Miało być o
wiośnie i kwiatach, a tymczasem pogoda robi niemiłe psikusy. Wieje, leje,
zimno, że wcale się nie chce do ogrodu wychodzić.
Zrobiłam
kilka zdjęć w sobotę, ale było już po południu i cienie brzydko się kładły.
Dziś
zajrzałam do ulubionego SH, nazywanego przez nas Angolem. Totalna bryndza, no
prawie. Bo pośród wielkiego nic, leżało sobie ręczne lusterko. Fazowana tafla z drobniutkimi ryskami,
drewniana oprawa. Obejrzałam dokładnie. Na rączce wybita sygnatura ST. PAULS i
real ebony. A to fart, lusterko
oprawione w prawdziwy heban.
Pogrzebałam
w necie i serce mi zabiło mocniej. Opis głosi: wiktoriańskie lusterko, wykonane
ręcznie w latach 1890-1900.
Prawdziwy
skarb. Oczyściłam drewno alkoholem i zakonserwowałam olejem. Wygląda dostojnie.
Przy okazji zrobiłam kilka zdjęć kilku innym przedmiotom niezbędnym damie w
stylu vintage.
Nie mam tego wiele. Jeden toczek z woalką, trzy flakony na perfumy, trzy torebki, cztery pary rękawiczek, okulary, trochę biżuterii z XX w. i kilka puzderek na biżuterię. Marzy mi się jeszcze wachlarz i parasolka, taka od słońca.
 |
| Dama nie może obyć się bez biżuterii i oczywiście odpowiednich na nią szkatułek |
|
|
 |
| Bez torebek i kapelusza, niestety żadne nie pochodzą z epoki wiktoriańskiej |
 |
| Najstarsza torebka z czerwonej skórki z lat 60tych ubiegłego wieku |
 |
| Okulary w szylkretowej oprawie z początku XX w. |
 |
| Skromna kolekcja zaledwie cztery pary rękawiczek |