Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pospieszalski Franciszek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pospieszalski Franciszek. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 lutego 2023

Jerzy Mazzoll - Być (2022)

Jerzy Mazzoll

Jerzy Mazzoll – klarnety, flet, głos
Michał Szturomski - aranżacje, gitary el., syntezatory, sampling, perkusjonalia, field recording

Gościnnie:
Miłosz Wośko - fortepian, organy
Franciszek Pospieszalski - kontrabas
Piotr Machałowski - gitara basowa
Igor Nikiforow - perkusja
Artur Chaber - instr. perkusyjne

Być (2020)

Wydawnictwo: Wytwórnia Krajowa

Tekst: Piotr Banasiak

" ... prawda, że piękne? Śpiewał niezapomniany Mieczysław Fogg. A teraz o uwagę prosimy Panią Halinę Kozłowską z Pszczyny. W dniu 70 urodzin... (...) ...a dla Szanownej Jubilatki wybraliśmy tak lubianego przez państwa Jerzego Mazzolla! Będzie to utwór ze szlagierowego albumu "Być" pod tytułem..." STOP! Pobudka! A w zasadzie... do diaska, właściwie dlaczego nie??? Ale najpierw zajrzę do pamiętnika.

Upalny lipiec 1988. Leżę przed namiotem na Polanie Śnieżnej w Międzygórzu, przeglądam Magazyn Muzyczny, a w nim artykuł o wielce obiecującej gdańskiej kapeli Snukaski. Ze zdjęcia patrzy na mnie hardo i wyzywająco pewny siebie dziewiętnastolatek. Jaszcze nie wiem, że to Pan Jerzy. Ale za kilka lat się dowiem.

Chłodnawy maj 1997. Yass jest już zjawiskiem powszechnym, Bydgoski "Mózg" miejscem kultowym, a Mazzoll artystą ikonicznym, z poważnym dorobkiem, w którym jak diament błyszczy album "a". Zbieram wszystko, w czym Pan Jerzy się pojawia, najpierw na kasetach.. później na CD.. Mogę Go zobaczyć w tv, poczytać o Nim w różnych TylkoRockach i innych Machinach, a nawet w legowisku ówczesnej awangardy i podziemia - JazzForum. Mazzoll & Arythmic Perfection z Kazikiem. Tak. Byłem w "Eskulapie" na tym koncercie. Legendarny, transcendentalny gig. Ale ja wyszedłem z niego zły. Przez całą sztukę mój Idol siedział, a potem stał - niezmiennie odwrócony do mnie czterema literami. Do mnie! Po koncercie, obrażony, powiedziałem Mu: "oooo Ty Mazzollu jeden Ty!". Tak Mu powiedziałem! Tzn. w myślach Mu powiedziałem. Rozumiecie, Mazzoll chłop wysoki, krewki i bezpośredni. Jeszcze bym w zęby zarobił. Poza tym, gdzie w tamtych czasach by mnie yassowe goryle przed Mazzollowe oblicze dopuściły...

Obrażony czy nie, przez kolejne dekady śledziłem Artystę: co u Niego, co nagrywa, z kim koncertuje, z kim ma znowu na pieńku itd. itp. I tak Pan Jerzy swoją pełną meandrów drogą życiową, swoim talentem, bezkompromisowym i niezłomnym charakterem na mój szacunek i podziw wieczny zapracował.

No i mamy lato 2022, a ja słucham najnowszego Mazzollowego dzieła. Jakże dalekiego od Jego wieloletnich podróży bezdrożami awangardy, labiryntami harmonii i obrzeżami sonorystyki. Jakże pełnego harmonii, ducha i piękna. Pierwszy wniosek: drodzy Państwo, wydaje mi się, że Pan Jerzy po prostu ponownie się zakochał. W żonie się zakochał - na dodatek we własnej żonie! W potomstwie się zakochał, w rodzinie. W całym świecie się zakochał, w ludziach się zakochał. Co tam - nawet i siebie chyba trochę bardziej polubił. A słuchając tych kilku krótkich urywków z field recordingu, które porozrzucane tkwią w różnych miejscach albumu i widząc, gdzie zostały nagrane, nasuwa mi się drugi wniosek. Otóż przypuszczam, iż Pan Jerzy odkrył, że Ktoś tam na górze też bardzo Go lubi. Na dodatek ten Ktoś postawił na Jego drodze Michała Szturomskiego.

Pan Szturomski już od lat pisze własną, niezależną, ciekawą historię - jako muzyk i producent. Jeśli dobrze pamiętam, obaj artyści spotkali się w intrygującym projekcie dźwiękowym Provinz Posen, które to spotkanie dobrze wróżyło na przyszłość. W efekcie dostaliśmy teraz album "Być", a mnie w trakcie odsłuchu nasuwa się trzeci wniosek: Panowie - wyście się ze świecą szukali! Posłuchajmy zatem, cóż wyszło ze spotkania talentu, intuicji i pracowitości Pana Michała z niespokojnym duchem i charyzmą zakochanego Pana Jerzego.

Elektronika i najnowsze technologie w symbiozie z baterią Mazzolowych instrumentów dmuchanych to żadna nowość. Pan Jerzy od lat już jest z tym za pan brat, ale porównajmy "Być" choćby z poprzednim "Mazzboxxem". "Mazzboxx" to Pan Jerzy poszatkowany i zdekonstruowany, a Jego improwizacje to materiał genetyczny, z którego Igor Pudło stworzył zupełnie nową samplowaną jakość. "Być" to Pan Jerzy naturalny, mistrz ceremonii w pełnej krasie swojego kunsztu.

Pan Szturomski zdecydowanie dał Mazzollowi pograć, sam zapewniając w tle dyskretny akompaniament. I rytm. Wszechobecną, transową, ale bardzo "miękką" konstrukcję rytmiczną, amalgamat ambientowo modulowanej elektroniki i akustycznych perkusjonaliów. W mojej pamięci od razu otwiera się zakurzona szuflada z dokonaniami The Orb, lub z dubowym katalogiem wytwórni Universal Egg. Wrażenie to potęguje fantastyczna, przestrzenna gra Szturomskich gitar i syntezatorów oraz fortepianowe impresje Pana Wośko. Jednak nie ma co żałować, że Mazzoll 30 lat temu nie spotkał się z Orb-ami. Alex Paterson Mazzolowi nie jest potrzebny, bo ma za partnera pomysłowego Pana Szturomskiego. A czy Mazzollowi potrzebny jest Jah Wobble? Otóż także nie, albowiem ma Pana Franciszka Pospieszalskiego - mojego "cichego bohatera" na tej płycie. Pan Franciszek nakontrabasował w poszczególnych kawałkach melodyjne, zwięzłe figury, które wraz z perkusjonaliami zapewniają świetny, dubowy, pulsujacy fundament kompozycji. Wszystko znakomicie wyważone tak, aby nie rozpraszać mojej uwagi skupionej na Mazzollowych klarnetach i fletach.

Mazzollowa gra na tym albumie to oś narracji i niespieszne opowieści, z powoli rozwijającą się melodią, zaśpiewami i melizmatami. Mam wrażenie, jakby Pan Jerzy deklamował jakiś wewnętrzny osobisty poemat. I czuję jakąś trudną do zdefiniowania, a częstą u Mazzolla "wschodniość". Chwilami pojawiają mi się w głowie bałkańskie multanki, armeński duduk, a czasem poranna mgła w naszych Lipcach Reymontowskich... Generalnie coś, co P.W. Roberts nazwał kiedyś "Imperium duszy" i nie tyle chodzi mi o geografię, co o tę "duchowość". Poszukiwanie wewnętrznej harmonii, ładu i piękna. Poszukiwanie pokoju duszy. I poszukiwanie MELODII, która tę harmonię, piękno i pokój potrafi WYRAZIĆ. Dużo o tym mówią charakterystyczne tytuły poszczególnych utworów, w rodzaju: "Pani Bycia I Śmierci", "Książę Tego Świata I Nic", "Niebo Ziemia Słońce". Będąc z pozoru jednoznacznymi, pozostawiają słuchaczowi pole do interpretacji - do wolnej improwizacji myślowej.

Na "Być" nie ma miejsca na gwałtowne zwroty akcji; utwory i melodie zawiązują się jakby niepostrzeżenie, zaś kończą rozpływając się, rozrzedzając wśród pogłosów. Muzyka po prostu płynie. Większość kompozycji w molowej, zbliżonej tonacji i zbliżonym tempie, osnuta często na jednym akordzie. Mogło by to powodować wrażenie monotonni, gdyby nie umiejętne urozmaicenie repertuaru krótkimi, dość surowymi brzmieniowo interludiami Pana Jerzego, nagranymi a to w starej cegielni, a to w ruinach młyna, a to w niewielkim kościółku... Ten zabieg wyostrza jedynie uwagę słuchacza, nie przerywając medytacji nad sprawami życia i ducha.

Kolejne odsłuchy pozwalają wyłuskiwać wysublimowane smaczki, wzbogacające płytę, takie jak pastoralne intro organów na początku "Po Chęci Życia Kruche Ślady". Albo kilka pomysłowych dogrywek klarnetu, dzięki którym np. w "Milczącej Mowie Ciała" słyszę piękną polifoniczną frazę. Albo ten trik, kiedy w 3 minucie "Nawiedzeni Przez Sen", po chwilowym zawieszeniu tempa, Pan Franciszek proponuje nowy riff na kontrabasie. Człowiek już sobie wyobraża jak to będzie wyglądać dalej, kiedy instr. perkusyjne nagle wchodzą gdzieś tak w jednej czwartej taktu, w jednej czwartej basowej frazy i ta różnica w punktowaniu akcentów daje olśniewający, dynamiczny efekt! Znakomite.

Nie ukrywam, że mam w tym zestawie mojego prywatnego faworyta, jest to nieco szybszy od pozostałych "W Jednej Chwili Miłość I Amnezja". Słuchając go zastanawiam się, ile zyskaliby muzycy Zion Train, gdyby 30 lat temu zaprosili Pana Jerzego wraz z klarnetem na płytę "Natural Wonders Of The World In Dub". To jest to samo zrozumienie tętna, motoryki, przestrzenności, dźwiękowej oszczędności, oddechu. Tyle, że Zioni zostali z samym pulsującym i transowym tłem. A my mamy piękną Mazzollowa improwizację, a w drugiej części rozedrganą syntezatorową mgłę Pana Szturomskiego, echo Wośkowego piana i ponownie zdawkowy a jakże celny Pospieszalski basowy groove . Techno może być piękne. Co ciekawe, przy każdym odsłuchu tego dzieła wyświetla mi się w głowie pewna fabuła, praktycznie gotowy videoklip. Bardzo zaskakujący. Szczegóły zachowam dla siebie, ale mam nadzieję, że kiedyś spotkam osobiście Pana Jerzego i Mu opowiem, co widzę. Może tym razem goryle dopuszczą...

No dobrze, ale czy ten album ma coś do zaoferowania przypadkowemu słuchaczowi, czy wręcz kompletnemu troglodycie, któremu zupełnie obce jest to wszystko, co powyżej opisałem i któremu kompletnie powiewają Mazzollowe przesłania? Ha! Pamiętacie może, jak w TVP około '90 - '91 w przerwie między programami nadawano kilkuminutowe teledyski z zaśnieżonymi tatrzańskimi widoczkami? Wtedy w podkładzie słyszeliśmy "Belladonnę" Andreasa Vollenweidera. Otóż śmiem twierdzić - i tutaj proszę Pana Jerzego, żeby nie rzucał kapciem w ekran, nie doczytawszy do końca - że większość utworów z "Być" znakomicie sprawdziłaby się jako ilustracja do takich obrazów. Jako ambientowe tło w parkach, terminalach pasażerskich, albo - napiszę to! - w marketach. Dawniej nazywano to sound library music. Mazzollowa muzyka odarta z jakichkolwiek znaczeń, przesłań i kontekstów, sprowadzona jedynie do bezwzględnego strumienia dźwięków, będzie nadal dziełem sztuki i da ludziom oddech, przestrzeń i piękno. I do telewizyjnego koncertu życzeń też się nada. Tę uniwersalność uważam za ogromny atut i wielką wartość albumu "Być".

Jeszcze jedno przemyślenie. Dość często w kontekście "Być" przywołuje się płytę "a" Mazzollowego Arythmic Perfection. Moja intuicja podpowiada mi jednak silne nawiązanie do albumu "Responsio Mortifera". Obie płyty "odczuwam" jako bardzo osobiste, dogłębne, sensualne wypowiedzi Artysty. Tutaj pozwolę sobie na odważną interpretację, odwołując się do poezji Jana Kasprowicza. "Responsio Mortifera" to dla mnie Mazzollowe "Dies Irae". Zaś "Być" to gotowy soundtrack pod Kasprowiczowe liryki z okresu franciszkańskiego. Tak to widzę i proszę Pana Jerzego o wybaczenie, jeśli totalnie zabłądziłem. I jeszcze jedno. Na obu płytach słyszymy głos Mazzolla, tyle że na "Być" to są tylko strzępy, sylaby, głoski. Na pierwszy rzut ucha pełniące rolę taką, jak scratch w hip-hopie, ale kto wie? Może to są wycinki bardzo poważnych rozmów? Bo Mazzoll na byle co języka nie strzępi... Niemniej te urywki głosowe dają mi znać: "jestem człowiekiem, to moja muzyka, jestem teraz tutaj z tobą, gram dla ciebie". I tyle wystarczy.

Spoglądam znowu na zdjęcie młodego Mazzolla w tamtej gazecie sprzed 35 lat, potem na twarz doświadczonego życiowo Artysty patrzącą z okładki "Być"... Pan Jerzy jest już na takim etapie, że gra i nagrywa co chce i z kim chce. Ze mną jest już dawno rozliczony. Ale niech gra mi jak najdłużej. A jeśli przypadkiem ma w planach dalszą współpracę z Panem Szturomskim... Będę czekał cierpliwie!


środa, 22 lutego 2023

Franciszek Pospieszalski Quintet - Jazz.PL vol.3 (2022)

Franciszek Pospieszalski Quintet

Piotr Damasiewicz - trąbka
Marek Pospieszalski - saksofon tenorowy
Grzegorz Tarwid - fortepian
Franciszek Pospieszalski - kontrabas
Bartosz Szabłowski - perkusja

Jazz.PL vol.3 (2022)

Wydawca: Polskie Radio Dwójka

Autor recenzji: Maciej Nowotny

Zawartość tego krążka stanowi ponowne odegranie, w zamierzeniu jak najbardziej wierne, materiału z dwóch mniej znanych płyt nagranych przez zespoły Charlesa Mingusa w latach 70tych. Najsłynniejszy projekt tego typu to prawdopodobnie płyta zatytułowana "Blue" wydana przez kultowy i obrazoburczy skład Mostly Other People Do the Killing (trębacz Peter Evans, saksofonista Jon Irabagon, basista Matthew "Moppa" Elliott i perkusista Kevin Shea). W zamierzeniu miała ona być odtworzeniem nuta w nutę, nadmieńmy odtworzeniem przez muzyków którzy w nowoczesnym jazzie zasłynęli ze wszystkiego poza odtwarzaniem, słynnej sesji z roku 1959, którą poprowadził Miles Davis z towarzyszeniem Johna Coltrane'a, Billa Evansa, Wyntona Kelly, Cannonball Adderleya, Paula Chambersa i Jimmy Cobba, a która zaowocowała albumem jazzowym numer 1 w ogóle czyli "Kind of Blue". 

Franiszek i jego kompani - nie mniej prominentni w polskim jazzie czy na jego młodej scenie, niż ich wymieni wcześniej poprzednicy, w swoich czasach i miejscach - postanowili zatem w pewnym sensie powtórzyć powtórzenie, chociaż oczywiście na innym materiale. Takie rzeczy - z góry skazane na porażkę przez nie do uniknięcia porównania z oryginałem - robi się tylko i wyłącznie z miłości. Jeśli tak jest to chociaż samo założenie jest pozbawione sensu, ta karkołomna sztuka może zakończyć się sukcesem. Może, ale nie musi. 

Przystąpiłem zatem do odsłuchu z mieszanymi uczuciami. Przy czym zacząłem od przypomnienia sobie oryginałów, na których oparte jest to nagranie czyli dwóch plyt combo Charlesa Mingusa: nagranej w 1972 "Change  One" i w 1974 "Change Two". Oba te albumy, chociaż nie tak słynne jak Mingusa "The Black Saint and the Sinner Lady" czy "Ah Um", po prostu zmiażdżyły mnie tak kapitalnym poziomem wykonania jak i koncepcyjnie niezwykle dojrzałą muzyką eksplorującą pogranicze hard bopu i free jazzu, nigdzie nie popadając w nacechowaną nostalgią wtórność czy autodestrukcyjną  awangardowość. Mierzyć się z takim materiałem, nawet jeśli to nie ten poziom charyzmy co na "Kind of Blue", mimo wszystko jest szaleństwem. Jak się zatem udało? 

Ano udało się - a może lepiej powiedzieć na szczęście nie udało się - ku mojemu zaskoczeniu nawet lepiej niż Peterowi Evansowi i spółce. Po prostu w pewnym momencie - zwłaszcza w dłuższych utworach, których immanentną część stanowiła improwizacja - polska fantazja wzięła górę, a dyscyplinę szlag trafił. I nagle - Bogu dź(w)ięki - usłyszałem w "Sue Changes" góralską z ducha solówkę dobrze mi znanego Damasia, a w "Orange Was the Color of Her Dress, Then Silk Blue" - ekstatyczny fortepian Grzegorza Tarwida, którego droga jest jedną z najbardziej pogmatwanych i artystycznie ciekawych w młodym polskim jazzie. W tym samym utworze z cienia grającego na oryginalnych nagranich zjawiskowego saksofonisty Georga Rufusa Adamsa wyszedł saksofon Marka Pospieszalskiego, zdaniem wielu muzyka roku 2022 dzięki dwóm wydanym w Cleen Feedzie krążkom, które zdobyły zasłużone uznanie tak w Polsce jak i zagranicą. 

Wisienką na torcie tego nagrania jest poprzedzająca koncert zapowiedź Rocha Sicińskiego, merytoryczna, ale szczera i niepozbawiona zjadliwego poczucia humoru, którego odczytanie pozostawiam koneserom. W podobnym tonie utrzymany jest też znakomity liner autorstwa tegoż dziennikarza, co zresztą skłania mnie do podziękowania radiowej Dwójce za wydanie tej płyty, w takim właśnie standarcie jak i za organizację koncertu, którego uczestnikom należy zazdrościć. Ale bez przesady. Mam nadzieję, że moich zachwytów w tekście artyści, a szczególnie młodzi muzycy, nie zrozumieją jako zachęty do nagrywania kolejnych powtórek klasycznych jazzowych nagrań. Nie, kochani, wystarczy, następne może za dekadę, od kolejnego pokolenia, ok?


środa, 23 grudnia 2020

Jakub Paulski Trio - Preludium (2020)

Jakub Paulski Trio

Jakub Paulski - guitars
Franciszek Pospieszalski - bass
Peter Somos - drums

Preludium

PRIVATE EDITION 2030



By Adam Baruch

This is the debut album by Polish Jazz guitarist/composer Jakub Paulski recorded in a trio format with bassist Franciszek Pospieszalski and Hungarian drummer Peter Somos. The album presents seven original compositions, including a three part title track, all by Paulski.

From the very onset the album offers a very distinct guitar sound, which dominates the proceedings, electric but almost completely acoustic in nature, a way of playing guitar that is almost completely absent from today's scene and fondly reminds the way Jazz guitar sounded in the 1960s. Same applies to the rhythm section, which accompanies the leader respectfully in the background, without competing with him for supremacy.

The music is mostly strictly melody based, but the melodic motifs are pretty complex and require attentive listening in order to follow the logical flow. Some more freely improvised moments and esoteric sounds appear through the album, but they are definitely not the mainline. The performances are all excellent, as expected. Paulski definitely has a great technique and feel for the music, Pospieszalski offers very supportive bass lines with a nice round sound and Somos, although playing sparingly, know exactly what he is doing.

Overall this is an ambitious debut effort, promising but not entirely "cooked", especially as far as the compositions are concerned, in my opinion. Paulski needs probably some more time to crystallize his composing skills in parallel to his playing technique, using a bit more of the "less is more" approach, as the album at times definitely offers too many notes at once. Having said that and considering that Jazz guitar is pretty neglected on the Polish Jazz scene, this album definitely is worth checking out!

wtorek, 26 maja 2020

ASAF - Silent Prayer (2020)

ASAF

Joanna Gajda - piano
Maciej Sikała - tenor & soprano saxophones
Franciszek Pospieszalski - bass
Piotr Jankowski - drums
Michał Bąk - bass (5)
Barbara Pospieszalska - vocal (7)

Silent Prayer


SOLITON 669

By Adam Baruch

This is the second album by the Polish Jazz quartet ASAF, following a sixteen years break in its activity. The current lineup includes saxophonist Maciej Sikała, pianist Joanna Gajda, bassist Franciszek Pospieszalski (who replaced the original bassist Michał Barański) and drummer Piotr Jankowski. Bassist Michał Bąk and vocalist Barbara Pospieszalska guest each on one track.

The album presents seven original compositions, four recorded in studio and three recorded live on various occasions. Sikała and Gajda composed two of pieces each, Pospieszalski and Bąk composed one piece each and the last is by Polish Jazz bassist/composer Andrzej Cudzich, who sadly departed at a tragically young age in 2003. The debut album by ASAF from 2004 was dedicated to the memory of Cudzich.

The music is strictly mainstream Jazz oriented, with solid melodic themes and straightforward arrangements, which offers little innovation or challenge but is excellently executed by the participating musicians, who are all highly professional. The superb saxophone parts by Sikała, who is after all one of the top Polish Jazz players, are especially impressive. Despite the fact that the album mixes studio and live recordings, the overall sound quality is very good and the album offers a coherent sound and stylistic continuity.

The nature of the music is rather contemplative and as the album's title and individual track titles (as well as the album's liner notes) suggest, the music is an attempt to offer a spiritual message with the music serving as a medium. The atmosphere of some of the compositions is definitely soaked in deep melancholy, which of course every listener can interpret in his own way. Overall this is a good mainstream Jazz album, which should make fans of music closer to the American rather than European Jazz aesthetic very happy. Great compositions and perfect execution is exactly what the doc prescribed. Definitely worth checking out!

piątek, 23 sierpnia 2019

Jerzy Mączyński - Jerry & The Pelican System (2019)

Jerzy Mączyński

Jerzy Mączyński – saxophone
Marcin Elszkowski – trumpet
Marcel Baliński – piano, microKORG
Franciszek Pospieszalski – bass
Wiktoria Jakubowska – drums, flute
Apoorva Krishna - violin



Jerry & The Pelican System

PN 0190295475895

By Krzysztof Komorek

Seria „Polish Jazz” w swojej historii zasłynęła wieloma znakomitymi tytułami. Z dzisiejszej perspektywy są one niejednokrotnie klasykami, ale pośród nich znajdziemy także takie, które w momencie wydania były debiutami. Prezentacją czegoś nowego, innego, odkrywczego. Reaktywowana seria nie odstępuje od tej tradycji, a album „Jerry & The Pelican System” świetnie się w ów trend wpisuje. 

Nasłuchałem się i naczytałem o płycie Jerzego Mączyńskiego na długo zanim trafiła w moje ręce. Wypowiedzi były dość stonowane. Nie brakowało pochwał, ale w wielu opiniach pobrzmiewał zarzut zbyt wielkiego nagromadzenia pomysłów w siedemdziesięciu minutach materii albumu. Muszę przyznać, że faktycznie na „Jerry & The Pelican System” dzieje się dużo. Nawet bardzo dużo. I jednocześnie zdecydowanie stwierdzam, po kilkakrotnym przesłuchaniu, że zupełnie mi to nie przeszkadza. 

Lider znany chociażby z ubiegłorocznej płyty P.E. Quartet skompletował na swój stricte autorski album kwintet muzyków młodego pokolenia, z którymi miał okazję zetknąć się przy okazji wspólnego grania, czy też w czasie edukacji w murach tych samych uczelni. Warto nadmienić, że mimo młodego wieku każdego z członków grupy, ich nazwiska nie są dla fanów jazzu anonimowe. W składzie znajdziemy trębacza Marcina Elszkowskiego, pianistę Marcela Balińskiego (tu grającego także na microKORG-u), kontrabasistę Franciszka Pospieszalskiego oraz perkusistkę Wiktorię Jakubowską (na albumie zagrała również na flecie). W utworze finałowym zespół powiększył się o hinduską skrzypaczkę Apoorvę Krishnę. 

Album zawiera trzynaście nagrań autorstwa samego Jerzego Mączyńskiego. Osiem z nich stanowi fragmenty kilkuczęściowych mini suit: trzyczęściowych „Chaosu” i „PeeaceOFF” oraz dwuczęściowej „Zoży”. Muszę przy tym wspomnieć, że słuchając „Jerry & The Pelican System” miałem wrażenie obcowania z jednym, długim utworem. Kwintet płynnie przechodzi od jednej kompozycji do drugiej. Ciekawe, jak wygląda to w odsłonie koncertowej, bo wspomniana forma prezentacji, wzbudza we mnie zwykle dodatkowy dreszczyk pozytywnych emocji. 

W tym muzycznym maratonie zespół co chwilę zmienia style i nastroje. Atakując raz elektronicznymi bitami „Big Kraśki”, raz smyczkowym solem kontrabasu w „GoodnessGOOFY”, kontrując to delikatnością „Cosmic Violet”. Wybrzmiewają w tym wszystkim nuty ambientu czy też rocka, krajowy i egzotyczny folk. W pamięć zapada, dziki momentami „Naya Rang”, z udziałem wspomnianej już Apoorvy Krishny. 

Z równo i solidnie prezentującego się kolektywu trudno jest w zasadzie kogoś wyróżnić. Zwróciłem jednak nieco mocniejszą uwagę na wyrazistą grę perkusistki –– być może także dlatego, że Wiktoria Jakubowska zapisała się w mojej pamięci już kilka lat temu podczas koncertu finałowego International Jazz Platform w czasie odbywającej się w Łodzi Letniej Akademii Jazzu. Miło było skonstatować teraz, że tak udanie odnalazła się na opisywanym tu wydawnictwie. Generalnie Jerry i jego Pelikany sprawili się więcej niż dobrze i mam nadzieję, że jeszcze nie raz przyjdzie mi ich pochwalić.

poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Franciszek Pospieszalski Trio – Accumulated Thoughts (2019)

Franciszek Pospieszalski Trio

Franciszek Raczkowski - piano
Franciszek Pospieszalski - bass
Peter Somos - drums

Accumulated Thoughts

PRIVATE EDITION




By Adam Baruch

This is the second album by young Polish Jazz bassist/composer Franciszek Pospieszalski, this time recorded in a classic piano trio Jazz setting with pianist Franciszek Raczkowski and Hungarian drummer Peter Somos. The album presents eight tracks, seven of which are original compositions by Pospieszalski and one is by the legendary British trumpeter/composer Kenny Wheeler. The music was recorded at the now legendary Monochrom Studio and engineered by Ignacy Gruszecki, with the expected exceptional sound quality.

In complete contrast to his debut album, which was an explosion of youthful exploration and discovery flirting mostly with Free Jazz and a myriad of other influences, this album is completely focused on melodic modern Jazz, coherent compositions and superb instrumental work by the trio. Pospieszalski emerges here as a gifted composer, who is able to weave interesting and multilayered themes, as well as a superb bassist, with refined technique and remarkable feel for the music. His work as a trio member and as a soloist is absolutely spotless and inspired.

Raczkowski, who is a relative newcomer on the Polish scene, made an impressive progress as a player since his own debut album recorded three years earlier, and his splendid performances on acoustic and electric piano are a true delight from start to finish. His progress is heartwarming and definitely paves his way towards the incredibly crowded Polish Jazz pianist clique. Somos is an excellent drummer, which is mostly evident from the fact that he is rather felt that heard. His elegant sense of rhythm and subtle use of his instrument are remarkable.

Overall this is a wonderful piano trio Jazz album, up to date and vibrant, full of excellent music and brilliant playing, definitely one of the most exciting of the kind that came to my attention in quite a while. Congratulations are in order for the chameleonic transformation Pospieszalski went through and for putting this trio together and I can't wait to hear the next album by these young lions. A breathe of fresh air!

sobota, 17 marca 2018

Franciszek Pospieszalski Sextet - 1st Level (2017)

Franciszek Pospieszalski Sextet

Kuba Więcek - alto saxophone
Jędrzej Łagodziński - tenor saxophone
Grzegorz Tarwid - piano
Franciszek Pospieszalski - bass
Szymon Gąsiorek - drums, electronics, vibraphone
Albert Karch - drums
Szczepan Pospieszalski - trumpet


1st Level

FOR TUNE 0123

By Adam Baruch

This is the debut album by young Polish Jazz bassist/composer Franciszek Pospieszalski, recorded in a sextet setting with his fellow Polish students at Copenhagen's Rhythmic Music Conservatory, which is very popular among the young generation of Polish Jazz musicians in the last decade. The other members of the sextet are: saxophonists Kuba Więcek and Jędrzej Łagodziński, pianist Grzegorz Tarwid and drummers Szymon Gąsiorek (who also plays electronic vibraphone) and Albert Karch. Trumpeter Szczepan Pospieszalski plays on one tune. The album presents seven original compositions, all by Pospieszalski, and one arrangement of a Classical piece.

The music, which is absolutely beyond any known systematic classification, moves constantly between modern Jazz, group improvisation, contemporary Classical and a myriad of other not yet invented labels, and is utterly stunning in its inventiveness and complete disregard of stylistic or mental limitations. It is an extension to what The Love And Beauty Seekers trio (Pospieszalski Łagodziński/Gąsiorek) brilliantly started on their debut album a year earlier, with the additional power and possibilities intrinsic to the larger sextet lineup. In short this is perhaps a beginning of a new Jazz genre, which appears here for the first time, and which is new and separate from anything else known in the past.

It is mindboggling to hear what these young people manage to achieve here, which is more revolutionary and prophetic that what most Jazz musicians achieved in their lifetimes. As hard as it is to believe, this music is a quintessential expression of the Jazz exploration and development, which is the genre's most important quality, especially in view of the fact that most other musical forms are simply dying or exist in a state of deep lethargy. Listening to this music reveals perhaps the last threads of hope for human Culture, which is still alive and kicking.

Although the album is extremely short (just over thirty six minutes in duration), it is so extremely condensed and full of intellectual charge, that its unadulterated contents means more that dozens of other albums put together. As a result it stays apart from most other albums released in Poland this year, and is by far the most interesting release so far in 2017. It will perhaps take time for the listeners to fully understand the meaning and significance of this music, but the musical prophecy conveyed herein is bound to create a major impact. My deepest thanks go to these young Lions for keeping my faith in humanity afloat.

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Franciszek Pospieszalski Sextet w 12on14 Jazz Club

Franciszek Pospieszalski Sextet
18.04.2017, godz. 20.30
12on14 Jazz Club
Bilety: 40 PLN

Kuba Więcek – saksofon altowy
Jędrzej Łagodziński – saksofon tenorowy
Grzegorz Tarwid - fortepian
Franciszek Pospieszalski – kontrabas
Szymon Gąsiorek – wibrafon, perkusja
Albert Karch – perkusja

Projekt z kompozycjami autorskimi z pogranicza jazzu, improwizacji oraz klasycznej muzyki współczesnej. Wyjątkowa mieszanka coraz bardziej rozpoznawalnych polskich muzyków młodego pokolenia, którzy w poszukiwaniu nowych inspiracji oraz w celu poszerzania horyzontów sztuki wyjechali na studia do Rhythmic Music Conservatory w Kopenhadze. Członkowie zespołu chcą przybliżyć polskiej publiczności trochę skandynawskiego klimatu, który pozwala na rozwijanie swojej kreatywności, muzykalności oraz przekraczania barier, schematów oraz przyzwyczajeń, o które łatwo w dzisiejszym świecie, w którym, jak to niektórzy mówią: wszystko zostało już zagrane. Lider zespołu Franciszek Pospieszalski w swoich utworach chce temu wyraźnie zaprzeczyć. Muzycy niejako przybywają z misją otwarcia się na świat muzyki autorskiej, nowoczesnej, awangardowej oraz eksperymentalnej.

Skład zespołu jest niekonwencjonalny, a inspiracje sięgają od muzyki klasycznej poprzez muzykę rockową, jazz i muzykę improwizowaną, pozwalając uwydatnić charakter każdego z muzyków. Franciszek Pospieszalski pozwolił w swoich kompozycjach zawrzeć polską duszę, niecierpliwą ciekawość świata oraz bezkompromisowość, w niełatwych, czasem "kontrowersyjnych", brzmieniach sześcioosobowego składu. Można powiedzieć że zespół jest złożony z dwóch trio dając tym samym drapieżne brzmienie poprzez dwa zestawy perkusyjne, dwa saksofony, nord electric piano i kontrabas.

Franciszek Pospieszalski – ur 13 lutego 1993 w Warszawie. Pochodzi z muzycznej rodziny, czynny kontakt z muzyką towarzyszył mu już od najmłodszych lat. Kontrabasista. Licencjat duńskiego konserwatorium muzycznego w Kopenhadze (Rhythmic Music Conservatory). Absolwent PSM II st. im. Józefa Elsnera w Warszawie. Uczęszczał również do szkoły muzycznej z Wydziałem Jazzu na ul. Bednarskiej. Brał udział w wielu letnich międzynarodowych akademiach jazzowych takich jak. International Summer Jazz Academy, Jazz Hanza Festival, Warsztaty Jazzowe w Puławach, Lesznie i Żorach oraz w Karimski Club Workshop. Szczególne osiągnięcia to: 1. nagroda dla zespołu „FreeO” w Konkursie Azoty Tarnów Jazz Contest 2012 w kategorii zespołowej, wraz z zespołem „FreeO” Finalista 36- tego konkursu Jazz Juniors w Krakowie, indywidualne wyróżnienie w finale Ogólnopolskich Przesłuchaniach Kontrabasowych CEA, finalista festiwalu Jazz nad Odrą.

Współpracuje między innymi z następującymi artystami i zespołami: Jesper Zeuthen „Zeuthen Sadan Cirka”, Albert Beger, Roscoe Mitchell, Jerzy Mazzoll, „Transkapela”, Rodzina Pospieszalskich, The Love And Beauty Seekers, Sabina Myrczek Quartet. Franciszek Pospieszalski jest muzykiem i kompozytorem czynnie działającym na terenie Polski i Europy. Koncertował w Polsce, Niemczech, Francji, Włoszech, Białorusi, Danii. Miał okazję wystąpić między innymi na scenach Teatru Wielkiego w Warszawie, Filharmonii Narodowej w Warszawie, Teatru Starego w Krakowie, Pałacu Prezydenckiego w Warszawie, Teatru Dramatycznego w Warszawie, w Rytmisk Musikkonservatorium, oraz w Jazz Instytut Berlin.

czwartek, 16 lutego 2017

Pimpono Ensemble - Hope Love Peace Faith (2016)

Pimpono Ensemble

Jędrzej Łagodziński - baritone saxophone
Franciszek Pospieszalski - bass
Tomo Jacobson - double bass
Szymon Gąsiorek - drums
Maciej Kądziela - alto saxophone
and others

Hope Love Peace Faith


LOVE & BEAUTY 02

By Adam Baruch

This is a brilliant debut album by an international Jazz ensemble from Copenhagen, called Pimpono Ensemble, led by young Polish drummer/composer Szymon Gąsiorek (a.k.a. Pimpon), who is also a member of the excellent Polish trio Love And Beauty Seekers. The other members of the ensemble, which is a nonet, includes also the two remaining members of Love And Beauty Seekers, saxophonist Jędrzej Łagodziński and bassist Franciszek Pospieszalski, as well as another Polish bassist Tomo Jacobson and Scandinavian musicians: trumpeter Gustav Bjerre, saxophonist Tobias Pfeil, tuba player Rasmus Kjaergard Lund, guitarist Emil Palme, and a third bassist Lui Severin Falkentorp. Three guest musicians appear on selected tracks. The ensemble performs eight original compositions, all by Gąsiorek.

The music is a fascinating amalgam of modern influences, wildly diverse and ranging from Minimal Music to Free Jazz/Improvised Music, combined coherently and skillfully by the composer, who also makes a brilliant use of the large ensemble, which is sadly very rarely done these days. It is truly amazing to find such a mature piece of music conceived and executed by such young musicians. The music changes moods and atmospheres from one piece to another and also within each piece and the listener is unable to predict what might happen next, which of course turns this into a fascinating listening experience.

This album demonstrates the power of expression and the sophistication of music written and executed by large ensembles, which enables a wide sonic spectrum, a stylistic diversity and of course the inclusion of many soloists playing often in parallel, improvising concurrently. There is of course place for beautiful melodic themes and harmonic arrangements, but these are not the core of the music, only a part of the palette the composer uses to build up his sonic world.

Although this might sound a bit of an overstatement, this album could serve as a text book example of what modern Jazz composition for large ensembles is all about. Therefore my wholehearted recommendation for musicians involved in this area is to get a copy of the album ASAP. Connoisseurs of modern Jazz, who are open-minded and love adventurous music, should find this album a stunning listening experience. Kudos!

czwartek, 26 stycznia 2017

The Love And Beauty Seekers - Żar (2016)

The Love And Beauty Seekers

Jędrzej Łagodziński - tenor, soprano & baritone saxophones
Franciszek Pospieszalski - double bass
Szymon Gąsiorek - drums, percussion, pocket trumpet, korg monotron

Żar


LOVE & BEAUTY 01

By Adam Baruch

This is the debut album by young Polish trio The Love And Beauty Seekers, which consists of saxophonist Jędrzej Łagodziński, bassist Franciszek Pospieszalski and drummer Szymon Gąsiorek. The album presents eleven original compositions, five of which were composed by Łagodziński, four by Pospieszalski and two by Gąsiorek.

I had the pleasure to hear the trio live a couple of times in 2015, first in a small club in Krakow and than as guests of my Singer Jazz Festival in Warsaw, and was very impressed by the music they create. This album captures this music very authentically and presents one of the most interesting new ensembles on the Polish scene, even though as of now they reside in Copenhagen, where they still attend the local Music Conservatory.

The music of the trio is a unique amalgam of Free Jazz, Improvised Music, Punk and Romanticism, which results in an incredibly fascinating, vibrant and fresh sound and attitude. Although the music includes a lot of freedom and space, it also features beautiful melodic themes and coherent development of the compositions, in complete contrast to the chaos and mayhem that usually characterizes avant-garde music. The trio uses a plethora of effects, toys and other paraphernalia to create sounds that ornament their basic trio sound, which also broadens the overall result.

The individual contributions by all the trio members are absolutely perfect within the framework of their music. They are all equal partners and the trio is not a saxophone player accompanied by a rhythm section, but three musicians who play different instruments and create music together. Łagodziński elegantly moves between playing gentle melodic themes and blowing his horn wildly, Pospieszalski switches between clear bass lines to freely improvised multi-tempo passages and Gąsiorek, as appropriate for a gifted drummer, plays anything but basic rhythmic patterns, simply moving all over the place and creating layers of percussive embellishments.

Polish Jazz is a very fertile soil for Free Jazz/Improvised Music and the number of individual musicians and ensembles working within the framework of the avant-garde scene is stupefying. And yet this ensemble definitely stands out as a surprising contestant to the veterans of the genre with this mind blowing debut. I am already highly curious as to their next release, hoping it will be a worthy follow up to this debut effort, which won't be easy to beat or even match easily. Respect!

piątek, 13 maja 2016

Sabina Meck – Love Is Here (2016)

Sabina Meck

Sabina Meck - vocal
Aga Derlak - piano
Franciszek Pospieszalski - double bass
Bartosz Szablowski - drums

Love Is Here

FOR TUNE 0090


By Adam Baruch

The new generation of Polish Jazz musicians, which swept the local scene like a tsunami with the onset on the 21st Century, produced a staggering number of superb instrumentalists: trumpeters, saxophonists, pianists, bassists and drummers, but sadly almost no significant discoveries in vocal Jazz arrived on the scene, with just a very few exceptions.

There are many possible explanations why this has happened: the crisis in the vocal Jazz idiom in general, the fact that vocalists born in Poland are not native English speakers, yet they tenaciously insist on singing in English even when it works against them, and most importantly the fact that the human voice is not only the most beautiful and limitless instrument, but also the most difficult one.

Therefore listening to this album by the young Sabina Meck (a.k.a. Sabina Myrczek) one can finally release a sigh of relief saying "it's finally happening". Not only does she sing fabulously but she also wrote all the music and the lyrics on this album, which is almost too good to be true. The whole thing sounds like a classic vocal Jazz album, featuring a set of carefully selected standards; anything but a debut album.

Meck selected the accompaniment of a classic piano trio, which is classy, elegant and minimalistic, but also incredibly bold. There is no electric trickery to hide imperfection, but there is a challenging need to combine forces with the trio members at all times. The trio's performance is by all means as spectacular in every respect as the vocals. The upcoming and still very young Aga Derlak on piano is absolutely brilliant as an accompanist and together with the singer they are in a perfect Ying and Yang harmony. The rhythm section, bassist Franciszek Pospieszalski and drummer Bartosz Szablowski, adds its support amicably and very skillfully, with nothing short of flawlessness.

The insiders of the Polish Jazz scene will of course notice immediately that Sabina Meck is the sister of the incredibly talented vocalist Wojciech Myrczek. It will be completely unfair to treat her just as "the sister of", since although she shares with her brother the gene pool of the highly gifted Myrczek clan, this album proves that she is a greatly talented Artist in her own right. Hopefully this is just the first of many wondrous albums to come. You’ve got it, my Fair Lady; you certainly have got what it takes!

Side Note: The above are my liner notes for this album. I was honored to be asked to write them and thank everybody involved for their confidence.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...