Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stefański Janusz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Stefański Janusz. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 maja 2023

Leszek Żądło - Miss B. (2018)

Leszek Żądło

Leszek Żądło – saksofony: sopranowy i tenorowy
Andrzej Cudzich – kontrabas
Janusz Stefański – perkusja

Miss B. (2018)

Wydawca: For Tune

Autor tekstu: Marcin Kaleta

"Ona po prostu kochała jazz."

***
Współczesny Orfeusz nie odbywa desperackich eskapad po zaświatach. Wie, że każda kończy się ostatecznym przejrzeniem. Objawia się natenczas grobowa głusza i bezlitosna nieobecność. Po tamtej stronie zatem nie znalazłby nikogo, „niczyich oczu ani ust” (Bolesław Leśmian). Zastałby wyłącznie ciemność, zaduch, zgniliznę, próchno i kurz, wilgoć i pleśń, z czego nie powstanie nikt, kto istniał wcześniej. I nawet już nie ubolewa „nad utratą ludzkich nadziei” (Czesław Miłosz).

Nie oznacza to jednak, iż wyzbył się miłości. Niezależnie, czy trwała zaledwie dni kilka, jak w filmie „Do zobaczenie, do jutra” (1960, reż. Janusz Morgenstern; z muzyką Krzysztofa Komedy), czy długie lata, jednakowo była, jest i pozostanie „największa” (św. Paweł). Opowiada o tym słowem, obrazem, śpiewem i/lub grą na instrumencie. Zawsze „sztuką – potrafił zdziałać cuda” (Karl Kerényi). Skoro śmierć uwieńczyła „dzieło spojrzenia”, czyni inne: „serca” (Rainer Maria Rilke), śmierci niepodległe. Czyli takie, które pozostaje wśród nas, a wraz z nim jego zakochani bohaterowie.

***

Wbrew pozorom, ikona polskiego kina, Barbara Kwiatkowska-Lass (1940-1995), nie miała życia usłanego różami. Pierwsze jej małżeństwo, z Romanem Polańskim, rozpadło się. Podobnie drugie, z Karlheinzem Böhmem. Dopiero związek z Leszkiem Żądło (ur. 1945) ją uszczęśliwił. Zamieszkali wspólnie w ówczesnej RFN (Niemcy Zachodnie). Wspomina Adam Baruch, krytyk muzyczny, który podobnie jak krakowski saksofonista w latach 60. opuścił ojczyznę z powodów politycznych:

„W latach 80. i pierwszej połowie 90. z moją rodziną (z żoną i córką) spędziliśmy wiele dni w tym niezwykłym domu pod Monachium, gdzie Leszek i Basia, wraz z gromadką pięknych psów, gościli nas zawsze z przyjaźnią, miłością, świetnym jedzeniem i znakomitym towarzystwem. Dzieliliśmy się naszą empatią, wrażliwością, zamiłowaniem do muzyki, filmów i oczywiście psów, spędzając czas na długich rozmowach, biesiadując przy winie do późna w nocy”.

Jednak mityczne czasy przepadły. Barbara osamotniła Leszka niczym Eurydyka swojego Orfeusza — z nagła. Opuściła na moment jego koncert, by wraz z koleżanką uczestniczyć w konkurencyjnym i tam doznała wylewu. Spoczywa w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, a jej nagrobek ozdabia pomnik Mariana Koniecznego.

Nazajutrz po pochówku, 6 kwietnia 1995 Leszek Żądło, za namową przyjaciół, wstąpił do nowohuckiego Studio Stebo, by wyznać jej to, co powtarza nadal: „Gdyby[ś] żyła, bylibyśmy na pewno w dalszym ciągu razem, dla mnie to był taki wieczny związek”. Towarzyszyli mu: Janusz Stefański (1946-2016) – wirtuoz perkusji, który współtworzył najwybitniejsze albumy w historii polskiego jazzu, oraz nowotarżanin Andrzej Cudzich (1960-2003) – uznawany za jednego z najwybitniejszych polskich kontrabasistów. „Incydentalne trio, ale legenda jazzu, nie tylko polskiego!”, jak stwierdza kierownictwo wytwórni For Tune, które pozyskało materiał i wydało w 2018 roku jako "miss b.", z podtytułem: "in memoriam Barbara Kwiatkowska-Lass". Dopiero i nareszcie! W innym kraju mogłoby to być wydarzenie na miarę ostatnich nagrań Coltrane'a. U nas wychynęło z zapomnienia, po czym (takie odnoszę wrażenie) znowu w zapomnienie popadło. A nie powinno.

Sześć kompozycji, cztery pierwsze Żądło, potem dwa standardy. Zaczyna się od „Song of a Nice Death” i słusznie prawi recenzent: „takiego poziomu autentycznych emocji nie znajdziecie Państwo w żadnym innym wykonaniu utworu o charakterze epitafium”. Potem tytułowa „Miss B.” – powstała jeszcze w 1977. Tak jak Komeda dedykował żonie wiekopomny „Crazy Girl”, tak również tutaj znajdziemy wyraz uwielbienia dla ukochanej partnerki. W kolejnych utworach mamy świadectwo mistrzowskiej improwizacji. Słychać, iż w grze lidera „najwięcej jest Sidneya Becheta i Coltrane’a”. Natomiast sekcja rytmiczna współtworzy to wybitne dzieło na równi z nim. Dla Niej. Dla Niego. Dla nich wszystkich, wespół. A teraz – także i dla nas.

Albowiem: „Uszła cało pieśń Orfeusza poufna, ezoteryczna, trwalsza niż róże śmiertelne” (Andrzej Pleśniewicz).

***

Natomiast większość bohaterów tej opowieści niestety już nie żyje.

 

wtorek, 11 stycznia 2022

Tomasz Stanko Quintet - Purple Sun (1973)


Tomasz Stanko Quintet

Bass – Hans Hartmann
Design – Pia Burri
Drums, Percussion – Janusz Stefanski
Soprano Saxophone, Tenor Saxophone, Flute, Percussion – Janusz Muniak
Trumpet – Tomasz Stanko
Violin, Alto Saxophone – Zbigniew Seifert

Purple Sun (1973)

Tekst: Jacek Sołkiewicz

Kazać słońcu świecić na purpurowo. Sprawić by świat zaczął jawić się nam w innym kolorze. Zatrzymać czas by nie było wschodów ani zachodów…ciągły szczyt niczym niekończący się test naszej odporności na nowy układ sił w otaczającej nas rzeczywistości. A wszystko za sprawą dźwięków, z którymi Tomasz Stańko bez strachu porwał się na słońce, konsekwentnie przysuwając coraz bliżej siebie granicę, za którą wszystko obraca się w bezwartościowy jazzowy popiół. W ten sposób wykreował podczas sesji nagraniowej w Monachium nieprawdopodobnie wąskie terytorium, na którym wraz z pozostałymi muzykami kwintetu, zafunkcjonował w sobie tylko znany, ekwilibrystyczny sposób, zawężając margines błędu do katastroficznego minimum. Ilu ludzi tak potrafi? 

Wstrzymać słońce i ruszyć muzykę? 

‘Purple Sun’ to jedna z tych płyt, które bezlitośnie podnoszą poprzeczkę zarówno autorom jak i słuchaczom. Tu nie ma mowy o jakichkolwiek negocjacjach. Nie było kompromisów przy nagrywaniu, nie będzie przy odsłuchu. Wszystko albo nic. To jest tak zagrane, że trudno zmieścić choćby jedną dodatkową nutę. Nie ma szczelin, nie ma pęknięć…monolit idealny. A jednocześnie, w środku jest tyle miejsca, tyle światła i powietrza, że można śmiało zamknąć się w tym mikroświecie od wewnątrz - na całe dodatkowe nowe życie, które Stańko wraz z zespołem daje nam w trakcie odsłuchu tego albumu.

Seifert, Hartmann, Muniak, Stefański - można dostać zadyszki wymieniając te nazwiska. Prawdziwi Jeźdźcy Purpurowego Słońca. Absolutna czołówka muzyków, których chciałaby u swojego boku mieć większość jazzmanów. Taki skład może być przekleństwem…a może być proroctwem niepowtarzalnego wydarzenia. 5 wybitnych indywidualności z autonomicznymi, bezkarnie ewoluującymi horyzontami, których linie musiały nagle pokryć się dając jeden, niezwykle wyraźny i wyrazisty obraz. I dały. 

To pierwsza okazja kiedy możemy spojrzeć słońcu prosto w oczy. Ono nie oślepia, nie pali a jego promienie niosą zupełnie nową energię. Wbrew pozorom, jest tutaj całkiem…purpurowo ciemno. Ogarnia nas uczucie jakiego doświadcza się obcując z czymś przepotężnym, wiecznym. Czymś co definiuje przyszłość, niezależnie od tego jak daleko ona jest i jak długo będzie trwać. Aura tej płyty jest tym, co powinno w mniejszym lub większym stopniu, dotknąć każdego człowieka. Niczym właśnie słońce - jednego opali, drugiego ogrzeje a jeszcze innego uratuje przed zamarznięciem. Ta muzyka na pewno pozwala nam wszystkim odkryć zupełnie nowy kolor dźwięku. Brzmi jak malowana, chciałoby się powiedzieć. 

Jej różnokształtność pozwala dopasować się do wszystkiego co napotka na swojej drodze. Dlatego jest tak porażająca w wyrazie. Dynamizm zachodzących w niej zmian po prostu obezwładnia. Od klimatycznych, wycofanych wprowadzeń, interludiów po opętane kaskady nut, które masowo zalewają nas z każdej strony. ‘Purple Sun’ to prawdziwy audiospad polskiego jazzu! Łatwo w czymś takim stracić oddech więc przygotujcie się na dłuższe momenty na długu tlenowym, ale ten Kwintet spłaci go Wam z nawiązką. 

Otwarcie płyty jest mocno filmowe. Wszystko pachnie tu celuloidem, ale jeśli dobrze się wsłuchacie w grę Stefańskiego na bębnach, szybko odgadniecie dalszy rozwój wypadków. Narowistość, nawet w spokojnym intro, pokazuje, że tuż pod pierwszą falą dźwiękową gotuje się inferno. Janusz Stefański jest dla mnie jednym z tych najbardziej wyrazistych polskich bębniarzy jazzowych. Tym, który zawsze idealnie wyczuwa klimat kompozycji i potrafi się wpasować w każdy nurt. Zawsze jednak robił to na swoich zasadach zatem jeśli tutaj od początku rwie do przodu to najwyraźniej ma w tym cel. Tak naprawdę On jest pierwszym posłańcem wieszczącym to co się wydarzy. A ‘Flair’, po tym metodycznie budowanym intro, przeradza się w prawdziwą apokalipsę, której tempo nadaje właśnie Stefański. Gra tak gęsto, że naprawdę trudno nadążyć za logiką jego ruchów. Dźwięki jego bębnów kotłują się uderzając w nas tysiącem odłamków…to naprawdę wyjątkowo sensoryczne doznanie połamania czasu. Sekunduje mu Hans Hartmann, którego linie basowe podkręcają dosłownie każdy moment tej porażającej kompozycji. Momentami ma się wrażenie jakby w ostatniej chwili doganiał partnera z sekcji rytmicznej. Tuż nad nimi Tomasz Stańko, który opowie Wam w początkowo prosty sposób, o czym ten utwór jest. Ale jak to Stańko…od miękkich, łatwych nut do biczujących nas podmuchów Jego trąbki przechodzi w mgnieniu oka więc szybko okazuje się co naprawdę będzie grane. Niewiarygodne jest to, że po tylu dekadach nie zdążyliśmy się przyzwyczaić do takiej temperatury w muzyce i ta partia wciąż brzmi jakby była grana spoza ludzkiego wymiaru. Grać w taki sposób i nie zagubić się w gąszczu nut, wizji, czasoprzestrzeni…Geniusz! Trzeba też przyznać, że Stefański gra po prostu idealnie pod to co Stańko a także później kolejni muzycy wyrzucają z siebie. To wszystko jest ze sobą tak perfekcyjnie połączone, że aż wzbudza niepokój. Aranżacyjnie ‘Flair’ jest podzielony na akty. Akty przyspieszonego wschodu. ‘Purpurowe Słońce’ wschodzi idealnie pionowo, po najkrótszej drodze do zenitu. Kolejną część przejmuje Muniak, który tak jak Stańko, zaczyna na spokojnie, ale znacznie szybciej rozpętuje nawałnicę. To co się wydarzy w tej części zaczyna wprowadzać poważne rozedrganie. Mało kto potrafi zagrać tak sugestywnie i Muniak niewątpliwie wytycza tą partią nowe poziomy oddziaływania dźwięku na człowieka. Jeżeli jednak wszyscy dotychczas grający doprowadzili Was do najbliższej odległości od Słońca i zaczęło być naprawdę gorąco…to Seifert nie zastanawiając się ani chwili ruszył przed siebie. Tomasz Stańko doskonale wiedział co robi namawiając Seiferta na grę na skrzypcach w kwintecie zamiast saksofonie. To właśnie wizjonerstwo Stańki pozwoliło Mu usłyszeć niezagrane szaleństwo, które miało stać się ikoną polskich i światowych skrzypiec jazzowych. To co Seifert gra w ‘Flair’ wymyka się jakimkolwiek próbom zrozumienia. Inna sprawa, że Stańko dał Seifertowi najwięcej przestrzeni i chwała Mu za to, ponieważ na dłuższym dystansie Jego partia skrzypiec buduje dosłownie totem wokół którego dalej toczy się ten obrządek. Szamanizm, alternatywne połączenia na linii ręce-mózg-serce, ciężka arytmia płynąca krwiobiegiem…Zbigniew Seifert brzmi jak Władca Jazzowego Chaosu. Otwarcie płyty, o którym nie da się zapomnieć. Rzadko kiedy w jazzie słyszałem taki start. 

Kolejne, połączone ‘Boratka/Flute’s Ballad’ wnoszą odrobinę uporządkowania, ale rzecz jasna, w tym składzie, to etap przejściowy. Niemniej, przysłuchujcie się przez cały czas grze Stefańskiego - tak jak wcześniej wspominałem, Jego partie idealnie określają dramaturgię ‘Purple Sun’. Nie inaczej teraz - piękna, pogodna linia grana przez Stańkę jest tylko wprowadzeniem i przypominaczem, że to ciągle muzyka skomponowana na Ziemi. Nie brakuje jednak w dalszej części muzycznego kaskaderstwa - Stefański/Hartmann kontynuują sejsmiczny eksperyment a cudowny zdalny ‘pojedynek’ pomiędzy Stańką a Muniakiem, którzy podzielili tę kompozycję między siebie, jest po prostu hipnotyczny. Takie promienie przebijają wszystko i docierają w nietkniętej postaci - dlatego tak bardzo to czujemy. 

Jeżeli komukolwiek zabrakło gry Seiferta, kolejny utwór wynagradza to sowicie. Ciekawe, że wszystkie kompozycje na ‘Purple Sun’ są autorstwa Tomasza Stańki a ta jedna…właśnie Seiferta. ‘My Night, my Day’ to w całości popis tego fenomenalnego skrzypka. Tajemniczy, dość mroczny klimat początkowych taktów wycisza na chwilę zmysły, ale tylko do chwili gdy z tej otchłani zaczną wyłaniać się wszyscy muzycy, którzy odprowadzają Seiferta do partii solowej. Od tej chwili pięciolinią rządzić będą skrzypce, które grają tak jakby zwiastowały koniec świata. Od lamentu przez łkanie po ogłuszający krzyk a wszystko w sztormowym tempie dyktowanym przez sekcję rytmiczną. Ten utwór to kolejny dowód jak unikalną techniką i brzmieniem dysponował Zbigniew Seifert. 

Wieńczący całość albumu, tytułowy ‘Purple Sun’, tradycyjnie rozkręca się na wolnych obrotach tworząc przestrzeń na krótki solowy popis Stefańskiemu, który daje sygnał do biegu wprowadzając początkowo lekko funkową pulsację. Motyw przewodni zagrany przez Tomasza Stańkę wpada z łatwością w ucho…trochę jak słodkie słowa na pożegnanie, ale bynajmniej nie jest ostatnim słowem na tej płycie. Taki materiał musi skończyć się w wirtuozerski sposób i robi to Muniak, który dwoi się i troi w swojej partii a w sukurs przychodzi mu Hartmann, którego bas po raz kolejny napędza całość. 

Pomnikowy album. Ostatnia sesja Kwintetu Tomasza Stańki, która zaowocowała jazzowym przewrotem. Kompozycje są zbudowane w taki sposób, że momentami nie ma czasu na przełykanie śliny. Walczymy o chwilę spokoju, dostajemy ją, ale tylko po to by nie stracić przytomności przed kolejną nawałnicą. Z tej płyty nie wolno uronić ani jednego dźwięku! (dlatego słuchajcie na głośno) 

Wielkość Purpurowego Słońca definiuje wielkość muzyków, którzy je stworzyli i wg mnie jest to jedna z najważniejszych płyt w polskim i światowym freejazzie. Wyważa każde drzwi, nie dając się zamknąć w jakichkolwiek ramach. Cud awangardy, któremu trzeba się pokłonić. Nie mrużcie jednak oczu, ponieważ Geniusz, który pozwolił pięciu ludziom pokolorować słońce wg własnego uznania, chce byście zobaczyli jego piękno w całej swojej okazałości.


niedziela, 21 listopada 2021

Hans Koller, Wolfgang Dauner, Adelhard Roidinger, Zbigniew Seifert, Janusz Stefanski - Kunstkopfindianer (1974)

Hans Koller, Wolfgang Dauner, Adelhard Roidinger, Zbigniew Seifert, Janusz Stefanski

Bass, Electric Bass – Adelhard Roidinger
Drums – Janusz Stefanski
Piano, Electric Piano, Synthesizer, Harp [Nagoya Harp] – Wolfgang Dauner
Soprano Saxophone, Tenor Saxophone – Hans Koller
Violin, Alto Saxophone – Zbigniew Seifert

Kunstkopfindianer (1974)

Tekst: Jacek Sołkiewicz

Portal do jazzowej czeluści, w której, by przeżyć, trzeba nauczyć się oddychać w nowym tempie. Kontrolowanie tonięcie. Lekcja przetrwania, która jest wstępem do uzależnienia. Brzmi paradoksalnie? Spróbujcie. To jeden z tych albumów, na których pułapki zastawiono co kilka taktów. I to jedna z tych sytuacji, gdy naprawdę warto skoczyć na oślep przed siebie - w rytm tego co usłyszycie.

‘Kunstkopfindianer’ to muzyka, która wciąga odurzając dawkami nut, które wymykają się jakiejkolwiek skali. Trudno zapanować nad drżeniem ciała gdy atakują nas takie impulsy. Wąchanie dźwiękowej adrenaliny...chcesz przestać, ale nie da się zatrzymać przy tej prędkości doznań. Zatem pełne poddanie, niekończące się nokauty i ciągłe wstawanie po więcej.

Genialne. Ponadczasowe. Wyprzedzające epokę. Ta płyta mogłaby być nagrana kiedykolwiek i zawsze brzmiałaby tak samo świeżo. Każdy rocznik pasuje do tej muzyki. Czas nie gra żadnej roli a to rzadki przypadek. Muzyczne wizjonerstwo na poziomie nieuleczalnej nadwzroczności. Ten materiał nagrany w 1974 roku nieustannie przecina dekady nie osiadając w żadnym stylu i żadnej konwencji, wymykając się jakimkolwiek próbom okiełznania.

Jazz? Nic podobnego. Jazz jest tu stanem umysłu, dzięki któremu wyeliminowano wszystkie szlabany mentalne. Tylko wtedy można było rozpędzić się do zaniku tętna. Ta płyta to dzieło totalne, na którym zderzają się wizje, pragnienia, demony i fascynacje, ale nie gatunki muzyczne. Nikt niczego nie kalkulował - zagrano to tak by każdemu zagrało w sercu i duszy. Suma wszystkich taktów dała opowieść bez końca - zupełnie jakbyśmy otwierali wciąż tę samą książkę, ale nigdy nie trafiali na ten sam rozdział. Tu nic nie jest stałe i to jest największym pięknem tej muzyki.

Transowo, monumentalnie, nerwowo, neurotycznie i przede wszystkim eksplozywnie - klimat ‘Kunstkopfindianer’ zmienia się jak w rozregulowanym kalejdoskopie, który grozi wybuchem, ale mimo wszystko wpatrujemy się w niego wielkimi oczami.

Czy mogło być inaczej jeśli w jednym studiu spotkali się Hans Koller, Wolfgang Dauner, Adelhard Roidinger, Janusz Stefański i Zbigniew Seifert? Nie zawsze wielkość muzyki jest adekwatna do grających ją artystów, ale w tym przypadku ich legenda zbudowała muzyczny monument.

Otwierający, tytułowy ‘Kunstkopfindianer’ wprowadza nas w sposób niezwykle hipnotyczny, tajemniczy by następnie zwieść delikatnym przełamaniem, po którym spadną na nas kaskady dźwięków. To jest tak gęste, że nie da się w żaden sposób uniknąć kontaktu...a ten potrafi być naprawdę mocno odczuwalny.

W niezmiennym, szalonym tempie, audio masyw przesuwa się w naszą stronę a w nim kotłują się w niewiarygodnie zgodny sposób partie skrzypiec, fortepianu, kontrabasu i saksofonu...a całość osadzona na gorączkowej, narwanej linii bębnów, która brzmi jakby grało ją kilka osób! Słuchając tego utworu ma się wrażenie jakby ta audiomasa była napędzana wirującym tornadem zamkniętym w jej wnętrzu. Cudowne wyciszenia, pełne ambientowego wytchnienia dają niewątpliwie przestrzeń na zebranie myśli, ale to celowy zabieg by kolejne uderzenie miało jeszcze większy impakt...zatem przygotujcie się.

‘Suomi’ wita nas niezwykle mrocznym, brudnym intro, które w posępny sposób przechodzi do cudownie transowe rozwinięcie. Niepokój i chłód biją tu z daleka, ale jest w tym wszystkim zniewalające piękno i zapraszająca tajemnica. Massive Attack w 1974 roku? To mógłby być ich początek. Wbrew pozorom ten krótki (szkoda!) utwór wprowadza jakże potrzebną chwilę refleksji i daje szansę na zebranie sił przed tym co nadchodzi.

A trzeci na płycie ‘Nom’ nie pozostawia złudzeń od pierwszych sekund - riffowe wręcz wejście grane na syntezatorze nadaje niezwykły ciężar, który w niezwykle czujny sposób zwiększa Stefański grając na bębnach bardzo motorycznie, ciężko, ale z niesamowitym groove. To jednak tylko preludium do późniejszego skoku we wspomnianą na początku czeluść. A w niej cała masa artefaktów, iluzji, nienaturalnych powiększeń i znikających obrazów. Jesteśmy potrząsani przez niewidzialne siły, ale jeśli poddanie było bezwarunkowe to jest to naprawdę oszałamiające uczucie. Nieprawdopodobne jak muzycy znajdują wspólną drogę przez taki labirynt. Momentami robi się wręcz paraliżująco od rozedrgania. Niesamowity pokaz wyobraźni i przede wszystkim warsztatu każdego muzyka co dało finalnie zapierający dech rezultat - to już taki poziom zgrania, na którym każda nuta niesie w sobie echo tego co dopiero zostanie zagrane.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że temperatura tej płyty nie spada ani na chwilę, ale jest doskonale dopasowywana poprzez świetnie zaplanowaną kolejność utworów. Te bardziej złożone, strukturalnie ściśnięte, są z reguły przełożone tymi z większą ilością powietrza. Dzięki temu możemy w ogóle przetrwać tę nawałnicę a wręcz odnaleźć w niej prąd do upajającego dryfu.

Tak właśnie jest w przypadku czwartego ‘Ulla M. & 22/8’. Świetne rozluzowujące intro jest niczym rozgrzewka przed właściwą grą, w której już niebawem pojawi się niezwykle bluesowy klimat a w nim przeszywająca partia skrzypiec Seiferta, pełna kąśliwej wirtuozerii. Ponownie Stefański idealnie wyczuł atmosferę całości proponując taką linię bębnów, że trudno wręcz usiedzieć przy tym w spokoju. Zamknijcie oczy, wsłuchajcie się w bębny i idące im w sukurs elektryczne piano Fender Rhodesa granego przez Roidingera...drzwi The Doors stoją otworem. To oczywiście luźne skojarzenie, ponieważ dalej Hans Koller przypomina wszystkim, że na ‘Kunstkopfindianer’ nie ma metek ani definicji.

Jego połamana, karkołomna partia saksofonu wprowadza swoją własną jakość, ale jest też świetnym łącznikiem z ostatnią częścią, w której ewidentnie oddano prym natchnionej rytmice Stefańskiego. Trans, trans, trans!

I na koniec utwór autorstwa Zbigniewa Seiferta - ‘Adea’. Wiele razy mówiłem, iż jest On jedną z najbardziej nieodżałowanych strat w polskiej muzyce jazzowej. Kto wie ile muzyki nagrałby będąc tak niewiarygodnie utalentowanym i kreatywnym. Nieco pełzający z licznymi falami wznoszącymi, na których każdy z muzyków miał okazję zagrać więcej i mocniej. Świetnie zbudowana, narastająca dramaturgia za sprawą rozpływających się nad całością skrzypiec i ponownie fenomenalnej współpracy na linii bas - bębny, dzięki której, pomimo mocno improwizowanej formy, nie wydostajemy się ani na chwilę z rytmicznego zniewolenia.

Hipnoza trwa w najlepsze a to już koniec...

Co za album! Dla mnie ‘Kunstkopfindianer’ wytycza wiele idealnych granic, które nigdy nie powinny być przekroczone. To daje gwarancję takiego balansu, który wciąga a nie odstrasza. Łatwo w takich dziełach przeciągnąć muzykę na stronę bezproduktywnego popisu...tu jednak mamy do czynienia z wręcz pomnikowym uwiecznieniem kunsztu wszystkich muzyków. Przede wszystkim jednak pokazuje jak perfekcyjnie przetłumaczyć wielkość talentu na nuty, po których chodzić będą wszystkie kolejne pokolenia muzyków i słuchaczy. To jedna z tych pozycji, które są po prostu obowiązkowe dla jednych i drugich.

Trudno wydostać się ze świata tych dźwięków, ostrzegam. W zapomnieniu opadamy niżej i niżej z każdym odsłuchem. Coraz trudniej oszacować dystans do powierzchni. Najbardziej niepokojące jest jednak to, że w ogóle nie myślimy o powrocie.


poniedziałek, 11 maja 2020

Leszek Żądło - Miss B. (2018)

Leszek Żądło

Leszek Żądło - tenor & soprano saxophones
Andrzej Cudzich - double bass
Janusz Stefański - drums

Miss B.

FOR TUNE 0136



By Adam Baruch

This is an archival album by Polish (resident in Germany) Jazz saxophonist/composer/educator Leszek Żądło recorded in a trio format with bassist Andrzej Cudzich and drummer Janusz Stefański. The album presents six compositions, four of which are originals composed by Żądło and two are standards. The album was recorded the day after the funeral ceremony of Barbara Kwiatkowska-Lass (the Miss B. to whom this album is dedicated), Leszek´s wife. Sadly both Cudzich and Stefański are not longer with us as well.

Although this is supposed to be an album´s review, this music and the people behind it are way to close to me and my family to allow me to write about it in an objective way, and I'd rather state here a few personal comments/memories about it.

Leszek and I share many common crossroads in our life´s stories. We were both forced to leave Poland in the 1960s for political reasons. Leszek left first to Austria and later to Germany and I left to Israel. We both managed to build successful personal lives and careers in our new homelands, but we also kept in touch with our Polish friends and of course with the Polish Culture in general and Polish Jazz in particular. Both of us were banned from visiting Poland for many years and our Polish passports were confiscated and voided. We both organized concerts and events to support the Polish "Solidarity" movement in its struggle for political freedom in Poland and we both rejoiced when Poland finally managed to break the shackles of Socialist tyranny.

During all these years and to this very day, for five decades, we stayed in constant contact, supported each other in hours of need and sorrow and consoled each other when dark skies have hidden the sunshine. In the 1980s and first half of 1990s my family (my wife, my daughter and myself) have spent many days in the incredible house in the suburbs of Munich, where Leszek and Basia (as we called Barbara) and their lovely dogs greeted as always with friendship and love and great food and splendid company. We shared our love of people, music, movies and of course dogs, spending hours on end talking and eating and drinking wine till the small hours of the night.

Basia was the sweetest, gentlest person one can imagine. She was completely devoid of the ego mannerisms often associated with film stars, a wonderful devoted mother and a true friend. The news about her serious illness and finally about her tragic and unexpected death were a horrific blow to Leszek and of course to all the people who knew and loved her, our family amongst them. We all remember her most fondly and she will always be a part of our lives.

In 2016 Leszek and I received on the same stage our respective Polish Jazz "Oscars", he for his lifetime achievements as a musician and I for my achievements in Jazz Journalism. A few months later I invited Leszek to be the Resident Artist of the Singer Jazz Festival, of which I am the Artistic Director. During this residency Leszek, supported by a dream team of top Polish Jazz musicians, performed the lost musical composed by the Godfather of Polish Jazz, Krzysztof Komeda, called "Wygnanie Z Raju" ("Exile From Eden"), which we immediately re-christened jokingly as "Wygnanie Z Kraju" ("Exile From Our Country") referring to our common past. 

As to the album I am supposed to write about: Well Leszek never played an unnecessary note in his life and the traumatic circumstances surrounding this recording only emphasize his sublime power of expression, with the music serving as the only way to both escape and express his grief. Everything else is already within the music itself. For me Leszek will always be the greatest Polish saxophone player of all times.

piątek, 28 września 2018

Zbigniew Seifert – Polish Radio Jazz Archives Vol. 32 (2018)

Zbigniew Seifert

Zbigniew Seifert - violin, alto saxophone
Jarosław Śmietana - guitar
Janusz Grzywacz - electric piano
Jan Jarczyk - piano
Zbigniew Wegehaupt - bass
Jan Gonciarczyk - bass
Mieczysław Górka - drums
Janusz Stefański - drums


Polish Radio Jazz Archives Vol. 32

POLSKIE RADIO 2145

By Adam Baruch

This is the thirty-second installment in the series of releases initiated by the Polish Radio, which presents archive Jazz recordings from the radio vaults. Radio recordings are always a fabulous source of remarkable material, and as far as Polish Jazz history is concerned, the Polish Radio, which was a state monopoly for 45 years, recorded over time a plethora of invaluable material, which apart from the albums released by the Polskie Nagrania record company (also a state monopoly), is the only available additional source of Polish Jazz recordings. For many years Polish Radio recorded concerts presented during Poland's most important Jazz venues, including the annual Jazz Jamboree Festival and many other festivals as well.

The seven tracks presented here were recorded by one of the most iconic Polish Jazz figures: saxophonist/violinist/composer Zbigniew Seifert, who sadly died at a ridiculously young age succumbing to cancer. Influenced by the music of John Coltrane, Seifert revolutionized the Polish Jazz violin school and achieved international recognition. All the tracks are original compositions by Seifert.

The first five tracks, recorded just three months before Seifert's death (in November 1978), were recorded live at the "Pod Jaszczurami" Jazz club in Kraków. They were recorded by a quintet, which also included guitarist Jarosław Śmietana (also not with us anymore, another victim of cancer), keyboardist Janusz Grzywacz, bassist Zbigniew Wegehaupt (my dear and sadly also departed friend) and drummer Mieczysław Górka. Grzywacz and Górka were at the time members of the legendary Polish Jazz-Rock ensemble Laboratorium. The music, although composed by Seifert, gets here a Fusion oriented treatment, as a result of the fact that all four members of the quintet except Seifert were involved with Fusion at the time. Nevertheless the music is superb in every sense and the fact that it remained unreleased to this very day is a Cultural crime!

The sixth track originates from a recording Seifert made with the Polish Radio Jazz Studio Orchestra directed by Jan Ptaszyn Wróblewski in 1972. It presents him as a soloist backed up by an excellent Jazz orchestra, performing one of his early compositions, which is also previously unreleased.

The seventh and last track goes even further back and was recorded in 1970 during the thirteenth edition of the Jazz Jamboree Festival. On this track Seifert plays saxophone and is accompanied by pianist Jan Jarczyk, bassist Jan Gonciarczyk and drummer Janusz Stefański. This track was already released in 2010 by the great Polish reissue label GAD Records on the album "Nora", dedicated to Seifert's early recordings, and the inclusion of this track here is redundant and somewhat questionable.

The beautifully restored sound quality is excellent and the warm ambience of the analog recording is a true joy. As usual with this series, which is very reasonably priced, I miss the presence of "in depth" liner notes/booklet, which should convey the circumstances at which this music was recorded and its importance to the development of Jazz in Poland. Nevertheless this is an absolutely essential piece of Jazz history which every Jazz fan will surely consider an absolute must.

niedziela, 14 stycznia 2018

POLISH JAZZ 2017 PODSUMOWANIE !!!


MUZYK ROKU 2017: DOMINIK WANIA

Polski pianista i kompozytor, absolwent Akademii Muzycznej w Krakowie oraz wydziału jazzu New England Conservatory of Music w Bostonie (USA). Współpracuje ze znakomitościami polskiej i zagranicznej sceny jazzowej, jak np. Tomasz Stańko, Piotr Baron, Jacek Kochan, Bronisław Suchanek, Zbigniew Wegehaupt, Marcus Miller, Joey Baron, Anders Jormin, Lee Konitz, David Liebman, George Garzone, Eddie Henderson, Nguyen Le, Gary Thomas, Marilyn Mazur. Jest adiunktem w Katedrze Muzyki Współczesnej, Jazzu i Perkusji w Akademii Muzycznej w Krakowie oraz wykładowcą w Instytucie Jazzu Akademii Muzycznej w Katowicach. Laureat wielu nagród. Za swój pierwszy autorski album - Dominik Wania Trio "Ravel"- otrzymał dwa Fryderyki. 


DEBIUT ROKU 2017: KASIA PIETRZKO TRIO - FORTHRIGHT STORIES

"Forthright Stories" to debiut młodej pianistki Kasi Pietrzko i jej autorskiego tria, z Corcoranem Holtem na kontrabasie i Piotrem Budniakiem na perkusji. "Album to fragmenty wielu skrajnych emocji, przełomów, momentów życia, palet i barw zaklętych w monochromatycznej, na pozór banalnej estetyce" – wyjaśnia artystka. Kasia Pietrzko jest studentką klasy fortepianu Katedry Jazzu i Muzyki Współczesnej Akademii Muzycznej w Krakowie. W 2015 roku, wraz z grupą Stanisław Słowiński Quintet, zdobyła Grand Prix konkursu Jazz Juniors. Współtworzy też The Tony Williams Tribute, którego liderem jest perkusista Michał Miśkiewicz. Współpracowała z Henrykiem Miśkiewiczem, Mateuszem Smoczyńskim, Adamem Bałdychem. Występowała na festiwalach w Hiszpanii, Serbii, Rumunii, Słowacji, Czechach, na Węgrzech i w Chinach.


REEDYCJA/NAGRANIE ARCHIWALNE 2017 ROKU: ZBIGNIEW SEIFERT - SOLO VIOLIN/VARIOSPHERES - LIVE IN SOLOTHURN

Od lat nieobecna w oficjalnej sprzedaży, poszukiwana przez fanów jazzu "Solo Violin" Zbigniewa Seiferta, a także będąca sensacyjnym odkryciem rejestracja koncertu kwartetu Seiferta w Solothurn - tak w 2017 roku Fundacja im. Zbigniewa Seiferta rozpoczęła serię archiwalnych publikacji nagrań swego patrona. Płyta "Solo Violin" to rejestracja koncertu z 19 maja 1976 r. Koncertu, który odbył się w Bremie w niedługo po tym jak Seifert dowiedział się, że cierpi na chorobę nowotworową. Pomysłodawcą wydania płyty był sam skrzypek. Wpływy ze sprzedaży płyty miały mu pomóc w uregulowaniu długów za bardzo kosztowne leczenie. Artysta bardzo aktywnie uczestniczył nie tylko w samym nagraniu płyty, ale też w całym procesie przygotowującym do jej publikacji. Sam też namalował skrzypce, które widnieją na oryginalnej okładce tego albumu.

Płyta formacji Variospheres - "Live In Solothurn" to z kolei rejestracja koncertu, który odbył się 18 stycznia 1976 r. w Solurze w Szwajcarii, w ramach II Międzynarodowego Swiss Jazz Days. Variospheres to międzynarodowy zespół Seiferta, działający w dwóch składach: w jednym liderowi towarzyszył basista Adelhard Roidinger i perkusista Lala Kovacev, w drugim, zarejestrowanym na tym właśnie albumie, grali: Michel Herr (fortepian, Fender Rhodes), Hans Hartmann (bas) i Janusz Stefański (perkusja). Na płycie znalazły się znane kompozycje Seiferta, m.in.: "Man Of The Light", "Way To Oasis", "On The Farm" czy "Turbulent Plover".

piątek, 5 stycznia 2018

Variospheres - Live In Solothurn (2017)

Variospheres

Zbigniew Seifert - violin
Michel Herr - piano, electric piano
Hans Hartmann - bass
Janusz Stefański - drums

Live In Solothurn

ZBIGNIEW SEIFERT FOUNDATION 2


By Adam Baruch

This is an archival release of a live recording by the European quartet Variospheres, led by the legendary late Polish Jazz violinist Zbigniew Seifert, which also included Belgian pianist Michel Herr, Swiss bassist Hans Hartmann and Polish drummer Janusz Stefański. They perform six compositions, four of which were composed by Seifert, one by Herr and the remaining one is unidentified.

Variospheres, which existed actually in two different lineups, was Seifert vehicle for European touring and of course part of his personal development as a composer and a player. Recorded in January of 1976 this live performance was a beginning of a hyperactive period in Seifert's life. In that year alone he recorded albums with Joachim Kuhn ("Springfever" for Atlantic) and Charlie Mariano ("Helen 12 Trees" for MPS) and his first album as a leader ("Man Of The Light" for MPS) as well as his solo violin album ("Solo Violin" for EMI which was released only a couple of years later). Sadly that year also brought the discovery of his illness, which took his life just three years later.

The music is typical of the modern European Jazz of that period, which was heavily involved in post-Coltrane Free improvisation and constant search of new forms of expression. The European scene, on both sides of the Iron Curtain, was buzzing with incredible productivity and discovery, and Seifert and his quartet represent the atmosphere of the period perfectly.

Although the sound quality of this recording is far from perfect, it manages to bring forward the incredible intensity of the music and the total involvement from the musicians. Seifert and Herr deliver lengthy fiery solos and the rhythm section supports the music and drives it ahead, both during the more swinging parts as well as during the freely improvised parts. Seifert's incredible compositions are always a delight.

The importance of the fact that this music is finally seeing a release, over forty years after it was recorded, is enormous. It adds to Seifert's relatively limited recorded legacy and sheds light on a very interesting period in European Jazz, which is always more than welcome. For the numerous Polish Jazz and Seifert's music connoisseurs this is an obvious must, and we should all be grateful to the Zbigniew Seifert Foundation, run by the incredible Aneta Norek, who is also the author of the excellent Seifert's biography, for faithfully bringing Seifert's legacy into the limelight!

środa, 15 marca 2017

Tadeusz Prejzner – Spacer Brzegiem Morza (2016)

Tadeusz Prejzner

Ewa Wanat - vocals
Tadeusz Prejzner - conductor
Włodzimierz Nahorny - piano, saxophone
Tomasz Stańko - trumpet
Janusz Muniak - saxophone
Janusz Sidorenko - guitar
Bronisław Suchanek - bass
Janusz Stefański - drums


Spacer Brzegiem Morza

GAD 046

By Adam Baruch

This is a reissue, first time on CD, of a cult Polish Jazz album, which presents music performed by an ensemble conducted by composer Tadeusz Prejzner, which included some of the top Polish Jazz musicians of the day, like vocalist Ewa Wanat, trumpeter Tomasz Stańko, pianist/saxophonist Włodzimierz Nahorny, saxophonist Janusz Muniak, guitarist Janusz Sidorenko, bassist Bronisław Suchanek, drummer Janusz Stefański and a nine piece string section. The ensemble performs thirteen original compositions, five of which were composed by Prejzner, two each by Stańko, Nahorny and Jan Ptaszyn Wróblewski and two more by other Polish composers.

The music is an attempt to create a "lighter", more relaxed music, with strong ties to Jazz but which a wide range of listeners might enjoy – in short an early form of Smooth Jazz. However, as usual with Polish attempts of such projects, the result is quite spectacular and hardly deserves the dubious reputation of Smooth Jazz.

Considering the status of the musicians involved as well as the fact that Polish Jazz musicians did not develop the chaltura (look it up) attitude yet, the resulting music is simply wonderful in every respect. Not only are the compositions beautifully melodic and anything but trivial, but also the execution is stunning and includes many first rate solos which would make any Jazz album proud. Overall this is a wonderful obscure gem, which deserves to be remembered, which is why GAD Records decided to bring it back to life, which is as usual highly appreciated.

sobota, 28 grudnia 2013

Quartet – The Quartet (2009) ****1/2

Tomasz Szukalski - saxophone
Slawomir Kulpowicz - piano
Pawel Jarzebski - bass
Janusz Stefanski - drums

ANEX 302






By Adam Baruch

The Quartet was formed by the rhythm section of Zbigniew Namyslowski's so called "third quartet", i.e. pianist Slawomir Kulpowicz, bassist Pawel Jarzebski and drummer Janusz Stefanski, with the addition of saxophonist Tomasz Szukalski, one of Poland's all-time greatest Jazz musicians and a spectacular player of rare quality. Although Szukalski naturally dominated the sound of the ensemble, it was Kulpowicz who was the spiritual leader and the sole composer of all the original material they performed. Spiritually the music was soaked in the John Coltrane legacy, with Szukalski playing lengthy "wall of sound" solos, supported passionately by the rhythm section, with Kulpowicz vamping a la McCoy Tyner, Jarzebski delivering virtuosic bass parts and Stefanski raising all hell behind it all, which engulfed the overall effect with incredible power and overwhelming strength of expression, similar in character to the Coltrane late period recordings.

In spite of the fact that The Quartet was undoubtedly the most important Polish Jazz ensemble in the late 1970s, their recorded legacy is truly pitiful and includes this live album recorded in 1978 and their sole studio album, recorded in Finland in 1979 and released by the tiny independent Finnish label Leo Records (which released also two albums by Tomasz Stanko from the same period). Therefore the double CD full of superb archival radio and concert recordings by this ensemble, also entitled simply "The Quartet", released in 2013 by Polskie Radio is an absolute marvel and a must have for every Polish / European Jazz connoisseur.

Following the ensemble's breakdown in mid-1980, the Polish Jazz scene will never again experience this kind of music, so close in spirit, sound and emotion to the epicenter of Modern Jazz created by Coltrane. The Quartet's brief three and a half years period was the closest ever moment in which Polish Jazz would become very close to American Jazz of a decade earlier, both in spirit and in practice. The Quartet somehow managed to put aside the omnipresent Polish melancholy and lyricism, which dictates most of the unique music created under the Polish Jazz banner. Usually, when Polish Jazz musicians try to imitate their idols from across the pond, they fail rather miserably, with The Quartet being the only exception, which proves the rule.

Young Polish Jazz musicians should study this music note by note – this is universally sublime document of human expression, freedom and power of creation, which happens rarely. Inspired by Coltrane's music, this creation sparks a life of its own, which stands shoulder to shoulder with the original, without any inferiority complexes whatsoever. It is not a copy of the source; it is a thankful gratitude for the inspiration itself.

Side Note: The Poljazz label, which originally released this album, was active for 20 years (between 1972 and 1991) and was owned by the Polish Jazz Society. Considering the fact that the music industry in the Socialist State was centralized and totally controlled, with just one State owned music company producing all the albums, the possibilities to record and release Jazz albums were extremely limited. Poljazz was conceived and founded in order to allow for many more Jazz (and other) albums to be released independently from the State owned Polskie Nagrania / Muza and as such revolutionized the music industry at the time, being the only such enterprise in Eastern Europe. The Polish label Anex reissued many of the original Poljazz albums on CD, bringing this fabulous music back to life.

niedziela, 1 grudnia 2013

Quartet – The Quartet (2013) *****

Tomasz Szukalski - saxophone
Slawomir Kulpowicz - piano
Pawel Jarzebski - bass
Janusz Stefanski - drums

POLSKIE RADIO 1246-47






By Adam Baruch

This is the first installment in a series of releases documenting the recorded legacy of the great Polish Jazz pianist / composer Slawomir Kulpowicz, most of which is released for the first time. Kulpowicz, who died prematurely in 2008 at the age of 56, was a victim of cancer. He was a member of groups led by the top Polish Jazz players like Zbigniew Namyslowski and Tomasz Stanko and led / co-led his own ensembles like The Quartet, In-Formation and also cooperated with many other musicians over the years. He was an avid follower of John Coltrane's music and kept in touch with Coltrane's wife Alice Coltrane. Following his visit to India, Kulpowicz discovered Indian music and the spiritual aura of India, which became his own.

The Quartet was formed by the rhythm section of Zbigniew Namyslowski's so called "third quartet", i.e. pianist Slawomir Kulpowicz, bassist Pawel Jarzebski and drummer Janusz Stefanski, with the addition of saxophonist Tomasz Szukalski, one of Poland's all-time greatest Jazz musicians and a spectacular player of rare quality. Although Szukalski naturally dominated the sound of the ensemble, it was Kulpowicz who was the spiritual leader and the sole composer of all the original material they performed. Spiritually the music was soaked in the John Coltrane legacy, with Szukalski playing lengthy "wall of sound" solos, supported passionately by the rhythm section, with Kulpowicz vamping a la McCoy Tyner, Jarzebski delivering virtuosic bass parts and Stefanski raising all hell behind it all, which engulfed the overall effect with incredible power and overwhelming strength of expression, similar in character to the Coltrane late period recording.

In spite of the fact that The Quartet was undoubtedly the most important Polish Jazz ensemble in the late 1970s, their recorded legacy is truly pitiful and includes one live album recorded in 1978 and released by the Poljazz label (reissued by the Anex label) and their sole studio album, recorded in Finland in 1979 and released by the tiny independent Finnish label Leo Records (which released also two albums by Tomasz Stanko from the same period). Therefore this double CD full of superb radio and concert recordings by The Quartet is an absolute marvel and a must have for every Polish / European Jazz connoisseur.

Following the ensemble's breakdown in mid-1980, the Polish Jazz scene will never again experience this kind of music, so close in spirit, sound and emotion to the epicenter of Modern Jazz created by Coltrane. The Quartet's brief three and a half years period was the closest ever moment in which Polish Jazz would become very close to American Jazz of a decade earlier, both in spirit and in practice. The Quartet somehow managed to put aside the omnipresent Polish melancholy and lyricism, which dictates most of the unique music created under the Polish Jazz banner. Usually, when Polish Jazz musicians try to imitate their idols from across the pond, they fail rather miserably, with The Quartet being the only exception, which proves the rule.

Young Polish Jazz musicians should study this music note by note – this is universally sublime document of human expression, freedom and power of creation, which happens rarely. Inspired by Coltrane's music, this creation sparks a life of its own, which stands shoulder to shoulder with the original, without any inferiority complexes whatsoever. It is not a copy of the source; it is a thankful gratitude for the inspiration itself.

Bringing this music out of the vaults is commendable, although keeping it in the vaults for so long was simply criminal. Such treasures of the Polish Cultural heritage should be exposed in all their glory. Hopefully the people in charge of the Polish Radio archives realize that.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Marek Blizinski – Wave (2009) ***

Marek Blizinski - guitar
Pawel Jarzebski - bass
Zbigniew Wegehaupt - bass
Janusz Stefanski - drums
Czeslaw Bartkowski - drums

ANEX 327




By Adam Baruch


This is the only album as a leader recorded by Polish Jazz guitarist Marek Blizinski, who was one of the first Jazz guitar players on the local scene. He was a very in-demand session player and participated in many recordings as well as recording with several groups of which he was a formal member, led by such Polish Jazz luminaries like Michal Urbaniak, Wojciech Karolak, Zbigniew Namyslowski and Jan Ptaszyn Wroblewski. He was a brilliant improviser and had a wonderful tone, which ornamented many important Polish Jazz recordings.

His solo career, however, never really took off and this was the only album he managed to release as a leader, before his untimely and tragic death at the age of 42. The album consists of two radio sessions, with Blizinski playing on both in a trio format, first with bassist Pawel Jarzebski and drummer Janusz Stefanski and then with bassist Zbigniew Wegehaupt and drummer Czeslaw Bartkowski. Both these rhythm sections are considered to be among the best ones ever active on the local scene. The album includes seven compositions, all of which are standards.

Although well played, both by Blizinski and the rhythm sections, this album does not present his true abilities and sensitivities and in retrospect is unfortunately much less impressive than it could have been. Playing these standards, which present no true intellectual challenge for these experienced musicians, was a poor decision. His numerous recordings with other artists are much more impressive.

Guitar enthusiasts will obviously find here many beautiful moments of mainstream Jazz, with are every bit as good as those recorded across the pond. Definitely worth remembering!

Side Note: The Poljazz label, which originally released this album, was active for 20 years (between 1972 and 1991) and was owned by the Polish Jazz Society. Considering the fact that the music industry in the Socialist State was centralized and totally controlled, with just one State owned music company producing all the albums, the possibilities to record and release Jazz albums were extremely limited. Poljazz was conceived and founded in order to allow for many more Jazz (and other) albums to be released independently from the State owned Polskie Nagrania / Muza and as such revolutionized the music industry at the time, being the only such enterprise in Eastern Europe. The Polish label Anex reissued many of the original Poljazz albums on CD, bringing this fabulous music back to life.

środa, 6 listopada 2013

Jan Ptaszyn Wroblewski – Sweet Beat (2012) ***1/2

Jan Ptaszyn Wroblewski - saxophone
Wlodzimierz Nahorny - keyboards
Bronislaw Suchanek - bass
Janusz Stefanski - drums
Jozef Gawrych - percussion

GAD 004




By Adam Baruch

A couple of years after they collaborated on the first Polish Easy Jazz album ("Jej Portret"), saxophonist / composer / arranger / bandleader Jan Ptaszyn Wroblewski and saxophonist / keyboardist / composer Wlodzimierz Nahorny meet again on this, another Easy Jazz recording, this time of the Jazz & Strings variety. This time however, Wroblewski is the primary soloist, fronting a wonderful quintet which includes Nahorny on keyboards, bassist Bronislaw Suchanek, drummer Janusz Stefanski and percussionist Jozef Gawrych. The quintet is accompanied by an expanded string section, conducted by Zygmunt Mahlik.

The album includes eleven original compositions, eight by Wroblewski and three by Jerzy Wasowski (a wonderful composer of cabaret songs). Wroblewski also wrote all the elaborate arrangements. Although, as intended, the orchestral arrangements are indeed Easy Jazz, the wonderful saxophone solos are anything, but easy, often being quite complex and even slightly Free Form, sometimes in complete contrast to the melodic background. However the overall atmosphere of this album is relaxed and focuses on delivering a musical experience, which can be enjoyed by a variety of listeners, including those who don't listen to Jazz on a regular basis.

Regardless of the concept behind this music, it is very apparent that neither Wroblewski nor any of his colleagues take this project lightly and the level of execution is simply perfect, as are the compositions. Wonderfully melodic, yet far from being banal, these melodies stand the test of time marvelously and sound completely relevant also today. The overall project might sound a bit dated, but that is also its charm, rising waves of nostalgia for times long gone.

This superb reissue presents exceptional remastered sound quality and fourteen bonus tracks, previously unreleased, which demonstrate other collaborations between Wroblewski and the Polish Radio string ensemble between 1967 and 1971. Wroblewski composed all of these tracks, with the exception of one standard. These recordings are a wonderful window into the "behind the scenes" of the Polish Jazz scene at the time, where experimentation and individualism might have bees suppressed by State censorship, but never stopped the protagonist from trying.

Sadly neglected and almost forgotten over the years, this album truly deserves a second life and GAD Records, as usual, made the right decision to reissue it, making a splendid job as always. I love this stuff!

sobota, 30 marca 2013

Sławomir Kulpowicz - Complete Edition (2013)


Sławomir Kulpowicz - piano

In-Formation Trio (1CD)
Private Balet Music (1CD)
The Quartet (2CD)
Sławomir Kulpowicz & Shujaat Khan (1CD)

Sławomir Kulpowicz - Complete Edition (2013)

Text by Maciej Nowotny

Sławomir Kulpowicz was a significant figure as far as jazz piano in Poland is concerned. Born in 1952 he studied in Katowice Music Academy. At the beginning of his career he played with Zbigniew Namysłowski which here is the thing approximately of the same caliber as in the US playing with Art Blackey & The Jazz Messangers. Very soon however he started to work on his own and in 1977 set up a band unpretentiously named The Quartet which turned out to be a great success indeed. In this set we got full CD of mostly unpublished music of this legendary combo together with other recordings documenting his rich career spanning over 30 years and ended in 2008 by premature death.

The Quartet remains a highlight of the whole set. Its style was influenced as much by Kulpowicz as by Tomasz Szukalski. Szukalski is a true giant on Polish jazz scene and can be compared in influence he exerted on it only with such figures like Krzysztof Komeda or Tomasz Stańko. With Stańko he collaborated on most of his albums made in 70ties. Among them "TWET" or "Balladyna" stand out as most important recordings of that era as much in Polish as in European jazz. This powerful duo was supported by rhythm section consisting of drummer Janusz Stefański and double bassist Paweł Jarzębski. The uniqueness of the music of The Quartet owes a lot to strong personalities of both Kulpowicz and Szukalski. Kulpowicz style may be described as something between Bud Powell and Franz Liszt with an addition of McCoy Tyner. As you recall this last pianist was a long time companion of John Coltrane. Kulpowicz found in Szukalski a partner whom Coltrane found in Tyner. But although the music of The Quartet is clearly inspired by American jazz as played by John Coltrane's band it is by no means the imitation which shall become evident upon rehearsing other CDs of this set.

CD titled "Private Ballet Music" shows Kulpowicz in solo recital.  On this album Kulpowicz, drawing much from jazz solo albums by his famous contemporary Keith Jarrett, also pays homage to classical music. Since then it has become necessary for Polish jazz pianists to record sometime during their carreers a solo album mixing jazz and classical music. Albums by Adzik Sendecki, Leszek Możdżer or recently Sławek Jaskułke or Marcin Masecki are good examples of such phenomenon.

Next CD Kulpowicz recorded with Indian sitar virtuoso Shujaat Khan. But for Kulpowicz it was much more than just copying Coltrane's interest in Eastern cultures. It was also a true spiritual venture which added the authenticity to this recording which as far as Polish jazz is concerned is one of few successful ventures into world music territory.

I especially like the fourth part of this set with CD of In-Formation Trio in which Kulpowicz was supported by double bassist Witold Szczurek (Rek) and drummer Czesław Bartkowski. I find music they played as highly original not being one of multiple offsprings of Bill Evans Trio but going its own unique way. That makes this whole set actual even after many years since its recording and one of key albums in history of Polish Jazz.


piątek, 21 września 2012

Tomasz Stanko - Fish Face (1974)

Tomasz Stańko - trumpet

Stu Martin - drums, ECM synhi
Janusz Stefański - drums

Fish Face (1974)






What can I say? Well, that I am simply out of my words! I assume this session is very, very little known in Poland not to mention other countries. It was released in limited circulation, only for members of PSJ (Polish Jazz Association) Record Club. I know it sounds crazy but you should be aware that up to 1989 Poland was governed by communists and we had the Moon economy here. In this kind of economy little mattered that the product was in demand. Much more important was whether it went along with the Party line. And jazz seldom was seen as consistent with this line. Despite these obstacles (or paradoxically thanks to them?) jazz was flourishing in those times...

Was it miracle? Perhaps but I am rather inclined first to investigate rational reasons and I found them in the mighty individuals which dominated the beginnings of Polish Jazz. First to mention is Krzysztof Komeda. But he is closely followed by Tomasz Stańko who was a member of famous Komeda quintet. After Komeda's untimely death Stańko felt kind of forced to create his own band. He did it and paid hommage to his mentor and friend with his first record "Music For K" (1970). But this hommage was paid in a very unexpected way since he proposed music totally different in form than that which they played together with Komeda. Stańko pushed Polish jazz toward what is free, experimenting and searching in this music. The consequences of such his resolution are felt even now since jazz music in Poland is much more open to these freer forms of jazz than in other countries.

Going back to music it owes a lot of as much to Stańko as to his partners. He is backed by two drummers: Janusz Stefański and Stu Martin who however mainly plays on synthetizer(s). Drums and synth co-work in a percussive manner and make music stomping, thudding and rumbling. It gives me impression of some kind of extraterrestial ship which upon landing on planet Earth tries to establish contact with locals by emitting very unusual sounds. If somebody listened before to the recordings of Miles Davis of that era (like for example "Bitches Brew") he will immadietely recognize similar patterns in both these languages. It's trance-like, it's psychodelic, it's spiritual, it's simply music of the highest calibre!

By Maciej Nowotny
http://kochamjazz.blox.pl



Tracklisting:
1. Fish Face [18:45]
2. Fat Belly Ellie [07:06]
3. Mike Spike [12:57]



piątek, 31 sierpnia 2012

Tomasz Stanko Quintet - Jazz Message From Poland (1972)

Tomasz Stanko Quintet

Tomasz Stanko - trumpet
Zbigniew Seifert - violin
Janusz Muniak - Flute, tenor & perc.
Bronislaw Suchanek - double bass
Janusz Stefanski - drums, perc.

Jazz Message From Poland (1972)

Krzysztof Komeda's unexpected death left Polish jazz in a state-of-shock. Tomasz Stańko in his autobiography "Desperado" confessed that he was perfectly happy as trumpeter in Komeda group and were it not for his untimely departure he would never go for his own band. Eventualy he was kind of forced to make that step and it revealed to be a very important event in history of Polish jazz. Stańko musical tastes were different than Komeda's and he directed his new project more into free jazz territory. Since in those times free jazz was phenomenon  almost exclusively limited to the US, Stańko and his band were among forerunners of this aesthetics in Europe. What was important Stańko never actually imitated the American paterns but rather took them as point-of-departure for his own explorations.

It was also one of first times when Stańko showed himself as a very capable leader. He carefully hand-picked most able musicians on Polish scene and thus created a true super-group. Some of his collaborators in this band like for example Zbigniew Seifert made thereafter great career internationally (check his "Man Of Light") or like Janusz Muniak in Poland (check "Question Mark"). Rhythm section players that is a bassist Bronisław Suchanek and drummer Janusz Stefański are no less prominent appearing on countless recordings during this golden era of Polish Jazz (60ties and 70ties last century).

This quintet recorded together three albums, starting with a revolutionary "Music For K" (1970) which had a lot in common with Ornettian, chaotic and loud version of free jazz with following "Jazz Message In Poland" (1972) and "Purple Sun" (1973). Second and third album of this group showed even more clearly that Stańko is interested more in conceptual version of free jazz than its version dominating then in the US thanks to above mentioned Ornette Coleman or others like Albert Ayler, Cecil Taylor or Don Cherry. These three albums by Stańko first quintet were great by themselves but they also made a way for even bigger ones to follow like "TWET" (1974) or "Balladyna" (1976), Stańko's first for ECM.

Going back to "Jazz Message From Poland" when compared to "Music For K" it gained ecstatic character resembling a bit the projects by Miles Davis , especially music from legendary "Bitches Brew" sessions (1970). But dialogues between Tomasz Stańko trumpet and Zbigniew Stańko violin are so unique that this records withstands comparison with any record of that era in the world and brings to modern listener fully satisfactory experience regardless 40 years that has passed since its release. 

By Maciej Nowotny
http://kochamjazz.blox.pl



Track listing:
1. Aeoioe (Muniak/Stańko) / Heban (Seifert)
2. Piece For Diana

niedziela, 29 lipca 2012

The Quartet - Loaded (1979)

The Quartet (band)

Tomasz Szukalski - tenor & soprano saxophone
Sławomir Kulpowicz - keyboards
Paweł Jarzębski - double bass
Janusz Stefański - drums

Loaded (1979)



Tomasz Szukalski nicknamed "Szakal" (Jackal) is a legend of Polish jazz. His contribution to its development and eventual glory is no less valuable than Komeda, Stanko or Namysłowski's. It is however very difficult to describe his carreer. He was so creative and simultaneously prolific that it would require a whole book to provide a reader with an extensive information about different projects he took part in. Let us then note that on Polish scene he worked with every significant player (and many insignificant) but the most fruitful relationship he established with Tomasz Stańko. He appeared on most of Stańko outstanding recordings of 70ties which are arguably his best at all notwithstanding glorious discs he recorded for ECM afterwards. It is important to note that as much on these albums as on any other Szukalski, who rather seldom acted in the role of leader on his own, was somebody far more valuable than just a very good sideman. His personality was so unique, powerful and charismatic that he co-created every project he was involved in. 

But this album is by no means dominated by Szukalski only. Musicians taking part in its recording are partners of an equal status. Pianist Sławomir Kulpowicz is a rare example among excellent stock of Polish jazz pianists of the artist interested as much in musical as in spiritual side of jazz. He travelled extensively world-wide fascinated by folk music, for example to Africa and the Middle East, where both those components are still alive and closely interwoven. It comes as no surprise then that in jazz he felt particularly interested in experiments conducted by John and Alice Coltrane.

Janusz Stefański is one of view drummers in classical period of Polish jazz (60ties and 70ties) who could keep up with rhythmic innovations that came from the US scene in those times. He is present on countless recordings of this era made by such giants as Seifert, Stańko, Urbaniak, Kosz and others. What should be stressed is his incredible versality since he was able to provide equally empathic support for Seifert bop, Kosz cool and Stańko free jazz lines. Bassist Paweł Jarzębski is perhaps the least known of all four but he should be remembered at least from his collaboration with Zbyszek Namysłowski on some of his best recordings including "Kuyaviak Goes Funky" (1975). And Namysłowski is famous for picking up for his ensambles only creme-de-creme of Polish musicians. Many of those he invited to his bands and who debuted with him made afterwads stunning careers as much on Polish as on international scene with Jarzębski no exception to this rule.

This album is second and last recorded by this band after self-titled "The Quartet" issued a year before. Although The Quartet did not survive martial law imposed on Poland in 1981 by gen. Jaruzelski, its input to Polish jazz phenomenon is crucial. It embodies what was best in this classical era of this music in Poland: fantastic proficiency of musicians, authencity, straighforwardness and creative relationship with such masters of American jazz as John Coltrane, Sonny Rollins or McCoy Tyner. With its passing completely new period in Polish jazz began, time of obvious decadence but not without certain interesting signs of life. Life which eventually has come back to Polish jazz in its full glory in 90ties. It is clear that without such a legacy as created by "Loaded" of The Quartet this renaissance would be impossible or at least less inspiring...



Tracklist:
01. Mr. Person
02. Macondo
03. The Promise
04. Train People

By Maciej Nowotny

sobota, 7 kwietnia 2012

Jan Ptaszyn Wróblewski - Sweet Beat (Gad Records, 2012)

Jan Ptaszyn Wróblewski – sax, flute, clarinet

Włodzimierz Nahorny – organs, piano
Bronisław Suchanek – double bass
Janusz Stefański – drums
Józef Gawrych – percussion
Janusz Hojan – trumpet
Benon Hardy – accordion

Poznańska Piętnastka Radiowa -  dyr. Zygmunt Mahlik (1-11)

Sweet Beat (GAD Records, 2012)

(Editor) From original notes to album which was released in 1972 but is now re-issued in beautifully remastered and extended version by GAD Records. Highly recommended!

This record was born in the winter. For two nights, on the 7th and 8th of February, 1972, the glass partition in the Polskie Nagrania studio stood between two groups of musicians. One one side the rhythm section: Włodzimierz Nahorny, Bronisław Suchanek, drummers Janusz Stefański and Józef Gawrych and... „Ptaszyn” Wróblewski; on the other, thirty strings from the National Philharmonic. This time, Ptaszyn turned the leadership over to Zygmunt Mahlik, director of Poznańska Piętnastka Radiowa (Poznań Radio's Fifteen Orchestra) with which he had collaborated for fifteen years.

The recording proceeded smoothly, so everyone was pleased until it was time to lay down the solo saxophone track. Ptaszyn was discontented – made one take after another, searched for just right atmosphere. And thanks to that, the result is sure to please.

This record is, above all, a showcase for Wróblewski's arranging skill. As he, himself, admits, this kind of work suits him best. „I can't imagine life without strings and French horns”, he says. An awareness of the fact that tgese instruments are a distinctive feature of „sweet music”, make us realize just how much this music means to Wróblewski the jazzman.

He had wanted to make this record for a long time. However, the final conception was born during the production of another album of „sweet music”: his friend Włodzimierz Nahorny's „Her Portrait”, on which Ptaszyn led the band, and to which he contributed some of his arrangements.

„Sweet Beat” offers a similar music, although more aggressive rhythmically – more rock. 


Track listing: 1. Sweet beat; 2. Tata lata; 3. Bitwa o grzędę; 4. Tylko spokój; 5. Jesień; 6. 300 kilometrów przed nami; 7. Stopniowanie; 8. Dziewczyna tańcząca; 9. Cóż ci to ja uczyniłem; 10. Nie pożałuje pan; 11. W kawiarence „Sułtan”; 

Bonus tracks: 12. Mówiłem, że nie ostatni (radio version); 13. Tata lata (radio version); 14. Bitwa o grzędę (radio version); 15. Tylko spokój (radio version); 16. Jesień (radio version); 17. 300 kilometrów przed nami (radio version); 18. Stopniowanie (radio version); 19. Dziewczyna tańcząca (radio version); 
20. Rozlewiska (Zielono mi) (radio version); 21. 300 kilometrów za nami (radio version); 22. Tango niesforne (radio version); 23. Begin the Beguine (radio version); 24. Miniatura z jesienną jaskółką (radio version); 25. Trawa (radio version)

By Jan Borkowski
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...