Pokazywanie postów oznaczonych etykietą więzienie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą więzienie. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 lipca 2022

Ewa Przydryga "Nienarodzona" / Nicole Trope "Rodzina z naprzeciwka"

Przeczytałam (a właściwie to odsłuchałam) w ostatnim czasie trzy świetne thrillery. Każdy był inny, każdy mnie czymś zaskoczył i muszę przyznać, że to była chyba najdłuższa moja odskocznia od obyczajówek. Opowiem Wam dziś krótko o dwóch z nich.
 
 
 
Autor: Ewa Przydryga
Wydawnictwo:  Muza
Data wydania: 1 czerwca 2022
Liczba stron: 318

 
 
 
Nina odbiera telefon od macochy z informacją, że kilka dni temu zaginęła jej przyrodnia siostra. Kajak, którym płynęła Laura Wagner został znaleziony w zakolu Warty, wywrócony i pusty. Tutaj urywa się trop a policja twierdzi że to samobójstwo.  
Jednak Nina nie zgadza się z teorią macochy ani śledczych, miała z Laurą dobry kontakt i wie, że siostra miała konkretne plany na przyszłość. Nie dość, że była w zaawansowanej ciąży to jeszcze nie zostawiłaby swojej pięcioletniej córeczki - Tosi, która jest dzieckiem autystycznym. Decyduje się przyjechać z Trójmiasta do Poznania i na własną rękę odszukać siostrę.

W toku jej działań na jaw wychodzą tajemnice Laury - włamanie do domu, majaki senne. Nina stara się podążać śladami siostry i rozmawiać z osobami, które mogą coś wiedzieć. Z czasem przekonuje się, że wszystko wskazuje na to, że miała rację i Laura żyje. Tylko gdzie ona jest??
Z jakiego powodu upoważniła ją do odbioru wyników badań? Na co wskazuje oznaczenie ojcostwa? Co chce jej przekazać mała Tosia? I jakie rewelacje przekaże jej Sara, koleżanka z czasów szkolnych jej siostry?

Autorka sprytnie przenosi czytelnika w czasie, między teraźniejszością a przeszłością. Narratorki - Laura i Nina - opowiadają nam pierwszoosobowo o tym, co działo się przed zaginięciem Laury oraz co ma miejsce teraz. Dodatkowym dreszczykiem emocji są wydarzenia z lipca 2005 roku, kiedy miał miejsce tragiczny wypadek, który spowodował, że jeden z bohaterów znalazł się w więzieniu. Czy tamta historia ma coś wspólnego z zaginięciem Laury?
Pewne fakty były zaskakujące, inne przewidywalne - ale to i tak wyborna lektura! 
 
 
Podsumowując - "Nienarodzona" to thriller trzymający w napięciu, porywający, wkręcający w wydarzenia i zwroty akcji. Na jaw wychodzą nowe niespodzianki i tajemnice. To historia pełna strachu, demonów z przeszłości, pokuty i przemęczenia, ale również bierności, agresji i znieczulicy. Opowieść pokazująca, jak trudne wybory czekają na nas w życiu, do czego jesteśmy zdolni, by ratować bliskich. Polecam! 


 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło (P), 52 książki  







Tytuł oryginalny: The Family Across The Street
Tłumaczenie: Klaudia Wyrwińska
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 29 czerwca 2022
Liczba stron: 296 


Zwykle kiedy wydaje się, że wszystko jest idealne, to takie nie jest. 
Spójrzcie na te śliczne domki na ulicy Hogarth w Sydney otoczone reprezentacyjnymi ogrodami...

TEGO dnia pięcioletnie bliźnięta Katherine West nie wyszły do szkoły a okna w ich pokoju przez wiele godzin nadal zasłaniały rolety. To zaniepokoiło sąsiadkę - Gladys. Starsza pani jeszcze wielokrotnie tego dnia nie będzie mogła uwierzyć w to co widzi lub słyszy...
 
Logan jest kurierem z - nazwijmy to - niezbyt chlubną przeszłością. TEGO dnia ma dostarczyć do domu Katherine przesyłkę z potwierdzeniem odbioru, jednak mimo, że adresatka jest w środku i z nim rozmawia, nie otwiera drzwi! Powinien zostawić paczkę na poczcie i zapomnieć o incydencie, coś jednak nie daje mu spokoju i każe wracać pod tamte drzwi.
 
Gladys i Logan to dwie osoby, które mają szansę przerwać trwający w środku dramat. Czy posłuchają tego, co słyszą czy podszeptów serca? Chcą pomóc, ale nie do końca wiedzą, co mogą zrobić...
Instynkt im mówi, że coś jest nie tak, wyczuwają niebezpieczeństwo i zagrożenie. Niezależnie od siebie próbują dowiedzieć się, co dzieje się w tym domu.
Ale tak naprawdę bardzo długo nikt nie reaguje, wszyscy tylko się zastanawiają co mogą zrobić, wahają się. Moim zdaniem akcja mogłaby chwilami przyspieszyć i pomijać pewne przemyślenia czy wątki.
 
 
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Nicole Trope, ale pisarka tak poprowadziła akcję, tak opisała zdarzenia i w taki sposób skonstruowała fabułę, że do końca jak ślepiec podążałam drogą, którą wyznaczyła. Nie szukałam innych rozwiązań, rozgałęzień czy bocznych uliczek... Dlatego finał okazał się ogromnym zaskoczeniem! Nie tego się spodziewałam...
 
Konstrukcja książki jest oparta na czterech narracjach: kuriera, sąsiadki, Katherine oraz mężczyzny, który jest sprawcą wydarzeń w jej domu. Dzięki temu naprzemiennie poznajemy zdarzenia i myśli tych osób a w najbardziej kulminacyjnym momencie rozdziały stają się bardzo krótkie a napięcie rośnie, ponieważ urywają się one w najmniej dla czytelnika przyjemnym momencie, odwlekając chwilę prawdy.

 
Podsumowując - "Rodzina z naprzeciwka" to thriller mocno psychologiczny i nieoczywisty, pełen zaskoczeń, strachu, mroku, furii, niepewności, ludzkich tragedii, lęku o bliskich i braku poczucia bezpieczeństwa. Autorka miała nie tylko ciekawy pomysł na fabułę, ale potrafiła również tak nią pokierować, byśmy jeszcze długo pamiętali o australijskiej historii. Trope podnosi też ważny temat jakim jest sąsiedztwo i troska o innych - kiedy jesteśmy wścibscy a kiedy po prostu pragniemy pomóc, bo się niepokoimy. Gdzie leży granica? Gorąco polecam!

 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem (koło ratunkowe - płot), 52 książki  

czwartek, 7 lipca 2022

Colleen Hoover "Reminders of him"

 
 
Tytuł oryginalny: Reminders of Him
Tłumaczenie: Zbigniew Kościuk
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 6 czerwca 2022
Liczba stron: 352
 
 
 
 
 
Twórczość Colleen Hoover nie jest mi obca, miałam bowiem przyjemność poznać kilka tytułów. Tak, przyjemność, gdyż żadna z jej książek mnie totalnie nie rozczarowała. Chociaż podczas lektury miewałam czasami wrażenie, że jestem na nie za stara, że to powieści skierowane do młodszej grupy czytelników... Ale zawsze są to emocje. Jak było w przypadku "Reminders of him. Cząstka ciebie, którą znam"?

 
 
 
Kenna Rowan ma dwadzieścia sześć lat, ale tak naprawdę pięć z nich umknęło jej bezpowrotnie. Spędziła je w więzieniu. Teraz przebyła około pięciuset kilometrów, do miejsca gdzie wszystko się zaczęło i... skończyło. Do miasteczka, w którym musi spełnić najważniejszą misję - odzyskać córkę. Jednak z uwagi na to, co się stało, nie będzie to łatwe. Kenna to wie. Ale wynajmuje mieszkanie, szuka pracy - walczy. Tylko czy Ci, którzy opiekują się dziewczynką będą chcieli, by spotkała się z matką?

Właściwie jest sama. Nie ma na kogo liczyć, nikt nie udzieli jej wsparcia. Ludzie raczej jej nie znają, nie kojarzą. A Ci, którym jej imię coś przypomni... cóż, zapewne będą jej wrogami. Wyjątkiem jest właściciel lokalnego baru - Ledger Ward, który początkowo jej nie rozpoznaje, później ma do niej żal. Przecież Scotty był jego najlepszym przyjacielem... Jednak z czasem, stara się zrozumieć Kennę - że to nie tylko kobieta, która popełniła błędy, ale przede wszystkim zrozpaczona matka, pragnąca wreszcie poznać swoje dziecko. Jest rozdarty... Jakie decyzje podejmie?

Między bohaterami zaczyna iskrzyć, fascynacja powiększa się, rozszerza na nowe obszary. Ale muszą brać pod uwagę, że uwikłanie się w romans będzie sprzeciwem wobec decyzji tych, którzy zajmują się córką Kenny i oddalą Ledgera od dziewczynki. Czy warto zepsuć tak cudowną relację i miłość małej do mężczyzny?


Naprzemienna narracja pozwala nam wniknąć w serca i umysły dwójki głównych postaci: Kenny i Ledgera. To oni wprowadzają nas w swój świat. 
Kenna żyje teraźniejszością i swoim największym pragnieniem - córką. Wspomina również czas spędzony w więzieniu, który podobnie jak i wizytę w sądzie oraz sam dzień wypadku opisuje w listach do Scotty'ego. Nie wysyła ich, ale są dla niej terapią oczyszczającą. Autorka wiele z nich umieściła w całości w książce, oznaczając kursywą.
 
Powieść niewątpliwie jest piękna. Pokazuje miłość matki do dziecka - i to nie tylko Kenny do córeczki. Opowiada o wydarzeniach, które dla wielu były wyrazem obojętności, ponieważ nie znali prawdy. To również historia miłości i przyjaźni. Pożądania. I konieczności dokonania wyboru.
Dla mnie osobiście nie było to wielkie "wow", choć oczywiście wzruszenia się pojawiły. Zresztą do ostatniej chwili nie byłam pewna, jaką decyzję podjęła Hoover w kwestii finału.


Podsumowując - "Reminders of him" to poruszająca pod wieloma względami powieść, w której dominują wybaczenie, cierpienie i tęsknota. W której matka walczy o swoje dziecko pragnąc, by zapomniano jej błąd z przeszłości. Jednak nikt nie zna prawdy o tamtych wydarzeniach i dlatego, nie może uzyskać przebaczenia.
To opowieść pełna gniewu, bólu, rozpaczy, lęku, poczucia straty oraz ulotnego szczęścia. Nie brakuje też scen zbliżeń czy radosnego szczebiotu czteroletniej dziewczynki, która wypowiadając swoje myśli rozbawia do łez. Polecam


 
 
 

środa, 29 czerwca 2022

Anna H. Niemczynow "Którędy do raju"

 
 
 
Autor: Anna H. Niemczynow
Wydawnictwo: Luna
Data wydania: 27 kwietnia 2022
Liczba stron: 520






Macie czasem wrażenie, że w Wasze poukładane życie wkrada się szok, niedowierzanie i wypowiadacie wtedy słowa "to przecież niemożliwe"?
A jednak się zdarza...

Mój wstęp jest totalnym skrótem życia Elżbiety, felietonistki, która poza rodziną ceni sobie podróże. Jednak poślubiony osiemnaście lat temu Prosper wciąż tylko obiecuje spełnić jej marzenia. Zawsze znajduje wymówkę, by wyjazd nie doszedł do skutku.
 
Małżeństwo wraz z dwójką dzieci mieszka w Niemczech, głównie z powodów finansowych, ponieważ tutaj Prosper może więcej zarabiać. Mężczyzna ugina się pod licznymi prośbami żony i na rocznicę ślubu postanawiają wyjechać do Rzymu, odwiedzając po drodze piękne słoweńskie miasteczko Bled. Nie spodziewają się, że tak wyczekana i wytęskniona podróż marzeń stanie się niespodziewaną chwilą prawdy. Wydarzenia z hotelu wpłyną znacząco na całą rodzinę.

Prosper będzie żałował, że zgodził się na wyjazd, bowiem to koniec jego wieloletnich sekretów. Liczył, że mu się uda je ukryć na zawsze.
Elżbieta przeżyje istny armagedon i trudno jej będzie zrozumieć, dlaczego mąż przez tyle lat nie powiedział jej prawdy. Kilku prawd.
Tajemnice będą wychodziły na jaw stopniowo a kochająca Ela zrobi wszystko, by pomóc mężowi. Podejmie nierówną walkę z barierą językową, nieznajomością prawa i procedur a przede wszystkim z czasem...

Czy uda jej się uratować rodzinę? Czy zdoła wybaczyć Prosperowi? Ile jeszcze niespodzianek ją czeka? Czy gdyby nie słoweńskie wydarzenia Ela poznałaby prawdę?
A przecież twierdził, że jest jego początkiem, środkiem i końcem...


Ania Niemczynow pisze tak, że aż nie chce się odkładać książki. 
Jest intrygująco, bowiem autorka wplotła w fabułę wątek kryminalny.
Jest egzotycznie, bowiem akcja rozgrywa się nie tylko na terenie Niemiec czy Słowenii, ale również - dzięki retrospekcji - w Emiratach Arabskich.
Jest też ciepło i serdecznie, gdyż Niemczynow stara się każdym słowem czytelnika przytulić i obdarzyć uśmiechem.

Sporo miejsca poświęcone zostało tematowi adopcji i równego traktowania dzieci, choć sprawa Kajtka mieniła mi się chwilami nie do końca realnie. Zresztą podobnie jak wątek Piotra. Chętnie zrezygnowałabym za to z niektórych fragmentów - te same opisy wydarzeń powtarzane kilkukrotnie, stawały się nużące. Podobnie jak słodzenie mężowi przez Elżbietę, by już za chwilę płakać, wpadać w otchłań i mówić coś zupełnie przeciwnego. Oczywiście rozumiem, że to był silny stan wzburzenia, ale drażniła mnie tym bohaterka.
Na jej niekorzyść działała też w moich oczach jej reakcja na stosunek Prospera do Kajtka, czyli tak naprawdę brak reakcji. Cały czas powtarzała, że pokochała go bardzo szybko, mimo że nie był jej biologicznym dzieckiem, ale nie miało to odzwierciedlenia w obronie go. Tak, teraz chłopak ma już siedemnaście lat i powinien obronić się sam, ale jego temperament na to nie pozwalał, a do tego wcześniej był dzieckiem!

Niewątpliwym plusem powieści jest podjęcie tak wielu ważnych tematów, poza adopcją znajdziecie tutaj również utratę dziecka, chorobę psychiczną, relacje między małżonkami, którzy tkwiąc w wieloletnich związkach powinni wiedzieć o sobie WSZYSTKO a w praktyce okazuje się, że nie wiedzą niemal nic. Nic istotnego.
 

Podsumowując - "Którędy do raju" to piękna i poruszająca powieść, w której autorka nie ustrzegła się drobnych niedociągnięć, ale i tak oceniam ją wysoko. Historia o szczerości, miłości, podejmowaniu trudnych decyzji, braku zaufania i szacunku. O poszukiwaniu siebie i spełnianiu marzeń, pomimo długów, tajemnic i rozgoryczenia. Z determinacją. Nierzadko iluzorycznie.
Refleksyjna i emocjonująca opowieść o patchworkowej rodzinie, która stara się radzić sobie z problemami, co wielokrotnie wygląda jak sinusoida. Zmagają się z żałobą, kłamstwami, starają wspierać i pokładać nadzieje w wierze. Polecam!
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję 




 

niedziela, 29 maja 2022

Krystyna Mirek "Cienie zła"

 
 
 
Autor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 23 marca 2022
Liczba stron: 352
Seria: Blizny przeszłości  tom 3
 
 
 
Obowiązkowo czytajcie we właściwej kolejności tomów! 
 
 
 
 
 
Trylogia kryminalna Krystyny Mirek dobiegła końca. Wyjaśniły się już wszystkie tajemnice z przeszłości, choć ich cienie będą majaczyły nad bohaterami jeszcze długo...
 
 
Majka poznała prawdę o śmierci ojca. Remontuje mieszkanie, by pozbyć się z niego duchów przeszłości a podskórnie wyczuwa lęk... Wszak burmistrz Karboski jest w areszcie, jednak jej zdaniem ta sytuacja nie potrwa długo, on na bank coś knuje! Zapewne zrzuci całą winę na jej ojca...
Podobne uczucia targają żoną burmistrza - Janka cieszy się spokojem w domu i radosnymi chwilami z młodszym synem. Próbuje odzyskać swoje życie sprzed lat. Ale ma również złe przeczucia... Od lat zna męża i nie wierzy, że on tak po prostu się podda.  
W Borkach panuje zmowa milczenia a kilka osób dostaje tajemniczego SMSa o treści "Wkrótce". Kto go wysłał? Co wydarzy się wkrótce?
 
Burmistrz nie zamierza zdradzić miejsca ukrycia zwłok. Nie zdaje sobie sprawy, że nawet adwokat nie mówi całej prawdy. Karboski ujż planuje co zrobi Majce kiedy wyjdzie na wolność i liczy, że jego ludzie wiedzą, co mają mówić.

U Rudników wszyscy pracują, nawet matka Jarka znalazła dorywcze zajęcie. Starają się odmienić losy rodziny. Czy im się uda? Czy Jarek wytrwa w trzeźwości i się nie złamie? Ludzie robią nawet zakłady! Zaś Michał dzielnie stara się nadrabiać zaległości na swojej wymarzonej medycynie. Czy wystarczy mu motywacji? Czy uczucie do Majki wygasło?


Trzecia część cyklu przestała być już tak mocno kryminalna i poszła bardziej w stronę obyczajówki. Już niewiele było do wyjaśnienia, choć zdarzają się momenty, które stresują, bowiem nie wiadomo jak potoczy się los bohaterów. Niemniej jednak moim ulubionym będzie tom drugi! 
Mam nadzieję, że to nie ostatnia próba autorki w mocniejszych gatunkach i że uraczy nas jeszcze nimi w przyszłości.

Ogromnym plusem jest to, że Mirek o nikim na koniec nie zapomniała. Nie musiałam się domyślać jak potoczyły się losy poszczególnych postaci albo że ten czy inny wątek zawisł w próżni i czytelnik sam musi dośpiewać sobie happy (lub nie) end.

Bohaterowie wielokrotnie dochodzą do wniosku, że życie nie zawsze sprawiedliwie rozdaje karty. 
Że Ci, którzy powinni wspierać - ranią.
A rodzinne sekrety ciążą latami.


Podsumowując - "Cienie zła" to świetne zwieńczenie bardzo dobrej kryminalnej serii. Wciągająca, intrygująca, przepełniona gniewem, wściekłością i strachem, ale i nadziejami czy uczuciami historia, którą czyta się niezmiernie szybko, bowiem zakończenie nie jest pewne i każdy jest go ciekaw. To również opowieść o ryzyku, nowych szansach, zrezygnowaniu i rozczarowaniu. Gorąco polecam!





"Cienie zła"
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję
 
 

 

wtorek, 26 kwietnia 2022

Karolina Hejmanowska "Miłość w rytmie punk rocka" - przedpremierowo - patronat

 
 
 
Autor: Karolina Hejmanowska
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: planowana na 11 maja 2022
Liczba stron: 874
 
 
 
 
 
 
 
Karolina Hejmanowska zadebiutowała powieścią "Adres w sercu", która była historią o młodzieży, miłości i subkulturach muzycznych. Dokładnie na tej samej półce można postawić "Miłość w rytmie punk rocka" gdzie już sam tytuł wskazuje, o czym chciała nam opowiedzieć młoda autorka. A do przekazania miała wiele, bowiem powieść ma ponad osiemset siedemdziesiąt stron.

 
Śląsk, lata 90.
W budynku katowickiej szkoły średniej mieści się zarówno liceum jak i szkoła zawodowa, gdzie na kierunku górnik kształcą się Adrian i Aleks - od przedszkola darzący się braterską miłością. Obaj jedynacy nie lubiący się uczyć, uwielbiający wagary, bowiem wybrali ten kierunek z braku lepszego pomysłu. Adrian jest członkiem zespołu muzycznego, z którym chciałby coś osiągnąć, zaś Aleks... to patologia. Kilka lat temu stracił matkę, o której śmierć obwinia go ojciec, obecnie alkoholik z ciężką ręką. Chłopak jest często głodny, pobity a niejednokrotnie również naćpany.
 
Swoje frustracje Aleks lubi wyładowywać na słabszych i bojących się go uczniach - niestety jego wybór padł na Julkę, córkę reżysera, która przeprowadziła się do Katowic z Warszawy. Ona również jest wychowywana tylko przez ojca, z tą różnicą, że on nie pije, ale liczą się dla niego pozycja, pieniądze i wygląd. Właściwie to trzyma córkę w złotej klatce i nie pozwala na rzeczy, których pragnie każda nastolatka. Dodatkowo sam chciałby znaleźć jej męża z wyższych sfer i bardzo długo nie będzie w stanie zrozumieć jakie tak naprawdę są jego wybory...

W trudnych chwilach Julia może liczyć na swoją przyjaciółkę Anitę, która ma umiejętność ratowania jej przed Aleksem... Tylko dlatego, że w dzieciństwie przyjaźniła się z Adrianem i Aleksem... Śmierć matki tego ostatniego wiele jednak zmieniła...

Jak można się domyślić zamożna, skromna, poukładana i wrażliwa córka reżysera ze swoją nieśmiałością i naiwnością idealnie pasuje na ofiarę dla zbuntowanego punkowca. Nie potrafi się mu postawić, nie jest w stanie bronić. Jak gorzkie pigułki przełyka słowa słyszane z ust tego wysokiego chłopaka... 
Wszystko zmienia się w chwili, gdy Aleks ratuje jej życie... Tamta chwila będzie bardzo mocno rzutowała na ich przyszłość, decyzje i wybory. Co wydarzy się w ich życiu? Czy ich relacja zmieni się na pozytywną? 


Możecie mi wierzyć, ale opisane przeze mnie wydarzenia to dopiero początek... Karolina Hejmanowska napisała powieść giganta, w której poznajemy naprawdę spory kawał historii życia bohaterów. Zostali oni nie tylko świetnie scharakteryzowani, ale i zmuszeni do odsłonięcia przed czytelnikiem swojej traumatycznej często przeszłości. Dzięki temu bardzo łatwo było poczuć sympatie i antypatie. O ile Julkę czy Anitę można szybko polubić (choć w przypadku Julii często denerwowało mnie jej wycofanie i strach o byle co), Adrian też w zasadzie jest bohaterem w większości nie sprawiający problemów, by można go potępiać za wybory, to już Aleks jest istnym kameleonem! Początkowo jest postacią typowo negatywną. Nie ma powodu, dla którego można go lubić, choć niewątpliwie fakt, że stracił matkę i jak traktował go ojciec może wywołać poczucie żalu. Jednak z czasem dostrzegamy jego dobre serce, ukryte głęboko przed światem i samym sobą. 
 
Życie jednak nie pozwoliło mu na bycie dobrym chłopcem. Powieść jest właściwie sinusoidą - grzeczny, ułożony, zakochany i tryskający dobrą energią kontra wściekły, nabuzowany, pijany i rozrabiający. 

Autorka nie pozwala na nudę, pomimo takiej objętości lektury - wciąż przeżywamy wzloty i upadki bohaterów, ich rozstania, powroty, tworzenie dystansu i ponowne ocieplenie relacji. Związki, zdrady, gwałt i próba samobójcza, pierwsze zbliżenia, bogaci kontra biedni oraz wiele traum, które nieoczekiwanie zmieniły całkowicie bieg tej opowieści, która nie jest słodką bajką dla lolitek ani piękną opowieścią o miłości bez granic... Często zaciskałam kciuki, zęby i pięści - ze złości, napięcia, stresu.
 
Jedynie chwilami miałam wrażenie, że Hejmanowska przesadziła z ilością wydarzeń, mogła odpuścić kilka wątków i podarować te pomysły innym postaciom, w kolejnej książce, bowiem "Miłość..." nic by na tym nie straciła a byłaby przystępniejszych rozmiarów :) Zwłaszcza, że przy takiej ilości zdarzeń, nie sposób na koniec pamiętać każdej sytuacji a jedynie zarys i wynikające z tego decyzje.

Przyznaję, że zarówno język, dialogi, jak i całokształt fabuły wypadają mocno na plus. Książka wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć. Pragnienie poznania dalszego ciągu jest ogromne, bowiem jak to w młodych głowach - wciąż pojawiają się nowe pomysły, które nie zawsze wychodzą na dobre... Wiele scen i wynikających z tego wydarzeń mnie zaskoczyło i zupełnie nie mogłam być pewna zakończenia... Ale tak, podobało mi się :)
 
 
 
Podsumowując - "Miłość w rytmie punk rocka" to pełna pasji, przyjaźni i miłości opowieść, która trzyma w napięciu i zaskakuje. To właśnie w tej historii znajdziecie pełen wachlarz uczuć - od pozytywnych poprzez obojętne aż do negatywnych. Strach, litość, odrzucenie, złość, zemsta i nienawiść, próba zrozumienia swoich błędów, zdrada, poronienia, potrzeba akceptacji, ojcowie nie potrafiący odnaleźć się w swojej roli, upokorzenie - to tylko kilka słów-haseł, jakimi mogę zachęcić Was do lektury tej książki. Jednak nie sposób opisać ją w tak krótkiej recenzji, by nie zdradzić Wam zbyt wiele psując tym samym niespodzianki autorki. Polecam!



 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję
 

 

czwartek, 20 stycznia 2022

Magdalena Majcher "Małe zbrodnie" - przedpremierowo


 
 
 
Autor: Magdalena Majcher
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: planowana na 26 stycznia 2022
Liczba stron: 288





"Małe zbrodnie" to moja pierwsza powieść Magdaleny Majcher inspirowana faktami. Wymowność kołyski na okładce jest ogromna, jakie emocje tkwią w opisanej historii?

Siódmy czerwca 2000 roku miał na zawsze zmienić bieg życia mieszkańców wsi Wrotnów w gminie Miedzno. To właśnie tego dnia starszy sierżant Kamil Banasiak  z posterunku w Miedznie zapoznał się z anonimem, który wpłynął do prokuratora rejonowego w Węgrowie. Kiedy udał się na wskazane w nim miejsce, czyli do gospodarstwa prowadzonego przez rodzinę Gładochów poczuł się jakby dostał obuchem w głowę... Czekały tam na niego szczątki noworodka! Niestety, nie były jedyne... Było ich więcej!

Od pierwszego momentu podejrzaną staje się Lidia - najbardziej prawdopodobna matka nieżyjących dzieci. Jednak nie ma jej w domu, rok wcześniej zostawiła męża i nikt nie wie gdzie się znajduje. Jak dowiadujemy się z narracji Lidii największym bólem tej ucieczki jest tęsknota za piątką dzieci. Jednak złe stosunki z teściową i brak akceptacji spowodowały, że zdecydowała się na ten krok. Chce po prostu przetrwać, gdyby chociaż miała wsparcie w mężu, ale niestety - Adam jest całkowicie podporządkowany matce.

Rodzina Gładochów, mieszkańcy wsi a nawet rodzona matka - nikt nie wierzy w niewinność Lidii. Matka urodziła, matka zabiła. Taka teoria funkcjonuje w ich umysłach. Wieś, w której wszyscy się znają a nie potrafią powiedzieć czy były ciąże, które nie zakończyły się pojawieniem nowego dziecka w rodzinie. Mąż, teść i teściowa twierdzą, że nic nie wiedzą. Mąż nie wie? Spał w jednym łóżku z żoną i nie wie czy jej brzuch stawał się większy?

Zapanowała zmowa milczenia.
Wyrok wydano zaocznie.

Ile tak naprawdę było ciąż? Kto zdecydował o tym, które dziecko przeżyje a które nie? Czy Lidia byłaby w stanie normalnie funkcjonować, przez tyle lat pracować w polu czy zajmować się dziećmi nie mając depresji spowodowanej wyrzutami sumienia po zamordowaniu noworodków? 
Jak zmusić winnych do wyznania prawdy? Dlaczego nieme wołanie o pomoc nie zostało usłyszane?


Magdalena Majcher opisała sprawę, która poruszy każdego czytelnika. Która zwróci uwagę na wartości jakimi kierują się ludzie - nie wszyscy tymi właściwymi. To książka, która pokazuje, że nie każda historia jest prosta w odbiorze, w ocenie, w rozwiązaniu. Że nie wszystko jest takie, jakie się wydaje. Człowiek bez wsparcia, odrzucony, sponiewierany, poniżony woli uciec, niż walczyć o to co najcenniejsze - miłość do dzieci.
 
Autorka doskonale podeszła do tematu - nie tylko pokazała czytelnikowi mechanizmy policyjne czy pracę prokuratorów, ale przede wszystkim opisała emocje targające postaciami w takiej sytuacji. Chwila, gdy na wiejską rodzinę zostaje "zrzucona bomba" w postaci odkrycia szczątków noworodków to moment przełomowy - choć nie w każdym aspekcie i my to właśnie obserwujemy. Nie każdy rozumie powagę sytuacji. Chronią się wzajemnie milcząc a czytelnik widzi ich emocje, uczucia i próbuje zrozumieć podejmowane decyzje. 
Dzięki narracji kilkuosobowej jeszcze lepiej możemy ocenić sytuację. Ale czy odkryć prawdę?


Podsumowując - "Małe zbrodnie" to wstrząsająca i pełna emocji historia oparta na faktach. Opowieść, która pokazuje, że nie zawsze wina jest oczywista, nie można oceniać bez dowodów. Przebijając się przez mur milczenia można nieć szczęście i zdobyć na tyle szczątkowe informacje, by na ich podstawie sprawiedliwie osądzić. W książce nie brakuje szerokiej gamy uczuć i emocji - strachu, gniewu, niepokoju, nienawiści, zemsty, jest też szantaż czy poniżanie. Jest zbrodnia a więc wina oraz kara. Jednak czy jest nadzieja na jej wymierzenie? To przytłaczająca tematycznie historia True crime, jednak gorąco polecam ją Waszej uwadze!
 
 
 
 
 

Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
 



Za książkę dziękuję



wtorek, 4 stycznia 2022

Magdalena Winnicka "Przysięga. Grzechy mafii"

 
 
 
Autor: Magdalena Winnicka
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania:  2 czerwca 2021
Liczba stron: 368
Seria:  Grzechy mafii  tom 3
 
 
  
 
Magdalena Winnicka wkroczyła z przytupem na literacki rynek w 2020 roku, wydając swój debiut "Kostandin. Grzechy mafii". Książka nie była idealna, jednak wciągnęła mnie na tyle, by zostać czytelnikiem wyczekującym kolejnych tomów. Drugi w większości mnie rozczarował, ale warto było czekać na trzeci :) Zresztą po jego przeczytaniu dowiedziałam się, że będzie czwarty! Wprawdzie można go czytać odrębnie, ale ja wiem swoje :) I wyczekuję! 
Jednak najpierw skupmy się na trzecim tomie - "Przysięga".


W 'Grzechach mafii' jak w życiu... Kiedy jedna sprawa rozwija się pozytywnie, to inna staje się istnym przeciwieństwem i katastrofą...
Gdy Felicja odzyskuje pamięć a co za tym idzie wszystkie uczucia do męża i jego samego, jednocześnie zdając sobie sprawę, że oczekuje jego dziecka... Jednak Alexander znajduje się w więzieniu. Felicja zrobi wszystko, by go uwolnić. Do kogo zwróci się o pomoc? Jak będzie wyglądał misternie skonstruowany plan jego ucieczki? Do czego posunie się każde z małżonków?

Nie będę ukrywać, że Alex opuszcza mury więzienia, bowiem zdradza to opis z okładki. Ale jest przekonany, że uratował go ktoś inny a ukochana żona chciała go zabić. Dlatego znika bez śladu, pozostawiając swoje uczucia z tyłu i udając, że ona jest obcą osobą, wrogiem. 

Tylko znając Felicję, wiemy, że nie usiedzi spokojnie na miejscu i mimo coraz bardziej zaawansowanej ciąży podejmie kolejne kroki, by odnaleźć i odzyskać męża. Na chwilę uda jej się zobaczyć jego kochające serce, dawnego Alexa i usłyszeć oraz poczuć, że ją kocha... Niestety nie na długo, bowiem brak wiedzy w pewnej kwestii i przekonanie, że Felicja go zdradziła, spotęguje u mężczyzny wściekłość i spowoduje, że ich stosunki znów ulegną ochłodzeniu... Tyle, że nie odpowiadają już tylko za siebie...


Jeśli ktoś lubi mafijne klimaty z nieoklepaną fabułą to będzie zachwycony trylogią Winnickiej. A jeżeli czytaliście wcześniejsze tomy, to trzecia część jest wręcz obowiązkowa! To najlepszy tom tej serii! Wreszcie nie było miejsca na nudę, autorka poszalała z wydarzeniami i często zaskakiwała. Może jedynie wspominanie o pandemii było zbędne, ale nie przeszkadzało w odbiorze. 
Bardzo podobała mi się determinacja bohaterów w dążeniu do obranych celów, choć ich zachowanie czasami mnie irytowało - ta ośla upartość, zamknięcie się na argumenty czy tłumaczenia innych. 
 
W tej części główny nacisk Winnicka położyła na relacje między małżonkami. Mniej jest mafii - poza zemstą grupy dolnośląskiej niezbyt wiele się o tym wspomina - a już od samego początku napięcie, nerwy, zwroty akcji. Wydarzenia z więzienia nie pozwalają odłożyć lektury a i potem wciąż coś się dzieje, komuś grozi śmierć, kogoś trzeba ratować, kogoś porywają. Finał mi nieźle podniósł ciśnienie... Generalnie więcej Wam zdradzić nie mogę, ale wierzcie - lektura z huśtawką emocji, choć chwilami nieco bajkowa, bo mało realistyczna dla nas, zwykłych ludzi. 

Wciąż gotowi do ucieczki, żyjący w napięciu, teoretycznie przygotowani na szybkie zmiany scenariuszy, walczący do końca i pomimo wszystko. Gotowi bronić najbliższych niezależnie od kosztów, a akurat forsy im przecież nie brakuje...
 
 
Podsumowując - "Przysięga. Grzechy mafii" to najlepszy tom trylogii, w którym doświadczamy wściekłości, bólu i strachu, jednocześnie trzymając się nadziei, pomagając innym, z determinacją szukając szczęścia mimo przeszkód. Nienawiść miesza się z wyrzutami sumienia a przemoc z furią. Pośród tego wszystkiego kiełkuje miłość, przyjaźń oraz wsparcie rodziny, w której pojawiają się przecież dzieci. Polecam po trzykroć!

 
 
 
"Przysięga"
"Tirona"
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach grudniowych wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję  
 




 
 

niedziela, 5 grudnia 2021

Magdalena Majcher "Światło, które nigdy nie gaśnie"

 
 
 
Autor: Magdalena Majcher
Wydawnictwo: Pascal
Data wydania: czerwiec 2021
Liczba stron: 352
Seria: Światło, które nigdy nie gaśnie  tom 1
 
 
 
 
 
 
Magdalena Majcher to jedna z polskich pisarek, po których powieści sięgam w ciemno. Porusza trudne tematy jednocześnie sięgając w głąb serc i dusz. To kolejna jej książka, której akcja rozgrywa się nad morzem.


Alicja ma trzydzieści trzy lata i opuszczając dziesięć lat temu rodzinny Kołobrzeg obiecała sobie, że już tam nie wróci. Niestety, wraca i to z podkulonym ogonem, zła na siebie, męża i los. Nie tak miało wyglądać jej życie, zwłaszcza gdy zaszła w upragnioną ciążę, nie ma znaczenia, że z in vitro.

Dlaczego postanowiła wrócić nad morze? Zaczęło się od odmowy podczas płacenia kartą... Raz, drugi... Rozmowa z mężem przynosi tylko chwilowe ukojenie, to podobno chwilowe problemy w firmie. Jednak okazuje się, że Józef nie mówi jej prawdy a słowa pracującej u niego pani Asi brzmią dziwnie i podejrzanie... Kiedy "bomba" wybuchła Alicja była w szoku! Nie była przygotowana na taki rozwój wypadków... Czy będzie miała na kogo liczyć? Przecież odcięła się od przyjaciół i rodziny...

Złe przeczucia przerodziły się w brutalną rzeczywistość a powrót do Kołobrzegu wywołał demony przeszłości. Powoli wyjaśnia się dlaczego przestała kontaktować się z rodzicami i siostrą a ich relacje stały się luźne i niemal lodowate. Wcześniej większość była tylko w sferze domysłów, teraz elementy układanki wskakują na swoje miejsce. Przed laty Alicję bardzo zabolało to, co się zdarzyło, ukryła się za maską obojętności, by nie pokazać jak cierpi. Oczekiwała przeprosin, ale nie doczekała się...

Co wydarzy się w rodzinnym domu? Czy będzie potrafiła spojrzeć rodzinie w oczy? A oni jej?


Powieść nie jest królową sensacji, ale wszak to obyczajówka, z dreszczykiem. Na dodatek z licznymi tajemnicami, bo najpierw próbujemy odgadnąć co takiego zrobił Józef, że konto zostało zablokowane, później prześlizgujemy się po jego kłamstwach aż do aresztowania. Z drugiej zaś strony mamy reakcję jego rodziny na Alicję, bowiem uważają, że to jej wina, bo chciała żyć dostatnio. Bohaterka nie ma się do kogo zwrócić, by wylać trochę żalu i łez, na szczęście z pomocą przychodzi jej przyjaciółka z dawnych lat, która mimo wszystko chce być blisko i ją wesprzeć.

Ciekawym wątkiem jest przeszłość bohaterki, którą poznajemy naprawdę powoli i nie wprost. Co kryją pudła na strychu? A jej serce? Co wydarzyło się w jej rodzinie dekadę temu? 

Magdalena Majcher znów popełniła powieść pełną emocji i tajemnic, które całkowicie wciągają czytelnika a finał to doskonale zaplanowane działanie, by kazać czekać do drugiej części. Choć tak się nie powinno robić, to jako chwyt marketingowy - genialne!



Podsumowując - "Światło, które nigdy nie gaśnie" to wielowątkowa i poruszająca powieść o problemach, z jakimi zmagają się zwykli ludzie. Bo gdzie nie pojawiają się konflikty rodzinne, bezowocne starania o dziecko czy zawiedzione uczucia? To historia i kłamstwach, złych wyborach, młodzieńczych marzeniach i pogonią za pieniędzmi. Nie zabrakło też poczucia winy, żalu w sercu, prawdziwej przyjaźni, zdrad i złamania zasad. Gorąco polecam!
 
 
 
 
"Światło, które nigdy nie gaśnie"
"Światło, które rozjaśnia mrok"
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach listopadowych wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję 
 

 

wtorek, 30 listopada 2021

M.L. Stedman "Światło między oceanami"

 
 
 
Tytuł oryginalny: The Light Between Oceans
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2016
Liczba stron: 432

 
 
 
 
Świetnie ukazała życiowe dylematy pochodząca z Australii M.L. Stedman w swoim debiucie. Tak, to genialny debiut, który doczekał się ekranizacji. Uwielbiam debiuty a ten tytuł polecało mi tak wiele osób, że czułam iż to nie będzie stracony czas.
 
Przenieśmy się w czasie i przestrzeni na maleńką wysepkę Janus Rock, leżącą u wybrzeży Australii, tam gdzie mieszają się wody Oceanu Indyjskiego i Południowego. W 1920 roku były wojskowy Tom Sherbourne otrzymał tam posadę latarnika. Chciał zapomnieć o tym, co przeżył na wojnie i jak wielu ludzi zabił. Z czasem w jego małym królestwie pojawiła się kobieta - Isabel. Była dobrą i kochającą żoną dla tego małomównego mężczyzny, jednak nie potrafiła dać mu dziecka.
 
Był 27 kwietnia 1926 roku, kiedy Isabel sadziła krzew rozmarynu na trzeciej już mogile, gdy usłyszała płacz dziecka. W tym samym czasie Tom przez lornetkę dostrzegł łódź i zawołał żonę. Znaleźli martwego mężczyznę i kwilące niemowlę. Nie wiedzieli, że ta chwila całkowicie zmieni ich życie. I nie tylko ich...
 
Szarpani emocjami nie są pewni jaką decyzję podjąć. Czy matka maleństwa utonęła? A może gdzieś na nie czeka? 
Jednak mając wizję dotychczasowych niepowodzeń i brak szans na kolejną ciążę żony, Tom ulega jej namowom i postanawia zatuszować fakt, że łódka kiedykolwiek dopłynęła na wyspę. Lata mijają, dziewczynka rośnie, ale rośnie jeszcze coś... Wyrzuty sumienia Toma, który... Nie, tego już nie zdradzę.
 
 
Napiszę tylko tyle - koniecznie musicie przeczytać tę powieść! Proponuję też przygotować chusteczki do ocierania łez wywołanych wzruszeniami. 
Autorka nakreśliła wspaniały obraz wojennych bohaterów, po których bliscy jeszcze długo płaczą, samotności, której poszukują, by móc w spokoju przeżyć resztę życia oraz niespodziewane pojawienie się miłości, zmieniającej nieco plany. 
Włożyła w codzienność swoich postaci ból po stracie nienarodzonych dzieci, konieczność godzenia się z kolejnymi traumami a także trud w podejmowaniu decyzji, wcale nie będącej łatwą - czy odnalezione na falach dziecko można uznać za swoje. Dar taki kochać czy też może pozbawić się tego uczucia oddając, bo przecież nie należy do nich...
Przyznaję, że to ogromny dylemat! Bardzo trudna decyzja do podjęcia. Dla obojga. Choć późniejsze wydarzenia zweryfikowały nieco moje postrzeganie ich wyboru. Czy na pewno był dobry? Kto najbardziej na nim ucierpiał? Czy były plusy wydarzeń z kwietnia 1926 roku?
 
Stedman powoli buduje napięcie i nie od razu dowiadujemy się kim był nieżyjący mężczyzna i maleńkie dziecko oraz jakie wydarzenia spowodowały, że znaleźli się w łodzi. Gdy się pozna ich historię to czy punkt widzenia nieco się nie zmienia? Jak potoczy się los głównych bohaterów i ich znalezionej córeczki?
 
Gwarantuję Wam wiele emocji, zwroty akcji jak w kryminale, wiele szczęścia i nieszczęścia ludzkiego, strach w oczach nierozumiejącego dziecka, ale najbardziej poruszył mnie sam finał. Mimo wszystko.


Podsumowując - "Światło między oceanami" cudowny i wzruszający debiut o sile miłości, o przyrzeczeniach, łamaniu obietnic, dobrych intencjach, wyrzutach sumienia, pragnieniu miłości i pełnej rodziny o poronieniach, bólu i rozpaczy oraz o podarunku od losu. To historia w której ścierają się pozytywne emocje z tymi negatywnymi. Naprzeciw podekscytowaniu i uczuciom matki wychodzą wściekłość, złe wybory a godzić je próbują granice wytrzymałości. Żal walczy z nienawiścią a ulga miesza ze smutkiem. Gorąco polecam!


 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki
 
 

niedziela, 21 listopada 2021

E. Spindler, A. Kava, J.T. Ellison "Żywioły" // Mary & Carol Higgins Clark "Świąteczny rejs" // "Śmiechu warte, czyli z czego śmiał się PRL" Michał Zawadzki

 
 
 
Tytuł oryginalny: Storm Season
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2013
Liczba stron: 296
 
 
 
Zanim przejdę do opinii o książce, słów kilka o autorkach oraz tytuły ich książek, które już przeczytałam wraz z linkami do recenzji.
 
 
Erica Spindler jest nagradzaną autorką kilkudziesięciu powieści, które wydano w wielomilionowym nakładzie; wielokrotnie znalazły się na listach bestsellerów, przetłumaczone na ponad dwadzieścia języków. "Stan zagrożenia", "W milczeniu", "Naśladowca", "Tamta dziewczyna" - te tytuły autorki czytałam i polecam. 

Alex Kava - któż nie zna Maggie O'Dell - bohaterki wielu - zresztą bestsellerowych - thrillerów psychologicznych pisarki... Książki uwielbiane są w Polsce i na świecie, wielokrotnie nominowane do nagród. Znane mi są: "Płomienie śmierci", "Mroczny trop", "Ściśle tajne", "Epidemia", "Przedsmak zła", "Złowrogie niebo", "Czarny Piątek".
 
J.T. Ellison to autorka powieści sensacyjnych i thrillerów, która ma na swoim koncie dość niecodzienne miejsca pracy. Pisząc współpracuje z policją, FBI oraz instytucjami, które zwalczają przestępczość.  Mogę polecić Wam trzy, czytane przez mnie tytuły: "Pocałunek śmierci", "Umarli nie kłamią" oraz "Złodziej dłoni".


Z reguły nie czytuję książek, które są formą zbiorczą krótkich tekstów, nawet lubianych autorów. Tym razem jednak kilka czynników sprawiło, że sięgnęłam i... znów czuję ogromny niedosyt. 
 
Autorki poprowadziły swoje bohaterki w stronę szalejących w USA żywiołów - wichura, śnieżyca, ulewa podobno nie przestraszą agentki Maggie O'Dell, porucznik Taylor Jackson czy detektyw Mary Catherine Riggio. Każda z przyjaciółek musi zmierzyć się nie tylko z przestępcami, ale i warunkami pogodowymi.
 
W "Wielkim chłodzie" M.C. próbuje odkryć kto stoi za śmiercią młodej Whitney Bello, bowiem nie wierzy w jej samobójstwo. Sprawa ociera się o jej prywatne życie, które nie jest idealne, ale w obliczu zagrożenia zaczyna rozumieć co jest najważniejsze... Tylko czy zdąży z pomocą przed burzą śnieżną?
 
"Elektryczny błękit" to królestwo Maggie, która tym razem na pokładzie helikoptera (tak, nadal nie lubi latać, ale jak mus to mus) straży wybrzeża leci poszukiwać barki na Zatoce Meksykańskiej, na której znajdowała się rodzina senator USA. Dlaczego jej mąż zabrał dzieci na morze skoro zbliżał się groźny sztorm? Na pokładzie barki na agentkę FBI czekają niezłe niespodzianki, ale to i tak nic w porównaniu z finałem!
 
W "Niewidocznych" Taylor Jackson leci na konferencję, by wygłosić przemówienie w imieniu narzeczonego. Burza śnieżna, brak prądu w hotelu, jeden trup i jeden zaginiony a do tego tajemnicza kobieta o wielu tożsamościach i wątek szpiegowski. Zaskakujące fakty wychodzą na jaw, tylko czy można w nie wierzyć?


Ciekawe pomysły na historie, ale sprawy kończyły się zbyt szybko, nie wszystkie znaki zapytania zostały wyjaśnione, finały były mocno spłaszczone i uproszczone. Ja jednak potrzebuję pełnych form, gruntownych analiz, smaczków i mylących tropów. Gdybym twierdziła, że chcę przeczytać coś w stylu antologii - przypomnijcie mi, że to nie dla mnie i tylko się będę denerwować :)

Ale dla tych, którzy lubią sięgać po takie formy książkowe polecam!




 
 

 
Tytuł oryginalny: Santa Cruise. A Holiday Mystery at Sea
Tłumaczenie: Magdalena Rychlik
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2007
Liczba stron: 208
Cykl: Alvirah i Willy  tom 6    (choć nie ma to znaczenia, opowieść nie wymaga znajomości poprzednich tomów)




Randolph Weed kupił stary statek, wyremontował go i chce zarabiać na rejsach wycieczkowych. By zrobić dobrą reklamę dla "Royal Mermaid" jego specjalista od reklamy i promocji - Dudley Loomis wpadł na pomysł, by zorganizować 'Rejs ze Świętym Mikołajem'. Statek ma wypłynąć z Miami dwudziestego szóstego grudnia a cztery dni na karaibskich wodach mają spędzić osoby, które udzielały się charytatywnie. Ich pobyt na statku ma być darmowy.

Są jednak osoby, które słono zapłaciły za ten rejs i od początku czytelnik wie, że to zbiegli więźniowie. 
 
Od samego początku, jeszcze zanim wypłynęli, nie wszystko idzie zgodnie z planem. 
Brakuje kajuty dla znanej dziennikarki i wielbicielki rozwiązywania zagadek - Elwiry.
Kelner skaczący za burtę przed policją.
Zaginione stroje Mikołajów.
Jeden z uczestników udaje bardziej chorego niż jest...
A do tego zbliżający się sztorm, tajemnicza talia kart, duch nieżyjącego autora sensacyjnych bestsellerów, prochy czyjejś matki a nawet próba morderstwa...


Bohaterowie skrywają tajemnice. Nie wszyscy mają czyste intencje, niektórzy mają niecne plany i zagadkowo postępują. Akcja ciekawa, poprowadzona z humorem i napięciem, a pomimo że objętościowo to krótka opowieść to nie pozwala się nudzić. Z zaintrygowaniem śledziłam kolejne wydarzenia i próbowałam domyślić się co kto knuje. Nie wszystko udało mi się ustalić, tym większe usatysfakcjonowanie czułam po lekturze.
Naprawdę polecam do złapania oddechu między cięższymi gatunkowo czy tematycznie książkami.
 
 
 
 
 

 
 
Autor: Michał Zawadzki
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 2016
Liczba stron: 256
 
 
 
 
Tytuł książki zapowiadał, że będzie śmiesznie, wszak PRL śmiał się z wielu rzeczy. Czy jestem dzieckiem tego okresu? Pewnie średnio i nie wszystko pamiętam, bo kiedy ustrój upadł miałam dziewięć lat, ale sporo znam z opowieści rodziców. Zatem wiedziałam czego spodziewać się po książce - czy to dostałam?

Zawadzki poruszył świat filmu, seriali, kabaretów i estrady, zatem przeczytamy o "Misiu", "Seksmisji", "Czterdziestolatku", "Stawce większej niż życie", skeczach "Kabaretu Starszych Panów" i wielu innych. Porusza też temat cenzury, cytuje wypowiedzi wielu znanych osób.
 
Ale... wszystko jest okropnie skrótowe, bez zagłębienia się w którykolwiek z tematów i choć solidnie poparte dokumentami to mam wrażenie że skupienie się rzeczach mniej ważnych a odpuszczenie tych, które naprawdę zainteresowałyby czytelników wpłynęło na to, że moja ocena jest dość niska. Spodziewałam się prawdziwych ciekawostek z humorem na pierwszym miejscu a dostałam coś w stylu pracy naukowej z mnóstwem przypisów (na dodatek zamieszczonych na końcu). 

Owszem są anegdoty czy absurdy tamtych czasów, ale sposób ich opisania nie przemówił do mnie, może trzy razy się uśmiechnęłam, ale to wszystko... Nie żebym się śmiała...

Sami spróbujcie, może dla Was będzie to bardziej wartościowo lektura.
 
 
 
 
 
Książki przeczytane w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki

poniedziałek, 16 sierpnia 2021

Colleen Hoover "Nagie serca"

 
 
 
Tytuł oryginalny: Heart Bones
Tłumaczenie: Matylda Biernacka
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 28 lipca 2021
Liczba stron: 336
 
 
 
 
 
 
Powieści Colleen Hoover przeczytałam już kilka i oprócz ciekawej i pełnej emocji fabuły, zawsze znajdywałam w nich tajemnice, które zaskakiwały w finale. Dlatego bez wahania sięgnęłam po najnowszą książkę - "Nagie serca" - czy spełniła moje oczekiwania?
 
 
Dziewiętnastoletnia Beyah wie co to bieda i samotność. W mobilnym domu wychowywała ją matka uzależniona od narkotyków, nie przejmując się tym, że dziecko nie ma co jeść. Już jako kilkuletnia dziewczynka musiała radzić sobie sama, nikt jej nie przytulał, nie interesował się jej życiem czy marzeniami. Jako nastolatka porzuciła honor i zarabiała na to, by jeść. Choć nie jest z tego dumna. Musiała być silna oraz lojalna wobec siebie, by zapracować na swoją przyszłość.

Ojca widziała tylko kilka razy w życiu, długo nie wiedział że ma córkę. Jednak teraz dzwoni do niego, aby przyjął ją pod swój bowiem matka zmarła. Ale tę informację Beyah zostawia dla siebie. W Teksasie musi przetrwać tylko do początku sierpnia, bo wtedy wyjeżdża na studia - zdobyła stypendium, które też jest tajemnicą. 

W Teksasie okazuje się, że wcale nie tak łatwo będzie z przetrwaniem do sierpnia, bowiem po sąsiedzku mieszka Samson, przystojny i bogaty chłopak. Niespodziewanie między młodymi zaczyna iskrzyć, świetnie im się rozmawia, spędzają ze sobą tyle czasu ile tylko mogą. Jednak każde z nich ma swoje tajemnice. Jedne większe, inne mniejsze, ale czy pozwolą im one na uczucie, zwłaszcza że niebawem każde uda się w innym kierunku?


Beyah próbuje dowiedzieć się czegoś o Samsonie i obiera go jak cebulę zadając pytania - jednak on nie jest chętny, by na nie odpowiadać. To jemu łatwiej kruszyć mur zbudowany wokół siebie przez dziewczynę. 
 
Czy zdążą poznać prawdę o sobie nawzajem zanim wyjdzie ona na jaw w inny sposób? Czy paczka młodych ludzi domyśli się prawdy po okruszkach rzucanych przez los?
Ja bardzo szybko poczułam, że Samson coś ukrywa, że jego życie wcale nie wygląda tak, jak widać to na zewnątrz. Niektóre elementy odgadłam, na wyjaśnienie innych musiałam poczekać i były dla mnie niespodzianką, choć nie tak ogromną jakiej się spodziewałam.


Autorka przez większą część powieści nakreśla życie bogatych i biednych. Różnice, podobieństwa, wady i zalety. Traumy, kłamstwa, wstyd i walkę o przetrwanie. Do czego posunie się człowiek, by nie być głodnym. Jak poradzić sobie po stracie rodzica czy rodziców.
 
Hoover pięknie potrafi pisać o uczuciach, o pierwszych pocałunkach, buzującym pożądaniu, wspomniała też o antykoncepcji. Czytelnik czuje wręcz napięcie narastające między bohaterami.
 
Jednak mimo to, książka w moim odczuciu nie wskoczy na podium. Uważam, że kilka wątków zostało potraktowanych zbyt płytko, jak choć chwila, gdy bohaterowie zdają sobie sprawę, że to coś więcej niż przelotne pocałunki. W przypadku tej powieści mam mieszane uczucia, bo niby były zwroty akcji, zaskoczenia i tytuł podobał mi się, to jednak odczułam mniejszy efekt 'wow' niż w przypadku innych książek autorki.

 
 
Podsumowując - "Nagie serca" to opowieść o zranionych niby-dorosłych, marzących o lepszym życiu. O tym, jak wszystkimi  sposobami chcą być samodzielni, mieć bratnią duszę i móc nie ukrywać najstraszniejszych chwil ze swojej przeszłości. Historia o ludziach ze zranionymi sercami, duszami o ogromnym bagażem doświadczeń; o narkotykach, presji, biedzie i bogactwie, poszukiwaniu siebie; pełna bólu, cierpienia, ale i nadziei. Polecam!
 
 
 
 
 

sobota, 19 czerwca 2021

Edgar Wallace "Gabinet nr 13"

 
 
 
Tytuł oryginalny: Room 13
Tłumaczenie: Marceli Tarnowski
Wydawnictwo: Damidos
Data wydania: 2012
Liczba stron: 208
 
 
 
 
 
 
"Misternie zbudowana intryga, pełna niespodziewanych zwrotów akcji, z zaskakującym rozwiązaniem" - to zdanie z frontowej okładki skusiło mnie do przeczytania tej książki. Prawda, że i Wy czujecie się zaintrygowani? 
 
 
Johnny Gray opuścił więzienie odsiadując niemal dwuletni wyrok i udał się do domu Piotra Kane'a, przyjaciela w którego córce się podkochuje. Jednak jest ogromnie rozczarowany! Marney rano wyszła za mąż za majora armii kanadyjskiej Floyda... Jak się okazuje tylko Johnny jest świadom tego, że to oszustwo! W łaski Piotra wkradł się podstępem syn jego największego wroga Emanuela - Jeff Legge. 
 
Czy Marney wiedziała za kogo wychodzi? Jest teraz bezpieczna? Gray zrobi wszystko, by nie pozwolić aby ukochana stała się kartą przetargową w zemście na ojcu. Może liczyć na pomoc tajemniczego pana Reedera. 
 
W tle trwają policyjne i bankowe poszukiwania Drukarza - fałszerza pieniędzy. Na czytelnika czekają również porwania, pościgi, intrygi, próby zabójstwa oraz sama śmierć. Słowne przepychanki między bohaterami, kłamstwa i tajemnice, tylko szkoda że całość napisana w taki sposób, że mimo małej objętości książkę czytałam dość długo. Szło opornie, nie wiem czy to język, styl, czy ogólnie całość dość trudna, choć ciekawa. 

Tytułowy "Gabinet nr 13" kryje wiele tajemnic, nie miałam pojęcia co się w nim znajduje oraz co znajdą sami bohaterowie... Najlepsza część fabuły to właściwie samiutki koniec, kiedy dzieje się najwięcej i zdarza się wypowiedzieć "wow" a finał godny Agathy Christie, chociaż znacznie mniej pokrętny i krótszy.
 
 
Podsumowując - "Gabinet nr 13" to miniaturowa powieść kryminalna z zemstą, śmiercią, oszustwami, kłamstwami, kradzieżami i więzieniem. Jest też nienawiść, wściekłość, żądza zemsty, strzelanina, zagadki i szantaże. Dla samego finału warto!
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki
 
 

niedziela, 13 czerwca 2021

Magdalena Winnicka "Porachunki"

 
 
 
Autor: Magdalena Winnicka
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 20 stycznia 2021
Liczba stron: 384
Seria:  Grzechy mafii  tom 2
 
 
 
 
Mafijno-sensacyjna książka Magdaleny Winnickiej "Kostandin" z serii 'Grzechy mafii', którą miałam okazję przeczytać w październiku 2020 roku porwała mnie. Historia szefa mafii i jego polskiej ukochanej mocno mnie intrygowała, zaskakiwała i fundowała rollercoaster emocji. Dlatego oczywistym było, że przeczytam drugi tom - "Porachunki". Oto kilka słów o tej pozycji.


Początek książki to opis wydarzeń, do których my - czytelnicy - nie mieliśmy dostępu podczas lektury pierwszego tomu. Dopiero teraz dowiadujemy się co się wtedy wydarzyło, jakie były reakcje i losy bohaterów strzelaniny. Co stało się z Alicją, Kostą i Victorem?

Dzięki relacji ON i ONA poznajemy bieżące wydarzenia.
Felicja po dwudziestu czterech dniach śpiączki budzi się w szpitalu, jednak okazuje się, że ma amnezję! Nie pamięta wydarzeń z ostatnich czterech lat swojego życia. Zakochany w niej Alexander udaje lekarza, by być blisko niej. Na całe szczęście, bowiem gdy była nieprzytomna jej rodzice podejmowali dość kontrowersyjne decyzje. Teraz on robi wszystko, bo przypomnieć jej siebie, ona pragnie sobie przypomnieć kim jest człowiek, który mocno na nią działa, jednak w umyśle jest dla niej obcy.

Alex czyta Felicji książkę Leny "Kostandin. Grzechy mafii" pragnąc, by przypomniała jej przeszłość. Niestety, skutek jest odwrotny a kobieta zamyka się w sobie i wyraźnie nie chce z nim być. Nawet kiedy zaczyna sobie przypominać pojedyncze wydarzenia to nie ma w nich uczuć. 
 
Alex jest coraz bardziej załamany. W każdej trudnej chwili opuszcza szpital i za każdym razem źle się to kończy...


Jak oceniam tak bardzo wyczekiwany drugi tom tej serii? Prawdę mówiąc to jestem... nieco zawiedziona. Przez niemal trzysta stron Alex jest nieugięty w dążeniu do celu a Felicja non stop jest na nie - między nimi trwa zabawa w "kotka i myszkę". Do tego wciąż ktoś jest porywany, postępy mijają się z regresami i chwilami nie wiadomo kiedy spotykamy się z fikcją, kiedy z rzeczywistością a co jest snem. Choć oczywiście nie mogę powiedzieć, że nie ma emocji, tajemnic, kłamstw i narastających nerwów.
 
Dopiero przed trzysetną stroną zaczyna się akcja, jakiej mi brakowało wcześniej. Tylko czy jestem z niej tak wewnętrznie zadowolona? Z jednej strony tak, bo nerwy miałam napięte do granic a żal, ból i współczucie mieszały się ze sobą. Z drugiej zaś strony nie tego się spodziewałam! Tak, udało się autorce mnie zaskoczyć. To właśnie te (mniej więcej) sto ostatnich stron wbiło mnie w fotel i nie mogłam się pozbierać z niedowierzania, jak potoczyły się losy bohaterów. 
 
Tym bardziej, nie mogę doczekać się na lekturę trzeciego tomu, noszącego tytuł "Przysięga", bowiem nie potrafię sobie wyobrazić, jak autorka wybrnęła z tego galimatiasu... 
 
 
Podsumowując - "Porachunki. Grzechy mafii" to intrygi, miłość, namiętność, ale i niepewność czy niedowierzanie. Nie brakuje różnorodnych emocji, choć według mnie ten tom nie przebija pierwszego. Nawet tak wybitną końcówką, w której otrzymujemy akcję Widmo i sam finał (SZOK!). Moje serce na koniec fiknęło magicznego koziołka i jego stan zdrowia może poprawić jedynie lektura "Przysięgi". Generalnie polecam!
 
 
 
 
 
"Przysięga"
"Tirona"
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję  
 



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...