Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ortopeda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ortopeda. Pokaż wszystkie posty

środa, 14 września 2022

znów o tym leczeniu

 

Awizo miałam w skrzynce, po każdą awizowaną przesyłkę jadę z duszą na ramieniu. Może dlatego mnie te ramiona tak bolą.  Dawniej ludzie bali się telegramu a ja się boję awiza w skrzynce.  Już się nie kłócę bo na poczcie nie ma pindy tylko sołtys ale to całkiem inna historia. Po prostu odpuściłam jak wiele innych rzeczy.  

Wczoraj miałam do załatwienia kilka spraw, od lekarza do lekarza. Na przykład dostałam skierowanie do ortopedy z adnotacją „pilne” i od razu się zapisałam, mam termin na październik 2023.

Wracamy na pocztę Klareczko, do lekarza pójdziesz jeszcze pod koniec notki.

Poczta jest maleńka, jedna osoba zajmuje się wszystkim. Kolejka była kilkuosobowa. Przede mną pani ze stosem pism w notatniku. Wyglądało na to, że będzie wysyłała służbową korespondencję bo z uwagą sprawdzała wszystkie pozycje.

Zapytałam, czy pozwoli mi odebrać jeden polecony, co potrwa minutę. Warknęła na mnie jak na wroga numer jeden, pewnie miała zły dzień albo złe życie, ostatnio tak się wydarła na mnie koleżanka z pracy dwa lata temu, już nie pracuje z nami bo nikt nie mógł znieść jej podłego charakteru  rozdartego ryja.

Nadawała te swoje przesyłki, potem jeszcze odbierała paczki no i zeszło dość długo. Ja załatwiłam swoją sprawę w minutę, pokazałam dowód, podpisałam i gotowe. Długo jednak w głowie miałam myśl, że można na obcego człowieka się tak drzeć w zasadzie bez powodu. Ani na obcego ani na swojego, co ja to piszę. Wystarczyło powiedzieć „nie”. To nie, i tyle.

Wieczorem miałam wizytę u ortopedy. Prywatną. Bo co mam robić, czekać rok na leczenie jak mam w barku stan zapalny. Tabletki uśmierzyły ból na tyle, że mogłam jako tako spać w nocy ale omal nie ogłuchłam. Płacę za leczenie straszne pieniądze. Gdybym nie miała oszczędności to nie miałabym na bieżące rachunki i zakupy. Jeden zastrzyk prawie trzysta złotych. Zadaję sobie pytanie co robią w takim wypadku ludzie, którzy nie mają oszczędności, pracować się nie da z takim bólem, bez leczenia samo nie przejdzie. Nie jest to pytanie bezpodstawne bo może i mnie to wkrótce spotkać.

Już jestem w klinice tak jak obiecałam na początku notki.

Poprzednim razem zapisywałam się na wizytę i zapytałam, na jaki koszt mam się przygotować. Pani coś wyszukała i powiedziała, że 360 zł. Ojapierdolę.  I na tym nie koniec bo jeszcze w następny czwartek powtórka.

Zastrzyki kupiłam sobie sama w aptece.  I wczoraj w recepcji chciałam zapłacić za wizytę a pan mnie pyta cóż ja będę robić że tak dużo mam płacić. Więc powiedziałam. Ale jak to możliwe, zdumiał się. Zadzwonił do pana doktora i okazało się, że rejestratorka w zeszłym tygodniu poważnie się pomyliła na moją niekorzyść. Bardzo poważnie.

I do brzegu!

Dzień zaznaczony spotkaniem dwóch różnych postaw. Noc z lodem na barku. Ranek już lepszy.

Bądźmy dla siebie dobrzy, choć to bywa trudne.

Dziś też Cię kocham.

 

piątek, 13 listopada 2020

przychodzi baba do lekarza

Krzysiek złapał katar a ja już myślałam, że wiadomo co. Nie dał się zagonić do lekarza, chodził do orki no i przeszło mu. Na mnie nie przeszło, z czego bardzo się cieszę. Ale bałam się i martwiłam. 

O Was, którzy mi tu piszecie, że chorujecie albo jesteście na kwarantannie, też się martwię. Zdrowiejcie szybko, trzymajcie się, piszcie. 

Gdyby ktoś decydował się na prywatną wizytę lekarską u jakiegoś specjalisty, to niech sprawdzi cennik i nie da się zaskoczyć. Ja się dałam zaskoczyć u ortopedy no i zapłaciłam 950 zł za coś, co poprzednim razem kosztowało mnie 330. 

Wyszłam z gabinetu, w głowie mi się kręciło i robiło mi się gorąco od środka. Dlatego najpierw chwilę odpoczęłam a potem poszłam do recepcji uregulować należność, i kiedy usłyszałam kwotę, znów mi się zrobiło słabo. Prosiłam panią aby się upewniła ale pani stwierdziła, że ten lek tyle kosztuje. No to zapłaciłam. Kartą. Dobrze, że miałam środki. 

Natychmiast też poprosiłam o wydanie historii leczenia mówiąc ze smutkiem, że jestem za biedna na ich klinikę. 

Po jakimś czasie, już w drodze do domu, zadzwonili do mnie z informacją, że zaszła pomyłka i zwrócą mi część pieniędzy jak załatwią to w księgowości, i tak czekałam ponad tydzień na te pieniądze. 

Ręka mnie przestała boleć, tyle dobrego w tej historii. 

Jeszcze raz - trzymajcie się, łatwo nie jest. Z dobrych wiadomości - przedłużyli mi umowę o pracę, jedno zmartwienie mniej. Ten rudy chudy co siedzi w piwnicy już nie jest taki chudy i daje się głaskać. Nauczył się też wskakiwać na belkę i miauczeć na mnie przez okno, tak jak inne moje koty. Jest nadzieja. 

Wina się chyba dziś napiję. Ostatnio podczas picia omawialiśmy tchórzowskie zachowanie Mickiewicza*, to dziś może pojedziemy po następnym poecie, zobaczymy!  

 * "szczęścia w domu nie zaznał bo go nie było w ojczyźnie" a tak naprawdę to uciekł od żony i sześciorga dzieci