Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stare szkło. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stare szkło. Pokaż wszystkie posty

piątek, 20 sierpnia 2021

WIĘCEJ GRATÓW W GRACIARNI

           Często, gdy z kimś znajomym rozmawiam o starociach, to słyszę: " A myśmy na śmietnik wyrzucili". Tym razem część takiego niechcianego dobra udało mi się uratować. Zaczęło się od lalki. Znajoma zapytała czy chciałabym może taka lalkę szmacianą, która wygląda jakby ktoś sam zrobił.


Przygotowała ja już do wyrzucenia, ale gdybym chciała, to mi z worka wyciągnie. Okazało się, że kupiła mieszkanie wraz z zawartością i wyrzuca wszystko, żeby zrobić remont. Właściwie to już część wyrzuciła. Ale gdybym chciała, to mogę przyjechać i zobaczyć czy coś bym chciała. 

Oto co przywiozłam z tej wyprawy:

                                  Stara apteczka wisząca.


 

                 
               Lampki choinkowe, PRL w oryginalnym pudełku.



                                                 Koszyczki



                                      

                             Naczynia emaliowane, solidne, PRL.

 




                           Radziecką bankę na mleko - 4 l.


         Plastikowy przybornik do szycia, niestety bez pokrywki.


                             Szklany syfon z PRL do kolekcji.


        Szkoda, że nie wszystko udało się uratować, ale i tak się cieszę. dziękuję Moniko.

wtorek, 14 lipca 2020

OTO JEST PYTANIE

            A brzmi ono  "Ząbkowice albo nie Ząbkowice?"
Mam słabość do szkła z huty Ząbkowice, a zwłaszcza prasowanego w kolorze kobaltowym. Toteż wielka radość mnie spotkała, bo udało mi się nabyć śliczny kielich - wazon w tym kolorze za niewielkie pieniądze. 


Postanowiłam sprawdzić swój zakup w internecie, będąc przekonana, że to wzór Cora.  Ale znalazłam z taka stopką.

zdj. z Allegro

                                A moja zupełnie inna.


                                 W dodatku bardziej płaska.





            I bądź tu mądra. Zapytałam na fb, żadnego odzewu. Sprawdzam dlaczego, a tu zmiana regulaminu, usunięto mój post z zapytaniem bez ostrzeżenia. Już dawno zauważyłam, że na niektórych grupach są równi i równiejsi. No to wyniosłam się z tej grupy tzw. po angielsku. Czyli , że liczyć mogę tylko na siebie. Trzeba dużo czasu i cierpliwości, żeby czasem coś znaleźć w wyszukiwarce wujcia Googla.  Ale po kilku próbach się udało.

zdj. LOFT parts
 
        Jednak Cora, projekt Eryki Trzewik Drost. Bardzo mnie to cieszy. Teraz będzie mi się marzył drugi w kolorze szmaragdowym.
 



 

poniedziałek, 29 czerwca 2020

KABARET

          Z czym Wam się kojarzy słowo kabaret? Pewnie większości ze skeczami, żartami i śmiesznymi gagami. Ale dziś będzie o całkiem innym kabarecie.

zdj. z netu

         Kabaret  (z francuskiego cabaret - szynk, oberża) to płaskie naczynie z przegródkami do serwowania przekąsek. Kabaret może być, jak ten wyżej, jednym naczyniem przedzielonym na dwie lub więcej części lub kilkoma naczynkami na wspólnej podstawie, tacce, koszyczku itp. materiał to najczęściej, porcelana, kryształ, szkło, ale bywają też drewniane, metalowe i plastikowe.

zdj. z netu

        A skąd dziś ten temat? Wywołał go mój piątkowy zakup na targu w Elblągu - połówka kabaretu bez podstawki, cena za to bajeczna 2 PLN. :)


         Solidne szkło prasowane , szlifowane na brzegu w girlandę bluszczu. Trochę to na zdjęciu mało widoczne.



        W moim posiadaniu jest jeszcze kilka kabaretów. Starszych i nowszych.  Taki np. kryształowy, po mojej mamie miłośniczce kryształów. Lata 70te PRL.


                Taki  szklany na metalowym koszyczku lata 90te

  
          Mini kabarety służyły do przypraw. Mam dwa szklane  i jeden porcelanowy.

Ząbkowice po babci
Jeszcze niezidentyfikowany, kupiony niedawno na giełdzie
Porcelanowy prezent od kuzynki

wtorek, 15 października 2019

WSPOMNIENIA Z WENECJI

                  Dziś odgrzewam bardzo stare wspomnienia z Wenecji. Z 2000 roku.


             A to za sprawą moich nowych nabytków. Kiedy Byłam w Wenecji szkło Murano mogłam sobie przez szybkę pooglądać.  Bez żadnej nadziei na zakup. Kupiłam tylko córce parę kolczyków ze szkiełkami weneckimi. Niestety szybko jeden się zgubił. 
Dziś jestem posiadaczką dwóch pięknych "Chusteczek"  Piero Veniniego . Fazzoletto, Murano.


                   Biało - turkusowa z 1950, sygnowana


 
         I biała z 1969, niestety, ta była z nalepką, która nie dotrwała do naszych czasów.

         Cieszą mnie ogromnie, patrząc na nie będę wspominała mój jeden dzień w Wenecji. 

poniedziałek, 18 marca 2019

OWOCARKA Z ZĄBKOWIC



         
        
          Dziś typowy chwalipost. Zdobyłam na giełdzie ząbkowicką owocarkę. Wzór medaliony 1910.



          Zupełnie przypadkowo, bo nawet jej nie rozpoznałam. Leżała sobie wśród różnorakiego pośledniego szkła w walizce sprzedającego.  Zapytałam o cenę, była niska, ale ja zapytałam, czy nie sprzeda piątaka taniej. Zgodził się i zażartował, że jeśli to Ząbkowice, to zarobię na tym interesie. A ja na to, że gdybym wiedziała, że to Ząbkowice, to bym się nie targowała i zapytałam jeszcze, czy nie wie skąd jest, czy z Niemiec? Pan odpowiedział, że nie wie, ale kupił w Polsce.
           Tak czy inaczej, stwierdziłam, że sporych rozmiarów owocarka na pewno mi się przyda . 
           Dopiero na drugi dzień w domu zaczęłam przeglądać  Internet i znalazłam. Ząbkowice! 


       Wzór składa się z sześciu owalnych medalionów z kwiatami, po dwa jednakowe, naprzeciw siebie.

zdj. z netu

Bardzo się z niej cieszę, bo takiego naczynia jeszcze nie miałam.


          No i znowu mam Ząbkowice bezbarwne, a tak poluję na kolorki, marzy mi się kobalt i szmaragdowa zieleń. :)

niedziela, 17 lutego 2019

HISTORIA OD KUCHNI - MIĘDZY MUSZTARDÓWKĄ A MUSZTARDNICZKĄ

           Na stole obok soli i pieprzu znajdują się także inne przyprawy. Nie wszystkie znane oczywiście, tylko wybrane. Zwykle do naczyń tzw. Środka Stołu należał kabaret na przyprawy, zawierający od trzech do sześciu naczynek na przyprawy. Najbardziej klasyczny zawierał ich pięć.


Tak jak ten (zdj. z sieci) : naczynka na sól, pieprz, oliwę, ocet i musztardę.
         Musztardę wynaleziono w Starożytnym Rzymie. Składała się ona pierwotnie z utartych nasion gorczycy z dodatkiem octu winnego i miodu. Z biegiem czasu udoskonalano skład. Doceniano nie tylko jej walory smakowe, ale także działanie wspomagające trawienie. Nic dziwnego, że zajmowała poczesne miejsce na stole. Oto przykłady naczynek do musztardy, zwanych musztardniczkami: (zdj. z sieci)


          Musztardniczki miały różne kształty i były zwykle zrobione  z ceramiki lub szkła/kryształu.
Niektóre miały kształt waz inne czarek, z przykrywką lub bez, czasem z łyżeczką. Moje musztardniczki. 1.W kształcie wazy. 2. Przypomina cukierniczkę, ale jest o połowę mniejsza, 3. Angielska czarka.


         W okresie PRL musztarda była sprzedawana nie w słoikach, ale w naczynkach szklanych przypominających szklanki. Ponieważ często w sklepach brakowało dosłownie wszystkiego, po zużyciu musztardy, szklankę się myło i używało np. do podawania herbaty. Na zdjęciu moja kolekcja musztardówek.



          Do przyprawiania potraw używano także oleju/oliwy i octu. Podawano je w ozdobnych buteleczkach, karafkach lub dzbanuszkach. Najczęściej szklanych lub ceramicznych. Zdj. z sieci.


                            Moje pojemniki na oliwę i ocet.

       
            Ciekawa jestem, czy u Was zachowały się jakieś ciekawe naczynka przyprawowe i nadal są podawane na stół.

poniedziałek, 18 września 2017

STRYCHOWE SKARBY





       Weekend przyniósł mi wiele wrażeń i wiele zdobyczy. Najpierw na targowisku zdobyłam długo poszukiwany czarny wazon, a jako dodatek dla niego japoński kałamarz i taki śmieszny mały cedzak ceramiczny.



      Potem koleżanka zabrała mnie na prawdziwe starociowe safari. Jej znajomy kupił niedawno stuletni dom na wsi i chciał pozbyć się zalegających w nim gratów. Niestety nie byłyśmy pierwsze na tych łowach i część skarbów, w tym stare zabawki, zostały już sprzątnięte. Jednak wróciłam z wyprawy z prawie pełnym bagażnikiem samochodu.
      Część rzeczy kupiłam po bardzo okazyjnej cenie, drugie tyle dostałam w prezencie.  Nareszcie mam krzesło, o którym marzyłam od lat, takie na jakim siadałam przy stole w domu mojej babci. Zdjęcia pokazują jak wyglądało prosto ze strychu, potem umyte, a na końcu zakonserwowane. Cieszę się, że ratanowa plecionka jest w stanie idealnym. Mam też stary stołeczek, którego zdjęcie nie wyszło, pokażę innym razem.


      Zdobyłam też całą masę PRL’owskich szklanek musztardówek, większość ma sygnatury ZPS (Zakłady Przemysły Szklarskiego), S lub T. Na niektórych zachowały się etykiety. Szklanki pochodzą z lat 50 – 70 tych. 

       Trochę butelek aptecznych z czasów PRL i starszych, niemieckich. Na niektórych były etykiety, które zachowałam.
Dwie zielone są po środku na reumatyzm.


       Dwa ładne wsporniki do półki. Stare klucze, garnek nazywany u nas grapą, dużą butlę na naftę.




      Piórnik przedwojenny, choć prawie identyczny, jak ten, który miałam w I klasie.

      Zostałam też obdarowana świętymi figurami. Trzy Maryjki, w tym jedna w stanie idealnym, sygnowana SK 464


 i dwie figury Chrystusa, niestety obie uszkodzone. Zwłaszcza wielka figura Dobrego Pasterza, pan obiecał, że jeśli podczas sprzątania znajdą się pozostałe kawałki to mi je przekaże.

       W miarę odnawiania i konserwacji skarbów będę je prezentowała na blogu.