Kiedyś mówiło się, że przy stole nie rozmawia się o polityce i religii, to były dwa tematy, które potrafiły popsuć każde spotkanie i skłócić rodzinę.
Czy zauważyliście, że im dalej, tym więcej... nie grzybów , ale tematów tabu?
Nie tylko w relacjach prywatnych czy służbowych, w dyskusjach polityków, ale i na blogach.
Czy to wina ogólnego podziału społeczeństwa, który się pogłębia, czy brak umiejętności dyskutowania, czy szczególna drażliwość niektórych osób, brak dystansu do siebie i obiektywnego spojrzenia? Bywają oczywiście tematy, które każdego z nas angażują bardzo mocno, ciśnienie skacze, myśli kłębią się przed zaśnięciem, ale co innego samemu zgłębiać temat, poszukiwać odpowiedzi, a co innego podjąć dyskusję z innymi osobami, czasem o skrajnie różnych poglądach.
Mało tego, pojawiły się doniesienia, że niektórym znikają posty na blogach, bo ktoś/coś uznaje je za niepoprawne, niewłaściwe, niezgodne z regulacjami.
Zaprzyjaźnionej blogerce Oldze, skasowano posty o tematach kontrowersyjnych (ciekawe wedle kogo?). Słyszałam o ingerencji w treści na FB, ale z czymś takim na blogspocie spotykam się pierwszy raz.
Mam tablicę na Pintereście, gdzie zapisuję obrazy, cytaty, przepisy itp. Zakwestionowano mi kilka pinów pod pretekstem, że treści naruszają wytyczne. A chodziło o żartobliwe obrazki, często na zasadzie - umiejmy śmiać się z siebie samych.
Część z nich przywrócono, więc chyba algorytm był nieprawidłowo wprowadzony.
Och, sztuczna inteligencja nie raz napsuje nam krwi lub zniechęci do trwania w sieci!
Blogi przecież, to nie tylko pamiętniki czy kroniki działalności wszelakiej, ale często miejsce dyskusji na różne tematy, zadawania pytań i poszukiwania odpowiedzi, bywa że pod wpływem innych osób, które zgłębiły już temat, zmieniamy zdanie lub poszukujemy dalej.
Powie ktoś, że najłatwiej dyskutuje się z osobami o podobnych zapatrywaniach na wiele spraw i często nazywa się to przebywanie we własnej bańce. Z drugiej strony, podejmowanie dyskursu z przedstawicielami innych opcji często do niczego nie prowadzi, bo każda ze stron chce przekonać drugą o swej racji, a gdy to nie wychodzi :
- foch ( nie chce mi się z tobą gadać dłużej)
- dyskredytowanie rozmówcy ( czytasz/oglądasz nie te media, co ty tam wiesz, itp.)
- powoływanie się na obrażanie uczuć religijnych ( krytykujesz Kościół czyli obrażasz Boga)
- wmawianie negatywnych cech charakteru ( jesteś konfliktowy, szukasz zaczepki, nie szanujesz rozmówcy)
Oczywiście mogą zachodzić podejrzane sytuacje, gdy ktoś faktycznie prowokuje, jątrzy, chce zaistnieć w jakikolwiek sposób, nawet negatywnie. Ale to można wyczuć i wszyscy znamy takich uczestników blogosfery. Przeważnie komentują anonimowo i obrażają się, że usuwamy ich wpisy.
Wielu doświadczonych blogerów odczuwa już przesyt pewnych tematów, bo bogate doświadczenie blogowe podpowiada - chcesz mieć święty spokój - nie poruszaj pewnych treści.
Czasami mam ochotę poruszyć trudny/ kontrowersyjny temat, ale miewałam problemy z hejterami i długo zastanawiam się, czy nie zostać przy tematach bezpiecznych. Faktem jest, że dla niejednego hejtera każdy temat może być powodem do złośliwych komentarzy, każda dyskusja może powodować stan zapalny.
A może trzeba liczyć na to, że w końcu zaczniemy ze sobą spokojnie rozmawiać : o religiach i ateistach, o aborcji, o różnych preferencjach seksualnych, o szkole, ekologii, wegetarianach czy Unii Europejskiej.
A Wy, macie jakieś tematy tabu lub kwestie, których wolicie unikać w dyskusjach ze znajomymi lub na blogach?
A może już napsuła Wam krwi sztuczna inteligencja?