Witam słonecznie!... Bo w takich barwach jest dzisiejszy post.
A jeśli komuś brakuje słońca na zewnątrz i w środku to proszę bardzo...
Obiecałam, ze będzie pysznie, a ja na pysznościach znam się od dziecka,
o czym świadczą poniższe zdjęcia :)
Mam przyjemność zaprezentować mój absolutny faworyt,
jeśli chodzi o ciasta.
Tarta cytrynowa
Ona po prostu uzależnia!
Nie lubicie cytryny?
Tak się Wam tylko wydaje ;)
Pewna pani też się zarzekała, że nie przepada...
i przepadła!
Zwierzyła mi się nazajutrz po wspólnym pieczeniu,
iż najpiękniejsza myśl zaraz po obudzeniu była taka,
że w jej lodówce ostał się jeszcze jeden kawałek...
Sami widzicie :)
Moje ulubione zajęcie w wieku 3 lat: wyskrobywanie resztek ciasta z dzieży,
w której babcia Zosia ucierała ciasto.
Czynności tej oddawałam się z rozkoszą i starannością ;)
Tartę cytrynową piekę niemal w każdy weekend, więc trudno znaleźć kogoś,
kto jej jeszcze u mnie nie spróbował!
Wyrzuty sumienia odnośnie dodatkowych kalorii zagłusza duża ilość witaminy C,
która, jak wiadomo chroni przed przeziębieniem!
Podstawą tarty są oczywiście cytryny,
a jej sekret tkwi w dobrym wyważeniu słodko - kwaśnego smaku.
Przyda się też dobra forma, np. z wyjmowanym dnem.
Upieczoną tartę stawiamy
np. na słoiku i delikatnie ściągamy w dół boki formy.
Brzegi ciasta zostają idealne i łatwiej je pokroić.
Posiadam taką od dwóch lat i nie wymienię
na żadną inną.
Wyciskacz do cytrusów to pierwsza rzecz Riviera Maison, którą kupiłam.
Zapoczątkowała moje uwielbienie do prostych projektów tej firmy.
Szklany mlecznik RM stanowi komplet z cukiernicą.
Lniane, haftowane serwetki z zrobioną na szydełku koronką to pamiątka po babci Zosi.
Szyła, haftowała robiła na drutach i na szydełku.
W czasach kiedy niczego nie było, mieliśmy pięknie
wykończone ubranka, ja i moje lalki :)
Starannością przewyższały o głowę również to,
co teraz można znaleźć w sklepach...
Przepis na tartę znalazłam na blogu Dorotki,
której wskazówki i piękne zdjęcia wciągnęły mnie na dobre w świat ciast i deserów.
Podaję go w niezmienionej formie, gdyż jest idealny
Tarta cytrynowa
Składniki na spód:
195g mąki pszennej
2 łyżki cukru pudru
115 gmasła
1 żółtko
1 łyżka soku z cytryny
Składniki na masę cytrynową:
5 jaj
120 g drobnego cukru
200 ml kremówki
2 łyżeczki skrobi ziemniaczanej
otarta skórka z 2 cytryn
150 ml soku z cytryny
5 jaj
120 g drobnego cukru
200 ml kremówki
2 łyżeczki skrobi ziemniaczanej
otarta skórka z 2 cytryn
150 ml soku z cytryny
Składniki na kruchy spód wyrobić, zawinąć w folię, schłodzić w lodówce przez 30 minut.
Masa cytrynowa - wszystkie składniki zmiksować.
Po
wyjęciu ciasta z lodówki wcisnąć je w dno formy na tartę z wyjmowanym
dnem (o średnicy 24 cm), wysmarowanej wcześniej masłem i wysypanej kaszą
manną. Wyrównać, ponakłuwać widelcem. Na ciasto wyłożyć papier do
pieczenia, a następnie na papier wysypać kulki ceramiczne, które obciążą
ciasto (może być też fasola, ryż). Tak przygotowane ciasto wstępnie
piec w temperaturze 200ºC przez 15 minut. Następnie papier usunąć, piec 5
minut, do lekkiego zbrązowienia spodu.
Na
wstępnie upieczona tartę wylać masę cytrynową. Piec 30 minut w
temperaturze 180ºC, aż tarta się 'zetnie'. Można przykryć od góry folią
aluminiową, by się nie spiekła. Ostudzić, włożyć na kilka godzin do
lodówki. Przed podaniem można oprószyć cukrem pudrem.
Dodam, iż warto wylewać masę na ciasto, kiedy znajduje się już w piekarniku.
Zapobiegnie to rozlewaniu się płynu podczas przenoszenia.
Podczas przykrywania ciasta folią aluminiową należy uważać,
żeby nie utopić jej w masie.
Po upieczeniu radzę nie wyciągać tarty od razu z piekarnika.
Może wówczas popękać.
Lepiej potrzymać ją jeszcze przez chwilę bez folii,
przy uchylonych drzwiczkach.
Tytuł najlepszej prezentowana tu tarta cytrynowa
zyskała jednak po wielu próbach czynionych w kawiarniach i kuchni.
Do tej pory nie zagroziła jej żadna inna ;) I chociaż jestem otwarta
na nowinki, to jednak ten przepis i konsystencja odpowiada mi najbardziej.
Smacznego!