Dobrze, gdy skanseny są nie tylko zbiorami eksponatów muzealnych. Zwiedzanie ich jest ciekawe samo w sobie, ale wyobrazić sobie życie dawnych mieszkańców, a doświadczyć czy podejrzeć, to zupełnie co innego. Dlatego korzystamy z każdej okazji, by uczestniczyć w festynach, festiwalach , pokazach organizowanych na terenie skansenów, zarówno etnograficznych, jak i archeologicznych......
Ciekawe, czy w takim skansenie dałoby się pomieszkać jakiś czas, by sprawdzić warunki życia i swoje umiejętności przystosowania? Gorzej z wyżywieniem, bo coś trzeba by upolować, ogólnie wszystko wyprodukować samodzielnie...
Dawni mieszkańcy kurnych chat nie potrzebowali siłowni i telewizji, ciężka robota zapełniała im czas od świtu do zmierzchu. a jeszcze mieli ochotę na tańce, wytwarzanie ozdób z rogu i kory, zdobienie naczyń czy struganie świątków.
Najczęściej bywamy w Biskupinie, Dziekanowicach, na Lednicy. Organizatorzy imprez plenerowych starają się przygotować wiele atrakcji, co niestety uległo drastycznym ograniczeniom z powodu pandemii. Oby powróciły dawne stoiska z lokalnymi przysmakami i atrakcje folklorystyczne dla dobra zwiedzających, bo skanseny i tak korzystają na biletach, których cena jest coraz wyższa.
Ostatnio cenię sobie wszelkie zniżki dla seniora, zawsze to oszczędność kasy, choćby po to, by kupić kawę.
W żywym skansenie uprawia się zboża ( w tym dawne gatunki) , ogródki warzywne, zbiera owoce na powidła i cydr, hoduje chmiel. piwa z niego nie robią, ale rozdają turystom do kąpieli i na napoje orzeźwiające.
Tu próbowaliśmy cydru i octu jabłkowego w karczmie, miałam też okazję popróbować zajęć związanych z obróbką lnu.
Przędzenie i farbowanie wełny, ręczna obróbka lnu, tkactwo i wikliniarstwo to nie tylko ciężka praca, ale i zanikające zawody, wszystko przejął przemysł i technologie, gdzieniegdzie spotkać można rzemieślników parających się unikatowymi profesjami.
Na festynach uwielbiam próbować lokalnych specjałów i podglądać prace gospodarskie: przygotowywanie przetworów, kiszenie kapusty, smażenie powideł, pieczenie podpłomyków, mielenie na żarnach. Kiedyś zabrałam z żaren trochę razowej mąki i upiekłam w domu chleb, co to był za zapach!
Precyzyjne palce i silne ręce to niezastąpione zalety w pracach dawnej wsi, dobrze, że choć okazyjnie w skansenie odtwarza się dawne techniki rzemiosła.
Rekonstrukcje historyczne to kolejny cenny fragment pracy skansenów, tym bardziej, że uczestnicy samodzielnie wykonują wszystkie stroje i broń, a w markowanych walkach, mimo wszystko nie obejdzie się bez mniejszych i większych urazów.
Pan flecista nie tylko potrafił wykonać instrument, ale i pięknie na nim grał...
Od wiedźmy zielarki można było dostać specyfiki na różne dolegliwości, a herbatka ziołowo - owocowa smakowała znakomicie.
Raz udało nam się obejrzeć proces wytapiania rudy żelaza w warunkach biskupińskich. Wielki szacun dla panów pasjonatów, którzy odtwarzali wedle dawnych zapisków stare techniki wytwarzania różnych przedmiotów.
Rozmawialiśmy kiedyś z jednym z organizatorów pokazów rzemieślniczych. Do Biskupina przyjeżdżają na sezon, czyli od maja do października, często pracownicy naukowi różnych uczelni lub muzeów, którzy prezentują tam swoje pasje i umiejętności, zarabiając przy okazji na sprzedaży pamiątek.
Zaczyna się powoli sezon wycieczek i zwiedzania, może wybierzecie skansen?