Pokazywanie postów oznaczonych etykietą weterynarz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą weterynarz. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 9 kwietnia 2023

Aleksandra Śmigielska "Oszustka"

 
 
Autor: Aleksandra Śmigielska
Wydawnictwo: Znak Crime
Data wydania: 25.01.2023
Liczba stron: 352
 
 
 
[materiał reklamowy] barter Znak Crime
 
 
 
Czy można zapomnieć kim się było? Gdzie się wychowało? Jakie miało się życie? Można udawać, że tak. Że odcięliśmy dotychczasowe dni, lata czy miesiące czarną, grubą linią i zaczęliśmy wszystko od początku, z białą kartą, którą możemy zapisać raz jeszcze. Według nowego planu. Tylko czy przeszłość na stałe pozwoli o sobie zapomnieć?
 
Marta ma trzydzieści siedem lat, prowadzi klinikę weterynaryjną, jest żoną Piotra i matką dwóch dziewczynek - Bereniki i Sylwii. Prowadzi w Bydgoszczy udane życie aż do wtorku, do dnia Wszystkich Świętych, kiedy to przed jej domem dochodzi do potrącenia kobiety. W tamtym momencie do Marty dociera, że jej skrupulatnie ułożona codzienność, może się rozsypać jak wieża z klocków potrącona przez dziecko. Że musi chronić rodzinę przed kłamstwami, których jest autorką. Przed życiem, które starannie do tej pory ukrywała.

Tylko czy jej się uda? 
Sielankowa bydgoska codzienność zostaje brutalnie zmieszana z przeszłością, której przecież nie można już zmienić. Wrocławskie życie skutecznie upomina się o swoje - kilku mężczyzn wkrada się w teraźniejszość pani weterynarz a ona musi balansować między wydarzeniami nadal wciskając wszystkim kłamstwa. 

Do czego się posunie, by ochronić rodzinę? Komu będzie mogła zaufać, gdy zewsząd zaczną wychodzić - nie tylko przysłowiowe - trupy? 
Marta kombinuje na wiele sposobów, by samodzielnie rozwiązać wszystkie wątki łączące się w słowo "problem", ale wciąż ma wrażenie, że umyka jej coś ważnego.


Sięgnęłam po kolejny debiut i kolejny raz uważam, że to był dobry wybór. "Oszustka" Śmigielskiej nie jest może idealnym thrillerem, ale to naprawdę oryginalna i ciekawa historia. Historia o kobiecie, która uciekła od swojego życia, odcięła się i uśmierciła własną matkę, na potrzeby szczęśliwej przyszłości, bez traum i krzywd. Latami budowała nową rzeczywistość, by w jednej sekundzie jej trud został udaremniony.

Początek książki delikatnie mnie nużył, nie mogłam się wkręcić w fabułę, w życie bohaterów. Jednak z czasem podkręcane nowymi szczegółami i zwrotami akcji wydarzenia tak mnie zaintrygowały, że zmierzałam do finału, który... tak, mocno mnie zaskoczył! Nie spodziewałam się, kto stoi za powrotem Marty do przeszłości, kto zabił ani o co chodziło ze szpitalnym sprzętem. Choć teorii miałam wiele...

Rozbawiło mnie wyjaśnienie wątku córki Marty i jej rysunku, o który zrobiła się ogromna afera... Początkowo sprawa wyglądała naprawdę poważnie.
 
 
Kiedy już wydawało się, że kto ma nie żyć - nie żyje, kto ma wyjechać spakował już torbę a kto miał poznać prawdę, właśnie ją słyszy...wtedy wchodzi Śmigielska (powinnam pewnie dodać, że cała na biało, choć jeśli założyła swój fartuch pani weterynarz to możliwe...)  i częstuje czytelnika zwrotami akcji! Choćby dla tego finału, warto wytrwać do końca.

Znajomości sprzed lat, trupy dodające posty na FB, dawna miłość, homoseksualizm, alkoholizm, niepokój, bezradność i walka o rodzinę, choć niekoniecznie właściwymi sposobami. Zdemolowane mieszkania, podawanie za kogoś innego - tak skrótowo przedstawia się "Oszustka". Na tak, nie mogę zapomnieć jeszcze o sprytnie podróżującym trupie, determinacji, nienawiści i żądzy pieniądza. Ja polecam, podobał mi się ten debiut.


 
 
Książka przeczytana w ramach marcowych wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję 




środa, 23 czerwca 2021

Magdalena Kordel "Zanim wyznasz mi miłość" - przedpremierowo

 
 
Autor: Magdalena Kordel
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: planowana na 30 czerwca 2021
Liczba stron: 352
 
 
 
Pełne nadziei wlewanej w serca, miłości oraz kordelowego humoru - takie są powieści Magdaleny Kordel, pisarki kochanej przez rzesze czytelniczek. Dzisiaj chciałabym Wam powiedzieć słów kilka o książce "Zanim wyznasz mi miłość", będącej początkiem przygody z nowym cyklem. 
 
 
Kiedy Ewelina ma kłopoty udaje się nad rzekę, by porozmyślać, jednak tego dnia ciszę przerywa hałas z pobliskich krzaków. Wyłania się z nich ubrudzona i przemoczona dziewczynka z zawiniątkiem z kurtki w rękach. Mała zdradziła, że nie ma łatwego życia rodzinnego, co poruszyło Eweliną, jednak nie miała zbyt wiele czasu na reakcję... Pojawił się bowiem mężczyzna, na widok którego dziewczynka uciekła pozostawiając jej kurtkę ze szczeniakami! 

Jasiek, bo to on pojawił się nad rzeką, pomaga w transporcie do weterynarza, jednak z kolejnych informacji wynika, że nie było to przypadkowe spotkanie... Że śledził Ewelinę, wie gdzie mieszka a po powrocie do siebie wciąż szuka nowych powodów, by się z nią spotkać. Twierdzi też, że nie chce jej oszukiwać, ale musi... Dlaczego? Co knuje?


W początkowej części powieści właściwie tylko wątki ze szczeniakami, tajemnicami małej dziewczynki i Jaśka mnie poruszyły. Poza nimi było tylko wiele rozmów między bohaterami, które niewiele wnosiły - dyskusje babci Adeli i Muszki o nietoperzu czy Warszawie z 1942 roku, przepychanki słowne Eweliny i jej przyjaciółek, wątek Adeli chodzącej po poradę do weterynarza czy historia zemsty komendanta na młodych mężczyznach, zwłaszcza z Wrocławia.
Choć fragmenty te bawiły to jednak nie było typowo kordelowo. Pomyślałam - niemożliwe! To musi być po coś... I było!
 
Nie dajcie się zwieść, bowiem treść tych rozmów będzie potrzebna w rozwikłaniu zagadek z dalszej części fabuły oraz (zapewne) w kolejnych tomach cyklu. Owszem autorka nie zostawia czytelników z milionem pytań na koniec, sporo prawdy odkrywa przed nami tuż w końcówce, ale i tak w finale ma dla nas bombę!
 
 
Dałam się ponieść wydarzeniom, pozwoliłam się przenieść do innego świata, do miejsca, gdzie nie ma moich problemów, są cudze, które przecież odczuwa się inaczej. Ale możecie mi wierzyć, równie mocno. Magda Kordel pokazała życie dziewczyny wychowanej w domu dziecka, poszukującej swoich korzeni; dziewczynki, którą opiekuje się babcia z kłopotami zdrowotnymi; mężczyzny pragnącego poukładać nową rzeczywistość, która mocno go zaskoczyła; kobiety, która uwikłała się w romans z żonatym; przyjaciółek związanych od wielu dekad pewną obietnicą i wspomnieniami z piekła - piekła wojny.

Nie brakuje odrzucenia, marzeń, dbałości o innych z pominięciem siebie. Jest też babcia Eweliny - Adela, która o pewnych okresach swojego życia nie lubi opowiadać (liczę, że poznam te tajemnice w kolejnym tomie), ale wnuczka zawsze może liczyć na jej pomoc, nawet gdy ma przyjąć pod swój dach całkiem sporą zgraję ludzi i zwierząt... Jakie zagadki kryje jej dom? A jakie jego, choćby tymczasowi, mieszkańcy?

Książka wielokrotnie wwierca się w serce i umysł czytelnika pokazując, że dobro drzemie w nas, tylko trzeba je wydobyć. To właściwie historia, która opisuje miłość przekazywaną dzieciom przez inne osoby niż rodzice, z różnych przyczyn. Jak trudne to dla nich zadanie...

O co chodzi z tymi szczeniakami, nietoperzem, ratowaniem czy może bardziej ocalaniem ludzi i zwierząt, zdjęciem wywołującym lawinę zdarzeń oraz śledztwem prowadzonym przez cywila? Musicie się przekonać sami i sięgnąć po kolejną opowieść wprost z Miasteczka napisaną przez autorkę z sercem na dłoni.


Powieść ma dla mnie szczególne znaczenie - zgodnie z obietnicą Magdy, którą kiedyś złożyła (nie tylko mnie), główna bohaterka otrzymała imię Ewelina :)
 
 
Podsumowując - "Zanim wyznasz mi miłość" to przepiękna opowieść o nadziei na lepsze jutro, o darze przyjaźni i miłości, która by mogła się rozlać wokoło potrzebuje spełnienia kilku warunków, skrzętnie przez siebie ukrytych. Historia o wyborach, wolności, zaginionych i nieżywych, podrzucaniu kukułczych jaj i wyciąganiu informacji a także samotności, zemście, błędach i obietnicach. Piękna, nieoczywista, otulająca serce kokonem pozytywnych emocji i pod przykrywką humoru ukrywająca wiele krzywd, prawd i rozgoryczeń. Gorąco polecam!
 
 
 
 
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
 
 
 
 
Za książkę dziękuję 



poniedziałek, 7 października 2019

Renata Kosin "Bluszcz prowincjonalny"






Autor: Renata Kosin
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2018
Liczba stron: 480






"Cisza bywa kojąca, ale tylko przez chwilę, bo nie jest w stanie zagłuszyć bólu i wściekłości."*

Pierwsze wydanie powieści Renaty Kosin "Bluszcz prowincjonalny" prześladowało mnie od 2012 roku. Wielokrotnie słyszałam doskonałe opinie, ale mimo tego, że bardzo lubię twórczość autorki... nie było mi po drodze z tym tytułem. Wreszcie się udało! Czy warto było umieścić tę powieść w grafiku września?

Anna Radecka nie może się otrząsnąć po odejściu męża. Na domiar złego zaniedbuje dwójkę swoich dzieci. Choć wspiera ją starsza siostra Magda, to widok pustej połowy łóżka i szafy tylko wznieca w niej żal i poczucie pustki. Za namową Magdaleny postanawia wyjechać na Podlasie, by u rodziców zregenerować siły i postarać się wrócić do normalnego życia.

Jednak w Bujanach wcale nie czeka na nią sielankowy czas, z błogim lenistwem pod jabłonką. Owszem, ukochana mama Maria zajmie się - jak zawsze - praniem, gotowaniem, wysłuchiwaniem trosk, ale nie jest w stanie zmienić myślenia Anki. Nie może zdecydować za nią, jaką drogę obrać na przyszłość. Na szczęście życie samo znajdzie jej zajęcia, by nie zadręczała się wciąż tymi samymi problemami. Los podrzuci jej przyjaźnie z młodości wraz z problemami przyjaciółek, dawne zauroczenie, odrzucone i skazane na samotność zwierzęta, wakacyjne zajęcia z dziećmi aż wreszcie troskę o zdrowie kilkuletniego wnuczka sąsiadów. Nie wspominając już o potrzebie poświęcenia uwagi własnym dzieciakom oraz odkryciu ważnych rodzinnych tajemnic. Co rodzice ukrywali przed Anką?

"Świat się zmienia, cały czas pędzi naprzód. 
I jeśli człowiek stanie w miejscu, to inni go rozdepczą." **
 
Autorka oczarowała mnie swoją historią o Annie, mam wrażenie iż nawet bardziej niż późniejszymi książkami. "Bluszcz prowincjonalny" dotyka wielu problemów, z którymi zmagamy się we współczesnym świecie: zdrada, alkoholizm, adopcja, choroba dziecka, romanse, depresje, problemy z laktacją, przemoc w rodzinie, samotność czy emigracje zarobkowe. Nie zabrakło również tematyki zwierząt, działalności charytatywnej, pasji młodych ludzi oraz dużego nacisku na zdrowie - trzeba o nie dbać pod każdym względem, w każdym wieku i niezależne od miejsca zamieszkania.

Renata Kosin w bardzo szczególny sposób pokazała czytelnikowi Podlasie, z jego tradycjami, potrawami, jajkami kupowanymi parami czy Świętem Bujan, charakteryzującym się obsypywaniem obejścia kwiatami. Na przykładzie rodzinnego domu Anki, zwraca również naszą uwagę na to, że przez długie lata nic się w nim nie zmienia, dlatego przy każdej wizycie zalewa nas fala wspomnień. Zwłaszcza, gdy otworzymy skrzynki z przedmiotami sprzed lat, które kryją różne drobiazgi czy zdjęcia. Wielokrotnie czuć ducha historii, unosi się nad bohaterami niosąc pomysły, wzruszenia, plany na kolejne dni.

Poruszająca, wielowątkowa, ponadczasowa, urokliwa i pełna tajemnic wymieszanych z niespodziankami - taka jest książka, która musiała tak długo na mnie czekać. Mój śmiech mieszał się ze łzami, pozytywne wspomnienia przeganiały te mroczne a bohaterowie zaskakiwali, szokowali i rozbawiali, choć zdarzało się, że musiałam za ich losy zaciskać kciuki.

"Pora wreszcie stanąć na własnych nogach, włożyć swoje buty, nawet jeśli na początku trzeba będzie je trochę rozchodzić, żeby nie uwierały." ***


Podsumowując - "Bluszcz prowincjonalny" jest powieścią, w której przeplatają się przeszłość, teraźniejszość oraz myśli o przyszłości. Jest to historia o potrzebie odwagi, nabieraniu dystansu, Europejskiej Wsi Bocianowej, scrapbookingu, wiejskich rozrywkach oraz psich i kocich rozbitkach. Każda strona jest naelektryzowana humorem, tragediami, traumami czy żalem po utracie bliskiej osoby lub w przypadku rozłąki rodzin. Dziecięcy bohaterowie zadbali o rozweselenie czytelnika po lekturze trudniejszych wątków, można też skorzystać z opisanych pomysłów na pozbycie się negatywnych emocji. Gorąco polecam, jeśli na Waszej półce stoi ta powieść, nie zwlekajcie z jej przeczytaniem.




* R. Kosin, "Bluszcz prowincjonalny", Filia, Poznań 2018, s. 9
* Tamże, s. 341
*** Tamże, s. 434




Książka przeczytana w ramach wrześniowych wyzwań: Pod hasłem, Mini czelendż, 52 książki





Za książkę dziękuję

niedziela, 14 kwietnia 2019

Massimo Vacchetta, Antonella Tomaselli "25 gramów szczęścia"






Tytuł oryginalny: 25 grammi di felicità
Tłumaczenie: Marta Koral
Wydawnictwo: Quello
Data wydania: 13 marca 2019
Liczba stron: 208




Najlepszym przyjacielem człowieka jest zwierzę, najczęściej pies. Oczywiście naszymi pieszczochami bywają koty, chomiki czy papużki, ale przyjaźń i niesamowita więź wywiązuje się również między nami a innymi gatunkami... We Włoszech zrodziła się dość kolczasta relacja, którą miałam okazję poznać na kartach książki "25 gramów szczęścia".

"Ninna obudziła we mnie pragnienie niesienia pomocy słabszym, tym, o których nikt nie pamięta. Właśnie dlatego, że wszyscy o nich zapominają. A przecież każde stworzenie, nawet najmniejsze, jest ważne. Jest przejawem życia, częścią całości, bez niego świat nie mógłby istnieć." *

Massimo Vacchetta to człowiek wrażliwy i podążający za marzeniami, który od dziecka pomagał zwierzętom. Jest weterynarzem a dokładniej ginekologiem położnikiem od bydła, jednak kiedy podjął pracę w klinice dla małych zwierząt poznał osieroconego, na oko trzydniowego jeżyka. Ważący dwadzieścia pięć gramów maluch skradł jego serce a Massimo sam wtedy nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo zmieni się jego życie za sprawą tego jeża. Mężczyzna musiał poświęcić się Ninnie - bo takie imię otrzymała samiczka - jak niemowlęciu - pilnował regularnych posiłków, nawet w nocy. Karmił, ogrzewał, masował i bardzo pragnął ją uratować.

Fascynowało go, jak bardzo to maleństwo pragnie żyć, dlatego robił wszystko, nie dosypiając i kombinując w pracy, by je ocalić. Szczęściem napełniało go to, że ratuje jeżykowi życie. Obserwował kolejne etapy zmian w życiu Ninny - porastanie futerkiem, pojawienie się kolców, pazurków. Żaden z pojawiających się później w jego domu jeży, nie wywołał w nim tyle emocji co Ninna. Z innymi potrafił się rozstać, po wyleczeniu znajdował dla nich raj, w którym będą szczęśliwie żyły... Ale każda myśl o wypuszczeniu Ninny powodowała ból w sercu.

Massimo pomógł wielu jeżom, które były do niego przywożone z bliska i daleka; o różnej wadze ciała, różnymi obrażeniami i z odmiennymi szansami na wyzdrowienie, na życie... Jego marzeniem było jednak założenie ośrodka pomocy jeżom, które udało mu się spełnić - powstał Ośrodek Rehabilitacji Jeży "La Ninna".

"Ninna natchnęła mnie do założenia ośrodka dla jeży, 
zaś Ninno pobudził moją wyobraźnię do stworzenia dla nich oazy." **

Ile jeżowych istnień udało mu się uratować? Ile jeżyków odeszło przedwcześnie? Relacja Massima z kilku lat swojego życia wywarła na mnie ogromne wrażenie. Z wypiekami na twarzy i niepokojem o los kolczastych stworzonek w sercu, czytałam kolejne strony tej książki. Kibicowałam tym maleństwom i działaniom Massima, ale również spełnieniu jego marzeń. Jestem zauroczona tą opowieścią i polecam ją serdecznie wszystkim miłośnikom zwierząt, małych i dużych. Kolczastych i futerkowych.

"Nie przeżyjesz w pełni każdego dnia, jeśli nie zrobisz czegoś dla kogoś, 
kto nigdy nie będzie mógł ci za to zapłacić." ***

Podsumowując - "25 gramów szczęścia" to przepiękna i wzruszająca opowieść o więzi łączącej człowieka z jeżem. O wielkim oddaniu, opiece nad słabszym i bezbronnym zwierzęciem, o przyjaźni, poświęceniu oraz zaangażowaniu. Przesycona realizmem historia o dostrzeganiu tego, co mamy w środku, o pięknie chwili, przemijalności oraz odróżnianiu rzeczy błahych od tych naprawdę istotnych. Książka uderza w emocje, czy potrzeba większej rekomendacji?





* M. Vacchetta, Antonella Tomaselli, "25 gramów szczęścia", Quello, Wieliczka 2019, s. 82
** Tamże, s. 106
*** Tamże, s. 117





Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki




Za książkę dziękuję

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...