Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szczury. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szczury. Pokaż wszystkie posty

sobota, 8 sierpnia 2020

Szczurołap...

Dziś chyba nikt nie używa takiego określenia?
Dzisiaj raczej powiemy deratyzator, ale bardziej przemawia do mnie szczurołap właśnie.

Bywają historie, które wprawiają w zdumienie, trudno uwierzyć, że się wydarzyły naprawdę.
W sumie nie wiem jaka jest ta opowieść, może wymyślona na potrzeby książki, ale tak niesamowita, że postanowiłam ją opisać tutaj.

Książka to TAJNY DZIENNIK autorstwa Sebastiana Barry.
Nie każdemu pewnie się spodoba, ale dla mnie ciekawa, zwłaszcza z psychologicznego punktu widzenia.

Ale wróćmy do opowieści.

Ojciec głównej bohaterki stracił stanowisko zarządcy cmentarza, ale zaproponowano mu pracę przy likwidacji szczurów w budynkach.
Jedno ze zleceń dotyczyło oczyszczenia z gryzoni szkoły z internatem dla dziewcząt.
Zaczął od strychu, następnie zajął się piętrami z sypialniami lokatorek.

Metodę wybrał ryzykowna i okrutną, mianowicie łapał szczury w pułapki, później ogłuszał je, oblewał terpentyną i wrzucał do ogniska na podwórzu.
Pech chciał, że jeden z gryzoni , oblany płynem wyrwał się szczurołapowi i pobiegł w stronę budynku.
Był wieczór, w kominkach palił się ogień.
Futro szczura zajęło się od któregoś z palenisk, wystraszone zwierzę biegało jak oszalałe między łóżkami, podpalając zwisające prześcieradła.

Pożar wybuchł szybko i równie szybko rozprzestrzeniał się po internacie.
Rzecz działa się dawno temu, dziś może ugaszono by ogień sprawniej i szybciej.
Wówczas zginęły 123 osoby, część w płomieniach, część skacząc z wysokości, gdy ogień odciął drogi ucieczki.

Nikt nie mógł pojąć, jak pożar pojawił się w budynku i tak szybko zajął wszystkie niemal pomieszczenia...
Nawet teraz, w trakcie pisania mam ciarki na plecach.

Nie wyobrażam sobie nawet co musiało się dziać w głowie owego szczurołapa, gdy pojął skutki swego postępowania...
(grafika - wikimedia commons - szczurołap)

Od babci
znam historię o wielkim szczurze, który zagryzł sporego psa. Szczur wizytował piwnicę babci, niszcząc ziemniaki i inne zapasy, babcia wzięła więc ze sobą psa, by pogonił gryzonia.
Szczurzysko zapędzone w kąt bez odwrotu zaatakowało psa. Poszarpane gardło Reksa nie dało się uratować...

O szczurach buszujących po domach słyszy się wiele opowieści. Mnie najbardziej zmroziła historia gryzoni, które wyłaziły muszlą klozetową w toalecie i właściciele musieli pod deską założyć siatkę...mimo zabezpieczenia bałabym się siadać na tym tronie :-(

A może znacie jakieś inne, równie niesamowite historie?