Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wykopki strychowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wykopki strychowe. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 10 lipca 2018

KLUCZ DO...

                  O kluczach już pisałam tutaj :
http://szarasowa.blogspot.com/search/label/klucze 
          Nie zamierzałam ich zbierać, ale jakoś same tak wpadły mi w łapki.

         Wczoraj pojechałam z koleżanką po miodek lipowy. Do tego samego pana, u którego robiłam strychowe odkrycia. Pan wspomniał wtedy, że ma gdzieś wiadro kluczy, tylko się zapodziało. Tym razem czekało na mnie. Wiadro, okazało się być wiaderkiem po twarogu na sernik. 


          Tak, razem z poprzednimi, stałam się właścicielką 15 kluczy z przełomu XIX i XX w., a może nawet starszych? Tego typu kluczy do drzwi używano od połowy XVIII w.  
 
XVIII w. klucz angielski

        Oczywiście sklerotyczka, nie zrobiłam zdjęcia stanu pierwotnego. Były bardzo zardzewiałe.   Spytałam "uprzejmnie"  mojego M czy ma odrdzewiacz w garażu. Na co odpowiedział, że mam odrdzewiacz w lodówce i codziennie go piję. O co to to nie! Mojej Pepsi nie oddam. Ale w spiżarni stał napoczęty tonik Schweppes. Zalałam klucze i z podziwem obserwowałam reakcje podobną do odkamieniania czajnika. 


          Potem oczywiście papierek ścierny i druciana szczoteczka. Na koniec stary olej. Nie wyrzucam przeterminowanego, bo zawsze się przyda do skrzypiących drzwi itp.


           Dostałam w prezencie taki ekspozytor do kluczy, który służył już niejednej dekoracji. Teraz się właściwych kluczy doczekał. 
 
trzy najmniejsze miałam już uprzednio

           Oczywiście nie wszystkie się zmieściły, więc powiesiłam je tu.
 
Klucz na wstążce nie należy do zdobyczy

         Klucze bardzo mi się podobają, miałam już w domu z pięć innych i wierzcie, nie ma dwóch identycznych.

         Miłego letniego wypoczynku wszystkim życzę, a kolekcjonerom udanych łowów. :)

środa, 13 grudnia 2017

NA GAŁĄZCE CHOINKOWEJ





      Znowu przybyło mi trochę starych bombek. Jak wiecie mam na ich punkcie bzika. Poluję na nie zwłaszcza w naszej Graciarni, ale też u znajomych i po rodzinie. A w tym roku trafiły mi się jeszcze bombki ze stuletniego domu, bo właściciele wyprzedawali „graty” po poprzednikach.

      Szkoda, że i bombki nie były stuletnie, ale i tak sporo staruszek do mnie trafiło. Dwa pudełka i trochę luzem.

      Najpierw te starsze. Część pochodzi z lat 50-60tych, a kilka z pewnością jest starszych.



      Teraz pokażę kilka ciekawszych pojedynczo .



      Drugie pudełko pochodzi z lat 70-80tych i na wieczku jest pieczątka firmowa Powiatowa Spółdzielnia Pracy oddział w Prabutach.



      Wśród bombek luzem były dwa moje marzenia łabędź i bocian. Brakuje mi już chyba tylko pawia.


      Oraz dwa takie „ludki” z lat 70tych.



      W Graciarni upolowałam szpic z lat 50tych wzorowany na tych z początku wieku, ale skromniejszy



      Oraz pudełko bombek z tego okresu.



      I jeszcze pudełko czystych szklanych bombek



     A na koniec, wygrzebana u siostry M, taka słodka panienka, chyba z lat 60tych. 



      Mój M łapie się za głowę i pyta, gdzie ty to wszystko zmieścisz? Oj zmieszczę, zmieszczę, jak nie na choince to obok ;)

czwartek, 12 października 2017

GDY ZA OKNEM SZARUGA





     
Nowy nabytek z SH drewniany świecznik
      Drugi tydzień przymusowego tkwienia w domu. Jest już dużo lepiej, ale pozostało osłabienie. Za oknem jesień w swoim najbrzydszym wydaniu. Szaro, buro i ponuro. Codziennie pada. Niektóre ptaki już odleciały, inne szykują się do odlotu.
      Przez te deszcze nie udało mi się nawet zgromadzić odpowiedniego materiału roślinnego do jesiennych dekoracji. Sytuację ratują trochę stare zapasy i wrzosy w doniczkach. Wczoraj odnawiałam wyschnięte tykwy z ubiegłych lat, malując je na biało. Zdjęcia niestety nie są najlepszej jakości, robione przy lampie błyskowej. 
Jak prawdziwe
Żółty pojemniczek z SH
Cukinia udaje dynię
Maryjka doczekała się Dzieciatka
Zdjęcie wrzosów zrobione jeszcze we wrześniu
Moja mała kolekcja kluczy
Ostatnie róże
 
zielona hortensja

poniedziałek, 18 września 2017

STRYCHOWE SKARBY





       Weekend przyniósł mi wiele wrażeń i wiele zdobyczy. Najpierw na targowisku zdobyłam długo poszukiwany czarny wazon, a jako dodatek dla niego japoński kałamarz i taki śmieszny mały cedzak ceramiczny.



      Potem koleżanka zabrała mnie na prawdziwe starociowe safari. Jej znajomy kupił niedawno stuletni dom na wsi i chciał pozbyć się zalegających w nim gratów. Niestety nie byłyśmy pierwsze na tych łowach i część skarbów, w tym stare zabawki, zostały już sprzątnięte. Jednak wróciłam z wyprawy z prawie pełnym bagażnikiem samochodu.
      Część rzeczy kupiłam po bardzo okazyjnej cenie, drugie tyle dostałam w prezencie.  Nareszcie mam krzesło, o którym marzyłam od lat, takie na jakim siadałam przy stole w domu mojej babci. Zdjęcia pokazują jak wyglądało prosto ze strychu, potem umyte, a na końcu zakonserwowane. Cieszę się, że ratanowa plecionka jest w stanie idealnym. Mam też stary stołeczek, którego zdjęcie nie wyszło, pokażę innym razem.


      Zdobyłam też całą masę PRL’owskich szklanek musztardówek, większość ma sygnatury ZPS (Zakłady Przemysły Szklarskiego), S lub T. Na niektórych zachowały się etykiety. Szklanki pochodzą z lat 50 – 70 tych. 

       Trochę butelek aptecznych z czasów PRL i starszych, niemieckich. Na niektórych były etykiety, które zachowałam.
Dwie zielone są po środku na reumatyzm.


       Dwa ładne wsporniki do półki. Stare klucze, garnek nazywany u nas grapą, dużą butlę na naftę.




      Piórnik przedwojenny, choć prawie identyczny, jak ten, który miałam w I klasie.

      Zostałam też obdarowana świętymi figurami. Trzy Maryjki, w tym jedna w stanie idealnym, sygnowana SK 464


 i dwie figury Chrystusa, niestety obie uszkodzone. Zwłaszcza wielka figura Dobrego Pasterza, pan obiecał, że jeśli podczas sprzątania znajdą się pozostałe kawałki to mi je przekaże.

       W miarę odnawiania i konserwacji skarbów będę je prezentowała na blogu.