Z tym szyciem i ze mna to wcale nie jest tak jak myślicie. To trudna miłość ;)
Kiedyś jak mój mąż nie był jeszcze moim mężem, zdarzyło się nam świętować Walentynki (ja!!!). Dobra raz nam się zdarzyło, ale wywarło wpływ na całe moje życie ;) Mianowicie mój ówczesny chłopak zabrał mnie do kina na film "Wzgórze nadziei" z Nicole Kidman i Renee Zelweger. Nicole tam grała zmanierowaną dziedziczkę, a Renee jej służącą (genialnie- dostała za nia Oscara zupełnie zasłużenie). No i ta Nicole starała sie tej biednej Renee wytłumaczyć różnice między nią a klasa niższą na zasadzie porownań, my robimy coś tam a wy coś tam gorszego. Już nie pamietam wszystkiego, ale zostało mi w pamieci jedno porównanie: "Haftuję- nie ceruję"
No i od tego czasu mam nowe motto ż/sz/yciowe ;) Powtarzam to ilekroć ktokolwiek przynosi mi oderwany guzik, firanki do przeszycia czy inne cholerstwo wymagające interwencji maszyny do szycia.
Kiedyś i owszem zdarzyło mi sie uszyc parę rzeczy. Nawet zamierzałam się udac do szkoły krawieckiej, pan Bóg jednak czujny był i nie pozwolił ;) Chwała mu za to!
W tym tez czasie zostałam szczęśliwą (?) posiadaczką maszyny do szycia marki Singer, która częściej się psuje niż działa. Taki felerny egzemplarz, choć wydaje mi się, że traktowanie jej przez użytkownika, czyli mła też ma niebagatelny wpływ.
Do rzeczy.
W czasach kiedy nie mieliśmy wiele, a szarpnęliśmy sie na kupno mieszkania różni ludzie w dobrej wierze dawali nam różne rzeczy. A to ręczniki, a to obrusy, a to firanki. Chwała im za to.
Czas mijał, my się toszkę odbijaliśmy od dna finansowego, kredyt się spłacał, a gust wyrabiał- także i ten wnętrzarski.
No i bywało, że rzeczy zalegały szafy w nadziei, że może kiedyś.
Nadeszły wakacje i stanęłam przed faktem, że na grzbiet ubrać mam mało co, a szafa pęka od może kiedyś.
Nic na siłę.
Jak wiecie jestem właścicielką Kju. Kju jest boskie! Boskość Kju potęguje Chata w Kju, w której zamierzam spędzić emeryturę (o ile uda mi sie do niej dożyć;))
Chata jest wiekowa, drewniana i wymaga remontu kapitalnego: wymiany cześci okien, izolacji fundamentów, przebudowy kuchni i... wielu innych równie upiornych rzeczy.
Chata ma tez wbrew pozorom zalety: okna (niechby i stare) w ilości dzikiej!
I tym sposobem przeszliśmy sobie gladko do meritum. Otóż zagospodarowałam 8 (słownie: OSIEM) metrów firanki z żelaznych zapasów na może kiedyś!
Czy Wy sobie wyobrażacie jaka to ulga dla szafy???
Proszę nie zwracać uwagi na wystrój. To pomieszczenie będzie kiedys podzielone na dwa. Póki co wygląda jak wygląda i posiada trzy wielkie okna po trzy kwatery każde.
Tak sie rozochociłam, że z rozpędu machnęłam dwie moskitiery. Proszę nie zwracać uwagi na piękno, bo próżno go szukać. Ot takie listewki w domu były to z takich wymachałam TYMCZASOWE moskitiery do starych okien na poddaszu.
Ciul, o pardon! TIUL! pochodzi z sukienki sylwestrowej. Sukienka sama w sobie jest spoko i ponadczasowa pod warunkiem usuniecia z niej c...tiulu ;)
No patrz pan! Vintage jak nic!
Firankę zgłaszam do akcji:
do której się zapisałam chyba z rok temu, a dopiero teraz nabrałam mocy prawnej ;)
Jestem w ciągu- uprzedzam- mogę uszyć cos jeszcze ;)
Etykiety
...
(2)
Asia
(3)
Balkon
(1)
Bibeloty
(59)
Candy
(13)
Cekiny
(7)
Chleb
(2)
Chusty
(7)
Decoupage
(2)
Druty
(18)
Dywany
(5)
Filcowanki
(3)
French Filigree HAED
(13)
Gryzelda
(5)
Grzela
(1)
Hafty
(82)
Ikony
(1)
Inspiracje
(5)
Jesienny SAL
(6)
Kju
(15)
Konkursy
(3)
Koronka klockowa
(10)
Koronka teneryfowa
(2)
Książki
(1)
Kwiaty
(5)
Mićki-Kićki
(20)
Ogrody
(9)
Oracle HAED
(6)
Ozdoby choinkowe
(16)
Pergamin
(1)
Pisz Pan Frywolitki
(6)
Pledy
(3)
Podróże
(33)
Podsumowanie roku
(6)
Powertex
(1)
Pół serio-pół żartem
(34)
Prochu nie wymyslam
(15)
Prochu nie wymyślam
(23)
Prywatnie
(35)
Quilling
(1)
Rozrywka
(11)
RR
(10)
SAL
(3)
SAL kawowy
(12)
SAL rozeta
(1)
SAL Wielkanocny
(7)
Sal z Flamingiem
(1)
Skończone
(48)
Smaczki
(12)
Sutasz
(1)
Szycie
(4)
Szydełko
(65)
Świątecznie
(6)
Świąteczny SAL
(8)
Takie tam
(48)
Technika balszaja
(10)
Transfer
(1)
UFOK-owy rok 2
(5)
UFOK-owy rok 3
(1)
Uwolnij tkaniny
(10)
Vinci
(1)
Wiklina
(2)
Work in nieustający progress ;)
(14)
Work in progress ;)
(13)
WOŚP
(1)
Wymianki
(1)
Wyróżnienia
(8)
YouTube
(3)
Zabawki
(1)
Zaginiony w akcji
(6)
Super:) Zapraszam również na moje rozdanie z kosmetykami Mariza http://rozdanie.blogspot.com/2013/07/rozdanie-do-1808.html
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo za zaproszenie!
UsuńWitaj. Jak bym widziała siebie.Takich napóźniejów jest u mnie mnogo i co wazne nie wiem skąd się biorą. co roku córka robi rewizję szaf. wyciepuje tego dużo, robi się luz ,a za rok to samo, a "dobre materiały " czekają swojej kolejki cierpliwie całymi latami.Dzieje się tak dlatego że do szycia to muszę podkreślam muszę mieć natchnienie. Taki typ,Dobrze że nieraz ktoś coś przyniesie do poprawy bo inaczej maszyna "zastałaby się" tak mówiła mama.Z przymusu g....o wyjdzie a prostych rzeczy nie można spaprać.A Ty nie strasz tylko szyj i pochwal się potem.Nie tym z czoła ale rzeczą Mam opuchnięty face to i głupoty piszę. Buziaki.
OdpowiedzUsuńO to! to! Świetnie powiedziane ;) Natchnienie to połowa sukcesu (ta wieksza ;))
UsuńCoś Cie ugryzło, czy od jakiegoś leku/jedzenia to uczulenie?
Gratuluję wykorzystania zalegaczy szafowych:))) U każdej z nas chyba coś takiego się znajdzie...
OdpowiedzUsuńTo zmora ludzkości takie napóżnieje!
UsuńSuper, że się wreszcie udało bo już traciłam nadzieję ;P Dokładnie rok, niedługo 12 podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńEhh... zatem włączam turbodoładowanie ;)
UsuńŚwietnie to opisałaś:)ja też uwalniam tkaniny:))właśnie nowy stosik zamieszkał u mnie:)uwolniłam go ze sklepu:)))
OdpowiedzUsuńHe, he, he! Ja się póki co staram od tego powstrzymywać. Wychodzi różnie ;) czasem kwadratowo, a czasem podłużnie, dlatego mnożą sie jak króliki...
OdpowiedzUsuń