Pokazywanie postów oznaczonych etykietą studenci. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą studenci. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 15 marca 2015

Projekt "HEAVEN"

Wybrałam się na koncert. Było tam sporo studentów i profesorów z mojej uczelni. Stałam z grupką  4chlopaków i pokazywałam im jak się chodzi po suficie. Oni mnie podsadzili na paletę, ja zaś podniosłam ręce do góry a obok nich postawiłam nogi (trzymały się sufitu jak magnes) i puściłam ręce. Zaczęłam chodzić po suficie. Zwróciłam uwagę kilku pań z grona profesorskiego. Widziałam że szepczą pomiędzy sobą.

Kolejna scena, wychodzę z imprezy. Już jest po koncercie, teraz miała nastąpić jakaś oficjalna "impreza", ale nie bardzo mnie to interesowało, więc wyszłam. Jest noc, jestem w mieście, latarnie świecą mocno. Słyszę że zbliża się do mnie grupka mężczyzn, coś do mnie krzyczą i idą coraz szybciej. Zaczynam uciekać. Oni się rozdzielają, na mój trop wpadł tylko jeden z nich. Kiedy rzuca we mnie długim nożem, to zaczynam się bać o swoje życie. Wkraczam w mniej oświetloną uliczkę, jest wąska, pełna ciasno umieszczonych mieszkań. Zauważam w ścianie papierowe pudło/karton. Nie mam czasu do namysłu, wyciągam ten karton i przeciskam się, potem ponownie stawiam pudło na swoje miejsce.

Rozglądam się. Jestem w warsztacie krawieckim. Jest nietypowy, bo wypełniony książkami. Przy maszynie do szycia siedzi Pani z grona profesorskiego. Wita mnie przyjaźnie i nieco dziwi: jak do niej trafiłam? Twierdzi, że dobrze się stało, gdyż właśnie dostała wiadomość, że mój brat potrzebuje pomocy.

Chodzi o tę oficjalną cześć imprezy z której 'się zmylam', dotyczy ona projektu "Heaven".
Mówi, że nie ma czasu na wyjaśnienia i każe iść za sobą.

Jesteśmy w pokoju, jedna ze ścian jest falującą mgiełką. Moim zadaniem jest przekroczyć tę ścianę i "stwarzać świat" swoimi myślami. Kiedy ją przekroczę ścianę, mój brat "dostanie do ręki" coś, co pozwoli mu się wydostać, co mu pomoże. Za każdym razem jest to 'coś' innego, dana osoba ma "wykombinować" co robić, jak wykorzystać tę rzecz, gdzie się udać, jak się wydostać z tego świata...

Kiedy przekraczam tę dziwną materię, przez ułamek sekundy, 'oczyma umysłu'  widzę swojego brata. Ma kłopoty, pojawiłam się w ostatniej chwili. Brat dostaje dwa srebrne jajeczka, wielkości śliwki węgierki i wkłada je sobie do oczu. Jest bezpieczny.

Znajduję się na leśnej ścieżce. 'Przeradzam' ją w szeroką, piaszczystą drogę prowadzi ona do wioski. Zaczynam od czegoś "prostego". Dodatkowe drzewa, "przeniesienie słońca" dokładnie 'nad siebie'. Dom nieopodal. Zaprojektowałam go dokładnie, to niewielki domek z gankiem, tuz obok ogród pełen pachnących kwiatów. Dom widzę tylko z daleka, nie sprawdzam jak wygląda w środku. Decyduję się "stworzyć" coś trudniejszego.

Pragnę mieć pod stopami ocean. Patrzę w dół, mam pod stopami ocean, przez chwilę czuję niepokój (że moje stopy się zanurzą, ja zatonę). Myślę więc, że chcę chodzić po oceanie, jak Jezus chodził po wodzie. Idę, jest to tak fascynujące że idę dosyć długo. Woda jest bardzo czysta, ciemnoniebieska. Chcę bardziej 'spienionej wody' i tak się staje. Po chwili chcę chodzić po plaży, chcę czuć piasek i kamyczki pod stopami. Tak się dzieje. Widzę przed sobą latarnię morką, a w zasadzie 3 latarnie. Dwie mniejsze są poskręcane niczym stare drzewa. Zaś trzecia jest "gruba" i wysoka. Wchodzę do środka. Znam to wnętrze, już tu kiedyś byłam. Na dole jest niewielki przedpokój/salonik z piecem ogrzewającym budynek, są dwa wejścia: do kuchni i głównego salonu. Na górze jest łazienka i 3 sypianie. W piekarniku znajduję wiadomość. To szyfr, wkładam kartkę do kieszeni i wychodzę.

Kolejna scena, jestem z mamą i czekamy na autobus. Podjeżdża niemal natychmiast. Kolejna scena - wysiadamy, to ostatni przystanek. Zaczynam rozmawiać z kierowcą, we śnie mam 19 lat (niedawno zaczęłam studiować), kierowca jest po 40tce. Moja mama już tu kiedyś była i oddala się by "coś sprawdzić". Ja za wdaję się w pogawędkę z kierowcą. Jest bardzo sympatyczny. Przyglądam mu się, ma spore zakola, brązowo-siwe włosy, jest niewysoki i ma "brzuszek", choć jest szczupły. Dowiadują się, że jest sam, nie ma żony ani dziewczyny i całe życie był sam - ale nie czuje się samotny. To wyznanie sprawia że go przytulam. Jego łzy moczą mi koszulkę. Kiedy jesteśmy "na zakręcie" widzę przepiękne, dorodne truskawki. Jest ich tak dużo, że to 'fizycznie' niemożliwe jak na taki krzaczek. Niestety nie zdążyłam żadnej zjeść, wraca mama. Ona teraz gada z kierowcą, ja zaś zauważam biblioteczkę. Mebelek stoi niedaleko owych truskawek, ale kiedy dostrzegam książki - owoce mnie już nie interesują. Przeglądam je, większość jest bardzo stara, to podręczniki szkolne, zeszyty ćwiczeń. Kiedy przeglądam jeden z nich, wydaje się być dziwnie znajomy. Po chwili "odkrywam" że to mój zeszyt ćwiczeń z zerówki. Jestem "pod wrażeniem", już wtedy pięknie pisałam, kolorowałam, rysowałam, odpowiadałam pełnym zdaniem itp.

Mama mnie ponagla, musimy iść. Docieramy do miejsca gdzie gromadzi się bardzo dużo ludzi. Rozdzielam się z mamą. Nie lubię tłumów, więc idę w przeciwnym kierunku. Przed sobą widzę świątynię, prowadzi do niej chyba z milion schodków. W zasadzie nawet nie widać tej świątyni, tylko te schodki, które pną się wysoko do góry. Po bokach stoją rzeźby bogów i bogiń, sfinksy, gargulce i inne zwierzęta mityczne. Przypomina mi się, że jestem tu na misji i mam stwarzać świat. Nie zdążyłam nic zrobić, tuż za sobą usłyszałam 'motory', to moi przyjaciele przybyli mi na ratunek. Jest nawet mój brat. Nie chcę ich pomocy, podoba mi się w tym świecie. Każę im odjechać. Oni włączają się do ruchu, ja zaś spaceruję wzdłuż ulicy i myślę: co teraz? co stworzyć? Budzę się.


czwartek, 15 stycznia 2015

Sen - Odkrywanie wnętrza

Dziś, przy stole, siedziały zgromadzone moje najlepsze przyjaciółki z liceum: Asia, Monia, Ania oraz moja kuzynka Aga. Zaprosiłam je na obiad. Kiedy chciałam go podać, zorientowałam się że mam obiad już gotowy (z poprzedniego dnia) i podałam odgrzany. Kotlety, ziemniaki pocięte w krążki (podsmażyłam na złoto), do tego chrupiąca sałata. Właśnie się dostałyśmy na medycynę (w realu: chodziłyśmy do klasy o profilu biologiczno-chemicznym, żadna z nas nie planowała zdawać na medycynę) i świętowałyśmy.

Po obiedzie Agnieszka powiedziała, że przyda nam się odrobina praktyki. Zaprowadziła nas do pokoju gdzie stał komputer, manekin z narządami wewnętrznymi i było ciasne, wąskie przejście. Dziewczyny od razu się skierowały do przejścia. Okazało się, że była to podróż wzdłuż układu pokarmowego człowieka, od jamy ustnej po odbyt. Wchodziło się w mięciutki korytarz z jakiejś folii i przeciskało niczym kawałek pokarmu przez ludzkie ciało. Wszystko było podświetlone na czerwono. Strasznie nie chciałam tam wchodzić, ale Aga powiedziała że jak chcę studiować medycynę to muszę. Weszłam, ale jak poczułam że wszystko tak na mnie napiera, to się szybko wycofałam. Szczególnie bałam się dotrzeć do jelita.

Tymczasem do pokoju wpadł jakiś nauczyciel i powiedział, że Aga, to tak naprawdę nie ona. Ktoś się pod nią "podszywa". Jak najszybciej mamy zastawić na nią pułapkę i ją złapać. Natykam się na A. zupełnie przypadkiem, ona zaprasza mnie na koncert do Bydgoszczy. W tym czasie wchodzi owy nauczyciel i A. ucieka.

Kolejny sen, świadomy ;( chlip, nic nie pamiętam, tylko że był prze-fajny..


niedziela, 11 stycznia 2015

Sny

Sen 1 Jestem studentką
Zapisałam się do nowej szkoły. Gigantyczny i jakże nowoczesny gmach budynku mnie zaskoczył (to była jakaś szkoła "z tradycjami"). Najpierw trochę pozwiedzałam, potem poszłam na pierwsze zajęcia. Najważniejsze na mojej liście do zaliczenia. Zarówno wykłady, jak i Ćwiczenia miały być z "legendą" uczelni. Pani profesor okazał się być wcale nie taka stara, na oko po 40, szczuplutka z gigantycznymi okularami na nosie. Słuchałam jej uważnie, ale tuz obok mnie siedziało 2óch chłopaków, straszliwe gaduły. Na szczęście ona też to zauważyła i to skomentowała. Zapadła cisza. Potem zajrzała nam wszystkim do naszych notatek, każdemu szepnęła jakieś słowa. Do mnie powiedziała: jest dobrze, ale postaraj się wyraźniej pisać, potem sama siebie nie zrozumiesz.
Kolejne zajęcia, cześć grupy rozeszła się. Ci chłopcy, co siedzieli obok mnie, poszli razem ze mną na kolejne ćwiczenia. Zajęcia równie ważne do zaliczenia: z Myślologii, tak je nazywali starsi studenci ;) Profesorem okazał się być mężczyzna, po 30, czyli niezwykle młody. Powiedział, że aby w ogóle chodzić na jego ćwiczenia, trzeba przebiec 100m i 1000m nie dłużej niż ileś tam..
Na początek kazał nam zrobić parę przewrotów i skoków i był ze mnie zadowolony. Śmiałam nawet pomyśleć, że byłam najlepsza w swojej grupie. Mimo to (a może właśnie dlatego), po zajęciach podszedł do mnie i poprosił bym uczęszczała na dodatkowe lekcje, które prowadzi i od dziś, nakazał biegać. Co dzień. Każdego dnia troszkę dalej.

Po tych dwóch zajęciach znów zaczęłam zwiedzać szkołę.
(no cóż, to pewnie sen w odpowiedzi na moje nowe zainteresowanie: tarot i kabała,
już co nieco czytam)

Sen 2 Siła przyjaźni
Czasy i krajobraz, klimat niczym z książek Marka Twaina. Ja, X. i J. i jeszcze kilkoro przyjaciół. Jesteśmy dziećmi, tzn. nie jesteśmy zupełnie mali. Na oko mamy po 14 lat, ale jeszcze łazimy po drzewach, zbieramy kamyki, tropimy własne ślady (bawimy się w podchody). Zamiast chodzić do szkoły, włóczymy się po okolicy. Pewnego dnia odkrywamy pieczarę, niemal cała zarośnięta jest trawą. Jesteśmy we trójkę, ale wchodzimy tylko ja i X.
Kolejna scena, ileś tam po tym wydarzeniu. Odkrywamy z X. że czujemy do siebie coś więcej. Przyjaźnimy się mocno i nie chcemy tego stracić, ale mija jakiś czas i jesteśmy parą. Co najważniejsze, nasza przyjaźń na tym nie cierpi, wręcz przeciwnie, zbliżamy się do siebie jeszcze bardziej. Nadal spotykamy się z resztą przyjaciół, akceptują nas i wciąż kochają równie mocno. Wszystko jest takie proste i takie naturalne. Jakby tak miało być.

To mi przypomniało, że zawsze chciałam przeczytać "Pamiętniki Adama i Ewy"
.. coś mi mówi, że może tam znajdę podpowiedź.

..  czyż ten cytat nie jest piękny ;P i jakże aktualny:
On: "Chciałbym, żeby przestało tyle mówić, bo gada bez przerwy"
Ona: "Musiałam więc mówić przez cały czas, gdyż on jest nieśmiały, lecz to mi nie przeszkadza"



niedziela, 19 października 2014

Strzępki snów

Ostatnio moje sny to takie urywki, jakbym włączyła film na chybił trafił i scena, za chwilę Stop i znów włączam inny film na chybił trafił i scena itd.

Np. dziś, pierwsza scena snu, stoję i patrzę na swoje nadgarstki (poczułam gorąco), są na nich oczy namalowane czarnym markerem. Podnoszę dłonie do góry, kiedy są na wysokości mojej twarzy, wypływają z nich promienie światła, moje nadgarstki świecą jak latarki.



Kolejna scena, mała sala kinowa (taka kameralna), czerwone krzesła wyścielone aksamitem. Siedzę z Moniką (siedziałyśmy w jednej ławce 12 lat ;) ta sama klasa podstawówki i liceum, chodziłyśmy nawet do tej samej grupy w przedszkolu, zaś potem razem studiowałyśmy na KULu-tylko już inne kierunki). Siedzimy i obgadujemy tych co czekają na seans, jest niewiele osób, w zasadzie dwie grupy wiekowe: staruszki w pierwszym rzędzie i grupki studentów (to był "film na zaliczenie"), naszym zadaniem było obejrzeć film i napisać recenzję. Siedzimy na samym końcu z prawej strony. Nagle na salę wchodzi chłopak, od razu wpada mi w oko. Zbliża się do nas i zaczyna gadać z M. Wygląda to dosyć intymnie, więc by im nie przeszkadzać przesiadam się kilka foteli dalej. Kiedy to robię, on kończy z nią rozmowę i przez krzesełka "przeskakuje" do mnie, siada tuz obok i swobodnie zaczyna rozmowę. Tłumaczy że nie chciał być niemiły wobec mojej koleżanki i tylko się z nią przywitał, tak naprawdę obserwował mnie już "od czasu kupna biletu", tylko czekał na dobrą okazję do rozmowy. Światła przygasają, nic nie pamiętam z filmu bo cały seans przegadałam z tym chłopakiem. Też jest studentem, doskonale zna teorię filmu.

Kolejna scena, pływam w basenie. To gigantyczny i bardzo głęboki basen. Jestem doskonała pływaczką. Sen zaczyna się gdy pływam na plecach, ale po jakimś czasie orientuję się, że moje plecy leżą na wodzie, kiedy to sobie uświadamiam moje ciało się obniża na odpowiednią wysokość, zanurzam się i znów pływam. Potem lekcja nurkowania, na dole basenu rozrzucone są złote monety, moim zadaniem jest zanurkować i zebrać je wszystkie.

Kolejna scena, ja i Asia (najlepsza przyjaciółka), dostałyśmy się do grupy pewnego słynnego profesora. Okazuje się że jest nas tylko sześcioro, w tym ten chłopak z sali kinowej. Profesor oddaje nasze eseje, publicznie chwali pracę tego chłopaka a ja aż pęcznieję z dumy że Ten zdolny i mądry chłopak zwrócił na mnie zwrócił uwagę.

piątek, 30 maja 2014

Sen o Harvardzie

Właśnie dostałam się na Harvard. Przed budynkiem poznaję dwóch chłopaków, obydwaj szeroko uśmiechnięci, mają torby "przez ramię" wypchane książkami. Jeden z nich to J. (mąż), drugi zaś, to jego najlepszy przyjaciel - Bartosz (normalnie jest szefem J. i po prostu się lubią). Od razu sobie wpadamy w oko z J. Nagle pojawia się moja koleżanka z grupy, porywa mnie ze sobą, właśnie dostała plan zajęć. Idziemy do xero. Pani w okienku mówi do mnie: jak masz 19 lat to płacisz 19 groszy ;) Zwiedzam szkołę, wpadam na J. który szuka B, potem zaś na B. który szuka J. i tak ze 3x W końcu zmęczona zwiedzaniem siadam na murek i zerkam na plan zajęć, studiuję literaturę angielską i mam niewiele wolnego czasu. Poza zajęciami podstawowymi wybrałam sobie sporo zajęć monograficznych. Zajęcia wybrane przeze mnie wydają mi się znacznie ciekawsze niż "podstawa programowa".


sobota, 22 marca 2014

Sen z 21/22 marca

Mieszkałam w akademiku (ASP). W "skrzydle" są ludzie tylko z naszego rocznika. Wchodziło się drzwiami głównymi za którymi był długi holl i wejścia do 14 pokoi. Połowa z nich należała do dziewcząt (lawa strona), zaś połowa do chłopców (prawa). Jako grupa jesteśmy bardzo zżyci. Jeden z chłopców zakochuje się we mnie "od pierwszego wejrzenia", ale jest totalnie nie w moim guście. Przez pierwszy rok chodzi za mną krok w krok, towarzyszy, ale nie jest zanadto natarczywy. Tłumaczę mu, że nic z tego nie będzie, on słucha, kiwa głową i robi to, co robił do tej pory-jest zawsze blisko mnie.

Sen zaczyna się na naszym ostatnim roku, robimy rzeźbę na zaliczenie semestralne. Moim "materiałem" jest drewno. Chłopak który się we mnie zakochał, jest teraz moim najlepszym przyjacielem, wciąż mi się nie podoba "wizualnie", ale ma piękną duszę. We śnie najbardziej cenię jego wierność (minęło w końcu tyle lat), ja zaś mam wrażenie, że jego uczucie jest jeszcze silniejsze niż na początku. Wystarcza mu tylko że jestem.


Praca nad rzeźbą mnie pochłania (robię niedźwiedzia stojącego na dwóch łapach). Późnym wieczorem idziemy z dziewczynami pod prysznic. Orientuję się, że to sen. Jestem strasznie ciekawa tego chłopaka i szukam go wzrokiem (obok są szatnie i prysznice dla mężczyzn). W końcu pojawia się on, razem z resztą grupy, ale wszyscy chłopcy wyglądają jak Jego lustrzane odbicia. Nie potrafię rozpoznać który to, więc gadam ze wszystkimi oddzielnie z nadzieją że coś mi zaświta i sobie przypomnę coś charakterystycznego.


W trakcie rozmów z chłopakami wychodzimy na zewnątrz, spaceruję z każdym z nich i rozmawiam. Nagle zaczyna padać deszcz jest bardzo intensywny, bo kilku sekundach woda sięga nam po kostki. Wiem że to sen i mówię, że nie chcę deszczu (woda wzbiera a ja nie umiem pływać), przestaje padać.
Po chwili myślę: przecież to sen, nie utonę: niech pada deszcz i natychmiast zaczyna padać. Woda rozdziela mnie i chłopaków. Budzę się.