Pokazywanie postów oznaczonych etykietą XIX wiek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą XIX wiek. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 listopada 2022

Dorota Gąsiorowska "Opowieść starego lustra"

 
 
 
Autor: Dorota Gąsiorowska
Wydawnictwo: Znak literanova
Data wydania: 9 listopada 2022
Liczba stron: 496


[materiał reklamowy] barter z Wydawnictwo Znak




Czy są tutaj sympatycy książki Lewisa Carrolla "Alicja z Krainy Czarów"? Pewnie Wam się narażę, ale nie lubiłam tej historii. Od zawsze była dla mnie zbyt fantastyczna a postacie, które dziewczynka spotkała w czarodziejskiej krainie mnie przerażały! Tej baśni mówiłam stanowcze nie. 
 
A dlaczego o tym piszę? Otóż wyobraźcie sobie, że sięgając po pierwszą świąteczną powieść Doroty Gąsiorowskiej "Opowieść starego lustra" dostałam nie tylko lustro, ale i ... Alicję! Na szczęście nie ma w niej Królowej Kier czy Kapelusznika.

Alicja jest historykiem sztuki i pochodzi z Kielc. Jednak to krakowski klimat ją zauroczył a praca w sklepiku ze starociami "Faun" u pana Teodora przynosi satysfakcję i radość każdego dnia. Uwielbia swoją pracę, kocha każdy z przedmiotów, a zwłaszcza ich oryginalne historie...

Jednak na drodze codziennych, spokojnych dni z poukładanym planem godzinowym staje Alicji... lustro! Kryształowe cudo w mosiężnej ramie z delikatnymi rzeźbieniami jest prezentem od Teodora, który nieświadomie powoduje złe samopoczucie u dziewczyny (prezent, nie Teodor)...  Lustro przyciąga Alicję a gdy już w niego spojrzy...
...przenosi się na drugą stronę! Nagle pojawia się w dziewiętnastowiecznym dworku, wśród obcych ludzi. Musi stać się doskonałą aktorką i to szybko! Trzeba przecież wcielić się w postać, którą nagle się stała. A jednocześnie myśleć o tym, jak wrócić do domu...

Alicja czuje się jak w Matriksie, zastanawia się czy kilkukrotne podróże w czasie do alternatywnej rzeczywistości są fikcją, prawdą czy może snem? Snem chyba nie, bo przecież znalazła się w krakowskim mieszkanku w sukience z XIX wieku... Sny raczej nie przenoszą przedmiotów...
Dlaczego to właśnie ona przenosi się do dworku rodziny Wilkanowskich? Czy to rodzaj misji? Ma wykonać jakieś zadanie? Wpłynąć na wydarzenia? I kim są mężczyźni, którzy nagle pojawiają się w jej życiu?

By odkryć te tajemnice musicie sięgnąć po "Opowieść starego lustra".


Dorota Gąsiorowska to dla mnie symbol pisarki, która swoimi historiami... czaruje. Piękne i barwne opowieści snuje z taką lekkością, jakby słowa same spływały z końcówki pióra. Plastyczne opisy, ciekawe dialogi, postacie pełne charakteru i uroku - psotne bliźniaczki, tajemnicza Zafira, zadumany i samotny Teodor, szukająca pociechy u guwernantki hrabina i tajemnica lustra oraz pożółkłej koperty...

Z każdym rozdziałem zastanawiałam się jakie prawdy ukrywa autorka w pełnej śniegu opowieści snutej w krakowskich okolicach. Jaką rolę przypisała dwudziestoośmioletniej Alicji w historii na pograniczu jawy i snu, w rzeczywistościach, które dzielą dwie setki lat.

Wspaniale było się zanurzyć w opowieść, która kryje tak wiele tajemnic i zagadek powoli wyłaniających się z mgły niewiedzy. Wielokrotnie nie kryłam zaskoczenia tym, jak potoczyły się poszczególne wątki.


Podsumowując - "Opowieść starego lustra" to przepiękna książka o dwóch epokach, dwóch wymiarach, która na szczęście nie przypomina mi "Alicji z Krainy Czarów". Pełna radości, ale i lęku, zachwytu, ale i niepokoju, szczęścia odnajdywanego w najdrobniejszych przedmiotach i rodzącego się uczucia. To historia o przyjaźni, miłości, rodzinie, marzeniach i o tym, że czasem rodzina to nie więzy krwi. Opowieść pełna magii i ciepła otulającego jak koc w zimowy wieczór. Opowieść pełna dobra, sympatii i dobrych duchów. Kubek gorącej herbaty, lektura tej powieści i już można odczuć klimat sklepiku ze starociami Teodora czy antykwariatu Sary i Franciszka... Polecam!




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki





Za książkę dziękuję 
 
 


środa, 19 października 2022

Melisa Bel "Detektyw i złodziejka" - przedpremierowo


 
 
Autor: Melisa Bel
Wydawnictwo: MELISA BEL
Data wydania: 20.10.2022 - premiera na Legimi
Liczba stron: 316
Cykl: Co za para!  tom 1
 
 
[materiał reklamowy] barter - Melisa Bel
 
 
 
 
 
 
Ale to już było...
Pięciotomową serią 'Niepokorni' Melisa Bel wkroczyła na rynek wydawniczy wypełniając księgarską półkę XIX- wiecznymi romansami historycznymi.
Jednak to koniec...
 
 
Wizja przyszłości...
Finał 'Niepokornych' oznacza początek nowego cyklu - "Co za para". Otwiera go "Detektyw i złodziejka", czyli historia Poppy, która marzy o pracy dla najsłynniejszego śledczego w Londynie...Cóż z tego, że jego nazwiska nikt nie zna... Jej udało się go wytropić...

Jesienna i deszczowa pogoda nie przestraszyła siedemnastoletniej Poppy Hart. Cienki płaszczyk przemakał, ale ona dzielnie czekała na swojego potencjalnego pracodawcę wychylając się jedynie zza rogu budynku. Przyszedł... Teraz tylko musi niespostrzeżenie dostać się do jego biura...
 
Gburowaty, ale nieuchwytny człowiek cień. 
Mężczyzna żyjący w mroku. 
Harry Graves nie jest zadowolony z niespodziewanych "odwiedzin" młodej damy... Odporny na jej wdzięki, robi wszystko, by opuściła jego biuro... Przecież pracuje sam i nie jest mu potrzebna żadna smarkula... Jednak nie docenia jej zwinności, sprytu i zdolności do zagadania rozmówcy w konkretnym celu i dla własnej korzyści. Właśnie w takiej sytuacji ginie cenny dla detektywa list... Czy go odzyska? Czy zgodzi się na udział Poppy w swoim aktualnym śledztwie?


Nowa seria to zwykle wielka niewiadoma. Ale Melisa Bel ma świetne pomysły na fabułę, lekkie pióro i z niesamowitym wyczuciem wprowadziła mnie ponownie w świat dziewiętnastowiecznych londyńskich zasad i konwenansów. Chociaż w przypadku tej książki powinnam napisać, że bohaterowie często im umykają. 

Pierwszy tom cyklu 'Co za para' odbiega nieco od schematu 'Niepokornych', za co "winą" należy obarczyć główne postacie. Sprytna, zwinna, przebiegła i uwielbiająca mówić dziewczyna o wyglądzie niewinnego "aniołka" kontra chłodny, zahartowany, twardy i niewzruszony, o oczach w kolorze zimnej stali postawny detektyw. Dwa skrajnie różne charaktery, pragnienie wspólnych działań, rodząca się namiętność, pożądanie... Gwarantuję, że ta dwójka nie pozwoli Wam się nudzić!

Melisa Bel poza wspaniałymi głównymi bohaterami wprowadziła do fabuły wiele postaci drugiego a nawet trzeciego planu, które ujęły mnie stylem bycia, pasjami, tajemnicami. Państwo Greenwood, starsza pani Montgomery czy pani Wilson... Poznając ich historie, przekonacie się, że pozory mylą...
 
Autorka zaczarowała mnie nie tylko ciekawą historią opartą na wątku kryminalnym (co uwielbiam), ale też zaskoczyła pomysłami na każdy detal prowadzonego śledztwa. W książce nie brakuje humoru, oj dużej dawki humoru! Tutaj nawet tytuły rozdziałów rozpieszczają i kuszą podtekstami. Jestem ogromnie ciekawa, czy odgadniecie jak zakończy się ta książka.


Podsumowując - "Detektyw i złodziejka" to feeria barwnych postaci, których postępowanie nie zawsze łatwo przewidzieć. Liczne tajemnice i niespodzianki, rosnące pożądanie i namiętność, niebanalny humor i szczypta ironii. Opancerzony i oschły mężczyzna starający się bronić przed wdziękami zuchwałej dziewczyny - batalie na słowa, dotyk i emocje gwarantowane! 
A na deser sceny mrożące krew w żyłach oraz nieodłączny, drobny choć dostrzegalny zwierzęcy element, jak w każdej powieści autorki. 
Gorąco polecam!
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
Za książkę dziękuję Autorce 


piątek, 19 sierpnia 2022

Melisa Bel "Zaborcza bestia" - przedpremierowo


 
 
Autor: Melisa Bel
Wydawnictwo: Melisa Bel
Data wydania (papier): planowana na 15 września 2022
Premiera Legimi - 22 sierpnia 2022
Liczba stron: 306
Seria: Niepokorni  tom  5
 
 

 
 
"Diabelski Hrabia" sprawdza co czai się "W paszczy Lwa"  a tam "Wilczy Lord" z "Kapitanem Rossem" i... Tak! Jest i "Zaborcza Bestia"! 
Seria 'Niepokorni' w komplecie :)
 
 
 
Londyn, rok 1819
W chwili, gdy zirytowany dyrektor teatru - Jonathan Hawkins - wyrzuca z siebie słowa gniewu w kierunku francuskiego dekoratora, Annabel Brooke jest zmuszona wysłuchać kolejnych utyskiwań swojej matki - lady Prudence na jej grzeszny, płomiennorudy kolor włosów. Ten niemoralny element jest regularnie ukrywany i doskonale współgra z sukniami pasującymi do zakonu a nie panny, która zadebiutowała już kilka lat wcześniej.
 
Dwudziestojednoletnia Annabel nie zaznała w swoim życiu czułości i bliskości. Matka traktuje ją ozięble i szorstko a jej konserwatywne podejście i brak akceptacji dla jakiegokolwiek buntu sprawiają, że dziewczyna z radością wita każdą możliwość przebywania z dala od rodzicielki. Wychowana w warunkach ogromnej dyscypliny, bombardowana nieustanną krytyką ze strony matki, Annabel nie uważa się za piękną. Czy to oznacza, że zostanie starą panną?
 
Tym większy był jej szok, gdy pewnego dnia miejsce w salonie tuż obok pań Brooke zajął... pastor! Szczęście w oczach matki było niewyobrażalne, gdy jej teorie o potrzebie utemperowania córki, spotykały się z jego aprobatą. To idealny kandydat na męża Annabel, tylko... że potulne dziewczę po raz pierwszy zamierza postawić się matce. 
 
Dla kogo to szczęście a dla kogo pech, że jedyną osobą, która może uratować pannę od niechcianego narzeczeństwa jest człowiek zwany "bestią"? Postawny, władczy i niebezpiecznie magnetyzujący Jonathan...

Doskonały i doświadczony w sztuce miłosnej mężczyzna i cnotliwa oraz nieświadoma reakcji swojego ciała dziewczyna zawierają układ, który w jej mniemaniu jest szansą na ratunek. A w jego?


Melisa Bel to mistrzyni polskich romansów historycznych. Jej powieści przyciągają, mocno zatrzymują uwagę czytelnika humorem, ironią, ciętymi ripostami, charakternymi bohaterami i puszczają dopiero, gdy opada kurtyna, czyli wraz z ostatnim słowem... Choć i później wielokrotnie wracasz do tego, co właśnie stało się Twoim udziałem - analizujesz słowa, czyny i krnąbrne zachowania; nie godzisz się z poniżaniem, kibicujesz rozkwitającym uczuciom, dokładasz dłoń do policzka zaróżowionego od intymnych scen.

Nie wszystkie wydarzenia autorka opisała ze szczegółami, o niektórych tylko wspomniała pozostawiając szerokie pole dla naszej wyobraźni. Podarowała nam za to zwroty akcji, tajemnice z przeszłości oraz bobry i dżdżownice, które godnie zastępują borsuczka z poprzedniego tomu 'Niepokornych'. 

Bardzo podoba mi się kreacja głównych bohaterów - ogromny kontrast - pomijając oczywiście płeć, jest wielokrotnie podkreślany. Zaborcza natura mężczyzny doskonale uwypukla skromną, choć coraz bardziej pewną siebie dziewczynę, która poszukuje poczucia przynależności, bowiem dom nie okazał się synonimem bezpieczeństwa czy stabilizacji.


Podsumowując - "Zaborcza bestia" to wyborny romans historyczny pełen sprzecznych oraz porywających emocji, w którym ścierają się skrajności - od gniewu, wściekłości czy desperacji poprzez strach czy odwagę aż po nadzieję, zrozumienie... i zwyczajne ludzkie szczęście! Wolne od przerysowanych zasad i obniżania poczucia własnej wartości. Jeśli poszukujecie powieści z humorem, konwenansami, pożądaniem oraz rodzinną tajemnicą to gorąco polecam!
 
 
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki



Za książkę dziękuję Autorce


 

piątek, 30 listopada 2018

Monika Rzepiela "Dwór w Czartorowiczach. Nowe pokolenie"




Autor: Monika Rzepiela
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: luty 2018
Liczba stron: 272
Seria: Dwór w Czartorowiczach tom 2











Kolejna saga na polskim rynku wydawniczym odbiega nieco klimatem od tych, opisujących czasy współczesne, sięga bowiem XIX wieku i oddaje klimat wtedy panujący, zaś w tle historia Polski, której właściwie nie było wtedy na mapie. Monika Rzepiela drugim tomem swojej Sagi Polskiej doskonale nadawała się do czytania w listopadzie - miesiącu, kiedy obchodzimy setną rocznicę odzyskania niepodległości.

Z bohaterami rozstaliśmy w dniu ślubu Ewy i Marcina. Ponownie zaglądamy w chwili, gdy młodzi małżonkowie budzą się po nocy poślubnej. Uczestniczymy w poprawinach, podróży poślubnej do Lwowa i Wilna, zresztą nagle skróconej... To właśnie Ewa obejmie rządy w Olechowiczach po powrocie i będziemy jej towarzyszyć przez kolejne lata - podczas chwil wesołych i smutnych - narodzin dzieci, śmierci bliskich osób, świąt, sukcesów, chorób.

Choć to Sasiccy wysunęli się na pierwszy plan nie zabrakło znanych nam postaci drugoplanowych. Swoje życie po śmierci męża układa na nowo Iga, która w Kamieńcu, z dala od znanych jej osób, pracuje, wychowuje syna i myśli o korzystniejszej przyszłości u boku ukochanego. Los obdarza ją niespodzianką w osobie Helci. W Czartorowiczach też zaskoczeń nie brakuje - spadek dla służącej okaże się początkiem niespodziewanych zdarzeń. Pojawia się też chłopiec - Tadeusz, zaś młody dziedzic Aleksander wpada w tarapaty, co przysporzy innym wielu trosk i doprowadzi do tragedii.

Wielu jeszcze bohaterów przeżyje wzloty i upadki, ale nie sposób o wszystkich wspomnieć - powstałaby mi z tego mini powieść. Dlatego napomnę tylko (udzieliło mi się słownictwo książki) iż dowiemy się co oznaczała w tamtych czasach zdrada, jak wyglądały zaręczyny czy też ich zerwanie.

Książka Moniki Rzepieli przepełniona jest zwyczajami i obyczajami z XIX wieku: obchody Wielkiego Tygodnia, zasady polowań, dzieci do szóstego roku życia nie mogą siedzieć przy stole wraz z dorosłymi, niemowlęta nie jeżdżą na śluby, w Wigilię organizowana jest ciuciubabka, co organizuje się w zapusty czy konieczność oświadczenia się przed Gromniczną. Ponadto poznałam motywy zawierania ślubów (z miłości lub dla posagu), świat dziewcząt uczęszczających na pensję czy choroby, na które wtedy nie było lekarstwa.

Podsumowując - "Dwór w Czartorowiczach. Nowe pokolenie" to ukłon w stronę naszych przodków, którzy walczyli o wolną Polskę. Autorka pokazała jak wtedy myślało się o tych, którzy zginęli w powstaniach, jak marzono o wolności.
W książce przeplatają się radości z tragediami, jak w naszym życiu, dlatego myślę, że choć to XIX wiek to losy bohaterów z Podola będą i Wam bliskie. Mnie były, przyznam się że ten tom, bardziej skradł moje serce niż pierwszy.




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję



niedziela, 7 października 2018

Katarzyna Michalak "Czarny Książę"




Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2014
Liczba stron: 284
Seria: z tulipanem












'Seria z tulipanem' pojawiła się na polskim rynku wydawniczym, by pokazać, iż polskie pisarki potrafią pisać z pazurem i nasyconymi erotyzmem tekstami poruszać czytelniczki. Dlatego po naprawdę długim czasie od poprzedniej 'tulipanowej' pozycji, sięgnęłam po kolejny tytuł - "Czarnego Księcia" Katarzyny Michalak. Czy będzie równie sensacyjny i ciekawy jak "Mistrz" tej autorki?

Miasto, XIX wiek
Osiemnastoletnia Konstancja Lubowiecka została służącą u swej ciotki - Klary Gott, by spłacić długi ojca. Dziewczyna nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, jakie plany ma wobec niej ciotka. Ale to właśnie dzięki ślicznej bratanicy kobieta zamierza powrócić na salony. Znów poczuć się jak ważna persona w towarzystwie. Dlatego inwestuje w garderobę Konstancji i prowadza do Hotelu Europejskiego - gniazda rozpusty i hazardu. Tam, zgodnie z planem Klary, bratanica wpada w oko mężczyznom... Szczytem marzeń jest fakt, że zwraca na nią uwagę sam Czarny Książę - Maksymilian Romanow - bogaty, przystojny i niebezpieczny właściciel połowy Miasta. Czy zwany koneserem kobiecego ciała Maks zostawi sobie Konstancję na dłużej czy tylko się nią zabawi?

W tym samym czasie, gdy Klara obmyśla swoje plany, Konstancja roztacza swój czar a Maks oddaje igraszkom w domku w lesie, Miastem wstrząsają kolejne zbrodnie. Od pchnięcia lancetem giną kolejne kobiety a prowadzący śledztwo inspektor Paul de Bries jest bezradny, gdyż nie ma żadnych śladów czy tropów. Nikt nie może czuć się bezpieczny. Ale czy na pewno? Kto i dlaczego morduje? Cóż za nietypowy obrót spraw...

Nie jest to książka, przy której oczy błyszczą z przejęcia, serce łomoce a policzki pieką, gdyż sceny erotyczne nie porywają. Brawa należą się zaś za zmylenie czytelnika, który z całych sił starał się znaleźć mordercę i wcale łatwo nie było. Oskarżenia rzucane na różnych bohaterów długo nie mogły mnie utwierdzić w przekonaniu, gdzie szukać. Tym bardziej, że wciąż nie mogłam zrozumieć motywu...

Michalak przemyciła w fabule motyw zakochanych, którzy nie mogą być razem, zdradę, męskie potrzeby zaspokojenia niezależnie od uczuć drugiej strony czy frustrację z powodu bezsilności. Jest kobieca solidarność, ale i nienawiść. Wieloletnia męska przyjaźń wystawiona na próbę. Kilka zaskoczeń na czytelnika czeka, zwłaszcza jeśli chodzi o scenę o północy, przy spalonym młynie...

Jedyne czego nie lubię, to polecajki, które nie mają nic wspólnego z treścią. Po obecnej na tej okładce (z tyłu) widać wyraźnie, że jego autorka nie czytała treści przed napisaniem tekstu (albo chciała tylko polukrować) - przykre... Jestem tym rozczarowana, bo nie jest to tak pasjonująca lektura!


Podsumowując - "Czarny Książę" to historia kryminalna z nutką erotyki, przepełniona wątkiem oczyszczenia i odkupienia win a także pojęciem niewinności. Jest to opowieść o 'brudnym dotyku', który może popchnąć do niesamowitych czynów, o hazardzie, alkoholu, przewrotności oraz uczuciach. Szału nie ma, ale dla ciekawej ścieżki poszukiwania mordercy warto poświęcić wieczór.




Książka przeczytana w ramach wrześniowych wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, Mini Czelendż 3, 52 książki

czwartek, 5 lipca 2018

Monika Rzepiela "Dwór w Czartorowiczach"






Autor: Monika Rzepiela
Wydawnictwo: Szara Godzina
Data wydania: 2017
Liczba stron: 304
Seria: Dwór w Czartorowiczach tom 1









Pośród współczesnych sag i serii, których tło historyczne i społeczne znamy doskonale warto sięgnąć czasem po pozycję zgoła odmienną. Przykładem jest "Dwór w Czartorowiczach", którego akcja rozgrywa się na Podolu w XIX wieku.

Przyglądamy się codzienności dwóch panienek - Ewy Jabłońskiej oraz Igi Branickiej. Kuzynki a zarazem przyjaciółki wychowały się we dworze razem, jednak z uwagi na śmierć ojca Igi, dziewczyna musiała wyjechać na pensję. Kiedy już odebrała wykształcenie, wróciła do Czartorowicz. Do ukochanych sadów, łąk a przede wszystkim do najbliższych. Dziewczęta prowadzą długie rozmowy, pomagają w codziennych pracach oraz marzą o przyszłości, przepełnionej miłością i szczęściem z wybrankami serca. Tylko czy los, rodzice i obyczaje pozwolą im na wymarzone związki? Wszak niektórzy nadal chcą wybierać dzieciom małżonków... A z niektórymi wiązać się nie wypada, gdyż hierarchia społeczna na to nie pozwala...

Bardzo przyjemnie czyta się powieść Moniki Rzepieli, która prowadzi czytelnika poprzez kolejne pory roku, święta i uroczystości, dzięki czemu poznajemy zwyczaje, obyczaje i przesądy panujące na Podolu od roku 1876. Szyjemy wyprawy ślubne, przygotowujemy pogrzeby, święconkę, odbieramy porody. Panienki uczą się zwykłych obowiązków, bo chociaż nie wszystkie lubią, to kiedy zostaną żonami, każda sfera życia będzie musiała być im znana.

Piastunki, ochmistrzynie, konwenanse, migreny to świat przedstawiony w tej książce, przeplatany pięknymi sukniami, wymyślnymi fryzurami i uczuciem, które często trudno jest skrywać na dnie serca. Wtedy nie wolno było spotykać się z wybrankiem zbyt często ani w ustronnym miejscu. Sukcesem było, jeśli rodzice zgodzili się na ślub z miłości a o tym co czeka młode żony po zaślubinach... nikt nie mówił głośno.

W podejmowaniu decyzji przeszkadzają sprawy z przeszłości, które w najmniej spodziewanych okolicznościach wychodzą na jaw. Czy bohaterowie będą potrafi zapomnieć, przebaczyć i żyć dalej? Jakie niespodzianki mają dla nas mieszkańcy Czartorowicz, Olechowicz oraz Hajduliszek? Komu będziecie kibicować a kogo nie obdarzycie sympatią? Przekonajcie się podczas lektury.



Podsumowując - "Dwór w Czartorowiczach" to historia o miłości, która nie pyta o wiek, stan majątkowy czy społeczny, tylko uderza i nam, ludziom pozostawia decyzję czy pójść - lub nie - za porywami serca, czasem pod wiatr... Opowieść gładko płynąca poprzez kolejne miesiące wypełnione pracą, drobnymi rozrywkami, wspomnieniami oraz przygotowaniami do wesołych lub smutnych rodzinnych uroczystości. Polecam






Książka przeczytana w ramach czerwcowych wyzwań: Pod hasłem, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję


poniedziałek, 29 maja 2017

Magdalena Kordel "Córka wiatrów" - przedpremierowo




Autor: Magdalena Kordel
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: planowana na 14 czerwca 2017
Liczba stron: 400
Seria: Wilczy dwór tom 1









Lecznicza książka, ale nie medyczna? Powieść podnosząca na duchu, ale nie religijna? Lektura z humorem i autoironią, ale jednocześnie o przyziemnych problemach? Fabuła osadzona w klimatycznym miejscu, ale z dala od dużego miasta?
Dotychczas to seria Malownicze, ze współczesnym nam czasem akcji była idealną odpowiedzią na postawione powyżej pytania a jej autorka - Magdalena Kordel - spełniała wszystkie moje marzenia w zakresie zawartości odprężającej lektury. Dlatego poziom mojego zainteresowania osiągnął bardzo wysoki poziom, gdy dowiedziałam się, że "Córka wiatrów" to będzie coś innego! Magda napisała historię, która znacznie odbiega od dotychczasowej twórczości ... Ale... Ale jak to? Co to takiego? To najprawdopodobniej najbardziej wilcza powieść z jaką mieliście się okazję spotkać w dziedzinie powieści obyczajowych :)


W przeszłości
Katarzyna i Zbigniew wraz z garstką ludzi uciekają konno przed Kozakami. Jednak zarówno ludzie jak i konie muszą odpocząć a zwłaszcza ciężarna Katarzyna. By nie narażać się na bezpośrednie niebezpieczeństwo kobieta chowa się w głębi lasu, tuż obok jaskini. W środku wilczyca właśnie rodzi młode... Kobieta jakby wiedziona tym widokiem, również zaczyna wydawać na świat dziecko, ale Kozacy docierają i tutaj... Pomocy kobiecie udziela basior, sam odnosząc liczne rany... W hołdzie bohaterskiemu zwierzęciu Katarzyna i Zbigniew budują nieopodal dwór i nazywają go "Wilczym Dworem".



Obecnie (czyli w czasie niedalekim po powstaniu listopadowym) we dworze mieszka Konstancja, kobieta silna, konkretna, stanowcza i zdecydowana. Dwanaście lat wcześniej straciła męża - Tadeusza i teraz pustkę w życiu wypełnia jej syn a poradami służy "wszystkowiedząca" (raczej wszystko podsłuchująca) Pelasia, starsza już ochmistrzyni, służąca we dworze od pokoleń. Kiedy jeszcze żył Tadeusz, Konstancja była raczej spokojna, miękka i łagodna, jednak drastycznie zmienione warunki życia zmusiły ją do innych zachowań.

Niespodziewanie po kilkunastu latach w Wilczym Dworze pojawia się Jan Jastrzębski, którego kiedyś łączyły cieplejsze relacje z Konstancją. Była jego niespełnioną miłością... Nie widzieli się jedenaście lat, nie mieli o sobie żadnych wiadomości... Czy to możliwe, że Jan przybył czysto towarzysko? Co go sprowadza? Po zachowaniu mężczyzny widać, że coś ukrywa. Że mimo dawnej zażyłości i wspólnych wspomnień, nie jest mu łatwo wyznać gospodyni prawdę o przyczynie swego przyjazdu. A jeszcze okazuje się, że czeka go pojedynek z dzierżawcą Sępińskim, który niejedno nieszczęście ma na sumieniu. Czy Jan wyjdzie zwycięsko z tej potyczki? Jak zareaguje na jego rewelacje Konstancja? Wszak będzie musiała podjąć ważne decyzje i zmierzyć się ze śmiercią... Jak to zniesie? Czy będzie potrafiła zyskać zaufanie tytułowej córki wiatrów? Czy odnajdzie "kreta"? Kim jest zamaskowany dobroczyńca? Odpowiedzi na te pytania musicie odszukać już osobiście!


Konstancja to kobieta o niezwykle dobrym sercu, która pomaga służbie, prowadzi ochronkę a ludzi stara się do siebie przekonać a nie zrazić czy też uczynić wrogami. Każdy konflikt chce rozwiązać pokojowo a osoby ze swojego otoczenia wnikliwie analizuje. Dzięki temu czytelnik może szczegółowo wyobrazić sobie wygląd oraz charakter Dionizego, poznać rywalizujące ze sobą Martę i Jadwigę, które mają odmienne zdanie choćby na złość sobie oraz tajemniczą zielarkę. Nie zabraknie też wilków, które z ukrycia w sobie tylko znany sposób mają baczenie na dwór i jego mieszkańców.


Powieść kryje wiele tajemnic, niespodzianek i barwnych postaci, jednak nie wszystkie karty autorka przed nami odkryła! Wszak to dopiero pierwszy tom i z szybszym biciem serca należy oczekiwać na kolejne... Bardzo intryguje mnie błękitny salonik znajdujący się w Wilczym Dworze - wiszą tam portrety przodków - niby nic nadzwyczajnego, ale sami bohaterowie czują niepokój w sercu na myśl o niewyjaśnionych zjawiskach odnotowanych w tym miejscu. Pragnęłabym też nieco więcej informacji o marzycielu Adamie, synu Konstancji czy też broni służącej do pojedynków. Kilka zagadek się wyjaśnia, na inne musimy poczekać, ale mam wrażenie, że nawet tam, gdzie nie spodziewamy się niczego niezwykłego pojawi się dla nas zaskoczenie w przyszłych tomach.

Magda Kordel rzuciła sobie - a w następstwie również i czytelnikom - nie lada wyzwanie. Nie dość, że opuściła bezpieczne progi Malowniczego i przeniosła akcję w inne miejsce to jeszcze zrezygnowała ze współczesności. Jednak poradziła sobie doskonale w dziewiętnastowiecznej opowieści. Inne realia, stroje, pojazdy i zależności dzierżawcy od pana a także samotnie żyjąca kobieta, która musi liczyć na siebie. Skok w nową epokę pozwala nam inaczej spojrzeć na twórczość autorki, na rozwój warsztatu i poszerzenie horyzontów. Czuję, że ta historia od dawna tkwiła gdzieś głęboko na dnie serca pisarki i tylko czekała na szansę ujawnienia. Tradycyjnie, jak przystało na twórczość Kordel, również i w tej powieści nie zabrakło charakterystycznego dla niej humoru, nawet w chwilach pełnych smutku i grozy.



Zupełnie nowe oblicze Magdaleny Kordel, która tym razem intryguje barwną historią rozgrywającą się tuż po powstaniu listopadowym. "Córka wiatrów" to niezwykła powieść o tajemnicach z przeszłości i sile kobiet. Piękna historia o przyjaźni, zaufaniu, utracie, miłości oraz kruchości życia. A w tle porywczy mężczyźni dążący do przelewu krwi. Polecam!





Książka przeczytana w ramach kwietniowych wyzwań: 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Katarzynie


czwartek, 18 maja 2017

Krystyna Mirek "Cena szczęścia"




Autor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 10 maja 2017
Liczba stron: 336
Seria: Saga rodu Cantendorf tom 2








Bardzo lubię czytać wielotomowe historie, gdyż dzięki temu mogę dłużej obcować z sympatycznymi - i tymi mniej - bohaterami. Jest jednak jeden minus takich lektur - genialnie trzymające w napięciu zakończenia tomów, które wprawiają człowieka w stan osłupienia i każą czekać na kolejną część. Nie inaczej było z "Tajemnicą zamku" - pierwszym tomem nowej serii Krystyny Mirek. Autorka przeniosła mnie w przeszłość, do czasów gdzie królowały gorsety, długie suknie i konwenanse, namnożyła zagadki i tajemnice a na koniec porzuciła z poczuciem niespełnienia. Na szczęście dość szybko pojawiła się "Cena szczęścia" - tytuł bardzo adekwatny do moich odczuć :) Czy powieść uplasuje się wyżej w mojej ocenie niż pierwszy tom czy może zbyt trudna to była sztuka? Zapraszam na recenzję


Kate Milton to młoda i zadziorna panna, która na przekór wszystkim zaręczyła się z hrabią Cantendorfem. Dziewczyna zawarła tajny pakt, który ma ją zaprowadzić na zamek. Tylko co będzie musiała oddać w zamian? Zmanipulowana, ale zakochana Kate dzielnie ćwiczy grę na fortepianie i francuskie słówka, ale w skrytości i tak marzy o potajemnych spotkaniach z Aleksandrem. Dla obojga jest to prawdziwe uczucie i nie myśląc o konwenansach czy konsekwencjach starają się znaleźć czas na bycie we dwoje. Niestety miłość i przygotowania do ślubu tak ich pochłaniają, że zupełnie nie zauważają prowadzonego przeciw nim spisku.

Finalnie cała fabuła nabiera rozpędu, czytelnik zaczyna mieć wątpliwości do kogo powinien czuć sympatię a wiadomość niesiona z ust do ust burzy fundamenty miłości. Hrabia zalazł mi nieco za skórę swoim zachowaniem, bowiem chwilami myśli jak wyrostek a jego działania są mocno niedojrzałe. Nie potrafi racjonalnie podejść do kłopotów i ich rozwiązać, przede wszystkim przeprowadzić ogromnie istotnej rozmowy... Woli uciec na przejażdżkę a problemy tylko się pogłębiają pozostawione same sobie...

Lady Adler nie zaskoczyła mnie swoim planem - już od pierwszego tomu spodziewałam się po niej wszystkiego i... nie pomyliłam się! Jednak chyba sama nie zdawała sobie sprawy, że to co wymyśliła będzie miało drugie dno i sama może czuć rozterki czy to właściwe działania... Liczę, że całkowicie zmieni swoje pragnienia, zwłaszcza gdy pozna prawdę o tym, którego życie chce zniszczyć.

Ale nie tylko Isabella pragnie przełomu w swoim życiu. Jedna z ciotek hrabiego - Edith - również chciałaby coś zmienić. Bardzo ciąży jej kuratela sióstr i samotność. Jej życie tak się ułożyło, że nie dostała szansy na założenie rodziny, ale przecież nie jest jeszcze za późno! To nic, że nie jest już pierwszej młodości... Czy tajemniczy "Kopciuszek" przemieni się w księcia? Czy Edith uda się go odnaleźć?


W "Cenie szczęścia" autorka bardzo szybko daje czytelnikowi do zrozumienia, że warto było czekać na ten tom, wyjaśniając czego tak naprawdę szuka na zamku Alice i do czego jest jej potrzebna Kate jako żona Aleksandra. Ale nie tylko dla niej młody rudzielec ma być sprzymierzeńcem... Jest jeszcze ktoś, kto liczy na pomoc dziewczyny i woli być po jej stronie, niż przeciw. Tylko czy Miltonówna nie okaże się rozczarowaniem? Czy poradzi sobie z ciężarem tak poważnych tajemnic?

Na zamku panuje podekscytowanie, ale wcale nie mniejsze odczuwałam ja, jako czytelnik po drugiej stronie książki... Żyłam życiem bohaterów, odczuwałam ich rozterki, radości, porażki i smutki. Czasem nie potrafiłam ukryć chichotu, wielokrotnie musiałam głęboko odetchnąć, kiedy wymagały tego wzniosłe chwile.
Niektóre luźno rzucone wyrażenia powodowały u mnie gęsią skórkę, gdyż przeczuwałam, że mogą być istotne. Z przykrością, ale jednocześnie ze zrozumieniem obserwowałam kryzys w małżeństwie Miltonów i muszę przyznać, że nie przypuszczałam jakie znaczenie w ich życiu może mieć intensywny deszcz.

A jaki jest język? Czy są błędy? Jak napisane zostały dialogi? Jeśli oczekujecie ode mnie odpowiedzi na takie pytania to... ich nie znajdziecie. Jedynymi błędami było dla mnie kilka literówek a reszta... Nie wiem :) Za szybko przeczytałam! :) Tu najważniejsze są zagadki.

Od samego początku powieści Krystyna Mirek dbała o pozostawianie czytelnikowi drobnych wskazówek, dzięki czemu układając je w zgrabną całość jeszcze przed czasem odkryłam prawdę! Ależ byłam z siebie dumna... Kolejno zaczęły się wyłaniać prawdopodobne wyjaśnienia zagadek - jedne wymagały mniej kombinowania, inne więcej, ale wszystkie zmusiły mnie do wysiłku umysłowego - jak wyrafinowanego detektywa. Długo skrywana na zamku prawda wyszła na jaw właściwie dzięki niefrasobliwości samego hrabiego, który zresztą nie miał o niczym pojęcia! Jestem ogromnie zaintrygowana tym, co zostało ujawnione... Kto i kiedy zmusi winowajców do wyznania prawdy hrabiemu? I jak potoczą się jego losy? Nie pozostaje nic innego jak oczekiwać na trzeci tom tej wyśmienitej czytelniczej uczty!


"Tajemnica zamku"
"Cena szczęścia"
"Prawdziwa miłość"







Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję


sobota, 18 lutego 2017

Krystyna Mirek "Tajemnica zamku"




Autor: Krystyna Mirek
Tytuł: Tajemnica zamku
Wydawnictwo: Edipresse
Data wydania: 15 lutego 2017
Liczba stron: 356
Seria: Saga rodu Cantendorfów tom 1








Krystyna Mirek jest jedną z moich ulubionych polskich autorek. Przeczytałam już sporą część jej twórczości i mogę śmiało napisać, że jest to idealnie to, czego oczekuję od dobrej powieści. Książki Pani Krystyny są ciepłe, rodzinne i przepełnione nadzieją na lepsze życie, już jutro. Dlatego czułam ogromną ekscytację i zaintrygowanie w chwili, gdy dowiedziałam się o nowej serii - na dodatek jakże kuszącej okładką! Wiedziałam, że po prostu muszę ją przeczytać - czy Saga rodu Cantendorfów skradła moje serce?


W hrabstwie Cantendorf na północy Anglii z ust do ust niesie się wieść o śmierci młodej hrabiny, czwartej żony hrabiego Aleksandra. Nikt nie zna prawdziwego powodu zgonu, ale według krążących plotek została zamęczona w łóżku! Strach padł na rodziny, które mają jeszcze córki na wydaniu. Lord Metcalf podejmuje decyzję, że ich jedynaczka Emilia wyjedzie do rodziny, byle nie zostać kolejną panią na zamku. A niby to takie wyróżnienie... Pozycja, bogactwo, szacunek... Tak, ale nie tych okolicznościach!
Wprawdzie hrabia jest właścicielem nie tylko zamku, ale również domu w Londynie, wielu wsi, lasów czy łąk, dzięki czemu jest bogaty i wpływowy, ale odstrasza ludzi od siebie tym, że nie liczy się z opinią innych i zachowuje jakby był nietykalny. No tak, pieniądze dają władzę pod wieloma względami... Ale szczęście już niekoniecznie... Aleksander miał wprawdzie cztery żony, ale wciąż nie doczekał się dziedzica a przecież ma już trzydzieści osiem lat. Jednak od najmłodszych lat jego życie nie było łatwe, tak naprawdę wychowały go trzy ciotki i prawnicy a sztuki miłości nauczył się w domach publicznych. Hrabia marzy o kobiecie, która zapełni pustkę w sercu i na zamku, którą będzie mógł obdarzyć prawdziwą miłością i dzielić z nią codzienne życie. Tylko czy to jest możliwe, kiedy niektóre panny się go boją, zwłaszcza gdy zaczynają snuć przypuszczenia co może skrywać tajemnicza czarna rękawica...


Równolegle poznajemy rodzinę Miltonów, której grozi bankructwo. Do tej pory ojciec Kate i Amelii radził sobie doskonale z gospodarstwem, ale kilka niezbyt udanych interesów spowodowało, że stoją nad przepaścią... Pozbyli się większości służby, między małżonkami panuje lodowata atmosfera, zdają sobie również sprawę, że planowane małżeństwo starszej córki może w tej sytuacji nie dojść do skutku. Miltonowie chwytają się ostatniej szansy na uratowanie dzierżawionego gospodarstwa - muszą poprosić hrabiego o pożyczkę albo umorzenie długu. Powstaje więc ryzykowny plan, który nie do końca jest sprawiedliwy czy uczciwy wobec córek, ale rodzina nie ma wyjścia. Miltonowie nie wiedzą jednak, że realizacja niekoniecznie przebiegnie po ich myśli a miłość pojawi się niespodziewanie nie tam, gdzie jej oczekiwano.

Ta powieść to feeria postaci, wielobarwnych, ciekawych, czasami tajemniczych czy siejących postrach.
Siostry Milton to istne sprzeczności. Amelia ma dwadzieścia lat, jest pracowita, ułożona, dobra, życzliwa i romantyczna. Rok młodsza Kate jest typowym niepokornym dzieckiem, wciąż temperowana i upominana, wielbi wolność i samodzielne decydowanie o sobie. Jej rude włosy idealnie oddają ognisty charakter.
Lady Isabelle Adler od lat mieszka w zamku hrabiego, właściwie w statusie kochanki, gdyż w Londynie pozostawiła męża. Prawdą jest jednak, że liczy na małżeństwo z Aleksandrem, ale kolejne żony jej w tym przeszkadzają. Musi znosić obecność trzech starszych ciotek hrabiego oraz gospodyni, której wrogie nastawienie jest aż nazbyt widoczne. Wyobraźcie sobie zatem sytuacje (czasami nawet zabawne) do jakich dochodzi, gdy te pięć kobiet się spotka - są walki na gesty, przepychanki słowne i złośliwości.

Tajemnice, zagadki, niespodzianki to bardzo ważne elementy tej książki. Nie ma chyba bohatera, który by czegoś nie skrywał! Klementyna Hammond (gospodyni hrabiego) ukrywa tajemnicę - chyba dużego kalibru - bowiem jest mowa o tym, iż jej bardzo ciąży, ale przez wiele lat jej nikomu nie zdradziła. Sumienie kobiety jest obarczone pewną winą... Jaką? Tego autorka nie zdradziła w pierwszym tomie.
Zagadki skrywane na zamku "śpią" w ukryciu, jednak pojawiające się tutaj kobiety (kolejne hrabiny) przypadkiem odkrywają prawdę, zaś te które pragną poznać ją najmocniej, nie potrafią odnaleźć wskazówek. Ależ jestem ciekawa co takiego skrywa zamek Aleksandra!

Najczęściej pojawiającym się podczas lektury pytaniem jest - jak i dlaczego zginęły kolejne hrabiny? Zwłaszcza, że w wypowiedziach wielu bohaterów pojawiają się tajemnicze słowa o krwi na rękach, wyręczaniu się kimś kto nie pozostawia śladów... Ostatniego słowa nie powiedziała też wiedźma Alice, która poszukuje czegoś na zamku Cantendorfów, tylko potrzebuje kogoś, kto jej w tym fizycznie pomoże...

"Tajemnica zamku" to inne oblicze Krystyny Mirek. Znana pisarka sięgnęła tym razem po historię usytuowaną w XIX wieku - w czasach, które wymagają posłuszeństwa wobec mężczyzn, nawet jeśli serce czy sumienie mają inne zdanie; pominięte przy rozdziale urody panny mają problemy z zamążpójściem jeśli nie mają wsparcia w wielkości posagu czy pozycji społecznej a samotny spacer może mieć poważne konsekwencje, rzutujące również na ich przyszłość. Mężatki wcale nie mają łatwiej, bowiem muszą borykać się z chłodem i pustką w sypialni oraz radzić sobie na wielu płaszczyznach (w domu, z dziećmi, na balach czy spotkaniach towarzyskich), pomimo trudności natury finansowej.

Byłam ogromnie ciekawa jak Mirek poradzi sobie z fabułą osadzoną w innym czasie niż współczesność. Jaką stworzy kreację bohaterów, jak pokieruje ich życiem, jakimi wartościami obdarzy. Intrygowało mnie też wyjście autorki poza gatunek powieści obyczajowej, bowiem Saga rodu Cantendorfów nie jest zwykłą powieścią. Przede wszystkim jest to romans, ale z uwagi na śmierć hrabin znajdziemy tu wątek kryminalny; wiedźma Alice doda zaś szczyptę fantastyki. Akcja biegnie dość spokojnie, ale nie oznacza to wcale, że jest nudno! Wciąż pojawiają się nowe postacie, które wprowadzą do fabuły powiew świeżości oraz nowe zagadki. Szkoda, że żadna się jeszcze nie wyjaśniła, ale to tylko pobudza mój apetyt na kolejne tomy tej smakowitej opowieści.


Doskonale oddany urok epoki, walka o uwagę hrabiego, rudy i niepokorny "kociak", nauczka dla niewiernych, "czarne charaktery" oraz niespodzianki, których nie brakuje w kolejnych rozdziałach - to skrótowy opis "Tajemnicy zamku", cudownej i klimatycznej powieści rodem z wiktoriańskiej Anglii. Ja jestem zakochana, choć jednocześnie oczekuję jeszcze większego napięcia oraz rozwikłania choć fragmentu jednej z tajemnic w drugim tomie.
Polecam wielbicielom XIX wieku oraz fanom pióra autorki.




"Tajemnica zamku"
"Cena szczęścia"
"Prawdziwa miłość"



Książka przeczytana w ramach wyzwań: 12 u Wiedźmy, Grunt to okładka, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję


piątek, 2 grudnia 2016

Lucyna Olejniczak "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka"




Autor: Lucyna Olejniczak
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2015
Liczba stron: 344
Seria: Kobiety z ulicy Grodzkiej tom 1


Fragment recenzji opisujący fabułę nie opowiada niczego ponad to, co widnieje na okładce książki






By jak najlepiej odebrać każdą czytaną książkę staramy się stworzyć sobie idealne do tego warunki. W zależności od tego co kto lubi są to na przykład koc, herbata, ulubiony fotel czy może orzeszki do przegryzania. Zapewne bardzo klimatycznie jest czytać o egzotycznych krajach w sezonie letnim a o Bożym Narodzeniu w grudniu. Osobiście bardzo lubię kiedy akcja książki ma miejsce w Krakowie, gdzie mieszkam. "Wędruję" wtedy wraz z bohaterami oczami wyobraźni... Jednak podczas lektury pierwszego tomu serii o kobietach Lucyny Olejniczak tak naprawdę powędrowałam na ulicę Grodzką - powieść odczułam dzięki temu jeszcze mocniej. Wszak to prawie tak jakbym przeniosła się w czasie a tuż obok przemknęła Hanka, Wiktoria czy Andrzejowa...


13 czerwca 1890 roku, Kraków
W domu Franciszka Bernata, właściciela apteki "Pod Złotym Moździerzem", równocześnie  rodzą dwie kobiety. W eleganckiej sypialni, na ogromnym łożu próbuje wydać na świat swoją kolejną dziecinę żona aptekarza - Klementyna. Sama nie potrafi policzyć, która to już ciąża... Jednak wszystkie poprzednie kończyły się albo poronieniami albo śmiercią dzieci niedługo po przyjściu na świat. Czy tym razem będzie inaczej?
Akuszerka Andrzejowa biega pomiędzy pokojem zajmowanym przez panią domu a piwnicą, gdzie bóle porodowe nasilają się u siedemnastoletniej służącej - Hanki. Nikt nie mówi o tym głośno, ale wszyscy wiedzą, że to dziecko Franciszka a dziewczyna nie jest jego pierwszą "ofiarą". Jednak bogaty, dwulicowy i nieczuły aptekarz nie ma serca i wszystkie dotychczas urodzone bękarty kazał usunąć z tego domu. Nie pytajcie co się z nimi stało...
Młodziutka Hania nie zdaje sobie sprawy, że lada chwila odejdzie z tego świata a los jej córeczki jest przesądzony. Jednak ponad jej głową rozgrywa się dramat - córka Bernatów tuż po narodzinach umiera. Trzeźwo myśląca akuszerka postanawia uratować choć jedno dzieciątko i zamienia noworodki. Chwilę później nieświadoma tych działań Hanka rzuca klątwę na Bernata, który zszedł do piwnicy i zwrócił się do niej używając bezlitosnych słów.


Zakochałam się! W książce, w stylu pisarki, w głównej bohaterce - Wiktorii. Patrzyłam jak dorastała i była oczkiem w głowie mamy. Jak musiała zmagać się z wyrzutami ojca, że nie jest upragnionym synem a później z wielkimi zmianami w swoim życiu. Dziewczyna wielokrotnie pokazała swoje dobre serce a czy życie odpłaciło jej tym samym? Wszak czuła, że coś nadchodzi... niekoniecznie dobrego...

Autorka w cudowny sposób pokazała bohaterów pozytywnych i negatywnych, nadając im cechy i zachowania, które albo z miejsca kradną nasze serca i wzbudzająca sympatię albo wręcz odwrotnie. Z jednej strony mamy postać aptekarza, jego stosunek do żon, dzieci, pracowników i klientów apteki, lubiącego zabawić się z młodymi dziewczętami i zupełnie nie zdającego sobie sprawy do czego go to doprowadzi. Bernat nie myśli o przyszłości, żyjąc z dnia na dzień liczy, że jest ponad prawem, bezkarny i nieuchwytny. Po drugiej stronie stoi jego córka - Wiktoria, o której prawdziwym pochodzeniu wie jedynie jedna osoba. Czy prawda wyjdzie na jaw? Czy będzie to moment, który zdoła jeszcze coś zmienić w jej życiu i dać szczęście? Jakie wnioski z tej wiedzy wyciągnie dziewczyna? A przede wszystkim czy uda jej się pokonać klątwę Hanki? Koniecznie sprawdźcie!


"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka" to lektura, którą połyka się bardzo szybko. Piękny język przenoszący nas do XIX wieku, rozczulające momenty ("Jestem, mamo"*), wielobarwne postacie, zróżnicowane wydarzenia, liczne tajemnice, choroby czy śmierci. Pierwsze miłości, które nie zawsze zostały dobrze ulokowane... Przewinienia młodych ludzi, które odcisną piętno na ich życie oraz decyzje dorosłych, mające wpływ na całe rodziny a nawet pokolenia.

To cudowna, zachwycająca i urokliwa powieść. Ale muszę Was ostrzec - jest niebezpieczna, gdyż fabuła bardzo mocno wciąga i istnieje ryzyko późnego pójścia spać, przejechania przystanku lub też przypalenia obiadu. Losy bohaterów zostały uplecione jak misterny warkocz, który jest nam dane poznawać powoli, po kosmyku. Czytając miałam wrażenie, że przeniosłam się do innej epoki... Wraz z Wiktorią pokonywałam kolejne życiowe trudności a towarzyszące mi napięcie wciąż dawało o sobie znać - kiedy objawi się klątwa? Może jednak uda się ją złagodzić, kiedy prawda wyjdzie na jaw? Ależ emocje! Ależ stres!


Podsumowując - powieść Lucyny Olejniczak to cała gama emocji towarzyszących nam podczas czytania. Wraz z bohaterami przeżywamy wzloty oraz upadki a także niespodzianki, które wciąż przynosi im los. "Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka" to początek cudownej trylogii, która rozkocha w sobie wszystkich wielbicieli powieści obyczajowych. Gwarantuję, gdyż to niezwykła, czarująca i magiczna opowieść o miłości, zdradzie, pokucie i wybaczeniu.



* Lucyna Olejniczak, "Kobiety z ulicy. Grodzkiej. Hanka, Warszawa 2015, Wyd. Prószyński i S-ka, s. 38



"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Hanka"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Wiktoria"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Matylda"
"Kobiety z ulicy Grodzkiej. Weronika



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, 52 książki

wtorek, 8 marca 2016

Agnieszka Wojdowicz "Niepokorne. Klara"




Autor: Agnieszka Wojdowicz
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2015
Liczba stron:416
Seria: Niepokorne tom 2



Drugi tom serii, który może być odrębną całością, ale polecam zapoznanie się z nim po tomie pierwszym





W styczniu, dzięki powieści "Niepokorne. Eliza", miałam okazję przenieść się w czasie do młodopolskiego Krakowa. Poznałam wtedy trzy młode kobiety: Elizę, Klarę i Judytę, które - każda na swój sposób - walczą o inne życie, inny byt niż ten, który zaplanowali do kobiet w tamtych czasach mężczyźni. Każda ma inny cel, każda pragnie czegoś innego, ale wszystkie pragną szczęścia, samorealizacji, choć przy okazji muszą sporo wycierpieć, wylać wiele łez a przede wszystkim sprzeciwić się rodzinie.

Fabuła tomu pierwszego zapowiadała, że losy Elizy i Judyty w tomie drugim będą opisywane od momentu wakacji, które młode damy spędzały wspólnie w otwockim pensjonacie, u mamy Elizy. Dziewczęta odpoczywają od krakowskich problemów, żyją jakby z dala od tamtego świata, rozkoszując się promieniami słońca wpadającymi rankiem przez okno. Judyta regeneruje siły pod czujnym okiem kucharki a Eliza zmaga się z wciąż negatywnie nastawioną do jej decyzji babką. Wprawdzie sądziłam, że ich pobyt w Otwocku będzie zajmował większą część powieści, jednak wakacje bohaterek zostały opisane bardzo skrótowo.
A wszystko dlatego, że po powrocie do Krakowa muszą stawić czoła nowym przeciwnościom losu. Eliza rozpoczyna walkę o sprawy zawodowe, ale i prywatne. To najbardziej poukładana bohaterka, którą polubiłam najbardziej a w tym tomie jest jej zdecydowanie najmniej.
Zaś Judyta zmaga się z tęsknotą za Maurycym i to z tego powodu nie chce przyjąć propozycji wyjazdu do Wiednia, choć może tam rozwinąć swoje pasje związane z malarstwem i batikami. Bo przecież ona na niego czeka... Ponadto przez przypadek od obcych ludzi dowiaduje się o pewnej bolesnej sprawie, dotyczącej ojca... Jak kobieta sobie z tym poradzi? Jak upora się ze wszystkimi demonami z przeszłości, które ją otaczają? Czy będzie żałowała swojej znajomości z Szymonem, bo przecież od niej wszystko się zaczęło? Od tamtego momentu jej życie uległo totalnej odmianie a odpowiedź na pytanie: jak potoczy się dalej, wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Czy rozczarowana sprawami miłosnymi Judyta zdecyduje się na wyjazd? Co czeka ją w Wiedniu? Czy nauczyła się czegoś na swoich dotychczasowych błędach?

Jakie nietypowe pomysły na życie miała w tym czasie Klara Stojnowska, główna bohaterka tego tomu? Już w chwili gdy jej przyjaciółki odpoczywały w Otwocku, dziewczyna nie próżnowała. Z legitymacją reporterki lwowskiego "Steru" udała się do fabryki cygar, gdzie trwał strajk robotnic. Z zaangażowaniem oddała się temu tematowi, nie wiedząc jeszcze że będzie to jednocześnie moment kiedy pozna miłość, ale i poruszy lawinę zdarzeń, bo obiekt jej westchnień będzie miał dość tajemniczą i mroczną przeszłość. (Ciekawa jestem czy domyślicie się co mężczyzna ukrywa przed dziewczyną)
Klara jest niespokojnym duchem, wywrotowcem, sufrażystką i szuka pracy w kolejnej gazecie - "Nowej Reformie". Na jej łamach podejmuje nowe tematy (szkolnictwo, kinematograf), które nieuchronnie prowadzą ją na ścieżkę kłopotów, zostaje bowiem postrzegana jako socjalistka. A to z kolei prowadzi do scysji z ojcem, choć przecież już wcześniej wielokrotnie nie byli zgodni, tak teraz wydaje się, że to najpoważniejsza różnica zdań.
Wystarczy jednak sięgnąć w przeszłość Klary, do czasów gdy była spokojną i cichą pensjonarką. Wszystko zmieniło się, gdy wyjechała na studia do Berlina. To właśnie wtedy nabrała pewności siebie i zrozumiała jak bardzo Galicja, ze swoimi poglądami dotyczącymi roli kobiet, jest opóźniona.
Wprowadzając w życie jakże odmienne zachowania czy poglądy Klara coraz bardziej "pakuje" się w kłopoty. Brnie coraz głębiej w problemy, nie słucha nikogo, niczyje do rady nie potrafią przemówić do jej rozsądku. Jak nisko musi upaść, by coś do niej dotarło? Co musi się wydarzyć by nią wstrząsnąć?

Niniejszy tom skupia się głównie na losach Klary i Judyty, które dostarczają naprawdę ogrom przeżyć. Obydwie nieszczęśliwie zakochane, dokonujące niezbyt trafnych wyborów, nie potrafiące odnaleźć się otaczającej rzeczywistości i starające się udowodnić, że potrafią radzić sobie bez mężczyzn a już na pewno na swoich zasadach. Każda z nich popełnia błędy, których potem żałuje, tylko czy nie jest za późno? Czy decyzje można jeszcze zmienić? Muszę przyznać, że autorka zadziwiła mnie zakończeniem tomu. O ile losy Elizy były przewidywalne a tyle kroki podjęte przez dwie pozostałe bohaterki mnie... zszokowały. Nie tego się spodziewałam! Zwłaszcza po Klarze. Ich postawy ogromnie mnie zaintrygowały. Tym bardziej nie mogę doczekać się trzeciego tomu, który rozwieje moje wątpliwości co do trwałości szczęścia Klary i Judyty. Czy to już będzie ich stabilizacja? Czy może przewrócą swoje życie góry nogami jeszcze kilka razy? Co bohaterki zrobią ze swoim życiem? Jak nim pokierują? Jak bardzo jeszcze będą w stanie go sobie skomplikować?

"Niepokorne. Klara" to książka pełna różnorodnych tematów: automobil, kinematograf, strajk cygaretek, socjaliści, areszt, zaręczyny, ciąże (niekoniecznie chciane), kobiety z kiepską opinią, jazda na rowerze, postrzeganie Żydów, poświęcenie się pracy całym sercem, tajemnice z przeszłości i wiele innych. Autorka zadbała, by czytelnik się nie nudził (choć chwilami odczuwałam nadmiar zdarzeń i zbyt długich opowieści na jakiś temat, które gdyby były nieco krótsze to ogół odbioru by nie ucierpiał, ale to niewielki minus) oferując coraz to nowe zwroty akcji i zaskakując zdarzeniami; by poznał jak najlepiej tamten czas i życie ludzi w Krakowie, Lwowie czy w Wiedniu. 

Książka jest napisana językiem bardzo charakterystycznym i specyficznym, przez co czyta się ją nieco wolniej niż inne powieści, ale doskonale oddaje klimat epoki. Opisując stroje, fryzury, zachowania czy konwenanse, uwypuklając brak obecnych cudów techniki Agnieszka Wojdowicz po raz drugi udowodniła, że dobrze przygotowała się do stworzenia powieści, w której nie brak ambitnych kobiet. Kobiet, które walczą o swoje miejsce w społeczeństwie i nie ustają w podejmowaniu kolejnych kroków, by nie być gorszymi od mężczyzn. By móc żyć jak oni. Dlaczego kobiety mogą mniej?

Autorka w sposób przemyślany połączyła życie fikcyjnych, ale silnych i niezależnych bohaterek z wydarzeniami historycznymi. Każdy kto obawia się, że to książka z typowymi danymi z zakresu historii, może odetchnąć. Tu rządzą kobiety i to one są epicentrum tej lektury, to one skupiają naszą uwagę na sobie i prowadzą nas przez kolejne dni swojego życia pełnego przeciwieństw. Jeśli lubicie bohaterki o konkretnych poglądach, wiedzących czego chcą a do tego klimat XIX-wieku to koniecznie sięgnijcie po serię Niepokorne! Ja już nie mogę doczekać się premiery trzeciego tomu o trzech niepokornych młodych kobietach!


"Niepokorne. Eliza"
"Niepokorne. Klara"
"Niepokorne. Judyta"



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Dagmarze z

czwartek, 7 stycznia 2016

Agnieszka Wojdowicz "Niepokorne. Eliza"




Autor: Agnieszka Wojdowicz
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: czerwiec 2014
Liczba stron: 430
Seria: Niepokorne tom 1










Magiczna okładka i zapowiadana ciekawa zawartość o trzech niepokornych młodych kobietach - to właśnie tym skusiła mnie książka, bowiem wcale jej w planach czytelniczych roku 2014 nie miałam (wtedy była premiera). Dodatkowym atutem była fabuła osadzona w XIX-wiecznym Krakowie. Czy spodobały mi się bohaterki i spacery wraz z nimi po uliczkach mojego miasta?

Powieść rozpoczyna się prologiem, który przenosi nas do roku 1846 i opowiada o dwóch młodych kobietach, które dla właściwych bohaterek będą babciami. Elżbieta Pohorecka wraz z mężem i synem oraz służbą mieszka we dworze, jednak czasy nie sprzyjają miłemu i przyjemnemu życiu w spokoju i miłości z niedawno poślubionym mężem. Bowiem na dwór napadają chłopi i wojska austriackie... plądrują, palą i zabijają. Elżbiecie wraz z synkiem i służącą Nastką udaje się wprawdzie uciec, jednak zadra w sercu zostanie na długo.
Sara Bach jest córką krawca, Żydówką. Od najmłodszych lat uwielbiała czytać i rysować wykorzystując na przykład plener nad rzeką - malowała. Nie zwracała uwagi na swatki, bowiem jej światem był papier i inkaust a później spotkania z młodym antykwariuszem Jonathanem. Jak bardzo życie Elżbiety i Sary wpłynie na ich wnuczki? Czym będą te wydarzenia w stosunku do tych pół wieku później?

1895
Eliza Pohorecka wraz z matką, babką i siostrą Julką mieszka na terenie Królestwa Kongresowego, w Otwocku. Teraz wraz z babcią Elżbietą udaje się pociągiem do Krakowa, bowiem zamierza studiować farmację na Uniwersytecie Jagiellońskim. Uwielbia się uczyć, ma wysokie ambicje - ukończyła siedmioletnie gimnazjum rządowe, ma uprawnienia nauczycielskie, prowadziła też z mamą pensjonat i praktykowała w aptece. W chwili obecnej musi się jednak zmierzyć z niechęcią, jaką wykładowcy darzą żeńską część studiujących. Niejednokrotnie przecież dziewczęta nie dostają nawet możliwości uczestniczenia w zajęciach.
Ale Eliza nie może oddać się w spokoju studiowaniu, nauce i wyjściom na miasto ze znajomymi, bowiem cieniem rzucają się na jej życie wydarzenia, które miały miejsce w pociągu... Dziewczyna była bowiem jedynym świadkiem morderstwa. Tylko ona widziała sprawcę i teraz jej życie jest zagrożone... Jest zastraszana, skradziono jej torebkę, włamano się do mieszkania... Trwa poważne śledztwo w tej sprawie, które prowadzi austriacki żandarm - pułkownik Anton Wiebracht. Czy uparta i odważna Eliza pozwoli o siebie zadbać? Czy posłucha głosu serca, sumienia czy prześladowców? Jak zakończy się ta sprawa? Co będzie musiała przejść ta dziewczyna, by jej codzienność mogła przypominać normalną? Czy nawet w najtrudniejszych chwilach będzie umiała - jak jej babka - zachować zimną krew? Jak poradzi sobie z trudną przeszłością swojej rodziny i zarazem piętnem ciążącym nad jej uczuciami, które według wszelkich zasad źle ulokowała?

W trudnych chwilach Elizie pomaga przyjaciółka - Klara Stojnowska, która nosząc krótkie fryzury, reformowalne suknie i paląc cygaretki manifestowała swój stosunek do panujących zasad. Ostro sprzeciwiała się ojcu, znanemu krakowskiemu profesorowi, kiedy twierdziła, że kobiety powinny mieć dostęp do nauki a nie tylko pięknie wyglądać, szlifować języki obce, rodzić dzieci i zajmować się domem, będąc równocześnie całkowicie zależną finansowo od męża.
Odmawiała zamążpójścia i była bardzo stanowcza w swych konserwatywnych poglądach. Działała jako emancypantka, publikowała artykuły pod pseudonimem, studiowała w Baraneum (gdzie poznała Judytę) i wciąż pomagała innym. Mimo, że ją i Elizę wiele dzieliło to jednak dogadywały się świetnie i wspierały w trudnych chwilach.
Postać Klary nie została tutaj opisana z właściwą sobie starannością, jednak jej osobie autorka poświęciła kolejny tom serii. Liczę więc na więcej rewolucyjnych i przewrotowych wydarzeń z jej udziałem.

Przyjaciółką Klary jest również Judyta Schraiber, Żydówka zakochana w malarzu - Szymonie Hellerze. Pod przykrywką wypraw na przykład do modystki, spotykała się z kochankiem w jego atelier a co za tym idzie kłamała i balansowała między byciem przykładną córką a niezależną i pewną siebie kochanką. Nie lubiła wizyt swatki - pani Lustman, ponieważ nie chciała wyjść za byle kogo, mimo że miała już dwadzieścia lat.
Sprawy miłosne jednak nie do końca ułożyły się po jej myśli i po ostrej przeprawie z rodzicami musiała przewartościować swoje życie, wciąż marząc o kursie malarstwa. Lubiła odwiedzać różne krakowskie kościoły, by podziwiać ich polichromię. Czy spełni swe marzenia i będzie się zajmowała malarstwem na takim poziomie, by móc z tego żyć? Jak będzie przeżywała kolejne przypadkowe spotkania z Hellerem? Czy jej ideały o prawdziwej miłości i sztuce jako sposobie na codzienność, nie tylko pasję będą miały szansę się ziścić? Jak bardzo jej przeszłość zaciąży nad przyszłością i czy pogodzi się z rodziną?


Tak, tak i jeszcze raz tak - taka jest moja odpowiedź jeśli ktoś zapyta czy polecam trylogię "Niepokorne". Mimo, że poznałam dopiero pierwszy jej tom uważam, że to piękna historia o trzech wyjątkowych i niepokornych kobietach, które próbują odnaleźć się w młodopolskim Krakowie. Które mimo narzuconych przez otoczenie oraz rodziców surowych zasad, próbują się uwolnić spod ich kurateli, konserwatyzmu oraz tradycji i żyć według swoich upodobań, marzeń, ideałów. Eliza, Klara i Judyta mają chęci do wprowadzania zmian w życie. Nie chcą żyć tak, jak nakazują inni, bowiem to kłóci się z ich marzeniami i wewnętrznym "ja". Marzą o zmianach, choć wiedzą, że ramy ówczesnego życia, zwłaszcza kobiet, są ściśle ustalone. Czy ich walka nie pójdzie na marne? Czy osiągną to, o czym marzą? Ile muszą poświęcić, czego się wyrzec, by dotrzeć do takiego punktu swojego życia, w którym będą mogły powiedzieć, że są szczęśliwe?

Każda z tych młodych kobiet ma swoją historię. W przeszłości każdej z nich zdarzyło się coś, co sprawiło że obecne dni wyglądają tak a nie inaczej, na pewno nie lepiej. Każda z nich musi stawić czoło swojej przyszłości. Czy to przypadek, że spotkały się w XIX-wiecznym Krakowie i wszystkie są niepokorne? Czy ich walka coś nam przyniesie? Myślę, że ich działania mimo że okupione wysoką ceną, mają dla nas - kobiet współczesnych - duże znaczenie i powinniśmy być im wdzięczne. Bo my mamy bezproblemowy dostęp do nauki, możemy być niezależne i podejmować decyzje samodzielnie a nie słuchać tradycji przechodzącej z pokolenia na pokolenie.

 
Miło było poczytać o znanych mi krakowskich uliczkach Starego Miasta ponad sto lat temu. Doskonale scharakteryzowany został również klimat epoki: obiekty, zwyczaje, stroje, fryzury, konne dorożki, miejsca gdzie kobiety nie miały wstępu a miejsca dla nich był specjalnie podpisane.
Autorka pisze pięknym językiem (jest nauczycielką polskiego), którym opowiada nie tylko o miłości, zdradzie czy Krakowie. Wielokrotnie akcja książki przystaje na moment, by wtrącić słowo o tle historycznym czy zakazach i tradycjach żydowskich (często rozdziały rozpoczynają się od nazw miesięcy po żydowsku).
Doskonałym pomysłem było wprowadzenie do powieści wątku kryminalnego, który rozpoczyna się zaraz na początku i trzyma w napięciu przez kolejne rozdziały. Nie często tak młoda dziewczyna i w takich okolicznościach staje się przecież świadkiem morderstwa... Kolejne wysuwane przeciw niej działania tylko podnoszą ciśnienie krwi czytelnika, który nie może się wprost doczekać finału tego wątku. Przyznaję, że cała ta historia była dla mnie bardzo ciekawie skonstruowanym pomysłem i nie odgadłam wszystkiego zbyt wcześnie, nawet w chwili podpowiedzi z poezją.

Wszystkie bohaterki zasługują na słowo pochwały - za charakter, siłę, chęci do walki o życie po swojemu. Jednak moje serce skradła w tym tomie Eliza, która dodatkowo musiała zmierzyć się z zastraszaniem, poglądami babci i mamy oraz rodzącym się uczuciem. Czy będzie ono miało szansę na rozwój? Jak na związek tych dwojga zapatrują się ich rodziny? Wszak czasy, przeszłość oraz wizja kariery niejednokrotnie stawały różnym parom na drodze do szczęścia...
Autorka nie zapomniała też o męskich bohaterach (choć prym wiodą kobiety), jednych polubiłam, innych nie, ale warto o nich wspomnieć: Anton, Maurycy, Szymon, Józef, Staszek.

Chętnie sprawdzę w kolejnym tomie jak potoczyły się losy trzech niepokornych: Elizy, Klary i Judyty. Wy również? Nieprzekonanych może skusi fakt, że pewne elementy książki kojarzyły mi się z innymi - lubianymi przeze mnie utworami: podobieństwo do Cukierni pod Amorem z uwagi na walkę kobiet o ich prawa na tle historycznym kraju czy batiki Judyty jakże kojarzące się z batikami wytwarzanymi w Idzie z serii Magiczne miejsce.




"Niepokorne. Eliza"
"Niepokorne. Klara"
"Niepokorne. Judyta"



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, Grunt to okładka, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Dagmarze

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...