Blog o mojej miłości do staroci, porcelany, róż i wierszy.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą morze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą morze. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 13 września 2022

KONIEC SEZONU

           Koniec sezonu, a ja pierwszy raz w tym roku byłam nad morzem. Kto by pomyślał, mieszkam tak blisko. Niestety czasem tak się wszystko sprzysięgnie przeciw człowiekowi. Główny winowajca - elektronika. Miała być pomocna :( Mała płytka pozbawiła nas samochodu na kilka miesięcy. 

          Pogoda była całkiem ładna i około 18 stopni. Woda cieplejsza niż powietrze, ale fala spora. Po brodziłam sobie w towarzystwie  - mew.


 


         Wcale się nie bały i można było podejść blisko. Wkrótce się okazało, że nie reagują na ludzi, bo są dokarmiane.


           Ja oczywiście liczyłam na bursztyny, ale się zawiodłam. Nic nie znalazłam, ani okruszyny.


                     Udało mi się zrobić kilka zdjęć lalce.


                         I dużo mewom, które były wszędzie.


 

          Mimo końca sezonu, mam nadzieję, że jeszcze uda mi się pojechać w tym roku nad morze. Na bursztyny oczywiście :)


 

poniedziałek, 1 marca 2021

SPACER NAD MORZEM

                 


         Mój M zabrał mnie w niedzielę nad morze. Dawno nie byliśmy. Pogoda rano była raczej niezbyt ładna, ale  po kilku minutach spaceru wyszło słońce. Ludzi było sporo jak na zimowy, niezbyt ciepły dzień. Wiatr potęgował uczucie zimna i ręce grabiały przy robieniu zdjęć. Ale za to nawdychałam się czystego morskiego powietrza. 


                                       Było też sporo mew.


                                             No i duże fale.




           Spotkaliśmy też morskiego kota, bardzo przyjaznego. Chyba dobrze mu służy przyjaźń z miejscowymi rybakami i restauratorami, bo był grubiutki i miał lśniące futerko.


                 Mam nadzieję, że też miło spędziliście niedzielę.

niedziela, 5 maja 2019

MAJOWY WEEKEND

      Jak się Wam udał majowy weekend? Mnie pogoda i zdrowie pokrzyżowały plany. Po "czynie 1-szo majowym", w ogrodzie, 2 maja odchorowałam. Trzeciego zaś było zimno, wietrznie i deszczowo.  Dlatego uparłam się, żeby w sobotę, jeśli padać nie będzie, wybrać się nad morze.


         I pojechałam. Strój bynajmniej nie kąpielowy ;) Zimowa kurtka, buty, czapka. Liczyłam nie tylko na wdychanie jodu, ale też na bursztyny. Ostatnio mocno wiało.  Niestety i tu się zawiodłam. Morze nie wyrzucało bursztynu, było bardzo łagodne. Jednak wiatr rozwiewał piasek nad wyrzuconymi na brzeg patykami i  gdzieniegdzie błyskały słoneczne okruszyny, czasem wielkości łebka od szpilki. Udało się nazbierać... łyżeczkę od herbaty .
Tu w kubeczku dla lalki.


        Największy był wielkości paznokcia, najmniejszego palca.



             Tych najmniejszych była taka kupeczka.(powiększone)


          Znalazłam jeszcze szczątki ptaka, który się zaplatał w sieci rybackie. Ptak na czerwonych nóżkach miał dwie obrączki.

                                               Zieloną


 
                                                I białą


     Chciałam zdjęcia wysyłać do Stacji Ornitologicznej PAN, ale poczta odrzuca mi adres.
Po dwóch godzinach niebo szybko zaczęło się chmurzyć i musieliśmy uciekać. Jeszcze tylko fotki łodzi w porcie Kąty Rybackie, na pożegnanie.