Trochę historii. Lata temu, siedząc w biurze w Irlandii, dostałem wiadomość e-mail od niejakiego
tsara w sprawie zgody na publikację jakiegoś mojego materiału do
Mordheim (chodziło o tabalę generującą efekty pogodowe) na prowadzonej przez niego stronie
Bitewny Zgiełk (tak, tak. Tej właśnie!). Wtedy bardzo intensywnie grałem w
Mordheim, scena turniejowa obejmowała całą Polskę a moje bandy z uporem przeszukiwały ruiny w poszukiwaniu
Wyrd'a.
Niestety wyprowadzka z Krakowa i rozluźnienie się społeczności (w Warszawie funkcjonuje nadal
Dębowa Tarcza - polecam)
Mordheim spowodowało, że trzy ostatnie z moich band (
Skaven i
Cult of the Possessed i
Averlanders) wylądowały na półce a
Dwarf Treasure Hunters,
Kislevites (tych mi żal, bo wygrałem nimi turniej na Wojennym Młocie!) i
Orcs&Goblins poszły w świat. Zawsze chciałem mieć też Ostlandczyków z ich dwoma Ogrami ale ten projekt realizuje się bardzo powoli.
Czas płynął aż w ostatnie wakacje trafiłem na kampanię
tłumo-fundującą systemu o nazwie
Frostgrave. No i wpadłem. Gra to skirmish w którym grupy do 10 modeli przeszukują ruiny odtajałego spod zwał śniegu miasta pełnego antycznych skarbów. Charakterystyczne jest to, że każdą bandą dowodzi czarodziej z jednej z wielu szkół magii. W Mordheim smaczku zawsze dodawał albo czarodziej/kapłan (Kult Opętanych) lub najemny mag - Warlock (np. Averland). We Frostgrave bez maga ani rusz! Wiedźma, Elementalista, Nekromanta, mag-kowal (Enchanter) czy Iluzjonista to tylko część specjalizacji jakie mamy do wyboru.
Kiedy trafiłem na
Frostgrave, od razu zamówiłem pudełko stronników i zestaw maga i jego ucznia.
Mordheim to była pierwsza gra GW, która wprowadzała zestawy plastikowych, wieloczęściowych modeli. Później przepakowane i sprzedawane jako
milicja / wolna kompania Imperium oraz
Night Runners Skavenów. Tak, tak moi Drodzy.
Mordheim to była gra przełomowa. Ich plastikowe modele były świetne a ich modele metalowe cechowała subtelna estetyka. Proste pozy, brak przesady w ilości ozdobników. Nie to co teraz. Zamówione przeze mnie modele jak żywo przypominają stylem właśnie klasyczny
Mordheim. Pamiętacie model
Warlock'a lub choćby kapitana
Reikland'u? Jak żywo...!
Również plastikowe modele robią wrażenie. Wprawdzie nogi i korpus nie są osobno ale ilość dodatków pozwala na dowolną budowę członków bandy. Łuki, kusze, worki ze skarbami, sztylety, puklerze, tarcze, dwuręczna broń, latarnie, pochodnie, głowy w kapalinach, czapkach, kapturach... Ogranicza Nas tylko wyobraźnia.
Kiedy zamówione modele, wraz z rożnymi gratisami trafiły w moje ręce, na pewien czas odstawiłem je na półkę. Do czasu kiedy za oknem nie spadło 60cm śniegu a do gry nie wydano drugiego zestawu plastikowych modeli - kultystów!
Kilka dni temu dokonałem zamiany połowy zestawu regularnej piechoty na 10 modeli kultystów i czekam aż znajdą się w skrzynce.
Cała opowieść zmierza właśnie do tego momentu. Otóż chciałbym zakomunikować, że ruszam z budowaniem mojej pierwszej bandy do
Forstgrave. Będę chciał się z Wami dzielić postępem prac modelarsko-malarskich nad powstającą drużyną nekromanty i jego ucznia (a dzięki nowemu dodatkowi do gry, ze wsparciem Kapitana), którzy wyruszą po skarby w ruiny upadłego miasta. Moje ruiny Mordheim nadal są, niezniszczone, czekają na pierwszy opad śniegu.
Generalnie plan jest taki: Nekromanta i uczeń, wraz z grupą kultystów (do wyboru jest sporo klas postaci) będą stanowić jedną część bandy a najemni żołnierze (uzbrojeni w broń białą oraz łuki i kusze) wraz z kapitanem - drugą. Chodzi mi po głowie ciemno-fioletowe malowanie maga i jego grupy oraz żółto-czerwone żołdaków - pewnie zbiegów z jakiejś armii. Żółty doskonale będzie kontrastował z fioletem, więc cała kolorystyka bandy będzie spójna.
Wizja nowego, małego projektu, gdzie można poszaleć z malowaniem i konwersjami budzi we mnie spory entuzjazm. Odżywają wspomnienia wypraw do zniszczonego uderzeniem dwu-ogoniastej komety miasta.
Niedługo, gdy przestanie sypać śnieg a drogi staną się przejezdne, wyruszymy razem do
Forstgrave, w poszukiwaniu wiedzy i bogactwa!