Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rodzina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rodzina. Pokaż wszystkie posty

środa, 4 listopada 2020

Prywatne życie, aktualizacja od 2010 roku

Wiele osób pyta: to tyko dla zaspokojenia czystej, ludzkiej ciekawości: ilość meżów: jeden Tylko! Jarek, data urodzenia jak moja, ślub w kwietniu 2005 roku, nasze poznanie 2002/2003 Sylwester ;D dzieci, czwórka (astrologiczny dom 4 i 5 bliźnięta, płodne domy u J. też ;) syn Alex, córka Asia, córka Pola lat i syn Krem-Jeremiasz. Kocham ich ponad życie! nie zamienię nigdy na nic innego, choćbym w myślach miała ponad 1000 opcji (12 dom ryby, ascendent, wenus, mars) i mam fantazji/snów od groma, mimo to twardo stoję na ziemi (inne czynniki horoskopu np. Merkury w kozie, księżyc w pannie, Chiron w byku) 

Moja rodzina :)

piątek, 2 stycznia 2015

3 sny

Dzisiaj zaczynam od końca, tak jak mi się przypominały sny:

Sen 3 - Kreatywne pisanie

Jestem w bloku, na klatce schodowej, panuje wielki ruch i poruszenie.  To nietypowy blok, mieszkam tam ja z mężem i dziećmi, moi rodzice, rodzice męża, mój brat z żoną, brat męża z rodziną - czyli najbliższa rodzina.

Szykujemy się do "Wielkiej Przygody". Co roku, w bloku obok, odbywa się konkurs literacki. Zadaniem jest napisać książkę fantasy. Szykujemy się do wyjścia. Przechodzimy na inną klatkę i już trzymamy się razem. Ściany i schody w tym budynku wciąż się przemieszczają, my zaś nie chcemy stracić z oczu dzieci. Poza tym, to dodatkowe utrudnienie dla przyszłych pisarzy, kto wcześniej dotrze na miejsce, ten wcześniej zaczyna.

Jesteśmy na miejscu, każdy kto wchodzi do pomieszczenia dostaje laptop. Na ścianie wisi wielki ekran gdzie można przeczytać ogólne zasady, instrukcje itp. Dzieci się nudzą, więc pozwalam im na zwiedzanie sali, sama zabieram się do pisania. Zauważam że na ekranie są takie małe prostokąciki, w wielu kolorach. Doczytuje, że każdy kolor ma nieco inne znaczenie. Do każdego koloru jest przypisane konkretne "zdanie" np. niebieski-to narrator; żółty-dialog w którym trzeba zdradzić coś osobistego; czerwień-coś się dzieje-jest akcja; zieleń-opis, nie tylko przyrody, także wyglądu; pomarańcz-coś zabawnego; fiolet-zagadka itd. Teksty owej książki rozpoczyna się od dialogu. Zauważam że okienka-prostokąciki są tej samej szerokości, ale w miarę wpisywania tekstu - prostokąty rozciągają się. Każdy pisze o czym innym, tworzymy innych bohaterów, zaś "szkielet książki" jest ten sam, przyznam, że strasznie mi się to spodobało.

Rozglądam się po sali, chyba jest jakaś przerwa, bo cześć ludzi stoi przy szwedzkim stole, część stoi w grupkach i cicho rozmawia. My z mężem i rodziną jego brata siedzimy na podłodze, plecami opierając się o ścianę. Podchodzi na nas starszy mężczyzna, przykuca i mówi że w tamtym roku nagrodzony, dostało 70zł za wydrukowaną kartkę, zaś sporo innych ludzi podpisało kontrakty i najzwyczajniej sprzedało swoje książki. Wstałam by rozprostować nogi, zauważam Asię - swą przyjaciółkę z czasów szkolnych. Podchodzi do mnie i daje stos kolorowych kartek, papierów, mazaków - do wpisywania swoich imion lub informacji np. Teraz Nie  Przeszkadzać! Roznosi też kolorowe czapeczki, krawaty inne drobiazgi.

Sen 2 - Zagubione

Idę z mamą do kina na jakieś przedstawienie. Jest noc, wszystko wygląda nieco inaczej niż zazwyczaj, choć jest podobnie. Dzwoni telefon, to mój brat, pyta gdzie już jesteśmy. Mówię mu że już widzę kino i niebawem do nich dojdziemy. Budynek wygląda jak gigantyczny magazyn a nie kino, nigdzie nie ma drzwi, jedyne co widać to bardzo wąskie przejście, jakby odgięta blacha przez którą sączy się światło, stoi tam grupka osób, część z nich wchodzi do środka. Zauważam jakiegoś mężczyznę, zamiata tuz obok, zapewne jakiś sprzątacz-stróż bo miał uniform i przypięta plakietkę, ale nie decyduję się go spytać o drzwi. Mówię mamie, że idziemy dalej. Docieramy za kino, nie ma tam nic, pustka, tylko ulica i pojedyncze domki, gdy odwracam się za siebie - kina nie ma, dziwię się że aż tak daleko zaszłyśmy. Wracamy, po drodze mija nas dwóch pijanych mężczyzn, w zasadzie to dziadków z drewnianymi grabiami. Wyglądają podejrzanie i pośpieszam mamę by szła szybciej i nie zwracała na nich uwagi. Docieramy do jakiegoś budynku.


Sen 1 - Szykowanie się do drogi

Jesteśmy u Tymka (przyjaciel J, tata chrzestny naszej córeczki). To już ostatni dzień i pakujemy się do dalszej drogi. Mamy mnóstwo dodatkowych paczek, gdyż dostaliśmy od nich prezenty, sami zakupiliśmy pamiątki. Prezenty od nich, mam tu na myśli Tymka i jego dziewczynę Zuzię*. Zauważam że Tytusowi (nasz kot), wysunął się pazurek i jest to dla niego bolesne, ale gdy mówię to innym, to To bagatelizują.

Kolejna scena, już spakowani, J. krąży i przenosi rzeczy do samochodu, Tymek otwiera piwo i siada w fotelu. Częstuje nas, J. odmawia, bo jest kierowcą, ja częstuję się. Piwo jest w nietypowej butelce. Butelka ma metr wysokości i jest wąska jak kieliszek, szkło jest bardzo grube i zielone, ale to taka brudna, ciemnooliwkowa zieleń. Biorę łyk, dziwnie smakuje, w ogóle nie ma bąbelków, smakuje bardziej jak jakieś gorzkie zioło. Tymek mówi, że to piwo pochodzi z Belgii, zaś butelka kosztuje ponad 100zł. I właśnie wtedy wchodzi Zuzia, czekaliśmy tylko na nią. Ma jakieś dodatkowe prezenty "na pożegnanie" dla dzieci. Z. przyjechała rowerem, ma na sobie strój kolarski, kask, ochraniacze, przy rowerze fotelik. Pyta Asię czy przewieść ją na rowerze do pociągu (bo samochodem tylko przewoziliśmy pakunki, tak naprawdę podróż miała być pociągiem**). Asia nie dała się prosić 2x, chłopaki w tym czasie odjeżdżają, ja zaś dostaję rower Tymka i mam towarzyszyć dziewczynom.

Kolejna scena, Asi (córeczki) nie ma, jestem z Z., gotowa do wyjazdu. Nagle, do pokoju wchodzi mężczyzna, pyta czy mamy kasę. Zuzia ma do bioder przypiętą saszetkę i daje mu 70zł. mówiąc: "masz i już sobie idź" (zauważam że w saszetce jest dużo więcej pieniędzy). On wtedy podchodzi do mnie i pyta o to samo, ja zaś nie mam przy sobie nic, J. zabrał wszystko. Boję się to powiedzieć, ale w końcu wyznaję że nic nie mam. On na to odpowiada, że jest jak Robin Hood, wyciąga plik banknotów i daje mi 4tys. Potem patrzy na Z. i pyta czy z nim pójdzie. Orientuję się, że się znają, co więcej byli kiedyś parą. Ten chłopak staje się coraz bardziej nerwowy, w jego oczach widać szaleństwo, boję się o siebie i o Zuzię. Pytam więc o "ich historię". Napięcie opada, Z. opowiada.

Ogólnie, wynika z niej że bardzo kiedyś się kochali, ale poróżniły ich pieniądze. Widzę jak patrzą na siebie, kochają się wciąż do bólu. Pytam Z. czego w takim razie jest teraz z Tymkiem a ona mówi "bo mi tak wygodnie", chwilkę później podchodzi do chłopaka i wychodzą. Patrzę na swój telefon, J. dzwonił. Oddzwaniam, ale nikt nie odbiera.

Kolejna scena, jestem na stacji PKP, okazuje się że zdarzył się wypadek. Tuż przed stacją pociąg się wykoleił, jest dużo ofiar śmiertelnych, rannych. Widzę "z lotu ptaka", unoszę się nad torami niczym duch i obserwuję. Na ziemi/trawie leżą gigantyczne plakaty ludzi którzy zginęli, ale nie widzę nigdzie "swoich", nie kojarzę żadnej twarzy. W końcu ich znajduję, rozłożyli koc i zrobili piknik. Długo mnie nie było i J. pyta dlaczego, ale nie chcę mu mówić o Z. Niestety chwilę później Tymek pyta czego nie ma Z. i słowa same wyskakują mi z ust. Mówię mu co się stało. Tymek czerwienieje i z oburzeniem krzyczy "nigdy nie mów tak o Zuzi".

Jesteśmy znów w domu Tymka, tym razem już dosłownie "na wylocie", żegnamy się z nim. Jestem w sypialni, do pokoju wchodzi Z. Wygląda zupełnie inaczej, ma zupełnie inną twarz, ale wiem że to Zuzia. Jest spłakana, na czerwone oczy. Nic nie mówi, bo nie musi, wiem że wróciła do Tymka, zaś z tamtym rozstała się na zawsze.

Ostatnia scena, zwiedzamy dom w którym jest przedziwny ruchomy teatrzyk. Bohaterami są koty, ktoś je wyrzeźbił w drewnie, dał wielobarwne stroje, w łapkach mają rekwizyty. Teraz to najpopularniejszy dom w jakimś niewielkim-turystycznym miasteczku, wielka atrakcja. Oglądam to kocie przedstawienie, w tle słychać muzykę jak z opery. Cieszę się że zdecydowaliśmy się to zobaczyć, bo jest przepięknie.


* Tymek naprawdę ma dziewczynę Zuzię ;)
** ten motyw z podróżą pociągiem, to zapewne przebłysk naszej rozmowy ze znajomymi sprzed kilku dni, prawdopodobnie w przyszłym roku będziemy podróżować koleją europejską, można wykupić specjalny bilet 5, 7, 10dniowy i podróżować "gdzie się chce" w granicach Europy

To chyba tyle, choć nie, było o wiele więcej.. pamiętam pojedyncze scenki, jedna mnie nawet wybudziła ze snu.

Oto ona:
Mieszkałam z J. w dworku, w zasadzie wynajęliśmy go tylko na jedną noc, ot taka dodatkowa wakacyjna atrakcja. Przy nim stała drabina, ale taka sięgająca do 10 piętra co najmniej. Wchodzimy na nią z J., bo ponoć z niej rozciąga się genialny widok. Drabina nie jest podparta, ot stoi sobie jak struna w powietrzu. Kiedy jesteśmy na szczycie zaczyna się chwiać i nagle przewraca się na bok. Przestraszyłam się tak bardzo, że się obudziłam ;)

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Sen o odwyku

Jestem opiekunką dwóch przesłodkich kociaków. Dbam o nie i pielęgnuję, ale one coraz częściej chadzają własnymi drogami. Trudno mi się pogodzić z ich niezależnością, ale bywają momenty że kotki mnie potrzebują, wskakują mi wtedy na kolana i tulą się do mnie. Te momenty sprawiają, że moja "misja" wydaje mi się ważna, to do mnie należy: dać im swój czas, jedzenie, poczucie bezpieczeństwa, prawdziwy dom, ale również pozwolić na odrobinkę swobody/niezależności. W każdym razie, chadzam sobie ze swoimi dwoma kotami po mieście, gdyż- szuka mnie mąż i najbliżsi, bo dostałam "różowy list".

Ja z jakiegoś powodu nie chcę go otwierać i jestem w ciągłym ruchu, wciąż się przemieszczam z miejsca na miejsce. W końcu docieram do starej kryjówki "za ścianą", gdzie napotykam znajomych ze studiów (z resocjalizacji). Gdy tak gadamy, moje koty gdzieś się oddalają, zaś mnie odnajduje mąż i rodzina.

Kolejna scena, jestem w budynku. Widzę wejście na oddział, ale od razu kieruję się na dół (piwnica), jest tam kawiarenka, stołówka, świetlica, pokój filmowy.. znam te pomieszczenia. Wchodzę do kawiarni, można tam kupić coś słodkiego i ciepłego do picia. Pani za ladą od razu mnie rozpoznaje (zresztą ja ją też) i mówi że mam u niej dług (co mnie trochę zaniepokoiło) i wyciąga rachunek a tam dopisek i informacją o niezapłaconych 2zł ;) Idę zwiedzać stare kąty, znów mijam wejście na oddział (czyli sypialnie), ale przechodzę na najwyższe piętro (terapia grupowa i indywidualna), zaglądam do sali gdzie jest terapia poprzez sztukę: rysunek/malarstwo, ale nikogo nie rozpoznaję (nikogo z ludzi, nawet wykładowcy). Za to moją uwagę przykuwają obrazy, przyglądam się im długo, tym razem tematem było użycie tylko dwóch kolorów: czerwieni i niebieskiego (zaś narysować można było wszystko, widzę twarze, pejzaże, same kolory które się przenikają, drzewo itp). Prace są przeróżne, ale tylko w tych dwóch kolorach, co daje niesamowity efekt. Kiedy odwracam się by iść dalej, wpadam na X. Tez chce iść na odwyk. Okazuje się, że już tu razem byliśmy i to aż 2x (wynika to z kontekstu rozmowy, zaś mi się "przypomina" w trakcie rozmowy).

W tym momencie podchodzi mój mąż i wyciąga różowy list (zaproszenie na odwyk). Tłumaczę X. że jesteśmy tu dobrowolnie i nie musimy tego robić po raz 3, tym bardziej że 4 wizyta na oddziale nie jest już dobrowolna, dostajemy wtedy fioletowy list i "musimy iść" na odwyk. X. mówi że sam nie wie (nie jest pewien czy iść), ale "nie da rady wytrzymać" i jednak się zdecyduje. Schodzimy na dół, oddaję dług, okazuje się że miesięczne wyżywienie będzie kosztować "od teraz" ponad 3 tysiące (Pani do mnie mruga i mów, że jak dla mnie "za darmo, po starej znajomości"). Wracam do X. i mówię mu o "dużych kosztach" tego odwyku, ale on jest zdecydowany i mówi: Ola, któreś z nas musi, ja to zrobię."

W zasadzie tak się kończy sen, ja odchodzę z J. Jeszcze zostajemy na odsłonięciu jakiegoś gigantycznego obrazu (dosłownie, jesteśmy w galerii i jeden z obrazów jest zakryty czerwonym płótnem). Obraz przedstawia kłębiące się kolory, niczym wiry, tornada, spirale, w górze kolory wyglądają jak dym co pnie się ku niebu. Tonacja (od dołu) to czerwień, pomarańcz i złoto przechodzące w krem. Chwilę później odchodzimy.

Jak widać sporo kolorów w tym śnie. Mam wrażenie że najważniejszy to fiolet. (niebieski i czerwień tworzą fiolet)
Koty to zapewne moje dzieci ;)