Pokazywanie postów oznaczonych etykietą list. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą list. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 13 lutego 2023

Aleksandra Rak "Latarnik"


 
 
Autor: Aleksandra Rak
Wydawnictwo: Flow
Data wydania: 25.01.2023
Liczba stron: 384
Cykl: Szept anioła  tom 1 






Cudowna okładka powieści "Latarnik" przekonała mnie, by poznać twórczość Aleksandry Rak. Czy dałam się porwać tej historii?
 
 
Oliwia nie może pogodzić się ze śmiercią matki. Tego samego dnia, gdy Agnieszka Perlińska odeszła, pełna smutku i bólu dziewczyna złożyła wypowiedzenie w pracy, wystawiła mieszkanie na sprzedaż i zerwała zaręczyny. Ileż rewolucji w przeciągu kilku godzin!  
Jeszcze przed śmiercią matki do rąk Oliwii trafił list, w którym chora kobieta opisała miejsce, gdzie się wychowała i czas, gdy była bardzo zakochana. Dlatego teraz bohaterka postanawia pojechać nad morze, poznać przeszłość rodzicielki i poszukać ojca.
 
Zgodnie z planem pojawia się w Płotkach próbując zdobyć interesujące ją informacje dotyczące rodziny matki a jednocześnie poznaje problemy tamtejszej społeczności. Bogusię, która w wyniku wypadku jeździ na wózku inwalidzkim, choć marzyła o własnej piekarni... Jej mąż nie może wybaczyć starszemu synowi czegoś z przeszłości i chodzi do spięć a młodszy... nie tylko jest chory ale i nieszczęśliwie zakochany... Jakie tajemnice kryją się pod ich dachem? To brzmi bardzo zagadkowo!
Sonia często ucieka z domu przed twardą ręką ojca alkoholika, niestety nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, że jej zachowanie tak naprawdę nie jest szczytem jej marzeń... Kiedy to zrozumie?
Eleonora jest od lat osobą samotną. Od śmierci męża celebruje wszystko co się z nim wiązało. Zaś Lucyna uchodzi w Płotkach za największą plotkarę, do momentu, gdy traci kogoś bliskiego... Czy zmieni swoje podejście do ludzi?

Jest jeszcze tajemniczy latarnik... Człowiek, który dla wielu jest tylko legendą...

"Wierzysz w anioły?"
To zdanie powtarza się w powieści bardzo często. Bo czy trzeba mieć skrzydła i aureolę, by być dla innych aniołem? Nie, wystarczy dobre serce, chęć pomocy, podarowanie swojego czasu na rozmowę... W tej książce poznacie takiego anioła. Na ile uda mu się odmienić życie mieszkańców tej malowniczej miejscowości? Komu zdoła pomóc? Czy każdy gest spotka się z uśmiechem czy podziękowaniem?


Przepiękna historia o tym, że trzeba szukać piękna obok siebie a nie sięgać po nieosiągalne. 
"Latarnik" wskazuje nam drogę do lepszego jutra, pokazuje że można pokonać zagubienie czy złość pomimo tego, że rozczarowania bolą. Owszem, życie weryfikuje nasze plany i udowadnia, że nie ma przypadków, ale czasem jesteśmy zaślepieni i nie doceniamy tego, kto jest tego wart. Błędy, marzenia, nowe szanse, przemoc domowa, alkoholizm i plany budowy fokarium, które zasieją w bohaterach niepewność i zamęt...
Powieść nie do końca przewidywalna, z zakończeniem otwartym obiecującym wyjaśnienie tajemnic w kolejnym tomie cyklu. Gorąco polecam!





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło (R), 52 książki

wtorek, 30 listopada 2021

M.L. Stedman "Światło między oceanami"

 
 
 
Tytuł oryginalny: The Light Between Oceans
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2016
Liczba stron: 432

 
 
 
 
Świetnie ukazała życiowe dylematy pochodząca z Australii M.L. Stedman w swoim debiucie. Tak, to genialny debiut, który doczekał się ekranizacji. Uwielbiam debiuty a ten tytuł polecało mi tak wiele osób, że czułam iż to nie będzie stracony czas.
 
Przenieśmy się w czasie i przestrzeni na maleńką wysepkę Janus Rock, leżącą u wybrzeży Australii, tam gdzie mieszają się wody Oceanu Indyjskiego i Południowego. W 1920 roku były wojskowy Tom Sherbourne otrzymał tam posadę latarnika. Chciał zapomnieć o tym, co przeżył na wojnie i jak wielu ludzi zabił. Z czasem w jego małym królestwie pojawiła się kobieta - Isabel. Była dobrą i kochającą żoną dla tego małomównego mężczyzny, jednak nie potrafiła dać mu dziecka.
 
Był 27 kwietnia 1926 roku, kiedy Isabel sadziła krzew rozmarynu na trzeciej już mogile, gdy usłyszała płacz dziecka. W tym samym czasie Tom przez lornetkę dostrzegł łódź i zawołał żonę. Znaleźli martwego mężczyznę i kwilące niemowlę. Nie wiedzieli, że ta chwila całkowicie zmieni ich życie. I nie tylko ich...
 
Szarpani emocjami nie są pewni jaką decyzję podjąć. Czy matka maleństwa utonęła? A może gdzieś na nie czeka? 
Jednak mając wizję dotychczasowych niepowodzeń i brak szans na kolejną ciążę żony, Tom ulega jej namowom i postanawia zatuszować fakt, że łódka kiedykolwiek dopłynęła na wyspę. Lata mijają, dziewczynka rośnie, ale rośnie jeszcze coś... Wyrzuty sumienia Toma, który... Nie, tego już nie zdradzę.
 
 
Napiszę tylko tyle - koniecznie musicie przeczytać tę powieść! Proponuję też przygotować chusteczki do ocierania łez wywołanych wzruszeniami. 
Autorka nakreśliła wspaniały obraz wojennych bohaterów, po których bliscy jeszcze długo płaczą, samotności, której poszukują, by móc w spokoju przeżyć resztę życia oraz niespodziewane pojawienie się miłości, zmieniającej nieco plany. 
Włożyła w codzienność swoich postaci ból po stracie nienarodzonych dzieci, konieczność godzenia się z kolejnymi traumami a także trud w podejmowaniu decyzji, wcale nie będącej łatwą - czy odnalezione na falach dziecko można uznać za swoje. Dar taki kochać czy też może pozbawić się tego uczucia oddając, bo przecież nie należy do nich...
Przyznaję, że to ogromny dylemat! Bardzo trudna decyzja do podjęcia. Dla obojga. Choć późniejsze wydarzenia zweryfikowały nieco moje postrzeganie ich wyboru. Czy na pewno był dobry? Kto najbardziej na nim ucierpiał? Czy były plusy wydarzeń z kwietnia 1926 roku?
 
Stedman powoli buduje napięcie i nie od razu dowiadujemy się kim był nieżyjący mężczyzna i maleńkie dziecko oraz jakie wydarzenia spowodowały, że znaleźli się w łodzi. Gdy się pozna ich historię to czy punkt widzenia nieco się nie zmienia? Jak potoczy się los głównych bohaterów i ich znalezionej córeczki?
 
Gwarantuję Wam wiele emocji, zwroty akcji jak w kryminale, wiele szczęścia i nieszczęścia ludzkiego, strach w oczach nierozumiejącego dziecka, ale najbardziej poruszył mnie sam finał. Mimo wszystko.


Podsumowując - "Światło między oceanami" cudowny i wzruszający debiut o sile miłości, o przyrzeczeniach, łamaniu obietnic, dobrych intencjach, wyrzutach sumienia, pragnieniu miłości i pełnej rodziny o poronieniach, bólu i rozpaczy oraz o podarunku od losu. To historia w której ścierają się pozytywne emocje z tymi negatywnymi. Naprzeciw podekscytowaniu i uczuciom matki wychodzą wściekłość, złe wybory a godzić je próbują granice wytrzymałości. Żal walczy z nienawiścią a ulga miesza ze smutkiem. Gorąco polecam!


 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki
 
 

sobota, 2 października 2021

Magdalena Witkiewicz "Srebrna łyżeczka"

 
 
 
 
Autor: Magdalena Witkiewicz
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 14 lipca 2021
Liczba stron: 352
 
 
 
 
 
 
Magdaleny Witkiewicz przedstawiać nie trzeba. To polska specjalistka od szczęśliwych zakończeń w swoich powieściach. Najnowsza historia to opowieść o miłości, łyżeczce z wygrawerowaną literą L oraz tajemnicach z przeszłości.
 
 
Lidia jest właścicielką dobrze prosperującej firmy sprzątającej w Trójmieście. Pewnego dnia znajduje w skrzynce list w błękitnej kopercie, który wywołuje w niej strach. Nie ma z kim podzielić się swoimi wątpliwościami, ponieważ jest sama. Od rozwodu minęło już sporo czasu. Co kryje koperta? Czego może chcieć od Lidki obca staruszka? 
 

Początkowo myślałam, że to właśnie ten wątek autorka rozwinie i podążymy tropem tajemnic z przeszłości... 
 
Jednak zamysł był inny i udajemy się w przeszłość - owszem, ale do momentu, gdy Lidka ma naście lat i przyspieszony kurs dorastania. Musiała dbać o siebie, potem też o dom, ponieważ matka nie dała jej dobrego przykładu i nadużywała alkoholu. 
Gdy przyszedł udar, dziewczyna była już pełnoletnia. To właśnie wtedy poznała Konrada, trzydziestolatka pragnącego się nią zaopiekować. Lidka czuje się nietypowo w tej sytuacji, bo dotychczas to ona musiała opiekować się kimś innym. To ona musiała być dojrzalsza, mądrzejsza i zorganizowana. Nie miała czasu na rozrywki czy spotkania ze znajomymi. Pod "skrzydłami" Konrada to się zmienia. 
On uważa, że należy jej się zabawa.
Ona poczuła wolność i się nią zachłysnęła aż do bólu.
Pędziła na oślep po latach "więzienia" z matką.
Zniszczyła to, co mogło być piękne, co ich połączyło.

Do wątku upragnionego rozwiązania tajemnic, czyli wyjaśnienia z listu, powracamy na koniec książki. Czy nie jest jeszcze za późno na pewne sprawy? Na pytania, odpowiedzi i naprawę tego, co się zniszczyło?
 
 
I tu pojawia się japońska sztuka naprawiania rozbitych naczyń - technika Kintsugi. Przekonajcie się sami, jak działa i czy warto ją poznać. 

Muszę przyznać, że to dość nietypowa powieść patrząc na dorobek Magdy Witkiewicz. Moim zdaniem, nie ma tak dziwnej drugiej książki przez nią napisanej. Teoretycznie niesie ze sobą wiele zagadkowych spraw, problem alkoholizmu, homoseksualizmu, radzenia sobie w życiu czy też nieradzenia. 
Jednak nie ma we mnie takiej euforii jak zwykle po lekturze książki autorki. Było ciekawie, ale bez szału. Były tajemnice, ale zostały ukryte pod warstwą irytujących zachowań bohaterki. Ja rozumiem jak wiele przeszła, że szybko musiała dorosnąć, ale jej wyskoki były często przesadą i sama o tym wiedziała. 
 
Jak potoczą się losy Lidki? Co w jej życie wniesie pani Irena? Jaka przyszłość czeka Konrada? A przede wszystkim jaki będzie finał tej historii?
 
 
Podsumowując - "Srebrna łyżeczka" to opowieść pokazująca życie dzieci z rodzicami-alkoholikami; przepełniona żalem, błędami, niefortunnymi decyzjami, niepewnością, wyrzutami sumienia czy zdradą. Jest też śmierć, odpowiedzialność, życiowe bagaże, uzmysłowienie ludziom, że czasem trzeba działać szybko, by na niektóre rzeczy nie było za późno. W powieści znajdziemy też stwierdzenie, że miłość nie przychodzi na życzenie oraz że na prawdę trzeba być gotowym.
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wrześniowych wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję
  



sobota, 31 lipca 2021

Agnieszka Olejnik "Ławeczka pod bzem" // Jadwiga Courths-Mahler "Łabędzi śpiew"


 
 
Autor: Agnieszka Olejnik
Wydawnictwo: IV Strona
Data wydania: 2017
Liczba stron: 448
Seria:  tom 1



Książki Agnieszki Olejnik znam i lubię, dlatego bez żadnych złych przeczuć sięgnęłam po "Ławeczkę pod bzem", choć bzy już nie kwitną...
 
Iga i Agata są przyjaciółkami, które wysłały kupony Lotto, ponieważ była kumulacja. Jednocześnie obiecały sobie, że jeśli któraś wygra, podzielą się wygraną. Pewnej lipcowej soboty Iga poznała wyniki i... zszokowana przyznała, że wygrała dwadzieścia milionów!

To był początek lipca, do połowy miesiąca nikomu nie powiedziała. Agata była z ukochanym na wakacjach, matka to dziwna osoba, spod kurateli której Iga pragnęła się wyrwać, więc... Wymyśliła mega intrygę i krok po kroku zaczęła ją realizować, choć początkowo nie wiedziała jak wydać wygraną, by było to mądre posunięcie.

Życie Igi nie było łatwe - straciła ojca, strzelił w nią piorun co spowodowało, że myliła fakty i rzuciła studia, matka latami odbiera jej pewność siebie a ona... Ona marzy o przystojnym sąsiedzie i ławeczce pod bzem, gdzie będzie mogła czytać.


I jakby Wam określić powieść? Początek, czyli taka dość duża część książki, był okropnie nużący. Wynudziłam się i nie wierzyłam, że te słowa napisała Agnieszka Olejnik, której książki po prostu wciągałam szybciutko. Dopiero z chwilą, gdy w życiu Igi pojawia się kilku mężczyzn - oczywiście w różnych rolach, akcja nabiera tempa. Faceci są totalnie od siebie różni i mają inne cele w stosunku do milionerki. Niektórzy pojawiają się sami, o innych zabiega bohaterka. W jakim celu nagle zjawiają się w jej życiu? Przecież zrobiła wszystko co mogła, by nikt o wygranej się nie dowiedział! Ale czy na pewno?

Pan Mietek, Łukasz, Maciek, Rafał, Krzysiek i jeszcze Kornelka, której los mocno mnie poruszył. Do zestawu dorzucę Zakopane, Bydgoszcz, choroby, marzenia, humor, anegdoty Benia, gorzką prawdę o życiu oraz pierwszoosobową narrację, która nie do końca do mnie przemówiła na początku. Potem się wkręciłam i było coraz lepiej - dla późniejszych perypetii bohaterki, splotów przypadków a zwłaszcza finału warto sięgnąć po książkę :)


 
 
 
 

 
Autor: Jadwiga Courths-Mahler
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Akapit
Data wydania: 1991
Liczba stron: 178
 
 
 
Przyznaję, że książkę czytałam kilka lat temu, ale zupełnie nie pamiętałam treści, co nie dziwi przy liczbie powieści po które sięgam. Dlatego sięgnęłam po raz wtóry, wyjątkowo.
 
Eleonora Rittberg na łożu śmierci chce wymóc na synu przysięgę, że poślubi Flawię - dalszą krewną ze strony ojca, która mieszka w ich posiadłości. Zresztą ten sam temat pojawia się w rozmowie z dziewczyną. Chora przekazuje Flawii tajemniczą kopertę i nakazuje otworzyć w przypadku, gdy nie pobiorą się w ciągu roku po jej śmierci. Co znajduje się w środku? 
 
Młodzi nie mogą się pobrać, ponieważ Jan kocha inną a Flawię darzy miłością siostrzaną. Stefi - jego ukochana jest aktorką teatralną, skrywającą wiele sekretów. Czy Jan je odkryje? Może tylko Flawia widzi fałsz aktorki? 


Początek lektury szybko pozwala czytelnikowi domyślić się prawdy i tak naprawdę zmierzając ku finałowi nie skupiamy się na tajemnicy zawartej w liście, ale na związku Jana. A dzieje się w tym wątku, dzieje :)

"Łabędzi śpiew" to lekka i przyjemna lektura na parę godzin odprężenia na leżaku lub hamaku. Bez zbytniego obciążania sobie głowy zagadkami zawartymi w treści. Książka z miłością, przyjaźnią, zdradami, muzyką, malarstwem i pojedynkiem w tle.
 
 
 
 
 
 
Książki przeczytane w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki

niedziela, 18 lipca 2021

Anna Łajkowska "Cienie na wrzosowisku" - patronat

 
 
 
Autor: Anna Łajkowska
Wydawnictwo: Dragon
Data wydania: 14 lipca 2021
Liczba stron: 256
Seria: Wrzosowisko tom 3







"Cienie na wrzosowisku" to trzeci tom serii Anny Łajkowskiej, która akcję swojej wrzosowej opowieści umiejscowiła a małym miasteczku pośród angielskich wrzosowisk. Rok temu został wydany drugi tom "Miłość na wrzosowisku" i teraz czytelnicy otrzymali dalsze losy bohaterów - zgodnie z czasem akcji - rok po śmierci Jamesa.
 
 
Basia musi radzić sobie nie tylko z czwórką dzieci w bardzo różnym wieku, kawiarnią, relacjami z mężem, ale przede wszystkim z tęsknotą za ukochanym mężczyzną. Wciąż tęskni, płacze, wspomina i odwiedza miejsca, w których bywali razem. Minął rok a ona nie pogodziła się z jego decyzją o wyjeździe. Z tym, że nie mogła go przy sobie zatrzymać. Wyjechał i nie wrócił...
Tylko czy była zdecydowana z nim być? Może to właśnie jej niepewność była przyczyną jego decyzji? Gdyby wiedziała postąpiłaby inaczej? 
 
Przez ten rok Basia utrzymuje kontakt z kobietami ze swojej ulicy, pomaga panu Smithowi, wciąż nie rozumie bezwzględnej Soni a czułość Marka ją drażni... do czasu... aż mąż wyjedzie do Polski po uzyskaniu potwierdzenia, że żona miała romans.

Wiele pytań pozostaje na długo bez odpowiedzi...
Co wydarzy się w Polsce w życiu Marka?
Jak bez niego poradzi sobie Basia?
Czy zapomni wreszcie o Jamesie?
A może zapragnie zawalczyć o męża?
Czyją córką jest Emilka?
Jak to rozstanie odbiorą dzieci oraz dziadkowie?

Jeśli chcecie poznać prawdę, sięgnijcie po książkę.


Powieść ma bardzo ciekawą konstrukcję. Każdy rozdział rozpoczyna się drukowanym kursywą fragmentem z pamiętnika szesnastoletniej... Emilki. To mocny skok w przeszłość, jednak jeśli liczycie że dowiecie się ze słów nastolatki czegoś, co wyprzedza bieżącą fabułę - nic mylnego. Autorka mocno dopilnowała, by napięcie trwało do końca. Jakie napięcie spytacie... Otóż dotyczące kilku rodzinnych tajemnic, w tym najważniejszej - pochodzenia Emily.
Od momentu, gdy Marek wyjechał do Polski rozdziały zamykają fragmenty jego narracji, w których bohater opisuje swoje życie. Co robił w domku nad jeziorem?

Jak oceniam trzeci tom serii 'Wrzosowisko'? Powiem szczerze, że Basia nadal mnie irytowała, jest jeszcze bardziej rozbita, niezdecydowana, wciąż się miota, wszystko ją przerasta - ja rozumiem, że straciła kogoś bliskiego, ale ma dla kogo żyć, ma z czego żyć i naprawdę powinna zająć się rzeczywistością a nie marzeniami, które nie mają szans się spełnić.

Fabułę skupiającą się na załamanej Basi ratują dzieciaki, pragnienie poznania prawdy przez Emilkę oraz postacie drugoplanowe. W niewielkim Haworth życie wbrew pozorom nie jest nudne, wielokrotnie emocjonujemy się wydarzeniami w codzienności mieszkańców. Co knuje Sonia? Czy pan Smith utrzyma antykwariat? 


Podsumowując - "Cienie na wrzosowisku" to powieść dla wielbicieli serii, którzy tolerują zachowanie bohaterki albo dla tych, którzy nie potrafią żyć bez poznania kolejnych części. To historia, która wielokrotnie podnosi ciśnienie, choć nie brakuje w niej fragmentów nudnych czy powtarzających się. Autorka pochyliła się nad tematem zdrady, niepewnego ojcostwa, relacji rodzinnych oraz pogodzeniem się z wyfruwaniem dzieci z gniazda. Nie brakuje również samotności, lojalności, wierności czy wyrzutów sumienia. 
Jestem ogromnie ciekawa co znajdzie się w tomie czwartym "Wrzosowa dziewczyna", bowiem był już kiedyś wydany. Czekam na wznowienie.






"Cienie na wrzosowisku"
"Wrzosowa dziewczyna"




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki




Za książkę dziękuję



piątek, 30 kwietnia 2021

Colleen Hoover "Layla" // Richard Paul Evans "List"

 
 
 
 
 
Tytuł oryginalny: Layla
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: luty 2021
Liczba stron: 336
 
 
 
 
Poznałam dotychczas cztery powieści Colleen Hoover, które podobały mi się mniej lub bardziej, ale nigdy nie żałowałam ich lektury, do tej pory pamiętam emocje podczas czytania. Dlatego słysząc wieści, że warto poznać najnowszą książkę autorki "Layla" kupiłam ją sobie na urodziny i właśnie jestem świeżo po lekturze. Czy zgadzam się z zachwytami innych czytelników?
 
Na wstępie muszę przyznać, że sięgając po książkę nie znałam nawet zarysu fabuły. Wiedziałam jedynie, że jest to historia troszkę paranormalna, ale nawet dla mnie - osoby nie fascynującej się takimi wątkami czy fantastyką - nie będzie to minus podczas lektury [dzięki Joanko:)]. 

Głównym bohaterem jest muzyk, basista - Leeds, który wraz z zespołem grał na weselu Aspen i Chada w pensjonacie na terenie stanu Kansas. To właśnie wtedy poznał młodszą siostrę panny młodej - dwudziestodwuletnią Laylę i... zakochał się, z wzajemnością. Wbrew zdaniu najbliższych szybko zaczęli spędzać ze sobą czas a nawet mieszkać. Nie wiedzieli, że jest ktoś, kto patrzy na to z zazdrością i będzie próbował zabić dziewczynę. By pomóc rozbitej psychicznie, fizycznie i emocjonalnie ukochanej, Leeds zabiera ją do pensjonatu, w którym się poznali. Wynajmując go liczy, że to szczególne miejsce pomoże jej w powrocie do zdrowia.

Niestety, szybko okazuje się, że jego nadzieje szybko się rozwiały... Layla nie tylko czuje się tam gorzej, ale w domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy! Według Leedsa to fascynujące, ale niewytłumaczalne jednocześnie i zaczyna szukać pomocy w internecie. Jego uczucia zostają wystawione na próbę, zaś Layla nic nie rozumie z tego co ją otacza. Jest ktoś, kto twierdzi że może pomóc w uzyskaniu odpowiedzi na trudne pytania... Kim jest? Czy uda mu się rozwiązać zagadkę?


Początkowo książka mnie denerwowała. Nie działo się nic ciekawego, było nawet nudnawo, ot dwoje ludzi zakochujących się w sobie, zazdrosna była dziewczyna i wyjazd mający służyć zdrowiu. Wszystko to z dodatkiem zbliżeń, mediów społecznościowych i muzyki. Dopiero z chwilą, gdy pensjonat zaskakuje ich wydarzeniami fabuła zaczyna się rozwijać, akcja przyspieszać i robi się z powieści niezły thriller! Emocje rosną, decyzje bohaterów zaskakują a ich pomysł na uratowanie związku powala!

 
Podsumowując - nie sądziłam, że "Layla" potoczy się w takim kierunku i że jeszcze na długo pozostanie w moich myślach. Jestem pozytywnie zaskoczona, choć nie ukrywam, że to zupełnie inna historia od tych tytułów autorki, które miałam okazję czytać.W pamięci pozostanie mi na pewno ogromna miłość, walka o nią oraz stwierdzenie, że lepiej być spełnionym biednym niż pustym bogatym. Książka pełna przekraczania barier, tęsknoty, marzeń, niepokoju; pokazująca silne więzi bratnich dusz oraz moc wspomnień. Jestem na tak.



 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki 



* * *








Tytuł oryginalny: The Letter
Tłumaczenie: Hanna de Broekere
Wydawnictwo: Znak literanova
Data wydania: 2014
Liczba stron: 318
Seria: Christmas Box Thrilogy  tom 3




W drugim tomie trylogii wraz z głównymi bohaterami MaryAnne oraz Davidem przeżyliśmy śmierć ich trzyletniej córeczki Andrei. Od tamtych wydarzeń minęło dwadzieścia lat a małżeństwo nadal nie pogodziło się ze stratą. Oddalili się od siebie, odgrodzili niewidzialnym murem, bowiem David nie pokazuje swojej żałoby na zewnątrz, ukrywa uczucia do żony przez co ona czuje się odrzucona. Dlatego udając się na ślub brata do Anglii, nie planuje wracać.

W obliczu odejścia MaryAnne jej mąż wspomina o tym jak został porzucony przez matkę, uważa że to właśnie tamte wydarzenia zablokowały w nim podejmowanie pewnych decyzji dotyczących żony i córki. By się o tym przekonać wyrusza do Chicago, by spróbować odnaleźć matkę. Czego dowie się mężczyzna? Czy odkryje prawdę?


Na tle relacji małżonków obserwujemy również losy czarnoskórego Lawrence'a, problemy w fabryce Davida dotyczące rasizmu, a także kuszącą Dierdre, która wodzi Davida na pokuszenie i widać, że nie jest mu obojętna...

Najbardziej intrygował mnie jednak wątek poszukiwań matki Davida - Rose. Z niecierpliwością śledziłam każdy krok mężczyzny napędzanego listem - który MaryAnne znalazła na grobie ich córeczki (przypuszczają, że być może zostawiła go właśnie Rose) - by poznać prawdę o życiu i losach kobiety, która odeszła, gdy miał sześć lat. Niezłych zawirowań czytelnik doświadcza w tym temacie...

To trzeci tom trylogii, więc łatwo się domyślić, że autor opisał śmierć bohaterów. Oczywiście nic Wam na temat nie zdradzę, ale muszę przywołać jedno moje skojarzenie dotyczące Davida - od początku jest dla mnie postacią, która pomaga innym - żywym i umarłym - narażając zdrowie i życie swoje i swojej rodziny. 
 
Powieść określiłabym mianem królowej listów, jest ich tutaj bowiem sporo.


Podsumowując - "List" jest wybornym zwieńczeniem serii, to bowiem hołd dla miłości, dobrego serca i prawdziwych uczuć. Jest to historia o odpowiedzialności, poszukiwaniu odpowiedzi, pięknych duszach, bólu rozstania czy straty. Autor stworzył opowieść, która wielokrotnie porusza serce, pokazuje wartości jakimi powinien kierować się człowiek, ale również zwraca uwagę na cierpienie, samotność, zagubienie i żal. Polecam!





"Najcenniejszy dar"
"List"




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, Pod hasłem, 52 książki

poniedziałek, 29 marca 2021

Sabina Waszut "Rozdroża"

 
 
 
 
Autor: Sabina Waszut
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2014
Liczba stron: 320
Seria: Rozdroża tom 1
 
 
 
 
 
O miłości, wojnie, biedzie, głodzie oraz strachu o życie swoje i bliskich pisało już wielu. Sabina Waszut połączyła to w jednej historii opierając ją na dodatkowym utrudnieniu - miłość między ludźmi o różnych narodowościach. Jakie to będzie miało znaczenie, gdy wybuchnie wojna?


Franc Trauter przyjechał do Katowic z niemieckiej wsi, założył rodzinę, rozpoczął pracę w hucie. W zamian za nieoddaną pożyczkę został właścicielem domów z lokatorami, jednak nie przynosi mu to spodziewanych zysków. W zastępstwie za matkę obowiązki wypełnia nastoletnia Sophie - najstarsza córka Trautera. To właśnie wtedy poznała Władka Zaleskiego i między młodymi zaczęło rodzić się uczucie, którego nie akceptowali rodzice, zwłaszcza matka chłopaka. 

Czy miłość niemieckiej dziewczyny i syna śląskiego powstańca ma szanse przetrwać wojenną zawieruchę? Bardzo krótko nacieszyli się swoim stażem małżeńskim od maja, bo niebawem  nadszedł wrzesień 1939 roku... 
On dostał wezwanie do wojska polskiego, Ona została zatrudniona w urzędzie w Pszczynie.
On obserwuje śmierć, ona musi uważać na każdy swój krok i oddalać zaloty.
On zostaje wywieziony na roboty a potem wcielony do Wehrmachtu. Ona martwi się o los męża, Żydów i zastanawia się po której stronie tej wojny tak naprawdę stoi.
Mąż Niemki. Żona Polaka. 
 
 
Losy młodego małżeństwa oraz rodziny Trauterów obserwujemy przez całą wojnę. Wraz z nimi uciekamy przed kulami i gwałtami, walczymy, odczuwamy głód, strach, niepokój. I choć znamy zakończenie tej wojny to nie wiemy, która postać przeżyje a która nie. Oni sami nie mają pewności czy Ci, których spotykają na swojej drodze to przyjaciele czy wrogowie. Muszą walczyć o każdy dzień, każdą godzinę i liczyć, że jeszcze się spotkają.

"Rozdroża" to wojna widziana oczyma Ślązaków, którzy stanowili odrębną społeczność poza Niemcami i Polakami, ale zostali zmuszeni do przynależności. W książce nie znajdziecie opisów walk, autorka skupiła się bowiem bardziej na ludności cywilnej i jej codzienności wojennej. Nie sięgnęła po fakty typowo historyczne, tło też jakby wyblakłe, ale dla mnie to akurat plus, gdyż często książki są tym nasycone. Tutaj dostałam inaczej postrzeganą opowieść - o tych "mróweczkach", które stanowiły o działaniach na niższych szczeblach drabiny, które próbowały drobiazgami zatuszować prawdziwe wydarzenia w swoim życiu, życiu Europy i żyć choć odrobinę normalnie.

Historia toczy się dość powoli, nie ma tutaj szalonych zwrotów akcji, choć niespodzianki, tajemnice, zaskoczenia czy napięcie pojawiają się często. Narratorką powieści jest Sophie, którą na początku poznajemy jako starszą panią, która zamierza odzyskać to, co należy się jej rodzinie. Dopiero po krótkim wstępie cofamy się do lat 30. i 40. XX wieku, kiedy bohaterka była dzieckiem, nastolatką, młodą mężatką. 
 
Autorka kończy opowieść na roku 1946, jednak dalsze losy bohaterów możemy poznać dzięki kolejnym tomom tej trylogii - "W obcym domu" oraz "Zielony byfyj". Jeśli będę miała kiedyś szansę to przeczytam.


Podsumowując - "Rozdroża" to powieść o tym, że wojna dotyka każdego człowieka, niezależnie od narodowości, wieku, stanu cywilnego czy miejsca zamieszkania. Jest to historia o miłości, tęsknocie, ranach na ciele i duszy, strachu, utraconych nadziejach, rozterkach moralnych i poszukiwaniu własnej tożsamości. Nie brakuje tutaj codziennych problemów dotyczących bezpieczeństwa, żywności czy słuchania zakazanego radia. Autorka pokazała jak dotychczasowi przyjaciele, sąsiedzi stają nagle przeciw sobie.
Polecam ze swej strony, to lektura na jedno popołudnie.
 
 
 
 
"Rozdroża"
"W obcym domu"
"Zielony byfyj"
 


 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, Pod hasłem, 52 książki

poniedziałek, 22 marca 2021

Agata Sawicka "Jeszcze jedna szansa" - przedpremierowo - [patronat]

 
 
 
 
Autor: Agata Sawicka
Wydawnictwo: Dragon
Data wydania: planowana na 24 marca 2021
Liczba stron: 352
 
 
 
 
Agata Sawicka zachwyciła mnie swoją trylogią 'Dwór w Zaleszycach' i byłam bardzo ciekawa czy kolejne książki autorki będą nadal tak bardzo w moim guście. Dlatego z odrobiną niepokoju sięgałam po "Jeszcze jedną szansę", by wraz z kolejnymi stronami odprężać się i oddawać przyjemnej lekturze.


Hania Jaworska ma dwadzieścia pięć lat i pracuje w zabierającej czas oraz kolejne dni życia korporacji, marzy jednak o czymś zupełnie innym... Mieszka wraz z rodzicami w Tychach i wspomina dzieciństwo, które spędzała u ukochanej babci Alicji w Krakowie. 

W pamięci małej dziewczynki pozostał obraz, który zajmował w mieszkaniu i sercu babci szczególne miejsce a przedstawiał łąkę pośród której stał domek w kratkę. Hania odziedziczyła obraz po śmierci babci a teraz jedzie na Pomorze, do Łącka, do miejsca namalowanego ręką N. Taucher. Jej ciekawość podsyca fakt, że otrzymała ten dom w spadku od zupełnie obcego człowieka... Kim był Władysław Kiesielecki? Dlaczego akurat jej zapisał dom w tak odległym miejscu? Przecież jej rodzina pochodzi i mieszka na południu Polski...

Na miejscu na Hanię czeka wiele "atrakcji" - niesympatyczny i gburowaty sąsiad, chłopiec nie potrafiący pogodzić się ze śmiercią mamy, ranny (z winy Hani) pies oraz liczne groźby, którymi ktoś próbuje jej dać do zrozumienia, by wyjechała. Hanna musi podjąć decyzję co do przyszłości swojej i domu, a wiele rzeczy i osób w Łącku jednocześnie ją przyciąga i odpycha. Z niektórymi sprawami trudno jest się mierzyć, zwłaszcza że bohaterka pragnie odkryć prawdę o spadku i przeszłości rodziny. Możliwe że w wyjaśnieniu tajemnic z przeszłości pomoże jej opowieść dziewięćdziesięcioletniej Ruth, która twierdzi, że jako jedyna zna prawdę o wydarzeniach z czasów wojny...

Czego dowie się Hania? Czy odnajdzie odpowiedzi na wszystkie rodzące się pytania? Czy Ruth ma rację? Jakie niespodzianki czekają na bohaterkę na Pomorzu? Dlaczego babcia nie opowiedziała swojej rodzinie o tym fragmencie swojego życia? Kim był autor obrazu?


Tak, twórczość Agaty Sawickiej mogę z całą pewnością zaliczyć do ulubionych. Autorka trafia swoimi historiami wprost w mój czytelniczy gust, w moje wrażliwe serce i snuje fabułę pełną tajemnic, zagadek, niedopowiedzeń. W książce nie brakuje śmierci owianej niewiadomymi, plotek, rodzących się uczuć, ale również zazdrości, zawiści, zemsty oraz dążenia do prawdy i spełnienia marzeń. 

Na drodze Hani stanęło uczucie, które wzbudziło w niej wiele sprzeczności, zaś poszukując prawdy o losach swojej babci dotarła do niezwykłych informacji. Uwielbiam retrospekcje, dlatego opowieść Ruth uzupełniona późniejszymi odkryciami wywoływała we mnie dreszczyk emocji. Czasy wojenne mocno odcisnęły swe piętno na losach przodków Hani. Z napięciem śledziłam kolejne wydarzenia i tylko wątek topielicy szybko rozwiązałam, inne do końca pozostały zagadkami. Chyba nie sposób odgadnąć wszystkich zawiłości opowiedzianych historii...

Autorka pokazała nam cały wachlarz uczuć, skupiając się zwłaszcza na miłości. Opisała nie tylko miłość szczerą i prawdziwą, ale też chorobliwie zazdrosną oraz niewłaściwą z uwagi na okoliczności II wojny światowej i osoby różnych narodowości. Nie tylko Polacy tracili wtedy zdrowie, życie, bliskich... Każda narodowość ucierpiała, każda chciała kochać, choć nie każdej było to dane. A niektórzy byli przecież dla siebie wrogami... Temat miłości wymusił również konieczność wspomnienia o odrzuceniu a z drugiej strony o miłości trwającej przez lata.

Powieść wciągnęła mnie mocno zawartą na swych stronach fabułą. Pojawiający się bohaterowie wywoływali ogrom emocji, powodowali że w trakcie lektury zmieniałam o nich zdanie poznając powody postępowania. Niektórzy stawali się w moich oczach lepsi, opinia o innych pogarszała się. Nie wszystkim potrafiłam wybaczyć podjęte decyzje...




Podsumowując - "Jeszcze jedna szansa" to wspaniała, poruszająca i wielowątkowa powieść o różnych odcieniach miłości, wspomnieniach, zawiłych ludzkich losach oraz ukrytych tajemnicach. Historia postaci współczesnych oraz ich przodków, których najlepsze lata przypadały w czasie II wojny światowej, wymagającej poświęceń i zmuszających do porzucenia honoru czy godności. Jest to opowieść o odwadze, zmianach w życiu, bólu, strachu, nadziejach, tęsknocie, poszukiwaniu korzeni oraz własnych wyborach. Nie zabrakło również kłamstw, urażonej dumy, pragnienia wolności czy wyrzutów sumienia. Książka wymusza na nas liczne przemyślenia - najważniejsze jest to, by doceniać to, co się ma, bo odczujemy dopiero utratę; drugie miejsce według mnie dla myśli, że każdy powinien mieć miejsce, które będzie jego życiowym akumulatorem.
Gorąco polecam Wam tę książkę, będzie doskonałym wyborem dla wielbicieli twórczości Agaty Sawickiej oraz polskich powieści obyczajowych.
 
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję   



poniedziałek, 14 grudnia 2020

Magdalena Kordel "Bo nadal cię kocham"

 
 
 
 
Autor: Magdalena Kordel
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 25 listopada 2020
Liczba stron: 384
Seria: Malownicze tom 6
 
 
 
 
Uwielbiam ciepłe i pełne nadziei powieści Magdaleny Kordel, która największe problemy doprawia szczyptą humoru. Dzięki temu stają się lżejsze i bliższe każdemu czytelnikowi. Jednak moje serce skradła seria 'Malownicze', o której szóstym tomie opowiem Wam dziś słów parę.
 
 
Mieszkańcy Malowniczego przygotowują się powoli do Wigilii ciesząc z pierwszych płatków śnieżnego puchu. W gwarnym domu Magdy wciąż coś się dzieje a ona sama chodzi niewyspana - jako młoda matka Zofii Marianny, niezmiernie zajmującego trzymiesięcznego bobasa. Mimo że w obowiązkach domowych, zajmowaniu się dziećmi oraz księgarnią wciąż ktoś jej pomaga to zabrakło jej czasu i nie zauważyła tego, co dostrzegli inni - coś złego działo się z Leontyną! Kuferek często zamknięty, wystawa nie zmieniona... Dobrze, że grubej warstwy kurzu wewnątrz sklepiku nie widać zza wystawowej szyby.

Czy Leontyna jest chora? Nie, po prostu w jej życiu pojawiła się przeszłość... Objawiła się pod postacią kolorowych kopert i wstrząsnęła starszą panią. Leontyna nie jest gotowa stawić jej czoła. Nie chce rozdrapywać starych ran, skoro udało jej się dotrwać do ich zabliźnienia. Nie jest pewna jaką decyzję podjąć. W jaki sposób spróbuje rozwiązać tę sprawę? Czy da przeszłości szansę? Czy tu jest jeszcze mowa o miłości? Czy pierwsze uczucie naprawdę potrafi przetrwać kilka dekad?

Zanim właścicielka Kuferka podejmie ostateczną decyzję, odnajdzie najpierw coś a potem kogoś, kto uświadomi jej kilka ważnych kwestii i przypomni lwowskie czasy. Dopiero wtedy postanowi okłamać wiele bliskich osób i zniknąć w najważniejszy dzień roku, bo chce to zrobić po swojemu... Tylko czy jej się to uda? Czy będzie potrafiła wybaczyć?


Kolejna cudowna opowieść Magdy Kordel, która pokazuje zwyczajne problemy, wyciąganie pomocnej dłoni oraz ludzi, na których w każdej sytuacji można liczyć. Teraźniejszość magicznie przeplata się z przeszłością i sama nie wiem, która z tych historii poruszyła mnie bardziej... Zaradność starszego pana w dotarciu do damy swego serca czy może jego wersja wydarzeń sprzed lat? Uniki przed listonoszem i kłamstwa Leontyny, która zna wydarzenia z warszawskich lat, ale przecież jakoś inaczej niż on...
 
W tej historii pojawili się znani nam już bohaterowie jak Magda i Michał wraz z dzieciakami, Klementyna i Kuba z Dobrochną, choć swoje wyborne pięć minut otrzymały też nowe postacie. Jednak, mimo że lubię ich wszystkich to główną bohaterkę - Leontynę - darzę szczególną sympatią. Wyobrażam ją sobie jako szykowną staruszkę w długim płaszczu, owiniętą długim szalem zrobionym na drutach i z zawadiackim błyskiem w oku. To oczywiście wersja szczęśliwej Leontyny.

Ponowny świąteczny powrót do Malowniczego dał mi to, czego oczekiwałam - dużą dawkę "kordelowego" humoru, wspaniałe dialogi, mega porcję miłości, przyjaźni i wsparcia. Magdalena Kordel położyła w tej powieści spory nacisk na tematykę wspomnień i na podstawie zachowań bohaterów pokazała, że jedni uwielbiają wspominać, przeglądać zdjęcia, myśleć o tym, co dobrego wydarzyło się w ich życiu a złe rzeczy kwitują łezką i żyją dalej. Są też tacy, którzy nie pielęgnują wspomnień o wydarzeniach i ludziach z przeszłości, los bowiem dał im tak mocno odczuć zło tamtych czasów, że woleli zapomnieć. Odciąć się. Żyć teraźniejszością.


Podsumowując - "Bo nadal cię kocham" to pełna wiary, nadziei i miłości historia otulona śnieżną pierzynką i rozgrzewającą serca. Nie brakuje w niej wyrzutów sumienia, apetytu na życie, dystansu do samego siebie, miłości do świata czy trudnych rozmów. To opowieść o depresji, żalu, przeznaczeniu, snach, marzeniach i rozgoryczeniu. Na naszych oczach rozgrywa się kilka intrygujących i poruszających wątków, gorąco Wam polecam!


 

 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję   



wtorek, 20 października 2020

Paulina Wiśniewska "Kiedy jak nie dziś"

 
 
 
Autor: Paulina Wiśniewska
Wydawnictwo: Filia
Data wydania:  23 września 2020
Liczba stron: 384
Seria: Cztery pory uczuć  tom 1
 
 
 
 
 
 
"Kiedy jak nie dziś" to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Patrząc na okładkę a nawet rozpoczynając lekturę, nie miałam świadomości co kryje w sobie ta powieść. Wydawało się, że będzie schematycznie oraz sielankowo, że to lekka i radosna obyczajówka... Nic bardziej mylnego! Uroniłam nawet kilka łez...
 
Klara jest studentką medycyny i już nie może doczekać się ostatniego egzaminu, po którym wolna i szczęśliwa będzie mogła wyjechać na wakacje do ojca. To właśnie u niego, pośród łąk, pól i lasów tak naprawdę odpoczywa, chłonąc piękno przyrody, umacniając więzi ze zwierzętami i rozkoszując się słońcem.
 
Jej rodzice rozwiedli się bardzo dawno temu. Klara pozostała z mamą w Szczecinie a ojciec ponownie się ożenił i osiadł w Kaliszu Pomorskim. Dziewczyna bardzo lubi jego nową żonę a jedynie z - o cztery lata młodszą - przyrodnią siostrą nie może się porozumieć. Czy pojawi się szansa na ocieplenie ich stosunków?

Wypoczynek Klary oraz miło spędzane chwile z poznanym na początku pobytu Maćkiem, burzy jednak nadejście pewnego listu... Początkowo jego treść zostaje przed Klarą ukryta, ale gdy prawda wychodzi na jaw niektórym jest niezmiernie trudno. Wtedy przychodzi jeszcze gorsza wiadomość... i niewiele lekkości czy przyjemności jakie niesie ze sobą lato, może być nadal udziałem bohaterów. Życie to przecież wiele bólu, łez, cierpienia i trudnych decyzji. Czy ta patchworkowa rodzina będzie miała w sobie oparcie w obliczu nadchodzących wydarzeń?


Losy Klary i jej rodziców to nie jedyne wątki w książce. Za serce chwyta historia małego Kacperka, londyńska trauma Julki, tragiczne wydarzenia w rodzinie Maćka, kolejny zaskakujący list w domu Marka i Emilii, śledzimy również miłość, która tak naprawdę nie zakończyła się dwadzieścia lat temu...
 
Autorka wielokrotnie mnie zaskoczyła, jej pomysły oraz naprzemienna narracja wielu bohaterów sprawiły, że pochłaniałam powieść błyskawicznie. Jest to lektura idealna na deszczowe dni dla wielbicieli polskich powieści obyczajowych. Nie jest przewidywalna, bo choć finału wielu wątków można się domyślać, to w najmniej spodziewanym momencie autorka jednym zdaniem odwracała losy bohaterów.

Powieść porusza wiele ważnych tematów. Jest tutaj nie tylko walka z chorobą czy alkoholizmem, ale również fakt, że nie lubimy rozmawiać o sprawach trudnych. Powinniśmy doceniać drobiazgi i chwile spędzane z bliskimi. Książka uzmysławia też, że udawanie kogoś innego nie popłaca oraz że wszystko jest po coś.


Podsumowując - "Kiedy jak nie dziś" to ciekawa i pełna wzruszeń historia o tajemnicach, patchworkowej rodzinie, nierdzewiejącej miłości, ale również samotności, alkoholizmie, aborcji, wyrzutach sumienia i wybaczeniu. W książce nie brakuje rodzącego się uczucia, czy dowodu na to, że istnieją silniejsze więzi, niż te krwi. Pozornie lekka, przeradza się w opowieść o bólu, cierpieniu, skłania do przemyśleń, ale daje też nadzieję. Polecam!



 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję 



poniedziałek, 5 października 2020

Agata Sawicka "Niebo po burzy" [patronat]

 
 
 
Autor: Agata Sawicka
Wydawnictwo: Dragon
Data wydania: 30 września 2020
Liczba stron: 320
Seria: Dwór w Zaleszycach  tom 3
 
 
 
 
 
Wreszcie jest - ogromnie wyczekiwany trzeci tom serii 'Dwór w Zaleszycach' Agaty Sawickiej, który nosi tytuł "Niebo po burzy". Cudowna trylogia, której miałam zaszczyt patronować - polecam ją wszystkim wielbicielom polskich powieści obyczajowych.
 
Zdopingowana przez Juliannę i Daniela, choć mocno zestresowana babcia Nusia wyrusza do Wrocławia na spotkanie ze swoją wielką miłością - Griszą. Mimo upływu kilku dziesięcioleci ich miłość przetrwała i teraz nie zamierzają stracić już ani sekundy trwając w samotności. Zdając sobie sprawę ze swego wieku, wykorzystują każdą chwilę, by być razem. Rozstają się w naprawdę koniecznych chwilach a blask bijący z ich oczu widoczny jest z daleka. Rozmawiają, spacerują, grzeją się na zapiecku rozwiązując krzyżówki i popijając gorącą czekoladę.

W ich spokojne życie we dwoje wdziera się pewnego dnia Julianna, która po raz drugi w swoim życiu ucieka z rodzinnego domu, szukając w Bieluniu pocieszenia i ukojenia. Została bowiem sama z licznymi problemami - Daniel wyjechał na kilkumiesięczne szkolenie do Stanów Zjednoczonych a ona nie chcąc niszczyć jego marzeń, przemilczała że oczekuje ich dziecka. To z kolei pociągnęło za sobą kłótnię z rodzicami a propozycja ojca wydała się dziewczynie nie do przyjęcia. Dlatego znów uciekła... 
 
Nie sądziła jednak, jak bardzo najbliższe miesiące będą pełne niespodzianek. Do drzwi zapukał bowiem Arkadiusz, odważny i sympatyczny chłopak z Lublina, poszukujący w Bieluniu śladów swojego pradziadka oraz pamiątki po nim. Juliannę zaintryguje nie tylko osoba Arka, ale również tajemnica z przeszłości, która wiąże się ze szczególnym dla niej miejscem w tych stronach. Czy młodym uda się rozwiązać zagadkę pradziadka? Czy odnajdą to, co ukrył dla prababci? 


Z niecierpliwością czekałam na tę powieść, chcąc poznać dalsze losy miłości dwóch par: Nusi i Griszy oraz Julianny i Daniela. Autorka podarowała nam wiele niespodzianek i zawirowań w ich związkach, choć przecież gdyby nie to, byłoby zwyczajnie nudno. Sawicka pokazała jak ważna jest rozmowa - zabrakło jej ze strony Griszy, który ukrywał bardzo ważną rzecz przed Nusią. Podobnie w przypadku Julianny, która nie zdobyła się na powiedzenie prawdy przed wyjazdem Daniela a nawet później, podczas rozmów telefonicznych.
 
Dodatkowo w książce pojawił się całkowicie niespodziewanie nowy wątek dotyczący kolejnej pary, która kiedyś darzyła się uczuciem. Chodzi o Edwarda i Lenę, których historię poznajemy z listów i zapisków mężczyzny. Najciekawsze jest to, że czytelnicy mieli już okazję "poznać" Edka w jednym z poprzednich tomów. Pamiętacie w jakich okolicznościach? Wnikliwi szybko skojarzą jego postać. Opowieść o relacjach Leny i Edka była mocno poruszająca i burzliwa.
 
Agata Sawicka opisała wiele życiowych zawirowań i burz, niestety nie po każdej pojawiła się tęcza, czasami ciemne chmury nadal zasnuwały niebo i nie dochodziło do happy endu. Autorka zwróciła naszą uwagę na to, że każdy ma prawo do własnych wyborów oraz że czasami postępujemy tak, jak uważamy za słuszne, ale często mamy później wątpliwości. Poparła znaną już tezę o tym, że związki powinno się pielęgnować codziennie a nie na odległość oraz abyśmy nie uszczęśliwiali nikogo na siłę.
 
Bardzo ucieszyło mnie, że autorka napisała epilog - domyślanie się to jedno, ale fajnie jest przeczytać czarno na białym co wydarzyło się u bohaterów po latach. W tym przypadku to słodko-gorzkie pożegnanie z serią. Szkoda... Polubiłam bohaterów i wplecioną w fabułę - poprzez listy czy pamiętniki - ich przeszłość. Tylko jedna sprawa mnie rozczarowała, liczyłam bowiem, że w finałowym tomie również i to wyjdzie na jaw - tożsamość Mirosława i jego związek z Zaleszycami. Jednak zostało to zupełnie pominięte... Czy to ja nie miałam racji analizując poprzednie tomy czy może autorka celowo nie poruszyła tego wątku? Cóż, w moim odczuciu wyjaśnienie tego tematu dopełniłoby całości.
 
 
 
Podsumowując - "Niebo po burzy" to wyśmienite zakończenie serii, obfitujące w wydarzenia smutne i wesołe, rozczulające i poruszające. Powieść jest przepełniona miłością, tęsknotą, bólem i rozpaczą, próbami naprawiania niewłaściwych decyzji a także współczuciem, zrozumieniem oraz przeznaczeniem. Mamy możliwość obserwowania odrzuconej miłości, ran w sercu, wiary w przyszłość, poczucia winy czy trudnych wyborów. Polecam gorąco trylogię 'Dwór w Zaleszycach', którą "Niebo po burzy" godnie kończy.
 
 
 
 
"Niebo po burzy"


 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję
 

 

piątek, 21 sierpnia 2020

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak "Przebudzenie"





Autor: Katarzyna Zyskowska-Ignaciak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2011
Liczba stron: 304
Seria: Babie Lato














Czy sny bywają prorocze? Czy przed przeznaczeniem można uciec? Czy szef może pozytywnie zaskoczyć? Aż wreszcie ile może się wydarzyć w kilka dni w życiu dziennikarki działu plotkarskiego? Sprawdźmy...


Trzydziestoletnia Zuzanna Pilchowska w wieku czterech lat straciła rodziców. Wychowała ją babcia Marysia, która nie odsłoniła przed wnuczką tajemnic z przeszłości rodziny. Liczyła, że wraz z jej śmiercią, Zuzie nie będzie groziło niebezpieczeństwo, mimo że zostanie sama na świecie. Jednak los chciał inaczej. Dziennikarka dostaje najpierw tajemniczego maila z informacją o morderstwie w Anglii a później list informujący, iż została spadkobierczynią Jonathana Murray'a. Niewiele z tego rozumie, ponieważ nie znała tego mężczyzny. Dopiero wizyta w kancelarii Aleksandra Zybertowicza sprawia, że życie Zuzki diametralnie się zmienia - bez pukania i bez pytania wkroczyła w nie przeszłość i rodzinne tajemnice. Najwidoczniej słowa babci się nie sprawdzą.

Po rozmowie z prawnikiem Zuzanna udaje się na Mazury, by obejrzeć ziemię, którą odziedziczyła. Chce również poznać historię tego miejsca. W tamtej chwili nie miała pojęcia, jak bardzo jej pojawienie się w okolicy Doby, wywoła zainteresowanie mieszkańców i jakie wydarzenia pociągnie za sobą. Jest śledzona, coś ważnego jej ginie, dochodzi też do włamania, rękoczynów a także dziwnych słów demonicznej staruszki. Zuza dowiaduje się co ma wspólnego z pruskim rodem z XVI wieku oraz klątwą a historia jej rodu pokrywa się w dziwny sposób ze snem o pożodze w pałacu nad jeziorem. Z czasem pojawia się coraz więcej listów a wszystkie luki zapełniają się informacjami, co zaczyna ją prowadzić do prawdy... ale czy na pewno? Tarot nieco miesza jej w głowie jeśli chodzi o trzech mężczyzn, którzy kręcą się wokół niej. Czy właściwie odgadła kto jaką rolę odgrywa i kto okaże się 'czarnym charakterem'?


Katarzyna Zyskowska-Ignaciak znów ze zwykłego tematu - jakim jest otrzymanie spadku - uczyniła ciekawą historię, pełną tajemnic, listów i opowieści przepełnionych wojennymi przeżyciami. W życie bohaterki wkraczają zagadkowe symbole, rozstania, zaręczyny, bałtyjscy poganie, przyciągająca ją wyspa Gilma oraz przystojny Filip, od pierwszego wejrzenia wywołujący zaskakujące reakcje. 

Początek lektury był dla mnie trudny, nie mogłam się wciągnąć w fabułę, nie wydarzyło się nic niezwykłego... jak to na początku. Jednak z czasem, gdy zaczęło pojawiać się coraz więcej zagadek, dziwnych zdarzeń a fabuła nabierała rozpędu nie mogłam jej wręcz odłożyć! Byłam bardzo ciekawa kto stoi za negatywnymi zdarzeniami, kto działa na niekorzyść Zuzki. I całe szczęście, że nie zaprzestałam czytania lektury! Bowiem finał okazał się ogromnie zaskakujący, zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Choć gdzieś w podświadomości układał mi się obraz, że nie wszystko jest takie, jakie się wydaje i nie każdy działa w dobrej wierze.


Podsumowując - " Przebudzenie" to opowieść oryginalna; o sztuce kompromisów, zbiegach okoliczności, złych przeczuciach i rozliczaniu z przeszłością. Autorka przekazuje nam bardzo ważną rzecz - powinniśmy tworzyć rzeczywistość a nie czekać biernie na wydarzenia, należy też na naszej drodze wypatrywać przeznaczenia, bowiem nie każdemu udaje się przed nim uciec. W książce znajdziemy wiele historii o Bałtach i Galindach, nieślubnych dzieciach i zemście, polecam Wam tę książkę na wolne popołudnie.





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki

poniedziałek, 25 maja 2020

Anna Dąbrowska "Nauczyciel tańca. Rewolta"






Autor: Anna Dąbrowska
Wydawnictwo: Lira
Data wydania: 2019
Liczba stron: 336
Seria: Nauczyciel tańca  tom 2





Anna Dąbrowska to młoda pisarka, z której twórczością jestem bardzo związana od chwili debiutu. Bardzo lubię styl i pomysłowość Ani, jej oryginalną fabułę a przede wszystkim to, że nigdy nie można być pewnym zakończenia.

Gdy recenzowałam pierwszy tom cyklu o nauczycielu tańca, swoje wrażenia zakończyłam słowami: Może jeszcze jakieś sekrety kryją się w "szafie"? Nie wiedziałam wtedy, jak wiele prawdy kryje się w tym zdaniu... Od tamtych wydarzeń minęło sześć lat. Kaja i Dominik są małżeństwem, Sara jest już dorosła a radosne szczebiotanie do ich domu wnosi pięcioletnia Bianka.

On prowadzi swoją wymarzoną szkołę tańca.
Ona spełnia się w fotografii.
On zatraca się w swojej pasji, zapominają o wspieraniu żony, choćby w odbiorze córki z przedszkola.
Ona - zmęczona nadmiarem obowiązków, staje się coraz bardziej drażliwa i zazdrosna.

Niestety jak to w życiu, szczęście i sielanka nie trwa wiecznie. Dominik próbuje wnieść powiew świeżości do swojej szkoły zatrudniając seksowną i bezpruderyjną instruktorkę tańca, o której nie mówi żonie. Oliwy do ognia dolewa fakt, że pojawia się też kobieta z jego przeszłości, racząca go niespodziewanymi informacjami siejąc nimi jego stres i zagubienie. Jakby rodzinie Antas nie wystarczało, że koło Kai wciąż kręci się Artur, biologiczny ojciec Sary...

Przeszłość coraz częściej goszcząca w ich życiu sprawia, że między Kają a Dominikiem dochodzi do spięć, kłamstw, niezrozumienia i ciszy... Dominik musi wybierać między żoną, rodziną a tańcem i swoją taneczną grupą. Przed Kają zaś trudny wybór - Dominik czy Artur, który jest zawsze blisko, gdy kobieta jest w potrzebie lub tarapatach. Czy małżonkom pozostała jeszcze miłość? Czy ten związek, mimo tylu burz, jest w stanie przetrwać? Czy jeszcze sobie ufają?


Ania Dąbrowska jak zawsze zafundowała mi rollercoaster emocji - od łez wzruszenia, smutku i złości aż do uśmiechu. Poprzez historie poszczególnych postaci pokazała wiele problemów, ludzkich tragedii, straty jednych bliskich, odzyskania innych. Skupiła się na szczęściu rodzinnym, zaufaniu, ale też na jego braku, na potrzebie porozumiewania się, by dawało to nadzieję na bliskość i lepsze jutro. W dość trudnych okolicznościach przekazała czytelnikom list Marioli Jemioły, który otworzył oczy i serca, wyjaśnił i dał szansę na odkupienie win. Czy bohaterowie skorzystali z tej szansy?

Tradycyjnie już nie byłam pewna, jaki będzie finał, bo po wybojach jakimi obdarowała swoich bohaterów, nie było pewne komu można ufać, kto mówi prawdę, kto komu da nauczkę a kto będzie musiał zrezygnować z zemsty. Podczas lektury nie można się nudzić (zaskoczyły mnie wyznania jednej z bohaterek dotyczących dodatkowego zarobku), zawsze coś się dzieje, każda postać wnosi swoje zdanie, dzięki czemu otrzymujemy wciągającą na kilka godzin powieść z tańcem w tle. A może nie tylko w tle...?

Autorka podarowała nam wciągającą historię o nieustępliwości, błędach, gniewie i cierpieniu; o miłości, która ma różne kolory, ale wymaga pielęgnacji; o pożądaniu, potrzebie niezależności, utracie zaufania i tajemnicach dodających smaku. Zwróciła uwagę na to, że kompromisy są trudne a ważnych rzeczy nie należy odkładać na bok czy na później.


Podsumowując - "Nauczyciel tańca. Rewolta" to niezwykła i pełna emocji powieść o tańcu, wzruszających obietnicach oraz miłości ponad wszystko. To historia bohaterów, którzy nie chcą odpuścić i ponad wszystko zamierzają walczyć o swoje racje, do końca, mimo konsekwencji. Bo życie to walka, bo rewolta to bunt, bo nigdy nie wiemy kiedy ktoś, kogo uważamy za bliskiego, wbije nam nóż w plecy. Gorąco Wam polecam drugi tom tego cyklu!




"Nauczyciel tańca"
"Nauczyciel tańca. Rewolta"




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki





Za książkę dziękuję

niedziela, 5 kwietnia 2020

Zofia Ossowska "Ocalić życie"







Autor: Zofia Ossowska
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 26 lutego 2020
Liczba stron: 512





Magia życia... Magia literatury... Czasami książka otrzymana od wydawcy zupełnie niespodziewanie, sprawia że nasz świat się zmienia. Książkę skończyłam czytać w piątek tuż przed godziną pierwszą w nocy - dawno już nie czytałam do późna... Ale w tym przypadku wiedziałam, że nie zasnę bez poznania tej historii do końca.


23 kwietnia 1989 roku, Nieckowo pod Tarnowem
Dzień po pogrzebie Stefanii, jej starsza córka - Małgosia, wręcza młodszej siostrze Marii list, który wiele lat temu napisała do niej matka. Przez te lata Gosia była zobowiązana do milczenia, nie mogła zdradzić tajemnicy kryjącej się w kopercie. Gdy Marysia czyta list, z każdym wersem jej świat coraz bardziej się rozpada. Łzy płyną wartkim strumieniem, serce łomocze a myśli są chaotyczne. Zaczyna rozumieć uległość i bezradność Stefanii wobec oziębłości i nieobecności ojca, wobec jego alkoholizmu, choć nie potrafi zrozumieć, dlaczego nie wyznali jej prawdy. Czuje nienawiść i gniew w stosunku do Antoniego, za to co zrobił. To uczucie przewyższa nawet fakt, że jednak kogoś ocalił... Dowiaduje się, że w 1942 Antoni wyszedł wraz z Niemcami z domu a gdy wrócił na następny dzień stał się zupełnie innym człowiekiem... Co mogło odmienić go w tak krótkim czasie?

Małgosia, kiedy już oswoiła się z treścią listu, przepracowała swój strach i zdezorientowanie, pogodziła się z faktem, że jej życie było niejako kłamstwem, postanowiła działać. Małymi kroczkami zdążała ku wypełnieniu woli matki, którą Stefania zawarła w liście, będącym niejako wyznaniem win sprzed lat. Los - jak po nitce do kłębka - prowadzi Gosię do różnych osób, różnych miast i wciąż przybliża ją do naprawienia tego, co było następstwem tragedii na leśnej polanie.
 

lipiec 1942
Do domostw we wsi pukają obcy ludzie - Polacy i Żydzi - i proszą o pomoc w ukryciu się przed Niemcami. Jedni - ze strachu - szybko ich wypraszają, innych poruszą sumienia i zgodzą się uratować choćby dzieci, choć zdają sobie sprawę, że ryzykują życiem. Co wydarzy się później?


kwiecień 1989, Warszawa
Dwie kobiety przybyły do Warszawy, by mimo przedwyborczych zawirowań, pochodów poparcia dla "Solidarności" odnaleźć człowieka, który wyłonił się nagle zza mgieł przeszłości. Z opowieści wynika, że niejedną winę ma na sumieniu, problemów moc i jeszcze alkohol kuszący bardziej niż chwile spędzone z rodziną. Czy informacje, które dla niego mają nie sprawią, że załamie się całkiem? Zwłaszcza, że skrywa w sobie pewien mroczny sekret sprzed lat...


lipiec 1942 roku
Dziewczynka jest ranna w nogę, straciła wzrok i jest jej bardzo zimno. Opiekują się nią Judyta, która robi małej zastrzyki lub Kornel, chłopiec opowiadający o literaturze. Jednak z czasem dziewczynka odkrywa, że oboje nie mówią jej prawdy o tym, gdzie jest i co ją otacza. Dlaczego?




W jaki sposób autorka połączyła te wątki? Gwarantuję Wam wyśmienitą ucztę podczas układania puzzli z kolejno ujawnianych informacji, z opowieści coraz to nowych bohaterów. Dzięki kilku płaszczyznom czasowym, napięcie odczuwalne dla czytelnika staje się coraz większe. Pojawiające się szczegóły wielokrotnie przerażają opisywanym okrucieństwem a mimo że na szali pojawiają się dobre uczynki to chyba - z całym do nich szacunkiem - mniej szokują. Mnóstwo wzruszeń, sekretów, tajemnic i ludzi o dobrym sercu.

Debiutancka powieść Zofii Ossowskiej bardzo mnie wciągnęła w toczące się wydarzenia. Wprawdzie miałabym pewne uwagi, co do skupienia się na wciąż tych samych rozważaniach bohaterów, w pewnych momentach uczyniłabym akcję szybszą i pominęłabym lata osiemdziesiąte na samym początku książki, który to wątek mocno zepsuł mi dobrą zabawę. Sporo chaosu podczas lektury wnosiło powtarzanie dat, w przypadku gdy był to ten sam dzień, tyle że  wydarzenia przeniesione zostały do kolejnego rozdziału - niepotrzebny zabieg. Ale to debiut! Zatem nie obniżę książce oceny a gorąco Wam ją polecę.

Nie jest to książka historyczna ani literatura faktu, ale powieść opowiadająca o czasach wojny, o pogromie Żydów, próbach ich ratowania przez Polaków, strachu przed rozstrzelaniem oraz o bohaterstwie; naprzemiennie autorka opisała rok 1989, czyli czasy pierwszych, częściowo wolnych wyborów oraz "Solidarności".

Rollercoaster emocjonalny, karuzela wydarzeń, mroczne sekrety - nie potrafię bardziej zachęcić Was do sięgnięcia po tę powieść. Żadne moje słowa tutaj zapisane nie oddadzą smutku, cierpienia i walki o przetrwanie, jaki dla nich zgotował czas wojny. Żadne moje próby opisania Wam ich przeżyć, gdy prawda zaczyna wychodzić na jaw nie pokażą co naprawdę czuli - zrobiła to już Ossowska i warto przeczytać to, co sprawia, iż jej debiut zapamiętam na długo.


Podsumowując - "Ocalić życie" to bardzo poruszająca historia ludzi, którzy musieli wybierać kto przeżyje trudny, wojenny czas. Niezwykła powieść o bohaterstwie i poświęceniu, poszukiwaniu prawdy o sobie i swojej przeszłości, przegrywaniu z nałogiem, błędach, ale i życiowej przemianie. Wyborna i niezmiernie emocjonalna opowieść o poczuciu winy, bolesnych wspomnieniach, przebaczeniu, nierozwiązanych sprawach, nieustępliwości, zagubieniu się w trudnej rzeczywistości oraz dorastaniu ze świadomością adopcji. Bohaterowie musieli stawić czoła przeszłości, pogodzić się z błędami i decyzjami innych a dzięki determinacji i wewnętrznej sile potrafią dążyć do celu, choćby był daleko.





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Wyzwanie LC, 52 książki




Za książkę dziękuję


poniedziałek, 20 stycznia 2020

Agata Bizuk "Zielona 13"





Autor: Agata Bizuk
Wydawnictwo: Dragon
Data wydania: 15 stycznia 2020
Liczba stron: 304




Za oknem nie jest ani trochę zimowo, choć kalendarz wskazuje drugą połowę stycznia, dlaczego więc nie zająć się przywoływaniem wiosny? Idealnie nadaje się do tego świeżutka powieść Agaty Bizuk "Zielona 13", której okładka i sam tytuł nadają się do tego zadania wyśmienicie.

W poniemieckiej kamienicy przy ulicy Zielonej 13 mieszka czworo bohaterów, którym mamy okazję towarzyszyć w codziennych rozterkach, choć z pozoru są szczęśliwi i nic im więcej nie trzeba.
Stasia to staruszka mieszkająca pod numerem 5, która sprząta klatkę w całej kamienicy, uwielbia obserwować okolicę i w swoim zeszycie zapisywać spostrzeżenia. Tego dnia znów zalała łazienkę sąsiadowi z dołu - Szczepanowi. Prawie czterdziestoletni mężczyzna już pół roku wstaje o świcie... od czasu, gdy żona go zostawiła. Najgorsze dla Szczepana jest to, że odeszła do o trzynaście lat młodszego Radka. Samotność sprawia, że częstym zajęciem jest obserwowanie sąsiadki z naprzeciwka - dwudziestosześcioletniej Mariolki. Ta niezbyt urodziwa panna wciąż wraca do domu z nowym towarzyszem a żeby dodać tej historii pikanterii, jest nim też Radzio. Nad Mariolką mieszka Roman, samotny pijus, którego jedyną miłością jest butelka. Ale nawet on, ma swoje sekrety... Sprawią one, że życie mieszkańców kamienicy nabierze barw.

Wisienką na torcie jest osoba posterunkowego Krzysztofa Gawła, który znalazł się w tej opowieści niejako z obowiązku, ale wyśmienicie zadomowił i nawet wielokrotnie wywołał uśmiech. Jego intrygujące losy wiele wniosły, gdyż po pierwsze wraz z żoną Elwirą wreszcie spodziewają się potomka a po drugie mieszkają u jej matki a Jagoda ma ogromną awersję do niego. Z czego to wynika? Wyjaśnią to sprawy z przeszłości.

"...to, co prawdziwie ważne, najczęściej ma się w zasięgu ręki. 
I że bardzo łatwo to stracić - nie tylko wtedy, kiedy zrobi się coś złego, 
ale też wtedy, gdy nie zrobi się nic. 
Bo obojętność zabija bardziej niż złość." * 

Teoretycznie wszystko już wiecie...? Nic bardziej mylnego! Właściwie to niewiele, bowiem losy opisanych przez Bizuk postaci są bardziej skomplikowane, zakręcone i kryją mnóstwo sekretów, których Wam nie ujawniłam. W miarę ich odkrywania, Wasze sympatie i antypatie będą się zmieniać. Trudna przeszłość, źle podjęte decyzje, niespodzianki od losu albo trauma po... depilacji :)

Jedna z bohaterek odkryje, że życiowa pierdoła jest lepsza niż model z kaloryferem na brzuchu i przerośniętym ego. Inną przerazi fakt, że ma tylko dwie ręce a przydałoby się mieć ich cztery razy więcej. Kolejna zaś postanowi diametralnie zmienić swoje życie, wygląd i przestać być panienką o towarzystwa.
Bo ważne jest to, by być sobą; szukać prawdziwego szczęścia; kochać to, co się ma; dążyć do lepszego jutra i podejmować coraz lepsze decyzje.

"Zielona 13" to powieść niemiernie lekka, przyjemna i odstresowująca. Pod pierzynką z humoru i lekkości wypowiedzi, autorka ukryła ogrom ważnych kwestii: rozstanie z rodziną, rozczarowanie synem homoseksualistą, śmierć czy odejście bliskiej osoby, samotność, nieśmiałość do wyznawania uczuć, poszukiwanie kogoś, kto nas będzie wielbił i rozpieszczał czy oczekiwanie na potomka. Jest też obojętność na fakt, że mieszka ktoś obok nas, że sąsiad ma swoje życie a my swoje i niech tak pozostanie... Gdy pojawi się widmo otwarcia sklepu monopolowego w lokalu usługowym na parterze, mieszkańcy będą musieli stanąć do wspólnej walki.

Zauroczył mnie opis jednego z bohaterów - Józefa - o zaczesce z boku czy wąsach o barwie ptasiej kupy, ale do tego fragmentu musicie dotrzeć sami :)


"...każdy przecież potrzebuje czuć się potrzebny, doceniany i kochany, 
bez względu na płeć i poglądy." **


Podsumowując - "Zielona 13" to powieść o spełniających się marzeniach, zmierzaniu do celu różnymi drogami, kryzysie wieku średniego, zaniżaniu standardów, harmonii i lewych interesach oraz Zenku który został 'manażerem'. A przede wszystkim to opowieść o życiowych zmianach, do których czasem po prostu musimy dojrzeć albo wymusi to na nas sytuacja czy inny człowiek. Życie jest ruletką, ale to my nią kręcimy. Polecam!




* A. Bizuk, "Zielona 13", Wyd. Dragon, Bielsko-Biała 2020, s. 290
** Tamże, s. 233




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki





Za książkę dziękuję



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...