wtorek, 22 stycznia 2013

Kozacy, panowie mołojcy! (1)

Po ostatnim nieudanym najeździe na Kraków Walidrewienko z resztkami swojego podjazdu, godności i niewielkim łupem, ze splądrowanej wioski, wracał do ojczyzny. Po drodze spalił dwie kapliczki i cztery drogowskazy mszcząc się za swoje niepowodzenia. Jeszcze mocniej niż zemsta targał nim strach związany z powrotem i nieokiełznaną wściekłością Wojewody Łańcuchowa, który zapewne skróci go o co najmniej dwie kończyny.
- Może wypali oczy i co wtedy pocznę. Zastanawiał się głośno Włodzimierz.
- Czy ja jeszcze kiedyś zagram na skrzypcach.
- Przecież Ty nawet nie umiesz grać w klasy Włodek. Parsknął poirytowany Samogon.
- Lepiej weź się w garść.
- Masz racje Wasyl, nienawidzę poniedziałków.

Kilka godzin później...

- Dobra chłopaki. To ja mam plan. Jedziemy na Ukrainę, że niby nas nie ma.
- I co będziemy tam robić?
- Wasyl, patrz mnie na usta, będę Watażką!

No i się zaczęło. Jechali i jechali i jechali, aż dojechali do Czehrynia. Walidrewienko z Wasylem zatrzymali się w gospodzie, nie szczędzili dukatów na kolejne toasty, więc szybko doszły ich wieści co szykuje Chmielnicki na Ukrainie. Z prędkością ręcznego liczydła po 3 dniach Włodzimierz dość płynnie wykalkulował, że czeka go tutaj spora kariera. Samogona z resztkami podjazdu wysłał na Dzikie Pola licząc na łupy tudzież sprzedaż carskiego motłochu w jasyr za dobra lub sojusz z jakimś pomniejszym mirzą. Natomiast sam Włodzimierz pił całymi dniami z miejscowymi kozakami i szybko zyskał poparcie w oczach kilku warchołów, którzy przystali do niego wraz ze swoją świtą. Miesiąc później powrócił Wasyl z dwoma wozami wyładowanymi bronią i kosztownościami w obstawie jazdy kozackiej.
I tak się zaczęła przygoda Włodka na Ukrainie, przebiegły niczym lis, zakręcony niczym słoiki na zimę, ale z ambicjami. Potrzebował miesiąca aby zgromadzić niewielkie siły kozackie, teraz czas wyruszyć z nimi ku Dzikim Polom... na Chorzów!






W zeszły piątek, po ponad 3 tygodniach, dotarła do mnie niewielka paczka. W między czasie wozem wsparł mnie MiSiO, a Szeperd podesłał prawie cała watahę Czerni za co stokrotne dzięki chłopaki. Modele Kozaków są cudowne, więc praca szybciej idzie, a jak dobrze pójdzie, to jutro będzie już wszystko w podkładzie.  Koło weekendu myślę, że podzielę się już pierwszymi pomalowanymi oddziałami mojego małego (jak na Kozaków) podjazdu. Póki co kilogramy kozaków i walka z przygotowaniem tego do malowania:D



No cóż zakochałem się w tym klimatach, może to moja chłopska dusza, może słabość do napitku i dziewek służebnych. W każdym razie - Kozacy, panowie mołojcy! Na Sicz!

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Wybrańcy Komety (8)

Jak zwykle kumulacja postów na Zgiełku, nie mam czym przebić chłopaków, ale nie mogłem się powstrzymać. Chciałbym przedstawić Młodzika z bronią dwuręczną do mojej bandy Najemników.

Balbina śmiertelnie niebezpieczna sierota. Osiedlowa szycha, postrach dzielnicy. Przyznaje się do związku z siedmioma goblinami, ale podkreśla, że nie jest łatwa. Ma dużą pałę i nie zawaha się jej użyć.

Krótka chaotyczna historia. Balbina nigdy nie była rozpieszczana przez swojego ojczyma Ignacego Brokuła.
- umyj gary!
- podaj mi piwo!
- wynieś śmieci!
- nie drap po teflonie!
- sam jesteś poteflon Buraku!
- Brokuł k...!
Kometa bum bam bach i po ptokach. Rodzice spłonęli, rodzeństwo spłonęło, kot spłonął, pies spłoną, myszy spłonęły i wszy całej rodziny również. Ocalała tylko ona, mała, wystraszona kruszyna, a tak na prawdę porządkowała weki w piwnicy gdy nagle usłyszała ten straszliwy huk, a w jej głowie pojawiła się nadzieja...
"I umierając we własnych łożach, za wiele lat, czy chcielibyście zamienić te wszystkie dni, od dziś do wtedy, za jedną szansę, jedną jedyną szansę, aby tu wrócić i powiedzieć naszym wrogom, że mogą odebrać nam życie, ale nigdy nie odbiorą nam wolności! "

Chwilę później wyjrzała z piwnicy bezpośrednio na ulicę - Wolność!!!


Odnośnie samego modelu, to wygrałem go lata temu na którymś oMTH. Stara i wciąż robiąca wrażenie figurka z zestawu Frienzed Mob do Mordheim. W kwestii malowania, to mój pierwszy model w tej skali od ok 5 lat, pomalowany spokojnie, starannie i do końca. Subtelne cienie, zdjęcia są jakie są. Na żywo model prezentuje się trochę lepiej, ale wciąż wiele pracy przede mną. Jutro nałożę lakier i zobaczę czy pod tym kontem nie powinienem jednak bardziej rozjaśnić niektórych fragmentów. Myślę też poważnie nad imionami na podstawkach w stylu Hakostwa;) Kolejne modele już konwertuje, aczkolwiek czas wrócić nieco do 15mm.









Winter is comming!

Ostatni weekend minął mi pod znakiem nie gier bitewnych a komputerowych. W Spodku odbyła się pierwsza impreza z serii Intel Extreme Masters, która nie towarzyszyła choćby targom elektroniki. Efekt przeszedł najśmielsze marzenia i codziennie spodek wypełniały tłumy. Zwykle równolegle czekało na zewnątrz, licząc na wejście, kolejne setki czy tysiące osób. Ba! Nie obeszło się bez koksowników dla czekających. Istne szaleństwo. Turniej StarCraft II Wings of Liberty, dla którego odwiedziłem imprezę, był fantastyczny. Małe fragmenty, których nie dałem rady zobaczyć na żywo, oglądałem na stream;'ie, na których regularnie przebywało ok 200 000 ludzi! GG GL HF!
Mimo szaleństwa w Spodku, udało mi się zrobić kilka zdjęć pierwszego elementu do moskiewskiego podjazdu - Zasiecznej Straży. Cała koncepcja zimowej armii wymagała sporych eksperymentów. Pierwszym jest lód. Do jego wykonania, znalazłem specjalny produkt. Jest to zabawka dla rękodziałe i decupage. Zasadniczo służy do tworzenia efektu spękań na zdjęciach itp. Mowa o Cracle Paint. Do efektu wody używam przezroczystego wariantu, który nanoszę na pomalowaną na niebiesko podstawkę (przed malowaniem użyjcie samoprzylepnego papieru - śliskich powierzchni podstawki farba trzyma się słabo i po wyschnięciu się kruszy. Papieru trzyma się bardzo dobrze). Potem całość wash'uję turkusowych atramentem (P3 lub kaligraficzny - nigdy do pieczątek - nie schnie). Ostatnią czynnością jest biała przecierka. Te z pigmentem są doskonałe do wykonywania pustyni, wyschniętego błota. Poszperajcie w sieci - jest kilka efektownych przykładów! Drugim problemem jaki miałem był śnieg. Stara ale jara soda spożywcza na jedną zasadniczą wadę. Utlenia się z czasem i żółknie. Ostatecznie zdecydowałem się na śnieg firmy Woodland Scenics. Właściwie wystarczy posmarować podstawkę wikolem i posypać śniegiem. Jest jedno ale. Taka warstwa śniegu ni daje białego efektu a efekt śniegu rozmokłego. Dla uzyskania wrażenia zasp są dwie metod y. Nasypać taką zaspę i użyć cementu WLS (nie wiem czy to dobrze działa) albo kolejne warstwy śniegu kleić na już położone. Do wikolu trzeba dodać białej farby lub zamiast wikolu używać kleju typu ośmiorniczka lub FIX Pattexa. Na białym podkładzie śnieg jest kopny! Warto dodać, że kapitalny efekt daje trawka AP lekko przyprószona śniegiem. Moim zdaniem najlepszy efekt na podstawce, która była polem doświadczalnym. Warto też zamienić 2 słowa o samych Moskalach. Oba modele to lekkie konwersje. Ćwiczyłem robienie czapek, bo przy konwertowaniu Kozaków służebnych będzie mi ta umiejętność potrzebna. Zadowolony jestem również z końcowego efektu - działa w ruchu. Jeszcze takiej podstawki do Ogniem i Mieczem nie widziałem!

niedziela, 20 stycznia 2013

Po prostu Gołowa

Pozostaje mi napluć sobie w brodę, i to pomimo tego, że ją niedawno zgoliłem. Dlaczego? W mojej ostatniej notce napisałem, że oto tłok się zrobił na blogu. No i wykrakałem – od tygodnia jest wręcz odwrotnie. Dlatego muszę się w tej kwestii zwerbalizować: arghh!!!

Dzisiaj nieco odmiany od miniaturowych Rzymian, czyli podstawka dowódcy moskiewskiego, malowana z myślą tym, by dowodził moim podręcznikowym podjazdem, kiedy takowy już złożę. Figurki kupiłem w blisterku, gdzie do wybrania były dwa różne wzory Gołowy. Ten z wielką czapą zawsze był moim faworytem, więc i tym razem wybór padł na niego.


Sprawę rozgrzebałem końcem zeszłego roku, ale zatrzymałem się na trochę, głównie ze względu na to, że brakowało mi odpowiedniego sztandaru. Ostatnio, przy okazji większych zakupów w Wargamerze, nadrobiłem tę zaległość, a dzisiaj udało mi się dokończyć malowanie.

Z efektu jestem całkiem zadowolony – jest barwnie i gęsto na podstawce. Samego Gołowę podniosłem nieco dzięki imitacji niewielkiej skałki. Maść końska to też unikat w mojej kolekcji - jak dotąd tylko podpułkownik Douglas dostąpił takiego zaszczytu.


Mam za to niestety coraz większy dyskomfort w związku z jakością moich zdjęć. Niemal na 100% jestem pewien, że aparat jest jednak uszkodzony. Największy problem, jak widać, to ostrość. Z ustawień wyciągnąłem, jak sądzę, już wszystkie możliwości, a jednak ostateczny efekt mnie nie satysfakcjonuje. Będę musiał coś z tym wkrótce zrobić.


W przypadku Moskwy w kolejce czekają dobrze znane mi wzory, a więc rajtarzy i dzieci bojarskie. Jeszcze nie wiem, co trafi pod pędzel w pierwszej kolejności, ale wierzcie mi, tego typu dylematy wielce mnie odprężają. Dobrej nocy.

niedziela, 13 stycznia 2013

Gdańsk!

Od pewnego czasu pojawiały się plotki i nieśmiałe zapowiedzi nowej, darmowej listy armii do Ogniem i Mieczem. Wczoraj pojawiła się nowa armia. Wargamer, już po raz drugi, przygotował PDF z armią, która pokazuje jak różnorodna była wojskowość okresu. Pierwsza była armia Kurlandii, dająca możliwość wystawienia Podjazdu i jednego Pułku w siłach RON. Teraz pojawił się... Gdańsk! Lista ta oferuje znacznie więcej, bo nie tylko podjazd a całą Dywizję!

Gdańsk to miasto ważne i bogate, które swoją pozycją ale i obronnymi działaniami wojennymi w czasie Potopu, wpisało się na karty historii.

Tak o nowej liście piszą sami autorzy:

Gdańsk był największym portem bałtyckim, a jego ważna pozycja gospodarczo-polityczna wynikała przede wszystkim z dogodnego położenia i kontrolowania handlu wiślanego. Największe i najbogatsze miasto Rzeczpospolitej odgrywało niezwykle ważną rolę w basenie Morza Bałtyckiego, co musiało oczywiście prowadzić do konfliktów zbrojnych obejmujących miasto i jego okolice. W przypadku zagrożenia Gdańsk mógł liczyć na dwa główne źródła sił zbrojnych dla swojej obrony – mieszczańskiej milicji (pospolitego ruszenia) i żołnierzy zaciężnych. Siłą rzeczy to na tych ostatnich spadał ciężar walk, jako że powoływani pod broń mieszczanie nie stanowi zbyt dobrego materiału żołnierskiego. W 1576 roku Gdańsk, popierający kandydaturę arcyksięcia Maksymiliana, przeciwstawił się wyborowi Stefana Batorego na króla. Doszło do krótkotrwałej wojny polsko-gdańskiej, której najważniejszym punktem była bitwa pod Lubieszowem, stoczona 17 czerwca 1577 roku. Armia gdańska, złożona z 3500 najemników (przede wszystkim niemieckich) i 8-10 000 pospolitego ruszenia miejskiego, została rozbita i wręcz zmasakrowana przez wojska królewskie. Jednak armia Batorego nie była w stanie wykorzystać doskonałego zwycięstwa. Gdańsk zaciągnął kolejne oddziały najemne (w tym szkockie i niderlandzkie) i przy wsparciu Danii opierał się oblężeniu. 12 grudnia 1577 roku doszło jednak do podpisania ugody na mocy której Gdańsk rozpuścił wojsko najemne, zobowiązał się do zapłaty kompensaty i przeproszenia króla. Mimo złożenia broni, wojna ta była tryumfem miasta, które zachowało swoją pozycję i nie pozwoliło sobie na narzucenie kontroli królewskiej.

Niezwykle chwalebną postawę wykazała ludność Gdańska w czasie „Potopu”. Miasto stawiło aktywny opór Szwedom, pozostając jedynym niezdobytym punktem na północy kraju. Ciężar obrony spadł na kilkutysięczne wojska najemne, dodatkowo przez rok (1656-1657) wspierane przez posiłki niderlandzkie i oddziały koronne, a w razie potrzeby także przez milicję miejską. Podjazdy kawalerii wysłanej z miasta szarpały oddziały szwedzkie, atakowały furażerów i konwoje, nierzadko zadając okupantom duże straty. Najważniejszym sukcesem sił gdańskich (wspartych posiłkami z armii koronnej) było zdobycie 22 grudnia 1659 roku Głowy Gdańskiej. Twierdza skapitulowała po trzymiesięcznym oblężeniu, w którym główną rolę odegrała piechota i artyleria armii gdańskiej.


KRÓLEWSKIE MIASTO GDAŃSK

P.S.
W powyższym istotny jest pewien detal, a mianowicie słowo "Potop". Gdańsk, a jak pisze Kadrinazi (współautor armii Gdańska) na forum Ogniem i Mieczem, i druga darmowa armia (zapewne Korpus Cesarski) to preludium do całego dodatku do gry. Niekogo nie zdziwi, że ma się nazywać Potop, prawda?

sobota, 12 stycznia 2013

Druga linia Rzymian

Tłok się zrobił na blogu, normalnie post za postem leci. Aż się zastanawiam, czy mój dzisiejszy ‘powisi’ chwilę sam, czy go zaraz inni zadepczą. O czym to ja chciałem dzisiaj poględzić? Ano o drugiej linii rzymskich legionistów, czyli kolejnym zestawie 4 x 4Bd, jaki popełniłem w tym tygodniu.


Z tych konkretnych wzorów mam już wszystkie pomalowane. Dla odróżniania od poprzednich standów, zmieniłem kolor ozdób na hełmach na zielony oraz kierunek piorunów Jupitera na tarczach na skośny. Generalnie wygląd tych tarcz całkiem mi się podoba. Podobał się nawet przed pomalowaniem błyskawic, kiedy od umba odchodziły tylko trzy paski z każdej strony. Hmm, dziwne – to pewnie echa młodzieńczego kompleksu na temat posiadania firmowego obuwia. No cóż, były takie czasy, kiedy mocno się przejmowałem podobnego typu pierdołami. Cała ósemka tych elementów to kompromis pomiędzy zamierzonym efektem ‘tabletop’ a niewielkim nakładem pracy. Legioniści mają dobrze walczyć, niekoniecznie dobrze wyglądać.


Z kolei na powyższym, piętrowym zdjęciu warsztatu można zobaczyć, jak w oddali, w wersji ‘ethereal’, czają się kolejne elementy legionu do pomalowania. W międzyczasie poradziłem się Kadzika i tsara w temacie doboru niektórych figurek i zmieniłem nieco plany – o tym przy okazji kolejnych wpisów. Jest za to inna rzecz, która mnie zastanawia, mianowicie mój zmysł powonienia. Mam nawet taką teorię, popieraną zresztą przez moją Żonę, że w związku z bardzo słabym wzrokiem, mam wyostrzone odczuwanie zapachów. Do tego stopnia, że jedna z farb Vallejo pachnie mi cytryną, a cielisty wash GW… no cóż, moczem. W sumie nic chlubnego, bo teraz tym moczem pachną wszyscy legioniści. Sam nie wiem, co o tym sądzić. Coś jednak jest na rzeczy, bo pewnie Brutal pamięta, że swego czasu farby Rackhama pachniały mi wytrawnie, niczym dobra whisky...

O mały włos a nie napisałbym o dwóch elementach Ps – czyli rzymskich Velites – które, jakby przy okazji malowania Bd, udało mi się skończyć. Są to, jak wcześniej pisałem, konwertowane figurki Xystona z zestawu Rorarii levy. Jest więc w tym pewna historyczna prawidłowość, gdyż jednostka taka występowała w strukturach najstarszych armii rzymskich. Ja musiałem ją nieco przenieść w czasie, dlatego na potrzeby mojego legionu Rorarii dostali wilcze i borsucze skóry. Ponieważ miałem nieco więcej miejsca na podstawce, mogłem wkleić bardziej efektowne krzaczki z Army Painter’a, niż niekoniecznie dobrze dobrane suche kępki z Fredericus Rexa, które gdzieś tam majaczą w przypadku elementów Bd. Resztę, całkiem skromną na marginesie, niech opowiedzą zdjęcia. Ach, jeszcze jedno – wspomnienie poprzednich Velitów, które można znaleźć tutaj.



To co Robson, potrzymać Cię jeszcze w niepewności w temacie tego, jaką listę kompletuję? Kuknij jeszcze raz na Blady poniżej i zastanów się po raz kolejny, o co też może mi chodzić…

piątek, 11 stycznia 2013

Latyfundium Sebosława (1)

W odcinku pierwszym prezentuje moją karczmę "Pod wściekłym psem". Postanowiłem podzielić to na dwa posty, bo myślę, że warto zerknąć jak wyglądała przed malowaniem. Bije z niej prostota jej twórcy.

Przepis:
 - tektura 3mm
- wikol
- lego
- patyczki po lodach
- piasek z Kongo
- zapałki
- 2 lata wolnego czasu

Nie pamiętam już dokładnie kiedy wpadło mi do głowy stworzenie całego miasta w klimacie Warhammera. Pierwsza moja myśl, czyli wokół czego mogło powstać miasto. Niestandardowe miasto lecz miasto Seby. Oczywiście karczma! Dziewczyny, konserwy i muzyka bez przerwy, czego chcieć więcej;)

Zaczęło się od szkieletu z tektury 3mm. Później zobaczyłem na zgiełku post Gobos`a o jego makiecie i fundamentach z lego. Jeszcze w ten sam dzień odkurzyłem swoje pudło z klockami, wybrałem co trzeba. Widoczne krawędzie przytępiłem nożykiem, całość sklejałem wikolem. Później palcem maczanym w tym zacnym kleju nadałem lekką fakturę moim kamieniom wycinanym z egipską dokładnością przez rzesze niewolników opętanych moją boskością. Nasz boski Seba-Re!
Zleciało pół roku. Wakacje na mazurach i zauroczyła mnie tamtejsza poniemiecka zabudowa ryglowa. Dzielnie zbierałem patyczki po lodach, do tego dachówki z tektury, piasek z Kongo i oto jest.
Prawdziwa mordownia dla najtwardszych Łotrów. Siedziba mojej bandy do Mrodheim, początek mojego miasta.
Zostawiłem nieco  miejsca przed, może jakaś kupa drewna, może jakieś worki z ziarnem, beczki z winem, nie wiem jeszcze co wpadnie w moje ręce. Jeśli ktoś posiada formę do tego typu odlewów, to dajcie znać.
















Pigments Through Ages

 Ostatnie żywiołowe dyskusje na forum strategii o historyczności malowania pchnęły mnie do poszukiwań, mających na celu dojście do tego jak, gdzie i kiedy używano jakich kolorów. Chodziło mi o znalezienie informacji, które byłyby raczej ogólne, nie odnosiły się do konkretnej armii i cześci ubioru. Chodziło tez o to, aby było to dostępne w sieci, a nie w specjalistycznych czasopismach czy książkach naukowych. Dzięki takim materiałom, można by łatwiej wybrać bazowy zestaw barw dla naszej armii, a później dostosować ją do ewentualnych źródeł dotyczących konkretnych nacji.  

I tak po paru godzinach natrafiłem na stronę Pigments Through Ages, którą chciałbym się z Wami podzielić. Jest naprawdę świetnie przygotowana i zawiera wiele ciekawych informacji. jedynym mankamentem strony jest trochę nie przemyślana nawigacja w obrębie jednego artykułu - trzeba zauważyć strzałeczki, w prawym górnym rogu białego okienka z artykułem - pozwalają się one przenosić do kolejnych podstron danego artykułu. Dzięki nim można znaleźć takie ciekawostki jak np to:


Coloring, dyeing and devil’s colors
Choosing the color of one’s garments in Middle Ages before the advent of synthetic dyes, was more a question of money than a question of taste. Unlike other rare and expensive colors such as purpur, blue color was readily available. The most important blue dye was the indian indigo or the somewhat less intense and locally available woad. Manufacture of the dye involved fermenting the woad leaves with human urine. The fermentation is facilitated by the presence of alkohol in the mixture. The usual method for the dyers was to drink alkohol and use their alkohol enriched urine for the fermentation process. Pieces of fabric were immersed in the woad bath usually on sundays for at least 12 hours. The blue color became visible after a prolonged contact of the fabric with air. Drunken dyers lying around hanging fabric on mondays gave rise to colloquial german expressions such as "Blauer Montag" (blue monday = stay away from work on monday) and "Blau werden" (get blue = get drunk).


Przeglądanie  strony najlepiej zacząć od historycznej timelinii albo po prostu od listy kolorów. Miłej lektury!

czwartek, 10 stycznia 2013

Przegląd figurkowych Kickstarterów (3)

Miałem prezentować przegląd częściej raz na miesiąc) ale niestety tak jakoś wyszło, że ponad dwa miesiące przeleciały i nawet tego nie zauważyłem ;) Pewnie to przez inne projekty którymi się zająłem i organizację De Bellis Cracoviensis w grudniu.

W każdym razie po odwiedzeniu kickstartera okazało się, że w sumie to niewiele przegapiłem i chyba zamknął się tylko jeden interesujący i dobrze zapowiadający się projekt, o którym nie pisałem we wcześniejszym przeglądzie. Wiele za to jest aktywnych oraz praktycznie ufundowanych i może warto na nie zwrócić uwagę.

Oto poprzednia lista i jej rezultaty:

Teraz pora na przegapione projekty:
Nowe, aktywne projekty:
  • http://www.kickstarter.com/projects/577950911/the-pacific-war-1879-1884-tabletop-miniatures-rang - rzadko spotykany, bo historyczny kickstarter. Figurki do bardzo nietypowego okresu, aż musiałem zajrzeć do wiki, żeby poznać cóż to za nacje (wyglądali jak jacyś dziwni Francuzi). Wojna o Pacyfik 1879 - 1884 pomiędzy Chile a Peru i Boliwią, zwana tez wojną saletrzaną. Projekt ma jeszcze sporo czasu, ale wydaje mi się, że może być trudno, ze względu na wspomnianą "specyfikę" tematu.
  • http://www.kickstarter.com/projects/92980796/super-3d-dungeon-boards - kafelki do budowania labiryntów do gier RPG, gotowe do malowania. Z opisu wynika, że będą raczej 'hand made' - z drewna z przyklejoną do niego żywiczną warstwą tekstury - według mnie lepsze by były z plastiku jak w klockach lego, czy produkcji GW, ale tu niestety koszta produkcji form by zabiły projekt. Póki co prototypy są zrobione z kosteczek Hirst-Arts, które prezentowałem juz na blogu, ale autor zarzeka się że zrobi własne, aby nie łamać praw autorskich. Projekt jest juz ufundowany, teraz tylko zbiera dodatkowe bonusy. 19 dni do końca.
  • http://www.kickstarter.com/projects/1965181650/quantum-expanse-space-fleet-miniatures-game - gra bitewna w przestrzeni kosmicznej. Na uwagę zasługują modele planet, które można będzie wykorzystać w innych tego typu grach (Battlefleet Gothic, itp). Projekt jest już ufundowany, kończy się za 4 dni, więc jak ktoś lubi te klimaty i podobają się modele (takie star-warsowe troche), to można walić śmiało. 
  • http://www.kickstarter.com/projects/1979146095/black-hat-miniatures-ww1-french-halflings - oldschoolowe modele (całkiem całkiem!) do alternatywnej pierwszej wojny światowej, Francuzi (Halflingi) kontra Niemcy (Gobliny)... maksymalnie 36 figurek za 54$. Projekt sie dopiero rozpoczął - 30 dni do końca
  • http://www.kickstarter.com/projects/607885648/midgard-rpg-miniatures - ogólnie zestaw fantasy figurek wszelakich. Fajna chatka baby jagi ;) . Projekt nie powala (fajny jest chyba tylko Gear Mage), ale uzyskał już finansowanie, ma jeszcze 10 dni. 
  • http://www.kickstarter.com/projects/coolminiornot/rivet-wars - to bardziej wygląda na klocki, niż na figurki, ale... Jest to jakieś dziwne połączenie gry planszowej z bitewniacką (swoja drogą mi się idea podoba) - mamy plansze podzielona na pola, ale armie dobieramy sobie punktowo. Przykładową rozgrywkę można zobaczyć na stronie projektu. Sam projekt ma niezwykłe wzięcie - przebił już 7 razy proponowany poziom finansowania i ma jeszcze 24 dni do końca. Panowie już dodają kolejne upgrade'y. Jeśli ktoś lubi taką konwencje figurkową a'la klocki LEGO to jest jak znalazł. Byc może jest to tez dobry pomysł na zaszczepianie wargamingu w młodszych pokoleniach (wygląda na to, że elementy będą z plastiku i będą dość spore więc pewnie dla dzieci w wieku 3+ lat się nadadzą do zabawy, i powinny tez przypaść do gustu, nie wiem jak zasady ;) )
Ufff, to tyle jeśli chodzi o 3 przegląd. Do zobaczenia za miesiąc (mam nadzieję)! 


wtorek, 8 stycznia 2013

Bujdy i bajania w nowym roku

Wszyscy starają się określać swoje plany modelarskie na ten rok, więc nadszedł czas i na mnie. Jak większości z Was również moim postanowieniem noworocznym jest poświęcanie maksimum czasu na malowanie, granie i tworzenie terenów. Przede wszystkim chciałbym nieco podnieść własne umiejętności malarskie dlatego tez sporo czasu zajmuje mi przeszukiwanie internetu za jakimiś ciekawymi wskazówkami i trikami. Poczyniłem również pewne zakupy i nabyłem kilka nowych farbek, pędzelków i posypek.

Pierwszy tydzień stycznia minął mi na przygotowaniach sporej ilości figurek do malowania. Zrobiłem kilka drobnych konwersji, wygrzebałem z szafki kilka zakurzonych modeli i terenów, którym towarzyszą pewne wizje i niedokończone plany z zamierzchłych czasów. Człowiek ze mnie gorączka, więc spory chaos towarzyszy moim projektom.

Na pewno tematem przewodnim na blogu będzie Ogniem i Mieczem. Zarówno moje zmagania modelarskie jak i potyczki turniejowe. Uchylę rąbka tajemnicy... Walidrewienko dotarł na Ukrainę, ale ciiii. Niestety przeprowadzka kwatery głównej WG i przerwa w realizowaniu zamówień spowodowała mały poślizg w tworzeniu mojego nowego Kozackiego podjazdu. Póki co wóz od MiSiO i pierwsze podstawki Mołojców już się malują.


Nie może mnie również zabraknąć w projekcie Wybrańcy Komety, którego po części jestem pomysłodawcą. Wiele band przewinęło się w mojej głowie, ale wybrałem Najemników. Od dawna chciałem stworzyć ogromną bandę Imperialno-Bretońskich wyrzutków społecznych. Rozmaite rasy, modele, ogólnie zbieranina wszystkiego co najlepsze.  Istnieje masa świetnych i zapomnianych już modeli GW ze starszych edycji. Będę starał się monitorować serwisy aukcyjne i od czasu do czasu zakupić jakąś perełkę włączając ją w szeregi moich Rabusiów z Mordheim. Ktoś kojarzy ten model?:)

 Będzie również trochę o makietach, takich trochę z mięskiem, trochę z serkiem. Zarówno totalne gruzowiska do Mordheim jak również postaram się podłubać nieco przy dawno już zapomnianym projekcie bretońskiego miasta. Jeden z domków już gotowy. MiSiO widział go u mnie, a teraz czas na jego wykończenie. Kolejny ma już fundamenty i zarys pieca. Gorzej z blatem i późniejszym przechowywaniem tego.


Poza tym po oglądnięciu "Hobbita" odświeżyłem sobie nieco całą sagę i mam nieodpartą pokusę pomalowania modeli z Władcy pierścieni. Zwłaszcza, że wciąż można je kupić bardzo tanio w internecie i to w ilościach wręcz hurtowych. Choć w tym przypadku już bardziej jakieś dioramy chodzą mi po głowie niż koleje zastępy modeli na pułkach.
Na koniec wpisu pozostaje armia do DBA, jeśli tylko zdecyduje się wreszcie na jakiś zestaw, to nie omieszkam i do tego systemu powrócić. Nie wiem tylko czy rok nie jest zbyt krótki, żebym mógł to wszystko ogarnąć. W każdym razie będę się starał, trzymajcie kciuki! :)











niedziela, 6 stycznia 2013

Wybrańcy Komety (7)

Najwyższy czas na moją pierwszą prezentację bandy do Mordheim. Zdecydowałem się na Carnival of Chaos. Drużyna będzie bardzo specyficzna i chciałbym żeby mocno odbiegała od standardowych modeli. Na pewno nie użyję żadnego z typowych modeli GW. Mam już długa listę możliwych figurek, wiele pomysłów, a teraz musze tylko wybrać te najlepsze. Nie zdradzam za dużo żeby kolejne wpisy nie traciły na atrakcyjności. Na początek przedstawię szefa bandy - Carnival Master, a dokładniej pomysł na ten model. Zainspirowała mnie poniższa grafika. Źródło


Zdradzę jeszcze tylko że prawie każdy z planowanych modeli będzie pełnił swoją funkcję jak w prawdziwym objazdowym wesołym miasteczku. Carnival Master będzie kataryniarzem, który wygrywa melodię na swojej katarynce, a reszta „tańczy jak im zagra”. Jako taki symbol szefa. Idealnie pasującym modelem wyjściowym będzie Heinrich Kemmler.


Kilka drobnych modyfikacji, parę konwersji z rękami, do tego katarynka spaczenia i będzie idealnie pasował.

Z dedykacją dla Kadzika

Końcem zeszłego roku, po tym, jak Kadzik pokazał zdjęcia swoich legionistów, zdecydowałem, że zadedykuję mu jeden z blogowych wpisów. Niniejszym to czynię – poniższe elementy Bd są właśnie z dedykacją dla Kadzika, który, jak pisałem ostatnio, zmotywowałem mnie swoim malowaniem do zajęcia się na serio moimi Rzymianami. Co ważniejsze, zdecydował się wreszcie na założenie własnego bloga, z czego ogromnie się cieszę – kto jeszcze nie widział, niech zajrzy tu. Malarska szata graficzna cholernie mi się podoba.


Jak widzicie, zgolenie brody również przynosi pożądane efekty… A przy okazji takie małe spostrzeżenie. Kiedy kilka dni temu licznik na zgiełku zaczął pokazywać kolejny rok, dotarło do mnie, że oto zaczął się nam ósmy rok blogowania. Nieźle, pomyślałem. Przy okazji poszukałem własnego wpisu na temat malowania pierwszego legionu i elementów Bd – oto i on. Niemal sześć lat…

Wracając do teraźniejszości, prócz pomalowanie powyższych blejdów, ostatnio wolne chwile przeznaczyłem na tę najmniej wdzięczną część hobby, czyli oczyszczanie, klejenie i przygotowywanie miniatur do malowania. Pozostaje mi dokleić piasek na kilku podstawkach i przyjdzie pora na nałożenie podkładu. Gdybym miał skrzata domowego, to oprócz gotowania, sprzątania i dostarczania mi przyjemnych trunków, zajmował by się właśnie tym. Gdyby okazał się w tym dobry, zwolniłbym go ostatecznie z gotowania i sprzątania.


W tym nudnym i niewdzięcznym procesie musiałem się zająć niewielką konwersją. Kiedy kupowałem bowiem figurki do legionu, oryginalny element Ps nie był dostępny. Wziąłem więc ‘do koszyka’ jakiś pastuchów Xystona z zamiarem poddania ich odpowiedniej konwersji. I taką też popełniłem wczoraj – dwie imitacje skór z wilka i dwie czapki z borsuka. Rzeźbiarz ze mnie, jak widać, słabiutki. Może jakoś malowaniem uda się to wyprostować, bo na razie borsucza czapka przypomina mi kask na rower…


No i tak, Xyston. Mój legion składam z figur różnych firm. Ps i Sp oparte są właśnie na osławionym Xystonie, którego nie miałem jeszcze okazji malować. Czyszcząc te figurki z nadlewek, zdążyłem docenić ich rzeźbę i mam nadzieję, że z malowania też będę zadowolony. Inna sprawa, że w parze z Corvusem gabaryty moich legionistów nieco się gryzą, ale będę musiał z tym po prostu jakoś żyć. Tych ‘niedogodności’ skali czy wzorów jest w legionie niestety więcej, ale to już historia na kolejny wpis.

środa, 2 stycznia 2013

Nic zaskakującego

Jaki, jak nie o planach, ma być ten wpis, skoro Nowy Rok się rozpoczął a zgiełkową tradycję podtrzymuje Szeperd?

Miniony rok owocował w Ogniem i Mieczem, trochę kosztem DBA. Może nie całkiem słusznie. Jednak na korzyść OiM przemawiała, ciągle rosnąca liczba turniejów. DBA oczywiście miało swoją Ligę ale spora część imprez odbywała się w Warszawie, a to dla mnie, z powodu rożnych racji, było dość daleko. Za sprawą Robsona, sytuacja może się jednak znacznie poprawić! Oczywiście nie należy zapomnieć o modelach w większej skali, które, już od dawna, stanowią jedynie przerywnik w moim malowaniu 15mm wojaków. Planuję, w końcu, skończenie przemalowywania mojej pierwszej w życiu zakupionej figurki (sic!) oraz skończenie konwertowania i malowania nowej bandy do Mordheim - elementu zabawy Wybrańcy komety. Poniżej moje plany wymienione w punktach:

1. Rozbudowa Szwedów do Ogniem i Mieczem - planuje powiększenie i uniezależnienie Dywizji od pożyczonych modeli. W najgorszym wypadku, do Pól Chwały, chciałbtm miec pomalowaną dywizję w skład której wchodziłyby 2 regimenty krajowe piechoty, regiment piechoty najemnej, regiment rajtarii (właściwie gotowy) oraz sporo modlei dodatkowych, jak kolejne wozy z amunicją i co tam nowy dodatek do OiM ze sobą przyniesie.

2. Pomalowanie armii do DBA - Do wyboru mam Early Imperial Roman Corvus Belli), Early Polish a) (QR), Early Polish b) (modele różne). Co dziwne, skłaniam się najbardziej do armii Wczesnej Polski b) t.j. listy, z której mam 2/3 armii do BB DBA już gotowej. Może dlatego, że po pierwsze gra mi się ta armia świetnie a po drugie to, co do tej pory złożyłem oparte jest na Essex'ie, który jest 15mm średniakiem (nie mogę zapomnieć o kopiach i pikach, które się gną, co doprowadza mnie do szału, gdy pomyślę, że po dojechaniu na turniej pierwszą czynnością będzie ich prostowanie. Co ciekawe, modele mam z innego projektu, więc temat ruszy lada chwila.

3. Mordhiem - Ostlanders. Banda malutka. Raptem kilka modeli. Oparta na 2 ograch. Domowym i najemnym. Zabawna, ciekawa i pijana. Coś, co nie rozpala we mnie mordheim'wego mordercy a jedynie frajdę z łupienia ruin! Do marca będą moim przerywnikiem modelarskim i chwilowym opętaniem malarskim.

4. Nowy podjazd do Ogniem i Mieczem. Sprawa już w toku. Działa (tak, znowu, w tłumie konnych podjazdów, wyruszam w pole piechotą) już w drodze. Śnieg w drodze, turkus w drodze. Jednym słowem Coś, czym mogę pograć gdy Szwedzi będą lizali rany oraz podjazd będący historycznym przeciwnikiem Szwedów. A. Zapomniałbym. Oczywiście, jak zawsze, coś czym mało kto gra.

Jak widzicie, plany 2013 zamykają się tylko w 4 punktach. Oczywiście nie zamierzam na tym poprzestać i pojawią się, najpewniej, podpunkty do powyższego. Co akurat każdy hobbysta doskonale rozumie!

Życzę Wszystkim Czytelnikom i Autorom bloga, roku obfitującego w hobbystyczne uniesienia, liczne dzieła wychodzące spod pędzla, turniejowych emocji. Kości łaskawych i czasu, by odrywając się od rzeczy ważnych, zająć się rzeczami trochę niepoważnymi ale jakże przyjemnymi.

Na koniec obiecane zdjęcie grupowe moich nowych dział średnich - może razem spodobają się bardziej... Przy okazji.

wtorek, 1 stycznia 2013

Rzym, broda i plan

Zajrzałem na sylwestrowe wpisy z poprzednich lat i proszę – parę razy coś się pojawiało. Ale wczoraj nie miałem okazji złożyć się do napisania kilku zdań. Generalnie ostatnio miałem mało czasu dla hobby, ale kompletnie nie narzekam, bo koniec roku przyniósł o niebo donioślejsze wydarzenia.


Dzisiaj, w pierwszy dzień nowego roku, niejako na zachętę i w ramach dobrej wróżby hobbystycznej, wrzucam pilotażową podstawkę powstających właśnie Rzymian – oczywiście jest to element 4Bd. O ile tuniki, w przeciwieństwie do mojej pierwszej rzymskiej armii, są pozbawione ‘karmazynu’, o tyle czerwonej barwy nie mogło zabraknąć na tarczach. Teraz pozostaje dokończyć kolejne 7 elementów 4Bd.


Ponieważ tę rzymską armię chciałbym pomalować w miarę szybko, dokonałem dzisiaj pewnego kosmetycznego zabiegu, który ma mi w tym pomóc. Mianowicie, jak na dobrego obywatela rzymskiego przystało, zgoliłem brodę. Przez ostatnie miesiące pomagało mi wykazać się w moskiewskich klimatach bojarskich, dzisiaj jednak musiała oddać pola gładkim licom.



Jeszcze kilka zdań na temat planów hobbystycznych w tym roku. Dobry pomysł – rozliczę się z nich co do każdego punktu równo za rok o tej samej porze. Rzym, to raz. Przy tej okazji chciałbym wziąć udział w kilku turniejach DBA – to dwa. Trzy – oczywiście kontynuacja Moskwy. Mam już kolejne figury dzieci bojarskich i rajtarów, pora więc skompletować z nich pułki. W temacie Moskwy mam również nadzieję, że pojawią się w tym roku w sprzedaży brakujące formacje, żeby udało mi się skompletować również podręcznikową listę podjazdową. Po czwarte – chciałbym jeszcze pomalować coś dla ekipy Wargamera. Punkt piąty rezerwuję dla paru figur fantasy – mam tu coś do zmajstrowania dla Gobosa, coś się zaczyna pojawiać w temacie Wybrańców Komety. Co jeszcze? Na razie niech to wystarczy.

Korzystając z okazji, życzę Wszystkim dużo zdrowia w nowym 2013 roku! A Bitewnemu Zgiełkowi samych aktywnych autorów i 2013 wpisów w tym roku!

RSS FeedRSS