Wszelkie zdarzenia, miejsca i postaci opisywane przeze mnie są całkowicie prawdziwe choć zmyślone, a Groźna Woźna jest postacią literacką taką samą jak Waldemar czy Pani Emerytka
piątek, 23 grudnia 2022
świąteczne życzenia
niedziela, 26 grudnia 2021
odpoczywam
Jest dziesięciostopniowy mróz. W karmniku na ganku
przepychanki . Gapię się na ptaki, na skrzący się w słońcu śnieg, na pokryte
szronem konary starej jabłoni. W tym roku nareszcie nie ma grubej warstwy lodu
na szybach bo mamy nowe okna. Dobre i to. Do kolejnych podwyżek za gaz
podchodzę z obojętnością, nie mam na nie wpływu choć to paradoksalne – ciężko pracuję
aby ogrzać dom a spędzam w nim niewiele czasu bo jestem w pracy.
Święta to dla mnie zawsze dobry czas. Kocham te łagodne, spokojne dni. Najważniejsza jest
kolacja wigilijna. W tym roku chyba za dużo mówiliśmy o pracy ale to pewnie
dlatego, że jesteśmy teraz z mężem w jednej firmie.
Hania już śpiewa kolędy. Jeszcze wierzy w Mikołaja ale
obawiam się, że to ostatni rok.
W przeciwieństwie do mnie. Ja cały czas wierzę, że przyjmowanie
i obdarowanie to magia. Daje się niewiele a nieoczekiwanie wraca dużo więcej. Z
pieniędzmi może tak nie jest, ale z tym, co nie ma miary, na pewno.
Kilka lat temu obiecywałam sobie, że nie będę, jak inne babcie, bezustannie opowiadać o
wnukach i chwalić się ich zdjęciami. Jak można o nich nie opowiadać kiedy są promykiem
szczęścia , radością i uśmiechem. Teraz to rozumiem. Babcie, dziadkowie, jeśli tylko
macie ochotę, piszcie mi tu o swoich wnukach do woli.
Jeszcze posiedzę chwilę w piżamie, jeszcze pogapię się na
biały, skrzący się w słońcu ogród. Tego mi było trzeba. Jasności i czasu dla
siebie. Za chwilę znów będzie ważniejsze „muszę” i „trzeba”, a na razie jest „nic
nie muszę”, „nic nie trzeba”.
czwartek, 24 grudnia 2020
to już pora
Było dość trudno, mam tu na myśli moje adwentowe postanowienie związane z codzienną publikacją notki.
Było dość trudno ale pomyślałam sobie, że może tym Was ucieszę, taka jedna z niewielu pewnych rzeczy w tym niepewnym czasie - co rano nowa notka. Udało się. Miło mi było wiedzieć Wasze komentarze, wiedzieć, że jesteście codziennie wraz ze mną.
Pragnę Wam jak co roku podziękować. To nie był łatwy czas dla nikogo. Niech te Święta będą łagodne, pełne nadziei. Uśmiechnięte. Dziś też Cię kocham.
wtorek, 22 grudnia 2020
trzy
Lubię świąteczne gotowanie. Te wigilijne potrawy są pracochłonne ale szykowanie rozkładam na kilka dni. Nie zepsują się, niektóre zyskują na smaku jeśli dłużej postoją w lodówce. Mam w sieni szafkę na wypadek, gdyby w lodówce brakło miejsca.
Wczoraj uśmiechałam się do..farszu na uszka i pierogi. Bo tak się bez wysiłku zrobił pyszny. Tak samo jak krem do tego bardzo pracochłonnego ciasta, składającego się z czterech blatów twardych jak skała, które zmiękną za kilka dni dopiero. Nawet polewa wyszła mi bez szukania przepisu, ot tak, jakby mi się otwierały w głowie szufladki, wszystkie składniki dodawałam bez odmierzania czy ważenia.
I jeszcze przy tym gadałam do siebie. Szkoda że nie ma Hani, mogłaby wylizywać miseczki i trzepaczki, nie musiałabym zmywać. I jak tu się nie uśmiechać.
Dekoracje robiłam. Takie misie kiedyś dostałam dla Hani, bawimy się nimi u nas. Były w ubrankach ale odkąd bawimy się w wakacje to niedźwiedzie mieszkają w lesie. B czy niedźwiedzie mają odzież, przecież one mają futro!
poniedziałek, 23 listopada 2020
gdzie tam do świąt!
Może to będzie jakiś sposób na chwilę zapomnienia. Spróbuję.
Coraz bardziej się boimy, coraz częściej miewamy katastroficzne wizje nie bez powodu.
Dlatego postanowiłam (prawie jak z kalendarzem adwentowym) zamieszczać tu codziennie nowy post. Ale nie chcę być sama, dlatego proszę - odzywajcie się, żebym wiedziała, że to ma sens.
Nie wszystko stanęło na głowie. Nie wszyscy jesteśmy schowani w domu i zamknięci w sobie. Idą święta. Telewizja i internety pokazują nam ten czas jako festiwal radości. Pada śnieg, najważniejszą postacią jest Mikołaj, nie ma świąt bez uroczystej kolacji choinki do sufitu i prezentów.
Nie pamiętam kalendarza adwentowego, w mojej rodzinie tego nie było. Adwent był czasem ciszy, oczekiwania. W święta nie było prezentów bo Mikołaj przychodził do nas 6 grudnia.
Raz przyniósł niebieskiego misia. I nigdy nie zapomnę tego szczęścia, gdy obudzona rano z mocnego snu nie bardzo jeszcze wiedząc co się dzieje usłyszałam głos mamy - a zobacz kto to siedzi na podusi koło ściany, zobacz! Od tamtej pory zawsze jestem bardzo grzeczna bo wiem, że to działa, Mikołaj przynosi prezenty tylko grzecznym dziewczynkom. Klarka ogarnij się, na blogu piszesz, nie do archiwum.
Młoda nie jestem ale wierzę, że ten świąteczny czas jeszcze nieraz mnie zaskoczy pozytywnie. Napiszcie o swoich świątecznych niespodziankach. Miśka - nie gotuj barszczu!