| jaja od chłopa |
Podobno do dobrego
funkcjonowania potrzebny jest człowiekowi magnez, dlatego czasem mówię do Krzyśka
albo on mówi do mnie – zjedz głośnik. Bo ponoć w głośnikach jest magnes.
Ponieważ jednak tak naprawdę nie wiadomo, czy są nam potrzebne suplementy, nie
żremy gwoździ ani głośników. Gwoździe to
przy niedoborze żelaza, gdyby ktoś nie wiedział. Podobno bierze się jabłko
wieczorem i nabija gęsto gwoździami a rano się je zjada, nie wiem dokładnie czy
z tym farszem czy bez farszu, nie próbowałam.
Owoce i warzywa teraz
najtańsze i najsmaczniejsze, podobno. Na pewno cieszy oczy obfitość i dorodność
ale plac jest miejscem, gdzie można, a nawet trzeba, pochwalić się świadomością
ekologiczną.
Pryskane
te jabłka? A te banany to krajowe? Bo ja tylko kupuję krajowe owoce i warzywa.
Pytania o pryskanie i kraj pochodzenia padają
najczęściej. Tu nie ma znaczenia okres wegetacji, nikt się tym nie przejmuje,
młode ziemniaki czy truskawki w kwietniu
mają być nasze i to z gruntu bo na innym
placu jedna pani ma! Klient wie najlepiej i nie ma co się spierać.
Krzysiek nic się nie
odzywa i nie wtrąca od czasu, gdy doradził klientce kupowanie białych czereśni, chciała koniecznie bez robaków. W białych czereśniach podobno nie ma. Nie ma, bo ich nie widać tak od razu.
Teraz się nawymądrzam.
Produkcja żywności ekologicznej jest bardzo droga i pracochłonna. Nie wystarczy
ręczna pielęgnacja, stosowanie biopreparatów i odpowiednie nawożenie. Tam musi
być jeszcze nieskażona gleba, odpowiednie sąsiedztwo, woda, wreszcie i.. uczciwość, bo sto razy ma się ochotę
sięgnąć po prosty, chemiczny środek, który wytępi w parę godzin to, z czym
rolnik musi się męczyć tygodniami. Na przykład taką stonkę trzeba zbierać
ręcznie. I tak plony nie będą takie, jak u producentów konwencjonalnych, czyli
nie będzie pięknych, błyszczących jabłek w jednym rozmiarze, śliwek bez
robaków, nie będzie nawet równiutkich jajek. Po tym zresztą poznacie jajka od
kur grzebiących sąsiadom w kwiatkach – żadne jajko nie będzie takie samo, różnią się kształtem i kolorem.
Ale nabywca wie lepiej
i nie ma co dyskutować.
- Skąd ta marchewka? –
pyta klientka. Dodam tu, że chodzi o
czyste, wymyte warzywa jednakowej długości. - Z hurtowni - odpowiada uczciwie jedna ze sprzedających i
klientka przechodzi z tym samym pytaniem do stoiska obok, gdzie marchewka jest
dokładnie taka sama. Tam usłyszy – a z własnego
pola, dziś zbierana o czwartej rano. Kupi, bo chce wierzyć, że tak właśnie
było. O czwartej rano kupiona na placu Imbramowskim – rzuca kąśliwie ktoś z boku, ale kupująca już tego nie słyszy.
Wszystko to znaczy, że
za kilkanaście lat będziemy społeczeństwem o wiele bardziej świadomym, podoba mi
się bardzo moda na robienie przetworów, pieczenie chleba
i uprawianie ziół w doniczkach na
balkonie.
Mam kawałek sadu a w
nim niemiłosiernie robaczywe śliwki i parchate jabłka. Zawsze jednak trafia się
rok, w którym coś udaje się niezwykle, czasem są to jabłka, czasem czereśnie. W
tym roku jest zatrzęsienie aronii. Owoce z naszego sadu nie są ekologiczne ale
ja się tym nie przejmuję, przecież nie żyjemy w innym środowisku niż te rośliny
więc w jakiś sposób musieliśmy się uodpornić. Do witamin w tabletkach nie mogę przekonać się nijak. Podobno są potrzebne i na
pewno przynoszą komuś korzyści.
Na razie nie jem
głośników bo smaczniejsze są pomidory.