sefardyjskich, nie ogranicza się jednak jedynie do nich, zahaczając o tereny przyległe, opowiada muzyką styku kultur o opuszczeniu, namiętności, tęsknocie, ludzkich dramatach i chwilach radości. To muzyczna podróż przez stulecia, opowiadana przez współcześnie żyjących muzycznych maggidów. Podróż po Europie, północnej Afryce, Bliskim Wschodzie i Bałkanach. Muzyczna fikcja oparta na faktach. Te fakty, to muzyczne wątki judeo-hiszpańskie, berberyjskie, bałkańskie, marokańskie, arabsko-andaluzyjskie, czy wreszcie greckie. To tylko pozornie hermetyczna muzyka. Tak naprawdę jest uniwersalnym językiem instynktownie przyswajalnym przez słuchaczy. W połączeniu z muzyczną wirtuozerią i wielką wyobraźnią artystów daje w efekcie piękne dzieło.

czwartek, 14 kwietnia 2016

Jorgos Skolias/Antonis Skolias – Kolos (2016)

Jorgos Skolias/Antonis Skolias

Jorgos Skolias - vocals
Antonis Skolias - percussion, vocals

Kolos

HEVHETIA 0101



By Adam Baruch

This is a wonderful duo album by Polish vocalist/composer Jorgos Skolias and his son Antonis Skolias, who sings and plays drums and percussions. Together they perform nine original songs, all co-composed by the father/son team, which feature lyrics in the Greek language. Three of the songs have lyrics by the Greek poet Konstantinos Petrou Kavafis, who lived in Alexandria, Egypt, and who is now recognized as one of the finest Modern Greek poets. Another four songs originate in songs Jorgos remembers from his childhood.

Jorgos Skolias is one of several musicians active on the Polish scene, who belong to the Polish Greek community, members of which arrived in Poland as political refugees escaping the persecutions following the end of the civil unrest in Greece after WWII and the defeat of the communists in 1949. Poland, a "young" socialist country at the time, opened its doors to the Greek exiles and they became integrated within the Polish society, producing such great musicians as Apostolis Anthimos, Milo Kurtis, Konstanty Joriadis and others.

The album is a bold statement of originality; featuring just vocals and percussion where the limitations seem insurmountable, and yet the duo manages to create a fully fledged bona fide magical musical environment, which seems completely natural and misses nothing. Of course Jorgos Skolias is a phenomenal vocalist, a fact known to all his followers since many years, who is able to use his vocal chords in ways nobody else tried before. His ability to create wordless vocalese is a class in itself and he is able to carry a melody like an entire set of instrumentalists. In some ways this album is another facet of his work with the Oles Brothers and their trio called Sefardix, which features vocals supported solely by a rhythm section, which also works out fabulously.

It is quite impossible to label this music stylistically, and perhaps this quality is one of its strengths. There are Folkloristic elements here, but also improvisation, Rocky rhythms, Jazz & Poetry manifestations and a whole bunch of other elements, all beautifully amalgamated into a musical experience, which is fascinating from start to finish. Skolias manages to create aesthetic tension and his deep throaty voice has simply no parallels.

Kudos to Jan Sudzina and his fabulous Hevhetia label for releasing this music, which has no chance in a commercial environment in spite of its intrinsic values; this tribute to the Greek and in fact the entire Mediterranean group of cultures shows the diversity of the European Culture and the magnificent ingenuity of musicians, who are able to completely ignore imaginary boundaries. This is definitely a unique gem, which will award its listeners a stunning experience, full of surprises and delightful thrills.

piątek, 8 kwietnia 2016

Trio Sefardix w Studiu im. Witolda Lutosławskiego


Program 2 Polskiego Radia zaprasza w sobotę, 16.04.2016 o godz. 18.00, do Studia im. Witolda Lutosławskiego na koncert zatytułowany Maggid, podczas którego wystąpi Trio Sefardix w składzie: Jorgos Skolias śpiew, Marcin Oleś kontrabas i Bartłomiej Oleś perkusja.

Tytułowy “Maggid” ma dwa znaczenia. W judaizmie wschodnioeuropejskim to wędrowny kaznodzieja. Jego rola polegała na przybliżaniu nauk rabinicznych przeciętnemu słuchaczowi, a barwne i przystępne kazania trafiały na podatny grunt. Maggid nie był zobligowany do wierności tekstom źródłowym, mógł zatem ubarwiać je własnym doświadczeniem, dowcipem. Swoboda w snuciu opowieści pozwalała na poszukiwanie najlepszych możliwych środków w interpretacji w dotarciu do słuchaczy. Odwołując się do tej terminologii trio Sefardix snuje muzyczną opowieść opartą na wątkach sefardyskich, nie ogranicza się jednak jedynie do nich, a zahaczając o tereny przyległe, opowiada muzyką o styku kultur, opuszczeniu, ludzkich dramatach i chwilach radości. To muzyczna podróż sprzed stuleci, opowiadana jednak przez współcześnie żyjącego maggida. Podróż po Europie, północnej Afryce, Bliskim Wschodzie i Bałkanach. Muzyczna fikcja oparta na faktach. Te fakty, to muzyczne wątki judeo-hiszpańskie, berberyjskie, bałkańskie, marokańskie, arabsko-andaluzyjskie, czy wreszcie greckie. “Maggid” to płyta o tyle inna, o ile bogatsza w nurty i źródła, do których się odwołuje.

To tylko pozornie hermetyczna muzyka. Tak naprawdę łącząc słowiańską wrażliwość z wpływami z południa Europy i północy Afryki jest uniwersalnym językiem cywilizacji europejskiej. Zapomnianym, tłumionym, ale instynktownie przyswajalnym przez słuchaczy. W połączeniu z muzyczną wirtuozerią i wielką wyobraźnią artystów daje w efekcie piękne dzieło.

Maggid to także pozaziemski mentor, który nawiązuje kontakt z ludźmi nawiedzając ich poprzez sny, wizje, a także słowa wypowiedziane ich własnymi ustami. „Maggid” staje się zatem muzyką wyśnioną, nawiedzoną, zrodzoną z nieoczekiwanych inspiracji i nie zawsze wytłumaczalnych olśnień.

Koncert odbędzie się w ramach festiwalu Nowa Muzyka Żydowska.

piątek, 1 kwietnia 2016

Oleś Brothers & Jorgos Skolias/Sefardix – Maggid (2016)

Oleś Brothers & Jorgos Skolias/Sefardix

Marcin Oleś - double bass
Bartłomiej Oleś - drums
Jorgos Skolias - vocals

Maggid

FENOMMEDIA 013



By Adam Baruch

This is the second album by the Polish trio comprising of brothers Marcin Oleś, who plays bass and Bartłomiej Oleś, who plays drums, collectively known as Oleś Brothers, and vocalist Jorgos Skolias. The trio is also referred to as Sefardix, a name they adopted from the title of their debut album together, recorded four years earlier.

The album continues to pay tribute to the Sephardic Jewish culture, by using several Ladino songs originating in the Judeo-Spanish tradition, but also using Greek, Balkan and other Mediterranean sources. All the songs were selected, arranged and transcribed for double bass by Marcin Oleś, except for one song which was composed by him. All of the lyrics are traditional except for three cases where Skolias wrote Greek lyrics.

Although the trio is seemingly limited to use just the rhythm section to accompany the vocals, in fact Marcin's bass and Bartłomiej's drums and percussion instruments create a full orchestral accompaniment, with both the bass and the drums also playing the melodic parts. Together with the vocals the full sound of the trio is incredibly expressive and lacks absolutely nothing. The virtuosic instrumental parts and the extraordinary vocals are completely unique and breathtaking. The music offers not only a respectful treatment of the tradition but also a very up to date arrangement and execution, creating a masterpiece of Jazz-World Fusion, with has very little competition. It is the instrumental minimalism and the vocal mannerism and theatrics which work together so well, creating this powerful result.

Skolias is a completely one of its kind vocal artist, who feels perfectly at ease singing vocals or improvising vocalese, with his deep hoarse baritone, which is simply charming. There is nobody else on the Polish scene remotely close to Skolias and his great talent gets here a full exposure, like almost never before. The Oles Brothers refuse to stick to the role of Poland's most formidable Jazz rhythm section and keep producing incredibly diverse music both individually and as a team. Sefardix, which is just one of their multifaceted activities, is certainly one of the most impressive.

The long wait for this album certainly paid off in full. This is one of the most impressive Jazz-World Fusion albums ever recorded in Poland, which is known for the incredibly high level of musical output. This is a kind of album which should sell millions of copies all around the world, in an ideal world; alas we don't live in an ideal world… An absolute must, don't even dare to think twice!

poniedziałek, 10 lutego 2014

Oles Brothers & Jorgos Skolias – Sefardix (2013) ****

Jorgos Skolias - vocals
Marcin Oles - bass
Bartlomiej Brat Oles - drums

FOR TUNE 0013








By Adam Barch

The Sephardic Jewish Culture, with its heavenly beautiful music, poetry and above all personal warmth must be one of world's best kept and deepest secrets, especially so in Eastern Europe, which was dominated for centuries by the Ashkenazi Jewish way of life and of course Ashkenazi Jewish Culture. In Poland, which was the center of Eastern European Jewish life in pre-Holocaust period, Sephardic Jews (like my Family) were an oddity and in most cases lost their roots along the way, adopting the Yiddish language and the Ashkenazi customs and forgetting the Ladino language and the Sephardic traditions. But of course Sephardic Jews and their Culture continued to thrive in Greece, Turkey, North Africa and in the Holy Land. For centuries Jews lived in two parallel universes with almost no contact between these two cultural spheres. But absurdly the monsters, who brought the Holocaust on the Jewish People, managed to pay no attention to any such cultural differences; the Greek Jewish community, mostly from the ancient town of Salonika, found themselves in cattle wagons on their way to Auschwitz before the horror was over. Apparently Ashkenazi and Sephardic Jews burned much in the same way.

This album, created by Poland's most revered Jazz rhythm section: bassist Marcin Oles and drummer Bartlomiej Brat Oles, collectively known as Oles Brothers, with vocalist Jorgos Skolias, obviously of Greek origin, pays homage to the Sephardic Culture, based on traditional Ladino and Greek songs, except for one piece which is an original composition by Bartlomiej Brat Oles, adopted and re-invented by the trio. All the texts were translated / transformed into the Greek language and Skolias performs them mixing many vocal techniques, from declamation, vocalese, chanting, whistling, murmuring and up to almost straightforward singing, always marvelously.

The album creates a wonderful atmosphere of intimacy and minimalism, which engulfs the listener slowly but insistently, breaking cultural barriers by its immediacy and intrinsic charm. I have no idea if this charm works as well on people who have never been exposed to this kind of music, and I hope it does, since the overall effect is simply magical. Skolias takes this music into further areas, like Greek Rebetiko, mainly due to his idiosyncratic expressionism, which emphasizes the affinity of all Middle Eastern cultures. Oles Brothers prove again their outstanding ability to keep their open-minded approach, regardless of the stylistic circumstances. Maciej plays some heartbreaking bow passages and amazing plucking solos and Bartlomiej plays percussion as if he was born on the desert planes of North Africa.

By all means this is one of the most original albums recorded in Poland since many years, a bold statement which is not afraid to take risks and break new ground. The idea for this project was initiated by Miron Zajfert, the artistic director of the New Jewish Music Festival in Warsaw, who deserves much credit, as does the For Tune label for recording and releasing this music, saving it for posterity. Jewish Culture connoisseurs are definitely grateful!

sobota, 23 listopada 2013

Oleś Brothers & Jorgos Skolias - Sefardix (ForTune, 2013) ****

Oleś Brothers & Jorgos Skolias

Jorgos Skolias - voice
Marcin Oleś - double bass
Bartłomiej Brat Oleś - drums

Sefardix (ForTune, 2013)





By Dirk Blasejezak

So it’s the Oleś Brothers again… My relationship with the two brothers is a very special one. There is probably no Polish Jazz formation I've seen more often performing live and in different combinations. Nonetheless, I'm still not sure what I to think of the two. After each concert and all I hear from them I think: "That was all right," but there is also a tiny voice saying "but there could be more."

I suspect everyone knows one artist of which he or she expects exactly that one piece of art he/she’s been waiting for. For me those are the Oleś Brothers! Maybe that’s the reason I judge them so hard, it’s simply that I expect from them no less than my future favorite album for the next few years - the downside is: they just do not give it to me! Everything about them: style, attitude, expression, non-conformism - everything I want from my favorite band, but the result never completely convinced me yet.

Unfortunately this record neither is the one. The reason for this is Jorgos Skolias - but please don’t understand this a negative rating! His special way to use his voice and the compositions on this album are simply too dominant, the Oleś Brothers degenerate here in most cases to a mere rhythm section. Last year I had already the opportunity to see these three live and had there a very similar impression. There too it appeared to me that Brat Oleś played very reserved, long passages he played his drumheads with his bare hands (of course with the self-assurance he’s showing all the time). And only Marcin can excel at the bass here and there and set some accents. Of course this is higly subjective and caused solely by my expectations described above. Jorgos Skolias has an inimitable style to use his voice, or his whole body as an instrument, which you won’t find often in this form. However, if you - like me - expected a Polish jazz disk, you will surely be disappointed, because the pieces on this album are simply too “Greek” - even if this is too generalised. If the disk title is not to be misleading, the tradition of Jorgos Skolias’ singing might be the Sephardic music, based on the culture of a Jewish diaspora originally at home on the Iberian peninsula, which had a large community in Greece up to World War II.

To round this review up: Please try it yourself, this album is different! Personally I look at this album with an auspicious and a dropping eye. On the one hand it’s a wonderful album with some great melodies (you’ll hum all day) played and recorded perfectly that introduced me to a unique singer and to a culture I didn’t know, but on the other hand it seems I will have to go on waiting for my favorite record by the Oleś Brothers...


czwartek, 6 czerwca 2013

El Greco - Sing Cuckoo (2013)

Jorgos Skolias - vocals
Joachim Mencel - keyboards
DJ Krime - turtablism
Andrzej Swies - bass
Harry Tanschek - drums

INSPIRAFON 02





By Adam Baruch

This is the debut album by Polish ensemble El Greco, led by keyboardist / composer Joachim Mencel, which also includes vocalist Jorgos Skolias, DJ Krime who performs turntablism, bassist Andrzej Swies and Austrian drummer Harry Tanschek. The album includes ten tracks, eight of which are songs and the remaining two instrumental pieces. The eight songs are all composed by Mencel to lyrics by Polish poets (five of the songs, naturally sung in Polish) and literary texts in English (the remaining three, sung in English). One of the instrumentals is a group composition and the remaining one is by Gil Evans.

This is obviously quite an ambitious project, well within the Jazz & Poetry realm, which seems to be a favorite of the Polish music scene. However, contrary to many splendid efforts in this area this album leaves me quite cold. It's quite difficult to pinpoint the exact reasons for my opinion, but somehow the mixture of complex, sophisticated poetry with the rather simplistic music does not work for me. Anybody engaging in the poems of Cyprian Kamil Norwid must be aware of their masterly interpretation by the legendary Niemen or more recently by Stan Borys and in comparison the versions presented here seem to be quite pale.

The music seems to be by and large based on blues themes, with a modernistic rhythm patterns emphasized by the turntablism. There is a limited space for serious improvisation and the atmosphere is more of an alterative Rock album than a Jazz album, which of course might be just what the ensemble (or the leader) wanted to achieve. The only thing that makes this album enjoyable as far as I'm concerned is the truly excellent work by Andrzej Swies, who emerges as the star of this particular project and without whom this music simply wouldn't work at all. As usually the attempt to sing in English proves to be fatal.

Overall this is not a bad album and many people will probably enjoy it, but I just can't seem to be able to warm up towards it. Mea culpa!

niedziela, 8 kwietnia 2012

Bronislaw Duzy & Jorgos Skolias - Do It (1997)

Bronislaw Duży -trombone

Jorgos Skolias -vocals, percussion


Do It (1997)





One can pretty easily imagine an album made solely by a singer and a trombone player being nothing but an hour of goose farts. These two Polish jazz heroes perfectly avoided that trap and made just one goddamn groovey and enjoyable piece of record. Shame it didn't make it to vinyl...


Track listing: 01. Afryka [06:00]; 02. Piec napiec [05:07]; 03. Kolo [06:08]; 04. Bluesdla [07:06]; 05. Imena [04:55]; 06. Zolo [03:34]; 07. Foxy Lady [03:43]; 08. Zeimbekiko [06:19]; 09. Pentagon [05:52] 

By Pan Mietek
http://panmietek.blogspot.com

piątek, 26 sierpnia 2011

Great news from Marcin Oles!!!

Thanks do direct info from Polish top avant-garde double-bassist Marcin Oleś we may inform you about his new projects that are really breathtaking!!!

First, quite soon in Spring 2012 we may expect new album titled "Transgression" recorded by Oles Brothers & Theo Jörgensman which will be released by excellent HatHut Records.

Second, again with Theo Jörgensmann with Oles Brothers but in quartet a CD is planned for Canadian label Red Toucan Records. This CD will feature as well Chris Dell but a date of its issuing is not yet set...

Third, Oles Brothers also think about new album as Oles Duo plus they also plan project with Gregory Tardy. But both ideas are still in early stage...

Best news however we saved for the end of this note! Marcin Oles plans new recording sessions in near futore: one with Jorgos Skolias for November and, listen carefully, the other one with Matthew Shipp again for HutHut Records!!!

We keep fingers crossed for safety landing of all these projects with emphasis on last one of course...;-)

Check music of Theo Jörgensmann Quartet music featuring Oleś Brothers and Chris Dell ....


Author: Maciej Nowotny
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...