Na internetowym koncie pacjenta wyświetlił mi się na
czerwono komunikat, że wkrótce recepta straci ważność. Akurat ten lek mi się skończył
a w poniedziałek dzwonić do przychodni po receptę nie należy, tak uważam, bo w
poniedziałki pielęgniarki i tak mają sodomę i gomorę. Proszę na mnie nie
krzyczeć że czekam do ostatniej tabletki, miałam na pewno jeszcze jedno
opakowanie, tak myślałam, ale nie miałam. Może kot wciągnął pod szafę, on
wszystko kradnie i wynosi w zębach w sobie tylko znane miejsca. No dobra, nie
trzymam tabletek w miejscach dostępnych dla kotów. No dobra, w naszym domu nie
ma miejsc niedostępnych dla tego diabelskiego kota.
Po pracy, a był to poniedziałek, najcięższy dzień w
tygodniu, pobiegłam do autobusu, potem do tramwaju i do apteki. Do odjazdu wioskowego
autobusu zostało mi 15 min, przystanek jest 100 m od apteki, zdążę! W aptece
ani jednego klienta, aż się wystraszyłam - nieczynna albo coś. Maska na buzię.
- Dzień dobry, proszę mi sprawdzić czy dostanę ten lek bo
nie pamiętam czy kupowałam go w tej aptece – przywitałam się i pokazałam kod
recepty i pesel
- Dostać czy kupić?- zapytała pani farmaceutka. A pani jest po farmacji czy po filozofii?
Oczywiście kupić, jest mi potrzebny jeszcze dziś, a do tego
bardzo się spieszę, autobus mi ucieknie – odparłam z uśmiechem pod maseczką,
ale to i tak widać czy ktoś jest miły czy wkurwiony niemiły.
- Nic nie poradzę, komputer mi się zawiesił – powiedziała pani
po chwili. - Jest, rzeczywiście ma pani jeszcze dwa opakowania – stwierdziła.
To poproszę. Poprosiłam.
Poszła. Może do hurtowni, nie wiem. Może mają te leki w
jakimś bunkrze pod apteką albo może muszą otwierać sejf albo coś. Ale przecież to
jest lek na serce a nie narkotyk!
Tup tup tup, idzie!
- O, komputer mi się zawiesił, może ma pani gotówkę? Nie
mam.
Znalazłam dziś w pracy na poduszce dyszkę (Boże, ludzie czytają
mojego bloga czy co?) ale wrzuciłam ją do kubka na fundusz imieninowy,
obchodzimy imieniny i zawsze składamy się po dyszce właśnie.
- O, ruszył, może pani płacić.
- Przeszło?- pytam, a moje nogi już chcą biec na przystanek
bo jak przeszło to zdążę a jak nie to nie.
Zdążyłam.
Dla niewtajemniczonych – jeśli mam leki zapisane na rok to
nie wykupuję wszystkich na raz bo przecież nie wiadomo czy będę rok żyć. Kupuję
na dwa miesiące a zasada jest taka, że z jednej recepty można kupować na raty
ale zawsze w tej samej aptece.