Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zabrodzki Piotr. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zabrodzki Piotr. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 15 maja 2023

Piernik / Zabrodzki - Namanga (2008)

Zdzisław Piernik plays compositions of Piotr Zabrodzki

Zdzisław Piernik – tuba
Piotr Zabrodzki – fortepian, fortepian elektryczny, kontrabas, gitara basowa, organy, ambient
Hubert Zemler – perkusja, wibrafon
Wojciech Konrad – skrzypce

"Namanga" (2008)

Wydawca: Vivo Records

Autor tekstu: Marcin Kaleta


Co ma Piernik do zagrania?

Ha! Wywodzić można by bez końca. Zdzisław Piernik (ur. 1937; podaje się też 1942) jest jednym z najwybitniejszych na świecie wirtuozów tuby, interpretatorem muzyki klasycznej oraz współczesnej. Doceniali go najwięksi kompozytorzy i dedykowali mu własne dzieła, m.in. Krzysztof Penderecki "Capriccio per tuba" (1980) czy Witold Szalonek – oszałamiającą dwunastominutową "Piernikianę per tuba sola" (1977). To dzięki niemu w naszym kraju tuba wyemancypowała się jako instrument solowy.

Nie wiem, kiedy zaistniał w jazzie. Usłyszeć go można już na płycie Jana Ptaszyna Wróblewskiego pt. "Sprzedawcy glonów" (1973), wyróżniającej się chociażby doborowym składem (Szukalski, Muniak, Namysłowski, Stańko, Karolak, Makowicz, Bliziński, Trzaskowski, Nahorny, Seifert, Urbaniak, Suchanek, Bartkowiak, Stefański i kilku innych asów). Co istotne, tubista instrument spreparował i odtąd przeprowadza różnorodne eksperymenty sonorystyczne. Według muzykologa Tadeusza Kaczyńskiego ten na wskroś nowoczesny język składa się z dźwięków "przypominających chrapanie, warczenie, gwizdy, świergoty i piski, niekiedy tak wysokie, że aż trudno uwierzyć, iż można je wydobywać z instrumentu o tak niskim rejestrze".


Na bezdech artysta na pewno nie narzeka. Potrafi tak dopierniczyć, że dęby tańczą. Przekonać się o tym możemy, obcując z albumem "Namanga" (2008, Vivo Records), na którym wykonuje kompozycje Piotra Zabrodzkiego. Ten multiinstrumentalista odpowiada ponadto za fortepian, fortepian elektryczny, kontrabas, gitarę basową, organy i ambient. W co poniektórych momentach towarzyszą im Hubert Zemler na perkusji i wibrafonie oraz Wojciech Kondrat na skrzypcach.

Dziwna to pozycja, zaskakująca i pasjonująca. Awangarda. Na repertuar składa się piętnaście miniatur, trwających od minuty do dwóch i pół. Wyjątkami są "Na Wawelu" (5:28), wreszcie kończący wszystko "Emblema 47 Outro" (11:57). Jednak w tym ostatnim przypadku proszę uważać: po dwóch minutach nastaje zupełna cisza, utrzymuje się przez minut pięć i kiedy wydawać się może, że doszło do pomyłki, doświadczamy furii dźwięków, jakby przebudziło się jakieś dzikie zwierzę. O tym należy uprzedzić zawczasu! Obserwowałem reakcję ludzi, którzy niczego się nie spodziewali. Lecz i nadmienić trzeba, że to fragment wręcz genialny, niewiarygodny zarówno od strony wirtuozerskiej, jak i pod względem inwencji.

W ogóle Piernik dość często szokuje oszalałymi, rozbestwionymi partiami. Wyczytałem, że "jest nieugiętym zwolennikiem tuby jako instrumentu solowego". Przyznaję, wyczynia rzeczy niesłychane i bezkompromisowe. A przy okazji nie jest nudziarzem. Urozmaica występ na wszelkie sposoby. Bywa, że gra spokojnie, medytacyjnie, klimatycznie, liturgicznie. A w innych momentach bez żadnego problemu dotrzymuje tempa rockowym, punkowym czy nawet hard core'owym rytmom. W ogóle to misterium tubisty odbywa się na jakimś speedzie, acz kontrolowanym.

I jeszcze ta oprawa graficzna mizernie opisanej płyty: motywy kolejowe, lokomotywy i torowiska. Zagadka. W każdym razie recenzent, Filip Lech, stwierdził: "Tych dwóch muzyków stworzyło płytę niesamowitą, której nie było w Polsce od wielu lat" i którą "można spokojnie położyć na półce obok »Astigmatic«", oczywiście Komedy. Tym mniej zorientowanym (zawsze w czymś orientujemy się mniej bądź bardziej) tłumaczę, że według krytyków to najwybitniejsza pozycja w historii polskiego jazzu. Znowu zagadka: zasługiwałaby "Namanga" na miano arcydzieła?

***

Zdjąłem ją teraz z półki, by odświeżyć wrażenia. Są identyczne, jak półtora roku temu, kiedy powstawał powyższy tekst. Albo nawet mój podziw wzrósł. Odkładam, jednak tym razem w miejsce, gdzie przechowuję najcenniejsze zbiory.

niedziela, 11 sierpnia 2019

Polonka - Poemat Konfesyjny (2018)

Polonka

Michał Górczyński - contrabass clarinet
Piotr Zabrodzki - clavichord, positive organ
Jan Emil Młynarski - drums

Poemat Konfesyjny

BRLP06


By Jędrzej Janicki

Jakże nierozsądnie głosił włoski poeta Filipo Tommaso Marinetti i jego koledzy futuryści, gdy wspólnie i w porozumieniu nawoływali do brutalnego zniszczenia tradycji. W swym rewolucyjnym szale nie zauważali pewnej bardzo ciekawej prawidłowości – wszak tradycja to nie tylko zamierzchła przeszłość, lecz również trampolina inspiracji do stworzenia dzieł świeżych i skrajnie oryginalnych. Spojrzenie w przeszłość może być zatem bardzo odważnym krokiem w... przyszłość. Tworzący formację Polonka zdają się to doskonale rozumieć, a ich zatopienie się w muzykę dawną i odległą od naszego kręgu kulturowego stało się pretekstem do nagrania zachwycającej płyty zatytułowanej "Poemat Konfesyjny".

Polonka nie od zawsze była Polonką. Początkowo zespół (w takim samym składzie jak obecnie) nazywał się Pole. Właśnie jeszcze jako Pole trio wydało debiutancki album "Radom". Po taktycznej zmianie nazwy i wydawcy (obecnie nastawione na awangardę Bôłt Records) oraz kilku długaśnych latach milczenia nareszcie doczekaliśmy się "Poematu Konfesyjnego". Stworzyli go niezwykli muzycy, którzy zdołali już sobie wyrobić markę wytrawnych poszukiwaczy nieoczywistych improwizowanych dźwięków. Tymi orędownikami niekoniecznie jazzowej awangardy są perkusista Jan Emil Młynarski, klarnecista Michał Górczyński oraz grający na potrzeby "Poematu" na klawikordzie oraz pozytywie organowym Piotr Zabrodzki. 

Otwierająca płytę kompozycja "Pogadanka" znów nieco przywodzi na myśl futurystów i ich bruityzm z szerokim zastosowaniem "generatorów hałasu" imitujących warkot, charczenie i świst maszyn. W "Wirze" słychać agresywną strukturę niczym z berlińskich klubów techno, na tle której ogromne wrażenie wywołują klarnetowe jęki Górczyńskiego. Z drugiej strony najbardziej skoczny i taneczny na płycie Kantyk przypomina troszeczkę "Watermelon Man" z ponadczasowego albumu "Head Hunters" Herbie'ego Hancocka. Kończący wydawnictwo "Drobnicowiec" swoim posępnym charakterem śmiało mógłby stać się ozdobą niejednej ścieżki dźwiękowej filmu grozy absolutnie najwyższej jakości.

Można opisywać bogate inspiracje Polonki, kulturowy mariaż pod znakiem muzyki jazzowej czy sięganie po dawne struktury utworów – prawdziwa siła tego niezwykłego tria tkwi jednak w czymś zupełnie innym. Jakkolwiek wyświechtane miałoby być to sformułowanie, to Polonka naprawdę brzmi jak jeden muzyczny organizm. Panowie się doskonale rozumieją, a każdy dźwięk "Poematu Konfesyjnego" brzmi jak świadectwo nieograniczonej wręcz pasji i zaangażowania muzyków. Polonka to niespotykana machina, która dziką wręcz siłę przekazu opiera na łączeniu stylów i przeróżnych nurtów muzyki ludowej. Jak się okazuje tradycja nie zawsze musi być nudna i zbutwiała, lecz przy odpowiedniej dozie wyobraźni i przekształcenia może okazać się kopalnią oryginalnych i świeżych inspiracji.

sobota, 22 listopada 2014

Pole – Radom (2014)

Pole

Michał Górczyński - clarinets, flute
Piotr Zabrodzki - guitar, bass, synth, EMS synthi
Jan Emil Młynarski - drums, percussion, monomachine

Radom




KILOGRAM 029

By Michał Pudło

Piotr Zabrodzki ma w tym roku fantastyczną passę. Pochód sukcesów wydawniczych rozpoczyna się w kwietniu, kiedy to nakładem ForTune Records ukazuje się jazzowy album „Spoon” zespołu Second Exit, na którym możemy usłyszeć Zabrodzkiego w roli niekonwencjonalnego pianisty i basisty. Mniej więcej miesiąc później na półki sklepowe trafia drugi pełnometrażowy album formacji The Kurws. Całości dopełnia czerwcowy debiut składu Pole. I podczas gdy dwa pierwsze z wymienionych zaistniały już w świadomości słuchaczy (sympatyków jazzu oraz sympatyków gitar) jako dokonania szczególnie godne uwagi, „Radom” wciąż stanowi „gorący towar”, który zasługuje na pięć minut w świetle jupiterów.

Pole to wspólny projekt Zabrodzkiego, Jana Emila Młynarskiego i Michała Górczyńskiego. Swoista odskocznia od ich wcześniejszych/ważniejszych projektów, tak przynajmniej się zapowiadało. Po tym jednak, co słyszę na debiucie, ustawiam kompletnie inną optykę. Mógłby zostać oczkiem w głowie trójki muzyków, ponieważ przemycili tu zadziwiająco wiele z poprzednich projektów, takich jak Cukunft, Baaba czy Profesjonalizm – z zachowaniem odpowiednich proporcji. Pojawia się natomiast pytanie: czy ryzykowny miks nie powinien spowodować kompletnego chaosu i pogubienia?

Debiut Pola brzmi niekonwencjonalnie z prostego względu: trudno wskazać jeden określony nurt, będący kamieniem węgielnym tej muzyki. Niby to improwizowany jazz, a jednak na tyle niepokorny i frywolny jednocześnie, że nie wpisuje się ani w typowe free-jazzowe awantury, ani w surową non-idiomatyczną estetykę, ani nawet w miksturę acid-jazzu. Wcale nie chcę sprzedawać w tym momencie gadki „tak bardzo eklektyczne = wybitne”, a jedynie wyrazić tę prostą obserwację, że niesztampowy sposób gry zespołu zwyczajnie może intrygować. Spośród trójki muzyków jedynie inspiracja Michała Górczyńskiego wydaje się czytelna – będzie to nowy żydowski jazz w kluczu dokonań zespołu Cukunft (którego zresztą Górczyński jest członkiem). Solówki klarnecisty przesiąknięte są „chasydzkim” duchem, słychać to dobitnie zwłaszcza w kawałkach „Radom” czy „Bi Ba”. Z kolei rozbrajająco nieokreślone okazują się wyczyny Młynarskiego, który dosłownie szaleje na perkusji, z utworu na utwór proponując zupełnie inny zestaw timbre’ów i wariacji na temat rytmu. 

Wizja muzyki Pola doskonale skupia się w pierwszym tracku – „Kieniewicz” – gdzie sekcja rytmiczna wkracza w wir (nie wiem, w jaki sposób Zabrodzki uzyskuje swoje charakterystyczne, „geometryczne” brzmienie gitary basowej, ale dawno nie słyszałem tak pociągająco kanciastych dołów), podczas gdy klarnet wygłasza laudację na temat nadwiślańskich ziem. Są też „Godzinki”, z Górczyńskim rozwijającym tym razem smętne liźnięcia, Młynarskim zataczającym się w zgiełku własnych perkusjonaliów i Zabrodzkim wznoszącym półprzytomne toasty; wszyscy są jakby zalani. Godzinki mijają, lecz trzeźwość nie powraca. Tak właśnie brzmi „Radom”, którego nazwę różni od słowa „random” tylko jedna litera. Ale jednak różni! I ta różnica czyni z zespołu Pole niemałe objawienie.

czwartek, 12 czerwca 2014

Second Exit - Spoon (ForTune, 2014)

Second Exit (band)

Piotr Łyszkiewicz - tenor & soprano saxophones, percussion
Ove Volquartz - contrabass clarinet, soprano saxophone
Piotr Zabrodzki - bass guitar, synthesizer, piano
Michał Trela - drums, percussion

Spoon (ForTune, 2014)


By Dirk Blasejezak

This album took me a bit, but it was more than worth it! I can only advise anybody to take the time and let this album sink in, then it will reveal it's depth.

I am particularly pleased that it is finally once again a Polish-German production, which has led to such a great result. Ove Volquartz as the German representative (from Göttingen) and Piotr Łyszkiewicz, of course, stood out on first listening - especially in the first piece: the duel of two soprano saxophones is very demanding for the listener with its intensity and the relentlessness of both musicians. On the other tracks too the two reeds mostly come as a pair and enclose each other in an extremely exciting way. I have to admit though that I'm always positively biased when someone unboxes a contrabass clarinet. 

Only on the second listening of "Well Ride" I noticed the work of Piotr Zabrodzki in the background. Of the four musicians, he is probably best known to the Polish audience. His work includes highs (Trylobit, Baaba Kulka) as well as lows (LXMP), but with this album it has definitely reached a new peak. Here his incredible versatility is visible or better audible in each track. In "Well Ride" he adds, through his synthesizer sounds, to the above mentioned depth; in "Mysterious Colours" he plays the bass guitar - starting around minute 18:00 you can very well get a picture of his skills on this instrument. And in the last piece ("Some message from Olivier (ECPM)"), he sits on one of the solo instruments: the piano. And in all three roles you have the feeling as if he had never done anything else. Wonderful!

However, I also have to say a few words to Michał Trela - that he is the last to write about is not to be understood as a rating. Quite the contrary: His hard, rocking, and extremely precise play (his solo in "Ride Well", I think, makes clear what I mean) gives the music in many parts an entirely new note, it’s changing the direction. I like this style very much; especially in collective improvisations I always feel comfortable when one of the musicians builds some kind of a handrail for me to stroll along. To my regret, I did not know him yet, but he has recently (again on ForTune) released an album with the "Erase" quartet, that I just have not yet had the chance to listen to. I am particularly curious about his future projects.

On the whole, this is a record of exceptional quality, an absolute recommendation. Among the authors of the Polish Jazz blog there even was a discussion about making this album the Album of the Month - I voted against it. Maybe I even regret it a little, after listening to it a few times. The main reason for my decision was not that this record would not have deserved it (I’m certain that in 10 out of 12 months of any year I would have agreed without hesitation!), but that there are simply several outstanding albums this month. How happy the jazz scene can be about that - especially if, as in this case, those are the scenes of two countries.

niedziela, 12 stycznia 2014

Semafor Combo - Semafor Combo (2013) ****

Semafor Combo (band)

Piotr Zabrodzki - alto saxophone, drums, organ
Wojtek Traczyk - double bass
Artur Lawrenz - drums, trumpet
Tomasz Duda - soprano saxophone, alto saxophone, baritone saxophone, flute

Semafor Combo (2013)


By Maciej Nowotny

Perhaps I'm getting old but I find less and less interesting things in so-called avant jazz or free improv these days. One of the reasons is that so many projects are focused on searching for novelty only and in the process of experimentation they lose sight of the average listener's gustos. And the truth is that when I sit in my armchair with a glass o wine in my hand I don't need - at least every single time - to be shell-shocked or profoundly shaken or move to the depths. Quite often I just want to be entertained, cheered and relaxed. Is this so much to ask for? I hope not so. But many "young lions" of today's avantgarde seem to forget about it.

But this recording is quite a different story and because of that stands out a something very unique. Although created by young musicians who are associated with some of most daring projects in Polish music it is a tribute to jazz music of 60ties and, in particular, 70ties. This combination of solid jazz foundation and a free spirit of improvisation produced what can be only described as one of the most rewarding recordings in whole year 2013. Full of of explicit citations from bot international and Polish jazz classics, narrated unhurriedly, playing with form, never imitating but rather re-creating the old languages that slowly become forgotten - this album is an unexpected gem and a very significant achievement for all artists involved in its creation.

Pianist Piotr Zabrodzki. double bassist Wojtek Traczyk, drummer Artur Lawrenz and reedman Tomasz Duda have already many interesting recordings on their own. But nothing yet similar to this one both in style and in spirit. I like to think that though still young with this album they kind of move from age of puberty to that ofmaturity as much in human as in artistic sense. It would be therefore great to see this project continued. Especially since this album, in the line with a spirit of the analogue era, is limited only to less-than-thirty-minutes long-play format. I can only hope that we will hear more of it in future...

poniedziałek, 8 lipca 2013

LXMP - Back To The Future Shock (2013) ***1/2

LXMP  (duo)

Piotr Zabrodzki – Korg Mono/Poly, Korg Delta, Korg MS-20, Alesis QS6, Akai VX-73, Minimoog, Talkbox, Programming

Macio Moretti – drums, Korg MS-20, MicroKorg, Vocoder, Dutch Hardcore

Back To The Future Shock (2013) 

By Maciej Nowotny

LXMP is band consisting basically of bassist Piotr Zabrodzki and drummer Macio Moretti. But on every release they are also accompanied by a 'guest star'. On their first album "Broken Strings" they invited Japanese guitarist Kazuhisa Uchihashi, on second "Lost Tuba" - American drummer and keyboardist Chad Poppe and on third "The Posenburg Concertos" - Japanese guitarist Tabata Mitsuru.

Music of LXMP is all about the deconstruction. Deconstruction is European idea originating from analytical approach of Bacon and Descartes but in its modern form was popularized by anthropologist Claude Levi Stauss. In last century it become omnipresent being applied in philosophy, sociology, psychology and also in art: most of all in literature, painting and music. Sonorism, punctualism, dodecaphony, serialism and other similar genres can be seen as the emanation of this idea. Irrespective of all differences between them they share one common feature: they were unanimously hated by the audience which boycotted any concert hall or orchestra which dare to play it.

Eventually all this movement come down to popular music as evidenced by such projects as LXMP. But the problem with deconstruction is that it cannot stand on its own. Without some base, foundation and reference it is meaningless like bones without flesh. That is the case with first two albums by this band which I criticized thoroughly in this review. I was so discouraged by them that I passed third one but when I've seen the title of their fourth release, clearly referring to the legendary Herbie Hancock's disk from 1983, I decided to give them 'second chance'.

"The Future Shock" is one of the most famous Hancock's albums, partly due to the huge commercial success of the hit song "Rock It". The result of cooperation with Bill Laswell and bunch of other musicians it was influenced as much by pop as by funk and electronic dance music of that era. The connoisseurs of Hancock's recordings however do not value it particularly high and to be honest the time treated this album rather cruelly. But that was exactly what LXMP needed to implement their deconstruction method successfully: material was easy to transform and the language simple to distort.

The result of such a transformation turned up to be a little bit funny, perhaps odd but... fresh! Its appeal reminds me a little a charm of old Monty Python sketches. Lovely but hopelessly old school. But are we not lately kind of fascinated by old school clothes, cars, behaviors? Perhaps that is just my overstatement but is it not a respect or even love that shines through all this irony present on this album? Respect and love toward music long-forgotten, seriously outdated but in its kind perfect, composed and performed on level often unattainable in present decadent times? That's at least what I like to imagine during repeated rehearsals of this material which prove something more than pitiful waste of time as was the case with first two albums of this duo. 

Finally let me add that like on previous discs Zabrodzki/Moretti invited a guest for his recordiding in person of Thymme Jones from band called Cheer-Accident who plays drums on the title track.



Tracklist:
1. Rockit
2. Future Shock
3. TFS
4. Earth Beat
5. Autodrive
6. Rough
7. Rockit (Mega Mix)*

niedziela, 28 października 2012

LXMP & Kazuhisa Uchihashi - Broken Strings (2012); LXMP & Chad Popple - Lost Tuba (2012)


OK, here in Poland I am kind of known for my inclination towards free jazz. Not only that! I am often despised for embracing sometimes too eagerly anything which is surprising, forward-thinking and creative. Yet, it doesn't mean that I will buy ANYTHING which is wrapped-up as modern, improvised music. Unfortunately most of it is simply bad or even very bad. To say the truth it is much more bad music in so-called avantgarde than in mainstream. These days it is really difficult to find completely hopeless mainstream album. But with new things critics and audience often feel awkward about delivering harsh judgements. 

I am less cautious and I want to say openly: both these records are total artistic failure. There is nothing in this music but chaos. There is no idea, no coherence and no skills. I am VERY disappointed especially because of pianist Piotr Zabrodzki. He is best known from very good avant pop band called Baaba (check "Disco Externo"). But I liked him the most from small niche projects like excellent "Nemanga" with tubist Zdzisław Piernik or amazing "Trylobit" in duo with Artur Lawrenz.

Music on these two albums (being parts of even larger project... God saves us!!!) is taking an aesthetique from punk rock and pretends to be free in spirit but in fact it is just idealess cacophony. There was a lot of noise on above mentioned previous projects by Zabrodzki too but I was hoping he will develop his musical language and be able to deliver some original message. Nothing like this happened on these two CDs. Just more banging, more mindless hitting on drum set (the only thing in which Macio Moretti excels). If that is the direction in which LXMP is driving, this is LAST trip I wanted to make with them...



LXMP & Kazuhisa Uchihashi


Kazuhisa Uchihashi - guitar
Piotr Zabrodzki - bass
Macio Moretti - drums

Broken Strings (2012)





LXMP & Chad Popple 


Chad Popple - drums/vibraphone
Piotr Zabrodzki - bass
Macio Moretti - drums 

 Lost Tuba (2012)







środa, 15 sierpnia 2012

Górczyński, Piernik - Energa (2002); Piernik, Zabrodzki - Nemanga (2008)

Górczyński, Piernik (duo)

Michał Górczyński - tenor saxophone, clarinet, flute
Zdzisław Piernik - tuba

Energa One (2002)

Piernik, Zabrodzki 

Zdzisław Piernik - tuba
Piotr Zabrodzki - piano, electric piano, doublebass, bass guitar, organ
Hubert Zemler - percussion, vibraphone
Wojciech Kondrat - violin

Namanga (2008)

Let us be frank: Polish artists, including musicians, are rather conservative persons. Few among them are really creative. Few dare to be mad, crazy, twisted. Yet great music usually needs some of those features to happen. That's why it is relatively so rare and consequently so precious. Going back to Polish music, especially jazz, few such personalities ever existed in this country. Who comes to my mind? Stańko, first of all, is among those gifted as much musically as spiritually. Few others indeed, to greater or lesser extent, like Tomasz Szukalski or Andrzej Przybielski. Many more in so called yass movement including Tymon Tymański, Jerzy Mazzoll, Jacek Olter or Mikołaj Trzaska to name just a few. Zdzisław Piernik should be included among them although he stands alone as part of no movement. He was always dedicated to improvisation in music. Uncomproming in this attitude he has become legendary over the years inspiring new generation of musicians to take alternative route in jazz, the route towards spontaineity, towards freedom. Looking from these perspective two of recent recordings by Zdzisław Piernik with very young muscians are interesting to us: 

"Energa One" is duo where Piernik as usual plays on tube while young Górczyński on saxophone, flute and clarinet. Everything here is pure improvisation. No melody keeps direction of this music. It is therefore no wonder that an outcome of such an adventure is mixed. Sometimes it is pure chaos which I find difficult to digest (even for my rather free jazz inclined ears!) but there are moments, especially in second part of this album, that compensate for such a pain with beautiful music indeed. It is a pity that whole album is not at this level! All in all, this is definetely fresh yet at moments too incoherent music. (By Maciej Nowotny, http://kochamjazz.blox.pl)

As for "Nemanga" please ready this text by Danny (http://killedincars.blogspot.com):
"(...) Polish jazz does it again. The entanglements that build the line-up of this album are rather complicated. Apparently, it's Zdzisław Piernik that's the leader of the group and the tuba player. Apparently, he's conducting/leading/performing Piotr Zabrodzki's music. But, apparently, Piotr Zabrodzki is also in the group, playing piano, electric piano, doublebass, bass guitar and organ. There are a few other players around, with instruments ranging from vibraphone to violin. Anyway, the tuba is definitely the highlight here, as it is processed, digressed and distressed into sounds that some times evoke Prokofiev's mysticism, other times throw you into a melange of Krzysztof Komeda and Mikołaj Trzaska, suggest what Supersilent would sound like if they were actually good, or remind us of last year's excellent EAQuartett. Oh, if we've mentioned that one - yes, it has a plus compared to it, a big plus: way more creativity. A minus? The production is not as good.(...) For fans of: "We don't know if this is jazz, classical music, electroacousic improvisation or a chamber music rehearsal." 

Hardcore:


and less explosive:

sobota, 21 lipca 2012

Piotr Zabrodzki / Artur Lawrenz - Trylobit (Multikulti, 2007)

Piotr Zabrodzki / Artur Lawrenz (duo)

Piotr Zabrodzki - piano
Artur Lawrenz - drums

Trylobit (Multikulti, 2007)



[...] Artur Rubinstein argued with Igor Stravinsky about the nature of the piano. "Piano is utility instrument which sounds exactly like drums" - said Stravinsky to the horror of Rubinstain. Young pianist Piotr Zabrodzki would probably take Stravinsky side in this argument. He had showed it already on recording documenting his project with Japanese drummer of legendary Ruins duo Tatsuya Yoshida. In this duo called Trylobit his place is taken by Zabrodzki friend from Bydgoszcz Artur Lawrenz whose beat is dense, watchful and inspiring. Parallels with Ruins may be found in two jazz-noise torpedoes which open and close this disc. The other four songs are less swift with improvisations meandering mostly along McCoy Tyner paths with typical for him powerful attacks on left side of the keyboard. Trilobites are extinct arthropods covered with calcareous shell. Zabrodzki and Lawrenz music aims to break fossilized heads and tastes. [...]


Track list:
1. Otoczak 2:43
2. Banda Skorupiaków 6:56
3. Ordowik 12:29
4. Nil Admirandum 8:51
5. AX 900-C 6:30
6. Tadek Niejadek kontra Jurek Ogórek 4:15

By Jędrzej Słodkowski (transl. Maciej Nowotny)
source: Gazeta Wyborcza

piątek, 6 kwietnia 2012

Baaba Kulka - Baaba Kulka (2011)

Baaba Kulka

Bartek Weber - gitara
Gaba Kulka - wokal, klawisze
Piotr Zabrodzki - bas, klawisze
Tomasz Duda - saksofoy, flet, klarnet
Maciej Moruś - perkusja

Baaba Kulka (2011) 

In 1984, Iron Maiden brought a massive stage show through Eastern Europe, performing in five different Polish cities. The love Eddie and the gang showed for the other side of the Iron Curtain comes back here, with Baaba Kulka’s off-the-wall tribute to the metal giants. Polish electro-jazz-rock band Baaba provides the background music, lurching between Klezmer, gypsy-rock, and even something that sounds like lounge music from the future. Singer Gaba Kulka unleashes big, jazzy singing overtop, belting the hell out of fan favorites you’ve never heard like this before. The set brings out the cartoonish fun that always lurked not too deep within Iron Maiden songs, but without an ounce of irony or condescension. It’s a boisterous celebration by a collective that may not have a metal bone in its body, but invite big grins while you sing (and dance) along with the wildest crossover album this side of Warsaw.

Track listing: 01. The Number of the Beast; 02. Wrathchild; 03. Aces High; 04. To Tame A Land; 05. The Ides of March; 06. Prodigal Son; 07. Children of the Damned; 08. Flight of the Icarus; 09. The Clairvoyant; 10. Still Life



Source: covermesongs.com (Album of the Year 2011)

piątek, 30 grudnia 2011

Bel Air - Monday Dream (MP Production, 2010)

Bel Air
Piotr Gucia - Chapman stick, bas, sitar, Gotham 
Piotr Zabrodzki – Fender piano, Hammond organs, Moog, clavinet, guitars 
Marcin Gańko - saxophones, flute 
Jan Emil Młynarski – drums 
Jose Manuel Alban Juarez – percussion 

guests: Robert Majewski – trumpet 
Piotr Wrombel – piano
Michał Rudaś - vocal

MP Production, 2010

Good funk is a rare visitor in our country and to no surprise: right now when I am writing these words it is beginning of August and there are days when it is less than 15 Celsius degree. During daylight. In the sun... We cannot change our place on Earth for a bit warmer but we can at least play some funk! And that's exactly what Bel Air did last year, a band led by Piotr Gucia, bassist, supported by Piotr Zabrodzki (keyboards, guitars), Marcin Gańko (saxophones, flute), Jan Emil Młynarski (drums) and Jose Manuel Alban Juarez – percussion. This music is heavily indebted in fusion era, in memorable combos led by post-Bithes-Brew Miles Davis bands (or musicians who at some moment cooperated with Dark Magus) with drops of madness as supplied by Roy Ayers or James Brown influences. All musicians who took part in "Monday Dream" recording might easily repeat famous words of Marcus Miller: "In groove we trust".

On the other hand there is nothing new here, melodic lines sound monotonous at times (I believe it's probably better at concerts), and rhythm may seem full of madness and spontaneity but only for someone who wasn't in touch with New York or African (better) versions of funk. But let us not be too tedious: this is light and merry muse for holidays and as such it works perfectly. On beaches, in fancy bars, even on dance floors it shall fit well and I would like to appreciate it for this since it's quite rare in Polish modern music where such genres as trip-hop or nu jazz are sadly kind of underdeveloped.

Finally me let me add few words about guests on this album which are many and notable. I would like to single out two: first of all trumpeter Robert Majewski, truly a great virtuoso of cool jazz trumpet in Poland (check such his albums as "Komeda" or "My One And Only Love"). Yet here he plays more aggressively and I like very much this newly found energy since it's perfect complement for his generally restrained and thoughtful style. Words of praise shall also go to vocalist Michał Rudaś whose Orient-inspired vocalise on track titled "Holi" is one of the coolest moments I found on this album.

Great ride with Bel Air in piece titled "Stick Dance":


Author of text: Maciej Nowotny

sobota, 25 grudnia 2010

Baaba - Disco Externo (2010)

I always wondered at men who once married stop to look at pretty girls. So despite being enamored in jazz since many years I am always ready to take chances and put music other-than-jazz in my CD player provided it has grace and charm. 
In this case there is plenty of both with very significant drop of wit which makes music of this quartet extremely attractive to me. They juggle with conventions, cut well known tunes and paste them in wrong places, wrong moods, in wrong tempos but it is all their own music, individual voice, creative attitude toward musical reality. 
I am certain that they would not like too big words to be used in order to describe their style but I want to underline that this music is of very high quality reminding me such musicians as for example Ben Lamdin whose Nostalgia77 made so big impact on British scene few years ego. Like Lamdin Bartosz Weber (guitar, sampler) started as DJ working entirely on sampled music and gradually turned into mostly acoustic line-up with some top jazz musicians as Tomasz Duda (saxophones, flute, sampler), Piotr Zabrodzki (bass, keyboards, voice) and Macio Moretti (drums). Other bands and artists they may be compared with are Quantic Soul or Amon Tobin. 
Light-hearted, easy-to-listen, dance-like but at the same time ironic, creative, avant-garde. So if you are in music for improvisation and need an album that your girl friend might like as well this extraordinary disc may be one of few albums that may reconcile both your and her tastes.
Please, check this page for more info and music samples:
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...