Pokazywanie postów oznaczonych etykietą owoce. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą owoce. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 20 sierpnia 2013

ekologiczne niepryskane

jaja od chłopa
Podobno do dobrego funkcjonowania potrzebny jest człowiekowi magnez, dlatego czasem mówię do Krzyśka albo on mówi do mnie – zjedz głośnik. Bo ponoć w głośnikach jest magnes. Ponieważ jednak tak naprawdę nie wiadomo, czy są nam potrzebne suplementy, nie żremy gwoździ ani głośników.  Gwoździe to przy niedoborze żelaza, gdyby ktoś nie wiedział. Podobno bierze się jabłko wieczorem i nabija gęsto gwoździami a rano się je zjada, nie wiem dokładnie czy z tym farszem czy bez farszu, nie próbowałam.  

Owoce i warzywa teraz najtańsze i najsmaczniejsze, podobno. Na pewno cieszy oczy obfitość i dorodność ale plac jest miejscem, gdzie można, a nawet trzeba, pochwalić się świadomością ekologiczną.

Pryskane te jabłka? A te banany to krajowe? Bo ja tylko kupuję krajowe owoce i warzywa.

Pytania o pryskanie i kraj pochodzenia padają najczęściej. Tu nie ma znaczenia okres wegetacji, nikt się tym nie przejmuje, młode ziemniaki czy truskawki  w kwietniu mają być nasze i to z gruntu  bo na innym placu jedna pani ma! Klient wie najlepiej i nie ma co się spierać.

Krzysiek nic się nie odzywa i nie wtrąca od czasu, gdy doradził klientce kupowanie białych czereśni, chciała koniecznie bez  robaków. W białych czereśniach podobno nie ma. Nie ma,  bo ich nie widać tak od razu.

Teraz się nawymądrzam. Produkcja żywności ekologicznej jest bardzo droga i pracochłonna. Nie wystarczy ręczna pielęgnacja, stosowanie biopreparatów i odpowiednie nawożenie. Tam musi być jeszcze nieskażona gleba, odpowiednie sąsiedztwo, woda, wreszcie  i.. uczciwość, bo sto razy ma się ochotę sięgnąć po prosty, chemiczny środek, który wytępi w parę godzin to, z czym rolnik musi się męczyć tygodniami. Na przykład taką stonkę trzeba zbierać ręcznie. I tak plony nie będą takie, jak u producentów konwencjonalnych, czyli nie będzie pięknych, błyszczących jabłek w jednym rozmiarze, śliwek bez robaków, nie będzie nawet równiutkich jajek. Po tym zresztą poznacie jajka od kur grzebiących sąsiadom w kwiatkach – żadne jajko nie będzie takie samo, różnią się  kształtem i kolorem.

Ale nabywca wie lepiej i nie ma co dyskutować.

- Skąd ta marchewka? – pyta klientka.  Dodam tu, że chodzi o czyste, wymyte warzywa jednakowej długości.  - Z hurtowni -  odpowiada uczciwie jedna ze sprzedających i klientka przechodzi z tym samym pytaniem do stoiska obok, gdzie marchewka jest dokładnie taka sama.  Tam usłyszy – a z własnego pola, dziś zbierana o czwartej rano. Kupi, bo chce wierzyć, że tak właśnie było. O czwartej rano kupiona na placu Imbramowskim – rzuca kąśliwie  ktoś z boku, ale kupująca już tego nie słyszy.

Wszystko to znaczy, że za kilkanaście lat będziemy społeczeństwem o wiele bardziej świadomym, podoba mi się bardzo  moda  na robienie przetworów, pieczenie chleba i  uprawianie ziół w doniczkach na balkonie.

Mam kawałek sadu a w nim niemiłosiernie robaczywe śliwki i parchate jabłka. Zawsze jednak trafia się rok, w którym coś udaje się niezwykle, czasem są to jabłka, czasem czereśnie. W tym roku jest zatrzęsienie aronii. Owoce z naszego sadu nie są ekologiczne ale ja się tym nie przejmuję, przecież nie żyjemy w innym środowisku niż te rośliny więc w jakiś sposób musieliśmy się uodpornić.  Do witamin w tabletkach  nie mogę  przekonać się nijak. Podobno są potrzebne i na pewno przynoszą komuś korzyści.

Na razie nie jem głośników bo smaczniejsze są pomidory.