Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dyskusje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dyskusje. Pokaż wszystkie posty

piątek, 20 września 2024

O czym? o niczym?

 

Kiedyś mówiło się, że przy stole nie rozmawia się o polityce i religii, to były dwa tematy, które potrafiły popsuć każde spotkanie i skłócić rodzinę.

Czy zauważyliście, że im dalej, tym więcej... nie grzybów , ale tematów tabu?

Nie tylko w relacjach prywatnych czy służbowych, w dyskusjach polityków, ale i na blogach.

Czy to wina ogólnego podziału społeczeństwa, który się pogłębia, czy brak umiejętności dyskutowania, czy szczególna drażliwość niektórych osób, brak dystansu do siebie i obiektywnego spojrzenia? Bywają oczywiście tematy, które każdego z nas angażują bardzo mocno, ciśnienie skacze, myśli kłębią się przed zaśnięciem, ale co innego samemu zgłębiać temat, poszukiwać odpowiedzi, a co innego podjąć dyskusję z innymi osobami, czasem o skrajnie różnych poglądach.

Mało tego, pojawiły się doniesienia, że niektórym znikają posty na blogach, bo ktoś/coś uznaje je za niepoprawne, niewłaściwe, niezgodne z regulacjami.

Zaprzyjaźnionej blogerce Oldze, skasowano posty o tematach kontrowersyjnych (ciekawe wedle kogo?). Słyszałam o ingerencji w treści na FB, ale z czymś takim na blogspocie spotykam się pierwszy raz. 
Mam tablicę na Pintereście, gdzie zapisuję obrazy, cytaty, przepisy itp. Zakwestionowano mi kilka pinów pod pretekstem, że treści naruszają wytyczne. A chodziło o żartobliwe obrazki, często na zasadzie - umiejmy śmiać się z siebie samych.
Część z nich przywrócono, więc chyba algorytm był nieprawidłowo wprowadzony. 
Och, sztuczna inteligencja nie raz napsuje nam krwi lub zniechęci do trwania w sieci! 

Blogi przecież, to nie tylko pamiętniki czy kroniki działalności wszelakiej,  ale często miejsce dyskusji na różne tematy, zadawania pytań i poszukiwania odpowiedzi, bywa że pod wpływem innych osób, które zgłębiły już temat, zmieniamy zdanie lub poszukujemy dalej.

Powie ktoś, że najłatwiej dyskutuje się z osobami o podobnych zapatrywaniach na wiele spraw i często nazywa się to przebywanie we własnej bańce. Z drugiej strony, podejmowanie dyskursu z przedstawicielami innych opcji często do niczego nie prowadzi, bo każda ze stron chce przekonać drugą o swej racji, a gdy to nie wychodzi :
foch ( nie chce mi się z tobą gadać dłużej)
dyskredytowanie rozmówcy ( czytasz/oglądasz nie te media, co ty tam wiesz, itp.)
- powoływanie się na obrażanie uczuć religijnych ( krytykujesz Kościół czyli obrażasz Boga)
- wmawianie negatywnych cech charakteru ( jesteś konfliktowy, szukasz zaczepki, nie szanujesz rozmówcy)


Oczywiście mogą zachodzić podejrzane sytuacje, gdy ktoś faktycznie prowokuje, jątrzy, chce zaistnieć w jakikolwiek sposób, nawet negatywnie. Ale to można wyczuć i wszyscy znamy takich uczestników blogosfery. Przeważnie komentują anonimowo i obrażają się, że usuwamy ich wpisy.

Wielu doświadczonych blogerów odczuwa już przesyt pewnych tematów, bo bogate doświadczenie blogowe podpowiada - chcesz mieć święty spokój - nie poruszaj pewnych treści.

Czasami mam ochotę  poruszyć trudny/ kontrowersyjny temat, ale miewałam problemy z hejterami i długo zastanawiam się, czy nie zostać przy tematach bezpiecznych. Faktem jest, że dla niejednego hejtera każdy temat może być powodem do złośliwych komentarzy, każda dyskusja może powodować stan zapalny.

 A może trzeba liczyć na to, że w końcu zaczniemy ze sobą spokojnie rozmawiać : o religiach i ateistach, o aborcji, o różnych preferencjach seksualnych, o szkole, ekologii, wegetarianach czy Unii Europejskiej.


A Wy, macie jakieś tematy tabu lub kwestie, których wolicie unikać w dyskusjach ze znajomymi lub na blogach?
A może już napsuła Wam krwi sztuczna inteligencja?


poniedziałek, 11 stycznia 2016

Stacz alternatywny...

Bywali kiedyś STACZE KOLEJKOWI , którzy zarabiali na życie lub dorabiali do renty staniem w kolejkach za kogoś : do sklepu po upragniony towar, który mają rzucić, do rejestracji w przychodni, do urzędu. Gdy nie mógł ktoś stać sam, a było go stać, płacił staczowi. Od jakiegoś czasu natomiast obserwuję facetów w różnym wieku,przeważnie jednak chyba starszych (może emerytów), którzy wystają godzinami w stałych miejscach, jakby przenieśli swoje życie z domów na zewnątrz. Przyszła mi do głowy nazwa STACZ ALTERNATYWNY. Bo jakby stać nie muszą w konkretnym celu, ale stoją pojedynczo lub grupami, nie są bezdomni, wyglądają w miarę schludnie, a co robią? Rozmaicie: jedni przyglądają się przechodzącym, inni podglądają jak pracują służby miejskie (takie wywożenie śmieci lub praca koparki to niezwykle zajmujący obiekt dla obserwacji), jeszcze inni dyskutują, wymachując laskami (teraz już nie mogą złorzeczyć - panie to wszystko przez Tuska).
Są też stacze przypisani do sieci Biedronka, którzy schodzą się grupowo, robią zrzutkę na wino marki wino lub najtańsze piwo, wypijają pod sklepem i po krótkiej wymianie wrażeń, co tam u kogo ostatnio, gdzie była rozróba, kto nie wrócił na noc do starej, wykonują kolejną rundkę zbiórkową.
Kiedyś taki stacz zaczepił mojego męża: pan da 2 zł na piwo, bo tak mi się pić chce. Mąż dał złotówkę za szczerość, stacz grzecznie podziękował, podszedł do kolegi stacza i podliczali groszaki, na jakie piwo wystarczy.
Jest także gatunek STACZY KLATKOWYCH: tacy dosyć młodzi mężczyźni, nie wiadomo czy powinni być w szkole czy w pracy lub żadna z opcji i stoją godzinami w wejściu na klatkę schodową, z rękami w kieszeniach, gadają nie wiadomo o czym, taki chyba sposób na życie...czasami nawołują kolegę z innego bloku lub śledzą coś na swoich telefonach komórkowych, czasami coś piją i konsumują.
Zdarzało się, że sąsiadki z parteru w moim bloku przeganiały takich staczy, bo zostawiali po sobie śmietnik. Nie wiem czy to tak przyjemnie wystawać na ulicy, może w domach im duszno, może to taki alternatywny Internet, a zawsze taniej niż w knajpie...