Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czarna Owca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czarna Owca. Pokaż wszystkie posty

sobota, 28 stycznia 2023

Liliana Fabisińska "Bez podtekstów" / "Zaraz wracam" / "107 sekund"

Moi drodzy czytelnicy,
jak sami widzicie, niewiele się tutaj u mnie działo od... w sumie od listopada. 
W tym czasie jednak czytelniczo coś się działo, więc powoli będę starała się nadrobić zaległości - podsumowania, stosiki... A przede wszystkim recenzje, w przypadku książek, które nie przybyły od Wydawców, będą to krótkie notki.
 
Dziś post dotyczący książek stycznia - przesłuchałam trzy tytuły Liliany Fabisińskiej.
 
 
 

Autor: Liliana Fabisińska
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 27 kwietnia 2022
Liczba stron: 336
 
 
[materiał reklamowy] barter z Wydawnictwo Purple Book
 
 
 
"Bez podtekstów" to komedia romantyczna, w której prym wiodą bohaterowie czterdzieści plus odkrywający "uroki" internetowych portali randkowych.
 
Miłka i Marek przyjaźnią się od studiów, kiedy to on ją uratował na egzaminie, choć wykładowca i tak odkrył mistyfikację. 
On jest po traumatycznym rozwodzie, który trwał pięć lat; ma zakaz zbliżania się do córki nad czym bardzo ubolewa a była żona wciąż coś od niego chce i składa kolejne pozwy. Marek mieszka w hotelu asystenckim, gdzie warunki nie sprzyjają zaproszeniu kogokolwiek.
Miłka jest żoną i matką. Uwielbia swoje dzieci oraz uczniów. Jej mąż nie znosi Marka, ale kobieta nie chce i nie potrafi się od niego odciąć. Wierzy, że ich przyjaźń jest bezwarunkowa.
Gdy wpada na pomysł wyswatania Marka nie wie, że odmieni to życie ich obojga... 

Ze szczegółami poznajemy ich przygody z aplikacją randkową, pomoc Miłki, liczne wiadomości jakie wymieniają z potencjalnymi kandydatkami, intrygujące spotkania, po których często Marek chciał zrezygnować z poszukiwań tej jedynej.

Czy w obliczu wydarzeń przyjaźń tych dwojga nadal będzie tylko przyjaźnią? Czy możliwa jest taka relacja między osobami odmiennej płci i to bez tytułowych podtekstów? Co odkryją szukając miłości dla Marka?

Przyznam szczerze, że tego co odkryli na portalu randkowym nie odgadłam i trochę mnie to zaskoczyło - nie tego się spodziewałam. Zwłaszcza, że tak jak wspomniałam na początku - TO zdecydowanie spowodowało niezłą lawinę!

Powieść jest zabawna, lekka, chwilami przyjemna w odbiorze, chwilami przewidywalna a chwilami... mnie nudziła i powodowała, że niekoniecznie miałam ochotę poznawać dalsze losy bohaterów. Znam lepsze tytuły autorki.
 
 
Za książkę dziękuję 

 
 
 

Autor: Liliana Fabisińska
Wydawnictwo: Purple Book
Data wydania: 28 września 2022
Liczba stron: 320



Przemek i Gabrysia wybrali się w romantyczną podróż przedślubną do Włoch. Wprawdzie Gabi nie nosi jeszcze pierścionka, ale po cichu liczy, że właśnie pośród włoskich krajobrazów go dostanie. Młodzi wynajęli samochód i na własną rękę zwiedzają urocze zakątki. 

Gdy pływali w rajskiej zatoczce wśród skał ukradziono im samochód. Najgorsze jednak jest to, że wszystkie ich rzeczy były w środku! Paszporty, ubrania, telefony i jej zaręczynowy pierścionek! Tak, Przemek zgodnie z jej przypuszczeniami wreszcie się oświadczył.

Tytuł książki odnosi się do słów, które chłopak wypowiedział do narzeczonej zanim zniknął na horyzoncie, by poszukać pomocy - "zaraz wracam"... Jednak pozostawiona na skale Gabi, w samym podkoszulku Przemka jest przerażona, bo godziny mijają a jego nie ma... Zmarzniętą i głodną dziewczynę znajduje starszy mężczyzna - Giuseppe - i zabiera ją do swojego trabucco, czyli dużej drewnianej konstrukcji, będącej maszyną rybacką (bardzo zainteresował mnie ten temat i nie ukrywam, że po lekturze zgłębiałam go jeszcze w internecie).

W dalszej części powieści śledzimy naprzemiennie losy Gabrysi, która próbuje uzyskać kontakt ze światem oraz losy Przemka - wreszcie dowiedziałam się, co mu się przytrafiło! I nie ukrywam, że było to ogromnie zaskakujące!
Sama nie wiedziałam, która narracja była ciekawsza, ale obie ciekawe. Gabrysia miała okazję poznać cudowne włoskie smaki, intrygujących ludzi, narzekać na bolącą pupę i dowiedzieć się jakie znaczenie ma cebula. Początkowo próbowała odnaleźć Przemka, wrócić do Polski, jednak z czasem sytuacja mocno się komplikowała a ona straciła do niego zaufanie...

Włochami pachniało i smakowało. Historia wielokrotnie zaskakiwała, zwroty akcji podnosiły ciśnienie, bo chociaż to powieść lekka, zabawna i przyjemna to jednak towarzyszy jej dreszczyk emocji.
Jeśli mam być szczera, to podobała mi się znacznie bardziej niż "Bez podtekstów". Polecam!
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
 

Autor: Liliana Fabisińska
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 24 sierpnia 2022
Liczba stron: 360



Diana jest samotną matką. Wraz z córeczką Olą mieszka w Krakowie. Ich życie przypomina... chyba mogę to napisać - koszmar. Kobieta ma problemy z rozwodem (podpisała kiedyś niekorzystne dla siebie dokumenty) co skutkuje brakiem szans na zasiłek. Nie ma pieniędzy, bo opłacić rachunki. Brak prądu. Brak wody. Jest tylko gaz, ciepło i świece.

Diana próbuje podjąć się każdej pracy. Dosłownie. Co rano odpowiada na wszystkie ogłoszenia. I wreszcie trafi do firmy Norberta. Bogaty, czuły i troskliwy facet nie tylko ją zatrudnia, ale też zakochuje się w niej. Z wzajemnością. 

I wtedy życie Diany i Oli ulega diametralnej zmianie. Jak w bajce... pojawia się piękny dom, ubrania, jest światło i woda oraz mężczyzna spełniający marzenia a dziewczynkę traktuje jak własną córkę. Po kilku latach rodzi się Staś, choć Norbert podobno nie mógł mieć dzieci... Wtedy to nawet teściowa patrzy na Dianę lepszym okiem...
 
Jednak w pewnym momencie piękna bańka pęka... Wystarcza tytułowe 107 sekund, by życie tej rodziny legło w gruzach. Tragedia sprawia, że Dianą targają poczucie winy i wyrzuty sumienia. Oddalają się od siebie z mężem. Z Olą zaczyna się dziwnie zachowywać. Czy jest ktoś, na kogo pogrążona w rozpaczy matka będzie mogła liczyć? 

Jakie znaczenie w tej historii mają makaroniki i podróż do Paryża?
Co ukrywa teściowa?
Kim jest Kaśka Mścicielka?
 
Książka jest teoretycznie obyczajówką, ale możecie mi wierzyć, chwilami targały mną takie emocje jak w thrillerze. Fabuła wciągnęła mnie bez reszty a prawda która zaczęła wychodzić na jaw - to był szok! No po prostu spadły mi kapcie! Co ukrywał Norbert? Co robił, gdy wydarzyła się tragedia? Jaką tajemnicę skrywa przyjaciółka Diany - Gośka? Jak wygląda życie samotnej matki, której myśli krążą wokół każdego grosza? Jak szybko może odmienić się życie - w każdą możliwą stronę...?
 
Diana za wszelką cenę dąży do prawdy i to co odkrywa wstrząsa nie tylko nią... Kłamstwa, intrygi... Gorąco Wam polecam tę historię!

 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki
 
 

wtorek, 31 marca 2020

Christina Baker Kline "Sieroce pociągi"





Tytuł oryginalny: Orphan Train
Tłumaczenie: Berenika Janczarska
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2014
Liczba stron: 370
Seria: Szmaragdowa seria





W latach 1854-1929 ze wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych w specjalnych pociągach na Środkowy Zachód, wyruszyło ponad dwieście tysięcy dzieci. Były to sieroty, którym Children's Aid Society szukało domów. Funkcjonowało wtedy określenie 'sieroce pociągi', które nie zawsze wiozły dzieciaki do domów pełnych miłości.


Spruce Harbor, Maine 2011
Molly Ayer nie lubi być wciąż od kogoś zależna, nie może doczekać się tego, że za kilka miesięcy będzie pełnoletnia i będzie mogła sama o sobie decydować. Przez dziewięć lat była w kilkunastu rodzinach zastępczych a w obecnej wciąż dochodzi do starć. Została złapana podczas próby kradzieży książki z miejskiej biblioteki i teraz musi odrobić pięćdziesiąt godzin prac społecznych, jeśli nie chce trafić do poprawczaka. 

Dzięki swojemu chłopakowi dostaje szansę, by w ramach tego zadania posprzątać strych pewnej staruszki. Mająca dziewięćdziesiąt jeden lat Vivian zgromadziła tam gazety, ubrania, książki, bibeloty i mnóstwo innych rzeczy w pudłach. Molly narzeka, że wciąż nie widać efektów jej pracy, ale z czasem zaczyna rozumieć, że nie chodziło o wyrzucenie tych rzeczy, ale o to, by Vivian mogła powspominać. Kolejne dni wspólnej pracy i wspomnień snutych przez staruszkę pokazały, że kobieta pragnęła po prostu wziąć je do ręki i przypomnieć sobie ich historie. Jaka będzie więź, która zrodzi się między Molly i Vivian?


Minnesota, 1929
Po kilku dniach podróży pociąg wiozący grupkę sierot, zatrzymuje się w Milwaukee a potem na kolejnych stacjach, gdzie ustawione w rzędzie jak zwierzęta, są pokazywane potencjalnym 'rodzicom'. Główną bohaterką w tej części jest dziewięcioletnia Niamh, dziewczynka która przybyła do USA z Irlandii wraz z rodzicami i rodzeństwem. Teraz jednak los przygotował dla niej kilka domów, w których na próżno będzie szukała ciepła, miłości, posiłku czy ubrania. Trafiła w miejsce, gdzie oczekiwano od niej pracy, oferując tylko wychodek, siennik w korytarzu i kłódkę na lodówce. W kolejnym domu było tylko gorzej - brud, wszy, zimno, smutne i zaniedbane maleńkie dzieci, obowiązki ponad miarę dla małej dziewczynki i jeszcze niewłaściwe zachowanie pana domu.

Kilkukrotnie zmieniała imię, dom, oczekiwania i liczyła na lepszą przyszłość. Wracała myślami do wczesnego, szczęśliwego dzieciństwa i nie mogła uwierzyć, że życie tak bardzo się na nią uwzięło. Zdana na łaskę i niełaskę dorosłych, skazana na kłamstwa dorosłych zaczyna rozumieć, że oni troszczą się o innych tylko wtedy, gdy czegoś od nich oczekują. Tego właśnie doświadczyła. Jak potoczyło się jej życie? Czy znalazła upragnioną miłość, prawdziwy dom i rodzinę?



"Sieroce pociągi" to niezmiernie poruszająca książka. Nie wiem czy znajdzie się osoba, która podczas lektury nie uroni ani jednej łzy. Jest to historia, która pokazuje losy dwóch bohaterek - młodej Molly oraz staruszki Vivian. Początkowo wydaje się, że między nimi nie ma szans narodzić się nić porozumienia, bowiem dzieli je wszystko. Jednak z czasem okazuje się, że pozory mylą a te dwie kobiety mimo różnicy pokoleń łączy naprawdę dużo. Okazuje się, że mają wspólne przeżycia, podobną przeszłość, traumatyczne losy i dlatego tak świetnie im się rozmawia. Jestem zaskoczona, jak bardzo zbliżyły się do siebie i do jakich działań to doprowadziło. 

Christina Baker Kline pisząc powieść korzystała z wielu źródeł, rozmawiała ze staruszkami, którzy podróżowali tamtymi pociągami. Dlatego tym bardziej wiarygodna jest ta lektura. Pokazuje wiele prawd, krzywd, tęsknoty, bólu, strachu i kres sił tych dzieciaków, gdy byli zmuszani do ciężkiej pracy, nie mając zabezpieczonych podstawowych potrzeb człowieka. Chcieli być wdzięczni, chcieli darzyć szacunkiem i miłością. Ale nie było im to dane. Czasami nigdy.


Tym razem nie będzie podsumowania. Tę książkę po prostu trzeba przeczytać. Jest trudna, ale niezmiernie wartościowa. Gorąco Wam ją polecam i zostawiam z dwoma cytatami.

"Czasem łatwiej jest spróbować zapomnieć." *

"Pod skórą staruszki odkryła dziewczynkę, która bardzo chce opowiedzieć swoją historię."**





* Ch. Baker Kline, "Sieroce pociągi", Czarna Owca, Warszawa 2014, s. 224
** Tamże, s. 232





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki




Za pożyczenie książki dziękuję Magdalenardo :)

piątek, 23 grudnia 2016

S. K. Tremayne "Bliźnięta z lodu"




Tytuł oryginalny: The Ice Twins
Tłumaczenie: Robert Kędzierski
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2015
Liczba stron: 336









Wielokrotnie w recenzjach wspominałam, że fascynują mnie bliźnięta i ich wzajemne relacje. Dlatego od dawna kusiła mnie książka "Bliźnięta z lodu", z dziewczynkami w czerwonych sukienkach na okładce. Tylko czy spodziewałam się tak poprowadzonej fabuły?

Sarah i Angus Moorcroft mają po trzydzieści kilka lat i mieszkają w Londynie. To była szybka, nagła i olśniewająca miłość, której owocem stały się bliźniaczki - Lydia i Kirstie. Jednak rok temu, sielankowe życie tej rodziny zostało zniszczone - doszło do tragedii, w której życie straciła Lydia [ale czy na pewno?]. Rodzina długo nie mogła dojść do siebie. Przecież to okropne! Stracić własne dziecko i to kilkuletnie, kiedy całe życie było jeszcze przed nim! Czy kiedyś przestaną czuć żal i smutek? Czy uda im się przebrnąć przez trudny czas? Czy postarają się stworzyć normalny dom dla Kirstie?

Chcąc zmienić otoczenie i mieć szansę na podniesienie się ze smutku Moorcroft'owie przyjmują spadek po babci Angusa - maleńką wysepkę w Szkocji - Wyspę Pioruna. Zamierzają odciąć się od Londynu i wspomnień, przeprowadzka ma dać im zapomnienie i szczęście w pięknych okolicznościach przyrody: świeże powietrze, fiordy, góry, delfiny i foki.
Jednak jeszcze tego samego dnia, kiedy podpisali dokumenty u adwokata, Kirstie obwieszcza matce, że tak naprawdę to ona jest Lydią... Czy siedmiolatka ma rację? Dlaczego mówi to dopiero po roku? Czy rodzice mogli aż tak się pomylić? Wprawdzie dziewczynki były jednakowe, ale mimo to....?

Czy wyspa Torran będzie w stanie dać spokój i ukojenie tej rodzinie w obliczu wyznania pozostałej przy życiu bliźniaczki? Kiedy wyjdzie na jaw to, że każde z rodziców coś ukrywa przed drugim? Zresztą nie tylko oni... Ile kłamstw i tajemnic ujrzy światło dzienne? Jak wpłyną na ich życie i czy tak naprawdę mają przed sobą cudowną i radosną przyszłość? Jeśli zdołają sobie wybaczyć... Nałogi, przeszłość, błędy...

To będzie naprawdę trudne... Również życie w małym domku do łatwych nie należy - Sarah ma poczucie izolacji. Jest uzależniona od łodzi albo przypływów, wciąż odczuwa przejmujące zimno. Na muszli klozetowej musi leżeć kamień, by nie przychodziła norka a jedzenie wisi w kuchni pod sufitem w drucianych koszach, żeby nie zjadły go szczury. Żeby uzyskać połączenie z Internetem lub w ogóle w komórce, próżno szukać go na wyspie...


Ależ to pokręcona historia. Zanim dotarłam do jej końca miałam jakieś siedem rozwiązań i trzy zakończenia. Co okazało się być prawdą, co kłamstwem a co ułudą? Jaką rolę w tragedii rodziny odegrały lustra? Kto był winny tragedii w Devon? Która bliźniaczka tak naprawdę przeżyła? Czy Moorcroft'owie będą w stanie dociec prawdy? I czy droga do niej nie będzie przypadkiem ścieżką zrozpaczonych ludzi ku kolejnej tragedii?

Śmierć zawsze jest traumatycznym wydarzeniem. Przynosi smutek, rozpacz, rozgoryczenie. Czasem jest przyczyną obwiniania bliskich i rozpadu rodziny. Innym razem wzmacnia więzi jej żyjących członków. Jak będzie w przypadku rodziny Moorcroft? Czy wyjazd na samotną wyspę w Szkocji przywróci im radość życia? Autorka doskonale pokazała wpływ tragicznej śmierci bliźniaczki na jej mamę, tatę i siostrę. Co czują, myślą, ukrywają i o czym starają się zapomnieć...

"Bliźnięta z lodu" to thriller psychologiczny, który zwodzi, prowadzi w ślepe zaułki, podsuwa mnóstwo rozwiązań... To nieprawdopodobnie zaplątana opowieść. Niesie ogrom bólu, cierpienia i poczucia winy a nawet kłamstw. Pełno tu niedomówień, oskarżeń i złych myśli.

Byłam ogromnie ciekawa jaki będzie finał - jak brzmią odpowiedzi na fundamentalne pytania. Choć to jedna z tych "cięższych" książek - czytałam ją aż tydzień. A to dla mnie naprawdę bardzo długo. Nie przemówiła do mnie narracja Sary - męczył mnie styl, zdania chwilami oderwane od siebie i prowadzonego wątku. Ale mimo to, uważam że to ciekawa pozycja w obrębie gatunku i jeszcze długo fabuła będzie o sobie przypominać z "szufladek pamięci". Choćby z uwagi na to, że jestem matką...




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję


sobota, 26 stycznia 2013

Świat Zofii.. Świat Hildy.. a może po prostu świat Filozofii? - recenzja gościnna



Tytuł oryginału: Sofies verden
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: grudzień 2007
Liczba stron: 560






Zosia, piętnastoletnia norweska dziewczynka, pewnego dnia dostaje tajemniczy list.. Kim jesteś? I tak zaczyna się Jej przygoda z filozofią... Tak zaczyna się korespondencyjny kurs Filozofii.. Nauczyciel, Alberto Knox, jest postacią równie tajemniczą jak listy z kolejnymi pytaniami podrzucane do skrzynki.. To On przeprowadza Zofię poprzez dzieje europejskiej filozofii, od antyku po czasy współczesne.. Lecz jest jeszcze Hilda oraz jej ojciec major Albert Knax. Kto z nich jest rzeczywiście prawdziwy, a kto istnieje jedynie w wyobraźni autora?

Trudno jest opisać tę książkę.. Nie jest ona z tych, które czyta się z zapartym tchem.. Czasem wręcz się dłuży, ciąży czytelnikowi, by za kilka stron znów stać się bardziej przystępną.. Tak jak i nurty filozoiczne.. Nie wszystkie koncepcje odpowiadają Nam osobiście.. Trudno też pisać o fabule, gdyż wszystkie wydarzenia są ze sobą powiązane i pisząc cokolwiek zdradzamy fakty, na które czeka się do samego końca..

Czytając tę książke zastanawiamy się nad sobą, nad światem.. Choć w większości "jesteśmy dziećmi, które przyzwyczaiły się do świata" to może jednak świat potrafi nas jeszcze zadziwić?


Książkę przeczytałam w ramach wyzwania czytelniczego "Pod hasłem" mojej ciągle jeszcze wirtualnej (choć już coraz bardziej realnej) przyjaciółki Ejotka.. :)


madziatko

piątek, 31 sierpnia 2012

Håkan Nesser "Człowiek bez psa"

-->
Håkan Nesser to były nauczyciel gimnazjalny, znany szwedzki pisarz świetnych kryminałów. Jego „Człowiek bez psa” to książka wydana w Czarnej Serii, pierwsza część cyklu z inspektorem Gunnarem Barbarottim. Jest to zarazem moje pierwsze spotkanie z tą serią.
Powieść rozpoczyna się przygotowaniami do uroczystego przyjęcia rodzinnego z okazji sześćdziesiątych piątych urodzin seniora rodu Karla-Erika oraz czterdziestych urodzin jego najstarszej córki Ebby. Zanim dojdzie do spotkania rodziny, na kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia autor bardzo dokładnie opisuje skomplikowane relacje rodzinne, pokazuje panujące w niej emocje, uczucia i przewinienia.
W nocy przed urodzinowym spotkaniem znika brat Ebby – Robert, gwiazda głośnego jakiś czas wcześniej reality show. Kolejnej nocy natomiast znika jej syn, dziewiętnastoletni Henrik, student prawa w Uppsali.
Prowadzący śledztwa inspektor Gunnar Barbarotti pojawia się niewiele przed połową książki i rozpoczyna śledztwo z mnóstwem znaków zapytania i nieoczekiwanymi wyjaśnieniami zaistniałych zdarzeń. Postać Gunnara, rozwodnika, cżłowieka punktującego Bogu jest – jak dla mnie – mało wyrazista, ale to chyba „naleciałość” Herculesa Poirot.
Autor w dość brutalny sposób opisał seksualność oraz zło „siedzące” w człowieku i tylko czekające na okazję, by objawić się w pełnej krasie. Pokazał w „Człowieku bez psa”, że nawet osoby po których się tego nie spodziewamy, potrafią nagle pokazać swoje drugie oblicze.
Książka nie bez powodu ma ponad 450 stron, gdyż całość jest dość wnikliwie analizowana przez Nessera. To zupełne przeciwieństwo Agathy Christie, która w dość krótkiej formie zawiera historię morderstwa, jej wyjaśnienie i czytelnik ma problem z odgadnięciem jej toku myślenia. U Nessera jest inaczej. Właściwie to w momencie zniknięcia dwóch bohaterów, już przypuszczałam kto może mieć z tym coś wspólnego. I miałam rację.
Nie zamierzam jednak na tej książce zakończyć swojej przygody z „Czarną Serią”.


Książka przeczytana w ramach wyzwań Trójka e-pik (sierpień), 52 książki
Wpis z tagiem: Baza recenzji Syndykatu ZwB
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...