piątek, 29 stycznia 2016

Rajtarzy duńscy

Wargamer wprowadził do sprzedaży odświeżone wzory rajtarów szwedzkich a ja, poniekąd z tej okazji, maluję ich, aby posłużyli jako część podjazdu Królestwa Danii i Norwegii. Trzeba przyznać, że odświeżenie im dobrze zrobiło – maluje się ich wprost świetnie, co jest zasługą rzeźbiarza. Jeśli chodzi o podstawki, to chciałem spróbować nieco innego wykończenia, niż stosowanego dotychczas przeze mnie do innych zachodnich formacji.


Wargamer has released refreshed miniatures of Swedish reiters and I’m painting these to build Kingdom of Denmark and Norway skirmish set. I must say that sculptor has done great job – painting these minis is a pure pleasure. With respect to the bases I decided to try a different theme from the one that I used to finish other Western formations.

środa, 27 stycznia 2016

Celebryta zwany GSP

Geronimo Sebastian Procjusz Dibbler, znany jako Gardło Sobie Podrzynam, to bohater dzisiejszego wpisu. Figurka kupiona dobre dwa lata temu, z myślą o stworzeniu oryginalnej bandy do Mordheim (cykl, który pojawił się tutaj swego czasu pod etykietą Wybrańców Komety). Z mordheimowych planów wiele nie zostało, zaś niepomalowany Dibbler gniótł jako wyrzut sumienia. Wyrzut znany tym wszystkim, których dręczą pochowane w różnych szufladach i pudełkach figurkowe zakupy, czekające na zaszczyt potraktowania pędzlem i farbami. No i Dibbler w końcu się doczekał. Motywatorem okazał się cykl zwany Figurkowym Karnawałem Blogowym; zapoczątkowana ponad rok temu przez Inkuba zabawa blogowa, której każda edycja poświęcona jest innemu motywowi. I tak oto postanowiłem wziąć w tej zabawie udział. To już XVII edycja Karnawału, a jej tematem są wszelkiej maści celebryci. Myślę, że możemy GSP zaliczyć do tej kategorii postaci. Może pasztecik?


Cut-Me-Own-Throat Dibbler miniature remained my ‘unpainted remorse’ for some time. Originally was meant to be part of my Mordheim band, but these plans are gone and he spent long tome hidden is some box. But recently I painted him to take part in 17th edition of Blog Carnival – edition called ‘Celebrities’. I think he can be called this way. Want some food?

niedziela, 24 stycznia 2016

Frostgrave - pierwszy śnieg

Trochę historii. Lata temu, siedząc w biurze w Irlandii, dostałem wiadomość e-mail od niejakiego tsara w sprawie zgody na publikację jakiegoś mojego materiału do Mordheim (chodziło o tabalę generującą efekty pogodowe) na prowadzonej przez niego stronie Bitewny Zgiełk (tak, tak. Tej właśnie!). Wtedy bardzo intensywnie grałem w Mordheim, scena turniejowa obejmowała całą Polskę a moje bandy z uporem przeszukiwały ruiny w poszukiwaniu Wyrd'a.

Niestety wyprowadzka z Krakowa i rozluźnienie się społeczności (w Warszawie funkcjonuje nadal Dębowa Tarcza - polecam) Mordheim spowodowało, że trzy ostatnie z moich band (Skaven i Cult of the Possessed i Averlanders) wylądowały na półce a Dwarf Treasure Hunters, Kislevites (tych mi żal, bo wygrałem nimi turniej na Wojennym Młocie!) i Orcs&Goblins poszły w świat. Zawsze chciałem mieć też Ostlandczyków z ich dwoma Ogrami ale ten projekt realizuje się bardzo powoli.


Czas płynął aż w ostatnie wakacje trafiłem na kampanię tłumo-fundującą systemu o nazwie Frostgrave. No i wpadłem. Gra to skirmish w którym grupy do 10 modeli przeszukują ruiny odtajałego spod zwał śniegu miasta pełnego antycznych skarbów. Charakterystyczne jest to, że każdą bandą dowodzi czarodziej z jednej z wielu szkół magii. W Mordheim smaczku zawsze dodawał albo czarodziej/kapłan (Kult Opętanych) lub najemny mag - Warlock (np. Averland). We Frostgrave bez maga ani rusz! Wiedźma, Elementalista, Nekromanta, mag-kowal (Enchanter) czy Iluzjonista to tylko część specjalizacji jakie mamy do wyboru.

Kiedy trafiłem na Frostgrave, od razu zamówiłem pudełko stronników i zestaw maga i jego ucznia. Mordheim to była pierwsza gra GW, która wprowadzała zestawy plastikowych, wieloczęściowych modeli. Później przepakowane i sprzedawane jako milicja / wolna kompania Imperium oraz Night Runners Skavenów. Tak, tak moi Drodzy. Mordheim to była gra przełomowa. Ich plastikowe modele były świetne a ich modele metalowe cechowała subtelna estetyka. Proste pozy, brak przesady w ilości ozdobników. Nie to co teraz. Zamówione przeze mnie modele jak żywo przypominają stylem właśnie klasyczny Mordheim. Pamiętacie model Warlock'a lub choćby kapitana Reikland'u? Jak żywo...!


Również plastikowe modele robią wrażenie. Wprawdzie nogi i korpus nie są osobno ale ilość dodatków pozwala na dowolną budowę członków bandy. Łuki, kusze, worki ze skarbami, sztylety, puklerze, tarcze, dwuręczna broń, latarnie, pochodnie, głowy w kapalinach, czapkach, kapturach... Ogranicza Nas tylko wyobraźnia.


Kiedy zamówione modele, wraz z rożnymi gratisami trafiły w moje ręce, na pewien czas odstawiłem je na półkę. Do czasu kiedy za oknem nie spadło 60cm śniegu a do gry nie wydano drugiego zestawu plastikowych modeli - kultystów!


Kilka dni temu dokonałem zamiany połowy zestawu regularnej piechoty na 10 modeli kultystów i czekam aż znajdą się w skrzynce.

Cała opowieść zmierza właśnie do tego momentu. Otóż chciałbym zakomunikować, że ruszam z budowaniem mojej pierwszej bandy do Forstgrave.  Będę chciał się z Wami dzielić postępem prac modelarsko-malarskich nad powstającą drużyną nekromanty i jego ucznia (a dzięki nowemu dodatkowi do gry, ze wsparciem Kapitana), którzy wyruszą po skarby w ruiny upadłego miasta. Moje ruiny Mordheim nadal są, niezniszczone, czekają na pierwszy opad śniegu.

Generalnie plan jest taki: Nekromanta i uczeń, wraz z grupą kultystów (do wyboru jest sporo klas postaci) będą stanowić jedną część bandy a najemni żołnierze (uzbrojeni w broń białą oraz łuki i kusze) wraz z kapitanem - drugą. Chodzi mi po głowie ciemno-fioletowe malowanie maga i jego grupy oraz żółto-czerwone żołdaków - pewnie zbiegów z jakiejś armii. Żółty doskonale będzie kontrastował z fioletem, więc cała kolorystyka bandy będzie spójna.

Wizja nowego, małego projektu, gdzie można poszaleć z malowaniem i konwersjami budzi we mnie spory entuzjazm. Odżywają wspomnienia wypraw do zniszczonego uderzeniem dwu-ogoniastej komety miasta.

Niedługo, gdy przestanie sypać śnieg a drogi staną się przejezdne, wyruszymy razem do Forstgrave, w poszukiwaniu wiedzy i bogactwa!

czwartek, 21 stycznia 2016

Meka

Każda frakcja w Warzone Ressurection ma do wyboru jakiś pojazd. Większość występuje jako Light Vehicle/Monster choć co bardziej zmotoryzowane/zmechanizowane armie mają więcej pojazdów, z których część mogą wystawiać jako Support. Przykładem są Capitol z Orką i rekinami, Bauhaus z Wulkanami, Vorreiter'ami czy Imperial z Hurganem, tankietkami czy Barakudami.


Mishima ma jeden pojazd - łazik, który występuje w oddziałach jedno lub dwu- osobowych. Każdy pojazd może być wyposażony indywidualnie t.j. mieć albo CKM albo rakietnicę. Do tego, jak każdy oddział Mishimy, dowódca może mieć jedną lub dwie moce Ki. Jest kilka, które bardzo ciekawie zwiększają możliwości bojowe tych mechanicznych samurajów. Jedną z ciekawszych jest Skok Świerszcza, która robi to, na co nazwa wskazuje. Pozwala pojazdom poruszać się wielkimi susami, przeskakując nad terenem i innymi mododelami.

Meki są szybkie, jak każdy pojazd, oraz dość wytrzymałe (z wyłączeniem niektórych przeciwpancernych ataków). Są jednak dużym celem co "rekompensuje" ich wytrzymałość i przyciąga pociski wroga niczym magnes. Na polu bitwy inspirują własne jednostki podstawowe, które w promieniu 9" od mek otrzymują dodatkowe ataki w walce wręcz. W połączeniu z Nozakim, który też inspiruje własne wojsko, można dwukrotnie zwiększyć ilość ataków zwykłej piechoty, jeśli ustawić się właściwie.

Meki, jak cała Mishima, są jednostką głównie do walki wręcz i w przeciwieństwie do części pojazdów, jej skuteczny zasięg (ruch + ataki) nie ogranicza się do podwójnej wartości M (ruch) a do potrójnej. A w zwarciu trudniej zniszczyć pojazd niż z dystansu.

Meki są bardzo ciekawą opcją i często pojawia się dylemat - meki czy smoki. Na szczęście Warzone to gra, gdzie nieczęsto pojawiają się jedynie słuszne rozpiski a gra faktycznie opiera się na strategii popartej odpowiednią kompozycją a nie egzekucją jedynie słusznej rozpiski. Osobiście bardziej lubię smoki ale zdarzały się turnieje, gdzie grałem też dwoma mekami.

 






sobota, 16 stycznia 2016

Jeźdzcy smoków Kunshu

Postanowiłem odejść od przyjętego schematu publikacji kolejnych oddziałów. Powinienem pokazać Wam teraz albo Karmazynowe Diabły albo Tygrysie Smoki, bo to pozostałe dwa oddziały typu Support ale nie mogłem dłużej czekać. To raz. Dwa, że nie mam jeszcze ich zdjęć a dowódca Karmazynowych nadal w malowaniu.

Uwielbiam pomysł, żeby wojowników Mishimy wsadzić na smoki. Smokim które odkryto przypadkiem. Podczas pogłębiania sadyb ludzi, w głębinach Merkurego. Kopiąc kolejne tunele odkryto siedliszcza tych bestii. Pierwsze spotkania nie były zapewne zbyt przyjemne ale z czasem udało się oswoić te dumne stowrzenia. Choć nie wiem czy słowa oswoić użyłem właściwie. Jeśli przyjrzymy się modelom zobaczymy, że smoki mają na głowie, w tym i na oczach, implanty, które jednoznacznie sugerują, że bestiami kieruje się jak motocyklem. Jeździec ma drążek kierowniczy podobny do tego, jakie mają piloci śmigłowców!

Smoki to jednostka typu Monster. W armii Mishimy można mieć jeden oddział tej klasy/typu. Do wyboru smoki lub meki, dwunożne roboty. Co mnie się bardzo podoba, smoki występują w oddziałach w liczbie od 1 do aż 6, więc można poszaleć! Nie dziwota, że zwykle wybieram właśnie gady a roboty zostają w domu. Co, warto zauważyć, nie jest ogólnoświatowym trendem.






Smok to stworzenie uniwersalne. Dość szybkie, potrafi szybować nad terenem, zionie ogniem, co zawsze poprzedzone jest nieludzkim, ogłuszającym wrzaskiem. W walce, zwłaszcza w szarży, "wypłaca" imponującą ilość ataków. Jeśli mamy surowce, to możemy atakować i jeźdźcem i smokiem w tej samej turze. Ba! Zdarzało mi się w jednej turze nie tylko zionąć ogniem lub walczyć wręcz a i walczyć i zionąć, co zwykle skutkowało sporymi stratami w armii przeciwnika! Smok zniszczy lekki pojazd, używając specjalnej, "szybującej" szarży wleci przeciwnikowi na plecy. Jest jednak dość wrażliwy na obrażenia, więc trzeba uważać.

Jeźdzcy smoków, tam samo jak pozostałe jednostki w armii, mogą posługiwać się mocami Ki. W zależności od ilości smoków mamy różne, bardzo ciekawe opcje. Dla jednego smoka wykupiłbym Ścieżkę Lavy, moc strzelecką. Dla 2+ Drogę Szczura (moc utrudniającą trafienie z dystansu) lub Skórę Nosorożca, dającą bestiom Heal(6)!  Smoki Hunshu to jednostka trudna w operowaniu i wymaga pewnego doświadczenia. Jednak moim zdaniem definiuje klimat armii doskonale i dlatego jest moim wyborem numer 1.

Mam 7 smoków z czego 4 pomalowane. Dwa z nich to konwersje, bo uznałem, że niehonorowo jest grać modelami samurajów na smokach uzbrojonymi w półautomatyczne karabinki a bez białej broni. Stąd dwa smoki mają włócznie yari. Do konwersji użyłem części ze Szkarłatnych Diabłów. Piki to 100mm hartowane włócznie z oferty Northstar'a. Jeden smok, dowódca, ma przy siodle sashimono, które dodaje dynamiki modelowi. Modele zamocowane są do podstawek również za pomocą hartowanych pik z Northstar'a, których nawet nie malowałem, bo pasują do podstawek kolorem.






P.S.
Wieści z frontu. Pojawił się półroczny plan wydawniczy dla Warzone Ressurection i w lutym Mishima dostanie nową jednostkę typu Troops. Będą to Ashigaru - najtańsza piechota, która występowała w poprzednich edycjach gry. Z niecierpliwością czekam na ich zasady i modele, bo o tym, że brakuje mi taniej piechoty wielokrotnie rozmawiałem z kolegami-dowódcami. Taki miły prezent na początku roku. Może jeszcze przed lutowym turniejem!

P.P.S.
Któż z Was zauważył smocze jaja na podstawce jednego ze smoków?

czwartek, 14 stycznia 2016

Ork Lootas, czyli „siódme: nie kradnij”

No i mamy nowy rok...Spojrzałem na swoje wyniki z ubiegłego: 4 wpisy, i jeszcze z poprzedniego -5 wpisów. Hmm, tak sobie, bardzo tak sobie. Ale ratuje mnie to, że przytomnie nie poczyniłem żadnych postanowień noworocznych, bo inaczej byłoby krucho...

Bohaterami dzisiejszego odcinka są Lootas, czyli chłopcy, którzy za nic sobie mają siódme przykazanie, i nie przepuszczą niczyjej własności – nawet (a może zwłaszcza ?) tej należącej do takich jak oni. Bezpieczne -jak głosi tzw. 'fluff'-nie są nawet obiad i złote zęby właściciela!
Idea jednostki jest prosta: ukraść co się da i ile się da, a następnie zbudować z tego broń, która robi dużo hałasu i stanowi obiekt zazdrości reszty zielonoskórego towarzystwa.
Efekt malarski jak zwykle dość sympatyczny. Jest tu także drobna konwersja – jednemu z orków dałem pół-klęczące nogi firmy Kromlech...

A na koniec moi drodzy w nowym roku życzę wszystkim co najmniej takiej samej, a najlepiej jeszcze większej dawki świetnych malarskich pomysłów :)


Kroczący Wśród Cieni

by Dominik Kasprzycki

Bez obijania w bawełnę - jedna z moich ulubionych formacji. Kiedy w podstawówce (lata 90-te) grałem w Dootrooper'a, karciankę CCG osadzona w Uniwersum Kronik Mutantów (cała szkoła szalała na jej punkcie) zachwycił mnie klimat Kroczących Wśród Cieni i ich bohaterów m.in. Toshiro. Karty do tej pory mam. Tak jak sentyment.

Kroczący to bardzo specyficzna jednostka. Nieliczna (2-3 modele), unikalna (nie więcej niż jeden oddział w armii), o nietypowych sposobie pojawiania się na polu bitwy. Modeli tych nie wystawia się w strefie wystawienia ani jako infiltratorów czy nawet jako desantu. Wystawia się ich jako znaczniki reprezentujące ukrytych w Cieniu zabójców. Kiedy przychodzi ich kolej albo kiedy przeciwnik zbliży się za bardzo, wychodzą z Cienia rozsiewając urok osobisty. Nie posiadają broni strzeleckiej poza psionicznym miotaczem - unikalną mocą Ki (nazwa mocy wywodzi się z japońskiego Teppan-Nage,  techniki rzucania shuriken). Uzbrojeni są w Katanę i Wakizashi, najlepszą broń białą dla zabójców, którymi są Kroczący. Ich ataki są tak precyzyjne, że nie pozwalają na leczenie ran a skuteczne rzuty obronne należy przerzucać. Również pojazdy, te nieliczne które potrafią, tracą zdolność samo-naprawy.


Kroczący to jednostki drogie w punktach i surowcach (nawet bardzo) a ich zadaniem jest punktowe uderzanie w wybrany cel - kluczowy oddział, dowódcę czy pojazd przeciwnika. Jeśli martwisz się, że nadciągająca piechota zostanie ostrzelana przez specjalistów walki na dystans z armii przeciwnika, wrzuć do walki Kroczących. Dowódca przeciwnej armii krzywo na Ciebie spojrzał? Kroczący.

W tej chwili nie ma jeszcze dostępnych modeli Kroczących ale jest imienny bohater, Saigo. Dlatego moi Kroczący to konwersje modelu lord'a. Pozbyłem się pistoletów przy pasie (Saigo też je usunąłem, bo jakoś mi nie pasowały) i wymieniłem oryginalne miecze na metalowe tak, żeby modele różniły się między sobą ułożeniem długiego i krótkiego ostrza w dłoni. Kolorystykę jednostki chciałem utrzymać mocno stonowaną, to w końcu żołnierze pół-cienia. Stąd nie-czarny fioletowy. Czarny byłby zbyt nudny i oczywisty, choć na kartach z Doomtrooper'a Kroczący mieli czarne ubrania. Szeregowi mieli. Toshiro miał... Czerwony.

Na koniec obiecany we wpisie o dowódcach dodatek - lord Saigo. Pewnie zauważyliście, że jego podstawka jest większa od wcześniej prezentowanych. W Warzone występują trzy rodzaje podstawek. Małe, 30mm średnicy. Średnie o fi 40mm i duże podstawki, których średnica zaczyna się od 50mm. Jeśli zasady nie mówią inaczej, generałowie i lordowie mają podstawki 40mm. W praktyce pozwala im to na większy zasięg w walce wręcz oraz dużo większy "bonus do szarży". Małe podstawki wykonujące szarżę otrzymują +2 Siły do pierwszego ataku. Średnie już +4. Im większa podstawka tym również poruszanie się między poziomami i skoki z wysokości łatwiejsze.

Saigo to ulepszony Kroczący. Ma więcej ran, siły, ataków, lepsze zasady wystawiania, pancerz, zdolności... Nie chcielibyście spotkać go w ciemnej uliczce nawet jeśli bylibyście Pretoriańskim Łowcą.




niedziela, 10 stycznia 2016

Łowcy Demonów

Mishima ma do wyboru dwa rodzaje piechoty podstawowej. Roninów i Hatamoto (oraz Ebon Guard, będących wariantem Hatamoto). Znacznie większy ma wybór jednostek wsparcia. Jednostki typu Support reprezentują bardzo różnorodny wachlarz możliwości i to głównie one decydują o stylu gry armii. Mega-korporacja z Merkurego (moja ulubiona Mishima ma siedzibę głęboko pod powierzchnią Merkurego, gdzie ludzie są bezpieczni od palącego powierzchnię Słońca) ma do wyboru Tygrysie Smoki, Karmazynowe Diabły, Kroczących Wśród Cienia oraz Łowców Demonów. Dzisiaj pokażę Wam tych ostatnich.

Łowcy Demonów to jednostki specjalizujące się w walce z Mrocznym Legionem. Ich charakterystyczną cechą jest ich pancerz, który posiada dwa mechaniczne ramiona. Każdy Łowca ma kilka broni do walki wręcz i do wyboru miotacz płomieni lub CKM. Dziękujemy Ci Cybertronic.

Łowcy są również specjalistami w posługiwaniu się Mocami Ki. Moce, które posiada oddział może używać każdy członek oddziału a utrata dowódcy oddziału nie oznacza utraty mocy, które w innych jednostkach przypisane są tylko jemu. Łowcy to również specjaliści w walce wręcz. Kilka rodzajów białej broni, w których kombinacje każdy model może być wyposażony indywidualnie, możliwość wykonywania dwóch akcji ataku w walce wręcz oraz wysokie statystyki czynią z nich świetnych specjalistów. Do tego wytrzymałych, ponieważ im liczniejszy oddział, a jego liczebność może się wahać od jednego do czterech modeli, tym wyższa szansa na regenerację obrażeń. Tak.  Łowcy mają zdolność "Heal", która pozwala zniwelować ranę po nieudanym rzucie na pancerz. Dodam, że każdy łowca ma dwie rany gdzie pozostałe modele piechoty - jedną. W obecnej chwili wersja z miotaczami ognia wydaje się bardziej odpowiadać temu, do czego autorzy przeznaczyli Łowców - walki na krótki dystans. Wersja z CKM jest bardzo ciekawa i skuteczna (zwłaszcza w połączeniu z odpowiednimi mocami Ki) ale dodatkowe punkty, które kosztuje wyposażenie w CKM moim zdaniem mocno utrudnia ich użycie w tym wariancie.

Moje modele Demon Hunters to konwersje. Przy tak dużych i charakterystycznych modelach nie uniknąłem tej pokusy. Chciałem, żeby byli bardziej dynamiczni niż oryginały. Cel osiągnąłem a długie naginaty wyglądają świetnie!


sobota, 9 stycznia 2016

Branka, lira, okulary i miecz

W ubiegłym roku pomalowałem ponad trzydzieści modeli specjalnych, wydanych przez Wargamera do systemu Ogniem i Mieczem. Do pełnej listy pomalowanych ‘specjałów’ zostało jeszcze co nieco do zrobienia. Dzisiaj czas na cztery kolejne figurki. Pierwsza z nich to Szwelik-Mirza, a więc model wzorowany na postaci jednego z autorów systemu Ogniem i Mieczem. Rzućcie okiem:

Last year I painted more than thirty By Fire and Sword special models released by Wargamer company. To complete the list of ‘specials’ I still need to paint a few more. Today I’m presenting four minis. First is called Szewlik-Mirza, model which depicts one of the By Fire and Sword system authors. Just take a look:


Druga figurka do dziad-lirnik, wędrowny śpiewak ludowy, jakiego spotkać można było zapewne także w XVII wieku we Wschodniej Europie. Second mini is wandering folk singer that could be met in XVII century Eastern Europe, undoubtedly playing hurdy-gurdy.


Trzecia miniatura to pułkownik von Thorn – zachodni oficer, który, jak zakładam, ma wiele wspólnego z postacią Kadrinaziego, skąd inąd bardzo ważną osobą w przedsięwzięciu zwanym Ogniem i Mieczem. I tak, zgadza się, nosi okulary. Third miniature is called Colonel von Thorn – Western officer, who, I presume, can be associated with Mr. Kadrinazi, very important person in the By Fire and Sword system. And yes, he wears glasses.


Na koniec sienkiewiczowski Longin Podbipięta i jego ogromny miecz. Finally Longin Podpibięta – know from Sienkiewicz Trilogy.


Ciągle jeszcze pracuję nad jakością zdjęć z mojej idiot-kamery. Mam nadzieję, że jeszcze coś z niej wyciągnę. Quality of the pictures taken from my idiot-camera still needs to be improved. I hope that can be done.

środa, 6 stycznia 2016

Hatamoto

Hatamoto to formacja elitarna, której celem jest ochrona Daymio, feudalnych panów, a czasem nawet samych Lordów Spadkobierców. Ich funkcja pozwala na użycie broni palnej bez utraty Honoru. Hatamoto zwykle walczą z użyciem ceremonialnych katan, typowego dla piechoty karabinka "shogun" (jak roninowie) oraz CKM "Dragonfire" (ta opcja nie jest odzwierciedlona w zasadach).

W porównaniu do roninów są znacznie bardziej opancerzeni, mają "nieprzebijalną" wartość pancerza tzn. siła broni przeciwnika nie może obniżyć wartości ich Pancerza poniżej "9" na K20. Są również lepszymi strzelcami, znacznie lepiej się biją, mają więcej siły, maski gazowe a ich zdolności zamiast szybkości jak u Roninów, odzwierciedlają ich umiejętności bojowe. Hatamoto, tak jak Roninowie, to jednostka podstawowa czyli Troops.


Istnieje również możliwość ulepszenia oddziału 6-ciu Hatamoto (a występują w oddziałach od pięciu do dziesięciu modeli) do Ebon Guard. Gwardia to elita elit. Najlepsi z najlepszych. Lepiej wyszkoleni, mający znacznie lepszy pancerz, odporni na strach, ogłuszające ataki itd. Wisienka na torcie.


W mojej armii mam dwa 5-cio osobowe oddziały Hatamoto. Jeden oddział wyposażyłem w krótkie naginaty, podobne do tych z grafik w podręczniku. Drugi oddział ma sashimono na plecach. Kiedy chcę wystawić oddział Ebon Guard, wystawiam tych z sashimono a dowódcę dobieram z drugiego oddziału. W tej chwili mam jednak w malowaniu dowódcę oddziału Gwardii tak, żebym nie musiał sztukować modeli z innych formacji. Dla ułatwienia identyfikacji na stole do gry, pomalowałem maski hełmów dowódców oddziałów na biało.

RSS FeedRSS