Kończą mi się ferie. Zwykle, kiedy zaczyna się czas wolny
powtarzam jak mantrę „ani słowa o szkole”! A tu starocie robią nam
niespodzianki. Dziś post typowo graciarniany, czyli o starociach.
| Piesek na drewnianej skrzynce to prezent na Dzień Babci |
Taki na pól szkolny, a na pół biurowy. We wtorek w ulubionej
graciarni wypatrzyłam karton z drobiazgami, a w nim istne cuda.
Pierwszy cud to drewniana, lakierowana obsadka do stalówki.
Taka jaką miałam w pierwszej klasie, tylko kolorek trochę inny. Moje było w
ciemniejszych mazankach.
Tuż obok całe pudełko stalówek. Dla zachowania prawdy,
trzeba dodać, że większość służyła do pisma artystycznego, a nie dla szkolnej dziatwy.
Jednak i tak znalazłam taką, którą zaraz wypróbowałam.
Pamiętacie te króciutkie zdania z Elementarza: Ala ma Asa. Ola ma lalę. A jak u
Was z kaligrafią?
Trzeci cud, to butelka starego atramentu Parkera, z czasów
przed stosowaniem kodów kreskowych, może lata 70te? Atrament zachował swoje
właściwości , a stalówka nie chciała zrobić kleksa!
Następny cud, to plastikowe pudełko wkładów do ołówka
automatycznego – pełne. Wkłady HB.
Jeśli chodzi o rzeczy biurowe, to trafiła mi się stara
karuzela na pieczątki.
Pieczątki to chyba najdawniej używane przedmioty do
poświadczania tożsamości. Znane są już od 5 tysięcy lat! Te są greckie.
Miały różne kształty i wzory. Z literatury i historii znamy
sygnety herbowe, czyli właśnie tłoki pieczętne ryte w szlachetnych kamieniach.
Jak ten z herbem Ślepowron.
Jeszcze do niedawna nikt, kto prowadził korespondencję nie
mógł się obyć bez pieczęci,
a już na pewno nie urzędy.
Zmieniają się mody i
style, i technologie. Mnie się ostała jedna pieczątka do powieszenia.
To tyle cudów z graciarni. Jednak skoro jesteśmy przy
temacie to pokażę Wam jeszcze kilka biurowo szkolnych staroci.
Nożyk kościany do listów. Niestety kość nie jest słoniowa.
Dwa zeszyty z roku
1970-80. Ten czerwony, to był rarytas.
Kredki świecowe w oryginalnym pudełku. Zwróćcie uwagę na
inflację. W 1984 r. kosztowały 2 zł, w 1989 cena podskoczyła do 28 zł !
Piórnik drewniany z lat 90tych ze Szwecji, szkoda, że brak
mu przegródek
Mój bardziej przypominał ten, choć był bez samolotu.
Ciekawe ile jeszcze takich
przedmiotów zalega w Waszych szufladach? :)
(Zdjęcia pieczęci i piórnika z samolotem z netu)