Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bursztyny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bursztyny. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 10 lutego 2022

CZY TO BURSZTYN CZY NIE?

                  Moja stronka "Elegancja dla mas" na fb, nie działa zbyt dobrze. Jakoś nie mogę się we wszystkim połapać. Nie wiem jak długo będzie tam działała. Dlatego częściowo materiały po dawnemu będę umieszczać tutaj.

            Dziś trochę o bursztynach. 

          Płonący kamień (bernstien) podbił serca nie tylko elegantek w PRL, ale dużo wcześniej bo już w starożytności.  Geolodzy nazywają go sukcynitem od łacińskiego succinum, Grecy elektoronem, Arabowie anbar ( od amber, ambra). U nas dawniej nazywano bursztyn jantarem, a nazwa pochodzi z języka litewskiego. 


           Czym jest bursztyn? To kopalna żywica drzew, przeważnie iglastych, występująca w wielu miejscach na ziemi. Jednak  największe skupisko znajduje się na południowym wybrzeżu Bałtyku, od Niemiec po Finlandię. Z tego 90% w Obwodzie Kaliningradzkim Federacji Rosyjskiej. Te złoża są także najcenniejsze pod względem jubilerskim.  W starożytności z Rzymu nad Bałtyk prowadził sławny Szlak Bursztynowy, a ozdoby z bursztynu ceniono bardziej niż złoto. Dzisiaj chętnie nabywają go Chińczycy. Ceniąc nie tylko walory estetyczne, ale i zdrowotne.

         W czasach PRL, obowiązkowo, z wycieczki czy z wczasów nad morzem, należało przywieźć sobie bursztyny. Naszyjniki, wisiorki, broszki, kolczyki czy bransoletki, wszystko zależało od zasobności portfela. Ale czy na pewno bursztyn kupiony nad morzem był bursztynem?

 


            100% pewność mamy w przypadku naszyjników z naturalnego bursztynu, ale jeśli chodzi o szlifowany to już nie.

 

         Ta bransoletka jest prawdziwa, a także następne wyroby.


 


             I cepeliowska zawieszka, z kaboszonem wielkości 1 gr.

                                   Ale już ta broszka?



         To POLIBERN ! Zwany tez bursztynem klejonym. Zaczęto go produkować w Niemczech w latach 40tych. W latach 60tych z powodu braków surowca w Polsce produkowano go w Zakładach Chemicznych w Sarzynie. Polibern to zatopione w żywicy poliestrowej lub epoksydowej okruchy prawdziwego bursztynu.  Wszystko zależy od ilości tych okruchów. Kiedy Sarzyna w 1968 r, zaprzestała produkcji, przejęła ją firm FOTO-PAM z Sopotu, a po zakończeniu produkcji firmy rzemieślnicze produkujące biżuterię odpustową. Wtedy tych okruchów w wyrobie było jak na lekarstwo, jak w tym serduszku.

             Mimo, że Rosja posiada największe złoża, wynaleziono tam STYRESOL. Tworzywo oparte o żywice, nie zawierające bursztynu.


 


            Fragment korali wyglądających jak szlifowany bursztyn.

                      

                                     A tak pięknie wyglądają.
 

           No i jeszcze rozprawimy się z mitem rybiej łuski. Nie, to nie prawda, że wyroby wyglądające jakby w sobie miały rybią łuskę są fałszerstwem (łuski zalane żywicą), To prawdziwy bursztyn tzw. klarowany. Podgrzewa się go, aby uzyskać większą przezroczystość. Jeśli potem schłodzono go zbyt szybko powstały mikropęknięcia, które dają efekt rybiej łuski. Czasem zamierzony.

niedziela, 5 maja 2019

MAJOWY WEEKEND

      Jak się Wam udał majowy weekend? Mnie pogoda i zdrowie pokrzyżowały plany. Po "czynie 1-szo majowym", w ogrodzie, 2 maja odchorowałam. Trzeciego zaś było zimno, wietrznie i deszczowo.  Dlatego uparłam się, żeby w sobotę, jeśli padać nie będzie, wybrać się nad morze.


         I pojechałam. Strój bynajmniej nie kąpielowy ;) Zimowa kurtka, buty, czapka. Liczyłam nie tylko na wdychanie jodu, ale też na bursztyny. Ostatnio mocno wiało.  Niestety i tu się zawiodłam. Morze nie wyrzucało bursztynu, było bardzo łagodne. Jednak wiatr rozwiewał piasek nad wyrzuconymi na brzeg patykami i  gdzieniegdzie błyskały słoneczne okruszyny, czasem wielkości łebka od szpilki. Udało się nazbierać... łyżeczkę od herbaty .
Tu w kubeczku dla lalki.


        Największy był wielkości paznokcia, najmniejszego palca.



             Tych najmniejszych była taka kupeczka.(powiększone)


          Znalazłam jeszcze szczątki ptaka, który się zaplatał w sieci rybackie. Ptak na czerwonych nóżkach miał dwie obrączki.

                                               Zieloną


 
                                                I białą


     Chciałam zdjęcia wysyłać do Stacji Ornitologicznej PAN, ale poczta odrzuca mi adres.
Po dwóch godzinach niebo szybko zaczęło się chmurzyć i musieliśmy uciekać. Jeszcze tylko fotki łodzi w porcie Kąty Rybackie, na pożegnanie.