Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gadżety. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gadżety. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

A W GRACIARNI POSUCHA




      Dawno już nie wrzucałam zdjęć moich gratkowych zdobyczy, bo ogólnie u mnie panuje posucha. Trudno zdobyć jakieś fajne naczynia, czy gadżety, zarówno w SH, jak i na giełdzie.
      Z ostatniej Giełdy w Pruszczu wróciłam wreszcie z długo poszukiwanym emaliowanym lejkiem. Spotykałam lejki już wcześniej, ale sprzedawcy żądali za sprzęt w odrapanym stanie sum iście bajońskich. Ten kosztował mnie tylko piątaka.


      Z ostatniego wypadu na elbląskie targowisko wróciłam jedynie z malutkimi nożyczkami firmy Solingen, Za to nożyczki ładne, w kształcie ptaka.


      W miejscowym  SH wyszperałam ładny fajansowy półmisek z wytłaczanymi listkami


      oraz pojemnik emaliowany na makaron.


      Trzeba przyznać, że jak na zdobycze ostatnich trzech miesięcy, marność nad marnościami.
      Dzisiaj w sklepie za 5 zł udało mi się kupić takie ozdobne słoiki z korkowymi zamknięciami za jedyne 2,99 za sztukę.  


      Jeszcze nie wiem, do czego je wykorzystam. Może coś podpowiecie, bo na spożywcze chyba się nie nadają są malowane.
      Pozdrawiam wszystkich odwiedzających serdecznie i życzę miłego tygodnia. :)

środa, 7 września 2016

UROK MINIONYCH LAT




        
Powoli wracam do zdrowia. Tym razem mało tekstu, dużo zdjęć. Nowa aranżacja na werandzie. Powstała dzięki jednej z wizyt w mojej ulubionej graciarni, gdzie wypatrzyłam stojaki na kapelusze z połowy XX w.


        Nie wiem czy sprzedająca w ogóle wiedziała, co to jest, ale bardzo się ucieszyła, że chcę je nabyć. Cena była więcej niż przystępna. Najpierw chciałam je przemalować, ale po zastanowieniu zostawiłam takie, jakie są. Może w przyszłości zmienię zdanie. Niestety moja kolekcja kapeluszy jest więcej niż uboga.





poniedziałek, 25 stycznia 2016

CHRZCIELNA SUKIENKA



         Chrzest to doniosłe wydarzenie  dla rodziny chrześcijańskiej. Dlatego wielką wagę przywiązywano do wielu szczegółów tego obrzędu. Jednym z nich był biały strój dziecka, który symbolizował czystość tak zwana  „biała szata”. Wiążą się z nią także zmiany w dziedzinie mody. Prawie do końca XVIII w., stroje dzieci były jakby miniaturkami strojów dorosłych. Dopiero na przełomie XVIII i XIX w. wykształciła się swoista moda dziecięca.

         Także jeżeli chodzi o stroje do chrztu.

 „Niemowlęta, mniej więcej do czasu, gdy zaczynały chodzić, ubierano w długie, dosyć obszerne sukienki (niezależnie od płci). Charakterystyczny był krój tych ubranek - króciutki staniczek, obszerne rękawki (często falbaniaste), długa, suto marszczona spódnica. Taką "szatkę do chrztu" można łatwo pomylić z sukienką. Można je jednak rozpoznać - góra jest nieproporcjonalnie malutka w porównaniu z spódnicą.”
                                                        (za kostiumeria.blogspot.com)
         Zdjęcia z Internetu

        

 Takie długie sukienki obowiązywały prawie do wybuchu II Wojny. Były wykonywane z   batystu lub atłasu, bogato haftowane. Dlatego chrzestne sukienki często służyły wielu dzieciom w rodzinie. W czasach PRL’u  tylko niektóre osoby było stać na bogate stroje. Dobrym wyjściem było chrzczenie dziecka w beciku.


       
 















               Wtedy najstrojniejszą częścią ubranka była czapeczka. Kilka czapeczek, które posiadam.


„Biała szatka” została wtedy zredukowana do symbolu sukieneczki, a nawet do białej ozdobnej chusteczki.

         Dzieci ubierano na biało, ale zaznaczano płeć dziecka dodatkami w kolorze różowym – dziewczynki lub niebieskim – chłopcy. Mogła być to koronka przy czapeczce, wstążka przy beciku.

         Chciałabym dziś podzielić się z Wami zdjęciami pamiątek dotyczących chrztu, jakie posiadam. Niestety sukienka i czapeczka mojej córki została przekazana wnuczkom i nie mam ich u siebie.
         Najpierw dwie chrzcielne długie sukienki.
         Pierwsza z lat 60tych, bez rękawków i z niestety obciętym dołem, jest być może haleczką pod przezroczystą szyfonową lub koronkowa sukienkę.


         Druga, prosta , lniana z szyfonowymi dodatkami jest z końca XX w. Obydwie wyszperałam w SH jako sukienki dla lalek.


         A teraz pamiątki
Różowa szarfa od mojego becika i środek z pamiątki chrztu od moich chrzestnych. Pudełeczko się rozleciało..


Szatka moich dzieci i buciki córki.


Na koniec ozdobna wstążka do świecy, już nie od chrztu, tylko z mojej I Komunii, ale do świec chrzcielnych były podobne.



czwartek, 7 stycznia 2016

DOSTAŁAM SERCE





         Przedwczoraj dotarło do mnie serduszko, którym obdarowała mnie Agnieszka z blogu Domowe Klimaty. Serducho jest prześliczne. Bardzo, bardzo dziękuję.
         Zaraz też zaczęłam szukać dla niego odpowiedniego miejsca. 


         Wygrała komódka – toaletka w sypialni.


         Jakoś tak się porobiło, że w domu, jakby przypadkiem przybywa mi różnych serduszek, od zupełnie maleńkich srebrnych do całkiem sporych poduszek. 

          A na koniec taka ciekawostka przyrodnicza. Tydzień przed Wigilią robiłam stroiki na święta. Przyniosłam z ogrodu kilka gałązek derenia siberica, bo mają taki śliczny czerwony kolor i powiesiłam na nim białe, srebrne i przezroczyste ozdoby. 


Tuż przed Nowym rokiem spojrzałam na wazon i oniemiałam z wrażenia. Sami zobaczcie. Jeszcze kilka dni i rozwiną się białe kwiatuszki. A to niespodzianka.

       Jak widzicie i tu wiszą serduszka. Agnieszko, jeszcze raz dziękuję za cudny prezent.